Dnia 29-09-2010 o 23:52:00 Koziołek <dareczki@xxxxinteria.pl> napisał(a):
Na początku przepraszam za cross-posta.
Kilka dni temu sąsiadkę, starszą panią, odwiedził kuzyn z Erfurtu. Gość - pan po sześćdziesiątce - przyjechał do Krakowa na serwis ciała w swoszowickim uzdrowisku.
Niestety po serii zabiegow i późniejszych badaniach okazało się, że nie może w najbliższym czasie spędzić kilku godzin za kółkiem i odpadła droga powrotna do Niemiec w roli kierowcy samochodu.
Ponieważ Hardtmuth jest właścicielem piekarni i musi doglądać swojej trzódki, poprosił mnie, bym zaopiekował się do grudnia jego samochodem (co roku przed świętami jeździmy z żoną i znajomymi na tydzień do Erfurtu na słynny targ świąteczny na "Domplacu" i tamtejsze "bratwursty" - mógłbym auto przy okazji odstawić). Oczywiście nie mogłem starszemu panu odmówić i w ten sposób na dwa miesiące stałem się posiadaczem tego sympatycznego wozidełka.
Hardtmuth zasugerował, bym czuł się za kierownicą jak u siebie.. Dlatego w ramach testów przejechałem się kilka razy po Krakowie, do tego wybrałem się na małą przejażdżkę autostradą do Katowic.. No i niestety po ostatnim wyjeździe wyniknął problem :(
Po przejechaniu dwustu z małym hakiem kilometrów kilometrów okazało się, że spuchł mi penis oraz wydłużył się w wzwodzie o dwa centymetry (trochę ponad dziesięć procent długości). W związku z tym mam pytanie: czy nie zaszkodzi mu trasa trzy razy dłuższa?
Z harcerskim pozdrowieniem,
Koziołek
No nie wiem, Bond zawsze niszczysz swoje samochody dużo szybciej. A i tak popatrz jak często musieli zmieniać aktora!
--
Jarosław K. Grzyb
www.testmed.info
|