Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   10-04-2010 (1)

10-04-2010 (1)

Data: 2011-04-09 23:20:36
Autor: Inc
10-04-2010 (1)
Jaros艂aw Kaczy艅ski opowiada m.in. o zwyczajach 艣p. Prezydenta w czasie podr贸偶y lotniczych, o ostatnim spotkaniu z bratem i  porannych rozmowach telefonicznych 10 kwietnia. Zapraszamy do lektury pierwszej cz臋艣ci rozmowy Marka Pyzy z Jaros艂awem Kaczy艅skim.

Nie wiemy, co dzia艂o si臋 w samolocie, ale mo偶emy si臋 domy艣la膰. Jak tego dnia, tak wyj膮tkowego, tak podnios艂ego, m贸g艂 zachowywa膰 si臋 Pan Prezydent? Szlifowa艂 przem贸wienie czy raczej korzysta艂 z okazji porozmawiania z dawno niewidzianymi osobami?

Kiedy ostatni raz si臋 widzieli艣my, w pi膮tek p贸藕nym wieczorem, Leszek by艂 zadowolony ze swojego przygotowania. W samolocie na pewno nie pracowa艂 nad tekstem. Mia艂 taki zwyczaj, 偶e cz臋sto zaprasza艂 kobiety do swojego saloniku, by mog艂y porozmawia膰 z Marylk膮, a sam przesiada艂 si臋 dalej i tam rozmawia艂 z towarzyszami podr贸偶y. Lecia艂a z nim Marylka, z bezpo艣redniego otoczenia pani Tomaszewska, pani Mami艅ska, na pewno te偶 Anna Walentynowicz, kt贸r膮 brat ogromnie ceni艂. S膮dz臋, 偶e te panie by艂y w tym saloniku. Cho膰 to nie jest najlepsza nazwa. Raczej mo偶emy m贸wi膰 o niewielkim przedziale ze sto艂em. Jest w nim sze艣膰 miejsc. Ale w miar臋 wygodnie da si臋 podr贸偶owa膰 w cztery-pi臋膰 os贸b.

Rozmawiali艣cie w czasie tego lotu.

Niezmiernie rzadko zdarza艂o mu si臋 dzwoni膰 z telefonu satelitarnego. Potrafi臋 sobie przypomnie膰 jeden taki przypadek. Mo偶e by艂y dwa czy trzy. Rozmowa dotyczy艂a stanu zdrowia mamy. By艂a codzienno艣ci膮. Zawsze po obchodzie w szpitalu, je艣li nie byli艣my na miejscu, brat dzwoni艂 do lekarza prowadz膮cego i przekazywa艂 mi informacje. Powiedzia艂 na koniec, 偶ebym si臋 jeszcze przespa艂, bo si臋 rozpadn臋. Dok艂adnie to pami臋tam. To by艂y ostatnie s艂owa, jakie od niego w 偶yciu us艂ysza艂em.

Ju偶 ostatnie tygodnie przed wylotem by艂y dla Pan贸w trudne.

Na pocz膮tku marca, w czasie przygotowa艅 do kongresu partii troch臋 si臋 rozchorowa艂em. Mieszka艂em wtedy kilka dni w pa艂acu, 偶eby nie zarazi膰 mamy. W ma艂ym, dwupokojowym mieszkanku przy klatce schodowej, obok dawnego apartamentu prezydenckiego, dzi艣 zapewne przerobionego.

Po powrocie z kongresu pojecha艂em na pogrzeb mojego kolegi jeszcze z czas贸w dzieci艅stwa i wczesnej m艂odo艣ci, kt贸ry nagle umar艂. To ojciec dziennikarza Jana Osieckiego. Z Paw艂em, bo tak mia艂 na imi臋, je藕dzili艣my w latach 60. razem na wakacje, nasi rodzice dobrze si臋 znali. Znali艣my si臋 dobrze. Kiedy dowiedzia艂em si臋, zreszt膮 od jego syna, 偶e umar艂, uwa偶a艂em za sw贸j obowi膮zek jecha膰 na jego pogrzeb. To by艂o w Milan贸wku. I tam w艂a艣nie dowiedzia艂em si臋, 偶e mama zn贸w idzie do szpitala.

Wydawa艂o mi si臋, 偶e to potrwa dwa, trzy dni. P贸藕niej nagle jej si臋 pogorszy艂o, by艂o bezpo艣rednie zagro偶enia 偶ycia. W pewnym momencie wydawa艂o si臋, 偶e nie mo偶na ju偶 jej pom贸c. Jedena艣cie dni by艂a nieprzytomna. Regularnie widywali艣my si臋 z bratem w szpitalu. Cz臋sto nocami. Dopada艂o mnie coraz wi臋ksze zm臋czenie tym wszystkim, dlatego przekaza艂em kierowanie parti膮 Adamowi Lipi艅skiemu. Mama odzyska艂a przytomno艣膰 przed 艢wi臋tami Wielkanocnymi. Wydawa艂y mi si臋 wtedy smutne. Dzi艣, z mojego punktu widzenia, to by艂 偶aden smutek. 艢wi臋ta te偶 sp臋dzi艂em w szpitalu i na 艣niadaniu u brata. To by艂a jego ostatnia niedziela w 偶yciu.

W Wielki Poniedzia艂ek by艂em w kaplicy w pa艂acu. Mia艂em taki zwyczaj, 偶e chodzi艂em tam na msz臋, nawet gdy brata nie by艂o w Warszawie. Przez ten ostatni tydzie艅 sytuacja w szpitalu si臋 troch臋 poprawia艂a. W drugiej cz臋艣ci tego tygodnia zacz膮艂em bywa膰 w siedzibie partii.

Na pocz膮tku by艂 Pan przekonany, 偶e brat pojedzie do Smole艅ska poci膮giem?

Pami臋ta艂em s艂owa Leszka Millera. Powiedzia艂 kiedy艣, 偶e wszyscy spotkamy si臋 na pogrzebie po katastrofie rz膮dowego samolotu. W og贸le uwa偶a艂em, 偶e brat nie powinien wi臋cej lata膰 tymi samolotami.

A co on na to m贸wi艂?

呕e w zasadzie, to mam racj臋. Niby mi obiecywa艂, 偶e pojedzie poci膮giem. A偶 tu nagle w czwartek informacja, 偶e brat musi lecie膰 do Wilna do prezydent Grybauskaite, bo ona si臋 lojalnie wobec niego zachowa艂a. Brat nie zosta艂 zaproszony na to spotkanie praskie, gdzie by艂 Obama. Zreszt膮, co wielce charakterystyczne, Vaclav Klaus te偶 nie. Prezydent Litwy zosta艂a zaproszona. Nie polecia艂a jednak, ale wys艂a艂a swojego premiera. Brat polecia艂 do niej, 偶eby za to podzi臋kowa膰, ale te偶 chcia艂 z ni膮 porozmawia膰 o sprawach sfery postradzieckiej i o sytuacji Polak贸w na Litwie. To wyklucza艂o podr贸偶 poci膮giem do Smole艅ska.

Pojawia艂 si臋 argument, 偶e to przecie偶 Rosja?

Przede wszystkim m贸wi艂em o fatalnym samolocie i fatalnym lotnisku. Nie wiedzia艂em jednak, 偶e jest a偶 tak zapuszczone. My艣la艂em, 偶e jest czynne. Teraz wiemy, 偶e od dw贸ch lat by艂o inaczej. W kwietniu zrobiono wyj膮tek. Argumentu, 偶e to wylot w艂a艣nie do Rosji, nie przypominam sobie. Mo偶e mia艂em go w tyle g艂owy, ale nie u偶ywa艂em.

Jak wygl膮da艂o Pan贸w ostatnie spotkanie?

W pi膮tek wieczorem, ok. 22-23 widzieli艣my si臋 w szpitalu. By艂em zaskoczony, bo my艣la艂em, 偶e ju偶 nie przyjedzie. Chwil臋 porozmawiali艣my. M贸wi艂 m.in., 偶e jest dobrze przygotowany do uroczysto艣ci w Katyniu. Wr贸ci艂y te偶 motywy troszk臋 偶artobliwe ze spotkania z pani膮 prezydent, o kt贸rych m贸wi膰 nie mog臋. Poszli艣my do mamy, chwil臋 stali艣my nad jej 艂贸偶kiem. Oddycha艂a ju偶 w贸wczas samodzielnie, ale nie by艂a do ko艅ca przytomna. Leszek pojecha艂 do pa艂acu, ja posiedzia艂em jeszcze jaki艣 czas z doktorem Wojciechem Lubi艅skim, kt贸ry te偶 zgin膮艂 nast臋pnego dnia. Wychodz膮c ze szpitala pyta艂em go, czy mo偶e polec膮 ma艂ym samolotem. Mia艂em prze艣wiadczenie, 偶e JAK jest bezpieczniejszy, sprawniejszy, 偶e wyl膮duje i na kartoflisku. 艢p. P艂k Lubi艅ski (po艣miertnie awansowany na stopie艅 genera艂a) stwierdzi艂, 偶e lec膮 Tupolewem. Jako艣 wi臋c sobie wyt艂umaczy艂em, 偶e przecie偶 JAK-i tak cz臋sto si臋 psu艂y, zapala艂y, l膮dowa艂y awaryjnie, jak na pustyni z pani膮 Grze艣kowiak, a Tupolew by艂 艣wie偶o po remoncie. Zreszt膮 rano okaza艂o si臋, 偶e JAK, kt贸rym mieli lecie膰 dziennikarze, zepsu艂 si臋 przed startem.

10 kwietnia obudzi艂 Pana brat?

Telefon zadzwoni艂 o sz贸stej. Leszek przekaza艂, 偶e w nocy nic z艂ego si臋 nie dzia艂o. Wcze艣niej dzwoni艂 do funkcjonariusza BOR, kt贸ry by艂 w szpitalu. P贸藕niej by艂 ju偶 ten drugi komunikat, kt贸ry brat przekazywa艂 mi po obchodzie lekarskim, je艣li nie byli艣my na miejscu.

Najpierw zadzwoni艂 z pok艂adu samolotu do lekarza prowadz膮cego?

Przed telefonem do mnie, rozmawia艂 z doktorem Jerzym Smoszn膮. P贸藕niej ze mn膮, a nast臋pnie odda艂 telefon satelitarny pani Tomaszewskiej, kt贸ra skontaktowa艂a si臋 z m臋偶em.

Gdy trzeci raz odebra艂 Pan tego dnia telefon, te偶 my艣la艂, 偶e dzwoni Prezydent?

Zbiera艂em si臋 do wyj艣cia do szpitala. Samoch贸d ju偶 czeka艂. Ko艅czy艂em si臋 goli膰. Us艂ysza艂em Rados艂awa Sikorskiego, kt贸ry poinformowa艂, 偶e wszyscy zgin臋li. Powiedzia艂em mu mniej wi臋cej: 鈥濼o wynik waszej zbrodniczej polityki, bo nie kupili艣cie nowych samolot贸w". Po pi臋tnastu minutach drugi telefon od ministra spraw zagranicznych. By艂 wtedy we mnie moment nadziei, 偶e mo偶e co艣 si臋 zmieni艂o, mo偶e brat prze偶y艂. Ale Sikorski chcia艂 tylko przekaza膰, 偶e to by艂 b艂膮d pilota. Sk膮d m贸g艂 to wiedzie膰? Nie wiem.

Chcia艂em jak najszybciej dosta膰 si臋 do szpitala, 偶eby mama si臋 nie dowiedzia艂a. Na pewno by jej to nie pomog艂o. Pyta艂a zreszt膮 piel臋gniark臋 tego dnia wieczorem, czy Leszek wr贸ci艂 z Katynia. Ja by艂em wtedy w Smole艅sku.

Sam chcia艂 Pan od razu polecie膰 do Smole艅ska czy kto艣 to zaproponowa艂?

To by艂a jedna z pierwszych rzeczy, kt贸re mi przysz艂y do g艂owy. Nie wiedzieli艣my jak to zorganizowa膰. Zaj膮艂 si臋 tym Stanis艂aw Kostrzewski, kt贸ry mia艂 jakie艣 kontakty z firmami lotniczymi. Okaza艂o si臋, 偶e ci Panowie s膮 w stanie b艂yskawicznie za艂atwi膰 wszystkie pozwolenia, samolot szybko by艂 gotowy. Ok. 15 polecieli艣my.

Tu偶 przed wylotem przez wsp贸艂pracownik贸w dosta艂em propozycj臋, chyba od S艂awomira Nowaka, 偶eby lecie膰 z Donaldem Tuskiem. Oczywi艣cie nie mia艂em zamiaru z nimi podr贸偶owa膰.

Czy kto艣 jeszcze do Pana dzwoni艂, Pan gdzie艣 telefonowa艂?

Na pewno rozmawia艂em z bratanic膮. Przede wszystkim nie wiedzia艂em czy Marylka zgin臋艂a. Od Marty dowiedzia艂em si臋, 偶e te偶 polecia艂a. P贸藕niej, nie ukrywam, 偶e to by艂 taki czas zatarcia w pami臋ci. Nie jestem pewien, czy po mnie przyjechano do szpitala, czy przyjecha艂em na Nowogrodzk膮, czy wpad艂em do domu, 偶eby cos wzi膮膰. Pami臋tam, 偶e znale藕li艣my si臋 na lotnisku, gdzie pracownik nas odprawiaj膮cy stwierdzi艂, 偶e mnie nie poznaje.

By艂 te偶 telefon od Antoniego Macierewicza, kt贸ry m贸wi艂, 偶e b臋dzie si臋 stara艂 zosta膰, 偶eby na nas czeka膰. Lecz okaza艂o si臋, 偶e ich nie wpu艣cili na lotnisko.

Szczerze powiedziawszy, gdy dopiero teraz spojrza艂em na zdj臋cie, to sobie u艣wiadomi艂em, kto dok艂adnie tam ze mn膮 by艂. Kompletnie nie pami臋ta艂em, 偶e lecia艂 z nami Marcin Mastalerek, szef naszej organizacji m艂odzie偶owej. Kojarzy艂em, 偶e by艂a jedyna Pani, czyli Ma艂gorzata Gosiewska.


藕r贸d艂o: wPolityce.pl

Data: 2011-04-09 23:22:15
Autor: Inc
10-04-2010 (2)

Kto czeka艂 na Pana w Witebsku?

By艂o przywitanie przez gubernatora, ale nie mam w膮tpliwo艣ci, 偶e on czeka艂 ju偶 na Tuska. Podstawiono autobus, by艂a pani konsul z Rosji (Longina Putka 鈥 przyp. red.), kt贸ra udzieli艂a teraz haniebnego wywiadu 鈥濭azecie Wyborczej". Nieprawdopodobny stek k艂amstw 鈥 te opisy rozm贸w o polityce, rzekomych przekle艅stw. Ka偶dy, kto zna nasze 艣rodowisko, wie 偶e wulgaryzmy nie s膮 w nim codzienno艣ci膮. Nie twierdz臋, 偶e nikt nigdy nie zaklnie, ale na pewno nie przy kobietach.

Min臋艂a Was kolumna samochod贸w premiera.

W og贸le tego nie zauwa偶y艂em. Powiedzieli mi o tym koledzy.

Premier relacjonowa艂 ostatnio, 偶e nie mia艂 na to wp艂ywu. Powiedzia艂, 偶e nawet minister Gra艣 mia艂 prosi膰 rosyjskiego kierowc臋, by poczeka艂 na Wasz autobus, ale Rosjanie najwyra藕niej dostali inne 鈥瀙rikazy".

Nie wiem, jak by艂o, nie b臋d臋 tego komentowa艂. Wiem, 偶e mnie min臋li, a ja tego nie zarejestrowa艂em. Siedzia艂em sam, podobnie jak w samolocie. My艣la艂em o tym, co si臋 sta艂o. O bracie. I 偶e najstraszliwsze w tym wszystkim jest to, 偶e si臋 tego nie odwr贸ci.

P贸藕niej zauwa偶y艂em, trudno by艂o nie zauwa偶y膰, 偶e je藕dzimy w k贸艂ko po jakim艣 placyku. Wreszcie podjechali艣my pod bram臋 lotniska. Nie potrafi臋 oceni膰, jak d艂ugo tam stali艣my 鈥 dwadzie艣cia czy czterdzie艣ci minut.

Pami臋ta Pan pierwsze chwile na lotnisku?

Du偶o 艣wiate艂, wielu ludzi, namioty wojskowe przypominaj膮ce te z PRL-u. Przywita艂 nas jaki艣 starszy pan, p贸藕niej si臋 okaza艂o, 偶e to ambasador Jerzy Bahr. Poszli艣my na miejsce katastrofy, chwil臋 si臋 pomodlili艣my. Namawiano mnie, abym nie szed艂 do brata. Powiedzia艂em, 偶e przecie偶 po to tu przyjecha艂em. Rozpozna艂em go bez trudu. Mia艂 twarz 艂atw膮 do rozpoznania, szczup艂膮, 艣ci艣ni臋te usta. Od jakiego艣 czasu mocno si臋 odchudza艂, a dodatkowo choroba mamy spowodowa艂a, 偶e by艂 chyba najl偶ejszy od 20-30 lat.

Rosjanie naciskali, 偶e chc膮 zabra膰 cia艂o Pana Prezydenta do Moskwy.

By艂 o to ostry sp贸r, kt贸ry zako艅czy艂 si臋, gdy powiedzia艂em, jaka jest cecha charakterystyczna brata 鈥 blizna na ramieniu po wypadku samochodowym. Do tego momentu Rosjanie nie chcieli mi uwierzy膰.

Nie zgadza艂 si臋 Pan na badania DNA, im na tym zale偶a艂o.

Nie wiem, czy dlatego chcieli zabra膰 cia艂o, ale wyra藕nie chcieli. Zachowywali si臋 uprzejmie. Jeden z nich mia艂 na g艂owie czapk臋, zwr贸ci艂em mu na to uwag臋, przecie偶 obok le偶a艂o cia艂o prezydenta. Grzecznie j膮 zdj膮艂. Pami臋tam te偶, 偶e gdy modli艂em si臋 nad cia艂em brata, to jeden z funkcjonariuszy m贸wi艂 co艣 nieprzyjemnego na ten temat. Drugi oponowa艂, 偶e skoro jestem wierz膮cy, to jest moja ideologia 鈥 takiego s艂owa u偶y艂 鈥 to mam prawo j膮 demonstrowa膰... A nawet dobrze to o mnie 艣wiadczy.

Poca艂owa艂em brata. Zauwa偶y艂em, 偶e jest potwornie zimny, wr臋cz zlodowacia艂y.

W ca艂ej tej sytuacji bardzo pozytywnie wyr贸偶ni艂 si臋 Pawe艂 Kowal. Przyznaj臋 to, mimo tego, gdzie w tej chwili jest. To on wzi膮艂 na siebie rozmowy z Rosjanami. Minister ds. nadzwyczajnym Siergiej Szojgu zgodzi艂 si臋, aby艣my zabrali trumn臋 z cia艂em Leszka. Pojechali艣my na chwil臋 do hotelu. Po drodze pad艂a propozycja spotkania z Tuskiem, z Putinem, by z艂o偶yli mi kondolencje. Jerzy Bahr namawia艂 mnie do tego. Zdecydowanie odm贸wi艂em. W pewnym momencie musia艂 wyjecha膰. Dowiedzia艂em si臋 p贸藕niej od Paw艂a Kowala, 偶e jest po wylewie, nie mo偶e przekroczy膰 pewnej liczby godzin pracy i wtedy wszystkie jego obowi膮zki przej膮艂 Turowski.

W hotelu dowiedzieli艣my si臋, 偶e Putin wzywa Kowala. Okaza艂o si臋, 偶e nie ma mowy o zabraniu cia艂a. Putin stwierdzi艂, 偶e maj膮 przepisy, 偶e to g艂owa pa艅stwa, 偶e musz膮 zorganizowa膰 oficjalne po偶egnanie. Kowal zapyta艂 Putina, czy wobec tego mo偶emy odlecie膰. Chcia艂em jak najszybciej by膰 przy mamie. Mimo zgody, min臋艂o sporo czasu do wylotu, bo s艂u偶by graniczne bardzo d艂ugo sprawdza艂y nasze dokumenty. Odnios艂em wra偶enie, 偶e ta kontrola jest z艂o艣liwie wyd艂u偶ana.

W ko艅cu wystartowali艣my i o czwartej rano byli艣my na Ok臋ciu, gdzie spotkali艣my osoby z kancelarii prezydenta, m.in. Macieja 艁opi艅skiego. Wybierali si臋 CAS膭 do Smole艅ska, by uczestniczy膰 w po偶egnaniu trumny z cia艂em prezydenta. Sk膮din膮d p贸藕niej oko艂o dw贸ch godzin nad tym Smole艅skiem wisieli.

By艂y problemy z l膮dowaniem?

Pytano ich przez radio, po co tu przylecieli. To a propos tego, jak od samego pocz膮tku wygl膮da艂a ta przyja藕艅 polsko-rosyjska.

Zdziwi艂o Pana to powitanie Prezydenta przez Polak贸w na ulicach Warszawy?

Zupe艂nie si臋 tego nie spodziewa艂em.

Czy Rosjanie w Smole艅sku m贸wili o przyczynach katastrofy?

Przez Paw艂a Kowala dociera艂y do mnie wiadomo艣ci, 偶e Rosjanie m贸wi膮 o czterech podej艣ciach do l膮dowania. Wiedzia艂em, 偶e ju偶 zaczyna si臋 dezinformacja. W cztery l膮dowania z udzia艂em Leszka zupe艂nie nie wierzy艂em. Nawet nie w to, 偶e nakazywa艂by, ale 偶e zgodzi艂by si臋 na l膮dowanie w skrajnie z艂ych warunkach. Nie mia艂 偶adnych samob贸jczych tendencji. Chcia艂 偶y膰, chcia艂, 偶eby mama wyzdrowia艂a, chcia艂 walczy膰 w tych wyborach. Tu偶 przed jego wylotem, gdy wraca艂em wieczorem ze szpitala, humor mi si臋 troch臋 poprawi艂, bo okaza艂o si臋, 偶e zmieni艂y si臋 badania, kt贸re dawa艂y ci膮gle du偶膮 przewag臋 Komorowskiemu. Ale ona bardzo mocno zmala艂a. To zawsze by艂 taki oddech 艣wie偶ego powietrza.

Kiedy powiedzia艂 Pan o wszystkim mamie?

W rozmowie z Anit膮 Gargas mama m贸wi艂a, 偶e to by艂o w ko艅cu maja. Mi si臋 wydaje, 偶e jednak na pocz膮tku czerwca. Najpierw mama by艂a w takim stanie, 偶e bra艂a mnie za Leszka. Czyli raz by艂em u niej jako brat, raz jako ja. Jako艣 nie zastanawia艂o jej to, 偶e nigdy nie bywamy razem, a przecie偶 bardzo cz臋sto przychodzili艣my wsp贸lnie. P贸藕niej, gdy jej stan si臋 poprawia艂, zacz膮艂em opowiada膰 o tej wyprawie do Ameryki 艁aci艅skiej, o pyle wulkanicznym, 艂膮czno艣ci tylko przez telefon. M贸wi艂em na tyle barwnie, 偶e wierzy艂a, i偶 brat nie mo偶e wr贸ci膰, p贸藕niej, 偶e wraca statkiem. Opowiada艂em, co na tym statku si臋 dzieje, wymy艣la艂em ca艂膮 fabu艂臋. Dyrektor szpitala te偶 podrzuci艂 jakie艣 pomys艂y do tej historii. W pewnym momencie lekarze, po konsultacji z psychologiem, stwierdzili, 偶e ju偶 mo偶na powiedzie膰. To by艂o jakie艣 dwa miesi膮ce po katastrofie.

To by艂 jeden z najtrudniejszych dla Pana moment贸w od 10 kwietnia?

Poza samym dniem tragedii, ta rozmowa z mam膮 by艂a najtrudniejsza. Nie by艂o wiadomo, jakie wywo艂a konsekwencje. One niestety by艂y z艂e. By艂a ju偶 na zaawansowanym etapie rehabilitacji. Gdy odzyska艂a przytomno艣膰, nie by艂a w stanie ruszy膰 nawet ma艂ym palcem. Zupe艂ny parali偶, ale nie nerwowy, lecz mi臋艣niowy, czyli do odbudowania. Rehabilitacja na pocz膮tku jest bardzo powolna, a p贸藕niej nast臋puje gwa艂towne przyspieszenie. U mamy by艂 ju偶 ten etap. Zacz臋艂a nawet chodzi膰. I gdy si臋 dowiedzia艂a, wszystko si臋 cofn臋艂o. Na skutek wstrz膮su i silnych 艣rodk贸w uspokajaj膮cych, kt贸re dzia艂a艂y przeciwnie do rehabilitacji 鈥 rozlu藕nia艂y mi臋艣nie. Przed艂u偶y艂o to pobyt mamy w szpitalu o jakie艣 p贸艂tora miesi膮ca. Ale nie by艂o innego wyj艣cia. Statek musia艂 dop艂yn膮膰 do Europy.

10-04-2010 (1)

Nowy film z video.banzaj.pl wi阠ej »
Redmi 9A - recenzja bud縠towego smartfona