Data: 2012-11-30 11:48:28 | |
Autor: biodarek | |
BiegajÄ…cy rowerzysta - problem z form Ä… | |
W dniu 2012-11-30 10:43, PK pisze:
Witam, U mnie dużo słabiej. O 100%, bo nie biegam :) Ale zacząłem miesiąc temu maszerować i potrzebowałem ok. 3 tygodni codziennego marszu po ok. 1h, aby mięśnie nóg przystosować do tego rodzaju wysiłku. Przy marszu i biegu, kiedy noga zostaje w tyle to ścięgna i mięśnie są chyba mocniej rozciągane niż przy wyproście nogi na pedale - który to wyprost i tak nie jest pełny. Potrzebna jest adaptacja.
Pewne jest, że podczas biegu pracuje więcej mięśni niż na rowerze. A więcej mięśni, to większe zapotrzebowanie na tlen. Stąd szybciej zadyszka. Jak sobie z tym poradzić? Mam tak truchtać przez kilka miesięcy aż Myślę, że to. Choć nie wiem ile trzeba na to czasu. Wszyscy polecają, to co właśnie robisz czyli marszobiegi. Może to dlatego, że nigdy nie lubiłem biegać, że od 6 lat tylko biegam za autobusami (a sprinty akurat zawsze były mocną stroną)? Pływanie też wymaga użycia większej ilości mięśni niż na rowerze. Może nawet wszystkich? Już samo ułożenie się w wodzie powoduje napięcie całego ciała. Myślę, że możne działać to w ten sam sposób na rowerzystę co właśnie bieganie. No i tak się składa, że akurat na formę w basenie też nie narzekam Też miałem taki pomysł. Jednak nie przemogłem się do biegania. Niestety nie ma dyscypliny łączącej rower z pływaniem. Są jakieś duathlony czy inne temu podobne, ale wszędzie trzeba biegać. Natomiast taką ścieżkę przechodzi mój kolega rowerowy. Dodał bieganie, nauczył się pływać stylowo i szybko, do MTB dołożył szosę i w tym roku ukończył ćwiartkę na wiosnę i połówkę IM pod koniec lata. Za rok spróbuje IM. Ale coś za coś - na rowerze już mnie nie dogoni, a było odwrotnie. Widziałem też jak takie zawody wyglądają z bliska w Borównie. Mnóstwo ludzików na rowerach i potem biegnąc, krąży po pętelkach jak pszczoły koło ula. Każdy walczy tylko ze sobą. Brak tej bezpośredniej rywalizacji jak powiedzmy w MTB. Ale przyznaję, że triatlon jest też fajny. Można się "pościgać" z celebrytami. Do tego naprawdę duże wyzwanie. Widziałem ludzi, którzy przewracali się przy schodzeniu z roweru albo nie byli w stanie zrobić pojedynczych kroków po ostatniej strefie zmian, po rowerze. To też trzeba wyćwiczyć wcześniej. Ja jednak zdecydowałem się pozostać tylko rowerzystą. To mnie kręci najbardziej. Ale moje marsze zaliczam sobie za sukces. Może za rok zacznę jednak biegać. Więc nie przejmuj się tym, że słabiej Ci się biega niż jeździ. Potrzeba więcej czasu. -- biodarek |
|
Data: 2012-11-30 15:26:01 | |
Autor: PK | |
BiegajÄ…cy rowerzysta - problem z formÄ… | |
On 2012-11-30, biodarek <darkm_usunto@poczta.onet.pl> wrote:
Ale zacząłem miesiąc temu maszerować i potrzebowałem ok. 3 tygodni codziennego marszu po ok. 1h, aby mięśnie nóg przystosować do tego rodzaju wysiłku. Przy marszu i biegu, kiedy noga zostaje w tyle to ścięgna i mięśnie są chyba mocniej rozciągane niż przy wyproście nogi na pedale - który to wyprost i tak nie jest pełny. Potrzebna jest adaptacja. To nie mój przypadek akurat. Maszerować lubię. Długo i szybko. Raczej nie zdarza się, żeby ktoś mnie wyprzedzał na chodniku :P. M.in. z tego powodu zazwyczaj chodzę po górach solo - idę szybko, nie robię przerw. Pływanie też wymaga użycia większej ilości mięśni niż na rowerze. Może nawet wszystkich? Już samo ułożenie się w wodzie powoduje napięcie całego ciała. Myślę, że możne działać to w ten sam sposób na rowerzystę co właśnie bieganie. Wydaje mi się, że pływanie jest właśnie dyscypliną angażującą najwięcej mięśni. Zresztą kolarstwo chyba jest w takim rankingu bardzo daleko. Czy bieganie angażuje dużo mięśni? Pewnie trochę więcej niż kolarstwo, ale bez przesady. Od pasa w górę za wiele się nie dzieje. Też miałem taki pomysł. Jednak nie przemogłem się do biegania. Niestety nie ma dyscypliny łączącej rower z pływaniem. Są jakieś duathlony czy inne temu podobne, ale wszędzie trzeba biegać. Natomiast taką ścieżkę przechodzi mój kolega rowerowy. Dodał bieganie, nauczył się pływać stylowo i szybko, do MTB dołożył szosę i w tym roku ukończył ćwiartkę na wiosnę i połówkę IM pod koniec lata. Za rok spróbuje IM. Ale coś za coś - na rowerze już mnie nie dogoni, a było odwrotnie. Rower na pewno jest i będzie dla mnie priorytetem, ale chciałbym jednak zadbać o ogólniejszy rozwój. Kilka lat temu wpadłem na rozwiązanie: judo (kto zna osoby trenujące judo lub zapasy, ten pewnie zgodzi się, że nie można być już dożo bardziej sprawnym). Niestety zabrakło czasu :). Przy moim trybie życia dużo łatwiej jest trenować dyscypliny "solowe". Więc nie przejmuj się tym, że słabiej Ci się biega niż jeździ. Potrzeba więcej czasu. No zobaczymy. Zimą na rowerze jeżdżę mało, więc będzie dużo czasu na truchtanie :). pozdrawiam, PK |
|