Grupy dyskusyjne   »   pl.comp.pecet   »   Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek

Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek

Data: 2019-05-28 17:10:37
Autor: Szyk Cech
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 23.05.2019 o 16:58, Filip454 pisze:
https://www.swiat-owocow.pl/1276.html

Całkiem ciekawy artykuł. Polecam.

Macie jakieś szersze doświadczenia z różnymi edytorami tekstu, czy zawsze trzymacie się tego jednego (MS Word)?

Parę lat temu napisałem własny edytor programisty - miał być prosty, kolorować składnię (z automatycznym dostosowaniem do pliku) i sprawdzać pisownię (w wybranym języku), miał mieć też wszystkie podstawowe opcje edycji i pamiętać ustawienia klikudziesięciu ostatnio edytowanych plików.
To wszystko udało mi się zrobić w C++ i Qt.

Wersja druga bazowała na KF5SyntaxHighlighter z Kde który zapewnia rozpoznawanie i kolorowanie ponad 150 języków programowania.
Wersja 3 miała być modułowa: rdzeń miał oferować tylko ładowanie pliku, natomiast sposoby edycji miały być dowolne (edytor czystego tekstu, przeglądarka grafiki, edytor dokumentów). Problemem który mnie do tego zniechęcił to fakt, że klasa QPlainTextEdit z Qt nie wspiera wielu podświetlaczy składni co jest konieczne przy modułowym rozwiązaniu: jeden plugin zapewniałby kolorowanie składni, a drugi korektę pisowni - to jest nie możliwe w Qt - oni zmuszają do monolitycznych elementów programu w brew oficjalnej polityce. Problem zgłoszony - cisza.

Drugim, poważniejszym problemem (który mnie dobił) jest to, że ta sama klasa QPlainTextEdit ma ograniczenie do jednego obiektu dla bloku tekstu (zwykle to jedna linia). Jest to ważne w momencie gdy mamy podświetlanie składni (ang. syntax highlighter) i chcemy np. efektywnie zrealizować zakładki w tekście (ang. bookmarks). Niestety obecnie mamy jedynie możliwość dodawania tylko jednego obiektu do bloku tekstu. To również powoduje, że modułowej architektury nie zaimplementujemy, bo musimy mieć jedną klasę która spełni wszystkie funkcje związane z: podświetlanie składni, korektę pisowni i zakładki. Problem zgłoszony - cisza.

Ja w wersji 2 edytora miałem wszystko w jednym i nie potrzebuję udawać, że mam modularny edytor (wersja 3) tyle, że połowa musi być monolityczna! Tak więc wróciłem do wersji 2 i przystosowałem ją do pracy w Linuxie. Obecnie stworzyłem dla niego paczkę AppImage, natomiast mam problem z paczkami Snap (nie wiem jak włączać pliki zasobów - katalog /usr/share/).

Najgorszy pakiet jakiego używałem to chyba LibreOffice.OpenOffice jest zdecydowanie lepszy.

Co jest innego w LO w porównaniu z OO?!?


P.S A pamiętacie AbiWord? :)

Porażka - gorsze nawet od OO! (LO wtedy nie było)

Data: 2019-05-28 17:30:26
Autor: Szyk Cech
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
Dodam jeszcze, że (wg mnie) jedynym dobrym edytorem (poza moim własnym) jest Kate z KDE.

Jako środowisko programowania bardzo dobry (choć nie idealny) jest Qt Creator (od Qt).

Po za tym do dokumentów nawet ponad 100 stronicowych Libre Office nadaje się znakomicie.

Do tego wszystkiego eksperymentuję z LyX czyli edytorem TeX/Latex-a (do eksportu na dowolny inny format). Na razie poznałem go w podstawowym zakresie i mi się podoba. Bardzo szybko tworzy się strukturę dokumentu w zadanym formacie (list, rozprawa naukowa, książka). Chętnie bym się dowiedział jak "ostylować" wygląd nagłówków i innych elementów w PDF-ie wyjściowym, bo domyślny wygląd jest z deko przestarzały.

Data: 2019-05-28 15:41:12
Autor: Mateusz Viste
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
On Tue, 28 May 2019 17:30:26 +0200, Szyk Cech wrote:
Dodam jeszcze, że (wg mnie) jedynym dobrym edytorem (poza moim własnym)
jest Kate z KDE.

Ja od lat używam wyłącznie Kwrite. To w zasadzie to samo co Kate, ale bez tych wszystkich niepotrzebnych niby-programistycznych głupot.

Jako środowisko programowania bardzo dobry (choć nie idealny) jest Qt
Creator (od Qt).

Prawdziwi programiści nie korzystają z żadnych "środowisk". Prawdziwi programiści operują wyłącznie na motylach.

Po za tym do dokumentów nawet ponad 100 stronicowych Libre Office nadaje
się znakomicie.

To prawda. A nawet znacznie większych.

Do tego wszystkiego eksperymentuję z LyX czyli edytorem TeX/Latex-a

Kolega dysponuje, zdaje się, zdecydowanie za dużą ilością wolnego czasu.

Mateusz

Data: 2019-05-28 19:50:13
Autor: Filip454
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 2019-05-28 o 17:41, Mateusz Viste pisze:
Kolega dysponuje, zdaje się, zdecydowanie za dużą ilością wolnego czasu.

Jak się to ogarnie, to ten czas się zwraca bardzo szybko (jeśli piszesz dużo dokumentów).

--
Filip454
[filip454.newsgroups@gmail.com]

Data: 2019-05-28 19:48:45
Autor: Filip454
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 2019-05-28 o 17:10, Szyk Cech pisze:
Co jest innego w LO w porównaniu z OO?!?

Miałem tutaj akurat na myśli prędkość działania. Libre strasznie zamulał, nawet na dobrej maszynie z i7.

--
Filip454
[filip454.newsgroups@gmail.com]

Data: 2019-05-28 19:25:18
Autor: Marcin Debowski
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
On 2019-05-28, Filip454 <filip454.newsgroups@gmail.com> wrote:
W dniu 2019-05-28 o 17:10, Szyk Cech pisze:
Co jest innego w LO w porównaniu z OO?!?

Miałem tutaj akurat na myśli prędkość działania. Libre strasznie zamulał, nawet na dobrej maszynie z i7.

A w jakich sytuacjach to zamulanie się manifestowało? Pracowałem dużo z LO na Pentium D, wcześniej na 4, obecnie N3160, dokumenty po kilkadziesiąt stron, i kilkadziesiąt megabajtów i tak w sumie nie kojarzę niczego podobnego.

--
Marcin

Data: 2019-05-28 22:46:22
Autor: Filip454
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 2019-05-28 o 21:25, Marcin Debowski pisze:
A w jakich sytuacjach to zamulanie się manifestowało? Pracowałem dużo
z LO na Pentium D, wcześniej na 4, obecnie N3160, dokumenty po
kilkadziesiąt stron, i kilkadziesiąt megabajtów i tak w sumie nie
kojarzę niczego podobnego.

Przy przechodzeniu do różnych opcji menu, przy dokumentach powyżej 30-stronicowych. Miałem tak na wielu komputerach, dlatego dałem sobie spokój. Być może wyszła jakaś poprawka i akurat wersja, której używałem tak wtedy miała. Było to niestety dość dawno, ale nie zmyślam - w rzeczy samej tak było. Nie wiem czego to była wina, ale pamiętam, że inni użytkownicy też na to narzekali, chyba na dobreprogramy.pl, w komentarzach.

--
Filip454
[filip454.newsgroups@gmail.com]

Data: 2019-05-28 23:17:30
Autor: Roman Tyczka
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
On Tue, 28 May 2019 22:46:22 +0200, Filip454 wrote:

A w jakich sytuacjach to zamulanie się manifestowało? Pracowałem dużo
z LO na Pentium D, wcześniej na 4, obecnie N3160, dokumenty po
kilkadziesiąt stron, i kilkadziesiąt megabajtów i tak w sumie nie
kojarzę niczego podobnego.

Przy przechodzeniu do różnych opcji menu, przy dokumentach powyżej 30-stronicowych. Miałem tak na wielu komputerach, dlatego dałem sobie spokój. Być może wyszła jakaś poprawka i akurat wersja, której używałem tak wtedy miała. Było to niestety dość dawno, ale nie zmyślam - w rzeczy samej tak było. Nie wiem czego to była wina, ale pamiętam, że inni użytkownicy też na to narzekali, chyba na dobreprogramy.pl, w komentarzach.

Bo Open Office i Libbre Office korzystały kiedyś (czy nadal?) z Javy w tle.
Nie wiem do czego dokładnie ta Java była, ale to miało prawo mulić.

--
pozdrawiam
Roman Tyczka

Data: 2019-05-28 23:27:46
Autor: Marcin Debowski
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
On 2019-05-28, Roman Tyczka <noemail@because.no> wrote:
On Tue, 28 May 2019 22:46:22 +0200, Filip454 wrote:

A w jakich sytuacjach to zamulanie się manifestowało? Pracowałem dużo
z LO na Pentium D, wcześniej na 4, obecnie N3160, dokumenty po
kilkadziesiąt stron, i kilkadziesiąt megabajtów i tak w sumie nie
kojarzę niczego podobnego.

Przy przechodzeniu do różnych opcji menu, przy dokumentach powyżej 30-stronicowych. Miałem tak na wielu komputerach, dlatego dałem sobie spokój. Być może wyszła jakaś poprawka i akurat wersja, której używałem tak wtedy miała. Było to niestety dość dawno, ale nie zmyślam - w rzeczy samej tak było. Nie wiem czego to była wina, ale pamiętam, że inni użytkownicy też na to narzekali, chyba na dobreprogramy.pl, w komentarzach.

Bo Open Office i Libbre Office korzystały kiedyś (czy nadal?) z Javy w tle.
Nie wiem do czego dokładnie ta Java była, ale to miało prawo mulić.

A może LO ma coś spieprzone pod Windows? Mam taki jeden fajny przypadek, który tu kiedyś opisywałem: Vegas chodzi mi dużo szybciej pod windows jeśli to Windows jest w maszynie wirtualnej pod Linuksem, niż gdy jest używane bezpośrednio na tym samym fizycznym sprzęcie.

--
Marcin

Data: 2019-05-29 02:51:11
Autor: Filip454
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 2019-05-29 o 01:27, Marcin Debowski pisze:
On 2019-05-28, Roman Tyczka <noemail@because.no> wrote:
On Tue, 28 May 2019 22:46:22 +0200, Filip454 wrote:

A w jakich sytuacjach to zamulanie się manifestowało? Pracowałem dużo
z LO na Pentium D, wcześniej na 4, obecnie N3160, dokumenty po
kilkadziesiąt stron, i kilkadziesiąt megabajtów i tak w sumie nie
kojarzę niczego podobnego.

Przy przechodzeniu do różnych opcji menu, przy dokumentach powyżej
30-stronicowych. Miałem tak na wielu komputerach, dlatego dałem sobie
spokój. Być może wyszła jakaś poprawka i akurat wersja, której używałem
tak wtedy miała. Było to niestety dość dawno, ale nie zmyślam - w rzeczy
samej tak było. Nie wiem czego to była wina, ale pamiętam, że inni
użytkownicy też na to narzekali, chyba na dobreprogramy.pl, w komentarzach.

Bo Open Office i Libbre Office korzystały kiedyś (czy nadal?) z Javy w tle.
Nie wiem do czego dokładnie ta Java była, ale to miało prawo mulić.

A może LO ma coś spieprzone pod Windows?

Też mi się tak wydaje, ale już to na pewno musieli załatać. Ciężko mi teraz ocenić co to dokładnie było, bo się to zdarzyło w 2011 roku, czyli bardzo dawno (kiedy LO jeszcze raczkowało, więc nie zdziwiłbym się, gdyby to był akurat mułowaty build tej aplikacji).

> Mam taki jeden fajny
> przypadek, który tu kiedyś opisywałem: Vegas chodzi mi dużo szybciej
> pod windows jeśli to Windows jest w maszynie wirtualnej pod Linuksem,
> niż gdy jest używane bezpośrednio na tym samym fizycznym sprzęcie.

Rzeczywiście ciekawy przypadek. Pierwsze słyszę, nawet zabawne. Może kwestia różnych sterowników (starszych, nowszych)?

--
Filip454
[filip454.newsgroups@gmail.com]

Data: 2019-05-29 05:14:01
Autor: Marcin Debowski
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
On 2019-05-29, Filip454 <filip454.newsgroups@gmail.com> wrote:
W dniu 2019-05-29 o 01:27, Marcin Debowski pisze:
> Mam taki jeden fajny
> przypadek, który tu kiedyś opisywałem: Vegas chodzi mi dużo szybciej
> pod windows jeśli to Windows jest w maszynie wirtualnej pod Linuksem,
> niż gdy jest używane bezpośrednio na tym samym fizycznym sprzęcie.

Rzeczywiście ciekawy przypadek. Pierwsze słyszę, nawet zabawne. Może kwestia różnych sterowników (starszych, nowszych)?

Mam dwie maszyny z FX-8350, różne mobo z tym że oba Asusa i z W10. Tam Vegas nie dość, że nie jest w stanie dociążyć cpu więcej niż jakieś 50% to przy kodowaniu filmów losowo się wykrzcza (zwiesza). Ten sam projekt puszczony na starym laptopie z i7-2gen pod Win7 (prawie 100% utylizacji cpu) nie dość że chodzi szybciej to dużo stabilniej. Nie chcę instalować W10 na tym laptopie więc trudno powiedzieć, czy to wersja windows, czy jakies sterowniki do sprzętu, ale właśnie pod tymi FX-8350, wirtualka z W10 potrafi dociążyć w pełni cpu i nic się nie wywala :) Vegas jest niestety (nie)sławny z powodu swoich niestabilności.

--
Marcin

Data: 2019-05-29 00:10:09
Autor: Animka
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 2019-05-28 o 23:17, Roman Tyczka pisze:
On Tue, 28 May 2019 22:46:22 +0200, Filip454 wrote:

A w jakich sytuacjach to zamulanie się manifestowało? Pracowałem dużo
z LO na Pentium D, wcześniej na 4, obecnie N3160, dokumenty po
kilkadziesiąt stron, i kilkadziesiąt megabajtów i tak w sumie nie
kojarzę niczego podobnego.

Przy przechodzeniu do różnych opcji menu, przy dokumentach powyżej
30-stronicowych. Miałem tak na wielu komputerach, dlatego dałem sobie
spokój. Być może wyszła jakaś poprawka i akurat wersja, której używałem
tak wtedy miała. Było to niestety dość dawno, ale nie zmyślam - w rzeczy
samej tak było. Nie wiem czego to była wina, ale pamiętam, że inni
użytkownicy też na to narzekali, chyba na dobreprogramy.pl, w komentarzach.

Bo Open Office i Libbre Office korzystały kiedyś (czy nadal?) z Javy w tle.
Nie wiem do czego dokładnie ta Java była, ale to miało prawo mulić.

Javę mam w Libre Office wyłączoną i żadnej różnicy w działaniu na gorsze nie widzę.


--
animka

Data: 2019-05-29 07:36:58
Autor: ToMasz
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
Przy przechodzeniu do różnych opcji menu, przy dokumentach powyżej 30-stronicowych. Miałem tak na wielu komputerach, dlatego dałem sobie spokój.
nie traktuj tego osobiście, ale jeśli to nie tajemnica, napisz proszę, jak dałeś sobie spokój z LO / OO to czego używasz do edycji tekstu?

ToMasz

Data: 2019-05-30 01:07:22
Autor: Filip454
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 2019-05-29 o 07:36, ToMasz pisze:
Przy przechodzeniu do różnych opcji menu, przy dokumentach powyżej 30-stronicowych. Miałem tak na wielu komputerach, dlatego dałem sobie spokój.
nie traktuj tego osobiście, ale jeśli to nie tajemnica, napisz proszę, jak dałeś sobie spokój z LO / OO to czego używasz do edycji tekstu?

ToMasz
Do plaintextu używam Notepada++ :) Nie jest to jakiś nadprogram, ale naprawdę daje radę. Co do tekstu formatowanego, ze względu na zgodność dokumentów, używam teraz pakietu "giganta z Redmond", ale w kilkuletniej wersji.

Od razu zaznaczam, że wspieram otwarte oprogramowanie i moim ogromnym marzeniem jest powstanie zaawansowanych pakietów do edycji wideo, które będą niezawodne i udostępniane za darmo. Jeśli chodzi o edycję grafiki to GIMP jest chyba jedna z najlepszych niewłasnościowych alternatyw, ale dalej mu dużo brakuje do Adobe PS.

Gdyby istniały darmowe narzędzia, które robią to samo 1:1 z obróbką multimediów, to bez zastanowienia bym z nich korzystał do końca ich istnienia :)
--
Filip454
[filip454.newsgroups@gmail.com]

Data: 2019-05-30 11:02:22
Autor: Szyk Cech
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 30.05.2019 o 01:07, Filip454 pisze:
Gdyby istniały darmowe narzędzia, które robią to samo 1:1 z obróbką multimediów, to bez zastanowienia bym z nich korzystał do końca ich istnienia :)

To wiadomo... Jednak nasuwa się pytanie kto za to miałby zapłacić?!?

Data: 2019-05-30 18:20:49
Autor: Filip454
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 2019-05-30 o 11:02, Szyk Cech pisze:
W dniu 30.05.2019 o 01:07, Filip454 pisze:
Gdyby istniały darmowe narzędzia, które robią to samo 1:1 z obróbką multimediów, to bez zastanowienia bym z nich korzystał do końca ich istnienia :)

To wiadomo... Jednak nasuwa się pytanie kto za to miałby zapłacić?!?

GIMP jest darmowy, a oferuje naprawdę duże możliwości. Mało mu brakuje do tego 1:1. Myślę, że chyba problemem jest to, że ludzie tworzący darmowe aplikacje, często nie chcą jej upodabniać do softu "proprietary", "bo tak".

Mają po prostu swoje twarde zasady i GUI, których nie chcą zmienić/upodobnić do płatnej konkurencji i ich nie zmienią, vide: Richard Stallman.

--
Filip454
[filip454.newsgroups@gmail.com]

Data: 2019-05-30 18:16:10
Autor: Marcin Debowski
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
On 2019-05-30, Szyk Cech <szykcech@spoko.pl> wrote:
W dniu 30.05.2019 o 18:20, Filip454 pisze:
Gdyby istniały darmowe narzędzia, które robią to samo 1:1 z obróbką multimediów, to bez zastanowienia bym z nich korzystał do końca ich istnienia :)

To wiadomo... Jednak nasuwa się pytanie kto za to miałby zapłacić?!?

GIMP jest darmowy, a oferuje naprawdę duże możliwości.

Myślisz, że skoro jest "darmowy" to fer jest używać go bez płacenia?!?
[..]
Moim zdaniem w wielu "darmowych" projektach często zawodzi dział marketingu, który powinien zabiegać o wsparcie użytkowników, firm i instytucji państwowych - gdyż jeśli chcemy by to czego używamy, co uważamy za dobre, trwało i rozwijało się, to nie ma cudów - trzeba płacić. A lepiej płacić niewiele niż spuszczać się z tysięcy jakiemuś M$ czy Apple.

Dofinansowe projektów to jedna rzecz, ale to co je kładzie w temacie firm (głowna siła napędowa programow w okolicach "biuro"), to najczęściej brak odpowiedniego wsparcia ("support'u"). Jak jeszcze jest mała firma to sobie wyszuka po sieci w faqach i innych. Większe nie zaadoptują żadnego programu na poziomie korpo bez w miarę rzetelnego wsparcia (telefon/email).

--
Marcin

Data: 2019-05-30 18:42:18
Autor: Szyk Cech
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 30.05.2019 o 18:20, Filip454 pisze:
Gdyby istniały darmowe narzędzia, które robią to samo 1:1 z obróbką multimediów, to bez zastanowienia bym z nich korzystał do końca ich istnienia :)

To wiadomo... Jednak nasuwa się pytanie kto za to miałby zapłacić?!?

GIMP jest darmowy, a oferuje naprawdę duże możliwości.

Myślisz, że skoro jest "darmowy" to fer jest używać go bez płacenia?!?
Moim zdaniem nie. Bo napisanie go to tytaniczna praca - nie dość, że trzeba projektować złożone algorytmy, to jeszcze trzeba walczyć z różnymi bibliotekami i innymi narzędziami które działają w różny sposób i czasem mają błędy.

Od jakiegoś czasu ja staram się płacić również za programy "darmowe" i "darmowe" serwisy internetowe - oczywiście jak widzę w tym jakiś duży sens - bo byle czego nie wspieram.
By podać jakieś przykłady, to w ostatnim roku wsparłem:
Kubuntu, Zorin, Wikipedia.org, Kresy.pl, phoronix.com
Może nie wydałem majątku, ale dołożyłem się.
Poza tym chcę by wychodziła polskojęzyczna literatura fachowa, dlatego prenumeruję Programista i Linux Magazine.

Moim zdaniem w wielu "darmowych" projektach często zawodzi dział marketingu, który powinien zabiegać o wsparcie użytkowników, firm i instytucji państwowych - gdyż jeśli chcemy by to czego używamy, co uważamy za dobre, trwało i rozwijało się, to nie ma cudów - trzeba płacić. A lepiej płacić niewiele niż spuszczać się z tysięcy jakiemuś M$ czy Apple.

Data: 2019-06-11 03:11:22
Autor: Smok Eustachy
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 30.05.2019 o 18:42, Szyk Cech pisze:
/../
Myślisz, że skoro jest "darmowy" to fer jest używać go bez płacenia?!?
Moim zdaniem nie.

Tak

Data: 2019-06-11 05:37:16
Autor: Szyk Cech
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 11.06.2019 o 03:11, Smok Eustachy pisze:
W dniu 30.05.2019 o 18:42, Szyk Cech pisze:
/../
Myślisz, że skoro jest "darmowy" to fer jest używać go bez płacenia?!?
Moim zdaniem nie.

Tak

To egoistyczne a po drugie nieperspektywiczne (bo bez wsparcia maleją szanse na kontynuację projektu).

Data: 2019-05-30 19:25:21
Autor: Filip454
Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek
W dniu 2019-05-30 o 18:42, Szyk Cech pisze:
Myślisz, że skoro jest "darmowy" to fer jest używać go bez płacenia?!?

Skąd takie przypuszczenie?
A kto Ci broni przelać datek?!?

Może nie wydałem majątku, ale dołożyłem się.

Ja wsparłem Web Archive, gdyż sam jedno tam prowadzę, dość obszerne. Szkoda byłoby, gdyby tak użyteczny serwis padł. Robią niesamowitą robotę (ich roboty webowe też), aczkolwiek też nie był to majątek i raczej jednorazowa wpłata (co nie wyklucza dalszych).

Moim zdaniem w wielu "darmowych" projektach często zawodzi dział marketingu, który powinien zabiegać o wsparcie użytkowników, firm i instytucji państwowych - gdyż jeśli chcemy by to czego używamy, co uważamy za dobre, trwało i rozwijało się, to nie ma cudów - trzeba płacić.

Niby tak, ale popatrz co się stało z Firefoxem. Według mnie, ta przeglądarka ma niewiele wspólnego z darmowym, w 100% niezależnym oprogramowaniem. Zawsze za wsparciem firm i instytucji rządowych, stoi poświęcenie tej niezależności.

A lepiej płacić niewiele niż spuszczać się z tysięcy jakiemuś M$ czy Apple.

Czasem niestety nie ma innego wyboru.

--
Filip454
[filip454.newsgroups@gmail.com]

Artykuł: Historia edycji tekstu w Polsce, czyli jak piraci sami na siebie ukręcili stryczek

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona