Data: 2014-02-05 17:28:37 | |
Autor: stevep | |
A co z Nieformalnym Klubem Kretyna na psp, n ajwa??niejsi: u2, boukun, podrobka MW. | |
# Wyobraziłem sobie, że jestem recenzentem zatrudnionym w „Informatorze kulturalnym”, a moim zadaniem jest zachęcić jak najszerszą publiczność do wzięcia udziału w kontrowersyjnym show. Oto i efekt mojej zabawy w krytyka sztuki nastawionego na zdobycie widza:
INFORMATOR KULTURALNY. Nieformalny Klub Kretyna przy Parlamencie RP w składzie: -Parlamentarny Zespół „Stop ideologii gender” pod przewodnictwem posłanki Beaty Kempy (SP), -Parlamentarny Zespół d.s. Przeciwdziałania Ateizacji Polski pod przewodnictwem posła Andrzeja Jaworskiego (PiS), z gościnnym udziałem -Parlamentarnego Zespołu d.s. Badania Przyczyn Katastrofy Tu 154 M z 10 Kwietnia 2010 Roku pod przewodnictwem posła Antoniego Macierewicza (PiS) oraz z rotacyjnym udziałem pozostałych posłów PiS i SP, ma zaszczyt zaprosić na ogólnopolskie tournée jednego z najznamienitszych performerów ostatnich tygodni. Proszę Państwa: Jedyny, niepowtarzalny, obrazoburczy, kontrowersyjny człowiek- kloaka, ostentacyjny nihilista i anarchista, ks. dr hab. Dariusz Oko. O artyście i jego sztuce: Ks. dr hab. Dariusz Oko niewiele nam mówi o swoim życiu. Najwidoczniej traumatyczne dzieciństwo i dojrzewanie ma do nas krzyczeć poprzez jego PERFORMANCE. Możemy się tylko domyślać, że musiało się stać coś strasznego: Może jako chłopiec został przyłapany na masturbacji i zbyt surowo ukarany, może jego pierwsza miłość naśmiewała się z jego ptaszka, a może kochał się skrycie w napastniku Unii Oświęcim, klubu hokejowego z jego rodzinnego miasta. Tego nie wiemy. Dość powiedzieć, że został księdzem, a tam dotychczasowa trauma została powiększona o coś nowego- do strachu przed karą i wykluczeniem, doszedł lęk przed okazaniem seksualności. Dziś- w wieku 54 lat te wszystkie doświadczenia eksplodowały, znalazły ujście w artystycznej negacji wszystkich dotychczasowych wartości. Bunt przez ponad pół wieku utrzymywanego w celibacie mężczyzny znalazł ujście w szalonych, miejscami improwizowanych monologach. To dlatego wybrał performance, jako formę wyrazu, performance, w którym na pierwszy plan wysuwa się aspekt seksualności, nierzadko traumatyzowanej. Znamy przecież przypadki publicznych okaleczeń, a nawet śmierci performerów podczas ich występów. Nie inaczej jest z księdzem Oko. On publicznie masturbuje się słowem, stara się swoimi sadomasochistycznymi wizjami przerażać i szokować. Celowo za odbiorców wybiera debili i niewolników, stąd jego zainteresowanie wodzowskimi partiami konserwatywnymi. To właśnie takich ludzi najłatwiej wciągnąć w spektakl i używając ich, niczym zwierząt w żywych szopkach, sterując ich odruchami warunkowymi wciągnąć w widowisko. Nie dość, że sam jest twórcą i tworzywem, wciąga też w tę grę nieświadomą widownię, która współtworzy spektakl, stając się częścią tworzywa. O co chodzi w sztuce proponowanej przez księdza Oko? Wiemy przecież, że jako dziecko, a potem ksiądz, musiał chować do wnętrza wszystkie swoje fantazje związane ze sferą seksualną. Nie mogąc ich fizycznie doświadczyć, potęgował tylko ich natężenie poprzez wyobraźnię. A była ona chora na strach i osamotnienie. Znikąd pomocy! Lecz to właśnie ona dała mu spełnienie. Erotyczne i artystyczne. Uwalniając swoje najbardziej wyuzdane seksualne wizje, czerpie dziką satysfakcję z infekowania nimi publiczności. W jego zboczonych wyobrażeniach mamy nie tylko erotykę, lecz przede wszystkim jest w nich sadomasochistyczny obraz totalnej katastrofy. Czego tam nie ma?! Krzywda i cierpienie kobiet, rozpad małżeństwa, gehenna homoseksualistów, industrialne metafory. W twórczości księdza Oko seksualność ludzka staje się umięśnioną maszyną, pełno tam tłoków poruszających się wewnątrz rur wydechowych, a także szynek i wędlin na sprzedaż. Jest tam eutanazja, narkotyki, jest wszystko, co zboczony umysł księdza potrafi sobie wyobrazić. Porwania, gwałty, ucinanie głowy, ćwiartowanie ciał i wreszcie ich zanurzenie w niebycie. „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, to bajka dla przedszkolaków, przy twórczości księdza Oko. Prowokacja artystyczna, jakiej nad Wisłą nie widziano. (*) Zbuntowany performer, ks. dr hab. Dariusz Oko nie poprzestaje jednak na uzewnętrznieniu tłamszonych latami emocji seksualnych. W swoistym manifeście nihilisty uderza we wszystko, co go ukształtowało. Swój performance nazywa wykładem, lecz w pełni świadomie odrzuca wszystko, co ma związek z przekazywaniem wiedzy: epatuje karkołomną liczbą pomówień i regularnych kłamstw, nigdy nie podając dowodów, uzasadnień, ani źródeł. Nawet w przypadkach prostych, n.p. gdy wystarczyłoby podać tytuł rzekomego dokumentu WHO, performer, traktując widownię jak ostatnich idiotów, jedynie opowiada, co ma się tam znajdować, nie zadaje sobie nawet trudu, by jego słowa brzmiały prawdopodobnie. To swoisty wyraz pogardy i negacji wobec dotychczasowych nauczycieli księdza Oko, zwłaszcza Papieskiej Akademii Teologicznej, na której się przecież doktoryzował i habilitował. Człowiek z tytułem doktora habilitowanego dobrze wie, że taki wykład nie obroniłby się, ani jako praca naukowa, ani nawet jako rozprawka gimnazjalisty, bo nie ma tam ani jednego faktu, czy choćby cytatu, są same wyobrażenia zbuntowanego artysty. Wobec występów księdza Oko, nawet sceniczne podarcie Biblii przez Nergala staje się ledwie pikantnym szczególikiem. Ksiądz Oko bowiem uderza w samą istotę swojej wiary- Dekalog. Kpiąc z przykazania „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” oskarża zbiorowo ateistów o najgorsze zbrodnie, jakby mówił swemu Bogu- „Wal się, to ja, geniusz, ksiądz doktor habilitowany Dariusz Oko, mogę oskarżać kogo chcę i o co chcę i możesz mi skoczyć ze swoim Dekalogiem, ja to wszystko zagryzę Ciałem i zapiję Krwią Chrystusa i co mi zrobisz"?! Nergalowe darcie Biblii jest wobec tej artystycznej profanacji ledwie dziecinną igraszką. A na tym nie koniec, bo ten król nihilistów dokonuje tych wszystkich prowokacyjnych bluźnierstw występując jako kapłan i naukowiec, sfinansowany od początku do końca przez Rzeczpospolitą, podczas, gdy jego główną sceną staje się Parlament. Czy w dobie takich artystów, jak Merilyn Manson, czy Adam „Nergal” Darski jest jeszcze zapotrzebowanie na kolejnych bluźnierczych performerów? Jak widać, jest, szczególnie pośród stłamszonego artystycznie środowiska konserwatywnych katolików. # Ze strony: http://tnij.org/rd6j90m -- stevep -- -- - Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|