Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   [BLOG] 1940 czyli skutki pęknięcia pewnej gumy

[BLOG] 1940 czyli skutki pęknięcia pewnej gumy

Data: 2010-03-17 01:42:53
Autor: tadek
[BLOG] 1940 czyli skutki pęknięcia pewnej gumy
On 17 Mar, 00:29, Koziołek <darec...@xxxxinteria.pl> wrote:
Piętno dla przymusowej wizyty w warsztacie.
W czwartek po południu podjechałem na chwilę naszym roboczym "struclem"
(kangoo blaszak) pod pracownię - nie gasząc silnika, wysiadłem na pół minety
z auta żeby coś podać chłopakom. Wracam, a tu jakieś klekotanie i warczenie
spod maski. Podnoszę machę, a tam pasek klinowy tylko fruwa, do tego
wszystko mokre od oleju. To ok, jadę do warsztatu, 50 metrów, da radę,
pomimo że nie ma wspomagania kierownicy.
Pan Czesio Złota Rączka powiedział, że sika spod pokrywy zaworów. Zobowiązał
się umyć silnik i wymienić paski (jeden w strzępach, drugi tylko zleciał)
które wg niego poszły się jebać przez kąpiel w oliwie. Korzystając z okazji,
bo pora ku temu już była najwyższa, zleciłem wymianę rozrządu.. Całość miała
kosztować cirkaabałt 800 złotych płatne w piątek, przy odbiorze auta.
W piątek - lipa. Wszystko zrobione, za wyjątkiem zamontowania nowych
pasków - okazało się, że z jakiegoś powodu spadają momentalnie po włączeniu
silnika. Trzeba wszystko demontować dla zbadania przyczyny którą jest
prawdopodobnie skrzywienie jakiejś ośki napinacza czy innego gówna. Tu pan
Czesio podrapał się się w głowę i stwierdził, że pierwszy raz w swojej
długoletniej karierze mechesa - złotej rączki spotkał się z czymś takim:
żeby zerwany pasek klinowy spowodował wygięcie osi koła pasowego wału
korbowego i napinaczy (? - o ile dobrze zapamiętałem).
Sobota rano. Trzeba kupić nowy zestaw: koło pasowe, napinacz etc. Pan Czesio
właśnie uderza na miasto i napewno coś znajdzie - jak nie zamiennik, to
jakąś używkę. "Bo to, panie, rzadko się psuje i znajdę dobre na szrocie - po
co przepłacać" Auto ma być na poniedziałek, ale z ośmiu zrobiło się stówek
dwanaście.
Poniedziałek. "Na szrocie nic nie było, zamienników nie ma. Zamówiłem u
Lisowskiego, będzie na jutro". Chuj, niech będzie. Wprawdzie pracownia tonie
w papierach których nie ma jak wywieźć a towar wysyłamy bagażówkami, ale
mówi się trudno.
Wtorek. Hura, auto zrobione. Tylko zamiast tysiąca dwustu - tysiąc kurwa
dziewięćset czterdzieści złotych. No ale za to wartość śmieciary wzrosła o
30% ;)
A pokrzywiło się dlatego, że jeden z pasków - ten zerwany - owinął się jakoś
tak, że zdemolował koło pasowe. To ostatnie jak się okazało nie było żadna
"nówka sztuka", tylko nitowane i klejone silikonem po dzwonie poprzedniego
właściciela i dlatego pieprznęło :-/

Koziołek

 na pół minety
Trzeba było zrobić całą

[BLOG] 1940 czyli skutki pęknięcia pewnej gumy

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona