Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Alternatywa dla Rydzyka.

Alternatywa dla Rydzyka.

Data: 2009-10-26 07:46:32
Autor: Roger Perejro
Alternatywa dla Rydzyka.
Porywa tłumy, uzdrawia, jedna chrześcijan i żydów. Nie ma radia ani telewizji, ale w Toruniu i tak mówią o nim: alternatywa dla Rydzyka.
 Z dachu domu widzi Syjon, Dolinę Cedronu, Getsemani i Górę Oliwną. Codziennie podziwia ten widok, coraz bardziej czując, że tylko w Jerozolimie chrześcijanin może odkryć swoją prawdziwą tożsamość. Jest rok 2000. Franciszkanin o. Maksymin Tandek obronił doktorat i przyjechał do Izraela na studia do Studium Biblium Franciscanum. Czyta w oryginale zwoje Pisma Świętego. Po dwóch latach zaczyna tęsknić za Polską. Jest zakochany w Jerozolimie, ale wie już, że wróci do Polski i założy w Toruniu szkołę, jakiej jeszcze nie było. Taką, która na nowo połączy chrześcijan i żydów.

Po dwóch stronach Wisły

Tak w Toruniu, tuż obok kościoła Franciszkanów na Podgórzu, powstała Wyższa Szkoła Filologii Hebrajskiej, pierwsza taka szkoła w Polsce. W mieście to druga uczelnia założona przez duchownych. Po drugiej stronie dzielącej miasto na pół Wisły stoi potężny gmach Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. W 2005 r. otworzył ją o. Tadeusz Rydzyk.


Pierwsi studenci szkoły hebrajskiej zaczęli naukę 5 października tego roku. Na razie uczelnia uruchomiła studia licencjackie. Potem chce też kształcić magistrów, prowadzić kursy językowe oraz szkolić przewodników po Ziemi Świętej. Rektor o. Maksymin przewiduje, że w 2013 r. będzie miał 560 studentów. Główne przedmioty to biblijny i współczesny hebrajski, jidysz, historia Żydów i Izraela. Franciszkanin ściągnął do Torunia wykładowców m.in. z poznańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Mają pojawić się też znani profesorowie z zagranicy m.in. wykładająca w Nowym Jorku prof. Rivka Halperin.

- Studiując w Izraelu, czułem się wyróżniony, że mogę dotykać korzeni naszej religii i tożsamości kulturowej - opowiada o. Maksymin. - Ale nie wielu stać, żeby się tam uczyć. Chciałem podzielić się tym, co było mi dane. Ideą szkoły jest dialog między chrześcijaństwem a judaizmem, Polakami i Żydami. Bo trzeba wystrzegać się myślenia stereotypami.

Zakonnik unika jednak porównań ze szkołą redemptorysty. Zapytany o to przez powiązany z Radiem Maryja "Nasz Dziennik" powiedział: - To są dwie niezależne szkoły, różne programy, różne misje.

- Mówiąc o WSFH, nie da się abstrahować od o. Rydzyka - uważa jednak senator PO Jan Wyrowiński od lat zaangażowany w dialog polsko-żydowski. - Ojciec Maksymin firmuje poprzez tę szkołę, pokazuje, że w polskim Kościele głosi się idee inne niż te, wygłaszane po drugiej strony Wisły.

Podczas uroczystości wmurowania poświęconego przez kardynała Stanisława Dziwisza kamienia węgielnego pod szkołę hebrajską o. Maksymin zapowiedział, że uczelnia jest otwarta dla wszystkich bez względu na wyznanie. Przemówienie wygłosił wówczas Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce i przewodniczący Knesetu, a zarazem przyszły wykładowca w WSFH.

Wirus ufności idzie pocztą

- Jesteś jedną z tysięcy torunian, którzy ostatnio przeżywają fascynację ojcem Maksyminem? - spytała mnie koleżanka, kiedy usłyszała, że piszę o franciszkaninie.

W opowieściach o zakonniku najczęściej pojawiają się słowa: niezwykły, charyzmatyczny, wizjoner. Na jego msze przychodzą tłumy. Stronę internetową parafii odwiedziło prawie 123 tys. internautów. Dla porównania witrynę toruńskiego kościoła św. Antoniego obejrzało 31,6 tys. osób, św. Michała Archanioła niecałe 29 tys., a całej diecezji toruńskiej niespełna 30 tys. Rekord nie do pobicia ma tylko macierzysty kościół o. Rydzyka - ponad pół miliona wizyt na stronie. - Tyle że o. Maksymin nie ma radia ani telewizji, o nim ludzie dowiadują się tylko pocztą pantoflową - zauważa Marta, 30-letnia specjalistka od PR.

