Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Antoni Słonimski - O drażliwości Żydów

Antoni Słonimski - O drażliwości Żydów

Data: 2014-09-01 23:39:23
Autor: mkarwan
Antoni Słonimski - O drażliwości Żydów
Jedną z kardynalnych i najbardziej charakterystycznych cech żydostwa jest
bagatelizowanie najświetniejszych zdobyczy ducha ludzkiego.
Żydzi bagatelizują wszystko: kaleczą język, którym mówią, lekceważą czystość
mowy, ciała i serca, przeceniają zaś nierozumnie znaczenie pieniędzy.
"Ważna różnica!" - jest to frazes, który słyszy się w ustach co drugiego
Izraelity.
Powiedzieć zamiast "papierosy Seraj" - "papierosy Rataj", jest to drobnostka
niewarta najmniejszej uwagi.
To lekceważenie języka przenosi się na lekceważenie całej literatury.
Realnie myślący kupiec mówi do nierealnie myślącego agenta: "Idź pan czytać
Sienkiewicza".
Podobny stosunek do rzeczy spotyka się również i w społeczeństwie polskiem,
u Żydów występuje on jednak o tyle jaskrawiej, iż wątpię już, czy w innem
społeczeństwie można spotkać typ poety, który nie wierzy w istnienie poezji
i uważa poezję za zwykłą zręczną robotę, podlegającą modzie i gustom
odbiorców.

Pewien młody literat tego pokroju prosił mnie zupełnie poważnie, abym
zdradził mu sekret pisania wierszy, które chętnie drukują i "o których potem
dużo się mówi".
Lekceważenie Żydów dla zniewagi czynnej (widziałem bowiem Żydów, którzy
policzkowali się w kawiarni i nie wstając od stolika kończyli dalej swoje
targi) tyczy się również lekceważenia pracy fizycznej.

Praca fizyczna dobra jest dla "chamów".
Żydzi nie mają prawie swojej kasty pracującej fizycznie - jest to bowiem
naród nie produkujący: zajmuje się przeważnie handlem i pośrednictwem.

Dziewięćdziesiąt procent handlarzy żywym towarem to są właśnie Żydzi.
Na podobne spostrzeżenia odpowiadają zwykle, że jest to wina warunków, w
których znajduje się naród.
Być może Żydzi są uciskani i wypierani z wielu placówek pracy - nie do tego
stopnia jednak, żeby się koniecznie zajmowali handlem żywym towarem.

Psychologja żydowskiego handlarza dziewczętami odsłania nam jeszcze jeden
rodzaj bagatelizowania rzeczy tak czystych, jak miłość i cześć kobiety.
Wszystko - cały świat, gwiazdy, morza, lądy i ludzie - znika i staje się
nieważne wobec żądzy pieniądza.
W dowcipach żydowskich przebija się to śmiesznie i zarazem tragicznie.

Nie mogę się powstrzymać od zacytowania tutaj następującej anegdoty.
- Młody biedny Żyd chce się ożenić z dziewczyną bez posagu.
Ojciec jego tłumaczy, że tego robić nie powinien.
- "No dobrze, - odpowiada syn, - ale ja zato będę szczęśliwy".
Ojciec na to odpowiada:
"No, a jak już będziesz szczęśliwy, to co ty z tego będziesz miał?"
Oto jest tragikomiczne lekceważenie wszystkiego poza bogactwem.

Gdybyśmy chcieli sięgnąć do genezy tego bagatelizowania, lekceważenia, a
nawet nienawiści, znaleźlibyśmy to wszystko już w Starym Testamencie, gdzie
nienawiść do innych narodów zarysowana jest zdecydowanie, i gdzie sam Bóg
lekceważy wszelką etykę, a nawet prostą uczciwość, jeżeli chodzi o zdobycie
kraju (deszcz kamienny na Amelekidów) lub przysporzenie bogactw wybranemu
ludowi (kradzież naczyń srebrnych w Egipcie).

"Naród wybrany" oto jest ten rdzeń, ten tajemniczy znak kabalistyczny, który
porusza Golema żydostwa.
Bardzo niewielu znam Żydów, którzy nie mają głębokiego przeświadczenia o tej
wyższości rasy żydowskiej.

Dlatego właśnie ten naród, tak chętnie wszystko bagatelizujący, nie
lekceważy najlżejszego zarzutu, najmniejszej krytyki.

Drażliwość jest tak wielka, że każde śmielsze wystąpienie staje się wprost
niebezpieczne dla pisarza.
Wolno jest u nas pisać źle o kelnerach, Czechach, Niemcach lub posłach
sejmowych, - mogą denerwować pisarza rzeczy tak doskonałe, jak katedra
Notre-Dame, - można wytykać błędy kompozycyjne Michałowi Aniołowi, - ale nie
wolno pisać źle i rozumnie przeciw Żydom, bo pisać głupio - znaczy to
sprawiać im rzetelną satysfakcję.

Jeśli pisze Nowaczyński lub Pieńkowski, jest to poniekąd na rękę Żydom, gdyż
łatwo mogą ośmieszyć antysemityzm tak ordynarny i chamski.
Mają przytem realne dowody swojej krzywdy i potwierdzenie opinji
zagranicznej o Polsce.
Z triumfalnym hałasem rozsyłają o tem wieści do wszystkich prasowych agencyj
całego świata.

Jeżeli jednak ktoś, stojący na boku życia politycznego, powie jakąś
nieprzyjemną prawdę o Żydach, chętnieby go ukamienowali na miejscu.
Zwłaszcza jeśli to powie właśnie Żyd, który zdawałoby się ma największe
prawo do krytykowania swego narodu.
"Odszczepieniec", - człowiek, który narusza potwornie potężną solidarność
Żydów, jest najwięcej znienawidzoną jednostką.
Doprawdy, gdyby nie rząd i prawo angielskie w Palestynie, - mimo dwu tysięcy
lat, które minęły od czasu ukrzyżowania Chrystusa, rabini jerozolimscy
ukrzyżowaliby każdego Żyda - chrześcijanina, każdego członka tej nielicznej
sekty, mieszczącej się po dziś dzień w Galilei.

Żydzi, którzy wygwizdywali w teatrze na Pradze "Księdza Marka" Słowckiego,
- Żydzi, napadający w swoim czasie na Heinego,
- Żydzi, którzy wykleli mego dziadka za to, że wydawał pismo naukowe w
języku hebrajskim,
- Żydzi, którzy demonstrowali przeciw Tuwimowi za wiersz pt. "Giełdziarze" -
zdawaćby się mogło - są tak drażliwi, iż nie powinni żyć w kraju, gdzie im
obcinają brody, znieważają na każdym kroku lub rżną poprostu, jak to miało
nieraz miejsce w Rosji lub Ruminji.

W kraju, gdzie słowo "Żyd" uważane jest za obelgę, nie można być zbyt
drażliwym.
Albo się chce stulić uszy i robić interesa, albo ma się dumę narodową - i ta
każe iść precz.
Polska nie znosi Żydów, ale jak Żydzi nie znoszą Polski - mało kto sobie
zdaje sprawę.

Wszystko, co tu powiedziałem, nie tyczy się prostych, cichych marzycieli
Talmudu, którzy obok szczytowej inteligencji żydowskiej stanowią najlepszą
część narodu, - ale mówię tu o tej nikczemnej większości ludzi nic nie
produkujących, pośredników i handlarzy najbogatszych, najcyniczniejszych, -
mówię o tych wszystkich szrajbełesach nacjonalizmu żydowskiego, którzy
podnoszą gwałt o swoją parszywą godność.

W Palestynie, w okolicach Tyberjady nad jeziorem Galilejskim widziałem Żydów
dumniejszych i godniejszych od was, gudłaje z żydowskich pisemek.

Mówili oni o swoim narodzie słowa stokroć ostrzejsze od tych, któreby was
zaczerwieniły krwią ich potu i trudu.
Jeżeli ktoś z was, panowie, ma tak wiele ambicji rasy i godności narodu,
niech się nie bawi w drażliwostki warszawskie, ale tak jak oni pracuje w
malarycznych nizinach Galilei albo w skwarze Jerycho.
A jeżeli ma się już przytartą wrażliwość, jeżeli rozum każe cierpieć
zniewagi, - to gdzież, pytam, miejsce na zapienioną, plugawą wściekłość,
którą budzi krytyka cech narodu?
W interesie samych narodowych Żydów leży wywalczenie możności krytyki i
satyry narodowej.

Gdyby Żydzi mieli takiego Shawa, który kpi z wszystkiego co święte
przeciętnemu Anglikowi, - zabitoby go laskami na ulicy.

W kolonjach w Palestynie widziałem ubogich studentów, marzycieli i
idealistów, - ale nie spotkałem ani jednego z tych geszefciarzy, których
stać na kupienie terenów w Palestynie i którzy powinni swoje na krzywdzie
ludzkiej zarobione fortuny oddać garstce ludzi rehabilitującej idealizm
narodu.
Prawdziwa miłość ojczyzny czasem mnie zachwyca, lecz fałszywa zawsze budzi
wstręt.
Musi bowiem budzić odrazę wygodna miłość ojczyzny, uwarunkowana szeregiem
zastrzeżeń.
Trudno jest kochać i co godzina obliczać, wiele to kosztuje i jaki to zysk
przynosi.
Stosuje się to zarówno do Żydów miejscowych - fałszywych sjonistów, jak i do
tych zasymilowanych "Polaków z trzydniowem wymówieniem", którzy bardzo
kochają Polskę, ale jeżeli broń Boże coś się zdarzy - to już nie tak bardzo.
Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek
Żydów do zagadnień narodowych.

Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej
szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji
u innych, są najmniej tolerancyjni.
Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej
nienawidzieć.

Panowie z żydowskich pisemek biadają, że stałem się antysemitą, gdyż
napisałem kiedyś parę słów ujemnych o Żydach. - "Wnuk Zeliga Słonimskiego
wymyśla na Żydów!"

Nie, panowie, nie jestem antysemitą, ale nie zabroni mi nikt mówić o tem, co
jest złe wśród Żydów.

Proszę mi też oczu nie mydlić tradycją mojego nazwiska, - wiem dobrze, czem
byli moi przodkowie, i wiem o tem, że dziad mój - właśnie ów Zelig
Słonimski - został wyklęty przez gminy żydowskie (i to nie tylko w Polsce)
za to, że ośmielił się wydawać naukowe pismo hebrajskie, że ośmielał się
mówić ciemnym Hebrejom o zdobyczach wiedzy, że zwalczał średniowieczny kahał
rabinów-ortodoksów.
Na pomniku mego dziadka mściwość żydowska wplotła do szumnego napisu
jadowite słowa: "Tu leży wielka acz zbłąkana gwiazda narodu żydowskiego".
Nie jestem zaślepiony jakąkolwiek niechęcią do Żydów - tak jak potrafię
wyliczyć złe cechy tego narodu, potrafię wyliczyć i dobre, - ale bronię
bezwzględnie swobody krytykowania i nic chyba nie uleczy głębokiego wstrętu,
jaki mam do pewnych sfer żydowskich.
Wybaczcie mi, lecz ośmielam się twierdzić, że Żydzi nie są gorsi od innych,
ale i nie są napewno lepsi, i nic mnie o tem nie przekona, że naród, z
którego pochodzę rasowo, jest "narodem wybranym".
Niejeden z czytelników zapyta się może: dobrze, lecz dlaczego o tem nagle
piszę, i co to kogo obchodzi?

Parę wydarzeń, w które życie mnie ostatnio wplątało, skłoniło myśl moją do
tego tematu.
Pewien malutki artykulik, ogłoszony przed trzema miesiącami w "Wiadomościach
Literackich", spowodował szereg napaści na moją osobę.
To samo spotkało Jana Lechonia, który ośmielił się napisać, że na wieczorze
wielkiego rosyjskiego aktora sala pełna była "straszliwych Żydów", to samo
spotkało Juljana Tuwima za wierszyk pt. "Srulki" .
Na tle paru tych drobnych faktów zarysowała się w moich poglądach tak
znaczna różnica z opinją nie tylko pismaków żargonowych, ale i wielu
inteligentnych Semitów, iż uświadomiłem sobie z przerażeniem, że drażliwość
żydowska nie jest tylko lokalnym stanem zapalnym, ale płynie ona z
głębokiego, przerażającego przekonania Żydów o bezwzględnej wyższości
"narodu wybranego".

Bardzo niedawno temu byłem na meczu "Hakoah" z reprezentacją Warszawy.
Tam, na boisku sportowem, wolnem na całym świecie od walk
nacjonalistycznych, byłem świadkiem jaskrawej solidarności żydowskiej.
Niema w tem nic złego, iż Żydzi cieszą się z sukcesu swej zawodowej zresztą
drużyny footballowej.
Natomiast czarny tłum ciemnych Żydów, nie rozumiejących ani trochę zasad
gry, wyjący, gwiżdżący i ryczący, - dał mi obraz gwałtownego, wojującego
nacjonalizmu.
Ten "rewanż" żydowski za wszelkie doznane "krzywdy" stał się wielką
manifestacją narodową. Żydzi, których ciągle kopią, zemścili się kopiąc
piłkę.

Nie wolno jest Lechoniowi napisać, że sala pełna była "straszliwych Żydów",
jak gdyby nie istnieli wśród Żydów ludzie naprawdę straszliwi, - ale wolno
Lechoniowi napisać, "że dobrze Ibsen robił, że rodaków nienawidził" - i za
to wśród społeczeństwa polskiego nie obrzucano go błotem.
Nie wolno mi było, rysując obraz powojennego pokolenia, pisać źle o Żydach,
ale nikt z Polaków nie obraził się, gdy pisałem o chamstwie i sklepikarstwie
Aryjczyków.
W walce Żydów z Polską i w walce Polski z Żydami zaiste nie wiem, kto jest
stroną silniejszą, - lecz jeżeli obrazem tej walki był mecz Warszawy z
"Hakoah", to wyznać muszę, że wszystkie moje sympatje były po stronie
znacznie słabiej grającej reprezentacji stolicy.
W metodach walki między tymi starymi wrogami po obu stronach są rzeczy
brzydkie, lecz napewno więcej fałszu jest po stronie Żydów.

Więc jeżeli już istnieje tak żywiołowy i namiętny nacjonalizm, jest
najzupełniej oczywiste, iż nacjonalizm ten skierować należy w stronę
najszlachetniejszą i najczystszą ideowo, w stronę odrodzenia Palestyny.
Tam nie wątpię, iż Żydzi w obliczu swojej ziemi, w pracy i spokoju, który
daje każdy wysiłek produkcyjny, stracą tę nerwową drażliwość i zwyczaj
bagatelizowania twórczości, piękna, rozumu i spokoju, - wszystkiego, mówiąc
poprostu, czego nie można kupić za pieniądze.

Straciłem bowiem wiarę w to, aby ten naród, przeznaczony - zdawaćby się
mogło - do propagowania idei kosmopolityzmu, do walki z ciasnym patrjotyzmem
i do głoszenia haseł wszechludzkich, - mógł łatwo wyzbyć się szowinizmu i
braku tolerancji.
Wojna rosyjsko-japońska, która ozdobiła naród japoński nimbem aureoli
bohaterskiej, stworzyła modę Wschodu, przydając wiele demonizmu rasie
japońskiej. Wytworzyły się legendy o potędze i sile tego dzielnego ludu, jak
i teraz, gdy niewątpliwie Żydzi stali się modni na Zachodzie, sugerują im
wiele niezwykłej siły i potęgi intelektualnej.

Jaskrawym symptomatem tego jest oficjalne stwierdzenie tego żydostwa przez
artystów: plastyków i pisarzy!
Każdy prawie żydowski artysta w Paryżu, Londynie lub New-Yorku przyznawał
się chętnie do kraju, w którym się urodził, zwłaszcza do umiłowanej Rosji, -
obecnie zaś w sztukę żydowską wkroczył zwycięsko nacjonalizm.
Modny jest czar umysłowości semickiej, dowcip żydowski i semicka realność
patrzenia na życie.
Co drugi snob żydowski mówi teraz o starości swej rasy.
Żydzi zaczynają się uważać za śmietankę towarzyską nawet w banalnem,
wielkoświatowem pojęciu.
Trudno jest więc wytłumaczyć żydom, że nie są tak niezwykli, że w sztuce
niczego nie dokazali, że mają w sobie tragiczną nieproduktywność, wobec
której nieproduktywność słowiańska jest mrzonką.
W literaturze poza czarującym Heinem, piszącym po niemiecku, kogóż ma
literatura żydowska?
Jakiego wielkiego muzyka wydał ten najmuzykalniejszy naród?
Sztuk plastycznych nie mają zupełnie, a jeżeli znajdzie się nawet w
literaturze i muzyce parę nazwisk szlachetnych artystów - nie należą oni do
sztuki żydowskiej, jak Conrad nie należy do literatury polskiej.

Dziwne jest, iż w tym wielkim narodzie wszystko co jest wybitniejsze zabiera
inny naród. Anglja zgarnia jak śmietanę najzdolniejsze jednostki ghetta
żydowskiego, - nawet słaba Polska każe pisać po polsku nacjonalistom
żydowskim i kształci ich i czaruje swoją sztuką i kulturą.
Ba, nawet w sprawach pieniądza Żydzi wyróżniają się na tle bezradnych
chłopów Polski czy Rosji, - ale nie bardzo wytrzymują konkurencję z
talentami kalkulacyjnymi Niemców lub Amerykanów.
Gdzież jest więc ta wielkość narodu wybranego?
Chyba nie w tem, że najpiękniejsza książka napisana od początku świata,
najszlachetniejszy owoc, wydany przez rasę ludzką, wielka nauka Jezusa
Chrystus, znienawidzona jest przez Żydów?
Tragiczny w swoim upadku i podziwu godny w swojej żarliwej miłości do
siebie, naród ten, rozsypany po całej kuli ziemskiej, nieraz niósł przed
ludzkością sztandar cywilizacji, nieraz umysł i serce Żyda wznosiło się
ponad przeciętność ludzką, - lecz nigdy się to nie stało w imię nienawiści
do świata.

Jeżeli jest mowa o odrodzeniu narodu, to tem samym konstatuje się jego
upadek.
Do was więc zwracam się, wszyscy młodzi bojownicy i twórcy wielkości
narodu, - do was, szlachetnie myślących, którzy nie mają zaćmionych oczu
bielmem nienawiści, - do was, którzy kochacie swój naród, wiedząc, że jest
biedny i słaby, i śnicie o jego sprawiedliwej wielkości i pracy na
ojczystych ziemiach, - do was zwracam się z żądaniem, abyście zabili
rozpalonem piórem drażliwość i zacietrzewienie, które przeszkadza zawsze
czystemu i spokojnemu patrzeniu na sprawy tego świata.

Gdybym miał choć odrobinę uczuć nacjonalistycznych, bez chwili wahania
zamieszkałbym z wami w tym trudnym, lecz pięknym kraju.
Pisałbym i pracował nad brzegami morza Śródziemnego w pachnącej pomarańczami
Jaffie albo w zielonej Galilei.
O, gdybym mógł się czuć Żydem!
Należę jednak sercem do małej, ale wyniosłej ojczyzny ludzi zbłąkanych wśród
świata, snujących się po wszystkich lądach ziemi, nieprzywiązanych wstęgą
wspomnień ani nie wrosłych korzeniami w ziemię rodzinną.
Z ręką na sercu mogę wyznać, iż nie mam wcale uczuć narodowych.
Nie czuję się ani Polakiem ani Żydem.
Nie bez zazdrości patrzałem na pionierów żydowskich, rozpinających namioty w
dolinie Saronu, i słuchałem ich pieśni hebrajskich wieczorem przy ognisku, -
jak niegdyś nie bez zazdrości słuchałem pieśni polskich żołnierzy idących na
daleką wojnę z Rosją.
Jeżeli powiedziałem tu parę słów twardych, nie znaczy to, abym nienawidził
Żydów, - ale nie myślcie także, że to miłość dyktuje mi te słowa pełne
goryczy.

Pierwodruk w: Wiadomości Literackie, nr 35 (35), 1924, str. 3;
Uwagi: W treści nawiązania do:
Julian Tuwim: Giełdziarze (
http://www.sapijaszko.net/index.php/%22Gie%C5%82dziarze%22 ),
Jan Lechoń: Gilotyna (
http://www.sapijaszko.net/index.php/Jan_Lecho%C5%84_-_Gilotyna ),
Julian Tuwim: Bank (
http://www.sapijaszko.net/index.php/Julian_Tuwim_-_Bank ),
Jan Lechoń: Występy Kaczałowa w Warszawie. (
http://www.sapijaszko.net/index.php/Jan_Lecho%C5%84_-_Wyst%C4%99py_Kacza%C5%82owa_w_Warszawie )

Źródło tekstu: Wiadomości Literackie, nr 35 (35), 1924, wyd. Antoni Borman i
Mieczysław Grydzewski
źródło
http://www.sapijaszko.net/index.php/Antoni_S%C5%82onimski_-_O_dra%C5%BCliwo%C5%9Bci_%C5%BByd%C3%B3w

Data: 2014-09-02 06:04:43
Autor: MarkWoydak
Antoni Słonimski - O drażliwości Żydów

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:lu2p2d$fjf$1usenet.news.interia.pl...
Jedną z kardynalnych i najbardziej charakterystycznych cech żydostwa jest
bagatelizowanie najświetniejszych zdobyczy ducha ludzkiego.

Jeleni szukasz?

MW

Antoni Słonimski - O drażliwości Żydów

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona