Data: 2009-08-07 12:34:16 | |
Autor: noiman | |
Antyaborcyjna fundacja kontra WOŚP | |
Antyaborcyjna fundacja kontra WOŚP
http://lajt.onet.pl/wiadomosci/2022290,0,4,0,1,wiadomosc.html Mariusz Dzierżawski, fot. Paweł Supernak Organizator antyaborcyjnej wystawy "Wybierz życie" Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro poinformował, że skierował do prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Radosława Mysłka z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W ocenie Dzierżawskiego Mysłek kierował akcją usunięcia wystawy podczas festiwalu Przystanek Woodstock. Dzierżawski zaznaczył, że jego ekspozycja była zorganizowana w pobliżu, a nie na terenie festiwalu i była częścią legalnie zgłoszonego zgromadzenia. Jak powiedział, 31 lipca, po dwóch godzinach od jej ustawienia, podszedł do niego mężczyzna podający się za organizatora festiwalu, który zażądał natychmiastowego demontażu ekspozycji, a kiedy odmówił, kilka godzin później wystawa została częściowo zniszczona przez grupę "dobrze zorganizowanych, zamaskowanych osób". Jak powiedział, następnego dnia, na polecenie Mysłka, wystawa została zdemontowana i wywieziona przez osoby w koszulkach z emblematem Pokojowego Patrolu WOŚP. Dodał, że interwencja Mysłka nastąpiła, kiedy wystawę zaczęto naprawiać. - Nie jest moją intencją oskarżanie Orkiestry o działania związane ze zniszczeniem wystawy, ale chronologia zdarzeń i zaangażowanie osób z jej kierownictwa w późniejsze usunięcie wystawy rzuca cień na WOŚP - powiedział Dzierżawski podczas konferencji prasowej. Zaznaczył, że docenia dobre rzeczy, które WOŚP robiła i robi, m.in. zbiórkę pieniędzy na ratowanie życia wcześniaków. - Jeden ze zniszczonych plakatów właśnie pokazywał 24-tygodniowego wcześniaka, którego życie zostało ocalone przez lekarzy, a obok pokazane było zdjęcie dziecka w tym samym wieku, zabitego w wyniku aborcji. W związku z tym dziwi nas zaangażowanie funkcjonariuszy Orkiestry w utrudnianie działania na rzecz dzieci - powiedział. Straty związane ze zniszczeniem wystawy Dzierżawski ocenił na kilka tys.zł, jednak zaznaczył, że z jego punktu widzenia sprawa jest znacznie poważniejsza niż kwestie finansowe. - Istotą tego, co się wydarzyło, jest naruszenie podstawowych wolności obywatelskich - wolności zgromadzeń i wolności słowa - powiedział. Jak zaznaczył, z tego powodu fundacja rozważa zwrócenie się do ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy o objęcie śledztwa w sprawie zniszczenia wystawy specjalnym nadzorem. Chce też wystąpić w tej sprawie do rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego. - Gdyby miało dojść do zlekceważenia tego, co się wydarzyło, byłby to sygnał także dla innych niewielkich organizacji społecznych, że mogą być "rozwalcowane" przez większych - podkreślił. Zgodnie z art. 260 kk, na który powołał się Dzierżawski, za udaremnienie przemocą lub groźbą odbywanego zgodnie z prawem zebrania, zgromadzenia lub pochodu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub pozbawienie wolności do lat dwóch. Rzecznik WOŚP Krzysztof Dobies powiedział, że fundacja nie komentuje sprawy i czeka na postanowienie prokuratury. Lubuska policja wciąż prowadzi dochodzenie w sprawie zniszczenia wystawy. "Fundacja, która ją przygotowała, wyceniła straty na 3 tys. zł. Wszczęliśmy dochodzenie w sprawie uszkodzenia mienia. Śledztwo wciąż się toczy, poszukujemy sprawców" - powiedział w piątek PAP rzecznik komendy wojewódzkiej policji w Gorzowie Wlkp. Marek Waraksa. Kilka godzin po zgłoszeniu o zniszczeniu wystawy antyaborcyjnej,policja otrzymała zawiadomienie od przedstawicieli fundacji, że osoby z Pokojowego Patrolu przywłaszczyły jej banery. "Okazało się, że patrol zabrał banery, ponieważ stały w pasie drogi ewakuacyjnej" - dodał Waraksa. Policja odebrała banery od patrolu Przystanku Woodstock i zabezpieczyła w komisariacie w Kostrzynie nad Odrą. W tej sprawie także toczy się postępowanie wyjaśniające. |
|
Data: 2009-08-07 12:42:39 | |
Autor: noiman | |
Antyaborcyjna fundacja kontra WOŚP | |
02.03.2005
Owsiak straszy http://www.wirtualny.bialystok.pl/_archiwum/index.php?popen=news&&id_art =1592 Szef Orkiestry zadzwonił z pretensjami do białostockiego sztabu Ta Orkiestra mnie wykończy! Jurek się wkurzył i zadzwonił do mnie - mówi zdenerwowana Iza Mokrzecka, szefowa białostockiego sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którą zbeształ wczoraj Jurek Owsiak. Zamiast "sie ma" Iza usłyszała od szefa WOŚP, że Białystok może nie dostać żadnego sprzętu medycznego. - Na początku nie mogłam uwierzyć, że zatelefonował Jurek. Musiałam zapytać, czy dobrze usłyszałam. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby Jurek zadzwonił. Do tej pory rozmawiałam tylko z współpracownikami Fundacji - mówi Mokrzecka, która bardzo szybko zorientowała się, że Jurek nie zadzwonił, aby dodać jej sił. Owsiak zaczął od rozliczenia za ostatni finał. - Zarzucił nam, że białostocki sztab zrobił je źle i jeśli tak dalej pójdzie, będziemy się z tego tłumaczyć przed właściwymi organami - relacjonuje dziewczyna. Potem szef WOŚP przeszedł do rzeczy, czyli kłopotów, jakie mają białostoccy wolontariusze. Przypomnijmy, choć do Warszawy przekazali ze zbiórki 104 tysiące złotych, to w Białymstoku zostały długi. Po koncercie na placu Pałacu Branickich chuligani zostawili wolontariuszom zniszczoną elewację muru. Akademia zażądała za jego odnowienie 4,5 tysiąca złotych. Do tego doszły inne rachunki - 9,5 tysiąca złotych. Zdaniem Izy rozliczenie było tylko pretekstem do wykonania telefonu przez szefa WOŚP. Prawdziwym powodem był artykuł, który ukazał się w poniedziałkowym " Porannym" pt. "Owsiak zachował się nie fair". Konkretnie poszło o wypowiedź prezydenta Białegostoku, Ryszarda Tura, który przekazał wolontariuszom na spłatę zadłużenia 4,5 tysiące złotych. Prezydent stwierdził: "Uważam, że centrala WOŚP, na czele z Jerzym Owsiakiem zachowała się bardzo nie fair wobec tych młodych ludzi. Pokazała, że czeka tylko na ich pracę, ale w razie kłopotów odwraca się i nawet nie myśli, żeby pomóc. Przy tak ogromnej kwocie, jaką Orkiestra zebrała w kraju, dług naszych wolontariuszy to niewiele." Wczoraj Owsiak miał pretensje do białostockiego sztabu, że nie zwrócił się do niego z prośbą o pomoc, a szukał pieniędzy na własną rękę. Czy to prawda, że Jurek Owsiak straszy Izę? - zapytaliśmy w sztabie Orkiestry? - My nic nie wiemy, że Iza ma kłopoty. Przez ostatni tydzień byliśmy z pomocą w Sri Lance i nic takiego do nas nie dotarło - wykręcał się Radosław Mysłek z centrali WOŚP. Kiedy przypomnieliśmy, że rozmawialiśmy z nim na ten temat 21 stycznia i wtedy stwierdził: "Za koncert i wszystko, co z nim związane odpowiadają organizatorzy. Nie możemy brać odpowiedzialności za ich nieudolność i błędy" wróciła mu pamięć. - Tak, wiedzieliśmy o problemach białostockiego sztabu, ale jego członkowie nie prosili nas o pomoc - przyznał Mysłek. - Ale na pieniądze i tak nie mogliby liczyć. Jak by to wyglądało, że Fundacja pokrywa koszty zniszczonego przez białostockich wandali muru - roześmiał się. źródło:www.poranny.pl |
|