Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Autostradowy przekręt

Autostradowy przekręt

Data: 2012-09-10 19:50:42
Autor: u2
Autostradowy przekręt
.... a właściwie mega - przekręt :

http://www.naszdziennik.pl/wp/4893,autostradowy-przekret.html

Autostradowy przekręt

by

Mariusz Bober

Przed Euro 2012 były wielkie nadzieje i obietnice, że fundusze z Unii
Europejskiej nie tylko posłużą do budowy w Polsce dróg szybkiego ruchu,
ale i przyspieszą rozwój polskich firm oraz wzrost gospodarczy. Dziś
dziesiątki polskich firm z branży budowlanej i drogowej stoi przed
widmem bankructwa, a niektóre już je ogłosiły. Tragedie przeżywają
tysiące ludzi oraz ich rodziny. Właściciele firm stracili dorobek całego
życia, a mimo to są ścigani przez służby skarbowe.
Tylko w latach 2007-2013 na inwestycje infrastrukturalne, czyli przede
wszystkim budowę i modernizację dróg, autostrad i linii kolejowych, z
unijnego programu Infrastruktura i Środowisko zostało Polsce przyznane
prawie 30 mld euro (ok. 120 mld zł). Do tego dochodzą jeszcze fundusze
na wkład własny, które Polska musiała wygospodarować, aby móc
wykorzystać unijne środki na budowę dróg i autostrad. Na przykład w 2010
r. zarządzająca tymi środkami Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i
Autostrad wydała na ten cel 20 mld złotych.

Bankructwo zamiast zysków
Niestety bardzo szybko nadzieje wielu polskich firm, liczących, że nie
tylko wesprą proces budowy tak ważnych dla komunikacji kraju dróg, ale i
same przyspieszą swój rozwój, zamieniły się w rozpacz.
Warszawska firma Projekt Bud realizowała do niedawna pięć obiektów
inżynieryjnych, głównie skomplikowanych technologicznie wiaduktów, na
odcinku Kowal - Sójki na autostradzie A1. Sytuacja, jaka tam wystąpiła,
jest próbką tego, co dzieje się w skali całego kraju. Firma była
podwykonawcą konsorcjum, które wygrało przetarg na budowę odcinka, ale
nie dokończyło jego budowy, bo... ogłosiło upadłość. - Nasza sytuacja
jest fatalna. Ostatnio firma SRB, po ogłoszeniu upadłości 30 marca 2012
r. przez firmę Budbaum [poprzedni główny wykonawca - red.], przejęła
nasze środki w połowie kwietnia z tytułu robót wykonanych w lutym br. w
wysokości 1,6 mln złotych. W sumie straty na pracach wykonanych przez
nas na tym odcinku sięgają prawie 8 mln zł - wyjaśnia Marek Wyszyński,
właściciel Projekt Budu. Główny wykonawca wstrzymuje wypłatę pieniędzy
za wykonane prace, ponieważ firma Wyszyńskiego sprzeciwia się dalszemu
przerzucaniu na nią kosztów poprzednich głównych wykonawców oraz
obecnego m.in. z tytułu wynajmu szalunków potrzebnych do budowy
betonowych wiaduktów.
- Brak środków powoduje wstrzymanie prac na budowie, co daje z kolei
pretekst SRB do odbierania nam niektórych robót (tylko rentownych) i
pozostawiania nas z coraz większymi stratami - wskazuje właściciel
firmy. Mająca nadzorować prace budowlane Generalna Dyrekcja Dróg
Krajowych i Autostrad umywa ręce, uważając, że to nie jej sprawa. Na
wezwania m.in. firmy Marka Wyszyńskiego o pilnowanie uczciwych rozliczeń
między głównymi wykonawcami a firmami zatrudnianymi przez nie w
charakterze podwykonawców, ma jedną odpowiedź: kieruje
przedsiębiorców... do sądów, aby tam dochodzili swoich roszczeń. -
Jesteśmy w trudnej sytuacji finansowej, nie stać nas teraz na zaczynanie
procesów - wyjaśnia zdesperowany Marek Wyszyński.
W podobnej sytuacji znalazło się kilkaset małych polskich firm. 71 z
nich zawiązało Komitet Protestacyjny Przedsiębiorców Poszkodowanych przy
Budowie Autostrad. Reprezentują oni głównie przedsiębiorstwa wykonujące
prace budowlane, usługi transportowe, projektowe, geodezyjne, dostawców
materiałów (głównie piasku i innych kruszyw, betonu, asfaltu, stali,
drewna itp.) oraz firmy wynajmujące maszyny i urządzenia budowlane. W
apelu wystosowanym do rządu Donalda Tuska przedstawiciele komitetu
wytknęli, że swoją biernością i nieprzygotowaniem uczciwych procedur
regulowania należności finansowych między firmami wręcz faworyzują
wielkie zagraniczne firmy, które oszukują polskich podwykonawców.
"Uważamy, że dotychczasowy tryb faworyzowania międzynarodowych
konsorcjów budowlanych przez Rząd i podporządkowane mu instytucje jest
wysoce szkodliwy dla polskiej gospodarki, a w szczególności niszczy małe
i średnie polskie firmy działające na rzecz Głównych Wykonawców wielkich
inwestycji budowlanych, jak autostrady i stadiony, powoduje również
utratę zaufania do instytucji rządowych, działających w imieniu Skarbu
Państwa i dokonujących wyboru tych Głównych Wykonawców" - podkreślono w
apelu komitetu.
71 poszkodowanych firm nie otrzymało za swoje materiały lub usługi w
sumie ponad 37 mln złotych. Skala problemu jest jednak znacznie większa,
bo wielu przedsiębiorców jeszcze nie weszło w skład komitetu i często
próbują na własną rękę odzyskać należne pieniądze. Poza tym poszkodowani
podwykonawcy często są winni pieniądze również innym firmom
dostarczającym usługi i materiały. W sumie straty na udziale w
inwestycjach drogowych może dziś notować nawet kilka tysięcy firm.

Oszukani przez rząd
Desperacką próbę samodzielnego dochodzenia należności podjął m.in.
właściciel firmy, która jako podwykonawca prowadziła prace przy budowie
autostrady A4. Z tego też powodu nie chce ujawniać nazwiska ani nazwy
swojego przedsiębiorstwa. Zdarzały się bowiem nie tylko przypadki gróźb
pod adresem właścicieli firm upominających się o zapłatę należnych
pieniędzy, ale nawet... nasyłanie na nich m.in. służb kontroli skarbowej
lub policji.
Przedsiębiorca nie ma wątpliwości, że nieprawidłowości przy budowie dróg
w Polsce to wcale nie "wypadek przy pracy", ale stosowanie przekrętów na
masową skalę. - Mechanizm jest prosty: generalny wykonawca doprowadza do
sytuacji, w której podwykonawca nie jest w stanie kontynuować inwestycji
i musi zejść z budowy. Wtedy jest obciążany karami za niezawinione przez
siebie wstrzymanie inwestycji, a nie mając środków finansowych, nie jest
w stanie udowodnić swoich racji przed polskim sądem - wyjaśnia
poszkodowany właściciel firmy.
Nie chce ujawniać wielkości swoich dotychczasowych strat. - Główny
wykonawca nie zapłacił mojej firmie za większość wykonanych prac, w
efekcie ja nie mogłem dopełnić swoich zobowiązań wobec ZUS, urzędu
skarbowego oraz firm, u których zamawiałem towary i usługi. Tymczasem
GDDKiA czy inne podmioty publiczne nie sprawdzając, czy konsorcjum,
które wygrało przetarg, rozliczyło się z podwykonawcami, zleca mu nowy
kontrakt - mówi rozgoryczony przedsiębiorca. Jego zdaniem to, co obecnie
obserwujemy, to skutki przekrętów na masową skalę dokonywanych przez
firmy wygrywające przetargi, z którymi obecne władze wręcz
współdziałają. - W głowie się nie mieści to, co dzieje się w Polsce! To,
co stało się z upadłą firmą DSS [Dolnośląskie Surowce Skalne], pokazuje,
że były wyprowadzane ogromne pieniądze z inwestycji drogowych. Jeden z
moich kolegów, którego firma również była podwykonawcą, został oszukany
na 200 tys., a drugi - na pół miliona. Tylko na jednym odcinku budowanym
przez duże zagraniczne konsorcjum wykończyło ono, stosując opisany
mechanizm, 10 małych polskich firm pracujących w charakterze
podwykonawców. W całym kraju dzieje się to samo. Cierpią tysiące ludzi
oraz ich rodziny - podkreśla przedsiębiorca.

Za jaką cenę?
Poszkodowani przedsiębiorcy przyznają, że jednym z głównych powodów
nieuczciwych praktyk była sama konstrukcja przetargów rozpisywanych
przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. - Przyjęcie w
ustawie o zamówieniach publicznych jako najważniejszego kryterium ceny
to jedno wielkie nieporozumienie. Niektóre firmy oferowały wykonanie
robót objętych przetargiem nawet po cenie o połowę niższej niż kosztorys
GDDKi.0A. W efekcie potem, już po popisaniu umowy z podwykonawcą,
usiłowały przerzucić na nich jak największą część kosztów inwestycji -
wyjaśnia Marek Wyszyński.
Przyjęta formuła budowy dróg narzucała firmom finansowanie tych
inwestycji z własnych środków. Pieniądze od zlecającego kontrakt, czyli
głównie GDDKiA, miały otrzymać dopiero po zakończeniu inwestycji. W
sytuacji, gdy dana firma wzięła udział w kilku inwestycjach
jednocześnie, groziło to utratą przez nią płynności finansowej.
Dodatkowym problemem był wzrost kosztów zarówno usług, jak i materiałów
budowlanych, ale przede wszystkim paliwa. W efekcie okazywało się, że
poniesione sumaryczne koszty przewyższały wartość przetargu.
Zdaniem Marka Wyszyńskiego, dodatkowym problemem podwykonawców było
przerzucanie na nich kosztów poprzez układanie się przez generalnego
wykonawcę inwestycji np. z dostawcą szalunków. Główny wykonawca zmuszał
podwykonawcę do korzystania z usług takiej firmy, windując za nie cenę.
- W przypadku mojej firmy okazało się, że dostawca szalunków żądał za
ich wypożyczenie o jedną trzecią więcej niż średnia cena oferowana przez
inne firmy - wyjaśnia pan Marek. Podobną diagnozę stawia były minister
transportu, poseł PiS Jerzy Polaczek. - Od dwóch lat przestrzegałem, że
wykreowanie wielu zadań inwestycyjnych według formuły "Projektuj i
buduj" przez obecny rząd wymusza na całym rynku budowlanym w Polsce
wyścig w oferowaniu jak najniższej ceny za ich wykonanie. W wielu
wypadkach były one niższe nawet od kosztorysu GDDKiA. To sprawiało, że
firmy albo same oszukiwały, albo padały ofiarą oszustw. Z tego powodu
budowane inwestycje są "z niższej półki" - wskazuje poseł Polaczek.
Rząd nie potrafił zapewnić nie tylko uczciwych reguł rozliczeń między
głównymi wykonawcami a podwykonawcami, ale nawet przestrzegania jakości
budowanych odcinków, o czym świadczą liczne afery z powodu stosowania
niewłaściwych materiałów do budowy dróg. - Tym bardziej dziwi fakt, że w
nadzorowaniu tych prac uczestniczą przedstawiciele okręgowych oddziałów
GDDKiA. Poza tym działał cały łańcuch firm, wykonujących na zlecenie
obecnego rządu funkcję tzw. inżynierów kontraktu. Mieli oni nadzorować
poszczególne fazy budów, od fazy projektowania po zakończenie
inwestycji. Tylko w latach 2008-2011 wydano na ten cel ok. 1,4 mld zł -
podkreśla Jerzy Polaczek.

Kto ugasi pożar?
Skala problemów finansowych, jakie występują z powodu złej organizacji
przetargów i rozliczeń przy budowie dróg w Polsce, może pogrążyć cały
rynek firm budowlanych w naszym kraju, i to na długie lata. - Te
nieprawidłowości chwieją całym rynkiem budowlanym w Polsce, od małych
firm po duże spółki notowane na giełdzie. Sytuację pogarsza fakt, że w
najbliższych latach będzie się zmniejszać liczba inwestycji
infrastrukturalnych - zauważa poseł Polaczek. Z powodu obecnych
problemów zlikwidowane mogą zostać nawet tysiące małych polskich firm
budowlanych i drogowych. Wszystko to sprawia, że marnowana jest szansa
na powstanie dużych polskich firm, które po zakończeniu wielkich
projektów infrastrukturalnych w naszym kraju mogłyby wygrywać duże
kontrakty za granicą. Co gorsza, od 2009 roku rząd współfinansuje
projekty drogowe z długów zaciągniętych poprzez emisję obligacji.
Co dziś można zrobić? - W tej sytuacji pozostaje tylko ograniczać skalę
pożaru wywołanego przez rząd PO - PSL - mówi krótko poseł Polaczek. Nie
ukrywa, że są duże wątpliwości, czy przyjęty w ubiegłym tygodniu w
ekspresowym tempie przez rząd projekt ustawy regulującej spłatę
niezaspokojonych należności przedsiębiorców za niektóre prace wykonywane
przy budowie autostrad i dróg wystarczy, aby zaspokoić roszczenia
wszystkich poszkodowanych przedsiębiorców.

Autostradowy przekręt

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona