Data: 2011-06-18 01:45:33 | |
Autor: matador | |
Apokryf - PYSZNE !!! | |
#
Grzebiąc w zgliszczach, jakie pozostały po dawnej siedzibie Redakcji, znaleźliśmy tekst, publikowany już swego czasu na łamach S24, ale ponieważ niedawno odbył się Parteitag z okazji 10-tej rocznicy założenia naszej umiłowanej Partii, uznaliśmy za stosowne przytoczyć go raz jeszcze. Tekst ten, pod nazwą "Ewangelia w/g mgr. Sławomira", krąży od paru lat w odpisach w kręgu członków Platformy . Uważamy jednak, że należy upublicznić go licznym wiernym, aby czerpali zeń natchnienie i otuchę w tych przełomowych czasach przedwyborczych, mimo, iż jest niepełny i zawiera w sumie tylko kilka fragmentów. Poprzednio publikacja nasza spotkała się z negatywnym odbiorem, zwłaszcza wśród postępowych lewicowych ateistów, którzy zarzucili Redakcji świętokradztwo i herezję. Cóż, jesteśmy gotowi na wszelkie słowa krytyki, jako że naszym celem jest głoszenie prawdy bez oglądania sie na słupki popularności. Dyskusję z krytykantami podejmiemy jednak dopiero po weekendzie, który Redakcja zamierza wykorzystać na plebejskie rozrywki typu wino, kobieta (jesteśmy monogamiczni) i śpiew, z całkowitym zaniedbaniem Internetu i wdawania się w mało efektywne pyskówki. Tekst dedykujemy wszystkim PO-wskim moherom, ze szczególnym uwzględnieniem pewnej babci z Krakowa. Redakcja Rozdział 1 Narodzenie Donalda I stało się w owe dni, że wyszedł dekret cesarza Walensa, aby policzono głosy. I poszli wszyscy drżący przed Janem Mecenasem, który był namiestnikiem Judeopolonii. Szli więc wszyscy, każdy według swojej partii. Przyszedł i Donald z Kaszubów, z miasta Danzig, do gabinetu cesarskiego, zwanego Bolesławowym, dlatego że był ze słusznej partii i prawowitego domu. A byli w onej krainie pasterze cichociemni, którzy trzód swych strzegli i którzy trzody swe strzygli. I przyszedł do nich Szyfrogram Pański i ogarnęła ich trwoga wielka. I rzekł do nich Szyfrogram: Nie lękajcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie waszym udziałem. Bo oto głosy zostały policzone i Ezelde nie skrewi! I zaczęły się radować wszelkie lisy oraz inna gadzina. (...) Rozdział 5 Donald wybacza grzesznicy Oto pewna kobieta upadła, dowiedziawszy się, iż Donald srodze się zafrasował jej występkiem, przybyła do studia się pokajać. I stanąwszy przed kamerą zapłakała i zaczęła łzami zalewać podłogę i włosami swojej głowy wycierać mikrofon. I Donald podszedł i położył dłoń na jej głowie, a ona zaczęła stopy mu całować i olejkiem smarować. Zadziwili się uczniowie i ci, którzy byli w przytomności jego i zaczęli podejrzewać, iż nie jest on żadnym Zbawcą Narodu i prorokiem Ery Miłości, jako że pozwala dotykać się grzesznicy. I rzekł do nich Donald: Pewien człek liberalny wziął pięć tysięcy łapówki, a drugi pięćdziesiąt tysięcy. I zostało im darowane. Który więc z nich bardziej będzie miłował? A Grzegorz odpowiadając rzekł: Sądzę, że ten, któremu więcej darowano. A On mu rzekł: Słusznie osądziłeś. I powiedział do kobiety: Wiara twoja we mnie zbawiła cię, Beato. Idź i kręć lody w pokoju. Uzdrowienie trędowatego A gdy tworzył rząd swój na Miłości oparty, był tam mąż cały pokryty trądem; ten ujrzawszy Donalda, padł na twarz swoją i prosił go mówiąc: Panie Premierze, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. I wyciągnąwszy rękę dotknął go, mówiąc: Chcę, bądź oczyszczony Michale. I zaraz trąd ustąpił z niego. I rozchodziła się tym więcej wieść o nim i zasiadały przed Tefałenem wielkie tłumy, aby o nim słuchać i dać się uzdrowić z lęków swoich. Sam zaś wycofał się na pustkowie i oglądał Eurosport. Zaspokojenie pięciu tysięcy A gdy już była późna godzina, przystąpili do niego współpracownicy jego i rzekli: Tłumy wielkie się zebrały, a miejsce jest puste i godzina już późna. Odpraw ich, aby poszli do okolicznych gmin i wiosek i pograli sobie w piłeczkę. A On rzekł do nich: Ile macie boisk z trawą, światłem sztucznym i szatniami przyzwoitemi? A oni, sprawdziwszy, powiedzieli: kilka łączek i ze dwa asfalciaki. I nakazał im posadzić wszystkich grupami na zielonej trawie. Usiedli więc w grupach po dwudziestu dwóch plus sędzia. A on wziął nożyce w rękę swoją i jął przecinać kolejne wstęgi i dawał uczniom i współpracownikom swoim aby rozdzielili między wszystkich. I wszyscy grali w piłkę i nasycili się. A było tych, którzy grali, pięć tysięcy gmin. # http://zezem.salon24.pl/316829,apokryf-reprint matador. |
|