Bo wczoraj sąd odmówił nadania CBA statusu pokrzywdzonego w tej sprawie.

Informację potwierdził "Gazecie" rzecznik warszawskiego sądu okręgowego Wojciech Małek. Uzasadnienie do zakończenia pracy sądu nie było znane.

Kilka dni temu warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie przecieku o akcji CBA w tzw. aferze gruntowej w lipcu 2007 r. Sprawie, która zmiotła ze sceny politycznej wicepremiera Andrzeja Leppera, a potem Janusza Kaczmarka, szefa MSWiA, na którego b. szef CBA Mariusz Kamiński i były premier Jarosław Kaczyński rzucili podejrzenie, że jest winny "zdrady".

Według prokuratorów nie można było sformułować oskarżenia, nie znając treści rozmów, podczas których ujawniona miała być tajemnica. A słynny łańcuch poszlak prok. Jerzego Engelkinga wskazujący na winę Kaczmarka miał luki. Jeszcze w lipcu, gdy umorzenie wydawało się przesądzone, Kamiński próbował je zablokować, występując o uznanie CBA za pokrzywdzone przeciekiem. Prokuratura odmówiła, twierdząc, że to nie "dobro" CBA zostało naruszone, ale "dobro wymiaru sprawiedliwości". Bo tajemnicę operacji CBA znał także prokurator generalny, który dał na nią zgodę, i sąd, który dawał zgody na podsłuchy. Tę decyzję sąd uznał wczoraj za słuszną. Brak pokrzywdzonego - poza wirtualnym wymiarem sprawiedliwości - oznacza, że umorzenia przecieku nie można zaskarżyć.


http://wyborcza.pl/1,75478,7226625,CBA_nie_zaskarzy_umorzenia_przecieku.html


Przemek

Kolejny raz Kaczyński i Kamiński okazali się pospolitymi kłamcami, rzucając bezpodstawne oskarżenia.

--

"Sprawa Barbary Blidy. Prokuratura wyjaśniająca samobójstwo posłanki SLD przygotowała zarzuty dla generała Witolda M., byłego szefa ABW za rządów PiS. To on rozkazał filmować zatrzymywanych. Przez wiele lat bliski wspólpracownik Lecha Kaczyńskiego. W ciągu dwóch lat awansował z porucznika na generała".