Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Alfabet smoleski od A do Z

Alfabet smoleski od A do Z

Data: 2013-04-10 00:12:35
Autor: Marek Woydak
Alfabet smoleski od A do Z

Alfabet smoleński od A do Z Przedstawiamy alfabetyczną listę osób, które przyczyniły się do katastrofy
smoleńskiej lub do zatarcia prawdy o niej.

A – Arabski Tomasz

W kwietniu 2010 r., Tomasz Arabski jako szef kancelarii premiera brał
udział w rozdzieleniu wizyt prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera
Donalda Tuska w Katyniu. Przed 10 kwietnia Arabski dwukrotnie spotykał się
w Warszawie i Moskwie, w restauracjach, z zaufanym człowiekiem Putina,
Jurijem Uszakowem. W nieoficjalnych naradach brał także udział Igor
Sieczin, ówczesny wicepremier i najbliższy przyjaciel Władimira Putina oraz
Władimir Grinin, ambasador Rosji w Polsce. O ile lot premiera Tuska
wyznaczony na 7 kwietnia przygotowany był dostatecznie, to lot Lecha
Kaczyńskiego potraktowano jak wizyta niższej rangi. Według przepisów
„Porozumienia w sprawie wojskowego specjalnego transportu lotniczego” z 18
lipca 2005 r., Tomasz Arabski był koordynatorem tragicznego lotu Tu-154M.
Arabski nie tylko nigdy nie odpowiedział za swoje działania, ale już dzień
po tragedii, 11 kwietnia, został członkiem Międzyresortowego Zespołu do
spraw koordynacji działań podejmowanych w związku z tragicznym wypadkiem
lotniczym pod Smoleńskiem, powołanego przez premiera Tuska. W 2013 r.
został awansowany na stanowisko ambasadora Rzeczpospolitej Polski w
Hiszpanii.

B – Bogdan Klich

„Nasza Polska” jako pierwsza ujawniła skan przygotowywanej oficjalnej listy
pasażerów tragicznego lotu Tu-154M do Smoleńska. Pasażerem numer 5 miał być
Bogdan Klich, ówczesny minister Obrony Narodowej. Z lotu zrezygnował. Za
jego kadencji doszło do wielu katastrof lotniczych (m.in. w 2008 r. rozbił
się wojskowy transportowiec CASA C-295M, zginął kwiat dowódców lotniczych;
w 2010 r. w locie wojskowym rozbił się Tu-154M z najważniejszymi osobami w
państwie). Klich wiedział, że do Smoleńska lecą podlegli mu generałowie.
Nie interesował się warunkami w jakich odbędą lot. Już 12 dni po
katastrofie w rozmowie zarejestrowanej przez Edmunda Kicha, przedstawiciela
Polski przy MAK, minister usłyszał o tym, że Rosjanie ponoszą
odpowiedzialność za tragedię smoleńską, bo choć zobowiązywały ich do tego
procedury, mimo fatalnej pogody nie zamknęli lotniska. Reakcja Bogdana
Klicha, zarejestrowana na taśmach, była natychmiastowa: – Dla mnie jednak
wniosek jest jeden. Załoga była zdeterminowana do lądowania, mimo że
warunki na tym lotnisku na to nie pozwalały. Wszystko wskazuje na to, że
złamanie przez załogę tej procedury, będące wynikiem czegoś, było główną
przyczyną katastrofy – powiedział wówczas minister Klich uparcie broniąc
dobrej dla Rosji tezy o winie polskich pilotów. Dzień po katastrofie, 11
kwietnia 2010 r., został członkiem Międzyresortowego Zespołu do spraw
koordynacji działań podejmowanych w związku z tragicznym wypadkiem
lotniczym pod Smoleńskiem, powołanego przez premiera Tuska. Obecnie jest
senatorem z ramienia Platformy Obywatelskiej.

C – Czupryn Anita

Osobnym alfabetem można by zapełnić listę dziennikarzy, którzy z niewiedzy
lub z premedytacją kłamali, manipulowali i oczerniali polskich pilotów i
pasażerów Tu-154M. Jedną z ofiar stał się gen. Andrzej Błasik, któremu
najpierw MAK przypisał obecność alkoholu we krwi a następnie płk Edmund
Klich imputował mu naciski na pilotów (później Instytut Ekspertyz Sądowych
w Krakowie obalił twierdzenie Klicha o rzekomym rozpoznaniu głosu generała
na nagraniu z czarnej skrzynki). W chór oszczerstw włączyła się także
redaktorka „Polski The Times”, Anita Czupryn, pisząc: „Generał Andrzej
Błasik, czarna owca wśród pasażerów Tu-154".

D – Donald Tusk

Grzechy smoleńskie premiera Tuska są niezliczone. Strona polska otrzymała w
świetle prawa ważną, chociaż ustną, propozycję wzięcia udziału w śledztwie
(propozycja Putina), z której Donald Tusk nie skorzystał. Istniała też
możliwość sporządzenia umowy dwustronnej między Polską a Rosją,
gwarantującej nam zdecydowanie większy udział w śledztwie. Jednak
najbardziej perfidne było gloryfikowanie przez Tuska Rosjan, którym oddał
śledztwo, a którzy przecież niszczyli dowody, bez szacunku obchodzili się
ze zwłokami zmarłych, a nawet okradali ofiary katastrofy. Premier jednak
jednoznacznie pozytywnie ocenił prowadzone przez Rosjan śledztwo w sprawie
katastrofy: – W naszej ocenie Rosjanie swoje postępowanie wypełniają jednak
profesjonalnie – stwierdził.

E – Edmund Klich

Edmund Klich, były akredytowany przy MAK, okazał się najbardziej
opiniotwórczym „medialnym potworkiem” w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Wielokrotnie zmieniał zdanie, zarzucając winę za katastrofę polskim
pilotom, a z drugiej strony protestując z powodu odcięcia go od informacji
przez rosyjski MAK i braku wsparcia ze strony polskiego rządu. Najlepiej
schizofrenię Klicha obrazują dwa jego własne zdania: „Nigdy nie mówiłem, że
powodem katastrofy pod Smoleńskiem był błąd pilotów” oraz „To załoga Tu-154
popełniła błędy, które doprowadziły do tragedii”.

F – Fabisiak Joanna

Fabisiak Joanna, Fedorowicz Jerzy, Fiedler Arkady i reszta spółki Donalda
Tuska. W sumie 194 posłów PO głosowało niespełna miesiąc po katastrofie za
odrzuceniem wniosku PiS o poszerzenie porządku obrad i dodanie punktu
dotyczącego rezolucji wzywającej premiera o wystąpienie do strony
rosyjskiej o przekazanie Polsce postępowania dotyczącego katastrofy
samolotu pod Smoleńskiem.

G – Graś Paweł

Paweł Graś twierdzi, że odpowiedzi na pytania dotyczące katastrofy
smoleńskiej wyczerpująco udzieliła Komisja Jerzego Millera. - Nie ma
potrzeby wznawiania prac komisji Millera - mówił w RMF FM w lutym tego
roku. Causa finta według rzecznika rządu. Warto zwrócić jednak uwagę na
rolę Grasia-Cenzora. Pod koniec 2011 r. Cezary Gmyz w „Rzeczpospolitej”
opublikował artykuł „Trotyl na wraku tupolewa”. Pierwszym czytelnikiem,
który dowiedział się o publikacji był rzecznik rządu Paweł Graś. To jemu
właściciel "Rzeczpospolitej" Grzegorz Hajdarowicz na kilka godzin przed
publikacją artykułu powiedział, że taki tekst się ukaże. To do niego
właśnie pojechał na spowiedź z artykułu. Przygotowany przez Hajdarowicza
Graś po publikacji stwierdził oficjalnie, że „Informacja ‘Rzeczpospolitej’
o znalezieniu przez biegłych śladów trotylu na wraku TU-154M w Smoleńsku
jest bulwersująca”. Tymczasem bulwersujące jest to, że w tupolewie wykryto
trotyl, a nie to, że poinformował o tym Cezary Gmyz.

H – Hypki Tomasz

Tomasz Hybki jest prezesem Agencji Lotniczej Altair wydającej czasopismo
„Skrzydlata Polska”. Jednak sławę zyskał dopiero dzięki katastrofie
smoleńskiej, a właściwie dzięki wejściu w rolę eksperta obciążającego winą
polskich pilotów i presji ze strony pasażerów (w domyśle gen. Błasika czy
prezydenta Kaczyńskiego). Pięć dni po katastrofie mówił, że „to wszystko
było podobne[jak w przypadku CASY] (…) presja tych którzy są na pokładzie,
wtedy byli to wysocy dowódcy sił powietrznych, teraz najwyżsi ludzie w
Państwie.” 12 maja twierdził, „...że w takich warunkach ten samolot z tym
pilotem, po prostu nie powinien lądować. Przyczyną katastrofy była błędna,
nieodpowiedzialna decyzja o lądowaniu w warunkach, w których ani załoga nie
miała odpowiednich kwalifikacji, ani samolot odpowiednich urządzeń, ani
lotnisko nie było odpowiednio wyposażone.”

I - Igor Sieczin

W tle katastrofy smoleńskiej, przed upadkiem Tupolewa pojawia się Igor
Sieczin, były oficer KGB, przyjaciel i zaufany człowiek Władimira Putina.
Były wicepremier Rosji trzyma w rękach surowce energetyczne będąc
dyrektorem generalnym największego koncernu naftowego Rosnieft. Sieczin ma
duży wpływ na polską gospodarkę. Po tym jak Rosnieft podpisał z amerykańską
firmą Exxon umowy na wydobycie gazu łupkowego, spowodował wycofanie się
Exxonu z poszukiwań w Polsce. Sieczin reprezentował też stronę rosyjską w
spotkaniach z szefem kancelarii premiera Tomaszem Arabskim Spotkania miały
prawdopodobnie na celu realizację planu rozbicia na dwa osobne terminy
wizyt premiera Tuska i prezydenta Kaczyńskiego oraz umniejszenie roli tej
drugiej (co pociągnęło za sobą zmniejszenie zastosowania środków
bezpieczeństwa nad lotem i pobytem prezydenta w Katyniu). Całość rozmów
Sieczina z Arabskim pozostaje do dzisiaj tajemnicą.

J – Janicki Marian

Były funkcjonariusz MO i BOR z okresu PRL. 10 kwietnia 2010 r. szef Biura
Ochrony Rządu. Był odpowiedzialny za bezpieczeństwo głowy państwa w
Katyniu. Zaniedbania podległego mu BOR przyczyniły się do obniżenia
bezpieczeństwa tragicznego lotu. Chodzi m.in. o niedokonanie przez
funkcjonariuszy rekonesansu lotniska w Smoleńsku, nieobecność na płycie
lotniska i niesprawdzenie lotnisk zapasowych. Za to wszystko
odpowiedzialność spadła na zastępcę Janickiego, generała Pawła Bielawnego.
Janicki przyznał nawet już 10 dni po katastrofie, że nie wiedział, kto leci
tym samolotem… Najbardziej hańbiącą go wypowiedzią było jednak obciążenie
winą zmarłych w Smoleńsku funkcjonariuszy BOR. Wskazał tu m.in. na płk.
Jarosława Florczaka. Płk. Tomasz Grudziński, były szef BOR za rządów PiS
zarzucił Janickiemu, że "Chowanie się za tragicznie zmarłymi
funkcjonariuszami, którzy nie mieli żadnego wpływu na plan ochrony, a
właściwie jej niezapewnienie na miejscu, w Smoleńsku, świadczy o całkowitym
braku klasy Janickiego". - To po prostu podłe - mówił Grudziński. Dopiero
niespełna trzy lata po katastrofie Janicki podał się do dymisji jako powód
podając fatalną sytuację finansową w BOR.

K – Kopacz Ewa

Lista kłamstw Ewy Kopacz jest długa. „Nasza Polska” publikowała
chronologiczną ewolucję kłamstwa smoleńskiego byłej minister zdrowia.
Według Kopacz nasi patomorfolodzy i genetycy mieli „ramię w ramię”
przeprowadzać z Rosjanami sekcje zwłok ofiar smoleńskich. Ziemia miała być
przekopana i przesiana na metr głębokości; wszystkie szczątki ludzkie
zabezpieczone. Marszałek Kopacz mówiła nawet, że była obecna w momencie
wkładania zwłok ofiar katastrofy do trumien i identyfikacji ciał. Dzisiaj
zaprzecza niemal każdemu wypowiedzianemu przez siebie zdaniu. Okazuje się,
że Kopacz była w Smoleńsku głównie jako „doktor Ewa”; na miejscu panował
chaos; na sekcję zwłok polska grupa specjalistów z panią Kopacz po prostu
się spóźniła, a przy identyfikacji ciał byłej minister zdrowia nie było…
Zresztą o tym ostatnim dowiedzieliśmy się od Ewy Kopacz dopiero po
ujawnieniu, że w grobie Anny Walentynowicz spoczywa inna osoba. „Nie byłam
przy identyfikacji, ani nie towarzyszyłam, ani nie identyfikowałam zwłok
Anny Walentynowicz” – szybko odcinała się od skandalu marszałek Kopacz.
Dotąd jednak dowiadywaliśmy się, że wszędzie była, Polacy wszystko robili,
a współpraca polsko-rosyjska była wręcz zdumiewająco dobra. Po katastrofie
smoleńskiej została Marszałkiem Sejmu.

L – Lasek Maciej

Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek,
przyszły szef powstającej tzw. Komisji Laska, która po Komisji Millera
będzie zajmować się tłumaczeniem opinii publicznej tego co stało się w
Smoleńsku (czytaj: przekładania na zrozumiały język propagandy Rosyjskiej).
Lasek już teraz dał się poznać jako twardogłowy obrońca twierdzeń o
pancernej brzozie jako przyczynie rozpadu tupolewa. Do tego z chęcią
bryluje w mainstreamowych mediach unikając jak ognia mediów niezależnych,
polityków opozycji, a zwłaszcza ekspertów nie związanych z MAK, Komisją
Millera czy PKBWL. Lasek sygnował raport Millera. Jest też gorącym
przeciwnikiem wybuchu. Powołuje się na badania wojskowego Instytutu Chemii
i Radiometrii z 2011 r. podczas których nie stwierdzono śladów materiałów
wybuchowych na wraku i szczątkach ofiar. Tyle, że Lasek nie dodaje, że
przebadano wówczas jedynie 8 przedmiotów z nie wiadomo jakiej części
samolotu. Nie mówi też nic o badaniach z 2012 r., kiedy podczas badań
ekspertów prokuratury stwierdzono na wraku samolotu i na 63 jego fotelach
kilkaset śladów materiałów wybuchowych, a zwłaszcza trotylu i
nitrogliceryny.

Ł – Łukasz Słapek

Wspomniana wyżej redaktor Anita Czupryn z „Polska The Times” może pochwalić
się kolegą redakcyjnym, który jeszcze dosadniej wpisał się w scenariusz
manipulacji smoleńskich. Mowa o Łukaszu Słapku, który informował, że „Jak
udało się ustalić »Polsce«, na nagraniach z czarnych skrzynek jedno ze zdań
miało brzmieć »To patrzcie, jak lądują debeściaki«". Ta informacja również
okazała się kłamstwem. Jednak współgranie „polskich” dziennikarzy z
rosyjską propagandą wytworzyło w opinii światowej przekonanie o negatywnej
roli polskich pilotów jako przyczyny katastrofy smoleńskiej.

M – Miller Jerzy

Sędzia we własnej sprawie, bowiem badając przyczyny katastrofy smoleńskiej
badać miał także zaniedbania BOR, które jako minister MSWiA nadzorował.
Raport jego komisji był potwierdzeniem kłamstw rosyjskich. Oto krótkie jego
resume. Zamachu nie było, chociaż nie zbadano wraku i nie zrobiono
ekspertyz. Zawinili piloci, chociaż zarzucana im niewiedza czy złe
korzystanie z przyrządów pokładowych nie wytrzymują krytyki. Śmierć
ponieśli wszyscy w wyniku zderzenia samolotu z ziemią, ale do dzisiaj nie
mamy pełnej i wiarygodnej dokumentacji z sekcji zwłok i pamiętamy "prikaz"
z Rosji, aby nie otwierać trumien. Tendencyjność raportu pokazuje także
zastosowana miara. Na 61 stronach eksperci Mllera pastwią się nad
funkcjonowaniem 36. specpułku lotniczego, a sprawom kluczowym - jak sekcja
zwłok, informacje o wraku i ekspertyzy - poświęcili jedynie 9 stron.

N – Niesiołowski Stefan

Lider PO, który wielokrotnie epatował chamstwem w komentowaniu przyczyn
katastrofy smoleńskiej. Niesiołowski stwierdził m.in., że „Wiele wskazuje
na to, że za smoleńską katastrofę przede wszystkim odpowiedzialny jest Lech
Kaczyński, bo ten wyjazd był niepotrzebny”. Komentarz zbędny.

O – Olejnik Monika

Monika Olejnik także włączyła się w oskarżanie pilotów o brak umiejętności
i potwierdzała wersję o presji w kokpicie. - Bo tak, on (kpt. Protasiuk)
tylko znał rosyjski, on się tylko komunikował z wieżą kontrolną, wszystko
było na jego barkach i jeszcze na plecach miał gen. Błasika – mówiła
dziennikarka w Radio Zet.

P – Palikot Janusz

Janusz Palikot, w czasie katastrofy jeden z liderów PO, wsławił się nie
mniejszym chamstwem niż Niesiołowski. Przypomnimy zaledwie kilka zdań
Palikota, które nie wymagają komentarza. - To była pijacka wyprawa. Lech
Kaczyński pił do późna w nocy, gdyby nie pił, to by się nie spóźnili pół
godziny. Następnego dnia wylądowaliby, bo nie byłoby wcześniej mgły - mówił
Palikot w listopadzie 2012 r. w rozmowie z Radiem Zet. Jeszcze jako lider
PO miesiąc po katastrofie, kiedy Polska pogrążona była w żałobie, Palikot
wysyłał znajomym SMS-a drwiąc z śp. Lecha Kaczyńskiego: - Dlaczego do
Smoleńska wyjechał kartofel, kurdupel, alkoholik, a wrócił mąż stanu? Bo
Rosjanie podmienili ciało – wyśmiewał zmarłego prezydenta Palikot.

R – Ryżenko Wiktor

Naprowadzaniem samolotu na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj kierowało czterech
rosyjskich oficerów, w tym ppłk Pawieł Plusnin (kierownik lotów) i mjr
Wiktor Ryżenko (kierownik strefy lądowania). Nie ulega wątpliwości, że
kontrolerzy lotów powinni zamknąć lotnisko 10 kwietnia 2010 r. Ryżenko był
tego dnia odpowiedzialny za nakierowanie Tupolewa na pas startowy w
ostatniej, tragicznej fazie lotu. Jego pierwotne zeznania obciążały stronę
rosyjską. Jednak zeznania Plusnina i Ryżenki, z których wynikało m.in., że
podawano polskiej załodze nieprawdziwe koordynaty, zostały później przez
Rosjan „skorygowane”…

S – Sikorski Radosław

Radosław Sikorski co kilka miesięcy wystawiał spektakl pod tytułem „walczę
o wrak”. Zawsze bezskutecznie. Jednak najbardziej oburza fakt, że według
Sikorskiego szczątki samolotu nie są już żadnym dowodem w sprawie, a
jedynie pamiątką historyczną. – (…) nie mierzyłbym skuteczności polityki
wobec Rosji sprawą wraku, który jest dla nas ważną pamiątką, ale już nawet
nie tak ważnym dowodem w sprawie. Nasza prokuratura zakończy dochodzenie
niezależnie od tego, czy wrak zostanie nam zwrócony, czy nie – twierdził
Sikorski w marcu 2013 r.

T – Turowski Tomasz

Tomasz Turowski, kierownik Wydziału Politycznego Ambasady Polski w Moskwie,
na początku 2011 r. podał się do dymisji. Dziewięć miesięcy wcześniej 10
kwietnia 2010 r. oczekiwał na płycie lotniska w Smoleńsku na samolot, na
pokładzie którego znajdowała się delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim
na czele. „Rzeczpospolita” ujawniła, że Turowski był superszpiegiem wywiadu
PRL i zataił fakt, że jako oficer wywiadu nielegalnego w okresie PRL
działał w Rzymie, potem we Francji i w środowiskach opozycyjnych w Polsce
oraz że przez wiele lat dostarczał setki, jeśli nie tysiące meldunków i
kopii tajnych dokumentów. Pomimo stosu dokumentów świadczących o
agenturalnej przeszłości Turowskiego, 20 marca 2013 r. Sąd Najwyższy
oczyścił go z zarzutu kłamstwa lustracyjnego.

U – Uszakow Jurij

Jurij Uszakow (przesłuchany przez polską prokuraturę 8 czerwca 2011 r.) –
zastępca szefa aparatu rządu Federacji Rosyjskiej. To m.in. on spotykał się
z szefem kancelarii premiera Tuska, Tomaszem Arabskim, o czym pisaliśmy
wyżej. Uszakow postrzegany jest jako wierny żołnierz Putina. W zeszłym roku
objął funkcję doradcy Putina ds. polityki zagranicznej. Uszakow twierdził,
że jego spotkanie z Arabskim dotyczyło jedynie „głównych akcentów wystąpień
publicznych Władimira Putina w Katyniu i Smoleńsku w dniu 7 kwietnia”.
Innymi słowy, mamy wierzyć, że ludzie Putina spotkali się z człowiekiem
Tuska, prowadzili zwykłe międzynarodowe rozmowy z pominięciem MSZ, a na
miejsce tych ustaleń wybrali restaurację „Dorian Gray”, położoną niedaleko
Kremla (w której spotykają się rosyjscy politycy, oligarchowie i ludzie
powiązania ze służbami specjalnymi).

W – Wojciech Czuchnowski

Czołowe pióro „Gazety Wyborczej” i zarazem kolejny dziennikarz wpuszczający
w medialny krwioobieg nieprawdziwe informacje związane z katastrofą
smoleńską. Wraz z Agnieszką Kublik i Pawłem Wrońskim napisał m.in.: „Jest
świadek, który słyszał, jak tuż przed wylotem prezydenckiego Tu-154M
dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik zwymyślał kapitana samolotu
Arkadiusza Protasiuka". Informacje te nigdy się nie potwierdziły.

Ż –Żakowski Jacek

Ekspert „Gazety Wyborczej” od drzew. Kiedy po trzech latach polscy
prokuratorzy zmierzyli w końcu „pancerną brzozę” doszli do wniosku, że
została złamana na wysokości 666 cm. Wcześniej eksperci z Komisji Millera
twierdzili, że złamana została na wysokości zaledwie 510 cm, czyli ponad
1,5 metra niżej. A że brzoza duża nie była to im niżej tym grubszy pień i
teza rozbicia tupolewa o to drzewko brzmi nieco wiarygodniej. Nowe
ustalenia, podważające rzetelność polskich śledczych i hipotezę rozbicia
samolotu o brzozę Żakowski wyśmiał w „Wyborczej” tłumacząc, że „Od
katastrofy minęły trzy sezony wegetacyjne. Przez ten czas brzoza (zależnie
od wieku i środowiska) powinna urosnąć od 3 do 6 metrów, a jej przekrój
powinien zwiększyć się o kilka centymetrów”. Tyle, że złamane drzewa nie
rosną w górę…

Robert Wit Wyrostkiewicz

Alfabet smoleski od A do Z

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona