Właściwie, to aż nie chce mi się pisać o tym meczu. Wynudziłem się śmiertelnie. Legia cisnęła, Arka się dzielnie broniła stosując znany i powszechnie stosowany u nas schemat taktyczny, którego nazwa wywodzi się od pewnego historycznego wydarzenia. Urban, znany polski ekperymentator i wielbiciel układanek wystawił dzisiaj na szpicy Mięciela i Szałachowskiego licząc na... No, na coś tam pewnie liczył ale się jednak przeliczył, bo przez cały mecz Legii nie udało się jakoś zbytnio zagrozić Bledzewskiemu. Dopiero w końcówce meczu sędzia podyktował rzut wolny (tak ok. 25 m od bramki) dla Legii i Rybus fajnym strzałem w okienko ustalił wynik spotkania. Przy tej bramce dużą zasługę miał sam Bledzewski, który trochę się w tej bramce zdrzemnął - odnoszę wrażenie, że był pewien, że Rybus spudłuje a on z politowaniem odprowadzi piłkę wzrokiem (wcześniej parę razy tak zrobił). Tym razem się przeliczył i Legia wywiozła znad morza cenne 3 pkt.
To co mi się rzuciło w oczy w dzisiejszym meczu, to ogromne niedoświadczenie legijnych piłkarzy. Przykład: Szałachowski dostaje przepiękne prostopadłe podanie, idzie sam na sam z bramkarzem i zamiast, jak normalny biały człowiek wyciągnąć bramkarza z bramki i podać do niepilnowanego Mięciela aby sobie pyknął na pustą bramkę, to nagle zatrzymuje się przed polem karnym, robi zwód, dostaje poślizgu i właściwie podaje do bramkarza. Przykładów takich bezsensownych zachowań było w tym meczu mnóstwo. IMO świadczy to o tym, że Urban albo nie próbuje albo nie potrafi ich nauczyć pewnych zachowań, wpoić pewnych nawyków. Nie wiem, gdybym ja był na miejscu Urbana, to Szałach z Rybusem (też miał kilka kretyńskich zagrań) przez cały najbliższy tydzień czyściliby kible w szatni. W siatkówce, bodajże w Skrze (a może w kadrze za kadencji Lozano?) na treningu za każde dotknięcie siatki przy bloku siatkarze pompowali pod siatką. Oj, przydałoby się coś takiego w Legii.
yamma
PS. A Lech w tym sezonie chyba jest poza zasięgiem...:-(