O franciszkaninie z toruńskiego Podgórza dowiedziała się od znajomego, kiedy u jej matki wykryto raka i szukała wsparcia duchowego. - Poszłam do niego, bo byłam kompletnie zdruzgotana, nie umiałam dźwignąć choroby mamy - wspomina. - Mówił mi o konieczności zaufania Bogu, o bożej miłości do mnie. To nie było nic nowego, słyszałam takie rzeczy od różnych księży tysiące razy, ale wtedy po raz pierwszy w życiu naprawdę to poczułam. Słuchasz go i masz pewność, że on to czuje po czubki paznokci. Ale na czym to polega, nie potrafię ci powiedzieć.

- Jestem głęboko wierzący, chociaż jeśli chodzi o Kościół jako instytucję dość krnąbrny - mówi senator Wyrowiński. - O. Maksymina poznałem przy okazji tworzenia szkoły. Przebywając z nim, czuje się, jakby jeszcze obok niego czy też w nim było coś więcej. Jakaś moc. Myślę, że ma pewien specjalny kanał kontaktu z Szefem.

Po Toruniu krążą opowieści.

O tym, jak o. Maksymin poszedł na kolędę do trzydziestoparolatków. Nie mieli pieniędzy ani na ślub, ani na chrzest dwojga dzieci. Franciszkanin wyprawił im jedno i drugie za darmo. Przychodzą do kościoła, a tam wszystko przystrojone kwiatami, rozłożony odświętny dywan, organista gra. Oboje się popłakali.

O tym, jak ubogim wyprawia pogrzeby, nie biorąc od rodzin ani grosza.

O tym, że zawsze ma czas spotkać się z osobą w potrzebie. - Pamiętam, jak był ciężko chory, ktoś zadzwonił, a on od razu pobiegł na pomoc - mówi bezpartyjna radna Torunia Barbara Królikowska-Ziemkiewicz, zaangażowana w budowę WSFH.

Uzdrowiciel

Msze dla chorych odprawiane są w pierwszą sobotę miesiąca. Mimo że przychodzę kilka minut przed czasem, w kościele nie ma gdzie wcisnąć szpilki. Obok mnie stoją:

40-letnia blondynka w skórzanej kurtce, w jednej ręce trzyma obrazek Jezusa Miłosiernego (tego od św. Faustyny), w drugiej ściska dłoń córki, starsza pani w znoszonym palcie, łysy mężczyzna w modnych okularach i z zawadiacko postawionym kołnierzem granatowej kurtki, czarnowłosa miłośniczka solarium z okiem pomalowanym a la Penelope Cruz.

Po 20 minutach przychodzi jeszcze pijaczek: brudny, w łachach, z ogorzałą twarzą.

Gdyby nie okulary na nosie, 43-letni o. Maksymin wyglądałby jak żywcem wyjęty z "Imienia Róży" Umberto Eco. Zawsze w brązowym, przepasanym sznurem franciszkańskim habicie. Siwe gęstę loki, twarz pociągła, jasne, pogodne oczy, żywo, ale nieprzesadnie gestykulujące szczupłe dłonie.

Przy pierwszej pieśni nagle nad głowami tłumu zaczynają powiewać dziesiątki białych i czerwonych chorągiewek z napisem "Jezu, ufam Tobie". To - jak wyjaśnili mi Monika i jej mąż Cezary - tak zwana modlitwa wielbiąca. O. Maksymin tłumaczy, że machanie chorągiewkami to sposób chwalenia Boga dla tych, którzy boją się otworzyć usta.

Do ołtarza podchodzi Bożena. Przez tłum jej nie widzę, ale słyszę głos kobiety w średnim wieku. - Najpierw zastanówcie się, co byście poczuli, gdybyście usłyszeli, że macie dwa tygodnie życia - mówi. - Ja to właśnie usłyszałam. Wykryli mi guz w żołądku. To był przerzut z trzustki. Zaatakowane były też węzły chłonne i dwunastnica. Zaczęłam przyjeżdżać na msze o. Maksymina. Wierzyłam, że Jezus jest najlepszym lekarzem. Brałam chemię i się modliłam. Po kilku miesiącach zrobiono mi badanie całego ciała. Nie ma w nim żadnych komórek nowotworowych. Jestem zdrowa.

Takich historii torunianie opowiadają dziesiątki. Pod kościół przyjeżdżają autokary z całej Polski.

Sam o. Tandek znany jest z tego, że nigdy nie przypisuje sobie mocy uzdrawiania. - To zawsze Jezus działa - mówi, kiedy pytam go o cuda. - Może najwyżej się posłużyć człowiekiem jako pośrednikiem. Bóg potrzebuje dłoni i uśmiechu człowieka jako narzędzia.

Bycie narzędziem w rękach Boga i przekazywanie ludziom Jego miłości to motto i misja o. Maksymina. - Sam miałem kiedyś obraz Boga gniewnego, kochającego warunkowo - opowiada franciszkanin. - Potem zrozumiałem, że jest samą miłością. Ale w naszym świecie, gdzie niemal wszystko jest warunkowe, zrozumienie, że Bóg kocha bez względu na wszystko, jest dla człowieka bardzo trudne.

Charyzmatyczni i przedsiębiorczy

Czy jest coś, co łączy o. Tandka i o. Rydzyka? Charyzma porywająca tłumy. Obaj wykazują nieprzeciętne zdolności organizatorskie i wielką determinację w realizowaniu swoich pomysłów. Za czasów, gdy franciszkanin był proboszczem (funkcję przestał pełnić, gdy został rektorem WSFH), parafia rozkwitła dzięki remontom i festynom dla wiernych. Jego kolejnym przedsięwzięciem po szkole ma być Dom Ulgi w Cierpieniu dla chorych, potrzebujących opieki.

Redemptorysta to rzutki biznesmen: oprócz radia ma też Telewizję Trwam, w pozyskiwaniu pieniędzy pomagają mu dwie fundacje: Lux Veritatis i Nasza Przyszłość, wydające też książki i kalendarze. Ostatnim pomysłem o. Rydzyka są odwierty w poszukiwaniu wód geotermalnych, co może okazać się prawdziwą żyłą złota. Rektor szkoły hebrajskiej bez trudu znalazł 24 mln zł na budowę placówki: prawie 10 mln zł dostał w Regionalnego Programu Operacyjnego, 2,6 mln zł z kasy miejskiej, 1,7 mln zł z budżetu państwa. Na resztę franciszkanie wzięli kredyt.

Nigdy jednak, w przeciwieństwie do redemptorysty, nie prosili o pieniądze wiernych.

I o. Rydzyk, i o. Tandek w swoich przedsięwzięciach korzystali z pomocy polityków. O o. Maksyminie i radnej Królikowskiej-Ziemkiewicz mówi się w Toruniu, że stworzyli tandem, w którym on miał wizję, a ona była mózgiem dbającym o papiery i procedury. - Pracowałam społecznie - zaznacza zawsze radna. Mimo to zakonnik nie bywa na politycznych salonach, nie udziela wsparcia żadnemu ugrupowaniu. Duchowni inaczej też kontaktują się z wiernymi. O. Rydzyk na co dzień jest dostępny tylko dla wąskiego grona najbliższych współpracowników, z masami spotykając się tylko na takich uroczystościach jak urodziny Radia Maryja czy pielgrzymka słuchaczy na Jasną Górę. O. Tandek znany jest z tego, że o modlitwę można poprosić go o każdej porze, również SMS-em. Ten sam od lat numer komórki krąży wśród torunian.

Pojawiające się coraz częściej porównania obu duchownych budzą wśród torunian kontrowersje. - Nie porównuję księży, jeden ma taki dar, drugi inny - ucina Cezary.

- Pewne jest to, że o. Maksymin nie działa z zamiarem odebrania o. Rydzykowi owieczek. On w ogóle nie myśli w ten sposób - dodaje Katarzyna.

Radna Królikowska-Ziemkiewicz: - Znam o. Rydzyka od lat i uważam, że zrobił dla miasta dużo dobrego.

Coraz więcej osób mówi jednak tak jak Marta: - Mam, jak wielu torunian, kompleks Radia Maryja. Powstanie szkoły hebrajskiej to dla mnie ulga.

- Toruń niesprawiedliwie jest kojarzony wyłącznie z poglądami głoszonymi przez instytucje o. Rydzyka - uważa senator Wyrowiński.

- O. Maksymin nie uderza w pewne struny po to, by uzyskać u wiernych określony efekt - mówi Tomasz, szczupły czterdziestoparolatek, który do wspólnoty "Ufność" trafił, kiedy rozpadł mu się związek i był na życiowym zakręcie. - Nie odwoła się, jak o. Rydzyk, do polityki, antysemityzmu, nie powie głupiego żartu o Murzynie. Chociaż wiem, że do tego, żeby miasto przestało być nazywane "Rydzykowem", potrzeba czasu, dla mnie już dziś to jest alternatywa.

W kwietniu 2009 r. nad kamieniem węgielnym pod WSFH w strugach deszczu stoi naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Parasol nad nim trzyma o. Maksymin. - Cały kraj zobaczy prawdziwą twarz Torunia - mówi rabin.



http://wyborcza.pl/1,87648,7164395,Nowa_twarz_Torunia.html?as=1&ias=2&startsz=x


Przemek

--

"Sprawa Barbary Blidy. Prokuratura wyjaśniająca samobójstwo posłanki SLD przygotowała zarzuty dla generała Witolda M., byłego szefa ABW za rządów PiS. To on rozkazał filmować zatrzymywanych. Przez wiele lat bliski wspólpracownik Lecha Kaczyńskiego. W ciągu dwóch lat awansował z porucznika na generała".

Data: 2009-10-26 08:24:59
Autor: Prawusek
Alternatywa dla Rydzyka.
"Roger Perejro" <jacek.kawecki3@op.pl> wrote in message
news:hc3gk9$s0r$1news.onet.pl...

"I pójdą za nią wszyscy, których imona nie są zapisane w księgach życia
wiecznego".

Alternatywa dla Rydzyka.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona