Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Alergia na politykę.

Alergia na politykę.

Data: 2009-02-25 08:57:21
Autor: Przemysław Warzywny
Alergia na politykę.
W polityce gesty są równie ważne, a czasem ważniejsze niż słowa. Obecność bądź nieobecność, uczestnictwo bądź nieuczestnictwo w ważnym wydarzeniu jest takim właśnie gestem. Ma symbolicznie dawać do zrozumienia stosunek osoby obecnej bądź nieobecnej do wydarzenia.
 Prezydent Lech Kaczyński, nie przychodząc na Zgromadzenia Ogólne sędziów Trybunału Konstytucyjnego, dawał do zrozumienia, że ta instytucja, a raczej jej skład mu się nie podoba. Była to polityczna demonstracja.

Ostatnio prezydent nie przyszedł na doroczne wystąpienie w Sejmie ministra spraw zagranicznych. Prezydenta, który zresztą czuje się niezwykle odpowiedzialny za sprawy międzynarodowe, jeździ na szczyty Unii Europejskiej i montuje koalicję na rzecz Gruzji, tłumaczono tym, że mógł debatę obejrzeć w telewizji. Jego obecność w Sejmie była więc niepotrzebna.
Teraz Jarosław Kaczyński nie przyszedł na debatę o Polsce w kryzysie i planowanych działaniach rządu, bo po pierwsze, ma alergię na klimatyzację - co zresztą jest ciekawym newsem, bo do tej pory o tej przykrej przypadłości prezesa wiadomo nic nie było - a po drugie, mógł sobie debatę obejrzeć w telewizji.

Mamy więc do czynienia z nową jakością w życiu politycznym. Uprawianie polityki nie przez uczestnictwo, lecz przez telewizję. Telewizja i istnienie kanałów informacyjnych rozleniwiły polityków do reszty, a przecież nie chodzi o to, aby w zaciszu nieklimatyzowanego pomieszczenia oglądać wystąpienie premiera. Obecność lidera największego ugrupowania opozycyjnego w Polsce, z ambicjami do rządzenia, na najważniejszej debacie jest jego obowiązkiem. Jest owym gestem, który liczy się bardziej niż parę zdań komentarza wypowiedzianych w siedzibie własnej partii po wystąpieniu premiera. Tak jak obowiązkiem prezydenta powinna być obecność na debacie w sprawie polityki zagranicznej.

Nieobecność to sygnał lekceważący i pokazujący, że o żadnej debacie i dialogu nie ma mowy. My wiemy swoje, nas to, co mówi się w Sejmie, nie dotyczy i nie obchodzi. Prezydent i były premier dali tym samym usprawiedliwienie wszystkim za nieobecności na najważniejszych wydarzeniach. Dali też to usprawiedliwienie wyborcom. Po co przychodzić na plac Piłsudskiego 11 listopada, skoro uroczystości z okazji Święta Niepodległości można sobie obejrzeć w telewizji? Nieważna staje się atmosfera świętowania, budowania wspólnoty opartej na kultywowaniu patriotycznych rocznic. Po co uczestniczyć w planowanych na 4 czerwca uroczystościach z okazji odzyskania suwerenności, skoro wszystko będzie transmitowała telewizja?

Jeśli nieobecność jest gestem, który ma coś symbolizować, odmowa uczestnictwa jest jeszcze jakoś zrozumiała. Tak jak wspominana nieobecność Lecha Kaczyńskiego w Trybunale Konstytucyjnym. Można tego nie pochwalać, ale przynajmniej wiadomo, o co chodzi. Usprawiedliwianie swojej nieobecności telewizją już jednak zrozumiałe nie jest. Nikt nie zmusza posłów, by całymi dniami wysiadywali w ławach poselskich. Wiadomo, że w debatach dotyczących szczegółowych ustaw uczestniczą tylko ci, którzy mają coś w tej sprawie do powiedzenia. Są jednak debaty, na których obecność określonych osób jest obowiązkowa. I choć z pozoru niewiele wnosi, ma ów symboliczny sens.

A może po prostu przestać się czepiać? Niech sobie posłowie nie tylko oglądają wszystko w telewizji, ale niech też głosują przez telewizję, za pomocą SMS-ów, siedząc w swoich nieklimatyzowanych domach. A dochód z SMS-ów oczywiście zostanie przekazany na Fundusz Misji Publicznej, który ma finansować telewizję. I po kłopocie.


http://wyborcza.pl/1,75968,6310403,Alergia_na_polityke.html



Jacek Kawecki

--

"- Lech Kaczyński był daleko w tyle pod względem znaczenia i względem
intelektualnym - on tylko był "przynieś, zanieś, pozamiataj" - stwierdził
Lech Wałęsa".

Alergia na politykę.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona