Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Baltyckie refleksje,

Baltyckie refleksje,

Data: 2012-08-16 12:53:28
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
Juz po raz trzeci spedzam 2-tygodniowy urlop w tym samym miejscu wybrzeza. Smoldzinski Las, mala miejscowosc na skraju Slowinskiego Parku Narodowego, pomiedzy Ustka z zachodniej flanki i Leba - ze wschodniej. Pogoda tym razem taka sobie, troche deszczu, sporo slonca, w drugim tygodniu raczej rzezko. Procz nudnego plazowania, gdy warunki pozwalaly, bylo duzo rowerowania i chodzenia wzdluz plazy, najczesciej z rowerami. Pusto tu, mozna kilometrami isc nie spotykajac czlowieka. Wszystko dzieki Parkowi, ktory mocno ogranicza dostep. Mnostwo tras rowerowych, tych oznaczonych i tych nieoznaczonych. Mozna jezdzic po laskach, mozna po betonowych "trylinkach", chyba jeszcze za Niemcow zrobionych, mozna po wyboistych lakach. Czasem trzeba przeciagnac rower po piachu, ale rzadko. Warto zajechac do nieco opuszczonych i dosc biednych, przynajmniej z pozoru, wiosek, w ktorych nie do konca wywietrzal zapach PRL-u. Mozna takze zapakowac rowery na samochod, podwiesc sie w wybrane miejsce, porowerowac po okolicy i wrocic.

Wczasowiczow przybywa z roku na rok. I to tych sympatycznych, z malymi dziecmi, rowerami, teskniacymi tak jak ja za spokojem, cisza, natura. Sporo samochodow z niemieckimi rejestracjami. Bardzo wiele maluchow wozonych na rowerach. Wypuszczalem sie na 50-60 km, najczesciej samotne rowerowe wycieczki w "interior", czyli w pas nadmorski 10-15 km od morza. W poprzednich latach jedynymi przedstawicielami kregowcow byly napotkane bociany i inne ptaki, czasem sploszone sarny i zajace. A taraz zdarzylo mi sie spotkac rowerujacych, w tym Polakow.

Postaram sie umiescic kilka rowerowych zdjec. Gdzie najlepiej to zrobic. Picasa?

Data: 2012-08-16 14:18:35
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-16 12:53, Andrzej Ozieblo pisze:
Postaram sie umiescic kilka rowerowych zdjec. Gdzie najlepiej to zrobic.
Picasa?

Picasa jest stosunkowo wygodna i mało czasochłonna przy obróbce. Wielu rzeczy nie da się zrobić, np. wyprostować walących się murów, ale podstawowe jak kadrowanie, wyrównanie, poziom świateł i cieni, balans bieli - mi to wystarcza do zrobienia galerii rowerowej. Jeśli w zdjęciu zapisana jest pozycja GPS, to Picasa, w galerii, zaznaczy to sama na mapie.

A jak tam się sprawuje full? Wymagał jakiejś "inwestycji" czy nie?

--
pozdrawiam
biodarek

Data: 2012-08-16 15:02:08
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-16 14:18, biodarek pisze:

A jak tam się sprawuje full? Wymagał jakiejś "inwestycji" czy nie?

Wrzuce wiec do picasa. Mam juz konto od dawna. Full sprawuje sie swietnie. Naprawde. Ze tez pamietasz? :) Przypominam, ze to Rocrider 6.3 z Decathlonu, ale ten poprzedni model, z SRAM X5 z tylu. Pozniejszy, bodajze od 2009 jest gorszy. Jedno co zmienilem, ale o tym tez gdzies pisalem, to wymienilem (z duzymi klopotami) rure sterowa na nowa i tej nowej nie skracalem. Podnioslo mi to kierownice o 3-4 cm i teraz jest prawie w sam raz na moj stary kregoslup. O dziwo, prosty amor (Suntour XCR 100) i dosc badziewny dumper pracuja calkiem niezle i nic im sie nie dzieje pomimo moich prawie 90 kg. A rower ma juz ujezdzone jakies 3000-4000 km, glownie w terenie. Bebenek z tylu dostal dosc wczesnie luzow, ale sie nie powiekszaja poki co. Aha, i wciaz smaruje lancuch White Lightening - swietnie sprawdza sie na tamtejszych piaskach - naped pozostaje czysty.

Genialnie sie na tym jezdzi wlasnie po tamtejszych nadmorskich sciezkach. Korzenie, drobne bruzdy, uskoki... tylek tego nie odczuwa. A z inwestycji. Dokupilem super jasna lampke Mactronic Noise, ale ostatecznie dalem ja malzonce, i prosty mapnik, ktory bardzo szybko zgubilem. :)

Pozdrawiam

Data: 2012-08-16 21:07:25
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-16 15:02, Andrzej Ozieblo pisze:
W dniu 2012-08-16 14:18, biodarek pisze:

A jak tam się sprawuje full? Wymagał jakiejś "inwestycji" czy nie?

Full sprawuje sie
swietnie. Naprawde. Ze tez pamietasz? :) Przypominam, ze to Rocrider 6.3
z Decathlonu, ale ten poprzedni model, z SRAM X5 z tylu.

Pamiętam, bo jesteś jedną z tych osób, które kiedyś przekonały mnie do fulla. I to właśnie użytkowanego na nizinach, jak te Smołdzińskie klimaty na przykład. A że mam problemy z kręgosłupem (wady + praca), to cieszy mnie teraz każdy "łykany" korzeń :)

O dziwo, prosty amor (Suntour
XCR 100) i dosc badziewny dumper pracuja calkiem niezle i nic im sie nie
dzieje pomimo moich prawie 90 kg.

Córka ma taki amortyzator w rowerze, ale pod nią to się ledwo ugina. Jak się kiedyś trafi okazyjnie jakiś fajniejszy amorek po v-ki, to jej zmienię.

A z Suntourem można zostać mistrzem olimpijskim:
http://www.wirtualny-rower.pl/wp-content/uploads/2012/08/Julie-Bresset.jpg
Zapewne jest to całkiem inny widelec niż te, które my możemy sobie kupić, ale przesłanie marketingowe chyba skuteczne.

--
biodarek

Data: 2012-08-17 09:39:26
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-16 21:07, biodarek pisze:

Pamiętam, bo jesteś jedną z tych osób, które kiedyś przekonały mnie do
fulla. I to właśnie użytkowanego na nizinach, jak te Smołdzińskie
klimaty na przykład. A że mam problemy z kręgosłupem (wady + praca), to
cieszy mnie teraz każdy "łykany" korzeń :)

A to mile. Faktem jest, ze nie wyobrazam sobie powrotu do sztywniaka. Nawet namiastka w postaci amortyzowanej sztycy tez mi juz nie wystarczy.

O dziwo, prosty amor (Suntour
XCR 100)
Córka ma taki amortyzator w rowerze, ale pod nią to się ledwo ugina. Jak
się kiedyś trafi okazyjnie jakiś fajniejszy amorek po v-ki, to jej zmienię.

Bo to sa elastomery z ich zaletami i wadami. Za te pieniadze to swietny amor.

Rowerek mi sluzy i poki co nie zamierzam nic w nim zmieniac. Byc moze siodelko. Oryginalne nie bylo zle, ale zmienilem na jakies zelowe Authora. Nie jestem zadowolony. Mysle o jakims Selle Royal, np. Lookin Athletic, moze Moderate, ale na razie sie wahom (jak w kawale o bacy).

Troche dylematow mam z rowerem zony. To stary Giant, wielokrotnie upgradowany i poprawiany. Rama hi-tenowa, widelec stary poczciwy RST, tylna piasta: Sachs z nakrecanym 7-trybowym wielotrybem. Szprychy: rdzewki, ktore od czasu do czasu pekaja, zwlaszcza po kilku przejazdzkach po plazy. Mechanicznie wszystko dziala bez zarzutu, znasz mnie :). Istotnych ograniczen finansowych brak. :) Cena ewentualnego nowego nie gra roli. Ale co kupic, tak by bylo odczuwalnie lepsze. Nic takiego nie widze.

Aha, kilka rowerowych zdjec wrzuciclem tu: picasaweb.google.com/aozieblo91

Data: 2012-08-18 22:20:42
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-17 09:39, Andrzej Ozieblo pisze:
Rowerek mi sluzy i poki co nie zamierzam nic w nim zmieniac. Byc moze
siodelko. Oryginalne nie bylo zle, ale zmienilem na jakies zelowe
Authora. Nie jestem zadowolony. Mysle o jakims Selle Royal, np. Lookin
Athletic, moze Moderate, ale na razie sie wahom (jak w kawale o bacy).

A to mam podobne odczucia jeśli chodzi o żel. Kiedyś miałem żelowego Lookina i niby było dobrze, ale po zmianie na siodełko z dziurą zrobiło się rewelacyjnie. Jak pękła wyściółka, to kupiłem drugie takie samo... i znowu po kilku latach pęka identycznie - na krawędzi otworu. Selle Italia X.0:
http://www.bikeradar.com/gear/category/components/saddles/product/review-selle-italia-x0-saddle-10368

W drugim rowerze mam coś w ten deseń:
http://bikereviews.com/2010/11/specialized-format-saddle/
I o ile jest bardzo wygodne, to jednak w tym wgłębieniu gromadzi mi się piach lecący z tylnego koła - w siodełku z dziurą nic o tym nie wiedziałem :)

No, ale wiadomo, siedzisko rzecz indywidualna.

Troche dylematow mam z rowerem zony. To stary Giant, wielokrotnie
upgradowany i poprawiany. Rama hi-tenowa, widelec stary poczciwy RST,
tylna piasta: Sachs z nakrecanym 7-trybowym wielotrybem. Szprychy:
rdzewki, ktore od czasu do czasu pekaja, zwlaszcza po kilku
przejazdzkach po plazy. Mechanicznie wszystko dziala bez zarzutu, znasz
mnie :). Istotnych ograniczen finansowych brak. :) Cena ewentualnego
nowego nie gra roli. Ale co kupic, tak by bylo odczuwalnie lepsze. Nic
takiego nie widze.

Jeśli miałoby być odczuwalnie lepsze, to powinno być zdecydowanie lżejsze. Czyli nie 15, a 12kg. Bo przełożeń zapewne nie brakuje, ośka tylnej piasty też się pewnie nie ma szansy wygiąć. Ale skoro działa... W każdym razie modernizacja raczej nie wchodzi w grę i jeśli już zmieniać, to tylko na nowy rower.

My trzymamy rowery w mieszkaniu i ciężko je znosić. Dlatego przy kupnie roweru dla żony jego masa miała decydujące znaczenie. Było to już parę lat temu i jak do tej pory nic nie trzeba było robić przy nim. Z tym, że rower jeżdżony rekreacyjnie. Ale to nie góral tylko cross ze sztywnym widelcem i amortyzowaną sztycą. 12kg łatwo też wrzucić na dach samochodu :) Ale w góry to ten rower się nie nadaje. Nad morzem dawał radę.

Aha, kilka rowerowych zdjec wrzuciclem tu: picasaweb.google.com/aozieblo91

Wolę oglądać w starej formie (dopóki jeszcze nie zmienili wszystkiego na to Google+):
https://picasaweb.google.com/106402062066492466034/SmoldzinskiLas2012

Powiem tak: hardkoru nie ma. Nie ma też setek połykanych kilometrów ani walki z agresywną przyrodą. Ale właśnie takie "zwyczajne" rowerowe wakacje spędza mnóstwo osób. Ja nie uważam tego za coś gorszego od wyprawy do Afryki. Takie swobodne przejażdżki po pięknych terenach, kąpiele w morzu o zachodzie słońca, rybka w "Złotej rybce", to bardzo przyjemne spędzanie urlopu. A ten fragment wybrzeża jest bardzo odludny i jest moim ulubionym kawałkiem piachu. Jeszcze fajne wspomnienia mam z Lubiatowa - Kopalina, ale nie byłem tam już kilka lat.

A zdjęcia fajne i nie za dużo ich - to też ważne :)

--
biodarek

Data: 2012-08-20 10:02:53
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-18 22:20, biodarek pisze:

My trzymamy rowery w mieszkaniu i ciężko je znosić. Dlatego przy kupnie
roweru dla żony jego masa miała decydujące znaczenie. Było to już parę
lat temu i jak do tej pory nic nie trzeba było robić przy nim. Z tym, że
rower jeżdżony rekreacyjnie. Ale to nie góral tylko cross ze sztywnym
widelcem i amortyzowaną sztycą. 12kg łatwo też wrzucić na dach samochodu
:) Ale w góry to ten rower się nie nadaje. Nad morzem dawał radę.

A co to za rower? Na razie wstepnie namierzylem jakiegos damskiego unibajka vipera. Ale zniecheca mnie ciezar, wlasnie ok. 15 kg, a wiec w granicach tego co dotychczasowy Giant. Po gorach zona malo jezdzi, a jesli juz to w trudniejszych miejscach prowadzi rower, nie mowiac o podjazdach, ktore zawsze bierze z buta. Ja zreszta tez w gorach juz mniej jezdze, choc czasem jeszcze ciagnie wilka.

Powiem tak: hardkoru nie ma. Nie ma też setek połykanych kilometrów ani
walki z agresywną przyrodą. Ale właśnie takie "zwyczajne" rowerowe
wakacje spędza mnóstwo osób.

Do hardkoru calkiem daleko. :) I nie tego szukamy. Zreszta moje rowerowanie nadmorskie jest dosc specyficzne. Jedziemy na plaze, gdzie zona instaluje sie na kilka godzin. Ja juz po 5 min urywam sie okoliczne pojezdzenie. Objezdzam 40-50 km i wracam na plaze. Co kilka dni, zwlaszcza przy mniej slonecznej pogodzie, jedziemy gdzies porowerowac razem, czasem podwozac sie samochodem. Dzieki za namiar na Lubiatow i Kopalino. I za siodelko tez.

Data: 2012-08-20 11:34:29
Autor: PeJot
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 10:02, Andrzej Ozieblo pisze:

A co to za rower? Na razie wstepnie namierzylem jakiegos damskiego
unibajka vipera. Ale zniecheca mnie ciezar, wlasnie ok. 15 kg,
/.../

A może by tak złożyć ? Są dostępne ramy damskie solo, np. Accent Parana. Na takiej ramce i sztywnym widelcu popełniłem rower ATB dla córki, opony 26 x 1.75. Żadnego carbonu i tytanu, a wyszło 10.8 kg.

Zreszta moje
rowerowanie nadmorskie jest dosc specyficzne. Jedziemy na plaze, gdzie
zona instaluje sie na kilka godzin. Ja juz po 5 min urywam sie okoliczne
pojezdzenie. Objezdzam 40-50 km i wracam na plaze.

Ja robiłem inaczej - wstawałem ok. 4:30, reszta rodziny około 10,  więc miałem dobre kilka godzin porannego chłodu na rower. Braki snu odsypiałem na plaży :)


--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2012-08-20 12:09:27
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 11:34, PeJot pisze:

A może by tak złożyć ? Są dostępne ramy damskie solo, np. Accent Parana.
Na takiej ramce i sztywnym widelcu popełniłem rower ATB dla córki, opony
26 x 1.75. Żadnego carbonu i tytanu, a wyszło 10.8 kg.

Szczerze mowiac nie chce mi sie. Dalej lubie pogrzebac przy mechanizmach, ale jakby mniej. Kiedys sam serwisowalem samochod, dzis oddaje do mechanika. Rowery wciaz sam serwisuje, ale za skladanie juz sie nie zabieram. Porozgladam sie troche i moze cos wybiore dla zony. Musi byc lekkie.

Ja robiłem inaczej - wstawałem ok. 4:30, reszta rodziny około 10,  więc
miałem dobre kilka godzin porannego chłodu na rower. Braki snu
odsypiałem na plaży :)

Nieglupie. Kiedys tez tak robilem, ale juz mi sie nie chce. Pamietam np. wyazd z rowerami na dachu do Prowansji. Rodzinka jeszcze spala w namiocie, a ja juz penetrowalem okolice we Wloszech, Francji czy Niemczech. Chyba starosc mnie dopada. ;)

Data: 2012-08-20 12:16:57
Autor: PeJot
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 12:09, Andrzej Ozieblo pisze:

Porozgladam sie troche i moze cos wybiore dla zony.
Musi byc lekkie.

Jak lekkie to zapomnij. Można jeszcze odchudzać seryjny rower, ale to jest nieopłacalne.

--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2012-08-20 04:10:55
Autor: Jacek G.
Baltyckie refleksje,
On 20 Sie, 12:16, PeJot <Pe...@02.pl> wrote:
W dniu 2012-08-20 12:09, Andrzej Ozieblo pisze:

> Porozgladam sie troche i moze cos wybiore dla zony.
> Musi byc lekkie.

Jak lekkie to zapomnij. Mo na jeszcze odchudza seryjny rower, ale to
jest nieop acalne.
Rozumiem, że ma być krosowy, damka, do 2000 zł. To tak w okolicach 13
kg da się coś znaleźć. Np.:
http://ww2.bikekatalog.pl/2012/rowery/435/foto:2/
parę innych też da się wyszukać.
--
Jacek G.

Data: 2012-08-20 23:27:40
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 12:09, Andrzej Ozieblo pisze:
Ja robiłem inaczej - wstawałem ok. 4:30, reszta rodziny około 10,  więc
miałem dobre kilka godzin porannego chłodu na rower. Braki snu
odsypiałem na plaży :)

Nieglupie. Kiedys tez tak robilem, ale juz mi sie nie chce. Pamietam np.
wyazd z rowerami na dachu do Prowansji. Rodzinka jeszcze spala w
namiocie, a ja juz penetrowalem okolice we Wloszech, Francji czy
Niemczech. Chyba starosc mnie dopada. ;)

Jak jeździliśmy rodzinnie w góry, to razem chodziliśmy pieszo w jeden dzień. Następnego dnia dziewczyny snuły się po dolinach mocząc nogi w potokach, a ja cały dzień spędzałem na rowerze. Poza tym poznawałem teren i następnego dnia mogłem wykazać się jako przewodnik - bo już tam kiedyś byłem (poprzedniego dnia). Bo ja, żeby wypocząć - to muszę się zmęczyć :)

--
biodarek

Data: 2012-08-20 23:12:46
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 10:02, Andrzej Ozieblo pisze:
W dniu 2012-08-18 22:20, biodarek pisze:

My trzymamy rowery w mieszkaniu i ciężko je znosić. Dlatego przy kupnie
roweru dla żony jego masa miała decydujące znaczenie. Było to już parę
lat temu i jak do tej pory nic nie trzeba było robić przy nim. Z tym, że
rower jeżdżony rekreacyjnie. Ale to nie góral tylko cross ze sztywnym
widelcem i amortyzowaną sztycą. 12kg łatwo też wrzucić na dach samochodu
:) Ale w góry to ten rower się nie nadaje. Nad morzem dawał radę.

A co to za rower?

Tak jak sugerował Piotr - składak, ale na zamówienie w sklepie.
Żeby nie odbiegać od tematu - zdjęcie na plaży w Rowach ;)
https://picasaweb.google.com/111980164771401797502/InneRowerowe?#5778849754139519266

Może zlewa się z innymi rowerami - 2 kolejne zdjęcia pokazują więcej. Ten rower ma już ponad 7 lat. Osprzęt z dolnej półki. Manetki - 8-biegowy Altus. Reszta, oprócz tylnej piasty i przerzutki Acera, też Altus. Pomimo to 12kg ze stópką. Przed tym wyjazdem do Rowów jednak żona chciała zrezygnować z plecaka i dokręciłem lekki bagażnik i plastikowy tylny błotnik. Do tego torba na bagażnik. Rower jest świetny na asfalcie i na ubitych leśnych drogach. Gorzej w piasku. Nie tylko z powodu opon, ale raczej z powodu łagodnego kąta rury sterowej. Kosztował wtedy ok. 1400 pln.

Kiedy szukałem dorosłego roweru dla córki (też już 4 lata temu), to zdecydowałem się jednak na gotowca. Też chyba za ok. 1,5 tys. kupiłem posezonowo Krossa Level A4. Niby męski, ale wystarczyło tylko zmienić siodełko na wersję damską. I jemu piachy nie straszne. W tej chwili nie jest zbyt lekki. Po zmianie widelca Suntoura np. na Rebę i opon na lżejsze odpadłby ponad kilogram. Ludzie ścigają się na tych rowerach i schodzą z wagą całości w okolice 11kg. Rama waży poniżej 1800g.

Spojrzałem teraz na stronę Krossa i widzę, że mają serię Femi Line z krótszą górną rurą i większym przekrokiem:
http://www.kross.pl/pl/2012/level-f6

To najwyższy model. 13,26 kg w rozmiarze M. Ale ideał to też nie jest. Przydałoby się zmienić widelec choćby na Rebę. Gdyby ten Suntour zdjęty z roweru udało się odsprzedać za ~200pln, to koszt wyniósłby 1100pln. Zmiana opon niezbyt dużym kosztem, to jeszcze 300g mniej. Może byłoby w okolicach 12kg. Cena producenta to 2799,- - pewnie za 2500,- dałoby się kupić. A rower na pewno ma większą "dzielność" terenową od crossa.

--
biodarek

Data: 2012-08-20 21:53:24
Autor: Ignac
Baltyckie refleksje,
biodarek <darkm_usunto@poczta.onet.pl> napisał(a):
> A co to za rower?

Może zlewa się z innymi rowerami - 2 kolejne zdjęcia pokazują więcej.

na przykład to:https://lh3.googleusercontent.com/-
pdDr1g_BY3Y/UDKgdxT9DwI/AAAAAAAAJxM/DlyNoBt3rqc/s512/bike4.jpg

Niezle śmigacie na tych sprzętach.

 Ignac  --


Data: 2012-08-22 23:47:00
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 23:53,  Ignac pisze:
biodarek <darkm_usunto@poczta.onet.pl> napisał(a):

A co to za rower?

Może zlewa się z innymi rowerami - 2 kolejne zdjęcia pokazują więcej.

na przykład to:https://lh3.googleusercontent.com/-
pdDr1g_BY3Y/UDKgdxT9DwI/AAAAAAAAJxM/DlyNoBt3rqc/s512/bike4.jpg

Niezle śmigacie na tych sprzętach.

Powiedziałem, że dwa kolejne. Nie trzy :)

Przy okazji wrzucam zdjęcia starych rowerów. To stalowy Unibike Luxor - nie kupujcie tych rowerów, bo się krzywią ;)
Na serio, to wyglądał tak po zderzeniu z Maluchem. O ile koło dało się wyprostować, to widelec trzeba było kupić nowy.

Mam sentyment do tego roweru. Od niego zacząłem nowożytny okres rowerowania i robiłem nim traski po 200km. Poprzedni okres zakończyłem na Wagancie, a ten Luxor najbardziej go przypominał :)

--
biodarek

Data: 2012-08-21 12:18:35
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 23:12, biodarek pisze:

Spojrzałem teraz na stronę Krossa i widzę, że mają serię Femi Line z
krótszą górną rurą i większym przekrokiem:
http://www.kross.pl/pl/2012/level-f6

Przygladne sie. Kuszace sa dla mnie tarczowki. Od kiedy je mam, a moje to tanie, proste Tektro IO (ale dobrze wyregulowane i dobrze hamujace :)), zapomnialem jak sie serwisuje hamulce. Bede musial poczytac jakies porady. :) Przygladam sie tez Unibike Viper (cross) w wersji damskiej. Niestety bez tarczowek. Sam taki doradzilem zonie kolegi. Poczekam na relacje, bo wlasnie rower jest ujezdzany w okolicach Jaroslawca. Ciezar ok. 14 kg.  Niezly osprzet, dobre opony i niezle siodelko wygladajace na wygodne. Rama wyglada dosc solidnie, zreszta przy stylu jazdy moje zony, tragedii nie bedzie. Do tego amortyzowana sztyca odnosnie ktorej nie mam zadnych doswiadczen. Cena, ok. 2000 zl, tez niezla.

Data: 2012-08-20 13:02:41
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-18 22:20, biodarek pisze:

A zdjęcia fajne i nie za dużo ich - to też ważne :)

Dolozylem te z 2010. Wtedy mielismy super pogode. https://picasaweb.google.com/106402062066492466034/SmoDzinskiLas2010

Data: 2012-08-22 22:44:58
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 13:02, Andrzej Ozieblo pisze:
Dolozylem te z 2010. Wtedy mielismy super pogode.
https://picasaweb.google.com/106402062066492466034/SmoDzinskiLas2010

https://picasaweb.google.com/106402062066492466034/SmoDzinskiLas2010?noredirect=1#5778707136330669362

Puszczaliście kaczki?
;)

--
biodarek

Data: 2012-08-23 10:50:08
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-22 22:44, biodarek pisze:

https://picasaweb.google.com/106402062066492466034/SmoDzinskiLas2010?noredirect=1#5778707136330669362

Puszczaliście kaczki?

Nie, ale puszczalismy w morzu, gdy bylo spokojne. Na zdjeciu Łupawa - bagienna rzeka. Piekne okolice, niebieski szlak prowadzony wzdluz rzeki, gryka, trzciny, pustka, urokliwe miejsca.

Data: 2012-08-23 16:04:11
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-23 10:50, Andrzej Ozieblo pisze:
W dniu 2012-08-22 22:44, biodarek pisze:

https://picasaweb.google.com/106402062066492466034/SmoDzinskiLas2010?noredirect=1#5778707136330669362


Puszczaliście kaczki?

Nie, ale puszczalismy w morzu, gdy bylo spokojne. Na zdjeciu Łupawa -
bagienna rzeka. Piekne okolice, niebieski szlak prowadzony wzdluz rzeki,
gryka, trzciny, pustka, urokliwe miejsca.

Bo wygląda jakby na wodzie było jakieś duże plum.

--
biodarek

Data: 2012-08-20 11:22:00
Autor: PeJot
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-16 21:07, biodarek pisze:

Córka ma taki amortyzator w rowerze, ale pod nią to się ledwo ugina. Jak
się kiedyś trafi okazyjnie jakiś fajniejszy amorek po v-ki, to jej zmienię.

Szukam widelca dla syna ( 50 kg ) i z w/w powodu chyba skończy się na sztywnym widelcu. Bombera na powietrze dziecku nie założę. Nie i już :|

--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2012-08-20 23:23:06
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 11:22, PeJot pisze:
W dniu 2012-08-16 21:07, biodarek pisze:

Córka ma taki amortyzator w rowerze, ale pod nią to się ledwo ugina. Jak
się kiedyś trafi okazyjnie jakiś fajniejszy amorek po v-ki, to jej
zmienię.

Szukam widelca dla syna ( 50 kg ) i z w/w powodu chyba skończy się na
sztywnym widelcu. Bombera na powietrze dziecku nie założę. Nie i już :|

Pytanie czy lepiej synowi czy wnukowi ;) Moja córka jest dorosła i to chyba ostatnia chwila, kiedy mogę jej ulepszyć rower. Czas szybko leci. Za chwilę będę szukał rowerek biegowy dla wnuka - kto wie. Wprawdzie i tak ma kogoś innego od noszenia roweru, więc na "schodzeniu z wagi" nie powinno mi zależeć ;)

Ale problem dobrego widelca z piwotami istnieje. Tzn. nie istnieją takie widelce. Czyli musiałbym dodatkowo zmienić przednie koło i dołożyć mechaniczną tarczówkę. Ale żeby nie mieszać różnych hamulców, to z tyłu też wypadałoby zmienić...

--
biodarek

Data: 2012-08-21 06:46:17
Autor: PeJot
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-20 23:23, biodarek pisze:

Szukam widelca dla syna ( 50 kg ) i z w/w powodu chyba skończy się na
sztywnym widelcu. Bombera na powietrze dziecku nie założę. Nie i już :|

Pytanie czy lepiej synowi czy wnukowi ;)

No raczej synowi, 14 lat :)

Mnie całkiem nie zależało na zbijaniu wagi roweru córki, po prostu tak wyszło. Sztywny widelec ( masówka ) to w porównaniu z amortyzatorem zaoszczędzony kilogram. Koła i trochę drobnicy po tatusiu, opony 1.75" na których dziecko sobie całkiem dobrze radzi, chociaż w tym wymiarze ciężko urwać cokolwiek z masy. Widywałem na maratonach XC kobiety na gumach 1.6", chyba Michelina, ale podejrzewam że cena będzie taka sobie.

--
P. Jankisz
O rowerach: http://coogee.republika.pl/pj/pj.html
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest
tylu idiotów" Stanisław Lem

Data: 2012-08-16 19:20:18
Autor: Robert Ostrowski
Baltyckie refleksje,
Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl> napisał(a):
Juz po raz trzeci spedzam 2-tygodniowy urlop w tym samym miejscu wybrzeza.

Współczuję.

--


Data: 2012-08-16 21:33:46
Autor:
Baltyckie refleksje,
Robert Ostrowski <robertrobert1@NOSPAM.gazeta.pl> napisał(a):
> Juz po raz trzeci spedzam 2-tygodniowy urlop w tym samym miejscu > wybrzeza. Współczuję.

Twój komentarz to totalne dno. Ale pewnieś młody (skoro nie kojarzysz
Andrzeja) toś i głupi. Można Ci wybaczyć :-)

--
jaura

--


Data: 2012-08-17 09:22:54
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-16 21:20, Robert Ostrowski pisze:

Juz po raz trzeci spedzam 2-tygodniowy urlop w tym samym miejscu
wybrzeza.

Współczuję.

Dlaczego wspolczujesz? To byla z Twojej strony zapewne zlosliwosc, ale poruszasz pewien problem, ktory i mnie meczy. Mysle, ze innych tez.

Czy na wakacje jechac w znane ci miejsce, sprawdzone, w ktorym dobrze sie czujesz, dobrze wypoczywasz, ale ktore swietnie znasz i niczym specjalnym Cie juz nie zaskoczy, nawet jesli nie czujesz sie nim znudzony? Czy moze, biorac pod uwage ograniczonosc zycia ludzkiego, a w pewnym wieku, staje sie ono jeszcze bardziej ograniczone, wybrac cos nowego, zobaczyc inne katy, poznac nowe? Ot dylemat. I nastepne pytanie. Zakladajac, ze finanse Cie nie ograniczaja, spedzic wakacje nad polskim zimnym morzem, o ile w ogole wybierasz sie nad morze, czy tez wybrac sie do Chorwacji, Bulgarii, Krete czy Balneary? A moze Hawaje? :)

Jak dla mnie nie ma prostych odpowiedzi. W tym roku wybieralem sie w dwa samochody do Chorwacji. Z dosc glupich powodow nie wyszlo co mnie niezmiernie ucieszylo, bo wyjazd do Chorwacji wydal mi sie nudny. W przyszlym roku znow chce jechac do Smoldzinskiego. Oczywiscie z rowerami na dachu. Ale rozsadek i ww watpliowosci kaza mi sie zastanowic. A moze spedzic w Smoldzinskim tylko tydzien, a drugi poswiecic na porowerowanie po Mazurach, ktore rowerowo znam slabo? Albo, skoro tak bardzo ciagnie mnie nad polskie morze, spenetrowac rowerowo jego zachodnie czesci. Przygodnie spotkany w Rowach (niedaleko Ustki) rowrzysta bardzo zachwalal okolice Ustronia.

Obysmy tylko takie dylematy mieli. :)

Data: 2012-08-17 11:00:25
Autor: BoDro
Baltyckie refleksje,
Dnia 17-08-2012 o 09:22:54 Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl>  napisał(a):

Współczuję.

Dlaczego wspolczujesz? To byla z Twojej strony zapewne zlosliwosc, ale  poruszasz pewien problem, ktory i mnie meczy. Mysle, ze innych tez.

Akurat pas Wybrzeża od Ustki na wschód - aż po Władek - jest  atrakcyjniejszy rowerowo, niż w stronę Kołobrzegu. Jak kogoś znudzi morze,  to na południu, o "rzut kaskiem", ma moreny wschodniej części Pomorza  Zachodniego i Kaszub... Można więc bez problemu podzielić urlop na część  morską i pagórkowato-leśno-jeziorną :-)

--
Bogdan
53.659956 N, 17.347842 E
bodro_malpa_wp.pl

Data: 2012-08-19 16:56:28
Autor: Robert Ostrowski
Baltyckie refleksje,
Owszem, jest pięknie ale ile razy można jeżdzić po własnych śladach...

--


Data: 2012-08-18 22:26:04
Autor: biodarek
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-17 09:22, Andrzej Ozieblo pisze:
W przyszlym roku znow chce jechac do Smoldzinskiego. Oczywiscie z rowerami
na dachu. Ale rozsadek i ww watpliowosci kaza mi sie zastanowic. A moze
spedzic w Smoldzinskim tylko tydzien, a drugi poswiecic na porowerowanie
po Mazurach, ktore rowerowo znam slabo? Albo, skoro tak bardzo ciagnie
mnie nad polskie morze, spenetrowac rowerowo jego zachodnie czesci.
Przygodnie spotkany w Rowach (niedaleko Ustki) rowrzysta bardzo
zachwalal okolice Ustronia.

Ja zachwalam lekko na wschód - Kopalino. W stronę Łeby pusta plaża. Blisko J.Żarnowieckie i trochę fajnych pagórków na rower.

--
biodarek

Data: 2012-08-19 16:55:16
Autor: Robert Ostrowski
Baltyckie refleksje,
Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl> napisał(a):
W dniu 2012-08-16 21:20, Robert Ostrowski pisze:

>> Juz po raz trzeci spedzam 2-tygodniowy urlop w tym samym miejscu
>> wybrzeza.
>
> Współczuję.

Dlaczego wspolczujesz? To byla z Twojej strony zapewne zlosliwosc, ale poruszasz pewien problem, ktory i mnie meczy. Mysle, ze innych tez.

Czy na wakacje jechac w znane ci miejsce, sprawdzone, w ktorym dobrze sie czujesz, dobrze wypoczywasz, ale ktore swietnie znasz i niczym specjalnym Cie juz nie zaskoczy, nawet jesli nie czujesz sie nim znudzony?

Nie znam takiego miejsca.

Czy moze, biorac pod uwage ograniczonosc zycia ludzkiego, a w pewnym wieku, staje sie ono jeszcze bardziej ograniczone, wybrac cos nowego, zobaczyc inne katy, poznac nowe? Ot dylemat.

Nie dla mnie. Zawsze wybieram nowe. Nocowanie 2 razy w tym samym miejscu to
już strata.
I nastepne pytanie. Zakladajac, ze finanse Cie nie ograniczaja, spedzic wakacje nad polskim zimnym morzem, o ile w ogole wybierasz sie nad morze, czy tez wybrac sie do Chorwacji, Bulgarii, Krete czy Balneary? A moze Hawaje? :)

Jak dla mnie nie ma prostych odpowiedzi. W tym roku wybieralem sie w dwa samochody do Chorwacji.

Nie jest istotne czy Polska, gorące i gwarne południe Europy, zimne i
malownicze kraje skandynawskie czy swojskie kraje za Bugiem ważne aby nie
siedzieć ciągle w tym samym miejscu, aby nie deptać po własnych śladach, aby
odkrywać stare, które zaraz zniknie. To ma swój urok. A jak to
zrobić...sakwiarstwo, oto jest odowiedż.

--


Data: 2012-08-19 22:46:41
Autor: Jacek G.
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-19 18:55, Robert Ostrowski napisał(a)::
Nie jest istotne czy Polska, gorące i gwarne południe Europy, zimne i
malownicze kraje skandynawskie czy swojskie kraje za Bugiem ważne aby nie
siedzieć ciągle w tym samym miejscu, aby nie deptać po własnych śladach, aby
odkrywać stare, które zaraz zniknie. To ma swój urok. A jak to
zrobić...sakwiarstwo, oto jest odowiedż.
Robert, nie mierz wszystkich swoją miarą. Nie wszyscy mają takie same potrzeby. Nie wszystkim potrzebny jest ten sam sposób wypoczywania czy ten sam sposób poznawania świata.
Ja np. też wolę poznawać miejsca, w których jeszcze nie byłem, ale rozumiem, że można pojechać w to samo miejsce, które się lubi, a na dodatek można w tym samym miejscu odkrywać coraz to nowe rzeczy, obserwować zmiany, poznawać szczegóły, oglądać tez same miejsca o różnych porach roku, dnia, przy różnej pogodzie itp. Można też w ogóle nie chcieć nic odkrywać, tylko czerpać przyjemność z samego jeżdżenia na rowerze (jako że o rowerach piszemy).
Sakwiarstwo to zapewne fajny sposób na poznawanie świata, ale też ma pewne ograniczenia. Nie wszędzie dotrzesz z ciężkim bagażem, najczęściej zwiedzasz okolicę pobieżnie, nie odbijasz pewnie zbyt często w bok od głównej trasy, gdzie też mogą być ciekawe rzeczy itd. itp.
Pozwól więc każdemu wypoczywać wg własnego modelu :)
--
Jacek G.

Data: 2012-08-20 09:20:27
Autor: Robert Ostrowski
Baltyckie refleksje,
Jacek G. <jginter[wytnij]@wp.pl> napisał(a):
 Można też w ogóle nie chcieć nic odkrywać, tylko czerpać przyjemność z samego jeżdżenia na rowerze

Tego nie rozumiem.

Sakwiarstwo to zapewne fajny sposób na poznawanie świata, ale też ma pewne ograniczenia. Nie wszędzie dotrzesz z ciężkim bagażem, najczęściej zwiedzasz okolicę pobieżnie, nie odbijasz pewnie zbyt często w bok od głównej trasy, gdzie też mogą być ciekawe rzeczy itd. itp.

I tu sie mylisz. Sakwiarstwo to właśnie niespieszne eksplorowanie każdego
najdrobniejszego zakamarka. Jeśli nie mogę gdzieś dotrzeć na rowerze, w sensie
dojechać to zawsze rower moge tam dopchać a jeśli ten sposób jest niemozliwy
to zostawiam rower i z buta tam się udaję.

Jak sądzę pod pojęciem sakwiarza kryje ci się osoba obładowana sakwami z
uśmiechem na ustach przemierzająca ponad 100 km asfaltowe trasy. Niestety ale
tak nie jest. Tylko początkujący sakwiarze gnają w ten sposób. Wiele osób nie
widzi nic fajnego w nabijaniu km i woli błąkać się po lokalnych wiejskich
drogach gdzie poznaje cały koloryt mijanych terenów.

--


Data: 2012-08-20 04:27:33
Autor: Wilk
Baltyckie refleksje,
On 20 Sie, 11:20, "Robert Ostrowski" <robertrobe...@NOSPAM.gazeta.pl>
wrote:

I tu sie mylisz. Sakwiarstwo to w a nie niespieszne eksplorowanie ka dego
najdrobniejszego zakamarka.

Nie Roberto - to jest tylko TWOJA wizja sakwiarstwa, nie próbuj nam tu
imputować, że to ta jedyna prawdziwa. Bo sakwiarstwo to jest
podróżowanie rowerem z sakwami, nic więcej; nie dorabiaj do tego
ideologii. A w jaki sposób podróżujemy - to już każdy wybiera sobie
sam. Jeden lubi jeździć po znanych miejscach, inny gdzies po Polsce,
inny wybierze zagranicę. Jeden robi krótkie dystanse, inny duże, jeden
lubi więcej zwiedzać, inny nie; jeden woli asfalt, inny zagląda często
w teren.


Tylko pocz tkuj cy sakwiarze gnaj w ten spos b. Wiele os b nie
widzi nic fajnego w nabijaniu km i woli b ka si po lokalnych wiejskich
drogach gdzie poznaje ca y koloryt mijanych teren w.

Nie kolego - jesteś po prostu za bardzo ograniczony by zrozumieć, że
każdy człowiek ma inne potrzeby i usiłujesz SWOJE potrzeby uznać za
obowiązującą wszystkich regułę . Ja jestem sakwiarzem dużo bardziej
doświadczonym od Ciebie - a właśnie lubię pokonywać długie dystanse i
znam masę doświadczonych osób, która jeździ w tym samym stylu. Tylko,
że ja na tej podstawie nie twierdzę, że mój styl podróżowania jest
normą dla wszystkich, z chęcią przeglądam relacje z wypraw w zupełnie
innym stylu, jak np. Pawła Pontka.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2012-08-20 10:11:15
Autor: Andrzej Ozieblo
Baltyckie refleksje,
W dniu 2012-08-19 18:55, Robert Ostrowski pisze:


Nie jest istotne czy Polska, gorące i gwarne południe Europy, zimne i
malownicze kraje skandynawskie czy swojskie kraje za Bugiem ważne aby nie
siedzieć ciągle w tym samym miejscu, aby nie deptać po własnych śladach, aby
odkrywać stare, które zaraz zniknie. To ma swój urok. A jak to
zrobić...sakwiarstwo, oto jest odowiedż.

Niewatpliwie reprezentujesz inne podejscie od mojego. Ja moglbym jezdzic w to samo miejsce cale zycie. O ile mi sie tam podoba. Nie lubie tez zmieniac zon i samochodow. :) Zreszta rowerow tez.

Podobne dylematy mam w zimie wybierajac alpejski osrodek na wyjazd. Moglbym jezdzic wciaz do jednego, ulubionego. Tylko rozsadek kaze zmieniac. Moi znajomi tez sa podzieleni. Jeden, od lat, wybiera to samo miejsce, te sama kwatere, Solden w Austrii, drugi dziala jak Ty, zmienia co roku.

A odnosnie sakw. To nie dla mnie. Nie znosze jezdzic obciazony. Rower to dla mnie nie tylko sposob na przemieszczanie sie, nawet w pieknych warunkach i sposob na poznanie swiata, to takze rodzaj gimnastyki, akrobacji a nawet szalenstwa, niestety mocno zmitygowanego wiekiem i zdrowotnymi dolegliwosciami. Kiedys uwielbialem dzikie gorskie zjazdy, po kamieniach albo waskich lesnych sciezkach. Niewyobrazalne z sakwami. Ale rozumiem i doceniam u innych ten sposob spedzania czasu.

Data: 2012-08-20 09:35:25
Autor: Robert Ostrowski
Baltyckie refleksje,
Andrzej Ozieblo <ypoziebl@cyf-kr.edu.pl> napisał(a):
Niewatpliwie reprezentujesz inne podejscie od mojego.

Niewątpliwie.

Ja moglbym jezdzic w to samo miejsce cale zycie. O ile mi sie tam podoba. Nie lubie tez zmieniac zon i samochodow. :) Zreszta rowerow tez.

Mamy więc coś wspólnego ale także dzieli nas wiele różnic.

Żony także nie zmieniam. ... do samochodów mam stosunek obojętny...ważne aby jeżdził, był pojemny, był
ekonomiczny i mało awaryjny. Jak na razie takiego samochodu jeszcze nie
spotkałem więc nie przywiązałem się do owego.
A rower a dokładnie rowery... Kiedy miałem swój pierwszy, jedyny, wymarzony to
miałem podobny stosunek do Twojego. Gdy zacząłem składać rowery dla siebie i
pojawił się drugi...trzeci...czwarty i ...nasty to mi jest zupełnie wszystko
jedno.

Podobne dylematy mam w zimie wybierajac alpejski osrodek na wyjazd. Moglbym jezdzic wciaz do jednego, ulubionego. Tylko rozsadek kaze zmieniac. Moi znajomi tez sa podzieleni. Jeden, od lat, wybiera to samo miejsce, te sama kwatere, Solden w Austrii, drugi dziala jak Ty, zmienia co roku.

Narty zima już w jednym ośrodku to straszna nuda. Z reguły już drugiego dnia
jestem tak znudzony, że 3 dzień poświęcam na ostrą pieszą wyrypę. Potem
kolejne dwa dni góra-dół-góra-dół i ... do domciu. Dłużej bym nie
wytrzymał...zanudziłbym się na śmierć.


A odnosnie sakw. Nie znosze jezdzic obciazony. Rower to dla mnie nie tylko sposob na przemieszczanie sie, nawet w pieknych warunkach i sposob na poznanie swiata, to takze rodzaj gimnastyki, akrobacji a nawet szalenstwa, niestety mocno zmitygowanego wiekiem i zdrowotnymi dolegliwosciami. Kiedys uwielbialem dzikie gorskie zjazdy, po kamieniach albo waskich lesnych sciezkach. Niewyobrazalne z sakwami. Ale rozumiem i doceniam u innych ten sposob spedzania czasu.

Dzięki bo właśnie rower to dla mnie nie tylko sposób na przemieszczanie się
ale środek do odkrycia pięknych terenów niedostępnych przy jednodniowych
wycieczkach, to nieskrępowane poczucie wolności i brak ograniczenia bo nie
musisz się martwić ani czasem ani dystansem jaki pozostał do nocy i do
ewentualnego noclegu, to bliski kontakt z naturą bo tylko leżąc cicho w
namiocie możesz spotkać wiele dzikiego zwierza. Nie dla mnie domek i komfort cywilizacyjny gdyż na co dzień mam domek z
wygodami więc kilka tygodni w dziczy mi nie zaszkodzi chociaż podobnie jak ty
kilka latek juz mam na karku i w związku z tym kilka dolegliwości wieku
średniego także się przypałętało.

--


Data: 2012-08-20 14:08:01
Autor: rmikke
[OT]wymarzony samochód (Re: Baltyckie refleksje,)
On Monday, August 20, 2012 11:35:25 AM UTC+2, Robert Ostrowski wrote:

.. do samochod�w mam stosunek oboj�tny...wa�ne aby je�dzi�,
by� pojemny, by� ekonomiczny i ma�o awaryjny. Jak na razie
takiego samochodu jeszcze nie spotka�em wi�c nie przywi�za�em si�
do owego.

Scenic.

Data: 2012-08-21 09:41:55
Autor: Andrzej Ozieblo
[OT]wymarzony samochód (Re: Baltyckie refleksje,)
W dniu 2012-08-20 23:08, rmikke pisze:

Scenic.

Peugeot 307 kombi. :) Wczesniej jezdzilem Passatem Kombi i sadzilem, ze nic lepszego mi sie juz w zyciu nie trafi. I trafilo sie. :)

Baltyckie refleksje,

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona