Data: 2011-10-12 23:53:15 | |
Autor: abelicoln | |
27. Warsaw Film Festiwal | |
Obojętność / Bezrazlichie / Indifference, Rosja 2011 Lata 60. w Moskwie. Ten film zdecydowanie ma swój klimat. Mocno abstrakcyjny – ale coś w nim jest. Tylko kompletnie nie jest to moja bajka. Mi osobiście się on mocno dłużył, nawet jeśli pamiętałem że ma on mniej niż półtorej godziny. Tak samo jak zupełnie mnie nie zainteresowały epizody z których się on składa. Jedyne co mogę powiedzieć pozytywnego to o przerywnikach muzycznych, których też jest tutaj sporo. Jazz czy rock&roll się akurat tutaj bronią. Wydaje mi się, że jest to jeden z tych filmów które albo się lubi, albo za nimi nie przepada. Bo była grupa osób na sali które żywo reagowały na bardziej odczapowe wydarzenia na ekranie czy na chyba śmieszniejsze dialogi. Ale przekonać się o tym, do której grupy się należy, trzeba na własną rękę zobaczyć… Moja ocena: 3/10 Policjant / Ha'shoter / Policeman, Izrael 2011 Yaron jest członkiem elitarnej jednostki antyterrorystycznej policji izraelskiej. Przez dłuższą część tego filmu zastanawiałem się, o czym on jest. Jak już mi się pomysł zaczął klarować, to reżyser porzucił dotychczasowych bohaterów i zaprezentował zupełnie innych – i przez prawie całą drugą połowę filmu się nimi zajmował. Do tytułowego bohatera twórcy wrócili dopiero pod sam koniec. Co jest troszkę dziwne, skoro, jak reżyser sam przyznał, jest to historia dojrzewania czy też wchodzenia w męskość głównego bohatera. Dla mnie to troszkę wyglądało tak, jakby zabrakło materiału na pełnometrażowy film, więc dodano na siłę inny wątek. Aczkolwiek muszę przyznać, że twórcy są konsekwentni i oba są równie nudne i nieciekawe. Ani samcze rytuały antyterrorystów, ani dziecinny zachwyt ideologią komunistyczną wanna be terrorystów zbyt wciągające nie są… Moja ocena: 3/10 Sto głosów: Podróż do domu / 100 Voices: A Journey Home, USA 2010 Zapis emocjonującej podróży najlepszych światowych kantorów do kolebki chazanut (tradycyjnego śpiewu liturgicznego). Rozczarowanie. Troszkę z mojej winy - bowiem spodziewałem się filmu który wyjaśni mi co to jest za śpiew i skąd się wziąć, ale też troszkę jest to spowodowane samym filmem. Film owszem, zajmuje się historią żydowskiego śpiewu liturgicznego, ale tylko przez pierwsze kilkanaście minut. Potem zajmuje się reporterskim sprawozdaniem z wizyty śpiewaków w Polsce. A że przodkowie większości z nich pochodzą z terenu naszego kraju, to szybko przekształca się to w opowieść o Holokauście. Jakich widziałem wiele i jakich jeszcze więcej nakręcono. Brakowało mi wyjaśnienia dokładnie dlaczego dla kultury żydowskiej jest ważny ten śpiew i skąd wzięła się jego popularność. Owszem, coś tam się wspomina o broadway’owskim rodowodzie i o kilku przedwojennych gwiazdach, które ten nurt śpiewania wprowadziły, ale zdecydowanie jest to za mało, i poza samymi nazwiskami nie dowiadujemy się zbyt dużo. Ale muszę przyznać, że w tym fragmencie została wykonana bardzo duża praca archiwalna, i narracja jest uzupełniona całkiem interesującymi fragmentami filmowymi. Jest to też film poprawny politycznie aż do bólu. Tak więc widzimy i słyszymy że przed wojną było w Polsce normalnie, Polacy pomagali Żydom za czasów okupacji, a aktualnie współpracujemy nad przywróceniem choć odrobiny kultury żydowskiej do naszego kraju. Zaliczone są wszystkie elementy opowieści przywoływanych przy tego typu okazjach. Najpierw widzimy biedne, ale szczęśliwe obrazki z czasów II RP, potem jest wspomnienie Żegoty i kilku jej bohaterów, a na samym końcu mowa jest o Krakowskim Festiwalu Kultury Żydowskiej. Czyli nic ciekawego ani nowego, pomimo sporego ładunku emocjonalnego związanego z odwiedzinami miejsc pamięci. Pomimo tego, że całość ogląda się jak niezbyt lotny bryk dla uczniów amerykańskich podstawówek, to można znaleźć tam kilka perełek. Ja zapamiętałem dwie ciekawe sceny, pewnie dlatego że jestem tubylcem. Jedna to ilustracja pierwszej wzmianki o Polsce. Pole ze zbożem i rolnik na furmance. Druga to przylot na koncert w Warszawie. Okęcie, Wawel i Plac Teatralny z Operą Narodową. Dopiero godzinę później się wyjaśnia, że Wawel to jednak w Krakowie jest… Moja ocena: 4/10 -- Pozdrawiam, abelincoln http://dlugajczyk.pl |
|