Data: 2010-06-04 10:10:35 | |
Autor: CGC | |
AZS Wrocław - Medyk Konin | |
Spóźniona relacja z meczu: mecz był fajny. Że co? Za mało? No dobra. Jak na standardy kobiecego futbolu, mecz był całkiem wyrównany przez zaskakująco długi okres. Medyczki mimo odbierania ciężkich batów i tracenia kolejnych goli były twarde jak żelki z Biedronki i dały radę strzelić bramkę na otarcie łez. Paręset metrów od boiska przepływała sobie właśnie fala powodziowa, a na wale koło obiektu ułożono worki z piaskiem. Okoliczna łączka była w tym czasie okolicznym bagienkiem. Żelazne nerwy dzielnych AZSianek dały jednak o sobie znać i udało się im zrewanżować za porażkę i remis w Koninie. Medyk grał jednak równiej, przez co jest w tabeli wyżej. AZS jest w drobnym kryzysie, ale zdaje się z niego dźwigać. Zobaczymy, co się będzie działo w kolejnym sezonie. Kilka fotek: http://picasaweb.google.pl/cgc.album/AZSNew -- CGC |
|
Data: 2010-06-04 16:42:08 | |
Autor: Smok Eustachy | |
AZS Wrocław - Medyk Konin | |
W dniu 04.06.2010 10:10, CGC pisze:
/.../ W moim odczuciu takie meczyki oglada się o wiele lepiej niż extraklasę. |
|
Data: 2010-06-05 17:43:49 | |
Autor: Raf \"Ostry\" | |
AZS Wrocław - Medyk Konin | |
W dniu 2010-06-04 16:42, Smok Eustachy pisze:
W dniu 04.06.2010 10:10, CGC pisze:amen |
|
Data: 2010-06-05 21:06:27 | |
Autor: AJK | |
piłka kobieca [było: AZS Wrocław - Medyk Konin] | |
04-06-2010 o godz. 10:10 CGC napisał:
Spóźniona relacja z meczu: mecz był fajny.[...] Kilka fotek: http://picasaweb.google.pl/cgc.album/AZSNew To ja się przy okazji podepnę z południową grupą I ligi - niestety żadnej krakowskiej drużynie nie udało się awansować do kobiecej ekstraklasy. Podgórze Kraków zakończyło rozgrywki na spokojnym miejscu siódmym, a Bronowianka swoje szanse straciła trzy kolejki przed końcem, gdy grała w Krakowie z 1. FC Katowice. Bronowianka zajmowała wtedy miejsce czwarte, Katowice trzecie i wygrany włączał się do walki o awans, nawet bezpośredni, a przegrany musiał liczyć na cud. Mecz był zacięty, boisko ciężkie i nasiąknięte, co bardziej sprzyjało siłowo grającym Katowicom. Bronowianka próbowała grać krótką szybką piłką, ale piłka piszczała, że jej zimno i że ma mokro, a murawa co chwilę chwytała zawodniczki za kolana i wrzeszczała: "Dziewczyny, weźcie mnie ze sobą". Pierwsze prowadzenie zdobyły dziewczyny z Katowic: podanie na szesnasty metr, tam napastniczka technicznie przyjęła piłkę na klatę, odegrała do tyłu, strzał w długi róg i 0:1. Parę minut potem był remis - bramkarka Katowic przyjęła piłkę jak Mierzejewski z ZAK-sy Kędzierzyn w ostatnim meczu o brąz - pionowo do góry. Do piłki doskoczyła Magda Knysak i zapakowała ją do pustej bramki. Reszta połowy upłynęła na pogwarkach publiczności na temat poziomu sędziowania i nowatorskich zabiegach dietetycznych trenera siatkarek Bronowianki, który w trosce o zdrowie jednej ze swoich zawodniczek ("A bo ty nic nie jesz!") zafundował jej solidną michę gulaszu. Drugą połowę pani arbiter zaczęła od podyktowania rzurtu karnego dla Katowic. W polu karnym Bronowianki walczyły dwie zawodniczki, krakowianka straciła równowagę, żeby nie upaść podparła się rękami, w rękę trafiła tocząca się po ziemi piłka. Nawet obserwatorzy z Sosnowca i z Częstochowy, przed meczem twierdzący, że będzie druk dla Bronowianki, dostali ataku śmiechu. 1:2. A 5 minut potem 1:3, bo obrona miejscowych zasnęła i zawodniczka z Katowic strzałem z 11 metrów pokonała bramkarkę z Krakowa. Bronowianka doszła do siebie, otrząsnęła się z szoku i rzuciła się do ataków, a Katowice starały się kontrować. W 80 minucie było już 2:3 też po rzucie karnym, ale tym razem aparat podążał za piłką, więc nie widziałem i muszę się oprzeć na reakcjach trybyn i ławek. Prostestów nie było nawet na ławce Katowic, więc może ten karny był prawidłowy? W 91 minucie w stuprocentowej sytuacji znalazła się Magda Knysak - 10 metr i czysto mijana bramkarka Katowic. Która próbowała interweniować, ale nie trafiła w piłkę, za to w zawodniczkę Bronowianki tak, i to jak jeszcze!... Na dwa i pół obrotu poziome z poślizgiem. "Karny!" wrzasnęli wszyscy na trybunach. Decyzja pani arbiter - faul na bramkarzu. Trybuny zagotowały się bez względu na przynależność klubową i chyba nawet słyszałem coś o Marcinie Szulcu. Bronowianka przegrała 2:3 i miała po awansie. Czwarte miejsce, 3 punkty straty do zajmujących miejsce barażowe Katowic i gorszy bilans bezpośredni, a do końca 2 mecze. Nic dziwnego, że w ostatnim spotkaniu już dziewczyny odpuściły i zremisowały z Radomiem. Zdjęcia tu: http://tinyurl.com/37l3a84 -- AJK |