Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Anna Fotyga: Polska wobec interwencji w Libii

Anna Fotyga: Polska wobec interwencji w Libii

Data: 2011-03-22 19:29:14
Autor: obserwator
Anna Fotyga: Polska wobec interwencji w Libii
Komu zalezy na oslabieniu roli Polski? Decyzje Tuska, sa smiertelnie
niebezpieczne dla Polski.


Tekst bylej Pani minister:

Mój tekst wskazujący motywy, którymi kierował się premier Donald Tusk, budując
polskie stanowisko wobec interwencji w Libii wywołał niemałe zamieszanie w
mediach. Na portalach NowyEkran.pl, WPolityce.pl i po trosze na Salonie24,
gdzie się ukazał, stał się pretekstem do bardzo ciekawej dyskusji blogerów. Pominę argumenty obsceniczne, przeważnie kierowane ad personam. Nie mogę
powiedzieć, że się do nich przyzwyczaiłam, ale traktuję ze spokojem. Pojawiło
się jednak wiele argumentów merytorycznych, z którymi się nie zgadzam. Ze
względu na wysoki poziom kultury ich autorów, chciałabym spróbować przekonać
ich do swoich racji.

Przypomnę Państwu niektóre fakty, które przytoczyłam w artykule „Wystarczy
poczekać…”

1. Premier Donald Tusk odwołał swoją wizytę w Wielkiej Brytanii. Media
podawały, a premier nie dementował, że powodem było uniknięcie konsultacji w
sprawie interwencji.

2. 17 marca 2011 weszła w życie rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1973
dająca społeczności międzynarodowej mandat do działań militarnych wobec
reżimu, który jeszcze kilka dni wcześniej opinia publiczna uważała za
niezwykle brutalny. Od głosu wstrzymały się kraje BRIC (w tym Rosja) oraz
niestały członek RB- Niemcy.

3. MSZ Rosji wyraził ubolewanie z powodu interwencji.

4. Premier pojechał na konferencję, ale jeszcze przed wylotem dawał bardzo
niedyplomatyczne i zdecydowane sygnały, co myśli o działaniach koalicji
zachodniej. Na pytania dziennikarzy odpowiadał ostentacyjnie lekceważąco np. o
zaangażowaniu statku „Ksawery Czernicki”.

Przypominam sobie wydarzenie sprzed pięciu lat. W sierpniu 2006 roku niezwykle
zaostrzył się konflikt libańsko-izraelski. Wcale nie było łatwo wywalczyć dla
Polski miejsce przy stole negocjacyjnym demokratycznego świata.

 Tak jak teraz, wśród polityków różnych opcji politycznych pojawiały się
argumenty finansowo-pacyfistyczne przeciw jakiemukolwiek angażowaniu się
Polski. Przeważnie były one nieprecyzyjne, nie uwzględniały faktu, że np.
misje ONZ- były finansowane przez tę organizację, a udział w misjach NATO
dawał nam również pewne korzyści. Śp. prezydent Lech Kaczyński i urzędujący premier Jarosław Kaczyński
prezentowali stanowisko jasne, klarowne i niezachwiane; ze względu na
położenie geopolityczne i doświadczenia historyczne Polska musi mieć dużą,
sprawną, wyćwiczoną i dobrze wyposażoną armię. Prezydent powtarzał, że armia musi ćwiczyć, a jeśli uczestniczy w
przedsięwzięciach, które są rozwiązywaniem międzynarodowego problemu, z
mandatem ONZ, znacznie podwyższa to jej prestiż międzynarodowy i powoduje, że
nasi sojusznicy są bardziej skłonni do pomocy w modernizacji armii i
instalowania urządzeń sojuszniczych na naszym terytorium.

Słuszność tego poglądu dostrzegałam na każdym kroku, nasi partnerzy również. A
wysoka pozycja Polski nie wszystkim odpowiadała. Pierwszą konferencję ew.
interwentów wprowadzających rozejm w Libanie organizowały Włochy. Nie zostaliśmy na nią zaproszeni, mimo stacjonującego w Libanie polskiego
kontyngentu. Uruchomiona została jednak cała siła polskiej dyplomacji,
przerwałam urlop, żeby osobiście uczestniczyć w spotkaniu ministrów spraw
zagranicznych UE. My mogliśmy podnieść głowę i mówić; „od lat mamy tam kontyngent, świetne,
przeszkolone we wspólnych operacjach dowództwo. Mamy zrównoważone stosunki-
świetne z Izraelem i ze światem arabskim”. Tym przedstawicielom prawej strony sceny politycznej, którzy próbują
insynuować jednostronność relacji rządu PiS na Bliskim Wschodzie odpowiadam:
żaden rząd i żaden prezydent nie miał tak intensywnych kontaktów zarówno w
świecie arabskim, jak w Izraelu. Mogliśmy angażować się, jako jeden z
poważniejszych partnerów, w zamian żądaliśmy respektu dla naszych interesów na
Wschodzie. Skutecznie.

Co zrobiłby premier Jarosław Kaczyński teraz, gdy zapadają decyzje na temat
przyszłości Libii?

Po pierwsze kierowałby się swoją olbrzymią wiedzą na temat polityki obronnej
państwa, mechanizmów gwarantujących jego bezpieczeństwo, status i
podwyższających pozycję. Są państwa, które z różnych powodów, przeważnie historycznych, nie mogą
kierować się wyłącznie takimi przesłankami. Chyba nie minął jeszcze odpowiedni
okres, który pozwoliłby wojskom niemieckim pojawić się np. pod Tobrukiem., czy
El Alamein. A polskie nigdy nie miały tego dylematu. I to przede wszystkim Niemcom zależało, żeby Polska nie budowała swojej zbyt
wysokiej pozycji w Europie Środkowej i Wschodniej przez swoją zdolność
ekspedycyjną. Państwa naszego regionu ćwiczyły integrację i zdolność
współdziałania w sprawach wojskowych podczas misji, w których liderem były
USA. To przeszkadzało również Rosji.


To prawda, że zmienił się układ sił, mamy amerykański „reset” Polska po
Smoleńsku jest niebywale okaleczonym państwem. Państwem, którego wiarygodność
z powodu śledztwa w tej sprawie została straszliwie nadwyrężona.

 W sytuacji, gdy Rosja forsuje swoją koncepcję bezpieczeństwa globalnego,
grożącą naszym osuwaniem się w jej strefę wpływów, bardziej niż powietrza
potrzebujemy przywództwa , które nie jest uwikłane w dziwne zależności.

Gdyby jakieś kalkulacje polityczne (które trudno mi jednak sobie wyobrazić)
nakazywały ograniczenie polskiej ekspansji. Jarosław Kaczyński zabiegałby o
nawet symboliczny polski udział, żeby pozostać przy stole.

 Pamiętam, jak państwa wysyłały do Libanu a to patrole powietrzne, a to kilku
ekspertów na granicę z Syrią. I wszyscy komunikowali - nie możemy więcej, ale
jesteśmy, zależy nam. Premier Kaczyński miałby wielki argument - w Mirosławcu
straciliśmy kwiat dowództwa lotnictwa, w Smoleńsku poległa wielka grupa
naszych dowódców i Zwierzchnik Sił Zbrojnych.. Nie możemy tym razem
zaangażować się, Cierpimy, ale odbudujemy naszą siłę. Wspieramy was jednak
politycznie jak rzetelny sojusznik, jesteśmy częścią Zachodu.

Donald Tusk tego nie jest w stanie zrobić. Po pierwsze dlatego, że chciałby
Smoleńsk zakopać, zasypać i zapomnieć o nim. Po drugie, w niezrozumiały sposób
łasi się do tych, którzy mają sprzeczne z naszymi interesy. Wolno mu
podejmować inne decyzje. Uważam je za śmiertelnie niebezpieczne. Ma jednak obyczaj jednoczesnego,
niezrozumiałego dla mnie obrażania partnerów; USA w sprawie tarczy i teraz
członków „ koalicji chętnych” - naszych sojuszników, jakby komuś chciał
pokazać: „patrzcie, jaki jestem odważny!”.








http://jacwing.nowyekran.pl/post/7564,anna-fotyga-polska-wobec-interwencji-w-libii

--


Data: 2011-03-22 20:38:07
Autor: abc
Anna Fotyga: Polska wobec interwencji w Libii
Taka kolonialna ekspedycja karna do Libii jak ta w Afganistanie byłaby dla
wojska świetną okazją do zetknięcia się z niewielkim, ale jednak prawdziwym
zagrożeniem.

Wojsko, które nigdy nie było w prawdziwym boju nadaje się tylko do defilad.
Im więcej wojska jakiegoś państwa bierze udział w takich.ekspedycjach, tym
lepiej bezpieczeństwo tego państwa jest chronione.

Rozumieją to świetnie w USA i dlatego ciągle prowadzą "wojny" w różnych
częściach świata. Od czasu wojny wietnamskiej nie było żadnej prawdziwej
wojny.

Kolonialne ekspedycje karne jak ta w Afganistanie. Iraku czy zbombardowanie
Serbii to nie są prawdziwe wojny, ale pozwalają na wyszkolenie
doświadczonych żołnierzy niezbędnych do prowadzenie prawdziwych
wojen.

--
Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić
katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny.

Data: 2011-03-22 23:46:48
Autor: Kaczysta
Anna Fotyga: Polska wobec interwencji w Libii

Użytkownik "abc" <abc@wp.pl> napisał w wiadomości news:4d88faa0$0$2486$65785112news.neostrada.pl...
Taka kolonialna ekspedycja karna do Libii jak ta w Afganistanie byłaby dla
wojska świetną okazją do zetknięcia się z niewielkim, ale jednak prawdziwym
zagrożeniem.

Wojsko, które nigdy nie było w prawdziwym boju nadaje się tylko do defilad.
Im więcej wojska jakiegoś państwa bierze udział w takich.ekspedycjach, tym
lepiej bezpieczeństwo tego państwa jest chronione.

Rozumieją to świetnie w USA i dlatego ciągle prowadzą "wojny" w różnych
częściach świata. Od czasu wojny wietnamskiej nie było żadnej prawdziwej
wojny.

Kolonialne ekspedycje karne jak ta w Afganistanie. Iraku czy zbombardowanie
Serbii to nie są prawdziwe wojny, ale pozwalają na wyszkolenie
doświadczonych żołnierzy niezbędnych do prowadzenie prawdziwych
wojen.
No i do tego opróżnić magazyny armii ze zbędnych materiałów bojowych (zamiast bez sensu strzelac na poligonach - lepiej jest postrzelać na prawdziwej wojnie. W magazynach musi być rotacja - po co robić przetargi - lepiej użyć w boju.
AZ

Data: 2011-03-23 13:42:43
Autor: jadrys
Anna Fotyga: Polska wobec interwencji w Libii
W dniu 2011-03-22 20:38, abc pisze:
  Iraku czy zbombardowanie
Serbii to nie są prawdziwe wojny,

Dla rozszarpanych bombami ludzi w Kragujevac była to najprawdziwsza z prawdziwych wojna.

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2011-03-23 11:36:52
Autor: Axzse
Anna Fotyga: Polska wobec interwencji w Libii

Użytkownik " obserwator" <fajny.d.arzbor@WYTNIJ.gazeta.pl> napisał w wiadomości news:imataa$lfv$1inews.gazeta.pl...
Komu zalezy na oslabieniu roli Polski? Decyzje Tuska, sa smiertelnie
niebezpieczne dla Polski.


Fotygę razem z Macierewiczem trzeba leczyć!

AAA

Anna Fotyga: Polska wobec interwencji w Libii

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona