Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Biali murzyni" wykluczeni medialnie.

"Biali murzyni" wykluczeni medialnie.

Data: 2011-06-03 17:33:44
Autor: cirrus
"Biali murzyni" wykluczeni medialnie.
# Nasza prawica cały czas narzeka, że ktoś ją "wyklucza". Co się za tym kryje? Dążenie do władzy? A może ukryta chęć akceptacji przez "salon", którego oficjalnie nie cierpią? Warszawskie spotkanie uchyliło rąbek zagadki
 W piękne upalne popołudnie ostatniego dnia maja w warszawskim klubie Chłodna 25 odbyła się szczególna impreza. Trzech prawicowych intelektualistów: prof. Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, szef wydawnictwa Arcana; Bronisław Wildstein z "Rzeczpospolitej"; Bartłomiej Radziejewski, redaktor naczelny kwartalnika "Rzeczy Wspólne" - zebrało się, żeby dyskutować o ukrytej przemocy, której są ofiarami.
 Okazji dostarczyło wydanie nowego numeru "Rzeczy Wspólnych", poświęconego właśnie temu - zakamuflowanym mechanizmom wykluczania prawicy z polskiego życia publicznego.
W ciemnej salce w piwnicy klubu zebrało się może 20 osób. Atmosfera była stosowna - trochę jak w katakumbach.

 - Przewodnim tematem jest ukryta przemoc, przemoc symboliczna - zapowiadał przedstawiciel redakcji "Rzeczy Wspólnych". - W ten sposób siły zła sterują społeczeństwem, a przedstawiciele grup uciskanych odczuwają stan przemocy jako stan naturalny.

 Tu niezbędna jest dygresja: redaktor "Rzeczy Wspólnych" zaadaptował na potrzeby naszej prawicy teorię stworzoną w XX w. przez francuskiego socjologa Pierre'a Bourdieu. Pisał on - w dużym uproszczeniu - że warstwy dominujące arbitralnie narzucają całemu społeczeństwu swój język opisu rzeczywistości i system wartości. Ten mechanizm - przemoc symboliczna - eliminuje konkurencję do władzy nie na poziomie wyborów, czy zwykłej walki politycznej, ale wcześniej, na poziomie języka i wyobraźni. Przemoc symboliczna sprawia, że innej rzeczywistości politycznej nie da się nawet pomyśleć, a co dopiero wywalczyć.

 Z francuskim socjologiem panowie zebrani w Chłodnej 25 mieli jednak pewien kłopot, bo politycznie był bliski radykalnej lewicy. Długo więc dyskutowali, czy Bourdieu może dostąpić zaszczytu, aby jego teorie można było zastosować do opisu sytuacji polskiej prawicy. Był to jednak jedyny spór. W samej kwestii ucisku panowała pełna zgoda.

 - My oczywiście przemocy doświadczamy cały czas. Mówi się nam, że to efekt kompleksów i frustracji. Ktoś, kto się nie zgadzał z dogmatami, był wykluczany kulturowo - mówił Wildstein.

 - Mamy problem narzucania podrzędnej roli ludziom, którzy na nią nie zasługują. W III RP mamy do czynienia z czymś, o czym socjologom się nie śniło. Od czasów Okrągłego Stołu zepchnięto całe rzesze intelektualistów, profesorów, dziennikarzy (...) wykluczenie oznacza coś w rodzaju śmierci cywilnej - wtórował mu Radziejewski.

 - Dehumanizuje się nas. Nazywa się nas bydłem, mówi o dorzynaniu watahy - mówił prof. Nowak.

 Byłem nieco zawiedziony, że w czasie dyskusji padło tak niewiele konkretów. Brakowało np. odpowiedzi na podstawowe pytanie - kto wszystkich panów tak uciska? Dyskutanci posługiwali się metaforami: "salon", "elity" (oczywiście w sensie opisowym, a nie normatywnym, bo było jasne, że moralnie nie zasługują na ten status).

 Raz ktoś przywołał Monikę Olejnik i Tomasza Lisa.

 Być może konkretów brakowało dlatego, że jest o nie trudno? Siedząc w klimatyzowanych katakumbach łatwo było zapomnieć, że uczestnicy dyskusji mają kwitnące publiczne kariery. Wildstein był prezesem telewizji, jest publicystą jednej z największych gazet, stałym gościem w innych - i autorem wielu książek, które w tych gazetach zbierają entuzjastyczne recenzje. Prof. Nowak jest profesorem najstarszego polskiego uniwersytetu i instytutu PAN, cenionym specjalistą od spraw Rosji, szefem wydawnictwa często obecnym w mediach (sam niedawno robiłem z nim wywiad do "Gazety", w którym wykładał obszernie, dlaczego rząd PO uważa za pętaków). To są żywoty ludzi ciemiężonych?

 O co więc chodzi? Może po prostu o brak politycznej władzy?

 - Potrzeba budować alternatywny system wartości, projekt polityczny. IV RP to projekt, wokół którego ci [wykluczeni] ludzie mogli się zjednoczyć. Gdyby 100 proc. Polaków poszło do wyborów, okazałoby się, że większość ma sympatie prawicowe - tłumaczył Radziejewski.

 Oczywiście więc to, że PiS nie wygrywa wyborów, okazało się także skutkiem symbolicznej władzy, którą "salon" ma nad społeczeństwem. Polacy pragną PiS, tylko o tym nie wiedzą, bo gwałcą ich medialnie Lis z Olejnik!

 Radziejewski: - Skutkiem przemocy jest apatia. Ofiara nie obwinia oprawcy, ale zaniża swoje poczucie wartości. III RP jest państwem, w którym przemoc ma miejsce w stopniu dużo większym niż w innych krajach.

 W dużo większym? Znów bez konkretów.

 To poczucie wykluczenia - jakkolwiek może się wydawać groteskowe i nieprzystające do rzeczywistości - jest jednak autentycznie przeżywane. Czytam o nim i słucham w prawicowych mediach na okrągło. "Ten, kogo opluje >Wyborcza <, w wielu kręgach opiniotwórczych będzie już do końca życia chodzić z piętnem na czole" - skarżył się publicysta Roman Graczyk ("Rzeczpospolita", 30 maja).

 Być może nie powinno go obchodzić, co "Wyborcza" napisze? Przecież jej nie ceni i nie szanuje. Ale jednak go obchodzi. "Jesteśmy białymi Murzynami" - narzekała jakaś pani w dyskusji podczas imprezy poświęconej trzydziestoleciu "Tygodnika Solidarność".

 "Zamiast wolności słowa jest przemoc medialna. To jest przemoc gorsza niż fizyczna, gorsza niż miażdżenie palców i wybijanie zębów. Przemoc medialna jest czymś wyjątkowo ohydnym" - mówił Jarosław Marek Rymkiewicz w "Newsweeku" (20 listopada 2010).

 Te cytaty można mnożyć. O co więc chodzi? Dyskusja o Bourdieu mogła dostarczyć tu pewnego klucza. - Czy Bourdieu jest rzeczywiście nam potrzebny? Czy chcemy wytłumaczyć się salonowi, że też umiemy czytać? Trzeba odeprzeć pokusy, by zadokumentować naszą salonowość - mówił prof. Nowak. - Czy musimy mówić językiem postkolonialnych centrów?

 Skąd w ogóle ten problem? Dlaczego prof. Nowaka w ogóle obchodzi, czy salon go akceptuje, czy nie? Parę razy przywoływano też słowo "obciach": panowie wiedzieli, że prawica, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, uważana jest za "obciachową" - i przeżywali to bardzo, jako akt przemocy.

 W sumie całe spotkanie przypominało grupę wsparcia ludzi, którzy - przy całej agresywnej retoryce - mają ogromną potrzebę akceptacji. I to akceptacji przez tych, z którymi się nie zgadzają - przez znienawidzony i pogardzany "salon", z którym walczą.

 Współczuję. Postanowiłem o tym napisać, żeby nie czuli się wykluczani. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hfd39

--
stevep

Data: 2011-06-03 17:35:08
Autor: u2
Uwaga GWno
W dniu 2011-06-03 17:33, cirrus pisze:
# Nasza prawica cały czas narzeka, że ktoś ją "wyklucza". Co się za tym
kryje? Dążenie do władzy? A może ukryta chęć akceptacji przez "salon",
którego oficjalnie nie cierpią? Warszawskie spotkanie uchyliło rąbek
zagadki
W piękne upalne popołudnie ostatniego dnia maja w warszawskim klubie
Chłodna 25 odbyła się szczególna impreza. Trzech prawicowych
intelektualistów: prof. Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego,
szef wydawnictwa Arcana; Bronisław Wildstein z "Rzeczpospolitej";
Bartłomiej Radziejewski, redaktor naczelny kwartalnika "Rzeczy Wspólne"
- zebrało się, żeby dyskutować o ukrytej przemocy, której są ofiarami.
Okazji dostarczyło wydanie nowego numeru "Rzeczy Wspólnych",
poświęconego właśnie temu - zakamuflowanym mechanizmom wykluczania
prawicy z polskiego życia publicznego.
W ciemnej salce w piwnicy klubu zebrało się może 20 osób. Atmosfera była
stosowna - trochę jak w katakumbach.

- Przewodnim tematem jest ukryta przemoc, przemoc symboliczna -
zapowiadał przedstawiciel redakcji "Rzeczy Wspólnych". - W ten sposób
siły zła sterują społeczeństwem, a przedstawiciele grup uciskanych
odczuwają stan przemocy jako stan naturalny.

Tu niezbędna jest dygresja: redaktor "Rzeczy Wspólnych" zaadaptował na
potrzeby naszej prawicy teorię stworzoną w XX w. przez francuskiego
socjologa Pierre'a Bourdieu. Pisał on - w dużym uproszczeniu - że
warstwy dominujące arbitralnie narzucają całemu społeczeństwu swój język
opisu rzeczywistości i system wartości. Ten mechanizm - przemoc
symboliczna - eliminuje konkurencję do władzy nie na poziomie wyborów,
czy zwykłej walki politycznej, ale wcześniej, na poziomie języka i
wyobraźni. Przemoc symboliczna sprawia, że innej rzeczywistości
politycznej nie da się nawet pomyśleć, a co dopiero wywalczyć.

Z francuskim socjologiem panowie zebrani w Chłodnej 25 mieli jednak
pewien kłopot, bo politycznie był bliski radykalnej lewicy. Długo więc
dyskutowali, czy Bourdieu może dostąpić zaszczytu, aby jego teorie można
było zastosować do opisu sytuacji polskiej prawicy. Był to jednak jedyny
spór. W samej kwestii ucisku panowała pełna zgoda.

- My oczywiście przemocy doświadczamy cały czas. Mówi się nam, że to
efekt kompleksów i frustracji. Ktoś, kto się nie zgadzał z dogmatami,
był wykluczany kulturowo - mówił Wildstein.

- Mamy problem narzucania podrzędnej roli ludziom, którzy na nią nie
zasługują. W III RP mamy do czynienia z czymś, o czym socjologom się nie
śniło. Od czasów Okrągłego Stołu zepchnięto całe rzesze
intelektualistów, profesorów, dziennikarzy (...) wykluczenie oznacza coś
w rodzaju śmierci cywilnej - wtórował mu Radziejewski.

- Dehumanizuje się nas. Nazywa się nas bydłem, mówi o dorzynaniu watahy
- mówił prof. Nowak.

Byłem nieco zawiedziony, że w czasie dyskusji padło tak niewiele
konkretów. Brakowało np. odpowiedzi na podstawowe pytanie - kto
wszystkich panów tak uciska? Dyskutanci posługiwali się metaforami:
"salon", "elity" (oczywiście w sensie opisowym, a nie normatywnym, bo
było jasne, że moralnie nie zasługują na ten status).

Raz ktoś przywołał Monikę Olejnik i Tomasza Lisa.

Być może konkretów brakowało dlatego, że jest o nie trudno? Siedząc w
klimatyzowanych katakumbach łatwo było zapomnieć, że uczestnicy dyskusji
mają kwitnące publiczne kariery. Wildstein był prezesem telewizji, jest
publicystą jednej z największych gazet, stałym gościem w innych - i
autorem wielu książek, które w tych gazetach zbierają entuzjastyczne
recenzje. Prof. Nowak jest profesorem najstarszego polskiego
uniwersytetu i instytutu PAN, cenionym specjalistą od spraw Rosji,
szefem wydawnictwa często obecnym w mediach (sam niedawno robiłem z nim
wywiad do "Gazety", w którym wykładał obszernie, dlaczego rząd PO uważa
za pętaków). To są żywoty ludzi ciemiężonych?

O co więc chodzi? Może po prostu o brak politycznej władzy?

- Potrzeba budować alternatywny system wartości, projekt polityczny. IV
RP to projekt, wokół którego ci [wykluczeni] ludzie mogli się
zjednoczyć. Gdyby 100 proc. Polaków poszło do wyborów, okazałoby się, że
większość ma sympatie prawicowe - tłumaczył Radziejewski.

Oczywiście więc to, że PiS nie wygrywa wyborów, okazało się także
skutkiem symbolicznej władzy, którą "salon" ma nad społeczeństwem.
Polacy pragną PiS, tylko o tym nie wiedzą, bo gwałcą ich medialnie Lis z
Olejnik!

Radziejewski: - Skutkiem przemocy jest apatia. Ofiara nie obwinia
oprawcy, ale zaniża swoje poczucie wartości. III RP jest państwem, w
którym przemoc ma miejsce w stopniu dużo większym niż w innych krajach.

W dużo większym? Znów bez konkretów.

To poczucie wykluczenia - jakkolwiek może się wydawać groteskowe i
nieprzystające do rzeczywistości - jest jednak autentycznie przeżywane.
Czytam o nim i słucham w prawicowych mediach na okrągło. "Ten, kogo
opluje >Wyborcza <, w wielu kręgach opiniotwórczych będzie już do końca
życia chodzić z piętnem na czole" - skarżył się publicysta Roman Graczyk
("Rzeczpospolita", 30 maja).

Być może nie powinno go obchodzić, co "Wyborcza" napisze? Przecież jej
nie ceni i nie szanuje. Ale jednak go obchodzi. "Jesteśmy białymi
Murzynami" - narzekała jakaś pani w dyskusji podczas imprezy poświęconej
trzydziestoleciu "Tygodnika Solidarność".

"Zamiast wolności słowa jest przemoc medialna. To jest przemoc gorsza
niż fizyczna, gorsza niż miażdżenie palców i wybijanie zębów. Przemoc
medialna jest czymś wyjątkowo ohydnym" - mówił Jarosław Marek Rymkiewicz
w "Newsweeku" (20 listopada 2010).

Te cytaty można mnożyć. O co więc chodzi? Dyskusja o Bourdieu mogła
dostarczyć tu pewnego klucza. - Czy Bourdieu jest rzeczywiście nam
potrzebny? Czy chcemy wytłumaczyć się salonowi, że też umiemy czytać?
Trzeba odeprzeć pokusy, by zadokumentować naszą salonowość - mówił prof.
Nowak. - Czy musimy mówić językiem postkolonialnych centrów?

Skąd w ogóle ten problem? Dlaczego prof. Nowaka w ogóle obchodzi, czy
salon go akceptuje, czy nie? Parę razy przywoływano też słowo "obciach":
panowie wiedzieli, że prawica, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu,
uważana jest za "obciachową" - i przeżywali to bardzo, jako akt przemocy.

W sumie całe spotkanie przypominało grupę wsparcia ludzi, którzy - przy
całej agresywnej retoryce - mają ogromną potrzebę akceptacji. I to
akceptacji przez tych, z którymi się nie zgadzają - przez znienawidzony
i pogardzany "salon", z którym walczą.

Współczuję. Postanowiłem o tym napisać, żeby nie czuli się wykluczani. #
Ze strony:
http://tiny.pl/hfd39


"Biali murzyni" wykluczeni medialnie.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona