Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.nurkowanie   »   Attersee i polscy nurkowe oraz ich grupy.

Attersee i polscy nurkowe oraz ich grupy.

Data: 2009-06-23 16:49:23
Autor: jacekplacek
Attersee i polscy nurkowe oraz ich grupy.
Zboj <zboj_at_@mnc.dot.pl> napisał(a):
Spędziłem ostatnio kilka dni nad Attersee - taka austriacka Hańcza, tylko w malowniczej scenerii podalpejskiej.

Jeśli chodzi o zaplecze lokalne i możliwości, to warto podejrzeć sporo ich dobrych i niedrogich rozwiązań. Np. wspólnie wydawany przewodnik po lokalnych miejscach nurkowych z mapkami. Sporo dobrej oferty noclegowej. Dobra kuchnia. Mapy i przewodniki po okolicy, bo niesamym nurkowaniem nurek lub jego towarzystwo żyje. itd. Do tego otwarta, życzliwa atmosfera, sklepy i serwisy nurkowe, gazy do tmx włącznie. Dobra oferta na kilka dni pobytu.

W ten miły zakątek nurkowej Europy ściągają polscy nurkowie. Kilku nie wróciło, ostatniego wyłowiono tydzień temu po 8 dniach poszukiwań, akturat gdy byłem. Zaplanował 76 m na powietrzu. Znaleźli go na przeszło 100. Lokalni mieszkańcy twierdzą, że 3 ostatnie wypadki śmiertelne na tym jezioru, to właśnie Polacy. Zauważa się, że wpadamy do wody wprost z samochodów po prawie 1000 km podróży. Że nurkujemy na maxa 3-4x dziennie.
Że
nie chcemy słuchać lokalnych wskazówek i wszystko wiemy lepiej. Że jesteśmy aroganccy i głośni. Oraz strasznie kutwimy.

Przodują w tym niestety wedle lokalnych centrów i gasthausów zorganizowane grupy. Wedle rozmów, są bardzo głośne i dominują knajpki i bazy. Wszystko chcą mieć przed innymi i natychmiast. Jednak prawdziwy kanał, to po prostu kradzieże. "Zapomina się" o oddawaniu map, książek, balastu... i nawet stage'y (!). Do tego dochodzi nieuzgodnione ładowanie termosów kawą na śniadaniach i wynoszenie jedzenia. Przy zbijaniu cen (bo to grupa) razi to tym bardziej. Warto jednak zauważyć, że jest często bardzo duża różnica w normalnych kosztach spania i jedzenia per capita na miejscu, a cenach z narzutami, jakie pobierają organizatorzy wyjazdów. Ogólnie każdy przedsiębiorca to rozumie... jednak wyrozumiałość nie wystarcza, gdy
wiedząc
o róznicach w stawkach, sami są naciskani na dodatkowe upusty i liczą
straty
oraz dodatkowe koszty z pobytu polskich Hunów.

Jeśli wierzyć moim rozmówcom, na skutek pobytu polskich grup część gasthausów wypowiedziałą rezerwacje kolejnym polskim grupom. W części baz odmawiano też bicia butli naszym co bardziej krewkim rodakom. W tej chwili raczej akceptuje się prywatnie przyjeżdżających nurków w 2-3 osobowych grupach, niż większe grupy zorganizowane.

Przykro było słuchać i obserwować. Pewnie za jakiś czas lody stopnieją. W końcu biznes, to biznes. Ale może warto wyhamować czasem. Posłuchać ludzi i rozejrzeć się, czy nie zostawiamy wokół siebie niepotrzebnie niechęci. I chyba rozważniej wybierać organizatorów wyjazdów oraz partnurków. Widywałem już nawet naćpanych "organizatorów" na morskim safari. Coraz częściej
jeżdżę
więc prywatnie. Choć to chyba nie tędy droga. Trudno jednak o obiektywne i dobre opinie (niesponsorowane) dot. organizatorów imprez nurkowych. A warto móc dobrze wybrać na tym coraz bardziej rozbudowanym rynku.

Nie życzę nikomu obserwacji chamskich grup polskich nurków. Rozumiejąc ich język, dodatkowo więdną uszy. Nie zawsze tak jest, ale niestety nurkowanie jest ogólniedostępne i najczęściej jadąc w grupie nie wiadomo, na kogo się trafi.

Nie byłoby prościej, gdybyś napisał o jaką konkretnie grupę Ci chodzi? Jakie miasto, organizator. Ze znanych mi, zarówno prywatnych imprez jak i klubowych, zostawiamy napiwki i dobre wrażenie. I nie sądzę, że to domena tylko ślązaków. Poza tym, jeżeli ktokolwiek oczekuje, że podchmielona grupa, dowolnej nacji, będzie siedzieć w knajpie jak te trusie, jest błędzie. Ale co innego fajna(nawet głośna) zabawa, od zwykłego chamstwa. Wskazanie konkretnej grupy, będzie chyba uczciwsze niż przenosenie żalu na wszystkich.

--


Data: 2009-06-23 21:06:13
Autor: M
Attersee i polscy nurkowe oraz ich grupy.

Użytkownik " jacekplacek" <jacekiala@WYTNIJ.gazeta.pl> napisał w wiadomości news:h1r12j$8u0$1inews.gazeta.pl...
Zboj <zboj_at_@mnc.dot.pl> napisał(a):

Spędziłem ostatnio kilka dni nad Attersee - taka austriacka Hańcza, tylko w
malowniczej scenerii podalpejskiej.

Jeśli chodzi o zaplecze lokalne i możliwości, to warto podejrzeć sporo ich
dobrych i niedrogich rozwiązań. Np. wspólnie wydawany przewodnik po
lokalnych miejscach nurkowych z mapkami. Sporo dobrej oferty noclegowej.
Dobra kuchnia. Mapy i przewodniki po okolicy, bo niesamym nurkowaniem nurek
lub jego towarzystwo żyje. itd. Do tego otwarta, życzliwa atmosfera, sklepy
i serwisy nurkowe, gazy do tmx włącznie. Dobra oferta na kilka dni pobytu.

W ten miły zakątek nurkowej Europy ściągają polscy nurkowie. Kilku nie
wróciło, ostatniego wyłowiono tydzień temu po 8 dniach poszukiwań, akturat
gdy byłem. Zaplanował 76 m na powietrzu. Znaleźli go na przeszło 100.
Lokalni mieszkańcy twierdzą, że 3 ostatnie wypadki śmiertelne na tym
jezioru, to właśnie Polacy. Zauważa się, że wpadamy do wody wprost z
samochodów po prawie 1000 km podróży. Że nurkujemy na maxa 3-4x dziennie.
Że
nie chcemy słuchać lokalnych wskazówek i wszystko wiemy lepiej. Że jesteśmy
aroganccy i głośni. Oraz strasznie kutwimy.

Przodują w tym niestety wedle lokalnych centrów i gasthausów zorganizowane
grupy. Wedle rozmów, są bardzo głośne i dominują knajpki i bazy. Wszystko
chcą mieć przed innymi i natychmiast. Jednak prawdziwy kanał, to po prostu
kradzieże. "Zapomina się" o oddawaniu map, książek, balastu... i nawet
stage'y (!). Do tego dochodzi nieuzgodnione ładowanie termosów kawą na
śniadaniach i wynoszenie jedzenia. Przy zbijaniu cen (bo to grupa) razi to
tym bardziej. Warto jednak zauważyć, że jest często bardzo duża różnica w
normalnych kosztach spania i jedzenia per capita na miejscu, a cenach z
narzutami, jakie pobierają organizatorzy wyjazdów. Ogólnie każdy
przedsiębiorca to rozumie... jednak wyrozumiałość nie wystarcza, gdy
wiedząc
o róznicach w stawkach, sami są naciskani na dodatkowe upusty i liczą
straty
oraz dodatkowe koszty z pobytu polskich Hunów.

Jeśli wierzyć moim rozmówcom, na skutek pobytu polskich grup część
gasthausów wypowiedziałą rezerwacje kolejnym polskim grupom. W części baz
odmawiano też bicia butli naszym co bardziej krewkim rodakom. W tej chwili
raczej akceptuje się prywatnie przyjeżdżających nurków w 2-3 osobowych
grupach, niż większe grupy zorganizowane.

Przykro było słuchać i obserwować. Pewnie za jakiś czas lody stopnieją. W
końcu biznes, to biznes. Ale może warto wyhamować czasem. Posłuchać ludzi i
rozejrzeć się, czy nie zostawiamy wokół siebie niepotrzebnie niechęci. I
chyba rozważniej wybierać organizatorów wyjazdów oraz partnurków. Widywałem
już nawet naćpanych "organizatorów" na morskim safari. Coraz częściej
jeżdżę
więc prywatnie. Choć to chyba nie tędy droga. Trudno jednak o obiektywne i
dobre opinie (niesponsorowane) dot. organizatorów imprez nurkowych. A warto
móc dobrze wybrać na tym coraz bardziej rozbudowanym rynku.

Nie życzę nikomu obserwacji chamskich grup polskich nurków. Rozumiejąc ich
język, dodatkowo więdną uszy. Nie zawsze tak jest, ale niestety nurkowanie
jest ogólniedostępne i najczęściej jadąc w grupie nie wiadomo, na kogo się
trafi.

Nie byłoby prościej, gdybyś napisał o jaką konkretnie grupę Ci chodzi? Jakie
miasto, organizator. Ze znanych mi, zarówno prywatnych imprez jak i
klubowych, zostawiamy napiwki i dobre wrażenie. I nie sądzę, że to domena
tylko ślązaków. Poza tym, jeżeli ktokolwiek oczekuje, że podchmielona grupa,
dowolnej nacji, będzie siedzieć w knajpie jak te trusie, jest błędzie. Ale co
innego fajna(nawet głośna) zabawa, od zwykłego chamstwa. Wskazanie konkretnej
grupy, będzie chyba uczciwsze niż przenosenie żalu na wszystkich.

--

Zbój użył dyplomacji, Ty jesteś poprostu wścibski i szukasz sensacji. I co jak będziesz miał tą informację będziesz mógł się nabijać na forum ogólnym z danej grópy.

Informacja napewno dotrze do odpowiednich osób i może da im to do myślenia.

Attersee i polscy nurkowe oraz ich grupy.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona