Data: 2016-08-29 23:18:21 | |
Autor: Mark Woydak | |
Bierzmy przykład z Francji | |
Bierzmy przykład z Francji. Tam kapitał zagraniczny może być właścicielem max. 20 proc. udziałów w firmie wydającej gazetę ogólnokrajową Nie wiele osób zdaje sobie sprawę z istniejących we Francji ograniczeń w zakresie możliwości kontrolowania mediów przez kapitał zagraniczny. W ich efekcie przedsiębiorstwa prasowe wydające ogólnokrajowe dzienniki w praktyce muszą być kontrolowane przez rodzimy kapitał. Obecność kapitału zagranicznego ograniczono w tym przypadku do zaledwie 20 proc. udziałów. Aż ciężko sobie wyobrazić ten gigantyczny jęk europejskich elit, gdyby takie same ograniczenia wprowadził polski rząd na terytorium Polski... Doświadczenia Francji jeszcze z czasów II wojny światowej, kiedy mnóstwo tamtejszych tytułów prasowych współpracowało z nazistowskim rządem Vichy, spowodowały, że do dzisiaj funkcjonują tam istotne ograniczenia w zakresie możliwości kontrolowania opiniotwórczych mediów prasowych przez kapitał zagraniczny. Okazuje się, że zagraniczni inwestorzy mogą być właścicielami jedynie 20 proc. udziałów przedsiębiorstwa, które wydaje dziennik prasowy o zasięgu ogólnokrajowym. W ten sposób właścicielami czterech największych gazet ukazujących się na terenie całej Francji są Francuzi lub podmioty kontrolowane przez francuski kapitał. Tymczasem w Polsce nie ma żadnych ograniczeń w tej materii. Zagraniczny właściciel, jeśli chce, to może posiadać 100 proc. udziałów w wydawnictwie publikującym ogólnopolską gazetę, może mieć 100 proc. udziałów w ogólnopolskiej rozgłośni radiowej, czy też może mieć na własność odbierane w całym kraju stacje telewizyjne. Nie ma żadnych ograniczeń. Kiedy w 2005 roku zagraniczny kapitał przejmował dziennik "Berliner Zeitung", w Niemczech wybuchła histeria. Protestowali dosłownie wszyscy - dziennikarze, politycy, elity intelektualne, ludzie kultury i sztuki. Wszyscy twierdzili, że nie jest dopuszczalne, aby ktoś zza granicy wpływał na poglądy niemieckiej opinii publicznej. Pojawiły się nawet argumenty, że pierwsze w historii przejęcie niemieckiej gazety przez zagraniczny kapitał może zagrozić wolności słowa i suwerenności dziennikarskiej. Ostatecznie amerykańsko-brytyjski inwestor wycofał się odsprzedając swoje udziały niemieckiemu wydawnictwu DuMont Schauberg z siedzibą w Kolonii. Tymczasem w Polsce Niemcy kontrolują już łącznie 133 tytuły prasowe mając 75 proc. udziału w rynku. Jestem ciekawy jak zareagowałyby europejskie elity oraz "obrońcy demokracji", gdyby opisane powyżej prawne rozwiązania podobne do francuskich, czy też presję wobec zagranicznego kapitału w Niemczech, zastosowano także w naszym kraju? Mogę się mylić, ale podejrzewam, że jęk brukselskich eurokratów oraz histeria KOD-u i Wyborczej byłyby prawdopodobnie nie do zniesienia. Katarzyna Gajlewicz - "System medialny Francji" (id.uw.edu.pl) |
|
Data: 2016-08-30 13:38:58 | |
Autor: Tomasz Chmielewski | |
Bierzmy przykład z Francji | |
On 08/30/2016 01:18 PM, Mark Woydak wrote:
Bzdura. Limit 20% odnosi się do kapitału spoza Unii Europejskiej, i to tylko częściowo. - jednostka spoza Unii Europejskiej nie może nabyć więcej niż 20% udziałów istniejącej gazety - jednostka spoza Unii Europejskiej może założyć nową gazetę i być jej udziałowcem w 100% Nie wiele osób zdaje sobie sprawę z istniejących we Francji ograniczeń w Jak wiadomo bzdura zbudowana na bzdurze będzie jeszcze większą bzdurą. (...) Tomasz Chmielewski https://lxadm.com |
|