Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   BOR-owcy bili się z Rosjanami przy wraku

BOR-owcy bili się z Rosjanami przy wraku

Data: 2010-11-29 07:55:41
Autor: D. J. MC Donald Musk
BOR-owcy bili się z Rosjanami przy wraku

Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości news:4cf29ee8$0$27023$65785112news.neostrada.pl...
.. ja słyszałem wersję o wycelowanych pistoletach w Polaków :

http://www.fakt.pl/BOR-owcy-bili-sie-z-Rosjanami-przy-wraku-,artykuly,88972,1.html

"10 kwietnia. Poranek. Do palących się wciąż szczątków prezydenckiego
tupolewa podbiegają polscy i rosyjscy agenci specsłużb. Patrzą na siebie
wrogo. Wreszcie pięciu funkcjonariuszy OMON-u rzuca się z pięściami na
Polaków. Tak było! Tak zeznał jeden z naszych BOR-owców!


Gerard K. to jeden z tych funkcjonariuszy BOR, który wiele wie o tym, co
działo w pierwszych minutach po katastrofie. Był tam razem z innymi
agentami. Najpierw jednak czekał na lotnisku na przylot tupolewa wraz
polskim ambasadorem w Moskwie, Jerzym Bahrem. Ale w końcu zaczął
przedzierać się przez las, gdy zobaczył, że oficerowie z rosyjskiej
Federalnej Służby Ochrony dziwnie się zachowują, bo wsiadają do aut i
szybko gdzieś odjeżdżają.

- My nic nie słyszymy, ale oni się dziwnie zachowują, więc szybko wracam
do samochodu. "Panie ambasadorze, coś jest nie tak". Jak dojechaliśmy do
Rosjan, oni już odjeżdżali. "Co jest?" - krzyczę. "Tutka przejechała
pas!". Tak powiedzieli - przejechała pas. Znaczy - nie wyhamowała -
cytuje Gerarda K. "Newsweek" (tygodnik jako pierwszy dotarł do tej
sensacyjnej relacji).

Na miejscu OMON zaczął zabezpieczać teren. - A my staliśmy przy
szczątkach dogasającego ogona naszej "tutki". Ciągle czuć było mocny
zapach paliwa. Podeszło do nas pięciu omonowców. Zaczęli krzyczeć, że
trzeba opuścić teren, bo będą go zabezpieczać. Chcieli nas przegonić,
zaczęła się szarpanina - opowiedział Gerard K.

- Rozumiem, że mieli rozkaz usunięcia wszystkich z miejsca katastrofy,
ale to było przykre. Tacy służbiści. "To nasz samolot spadł, a nie
wasz!" - krzyknąłem. "Zostaw, zostaw" - jakiś wyższy stopniem uspokoił
agresywnego Rosjanina. Dopiero wtedy odpuścili i odeszli - relacjonuje
BOR-owiec.

Co ciekawe, K. czekał na przesłuchanie polskich śledczych aż pół roku.
Dopiero, gdy miał opowiedzieć "Newsweekowi" co widział w Smoleńsku
prokuratorzy sobie o nim przypomnieli."

Mam nadzieje, ze tusk, Klich i Sikorski dadza glowy za to haniebne "sledztwo"
Trybunal Stanu!

Data: 2010-11-29 15:53:24
Autor: cirrus
BOR-owcy bili się z Rosjanami przy wraku
Użytkownik "D. J. MC Donald Musk" <kaszalot@zyrandol.pll.lot> napisał w wiadomości news:icvipb$gh9$1news.ett.com.ua...
Użytkownik "u2" <u_2@o2.pl> napisał w wiadomości
news:4cf29ee8$0$27023$65785112news.neostrada.pl...
.. ja słyszałem wersję o wycelowanych pistoletach w Polaków :
http://www.fakt.pl/BOR-owcy-bili-sie-z-Rosjanami-przy-wraku-,artykuly,889
72,1.html
"10 kwietnia. Poranek. Do palących się wciąż szczątków prezydenckiego
tupolewa podbiegają polscy i rosyjscy agenci specsłużb. Patrzą na siebie
wrogo. Wreszcie pięciu funkcjonariuszy OMON-u rzuca się z pięściami na
Polaków. Tak było! Tak zeznał jeden z naszych BOR-owców!
Gerard K. to jeden z tych funkcjonariuszy BOR, który wiele wie o tym, co
działo w pierwszych minutach po katastrofie. Był tam razem z innymi
agentami. Najpierw jednak czekał na lotnisku na przylot tupolewa wraz
polskim ambasadorem w Moskwie, Jerzym Bahrem. Ale w końcu zaczął
przedzierać się przez las, gdy zobaczył, że oficerowie z rosyjskiej
Federalnej Służby Ochrony dziwnie się zachowują, bo wsiadają do aut i
szybko gdzieś odjeżdżają.
- My nic nie słyszymy, ale oni się dziwnie zachowują, więc szybko wracam
do samochodu. "Panie ambasadorze, coś jest nie tak". Jak dojechaliśmy do
Rosjan, oni już odjeżdżali. "Co jest?" - krzyczę. "Tutka przejechała
pas!". Tak powiedzieli - przejechała pas. Znaczy - nie wyhamowała -
cytuje Gerarda K. "Newsweek" (tygodnik jako pierwszy dotarł do tej
sensacyjnej relacji).
Na miejscu OMON zaczął zabezpieczać teren. - A my staliśmy przy
szczątkach dogasającego ogona naszej "tutki". Ciągle czuć było mocny
zapach paliwa. Podeszło do nas pięciu omonowców. Zaczęli krzyczeć, że
trzeba opuścić teren, bo będą go zabezpieczać. Chcieli nas przegonić,
zaczęła się szarpanina - opowiedział Gerard K.
- Rozumiem, że mieli rozkaz usunięcia wszystkich z miejsca katastrofy,
ale to było przykre. Tacy służbiści. "To nasz samolot spadł, a nie
wasz!" - krzyknąłem. "Zostaw, zostaw" - jakiś wyższy stopniem uspokoił
agresywnego Rosjanina. Dopiero wtedy odpuścili i odeszli - relacjonuje
BOR-owiec.
Co ciekawe, K. czekał na przesłuchanie polskich śledczych aż pół roku.
Dopiero, gdy miał opowiedzieć "Newsweekowi" co widział w Smoleńsku
prokuratorzy sobie o nim przypomnieli."
Mam nadzieje, ze tusk, Klich i Sikorski dadza glowy za to haniebne
"sledztwo"
Trybunal Stanu!

Jesteś najbardziej sfrustrowanym uczestnikiem psp, dorównuje ci tylko muto.

--
stevep

BOR-owcy bili się z Rosjanami przy wraku

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona