Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   10 lutego 1940 r.

10 lutego 1940 r.

Data: 2014-03-08 20:35:11
Autor: Mark Woydak
10 lutego 1940 r.


10 lutego 1940 r. władze sowieckie przeprowadziły pierwszą z czterech
masowych deportacji obywateli polskich, w czasie której wg danych NKWD do
północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono około 140 tys.
ludzi. W czasie transportu ludzie umierali z zimna, głodu i wyczerpania.

Decyzję o deportacji wydała 5 grudnia 1939 r. Rada Komisarzy Ludowych.
Przez następne dwa miesiące trwały przygotowania do jej przeprowadzenia, w
czasie których sporządzano listy i prowadzono "rozeznanie terenu".

Wywózka objęła chłopów, mieszkańców małych miasteczek, rodziny osadników
wojskowych oraz pracowników służby leśnej. Jej przebieg nadzorował
osobiście Wsiewołod Mierkułow - zastępca szefa NKWD Ławrientija Berii.

    Wtargnięcie sowieckich funkcjonariuszy tak opisywał kilkunastoletni
chłopiec: "N.K.W.D. wpadli jak wilki z naganami i sztyletami do naszego
domu, zaczęli niszczyć obrazy święte, łamali meble, wyzywać nas od polskich
burżuij. (...) Jak więźni pod naganem wprowadzono nas na sanie i powieziono
przez miasto jako pośmiewisko do stacji". ("+W czterdziestym nas Matko na
Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942"; zachowano oryginalną pisownię
tekstu)

Deportacja przeprowadzona przez NKWD 10 lutego 1940 r. odbyła się w
straszliwych warunkach, które dla wielu były wyrokiem śmierci. W czasie jej
realizacji temperatura dochodziła nawet do minus 40 st. C. Na spakowanie
się wywożonym dawano od kilkudziesięciu do kilkunastu minut. Bywało i tak,
że nie pozwalano zabrać ze sobą niczego.

Wtargnięcie sowieckich funkcjonariuszy tak opisywał kilkunastoletni
chłopiec z powiatu dubieńskiego na Wołyniu: "N.K.W.D. wpadli jak wilki z
naganami i sztyletami do naszego domu, zaczęli niszczyć obrazy święte,
łamali meble, wyzywać nas od polskich burżuij. Ojca z oka nie spuszczali
wciąsz pytali się o broń, której tatuś nie miał, więc poczęli wyrywać deski
z podłogi, wyżucać ubranie z szaf, łamać łóżka. Po godzinnym zniszczeniu
naszego domu kazano nam zbierać się przyczym wolno nam było zabrać trochę
odzierzy i tylko 5 kg mąki, choć wywieziono nas 5 cioro. Jak więźni pod
naganem wprowadzono nas na sanie i powieziono przez miasto jako pośmiewisko
do stacji". ("+W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali+. Polska a Rosja
1939-1942"; zachowano oryginalną pisownię tekstu)

Deportowanych przewożono w wagonach towarowych z zakratowanymi oknami, do
których ładowano po 50 osób, a czasami więcej. Podróż na miejsce zsyłki
trwała niekiedy nawet kilka tygodni. Warunki panujące w czasie transportu
były przerażające, ludzie umierali z zimna, z głodu i wyczerpania.

Mieszkanka Grodna, żona podoficera WP wspominała: "Droga była wprost nie do
opisania, gdyż niedość, że podczas snu przymarzały włosy, ubrania i kołdry
do ścian, to jeszcze podczas jazdy trzęśli wagonami tak, że ludzie spadali
na palące się piecyki i na ziemię, ulegając poważnym uszkodzeniom ciała, po
trzy dni nie dawali wody, a gdy łapaliśmy przez okienka śnieg to gdy
milicjant zauważył to bił kolbą po ręku i po naczyniu. Na koniec 4 marca
przyjechaliśmy na posiołek Kwitesa, Irkuckiej obłasti, rejonu Tajszet. W
barakach w których nas umieszczono ogłaszano nam, że o zgniłej Polsce mamy
zapomnieć na zawsze, a tu mamy dokończyć życia naszego, nie zapominając o
tem, że wszyscy musimy pracować ..." - ("+W czterdziestym nas Matko na
Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942" -Maria Sz.)

Według danych NKWD w czasie deportacji z lutego 1940 r. do północnych
obwodów Rosji i na zachodnią Syberię deportowano około 140 tys. ludzi.
Wśród nich Polacy stanowili mniej więcej 82 proc. Wywożono również
Ukraińców i Białorusinów - pracowników leśnych.

Po dotarciu na miejsce zsyłki zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza,
choroby i głód.

Kolejne deportacje obywateli polskich przeprowadzono w kwietniu i czerwcu
1940 r. Ostatnią rozpoczęto w przededniu wojny niemiecko-sowieckiej pod
koniec maja 1941 r.

W sumie według danych NKWD w czterech deportacjach zesłano około 330-340
tys. osób.

Ich celem była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej
ludności, miały one rozbić społeczną strukturę, dostarczając jednocześnie
totalitarnemu sowieckiemu imperium siłę roboczą.

Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941
znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana. Prof.
Andrzej Paczkowski odnosząc się do tej kwestii pisał: "Uważa się, że w
ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce
represjonowano w różnych formach - od rozstrzelania, poprzez więzienia,
obozy i zsyłki, po pracę wpół przymusową - ponad 1 milion osób, a więc co
dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się na
tym terytorium. Nie mniej niż 30 tys. osób zostało rozstrzelanych, a
śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc.,
czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób". ("Czarna księga komunizmu" - A.
Paczkowski "Polacy pod obcą i własną przemocą").

Uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski Związek Sowiecki
zajął w 1939 r. obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością
liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około 5 milionów Polaków,
pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi. (PAP)

Data: 2014-03-09 06:56:35
Autor: MarkWoydak
10 lutego 1940 r.
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika
40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod
moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru
denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly
calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego
ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich
chwilach! Nie ma nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze
starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do
zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten
posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i
znów zasrywa grupę z rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry!
Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest
niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wnośmy
modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu ma w
opiece jego bliskich!

MW

Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:3l3zignavzpt.bldmz1hrcb6.dlg40tude.net...


10 lutego 1940 r. władze sowieckie przeprowadziły pierwszą z czterech
masowych deportacji obywateli polskich, w czasie której wg danych NKWD do
północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono około 140 tys.
ludzi. W czasie transportu ludzie umierali z zimna, głodu i wyczerpania.

Decyzję o deportacji wydała 5 grudnia 1939 r. Rada Komisarzy Ludowych.
Przez następne dwa miesiące trwały przygotowania do jej przeprowadzenia, w
czasie których sporządzano listy i prowadzono "rozeznanie terenu".

Wywózka objęła chłopów, mieszkańców małych miasteczek, rodziny osadników
wojskowych oraz pracowników służby leśnej. Jej przebieg nadzorował
osobiście Wsiewołod Mierkułow - zastępca szefa NKWD Ławrientija Berii.

   Wtargnięcie sowieckich funkcjonariuszy tak opisywał kilkunastoletni
chłopiec: "N.K.W.D. wpadli jak wilki z naganami i sztyletami do naszego
domu, zaczęli niszczyć obrazy święte, łamali meble, wyzywać nas od polskich
burżuij. (...) Jak więźni pod naganem wprowadzono nas na sanie i powieziono
przez miasto jako pośmiewisko do stacji". ("+W czterdziestym nas Matko na
Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942"; zachowano oryginalną pisownię
tekstu)

Deportacja przeprowadzona przez NKWD 10 lutego 1940 r. odbyła się w
straszliwych warunkach, które dla wielu były wyrokiem śmierci. W czasie jej
realizacji temperatura dochodziła nawet do minus 40 st. C. Na spakowanie
się wywożonym dawano od kilkudziesięciu do kilkunastu minut. Bywało i tak,
że nie pozwalano zabrać ze sobą niczego.

Wtargnięcie sowieckich funkcjonariuszy tak opisywał kilkunastoletni
chłopiec z powiatu dubieńskiego na Wołyniu: "N.K.W.D. wpadli jak wilki z
naganami i sztyletami do naszego domu, zaczęli niszczyć obrazy święte,
łamali meble, wyzywać nas od polskich burżuij. Ojca z oka nie spuszczali
wciąsz pytali się o broń, której tatuś nie miał, więc poczęli wyrywać deski
z podłogi, wyżucać ubranie z szaf, łamać łóżka. Po godzinnym zniszczeniu
naszego domu kazano nam zbierać się przyczym wolno nam było zabrać trochę
odzierzy i tylko 5 kg mąki, choć wywieziono nas 5 cioro. Jak więźni pod
naganem wprowadzono nas na sanie i powieziono przez miasto jako pośmiewisko
do stacji". ("+W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali+. Polska a Rosja
1939-1942"; zachowano oryginalną pisownię tekstu)

Deportowanych przewożono w wagonach towarowych z zakratowanymi oknami, do
których ładowano po 50 osób, a czasami więcej. Podróż na miejsce zsyłki
trwała niekiedy nawet kilka tygodni. Warunki panujące w czasie transportu
były przerażające, ludzie umierali z zimna, z głodu i wyczerpania.

Mieszkanka Grodna, żona podoficera WP wspominała: "Droga była wprost nie do
opisania, gdyż niedość, że podczas snu przymarzały włosy, ubrania i kołdry
do ścian, to jeszcze podczas jazdy trzęśli wagonami tak, że ludzie spadali
na palące się piecyki i na ziemię, ulegając poważnym uszkodzeniom ciała, po
trzy dni nie dawali wody, a gdy łapaliśmy przez okienka śnieg to gdy
milicjant zauważył to bił kolbą po ręku i po naczyniu. Na koniec 4 marca
przyjechaliśmy na posiołek Kwitesa, Irkuckiej obłasti, rejonu Tajszet. W
barakach w których nas umieszczono ogłaszano nam, że o zgniłej Polsce mamy
zapomnieć na zawsze, a tu mamy dokończyć życia naszego, nie zapominając o
tem, że wszyscy musimy pracować ..." - ("+W czterdziestym nas Matko na
Sibir zesłali+. Polska a Rosja 1939-1942" -Maria Sz.)

Według danych NKWD w czasie deportacji z lutego 1940 r. do północnych
obwodów Rosji i na zachodnią Syberię deportowano około 140 tys. ludzi.
Wśród nich Polacy stanowili mniej więcej 82 proc. Wywożono również
Ukraińców i Białorusinów - pracowników leśnych.

Po dotarciu na miejsce zsyłki zesłańców czekała niewolnicza praca, nędza,
choroby i głód.

Kolejne deportacje obywateli polskich przeprowadzono w kwietniu i czerwcu
1940 r. Ostatnią rozpoczęto w przededniu wojny niemiecko-sowieckiej pod
koniec maja 1941 r.

W sumie według danych NKWD w czterech deportacjach zesłano około 330-340
tys. osób.

Ich celem była eksterminacja elit oraz ogółu świadomej narodowo polskiej
ludności, miały one rozbić społeczną strukturę, dostarczając jednocześnie
totalitarnemu sowieckiemu imperium siłę roboczą.

Liczba wszystkich ofiar wśród obywateli polskich, którzy w latach 1939-1941
znaleźli się pod sowiecką okupacją, do dziś nie jest w pełni znana. Prof.
Andrzej Paczkowski odnosząc się do tej kwestii pisał: "Uważa się, że w
ciągu niespełna dwóch lat władzy sowieckiej na ziemiach zabranych Polsce
represjonowano w różnych formach - od rozstrzelania, poprzez więzienia,
obozy i zsyłki, po pracę wpół przymusową - ponad 1 milion osób, a więc co
dziesiątego obywatela Rzeczypospolitej, który mieszkał lub znalazł się na
tym terytorium. Nie mniej niż 30 tys. osób zostało rozstrzelanych, a
śmiertelność wśród łagierników i deportowanych szacuje się na 8-10 proc.,
czyli zmarło zapewne 90-100 tysięcy osób". ("Czarna księga komunizmu" - A.
Paczkowski "Polacy pod obcą i własną przemocą").

Uczestnicząc wspólnie z III Rzeszą w rozbiorze Polski Związek Sowiecki
zajął w 1939 r. obszar o powierzchni ponad 190 tys. km kw. z ludnością
liczącą ok. 13 mln osób. Wśród nich było około 5 milionów Polaków,
pozostali to Ukraińcy, Białorusini i Żydzi. (PAP)


10 lutego 1940 r.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona