Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.film   »   25. Warsaw Film Festiwal

25. Warsaw Film Festiwal

Data: 2009-10-14 00:25:13
Autor: abelincoln
25. Warsaw Film Festiwal

Obiad w środku sierpnia / Mid-August Lunch / Pranzo di Ferragosto, reż.
Gianni Di Gregorio, Włochy 2008

Moja ocena: 6/10

Starszy mężczyzna podczas szalejących w Rzymie upałów musi się zaopiekować
kilkoma starszymi paniami.
Bardzo urokliwy film. Może stwierdzenie ze pełen ciepła jest lekką
przesadą, bowiem starsze panie potrafią naprawdę dać popalić. Swojemu
opiekunowi, ale ogólnie jest ten film dość urokliwy. A starsze panie? Są
grane przez znajome czy też rodzinę reżysera i może dzięki temu potrafią
przykuć swoją obecnością uwagę widza. Czasem zachowują się jak grupa
nastolatków na wycieczce – a tylko czasem tak jak przystało na nobliwe
damy. Swoją drogą ciekawa jest obserwacja jak we Włoszech wyglądają związki
matka-syn, kiedy nawet kiedy on zbliża się do sześćdziesiątki – ona wciąż
rządzi...

Disco i wojna atomowa / Disco and Atomic War, reż. Jaak Kilmi, Kiur Aarma,
Estonia 2009

Moja ocena: 6/10

Dorastanie w ZSRR w na terenach dzisiejszej Estonii było pełne przygód i
radości. Nie wiedziałem, że „Emmanuelle” miała aż taki wpływ na przyspieszenie
upadku komunizmu. A z tego co tutaj można zaobserwować, to miało spory.
Widzimy tutaj mały wycinek historii zimnej wojny – całkiem ciekawy. W
dodatku jest to spojrzenie na poważną historię w bardzo lekki sposób, co
nie znaczy że nieistotny. Szczególnie że możemy zobaczyć parę archiwalnych
fragmentów z fińskiej i radzieckiej telewizji, które są bardzo
interesujące. No i ta antena rtęciowa, co zagłuszała pobliską bazę
rakietową...

Z 32, reż. Avi Mograbi, Izrael/Francja, 2008

Moja ocena: 2/10

Wspomnienie zabójstwa przypadkowego zabójstwa palestyńskiego policjanta
wspominane przez uczestnika tego zdarzenia.
Straszny film. Gadanie, gadanie, gadanie... Potem piosenka – i znowu
gadanie. Nudne niczym flaki z olejem wspominanie mało istotnego epizody z
historii izraelsko-palestyńskiej. W dodatku co chwilkę nam się wcześniejsze
informacje powtarza. I na dodatek reżyser śpiewający od czasu do czasu
piosenki o tym co przed chwilką widzieliśmy. Absolutna strata czasu. Jedyne
co mnie zaintrygowało, to pytanie dlaczego tak twórca eksperymentuje z
zamazywaniem twarzy swoich bohaterów. Zaczyna od plamy, potem jest plama z
otworami na oczy – a kończy na naklejonej bardzo realistycznej animacji,
którą zdradzają ręce przykładane do twarzy przechodzące pod nią. Kwestia rozmiaru / A Matter Of Size / Sipur Gadol, reż. Erez Tadmor, Sharon
Maymon,  Izrael/Francja/Niemcy, 2008

Moja ocena: 7/10

Historia kilku otyłych facetów, którzy zamiast się odchudzać wybierają
sport w którym ich waga będzie atutem. Może to nie najlepszy dobór słów – ale jest to lekka komedia romantyczna, z
naciskiem na to pierwsze słowo. Co prawda bohaterami są wielcy ludzie, ale
tematyka dotyczy spraw które dotyczą większości – akceptacja samego siebie.
I tak, jak chyba każda komedia romantyczna jest  schematyczna i
przewidywalna, ale nie znaczy to że jest nudno. Fajnie się to ogląda, czas
szybko upływa – czego można chcieć więcej? Żołnierzyk / Little Soldier / Lille Soldat, reż. Annette K. Olesen, Dania
2008

Moja ocena 7/10

Po powrocie z Afganistanu duńska żołnierka zostaje ochroniarzem call-girl. Mocne kino rodem z Danii, w którym mało które odpowiedzi są podawane na
tacy. Na przykład wiemy jaki wpłynął pobyt w Iraku na psychikę bohaterki –
ale możemy tylko się domyślać ze strzępów informacji co tam się zdarzyło, i
jak to wpłynie na jej postępowanie. Trine Dyrholm grająca główną rolę w tym
filmie bardzo dobrze oddaje burze emocji jaką przechodzi bohaterka – mi
szczególnie zapadła w pamięć scena herbatki u klienta preferującego
nekrofilię, kilkoma spojrzeniami przekazuje co o nim sądzi i co się zaraz
stanie. I zakończenie – mocne, trochę szokujące i pozostawiające z wieloma
znakami zapytania...

Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie / The Happiest Girl in the World /
Cea mai fericita fata din lume, reż. Radu Jude, Rumunia/Holandia 2009

Moja ocena: 5/10

Młoda Rumunka wygrywa samochód w konkursie pewnego producenta soków,
jeszcze musi tylko nakręcić reklamę tego produktu. Taki nijaki jakiś ten film był. Oglądało się go w miarę przyjemnie – ale
jednocześnie nic by się nie straciło jeśli by poszło się zobaczyć coś
kompletnie innego. Jedyną ciekawą rzeczą był sposób kręcenia – chyba tak
niezależnie. Wiele scen jest kręconych z oddali, w kadr często wchodzą
przypadkowe osoby, a u głównej bohaterki w kilku scenach widać okablowanie
mikrofonu. W ostatnich latach kino rumuńskie podniosło poprzeczkę dość
wysoko – tym razem pokonać jej się nie udało...


Jeszcze na koniec kilka słów na temat „Witajcie w życiu”. Jak dla mnie –
sytuacja z tym filmem pokazało amatorstwo organizatorów festiwalu. Po
pierwsze – według komunikatu film został zgłoszony przez jakiegoś pana z
firmy producenckiej, a wycofany przez zupełnie innego własciciela praw. I
tutaj albo każdy może zgłosić film na festiwal – niezależnie od tego czy ma
do niego prawa? Czy też może uzgodniono projekcje z właścicielem praw(czyli
TVP), a on się teraz z tego wycofał? Jeśli to drugie – to dlaczego, znając
wcześniejsze perypetie tego filmu nie podpisano odpowiedniej umowy? Na
„gębę” to można się umawiać na piwo... Przy umowie, ewentualnymi procesami
martwiła by się TVP, a nie festiwal. No i ostatania kwestia – filmu
pokazanego w zastępstwie. „Zabić sędziego” jest fajnym filmem, ale jego
planowane projekcje już były i wszyscy co chcieli go zobaczyć już to
zrobili. Nie można było zorganizować zastępstwa tak jak w przypadku
„Chinki”? Przecież głośno o możliwości zablokowania „Witajcie w życiu” było
już w zeszłym tygodniu – a wynegocjowanie i sprowadzenie dvd (bo z niego
odbywają się niektóre projekcje w Multikinie sala 1) z jakimś filmem który
nie został wcześniej zakwalifikowany do festiwalu aż tak długo nie trwa...


--
Pozdrawiam,
abelincoln
http://dlugajczyk.pl

Data: 2009-10-14 14:49:22
Autor: Gre
25. Warsaw Film Festiwal
Uytkownik "abelincoln" <abelincoln@poczta.onet.pl> napisa w wiadomoci news:1nvs98lqkgyi5$.1qoonnd17yeuk$.dlg40tude.net...

onierzyk / Little Soldier / Lille Soldat, re. Annette K. Olesen, Dania
2008

Moja ocena 7/10

Po powrocie z Afganistanu duska onierka zostaje ochroniarzem call-girl.
Mocne kino rodem z Danii, w ktrym mao ktre odpowiedzi s podawane na
tacy. Na przykad wiemy jaki wpyn pobyt w Iraku na psychik bohaterki -
ale moemy tylko si domyla ze strzpw informacji co tam si zdarzyo, i
jak to wpynie na jej postpowanie. Trine Dyrholm grajca gwn rol w tym
filmie bardzo dobrze oddaje burze emocji jak przechodzi bohaterka - mi
szczeglnie zapada w pami scena herbatki u klienta preferujcego
nekrofili, kilkoma spojrzeniami przekazuje co o nim sdzi i co si zaraz
stanie. I zakoczenie - mocne, troch szokujce i pozostawiajce z wieloma
znakami zapytania...

imho
Dla mnie to kolejny dunski film, ktory zbudowany jest
na przedstawieniu rodzinnych relacji, majacych raczej
radcorowy komponent obyczajowy (Bo czy to takie zwyczajne,
e corka wozi kochanke ojca do pracy polegajacej
na rypswyps za pieniadze.).
A dalej mamy przedstawione rozne postawy wobec narzucajacej
sie rzeczywstoci i sam rzeczywisto aktualn, ktora jaka jest wiedz
najlepiej cynicy. Wyzierajce z filmu kwestie moralne (np. kto robi
dobrze, a kto le), s raczej zostawione do indywidualnego
rozstrzygnicia widza.

Wystawilem ocene dobry
pozdrw
G.
ps
Trine Dyrholm pamietam  z niedawno wyswietlanego dobrego "Zniknicia".
http://www.filmweb.pl/f438415/Znikni%C4%99cie,2008

25. Warsaw Film Festiwal

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona