Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Adam Tauber z Chodla

Adam Tauber z Chodla

Data: 2013-10-20 19:50:11
Autor: mkarwan
Adam Tauber z Chodla
 (...)W dzieje Chodla w sposób szczególny wpisała się żydowska rodzina Tauberów, w której chłopcom często nadawano imię Abram.
Pierwszy Abram Tauber walczył pod Piłsudskim i w roku 1920 oddał życie za ojczyznę Polskę.
Jego bohaterstwo i daninę krwi innych mieszkańców Chodla, Polaków i Żydów, uwiecznione zostało poprzez wyrycie ich nazwisk na pomniku Marszałka postawionym w centrum miasteczka w latach trzydziestych XX wieku.
Gdy pierwszy chodelski Abram Tauber walczył za Polskę w wojnie bolszewickiej, w Chodlu przyszedł na świat drugi Abram Tauber.

Ten, który w roku 1944 został komendantem UB w Chodlu i wobec mieszkających w miasteczku Polaków dopuścił się zbrodni ludobójstwa.

Oto jak czyny drugiego Abrama Taubera zapamiętała sanitariuszka "Róża":
Miesiąc luty 1945 roku okazał się dla nas wszystkich miesiącem krwawym i smutnym.
W mieszkaniu Czuryłowskich w Chodlu bezpieka zabiła naszego komendanta placówki AK Edmunda Pogodę ps. "Rubid" oraz Teofila Rejkiewicza ps. "Piotr" z Kedywu AK.
Przy okazji warto powiedzieć, że Teofil Rejkiewicz ps. "Piotr" był nad podziw wielkim i odważnym żołnierzem.
Brał udział we wszystkich akcjach [przeciwko Niemcom].
Był nieodłącznym żołnierzem mojego męża.
Zginął z rąk UB w lutym 1945 roku razem z komendantem placówki AK w Chodlu.
Poszliśmy na pogrzeb zabitych, lecz pogrzeb nie odbył się, bo UB i NKWD na to nie pozwoliły.
Ponieważ leżący w trumnie "Piotr" miał na rękawie opaskę z napisem "Kedyw", ubowcy wyrzucili najpierw jego ciało z trumny, a potem zwłoki i trumnę wywieźli za miasto i wrzucili do znajdującego się przy drodze do Godowa rowu.
UB ogłosił, że trumna "Piotra" jest podminowana.
Mimo to żołnierze podziemia zabrali w nocy trumnę z ciałem "Piotra" i zanieśli na cmentarz.[19]

Sanitariuszka "Róża" myli się, co do liczby zamordowanych żołnierzy AK.
Jak ustaliłam na podstawie innych relacji, było ich czterech.
W połowie lat dziewięćdziesiątych w maleńkiej chatce koło cmentarza żyła jeszcze wdowa po komendancie AK w Chodlu.
Była bezpośrednim świadkiem zbrodni.
Jej mąż, komendant AK w Chodlu Edmund Pogoda ps. "Rubid", jak większość żołnierzy Armii Krajowej, po wkroczeniu na Lubelszczyznę wojsk sowieckich ukrywał się.
W pierwszych dniach lutego 1945 roku przyszedł wieczorem do Chodla wraz ze swoim zastępcą oraz rodzonym bratem i żołnierzem "Piotrem" umyć się, zmienić bieliznę i zjeść.
Myjących się żołnierzy AK na oczach żony Edmunda Pogody zastrzelił sąsiad Żyd - Abram Tauber z Chodla, od lata 1944 roku szef miejscowego Urzędu Bezpieczeństwa.
Byli bez broni.

Jeden z dowódców oddziałów miejscowej Armii Krajowej relacjonuje:
Na dobre walka [z komunistami] zaczęła się w lutym 1945 roku, gdy rozbiliśmy posterunek w Chodlu.
Gdy Abram [Tauber] zastrzelił w Chodlu czterech naszych żołnierzy, [cichociemny] "Zapora" [nasz dowódca] zarządził akcję.
Mieliśmy rozbroić posterunek milicji w Chodlu i schwytać Abrama Taubera.
Taubera wtedy nie schwytaliśmy.
Wszystko zaczęło się od tego, że w pierwszych dniach lutego 1945 roku ubowcy zabili czterech naszych ludzi: komendanta tamtejszej placówki AK, jego brata, zastępcę komendanta i "Piotrusia".
Naszych ludzi zamordował jeden Żyd z milicji czy z UB w Chodlu.
Żyd nazywał się Abram Tauber, to był mój szkolny kolega.
W okresie niemieckiej okupacji Żydów z Chodla dali do majątku w Jeżowie, bo tam był Liegenschaft.
Ten Abramek Tauber tam pracował.
To był taki sprytny Żyd, w coś tam ich zaopatrywał, dowoził, ale z nami trzymał kontakt.
Wiedział, kiedy będą wywozić Żydów do getta w Poniatowej i uciekł. Uciekł do mnie.
Ja go przechowywałem u siebie ponad tydzień czasu.
Ale Abramek uparł się, że nie chce do AK, tylko żeby go przewieźć do jakiejś grupy żydowskiej, gdzieś do lasu.
Pytałem się, gdzie mam go zawieźć.
On chciał na [lubelskie] Powiśle, bo wiedział, że gdzieś tam działa grupa żydowska.
Ale Powiśle szerokie, skąd mogłem wiedzieć, gdzie kogo szukać?
Dowiedziałem się w końcu, że w rejonie Niedźwiady działa grupa "Bolka".
Dowiozłem go do tej Niedźwiady i Abramek potem z "Bolkiem" chodził.
Jak weszli Sowieci, Abram został ubowcem i zastrzelił naszych ludzi.
Po akcji w Chodlu wyjechał do Szczecina, dalej był ubowcem, a w końcu wyjechał do Palestyny.
To był Abram z Chodla. Abram Tauber. [20]

Według wiedzy mieszkańców Chodla, Abram Tauber po udanej ucieczce przed wyrokiem Armii Krajowej zmienił nazwisko na Kwiatkowski i został szefem Urzędu Bezpieczeństwa w Szczecinie.
Był równie okrutny wobec Polaków jak w Chodlu.
W roku 1956 Abram Tauber vel Kwiatkowski wyjechał do Izraela.
W Chodlu pojawił się w roku 1995 i przekazał datek na odbudowę pomnika Piłsudskiego prosząc, aby nie zapomniano o wykuciu nazwiska jego przodka Abrama Taubera.
Rozmawiał z młodymi mieszkańcami miasta i nie został rozpoznany.
Zastanawialiśmy się potem z żyjącymi wówczas żołnierzami miejscowej AK, czy nie należałoby ścigać mieszkającego w Izraelu Abrama Taubera za popełnione na polskiej ludności Chodla zbrodnie: zabójstwa, zsyłki na Sybir i do komunistycznych katowni.
Prawnicy odradzili nam podejmowanie jakichkolwiek kroków, ponieważ Izrael nie wydaje innym krajom swoich obywateli.
Nawet zbrodniarzy wojennych.

Dzieje Chodla burzą obraz powojennej Polski widziany oczami Jana Grossa, w którym Żydzi polscy są jedynie ofiarami antysemityzmu Polaków.
Żyd Abram Tauber dla Polaków z Chodla okazał się bezwzględnym katem.
Nikt dotychczas nie policzył, ile podobnych historii wojenne pokolenie mieszkańców prowincjonalnych miejscowości przekazuje dzieciom i wnukom.
Może właśnie w tych zapomnianych historiach tkwią resztki polskiego antysemityzmu bez Żydów?
(...)Przykładem polskiego Żyda, zdrajcy i kata, jest Abram Tauber z Chodla, który po wkroczeniu na Lubelszczyznę wojsk sowieckich został szefem miejscowego UB. Abram był sąsiadem Polaków.
W czasie okupacji niemieckiej wiedział, kto z jego polskich kolegów konspiruje, bo gdy w 1943 roku śmierć zajrzała mu w oczy, zwrócił się do jednego z nich, wiedząc, że z racji podziemnych powiązań, człowiek ten ma nie tylko największe szanse ukrycia go, ale także doprowadzenia do pożądanych podziemnych struktur.
Nie ma w tym nic dziwnego czy nadzwyczajnego.
W małych miasteczkach i wsiach Lubelszczyzny ludzie wiedzieli o sobie wszystko: kto jest w AK, kto u komunistów, a kto przechowuje Żydów.
Miasteczko Chodel było ostoją czterech powstałych w 1943 roku lotnych oddziałów Armii Krajowej, w tym oddziału lubelskiego Kedywu (dowodzonego kolejno przez cichociemnych "Ewę", "Siapka" i "Zaporę") przekształconego rok później w I batalion 8 pp Legionów AK.[23]
Dlatego latem 1944 roku, gdy Armia Czerwona zajęła Lubelszczyznę, NKWD właśnie Abramowi Tauberowi powierzyło funkcję szefa bezpieki.
Bo największym problemem Sowietów w wyłapywaniu Polaków, żołnierzy AK, był brak rozeznania w terenie.
Problem znikał, gdy udało się znaleźć człowieka, który znał teren, czyli żołnierzy walczących w szeregach AK i wspierających ich mieszkańców.
Abram Tauber pochodził z Chodla.
Wychowywał się wśród nich i był sąsiadem tych, których - według Sowietów - należało zniszczyć.
Jako sąsiad i niegdysiejszy kolega akowców, wiedział, do którego domu należy zastukać nad ranem, aby trafiać bez pudła.

Zadaniem UB w tamtym czasie, oczywiście także zadaniem sąsiada Brama Taubera, było m.in. przygotowywanie dla NKWD list żołnierzy AK, których należało zamordować, wywieźć na Sybir lub uwięzić na Zamku w Lublinie i innych lokalnych katowniach, aby skutecznie zniewollić Polskę.
Sytuację Lubelszczyzny w drugiej połowie 1944 roku tak oto przedstawiał w meldunkach do dowództwa AK płk Franciszek Żak ps. "Wir" pełniący funkcję komendanta lubelskiego okręgu:
26 sierpnia 1944. Terror w postaci masowych aresztowań AK przez NKWD przy pomocy PPR trwa. 200 oficerów i podoficerów AK osadzonych na Majdanku wywieziono do Rosji.
Komendant okręgu i ujawnieni dowódcy dywizji wywiezieni na wschód. 19 października 1944. Aresztowania oficerów i żołnierzy AK w ostatnich dniach bardzo duże.
Z Zamku [w Lublinie] wywożą ich w nieznane. NKWD i Milicja Obywatelska chcą za wszelką cenę zniszczyć AK, jako reakcję i faszystów.
Nakazałem samoobronę. [24]

Po Stanisława Wnuka, pełniącego funkcję zastępcy dowódcy największego w powiecie lubelskim oddziału AK, któremu Abram Tauber zawdzięczał życie, NKWD przyszło 15 sierpnia 1944 roku.
Po wielu innych tego samego dnia lub w następnych dniach i miesiącach.
W wyniku zdrady sąsiada Abrama Taubera wielu mieszkańców Chodla i okolicy zostało zamordowanych, inni trafili na Syberię lub do więzienia (np. męża cytowanej wyżej sanitariuszki "Róży" osadzono na Zamku w Lublinie).
Ci, którzy zdążyli umknąć obławom, zeszli na powrót do podziemia i w lutym 1945 roku wydali na Abrama Taubera wyrok śmierci.
W tym momencie powstaje problem, którego Jan Gross w swojej książce dyplomatycznie nie porusza.
Gdyby Abram Tauber nie umknął przed kulą żołnierzy Armii Krajowej, innymi słowy, gdyby żołnierze podziemia w ramach nakazanej przez pułkownika "Żaka" samoobrony zabili chodelskiego Żyda, figurowałby w książce "Strach" jako jedna z ofiar polskiego powojennego antysemityzmu.
Skoro przeżył, usłyszymy zapewne, że zbrodniarz Abram Tauber jako komunista wyrzekł się żydostwa i do Żydów zaliczyć go nie można.
Ale jeśli Abram Tauber rzeczywiście znalazł w 1956 roku schronienie w Izraelu?
Wtedy dowiemy się, że Tauber nie jest Żydem - jest obywatelem państwa Izraela, czyli Izraelczykiem. a państwo Izrael chroni swych obywateli.
Także przed odpowiedzialnością za popełnione zbrodnie.

[19] Relacja Marii Ciżmińskiej ps. "Róża", w: "Zaporczycy - Relacje", Tom IV, Lublin 1999, s. 21-23.
[20] Relacja Stanisława Wnuka ps. "Opal", [w:] "Zaporczycy - Relacje", Tom I, Lublin 1997, s. 123-124.
[23] E. Kurek, Zaporczycy w fotografii, Lublin 2001, s. 7-16. Patrz także: Zaporczycy - Relacje, T. I-V, Lublin 1997-2000.
[24] Armia Krajowa w dokumentach, Londyn 1981, Tom IV, s. 200-201; Tom V, s. 86-87.

Ewa Kurek "Strachy sąsiadów"
now@ on-line  luty 2008

Źródło http://ekotrendy.com/nowaonline/65_Kurek_E.htm

Data: 2013-10-20 11:51:17
Autor: Marek
Adam Tauber z Chodla
W dniu niedziela, 20 października 2013 19:50:11 UTC+2 użytkownik mkarwan napisał:
(...)W dzieje Chodla w sposób szczególny wpisała się żydowska rodzina Tauberów, w której chłopcom często nadawano imię Abram.

Pierwszy Abram Tauber walczył pod Piłsudskim i w roku 1920 oddał życie za ojczyznę Polskę.

Jego bohaterstwo i daninę krwi innych mieszkańców Chodla, Polaków i Żydów, uwiecznione zostało poprzez wyrycie ich nazwisk na pomniku Marszałka postawionym w centrum miasteczka w latach trzydziestych XX wieku.

Gdy pierwszy chodelski Abram Tauber walczył za Polskę w wojnie bolszewickiej, w Chodlu przyszedł na świat drugi Abram Tauber.



Ten, który w roku 1944 został komendantem UB w Chodlu i wobec mieszkających w miasteczku Polaków dopuścił się zbrodni ludobójstwa.



Oto jak czyny drugiego Abrama Taubera zapamiętała sanitariuszka "Róża":

Miesiąc luty 1945 roku okazał się dla nas wszystkich miesiącem krwawym i smutnym.

W mieszkaniu Czuryłowskich w Chodlu bezpieka zabiła naszego komendanta placówki AK Edmunda Pogodę ps. "Rubid" oraz Teofila Rejkiewicza ps. "Piotr" z Kedywu AK.

Przy okazji warto powiedzieć, że Teofil Rejkiewicz ps. "Piotr" był nad podziw wielkim i odważnym żołnierzem.

Brał udział we wszystkich akcjach [przeciwko Niemcom].

Był nieodłącznym żołnierzem mojego męża.

Zginął z rąk UB w lutym 1945 roku razem z komendantem placówki AK w Chodlu.

Poszliśmy na pogrzeb zabitych, lecz pogrzeb nie odbył się, bo UB i NKWD na to nie pozwoliły.

Ponieważ leżący w trumnie "Piotr" miał na rękawie opaskę z napisem "Kedyw", ubowcy wyrzucili najpierw jego ciało z trumny, a potem zwłoki i trumnę wywieźli za miasto i wrzucili do znajdującego się przy drodze do Godowa rowu.

UB ogłosił, że trumna "Piotra" jest podminowana.

Mimo to żołnierze podziemia zabrali w nocy trumnę z ciałem "Piotra" i zanieśli na cmentarz.[19]



Sanitariuszka "Róża" myli się, co do liczby zamordowanych żołnierzy AK.

Jak ustaliłam na podstawie innych relacji, było ich czterech.

W połowie lat dziewięćdziesiątych w maleńkiej chatce koło cmentarza żyła jeszcze wdowa po komendancie AK w Chodlu.

Była bezpośrednim świadkiem zbrodni.

Jej mąż, komendant AK w Chodlu Edmund Pogoda ps. "Rubid", jak większość żołnierzy Armii Krajowej, po wkroczeniu na Lubelszczyznę wojsk sowieckich ukrywał się.

W pierwszych dniach lutego 1945 roku przyszedł wieczorem do Chodla wraz ze swoim zastępcą oraz rodzonym bratem i żołnierzem "Piotrem" umyć się, zmienić bieliznę i zjeść.

Myjących się żołnierzy AK na oczach żony Edmunda Pogody zastrzelił sąsiad Żyd - Abram Tauber z Chodla, od lata 1944 roku szef miejscowego Urzędu Bezpieczeństwa.

Byli bez broni.



Jeden z dowódców oddziałów miejscowej Armii Krajowej relacjonuje:

Na dobre walka [z komunistami] zaczęła się w lutym 1945 roku, gdy rozbiliśmy posterunek w Chodlu.

Gdy Abram [Tauber] zastrzelił w Chodlu czterech naszych żołnierzy, [cichociemny] "Zapora" [nasz dowódca] zarządził akcję.

Mieliśmy rozbroić posterunek milicji w Chodlu i schwytać Abrama Taubera.

Taubera wtedy nie schwytaliśmy.

Wszystko zaczęło się od tego, że w pierwszych dniach lutego 1945 roku ubowcy zabili czterech naszych ludzi: komendanta tamtejszej placówki AK, jego brata, zastępcę komendanta i "Piotrusia".

Naszych ludzi zamordował jeden Żyd z milicji czy z UB w Chodlu.

Żyd nazywał się Abram Tauber, to był mój szkolny kolega.

W okresie niemieckiej okupacji Żydów z Chodla dali do majątku w Jeżowie, bo tam był Liegenschaft.

Ten Abramek Tauber tam pracował.

To był taki sprytny Żyd, w coś tam ich zaopatrywał, dowoził, ale z nami trzymał kontakt.

Wiedział, kiedy będą wywozić Żydów do getta w Poniatowej i uciekł. Uciekł do mnie.

Ja go przechowywałem u siebie ponad tydzień czasu.

Ale Abramek uparł się, że nie chce do AK, tylko żeby go przewieźć do jakiejś grupy żydowskiej, gdzieś do lasu.

Pytałem się, gdzie mam go zawieźć.

On chciał na [lubelskie] Powiśle, bo wiedział, że gdzieś tam działa grupa żydowska.

Ale Powiśle szerokie, skąd mogłem wiedzieć, gdzie kogo szukać?

Dowiedziałem się w końcu, że w rejonie Niedźwiady działa grupa "Bolka".

Dowiozłem go do tej Niedźwiady i Abramek potem z "Bolkiem" chodził.

Jak weszli Sowieci, Abram został ubowcem i zastrzelił naszych ludzi.

Po akcji w Chodlu wyjechał do Szczecina, dalej był ubowcem, a w końcu wyjechał do Palestyny.

To był Abram z Chodla. Abram Tauber. [20]



Według wiedzy mieszkańców Chodla, Abram Tauber po udanej ucieczce przed wyrokiem Armii Krajowej zmienił nazwisko na Kwiatkowski i został szefem Urzędu Bezpieczeństwa w Szczecinie.

Był równie okrutny wobec Polaków jak w Chodlu.

W roku 1956 Abram Tauber vel Kwiatkowski wyjechał do Izraela.

W Chodlu pojawił się w roku 1995 i przekazał datek na odbudowę pomnika Piłsudskiego prosząc, aby nie zapomniano o wykuciu nazwiska jego przodka Abrama Taubera.

Rozmawiał z młodymi mieszkańcami miasta i nie został rozpoznany.

Zastanawialiśmy się potem z żyjącymi wówczas żołnierzami miejscowej AK, czy nie należałoby ścigać mieszkającego w Izraelu Abrama Taubera za popełnione na polskiej ludności Chodla zbrodnie: zabójstwa, zsyłki na Sybir i do komunistycznych katowni.

Prawnicy odradzili nam podejmowanie jakichkolwiek kroków, ponieważ Izrael nie wydaje innym krajom swoich obywateli.

Nawet zbrodniarzy wojennych.



Dzieje Chodla burzą obraz powojennej Polski widziany oczami Jana Grossa, w którym Żydzi polscy są jedynie ofiarami antysemityzmu Polaków.

Żyd Abram Tauber dla Polaków z Chodla okazał się bezwzględnym katem.

Nikt dotychczas nie policzył, ile podobnych historii wojenne pokolenie mieszkańców prowincjonalnych miejscowości przekazuje dzieciom i wnukom.

Może właśnie w tych zapomnianych historiach tkwią resztki polskiego antysemityzmu bez Żydów?

(...)Przykładem polskiego Żyda, zdrajcy i kata, jest Abram Tauber z Chodla, który po wkroczeniu na Lubelszczyznę wojsk sowieckich został szefem miejscowego UB. Abram był sąsiadem Polaków.

W czasie okupacji niemieckiej wiedział, kto z jego polskich kolegów konspiruje, bo gdy w 1943 roku śmierć zajrzała mu w oczy, zwrócił się do jednego z nich, wiedząc, że z racji podziemnych powiązań, człowiek ten ma nie tylko największe szanse ukrycia go, ale także doprowadzenia do pożądanych podziemnych struktur.

Nie ma w tym nic dziwnego czy nadzwyczajnego.

W małych miasteczkach i wsiach Lubelszczyzny ludzie wiedzieli o sobie wszystko: kto jest w AK, kto u komunistów, a kto przechowuje Żydów.

Miasteczko Chodel było ostoją czterech powstałych w 1943 roku lotnych oddziałów Armii Krajowej, w tym oddziału lubelskiego Kedywu (dowodzonego kolejno przez cichociemnych "Ewę", "Siapka" i "Zaporę") przekształconego rok później w I batalion 8 pp Legionów AK.[23]

Dlatego latem 1944 roku, gdy Armia Czerwona zajęła Lubelszczyznę, NKWD właśnie Abramowi Tauberowi powierzyło funkcję szefa bezpieki.

Bo największym problemem Sowietów w wyłapywaniu Polaków, żołnierzy AK, był brak rozeznania w terenie.

Problem znikał, gdy udało się znaleźć człowieka, który znał teren, czyli żołnierzy walczących w szeregach AK i wspierających ich mieszkańców.

Abram Tauber pochodził z Chodla.

Wychowywał się wśród nich i był sąsiadem tych, których - według Sowietów - należało zniszczyć.

Jako sąsiad i niegdysiejszy kolega akowców, wiedział, do którego domu należy zastukać nad ranem, aby trafiać bez pudła.



Zadaniem UB w tamtym czasie, oczywiście także zadaniem sąsiada Brama Taubera, było m.in. przygotowywanie dla NKWD list żołnierzy AK, których należało zamordować, wywieźć na Sybir lub uwięzić na Zamku w Lublinie i innych lokalnych katowniach, aby skutecznie zniewollić Polskę.

Sytuację Lubelszczyzny w drugiej połowie 1944 roku tak oto przedstawiał w meldunkach do dowództwa AK płk Franciszek Żak ps. "Wir" pełniący funkcję komendanta lubelskiego okręgu:

26 sierpnia 1944. Terror w postaci masowych aresztowań AK przez NKWD przy pomocy PPR trwa. 200 oficerów i podoficerów AK osadzonych na Majdanku wywieziono do Rosji.

Komendant okręgu i ujawnieni dowódcy dywizji wywiezieni na wschód. 19 października 1944. Aresztowania oficerów i żołnierzy AK w ostatnich dniach bardzo duże.

Z Zamku [w Lublinie] wywożą ich w nieznane. NKWD i Milicja Obywatelska chcą za wszelką cenę zniszczyć AK, jako reakcję i faszystów.

Nakazałem samoobronę. [24]



Po Stanisława Wnuka, pełniącego funkcję zastępcy dowódcy największego w powiecie lubelskim oddziału AK, któremu Abram Tauber zawdzięczał życie, NKWD przyszło 15 sierpnia 1944 roku.

Po wielu innych tego samego dnia lub w następnych dniach i miesiącach..

W wyniku zdrady sąsiada Abrama Taubera wielu mieszkańców Chodla i okolicy zostało zamordowanych, inni trafili na Syberię lub do więzienia (np.. męża cytowanej wyżej sanitariuszki "Róży" osadzono na Zamku w Lublinie).

Ci, którzy zdążyli umknąć obławom, zeszli na powrót do podziemia i w lutym 1945 roku wydali na Abrama Taubera wyrok śmierci.

W tym momencie powstaje problem, którego Jan Gross w swojej książce dyplomatycznie nie porusza.

Gdyby Abram Tauber nie umknął przed kulą żołnierzy Armii Krajowej, innymi słowy, gdyby żołnierze podziemia w ramach nakazanej przez pułkownika "Żaka" samoobrony zabili chodelskiego Żyda, figurowałby w książce "Strach" jako jedna z ofiar polskiego powojennego antysemityzmu.

Skoro przeżył, usłyszymy zapewne, że zbrodniarz Abram Tauber jako komunista wyrzekł się żydostwa i do Żydów zaliczyć go nie można.

Ale jeśli Abram Tauber rzeczywiście znalazł w 1956 roku schronienie w Izraelu?

Wtedy dowiemy się, że Tauber nie jest Żydem - jest obywatelem państwa Izraela, czyli Izraelczykiem. a państwo Izrael chroni swych obywateli.

Także przed odpowiedzialnością za popełnione zbrodnie.



[19] Relacja Marii Ciżmińskiej ps. "Róża", w: "Zaporczycy - Relacje", Tom IV, Lublin 1999, s. 21-23.

[20] Relacja Stanisława Wnuka ps. "Opal", [w:] "Zaporczycy - Relacje", Tom I, Lublin 1997, s. 123-124.

[23] E. Kurek, Zaporczycy w fotografii, Lublin 2001, s. 7-16. Patrz także: Zaporczycy - Relacje, T. I-V, Lublin 1997-2000.

[24] Armia Krajowa w dokumentach, Londyn 1981, Tom IV, s. 200-201; Tom V, s. 86-87.



Ewa Kurek "Strachy sąsiadów"

now@ on-line  luty 2008



Źródło http://ekotrendy.com/nowaonline/65_Kurek_E.htm



A potem sie dziwia, ze ktos w Polsce nie chcialby miec sasiada - Zyda...

Adam Tauber z Chodla

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona