Data: 2017-02-02 07:58:02 | |
Autor: Mark Woydak | |
12. Mit wierności ,,Solidarności" | |
12. Mit wierności ,,Solidarności" 13 grudnia 1981 r. samolot z przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ ,,Solidarność" na pokładzie był na Okęciu. Wałęsę przewieziono do pałacyku rządowego w Chylicach pod Warszawą, gdzie oczekiwał już na niego Stanisław Ciosek. Wałęsa nie został internowany. Komuniści zakomunikowali mu, że jest ,,gościem" władz PRL. W tym czasie Wałęsa ,,był tematem wielu istotnych ustaleń" - wspominał później Kiszczak. ,,Wałęsa to karta polityczna. >>My go jeszcze wykorzystamy<<" - zanotował w pierwszych godzinach stanu wojennego, relacjonujący nastroje w ekipie Jaruzelskiego, sowiecki gen. Wiktor Anoszkin. Wałęsa wydawał się wówczas bardzo spolegliwy i być może miały na to wpływ rozmowy z funkcjonariuszami bezpieki, również z gen. Czesławem Kiszczakiem, funkcjonariuszami Biura Studiów MSW - płk. Władysławem Kucą, mjr. Józefem Burakiem i mjr. Adamem Stylińskim, a nawet jednym z odpowiedzialnych za śmierć ks. Jerzego Popiełuszki - płk. Adamem Pietruszką. Wałęsa domagał się wprawdzie podjęcia z nim rozmów na wysokim szczeblu, uwolnienia kolegów i szefów regionów z Komisji Krajowej NSZZ ,,Solidarność", ale ,,z wyjątkiem tych głupich", mając na myśli swoich krytyków. Wałęsa od razu zadeklarował wobec Stanisława Cioska swoje poparcie dla Wojciecha Jaruzelskiego i stanu wojennego, bo przecież ,,Solidarność" ,,poszła za daleko", a on jest ,,żołnierzem i wykonuje rozkazy". Akcentowany przez Wałęsę motyw żołnierskiej podległości będzie w relacjach z reżimem stanu wojennego pojawiał się jeszcze wielokrotnie. Zresztą już jesienią 1980 r., nie działając w opresji, po raz pierwszy zadeklarował, że czuje się przede wszystkim człowiekiem ,,sił zbrojnych", że lubi ,,rakiety i czołgi", a jak rozmawiać, to najlepiej z ludźmi wojska... Jego marzenia mogły wreszcie się ziścić. Musiał być zdziwiony, kiedy kilka dni po wprowadzeniu stanu wojennego, po przeniesieniu do innej rządowej willi w Otwocku, stanął przed nim sam płk Władysław Iwaniec - dowódca Wałęsy z okresu jego służby wojskowej. Iwaniec doradzał Jaruzelskiemu od wiosny 1981 r. właśnie w sprawie Wałęsy. Jakże dwuznacznie sugestywne są słowa Jaruzelskiego zapisane przez niego w pamiętniku Stan wojenny. Dlaczego... na temat relacji Wałęsy ze swoim dowódcą w batalionie łączności 8. Dywizji Zmechanizowanej w Koszalinie: ,,Jeśli czasami należało przeprowadzić jakąś niepopularną sprawę, dowódca plutonu korzystał z pomocy Wałęsy. I to z powodzeniem". Takich poufnych rozmów i wspominkowych sesji z Iwańcem było przynajmniej kilka. Z oficjalnego wykazu wizyt składanych Wałęsie wynika, że pierwsze trzy z nich miały miejsce między 17 a 29 grudnia 1981 r. Niewątpliwie zawierały one elementy szantażu (być może odnosiły się do współpracy z WSW?) i służyły jeszcze większemu zmiękczeniu Wałęsy. W wykazie oficjalnych odwiedzin podczas pobytu Wałęsy w Chylicach, Otwocku, a później Arłamowie (od maja 1982 r.) w Bieszczadach nie ujęto spotkań z ppłk. Czesławem Wojtalikiem. Choć z innych dokumentów wiemy, że w pierwszym okresie izolacji Wałęsy również i on z nim rozmawiał. Czy w ówczesnych grach operacyjnych z Wałęsą, w których główną rolę odegrali Iwaniec i Wojtalik, chodziło o odwołanie się do jego dwóch dawnych lojalności - WSW i SB? Po wprowadzeniu stanu wojennego Kiszczak postanowił przypomnieć Wałęsie okres jego współpracy z SB poprzez zaaranżowanie rozmowy z Wojtalikiem. Z materiałów przekazanych Zachodowi przez archiwistę KGB - Wasilija Mitrochina, wiemy, że Kiszczak przekazał Sowietom następującą informację: ,,Wałęsę skonfrontowano z jednym z jego byłych oficerów prowadzących SB i rozmowa ta została nagrana". Niewątpliwie chodziło właśnie o Wojtalika. W jednej z odkrytych ostatnio notatek (z 21 stycznia 1982 r.) znajdujemy opis traumy, jaką wywołała u Wałęsy jego rozmowa z oficerem SB z Gdańska: ,,Po wyjeździe tow. Wojtalika osoba >>333<< [kryptonim Wałęsy] stała się ponura i zła. Denerwowało go zaglądanie do jego pokoju. Zwykle przy posiłkach chętnie z nami rozmawiał i żartował. Natomiast w dniu 20 stycznia 1982 r. szybko zjadł posiłek i szedł do swego pokoju. Prawie cały dzień (w godz. 12.30-19.00) przestał oparty o parapet okna i spoglądający bezwiednie w bliżej nieokreśloną dal". Nastrój i samopoczucie Wałęsy przez 11 miesięcy izolacji podlegały silnym zmianom i wahaniom, od stanów depresyjnych do euforycznych. Dużo jadł, mało się ruszał (czasem tylko grał w bilard i ping-ponga), przez co bardzo utył. Uwielbiał czekoladę. Któregoś razu, gdy nie miał humoru, ogłosił nawet protest głodowy. Podglądający go funkcjonariusze zauważyli, że w ukryciu podjada czekoladę. Nie stronił też od alkoholu, który mu systematycznie dostarczano (w ciągu internowania ,,skonsumował samotnie lub w towarzystwie": 2 butelki spirytusu, 289 butelek wódki, 158 butelek wina, 59 butelek winiaku i koniaku, 238 butelek szampana i 1115 butelek piwa). Czasem, gdy nie chciał już pić samotnie, szukał towarzystwa do picia wódki wśród funkcjonariuszy BOR. Niecierpliwił się, gdy alkoholu zabrakło, i potrafił ostro ,,pogonić" obsługę do szybkiego uzupełnienia barku. Odnotowano nawet, że przynajmniej kilkakrotnie protestował, że dostaje zbyt małe ilości alkoholu i niewielkie racje żywnościowe. Lektura dostępnych dokumentów pozwala dostrzec, że jego poczucie pewności siebie systematycznie malało. W połowie stycznia 1982 r. zapewniał, że wspólnie z Bronisławem Geremkiem i Tadeuszem Mazowieckim wyeliminuje ,,ekstremę" i stworzy nowe struktury związku ,,od góry w dół", a już dziesięć dni później przekazał władzom, przez ks. Henryka Jankowskiego, informację, że ,,nie będzie upierał się co do Geremka". W lutym 1982 r. - mocno już sfrustrowany izolacją i bezskutecznym oczekiwaniem na podjęcie z nim rozmów politycznych na najwyższym szczeblu - rzucił w stronę BOR-owców, że ,,nie zamierza podejmować działalności związkowej w nowo tworzonych związkach zawodowych". Ciągle liczył na rozmowy na szczycie, jakby nie potrafiąc uświadomić sobie konsekwencji tego, co się stało 13 grudnia 1981 r. Zgadzał się z komunistami, że nie ma powrotu do ,,Solidarności" w wersji sprzed stanu wojennego. Nieustannie powtarzał, że trzeba usunąć ze związku ,,skompromitowanych działaczy" i powinien on reprezentować tylko tzw. zdrowy nurt robotniczy, bez niepotrzebnej ,,politycznej nadbudowy" i ,,ekstremistów". Twierdzenie jego obrońców, że Wałęsa nie dał się wpasować w projekt nowej ,,Solidarności", ma podstawę zaledwie w tym, że w istocie nikt mu takiej propozycji nie przedstawił. Wprawdzie początkowo komuniści rozważali zachowanie szyldu ,,Solidarności" dla związku kadłubowego w ramach operacji ,,Renesans", ale nie wiadomo nawet, w jakiej skali, bo znane są jedynie materiały z województwa gdańskiego. Był to wyraz początkowych obaw władz PRL, że wobec silnego poparcia społecznego dla ,,Solidarności" może pojawić się ryzyko związane z całkowitą likwidacją związku. Jeżeli ,,Solidarność" w jakiejś formie miała w przyszłości zostać przywrócona, to należało sobie wcześniej zapewnić jej wkomponowanie w ramy ustrojowe PRL z w pełni sterownym przywództwem. Jednak otrzymywane przez władze analizy nastrojów społecznych pokazywały tak silnie spadające poparcie dla ,,Solidarności", że już wiosną 1982 r. w większych zakładach pracy zaczęto z powodzeniem organizować tzw. związkowe grupy inicjatywne (przewidywane w pierwszej fazie jako ewentualne zalążki proreżimowej ,,Solidarności"), które stały się później awangardą rządowych związków zawodowych (Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych). To wszystko wprowadzało komunistów w przeświadczenie, że znaczenie ,,Solidarności" maleje tak bardzo, że w nieodległej perspektywie pozwoli na jej bezproblemową delegalizację i umożliwi powrót do leninowskiej formuły związków zawodowych, jako ,,transmisji partii do mas". W tym sensie postawa Wałęsy - wobec idei neo-,,Solidarności" - nie miała większego znaczenia, gdyż koncepcja ,,Renesansu" szybko została zastąpiona projektem OPZZ-ów. Nieprzypadkowo jesienią 1982 r. operację ,,Renesans" postanowiono formalnie zamknąć, gdyż - jak pisano w uzasadnieniu - ,,wydanie ustawy o związkach zawodowych w październiku 1982 r. spowodowało radykalną zmianę sytuacji operacyjnej", a ,,działalność grup inicjatywnych wytworzyła odpowiedni grunt dla powstania pierwszych struktur związkowych nowej generacji". W piątek 8 października 1982 r. nadzieje Wałęsy na zachowanie funkcji przewodniczącego związku rozwiała ustawa Sejmu PRL delegalizująca ,,Solidarność". Walczył dalej, pisząc pełen upokorzeń ,,list kaprala do generała". |
|