W dniu 2013-02-21 12:44, Adam pisze:
Witajcie.
Jest sobie droga gruntowa, własność publiczna (gminy, może miasta?).
Prowadzi do kilku kolejnych posesji, idąc łukiem lekko pod górę. Droga
jest na szerokość nieco ponad 2 metrów - trzeba uważać omijając pieszego.
Ludzie z jednej (i tylko tej jednej) z posesji spuszczają nieczystości
do rowu odwadniającego (brak kanalizacji), gdyż "beczkę na g..."
zamawiają bardzo rzadko, gdyż nie chcą wydawać niepotrzebnie pieniędzy
:( - ale nie o to chodzi.
Nad rowem rosną stare śliwy i są powoli podmywane przez dodatkowy
"upust", w związku z tym coraz bardziej pochylają się nad drogą. Autem
osobowym da się jeszcze przejechać.
Ja jednak jechałem w nocy wyższym samochodem, antena zaś wystawała
jeszcze sporo nad dach. Mocno się wygięła, ale nie złamała. Jednak
później okazało się, że już się nie chowa - jest to antena elektryczna.
Jest bardzo duży problem, aby dostać się do siłownika, zresztą da się go
w nadkolu obrócić do wglądu i konserwacji tylko przy schowanej antenie.
Sam teleskop z listwą zębatą dość dużo kosztuje. Kompletna antena z
siłownikiem kilkukrotnie więcej :(
Auto ma 12 lat, nie ma AC. Ma wszystko to, co się udało ubezpieczyć w
Warcie, czyli OC, NNW, szyby, Zielona Karta - nie pamiętam dokładnie.
Pytanie:
Czy jest jakaś możliwość prawna, aby od właściciela posesji dostać
jakieś odszkodowanie, przynajmniej na teleskop? Resztę mogę zrobić sam.
W serwisie fabrycznym taka naprawa to dla mnie kosmiczne pieniądze.
Jeszcze uzupełnienie, jeśli to ma znaczenie.
W następnym dniu zrobiłem dokumentację zdjęciową. Są też ludzie, którzy widzieli, że najpierw antena działała, a potem już nie.
--
Pozdrawiam.
Adam.
|