Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Łgarstwa michnikowego szmatławca

Łgarstwa michnikowego szmatławca

Data: 2011-06-13 23:21:05
Autor: Inc
Łgarstwa michnikowego szmatławca


W rozmowie z portalem Niezależna.pl Bogdan Święczkowski, były szef ABW, dementuje informacje podane w dzisiejszej publikacji „Gazety Wyborczej” dotyczącej spotkania prokuratora Marka Pasionka z przedstawicielami amerykańskich służb specjalnych.

W internetowych wydaniach „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst „Cafe pod agentem”. Jego autor powołuje się na nieoficjalne informacje ze śledztwa dotyczące prokuratora Marka Pasionka, odsuniętego od prowadzenia śledztwa smoleńskiego. Posługując się przeciekami opisuje spotkanie z oficerami FBI, a nawet CIA. W jego trakcie miało rzekomo dojść do przekazania tajnych informacji.

Jednym z uczestników tego spotkania był Bogdan Święczkowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który w rozmowie z portalem Niezależna.pl dementuje informacje „GW”.

- Są to kolejne łgarstwa „Gazety Wyborczej”. Większość faktów opisanych w artykule jest nieprawdziwa. Na pewno tezy i sugestie dotyczące ewentualnego spotkania Marka Pasionka z przedstawicielami amerykańskiego państwa. Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Nie zaprzeczam, że takie spotkanie się odbyło, ale miało wyłącznie charakter towarzyski. Chodziło o pożegnanie oficera FBI. Było to spotkanie z oficerami łącznikowymi, czyli oficjalnymi przedstawicielami Stanów Zjednoczonych w Polsce. Rozmawialiśmy na różne tematy. Zapewne także o katastrofie smoleńskiej. To był przecież czerwiec 2010 roku. Wszyscy wtedy przeżywaliśmy tę tragedię. Jestem za to pewien, że podczas spotkania Marek Pasionek nie przekazywał żadnych informacji, a tym bardziej materiałów ze śledztwa. To jest kłamstwo i pomówienie, które po raz kolejny pojawia się w „Gazecie Wyborczej”.

- Jest też mowa o przeciekach do mediów.

- Nie sądzę, aby Marek Pasionek przekazywał jakiekolwiek informacje przedstawicielom mediów. Nawet jeśli w bilingach pojawiają się połączenia z dziennikarzami, to o czym to świadczy? O niczym. Zarzut, że Marek Pasionek w czerwcu 2010 roku przekazywał tajne informacje jest tak absurdalny, że aż się chce płakać. Jakież to postępy w śledztwie były w tamtym czasie. Zaledwie półtora miesiąca po katastrofie. Teraz mamy czerwiec 2011 i nadal niewiele wiemy.

- „Gazeta Wyborcza” sugeruje, że Amerykanie usłyszeli tajne informacje i natychmiast przenieśli spotkanie do ambasady.

- Kolejna bzdura. Wydaje mi się, że to ja zaproponowałem, aby przenieść się w inne miejsce. Odnosiłem bowiem nieodparte wrażenie, że w kawiarni pojawiły się osoby, które mogłem podejrzewać, iż są z polskich służb specjalnych. Amerykanie stwierdzili, że do ambasady jest bardzo blisko. I to był jedyny powód przenosin. Czynienie zarzutu, że spotykamy się z oficjalnymi przedstawicielami Stanów Zjednoczonych jest niedorzeczne. Zapewne gdybyśmy spotykali się z oficerami GRU, to „Gazeta Wyborcza” by nam przyklasnęła.

- Autor tego tekstu pisze o rzekomych przeciekach ze śledztwa posługując się takimi właśnie przeciekami.

- Bardzo ciekawe skąd „Gazeta Wyborcza” weszła w posiadanie takich materiałów. Mam nadzieję, że z urzędu i natychmiast prokurator Seremet z prokuratorem Parulskim nakażą wszcząć śledztwo w tej sprawie. Koniecznym byłoby również wszczęcie śledztwa w sprawie niedopełnienia obowiązków przez kierownictwo Naczelnej Prokuratury Wojskowej w sprawie smoleńskiej. Wiele zaniechań doprowadziło bowiem do utrudnienia śledztwa wyjaśniającego przyczyny katastrofy.

Grzegorz Broński

Łgarstwa michnikowego szmatławca

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona