.... bo uczniowie mogą się na nich dowiedzieć, że śmierć to
najpowszechniejsza z rzeczy dziejących się w przyrodzie i nie należy z jej
powodu urządzać cyrku.

===================


Chciał ich ksiądz przestraszyć?

- Nie chciałem ich straszyć i raczej nie osiągnąłem takiego niezamierzonego
celu. Mój widok wzbudził poruszenie, bo zwykle chodzę do szkoły w spodniach
i czarnej koszuli z koloratką. Ale to nie był strach, bardziej trochę
śmiechu oraz przede wszystkim pytania. Niektórzy nie pamiętali nawet, co po
łacinie znaczy "memento mori". Chodziło wyłącznie o to, żeby zaczęli się
zastanawiać i pytać. Przecież ciągłe odsuwanie myśli o śmierci nie sprawi,
że jej unikniemy. Moje przebranie nawiązuje celowo do okresu średniowiecza,
bo wydaje się, że wtedy ludzie żyli ze śmiercią bardziej za pan brat.
Śmierć była bardziej realna, bez filmowych trików, więc traktowali ją
bardzo poważnie. Dziś lepiej potrafimy grać, udawać, że pewne sprawy nas
nie dotyczą. Żyjemy coraz dłużej, łykamy pigułki uśmierzające ból i
odsuwamy od siebie niewygodne myśli. A jednak śmierć kosi wkoło, młodzi
ludzie giną w wypadkach i dlatego trochę by i nam się też tej
średniowiecznej wrażliwości przydało. Niektóre tematy w pewnym sensie
trzeba oswoić. W przeciwnym razie ocierając się o śmierć, będziemy odczuwać
wewnętrzne rozdarcie, pustkę, a nawet możemy załamać się psychicznie.

Co z uczniami, którzy nie wierzą w Boga?

- Powinni mieć obowiązkowe lekcje etyki. Jeśli szkoły chcą uczyć rzetelnie,
to nie wystarczy, że będą tylko przekazywać wiedzę i podpowiadać, jak
osiągnąć życiowy sukces. Śmierć też jest lekcją. Lekcją życia, którą
wszyscy musimy odrobić.

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8602816,Nietypowa_katecheza__Smierc_to_lekcja_to_odrobienia.html

--
"Zła wiadomość: bóg nie istnieje. Dobra wiadomość: nie potrzebujemy go."