Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Aferalny dekalog Donalda Tuska

Aferalny dekalog Donalda Tuska

Data: 2012-07-24 22:49:09
Autor: u2
Aferalny dekalog Donalda Tuska
.... czyli o premierze, który nigdy o niczym nie wiedział. Idealny
premier dla aferzystow i hochsztaplerow :)

http://seaman.salon24.pl/436219,o-premierze-ktory-nigdy-o-niczym-nie-wiedzial



Człowiek w tym naszym kraju, a już zwłaszcza bloger komentujący politykę
nie może nawet na parę dni odejść od komputera, bo zaraz mu przejdzie
koło nosa jakaś pyszna afera rządu Donalda Tuska. Grasowałem kilkanaście
dni po lipnowskim powiecie, na własne życzenie odcięty od internetu oraz
 innych „śromasów” (kto pamięta to określenie?) w celu wytrząśnięcia
medialnego śmiecia z szarych komórek. Mam ich bowiem coraz mniej i muszę
dbać, żeby przynajmniej w tych pozostałych było czysto i przestronnie.

No więc wychynąłem z tej ziemi dobrzyńskiej i ledwo co zawiesiłem wzrok
na witrynie pierwszego z brzegu kiosku, a tam aż bije po oczach afera
taśmowa w wykonaniu ekipy naszego szczerego przywódcy, który oczywiście
już w pierwszych słowach zapewnia, że o niczym nie miał pojęcia. A skoro
nie wiedział, to jest jasne, że nic nie mógł poradzić, że jego
koalicjant kradnie na potęgę na powierzonej mu państwowej działce.
Zresztą, kiedy urzędnicy MSW, czyli ludzie z osobistej działki premiera
Tuska, kradli fundusze przeznaczone na informatyzację jego rządowej
administracji, to on też nic o tym nie wiedział.

Dlatego mnie osobiście najbardziej zdziwiło zdziwienie, że w kancelarii
premiera Tuska nie czyta się raportów NIK, które są tam rutynowo
dostarczane. A po co podwładni szefa rządu mają czytać jakieś papiery,
skoro on sam daje przykład i programowo nie czyta niczego? A wiem to na
pewno, bo ja mam dobrą pamięć właśnie dzięki różnym rekreacyjnym
zabiegom na moich szarych komórkach, o czym wspomniałem na początku.
Otóż jeszcze w 2009 roku minister Pitera zwierzyła się redaktorce
Olejnik, iż  „trudno się spodziewać, żeby premier czytał gazety i
przeglądał dokumenty, żeby wyrobić sobie zdanie”. I figlarnie dodała, że
to jest naturalna pragmatyka premiera Tuska. I dlatego wbrew pozorom tu
nie ma powodu do dziwienia się, bo każdy wie, że Donald Tusk wyrabia
sobie zdanie na podstawie sondaży, a nie na podstawie czytania
dokumentów. Taka bowiem jest jego pragmatyka.

W odróżnieniu od premiera Jarosława Kaczyńskiego, którego obarcza się
winą za wszystkie hopsztosy jego koalicjantów od początku kadencji aż do
tej pory, premier Tusk w mainstreamowych mediach jawi się jako wcielenie
niewinności w relacji do aferalnych poczynań swojego rządowego
sprzymierzeńca. Do tego stopnia, że mógłby nosić w klapie znaczek lilii
polnej, jako alegorii swojej przyrodzonej niewinności. No, bo jakże
można go o cokolwiek obwiniać, skoro on nigdy nic nie wie? A nawet jak
przypadkiem czegoś się dowie, to nie ma do tego głowy albo brak mu
czasu, lub z kolei ktoś mu podpowie, że koalicja jest ważniejsza niż
szemrany proceder koalicjanta.

Zatem także w tym najświeższym przypadku Tusk o niczym nie wiedział, nie
słyszał, nikt mu nie powiedział, że coś się święci w spółkach
zarządzanych przez chłopów z ulicy Wiejskiej. A nawet jak mu się coś o
uszy obiło o tym PSL-u, kiedy formował swój pierwszy rząd w 2007 roku,
to zaraz Janka Paradowska go uspokoiła, że Waldek się bardzo zmienił od
czasu afery Inter-Arms z komputerami i obecnie jest podręcznikowym
wzorem państwowca.

Ta przyrodzona i jednocześnie programowa niewiedza premiera Tuska
wyjaśnia oczywiście wiele innych spraw, które bulwersują ludzi, a
pozostały niewyjaśnione. Czy ktoś jeszcze pamięta aferę hazardową rządu
Donalda Tuska? Wówczas to premier został powiadomiony przez szefa CBA o
dziwnych machinacjach jego najbliższego rządowego otoczenia czynionych
wespół ze skorumpowanym biznesmenem wokół ustawy hazardowej. I co zrobił
wtedy premier Tusk? Poszedł do jednego z podejrzanych ministrów i
zapytał go, czy wszystko jest w porządku. Skąd bowiem mógł nasz drogi
przywódca wiedzieć, że w ten sposób ostrzega szajkę, skoro mu nikt nie
powiedział?

A przypomnijmy sobie choćby tę znamienną skwapliwość, z jaką premier
oddał śledztwo w ręce Putina kwestii smoleńskiej. Jest rzeczą jasną, że
nasz szczery przywódca nie wiedział, że Putin jest z KGB. Nie miał
pojęcia, że 70% rosyjskiej elity władzy pochodzi z postsowieckich służb
specjalnych KGB i GRU. Nikt naszemu premierowi nie powiedział, że Rosja
to kraj, w którym od roku 2000 zostało zamordowanych ok. 300
(trzystu!)dziennikarzy krytycznych wobec Kremla. Przecież gdyby to
wszystko Donald Tusk wiedział, to nie mógłby bez najmniejszego oporu
przystać na kagiebowski monopol w tym śledztwie.

O niczym nie wiedziałem; nie miałem do tego głowy; nie poruszałem tego
tematu; nic nie słyszałem; nie interesowałem się tym; nie otrzymałem
żadnych sygnałów; nie sporządziłem notatki ze spotkania; nie czytałem
tego dokumentu; nie pamiętam tej sprawy; dowiedziałem się z mediów.
Aferalny dekalog Donalda Tuska.

Aferalny dekalog Donalda Tuska

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona