Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Bilans

Bilans

Data: 2017-12-05 17:11:42
Autor: Stachu Chebel
Bilans
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

Data: 2017-12-05 17:37:33
Autor: japanizer
Bilans
On Wednesday, December 6, 2017 at 10:11:43 AM UTC+9, Stachu Chebel wrote:
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

https://www.bankier.pl/wiadomosc/W-2016-na-czysto-z-UE-otrzymalismy-5-5-mld-euro-Najmniej-od-7-lat-7497840.html

  Wbrew czarnym zapowiedziom, miniony rok członkostwa Polski w Unii Europejskiej   zakończyliśmy na wyraźnym plusie finansowym. Z budżetu UE otrzymaliśmy o 5,5   mld euro więcej, niż do niego wpłaciliśmy.


A dalej szpila dla pisiorków za zatrzymane inwestycje:

  Był to jednak najgorszy wynik od 2009 roku.

Data: 2017-12-06 07:28:57
Autor: Totalna Opozycja
Bilans
Użytkownik "Stachu Chebel" <stchebel@gmail.com> napisał w wiadomości news:5210177a-cb94-4d9a-9c00-a36b7be63dfcgooglegroups.com...
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?




To nie wiesz, że Niemce nas utrzymują? ;-)))

CL

Data: 2017-12-06 08:35:46
Autor: boukun
Bilans
Użytkownik "Stachu Chebel"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

Jak policzysz Tuska pensję i polskich eurokratów, to jesteśmy sporo w plecy...

boukun

Data: 2017-12-05 23:49:48
Autor: japanizer
Bilans
On Wednesday, December 6, 2017 at 4:35:51 PM UTC+9, boukun wrote:
Użytkownik "Stachu Chebel"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

Jak policzysz Tuska pensję i polskich eurokratów, to jesteśmy sporo w plecy...

Jeszcze tupnij nóżką, może uda się wam pisiorkom zrobić Polexit.

Data: 2017-12-06 13:26:18
Autor: Totalna Opozycja
Bilans

Użytkownik "boukun" <boukun@gmail.com> napisał w wiadomości news:p086km$108d$1gioia.aioe.org...
Użytkownik "Stachu Chebel"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -

Jak policzysz Tuska pensję i polskich eurokratów, to jesteśmy sporo w plecy...

No to policz!

http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/ojciec-rydzyk-dostal-kase-na-cudzoziemcow/e9htlz2

http://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/rydzyk-otrzyma-najwieksze-wsparcie-w-historii-27-mln-na-geotermy/9784pcm


No dawaj sukinsynu komuszy!

CL

Data: 2017-12-06 09:54:51
Autor: rr
Bilans
W dniu 2017-12-06 o 02:11, Stachu Chebel pisze:
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

Najważniejsze jest to czego nie widać i czego nie podają oficjalne statystyki. Ot, choćby wystarczy porównać wzrost gospodarczy przed wejściem do UE i po wejściu, kiedy to unijne regulacje zaczęły formatować nam gospodarkę.
Przed wejściem było 150 tys. urzędników teraz milion.
Ile gmin zadłużyło się i na ile aby sprostać wkładom własnym do projektów DOfinansowywanych z UE ? Ile kosztuje obsługa tych długów ?
Itd. Itp.

Data: 2017-12-06 01:22:53
Autor: japanizer
Bilans
On Wednesday, December 6, 2017 at 5:54:52 PM UTC+9, rr wrote:
W dniu 2017-12-06 o 02:11, Stachu Chebel pisze:
> Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

Najważniejsze jest to czego nie widać i czego nie podają oficjalne statystyki. Ot, choćby wystarczy porównać wzrost gospodarczy przed wejściem do UE i po wejściu, kiedy to unijne regulacje zaczęły formatować nam gospodarkę.

Zgadza się, ten wzrost przyśpieszył po naszym wejściu do Unii, gdy nasi eksporterzy mogli rozwinąć skrzydła.

Należy też brać pod uwagę, że Polska zaczęła otrzymywać środki unijne przed samym wstąpieniem do Unii.

I najważniejsze - w 1990 Polska, Białoruś i Ukraina były na podobnym poziomie gospodarczym i nie były w Unii.

27 lat później, Polska w Unii Europejskiej wyprzedza oba te kraje w niemal wszystkich wskaźnikach pokazujących rozwój i zamożność kraju.


Przed wejściem było 150 tys. urzędników teraz milion.

Na początku 2017 było 700 tys. urzędników, a teraz jest już milion? No no, pewnie wina Tuska.

I jeszcze to jest dość dobre:

Cyt.

  Łotysze zredukowali administrację o 32,4 proc., Chorwaci - o 20,4 proc. A   Polska? Od 2008 roku liczba urzędników zwiększyła się aż o 10 proc.


I to:

Zatrudnieni w sektorze publicznym, 1990 rok: 52,1% pracujących
Zatrudnieni w sektorze publicznym, 2013 rok: 23,7% pracujących


Tu też dobra publikacja, chociaż pisiorstwo będzie marudzić, bo tam są dane i fakty, a za komuny przecież było lepiej:

https://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5501/13/1/13/oz_polska_1989-2014.pdf


A to Ile gmin zadłużyło się i na ile aby sprostać wkładom własnym do projektów DOfinansowywanych z UE ? Ile kosztuje obsługa tych długów ?

No właśnie, ile? Przytocz jakieś *konkretne* dane jak chcesz o nich dyskutować, a nie rzucasz mitami i półprawdami.

Data: 2017-12-06 12:16:14
Autor: rr
Bilans
W dniu 2017-12-06 o 10:22, japanizer@japanizer.org pisze:
(...)
No właśnie, ile? Przytocz jakieś *konkretne* dane jak chcesz o nich dyskutować, a nie rzucasz mitami i półprawdami.

http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/teksty-o-unii-europejskiej/10-lat-w-unii/
-- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -- -
https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=4&ved=0ahUKEwii8PmgnvXXAhWM2KQKHX34CukQFgg5MAM&url=http%3A%2F%2Fwww.edwardsiarka.pl%2F_plik%2F2TUQETWGjPTHq51AOXJZ.html&usg=AOvVaw3BV0JfmCS8vOdp_KWTpg1R

7. Nieistniejący ekonomiczny bilans członkostwa
W najbliższej perspektywie finansowej Polska ma otrzymać ponad 100 mld euro
środków unijnych. Rząd polski potraktował to jako wielki sukces. To oczywiście czysta propaganda, którą rząd od lat wbija w głowy Polaków. Ma ona ukryć jedną z najbardziej kompromitujących tajemnic skrywanych przez polityczno-medialne elit III RP. Tę mianowicie, że Polska do unijnego interesu sporo dokłada a za zaszczyt przynależności do elitarnego zachodniego klubu płaci rezygnacją z szans rozwoju.
Aby to udowodnić, trzeba zastosować metodę księgowego. Dokonać prostego i bardzo przybliżonego bilansu. Po jednej stronie zsumować przychody, czyli to, co otrzymujemy z tytułu członkostwa w UE, natomiast po drugiej wydatki z nim związane.
W latach 2014-2020 z budżetu unijnego Polska winna dostać 105 mld euro
(podaję za kancelarią premiera)10. A zatem po stronie prawej, po stronie przychodu zapisujemy tę właśnie kwotę. I na tym premier Tusk oraz sprzyjające mu media kończą. Jest to nieuczciwe, ponieważ ażeby dostać wypłaty z unijnego budżetu, najpierw nań musimy się złożyć (wpłat dokonujemy ,,z dołu", a dotacje otrzymujemy ,,z góry").
Wysokość składki zależy od wysokości PKB. Każde państwo płaci do wspólnego budżetu ok. 1% PKB. A to znaczy, że nasza składka uzależniona jest od tempa wzrostu. W ostatnich latach Polska, notując wzrost gospodarczy, z roku na rok płaciła coraz więcej. Eksperci różnią się w swoich prognozach.
10 Por. oficjalną prezentację zawartą na stronach internetowych KPRM: https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/premier-o-wykorzystaniu-srodkow-eu.html
35
Szacują, że nasza składka w latach 2014-2020 może wynieść od 32 mld euro do nawet 40 mld.
Krótko mówiąc, premier nie skłamałby, gdyby stwierdził, że otrzymamy kwotę w przybliżeniu pomiędzy 65 mld a 73 mld euro, czyli o około 1/3 mniej, aniżeli ogłosił.
Bilansu naszego członkostwa nie wyczerpuje prosty rachunek przepływów z jednego budżetu do drugiego. Wstępując do UE zgodziliśmy się na szereg zobowiązań. Unia wymaga od nas dostosowań w wielu dziedzinach, co kosztuje nas przecież dziesiątki milionów euro.
Od momentu dojścia do władzy PO instytucje rząd zaprzestał robić zbiorcze bilanse kosztów koniecznych dostosowań. Premier Tusk podczas negocjacji budżetowych w Brukseli nie dysponował prognozą kosztów członkostwa w latach 2014-2020. Stąd wniosek, że skoro poszczególne ministerstwa nie są w stanie przedstawić konkretnych prognoz, to premier RP nie mógł dysponować zbiorczym zestawieniem wydatków związanych z naszym członkostwem. A jeśli tak, to powstaje problem, czy premier w Brukseli cokolwiek negocjował. Kupił bowiem kota w worku. Nota bene, Tusk jest pierwszym premierem III RP, który podejmował ważne decyzje dotyczące przyszłości Polski w UE nie znając ich skutków finansowych.
Na szczęście istnieją cząstkowe prognozy. Niewątpliwie najwięcej wydamy na ochronę środowiska. Dosyć dobrze policzone są koszty pakietu klimatycznego (ograniczenie emisji CO2). Paweł Szałamacha z Instytutu Sobieskiego wyliczył, że do roku 2020 utracimy wskutek realizacji zobowiązań zawartych w pakiecie ok. 40 mld euro. Kluczowy fragment jego analizy brzmi:
,,Polska energetyka jest oparta na węglu, dlatego skutki finansowe pakietu są znacznie wyższe niż w pozostałych krajach Unii. Koszty finansowe pakietu dla
Polski (za opracowaniem firmy Energsys Sp. Z o.o) to:
36
o wzrost średnich kosztów wzrost kosztów wytwarzania energii wyniesie 65-80% w latach 2015 - 2020 i będzie 2-3 wyższy od średniego wzrostu kosztów w EU
o w liczbach bezwzględnych wzrost rocznych kosztów wytwarzania energii wyniesie ok. 8-12 mld zł rocznie ( ze względu na koszty zakupu praw emisji)
o wzrost cen energii spowoduje wzrost udziału kosztów energii w budżetach domowych z 11% w roku 2005 do ok. 14,1 - 14,4% w latach 2020 - 2030
o Wydatki roczne za kwoty emisji CO2 po roku 2020, czyli po wprowadzeniu pełnego aukcjoningu w wysokości 34 mld zł ?
Powyższe koszty są pozycjami twardymi, policzalnymi z dużą dokładnością. Szacowany jest także ubytek PKB w wysokości 7,5%, czyli ca 150 mld zł do 2020 roku. Z drugiej strony, Polska może uzyskać wsparcie finansowe inwestycji w sektorze elektroenergetycznym o wartości 60 mld zł w latach
2013-2020 (tzw. mechanizm solidarnościowy).11
Do tego trzeba dodać koszty oczyszczalni ścieków, utylizacji śmieci i różnorodnych odpadów itd. Ministerstwo Środowisko nie potrafiło ocenić kosztu tych przedsięwzięć.
Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, twierdzi, że może chodzić o kwotę co najmniej 25 mld euro. A zatem w latach 2014-20 na szeroko rozumiane dostosowanie do unijnych standardów ochrony środowiska wydamy tyle samo, co w tym samym czasie otrzymamy z Brukseli.
Te wyrwane dane pozwalają stwierdzić, że w latach 2014-2020 zobowiązania Polski związane z członkostwem UE przekroczą kwotę wynegocjowaną przez
11 Paweł Szałamacha, Pakiet klimatycznych do nowelizacji, http://www.sobieski.org.pl/pakiet-energetyczno- klimatyczny-do-nowelizacji/
37
premiera Tuska w Brukseli. Pewne jest więc, że do unijnego interesu dokładamy. Bez dokładnych prognoz rządu nie będziemy wiedzieli ile.
Na argument, że finansowy bilans naszego członkostwa w UE jest niekorzystny, euroentuzjaści odpowiadają, że jesteśmy przecież członkami klubu skupiającego najbogatsze gospodarki. W ciągu ostatnich dwóch dekad udało nam się przystosować do gospodarek zachodnich, a skoro tak to panuje w Polsce zachodni dobrobyt.
To niestety kolejna wersja tej samej propagandy uprawianej przez polskie elity od lat. I nic to, że nie ma ona nic wspólnego z rzeczywistością. Fakty i liczby mówią same dla siebie. Przez ostatnie dwie dekady bezrobocie utrzymywano na stałym kilkunastoprocentowych poziomie. Jak zauważył profesor Kowalik w swojej książce ,, www.polska.transformacja.pl" to jedyny wskaźnik, zawarty w planie Balcerowicza, który udało się osiągnąć i następnie utrzymać. Taka skala bezrobocia skutkuje niewiarygodna pauperyzacją.
Dane są nieubłagane. W latach 1996-2005 liczba osób żyjących poniżej minimum egzystencji biologicznej systematycznie wzrastała z 4,3 proc. do 12,3 proc. (podajemy za Kowalikiem). Obecnie poniżej tego poziomu żyje mniej więcej taki sam procent Polaków ale z jednego tylko powodu; od lat nie indeksuje się odpowiedniego wskaźnika i dlatego liczba żyjących poniżej minimum egzystencji gwałtownie się nie zwiększa.
Jeszcze bardziej przerażający jest inny wskaźnik. W ostatnim dziesięcioleciu poniżej minimum socjalnego żyje zdecydowanie powyżej 50 proc. proc. Polaków. Być może nawet 60 proc, ale tego nie wiemy, albowiem GUS od kilku lat przestał publikować dane na ten temat. Dla wszystkich, dla których obydwa wskaźniki pozostają abstrakcją, spieszymy wyjaśnić, że oznaczają one, iż co 8 Polak nie potrafi zaspokoić na minimalnym poziomie elementarnych potrzeb dotyczących jedzenia i mieszkania, a co drugi minimalnych potrzeb bytowo-konsumpcyjnych; w tym także potrzeby posiadania i wychowywania dzieci.
38
Ukrywanie liczby Polaków żyjących poniżej socjalnego minimum powoduje, że nie potrafimy dostrzec najważniejszej przyczyny katastrofy demograficznej. Polska się zwija, tzn. Polaków więcej umiera, aniżeli się rodzi, z tego właśnie powodu: biedy. Potwierdzają to wyniki dzietności Polek w Wielkiej Brytanii, które w dobrych warunkach (m. in. większe dochody niż w Polsce oraz np. zerowa stawka VAT na artykuły dla dzieci) stały się tą grupą narodową, która w Wielkiej Brytanii rodzi najwięcej dzieci. Demografowie na tej podstawie twierdzą, że nie jest prawdą, do czego kilka lat temu przekonywali nas rządowi eksperci raporcie ,,Polska 2030" , że Polki nie chcą rodzić ze względów kulturowych. To było dobre alibi dla bezczynności rządu i rezygnacji z polityki prorodzinnej. No bo skoro przyczyną słabej dzietności są czynniki kulturowe, to bodziec finansowy (polityka prorodzinna polegająca na świadczeniach finansowych i ulgach podatkowych) na nic się nie zda.
Kolejną katastrofalną reakcją Polaków na coraz większą biedę jest emigracja. Wiemy o niej mało, bo GUS, aby nie psuć propagandy rządzącym, nie uwzględnia jej w swoich prognozach demograficznych. To, co wiemy dzięki dociekliwym demografom, uprawnia do czarnowidztwa. Za granicą przebywa ok. 2 mln, z czego połowa według wszelkiego prawdopodobieństwa pozostanie tam już na stałe. Co więcej, w najbliższych latach za chlebem może wyjechać nawet milion młodych Polaków. Wybitny polski demograf, profesor Krystyna Iglicka, porównała emigracje ostatnich lat do emigracji z czasów stanu wojennego.
Polska się zwija. Ale co ma do tego Unia? A może dzięki integracji europejskiej ten proces jest znacząco spowolniony? Takie wątpliwości z pewnością podniosą euroentuzjaści.
Prounijna propaganda nie pozwala nam dostrzec widocznych jak na dłoni związków pomiędzy członkostwem w UE a pauperyzacją Polski. My, Polacy, mamy generalnie idealistyczną wizję stosunków międzynarodowych.
39
Wierzymy, że w stosunkach między państwami istotną rolę odgrywa honor, moralna racja i dziejowa sprawiedliwość. Przez ten pryzmat patrzymy na Unię. Nasze w niej członkostwo jest rodzajem sprawiedliwości dziejowej. Polska w 1989 roku miała osiągnąć swój ,,koniec historii". Zapłatą za rozbiory i hekatombę XX wieku było członkostwo w najbardziej ekskluzywnym klubie Zachodu. Fundusze spójności i rolne to próba zadośćuczynienia za dziejowe nieszczęścia nie przez nas zawinione.
Ta piękna, bajkowa wizja nie ma niestety nic wspólnego z rzeczywistością międzynarodową. Ta bowiem rządzi się nie zasadami dekalogu, a - darwinizmu. A jedna z podstawowych brzmi: nikt nic nie daje nikomu za darmo.
Nie chcemy dostrzec, że za członkostwo w UE zapłaciliśmy takim a nie innym modelem transformacji. Przypomnijmy, rozmowy o stowarzyszeniu z EWG zaczęliśmy już w 1990 roku, a układ stowarzyszeniowy podpisaliśmy rok później. Transformacja społeczno-gospodarcza jest więc przystosowaniem się do konkretnego modelu gospodarczego: modelu integracji europejskiej. Zachód chciał opanować prawie 40 milionowy rynek konsumentów.
Chodziło o to, aby na polskim rynku uplasować możliwie wielką ilość produktów wyprodukowanych w krajach zachodnich. Mogło się to dokonać tylko pod warunkiem bardzo silnego ograniczenia polskiego potencjału produkcyjnego przez likwidację przedsiębiorstw oraz drastyczne zmniejszenie rynku pracy.
Przedsiębiorstwa likwidowano pod płaszczykiem rzekomej powszechnej prywatyzacji. Polegała ona na tym, że kapitał zachodni mógł po bardzo niskiej cenie kupić polskie przedsiębiorstwa i banki. Próbę podsumowania wyprzedaży polskiego majątku dokonał prof. Kazimierz Poznański w wydanej w 2000 roku książce ,,Wielki przekręt. Klęska polskich reform". Wyliczył on realna wartość kapitału banków i przemysłu na 240-360 mld dolarów a wpływy z ich prywatyzacji na 18-23 mld dolarów. Straty wyniosły więc przeszło 90 proc.
40
Nawet jeśli część ekonomistów uważa, że wyliczenia te są przesadzone, to wynik profesora Poznańskiego korygują tylko o 10-20 punktów procentowych.
Ale nie ten koszt transformacji jest najważniejszy. Kluczową bowiem stratą jest koszt ograniczenia polskiego rynku pracy.
Już Adam Smith mówił, że dobrobyt narodów bierze się z pracy. Na wspólnym rynku polski pracownik byłby niezwykle konkurencyjny. Gdyby tak po prostu mógł on na nim pracować, to zabrałby pracę robotnikowi niemieckiemu, francuskiemu, czy włoskiemu. Aby zapewnić dobrobyt Niemiec, Francji czy np. Włoch, trzeba było drastycznie ograniczyć rynek pracy w Polsce.
Wybitny badacz polskiego rynku pracy, profesor Mieczysław Kabaj napisał, że ,,W latach 1990-2005 [w Polsce] zlikwidowano 5 mln miejsc pracy, a ludność w wieku produkcyjnym zwiększyła się o ponad 2 mln osób. W rezultacie Polska pobiła wszelkie niechlubne rekordy: zmniejszyła się gwałtownie stopa zatrudnienia z 80% do 54%." I to jest kluczowa dana definiująca koszty naszego dostosowania do Zachodu. Na początku transformacji nie pracował co piąty Polak, obecnie nie pracuje co drugi. Z tego właśnie powodu na początku lat 90. ojciec neoliberalizmu Milton Friedman uważał, że ,,głównym problemem Polski jest niewykorzystanie pracy ludzkiej".
W jaki jednak sposób liczyć straty z tytułu ,,niewykorzystania pracy". Janusz Kobeszko z Instytutu Sobieskiego starał się wyliczyć stratę z powodu emigracji 2 miliony osób do krajów europejskich:
,,Odpływ Polaków i wyjazd z kraju na stałe to znacząca i rozłożona na lata strata dla krajowego PKB. Polscy emigranci w liczbie ok. 2 mln pomagają obcym rządom w tworzeniu ich własnego PKB, niewiele z tego transferując do Polski.
Skumulowany rachunek strat Polski, a zysków innych krajów, to 85 mld euro (w długoletniej perspektywie np.6-letniej, wg cen polskich z 2010 r.). Gdyby kwotę jeszcze zrelatywizować tym, że PKB innego kraju wytwarzane na miejscu (np. w Wielkiej Brytanii) jest więcej warte niż polskie PKB (wytwarzane w Polsce),
41
to mogłoby się okazać, że Polacy wytwarzają dla innych nawet 130 mld euro PKB przez 6 lat, licząc wg parytetu Eurostatu za 2011 r. (polskie PKB per capita równa się 65% średniej dla 27 krajów UE). (...)
Po pierwsze, w 2010 r. policzalny PKB na głowę statystycznego Polaka wynosił 37.116 zł przy liczbie bodaj 38.167.300 odnotowanych w statystykach Polaków. Liczba ok. 38,2 mln stałych mieszkańców kraju jest podawana przez GUS wielokrotnie od 1992 r., jak gdyby nie istniało zjawisko stałej oraz czasowej emigracji. Liczby wyjeżdżających czasowo w statystykach GUS-u w latach 2004-2010 wynoszą od 1 mln do 2,2 mln osób, z czego 85% emigrantów kieruje się głównie do Europy.
Po drugie, gdyby liczbę statystycznych Polaków skorygować o ok. 2 mln emigrantów (średnia GUS-u z ostatnich lat), PKB per capita wynosiłoby 39.168 zł. Jednakże rachunek ten działa również w drugą stronę, tzn. 2 mln emigrantów ,,nie wytworzyło" w 2010 r. w Polsce PKB na kwotę ok. 74,2 mld zł (licząc wg mniejszego z tych przeliczników, czyli 37.116 zł), co równa się 18,6 mld euro (średni kurs euro wynosił wtedy 3,99 zł).
Po trzecie, np. sześcioletnie niedoszacowanie PKB (tylko w latach 2013-2018) z powodu emigracji sięgałoby więc ok. 111,6 mld euro (licząc według cen z 2010 r.). Rachunek ten należałoby oczywiście skorygować o transfery od emigrantów do kraju, tj. średnio w ostatnich latach ok. 4,5 mld euro rocznie (oficjalne statystyki NBP), co daje 27 mld euro przez okres 6 lat. W długiej 6-letniej perspektywie pozostaje kwota 84,6 mld euro ,,niedoboru PKB" z powodu emigracji.
Po czwarte, wpłaty polskiej składki do budżetu Unii Europejskiej przez ok. 101 miesięcy członkostwa od maja 2004 r., wg oficjalnych danych Ministra
Finansów wynosiły rocznie średnio po ok. 3,1 mld euro, co dawałoby 18,6 mld euro przez okres 6 lat. Wpływy z transferów z UE średnio rocznie od maja 2004 r. wynosiły ok. 8,69 mld euro. Kwota ta daje w rozkładzie na lata (np. 2013-
42
2018) w sumie 52,14 mld euro (przy założeniu, że UE będzie nam tak samo transferować środki, jak robi to w latach 2004-2012). Zatem rachunek salda transferów z UE przez 6 lat może wynieść 52,14 mld euro minus 18,6 mld euro składki, co daje 33,54 mld euro.
Po piąte, uproszczony rachunek, nieuwzględniający wszystkich niuansów statystyki (wg MF, NBP, GUS-u czy MRR), czyli 84,6 mld euro ,,straty emigracyjnej 6-letniej w PKB" oraz 33,54 mld euro statystycznego transferu dotacji z UE (na plusie), daje Polsce w okresie 6 lat ,,stratę per saldo" wysokości
51,06 mld euro. Rozłożona w latach np.2013-2018 (w cenach z 2010 r.) równałaby się ona aż 8,51 mld euro rocznie.
Pierwszy wniosek dla rządu jest następujący: negocjowane obecnie i fetyszyzowane kwoty uzyskane z dotacji UE przy obecnym (optymistycznym) stanie transferów z UE to zaledwie 40% wartości straty, jaką Polska ponosi w PKB z powodu nieobecności w kraju 2 mln swoich obywateli."12
Korzystając ze wskaźników dotyczących roku 2010 Kobeszko obliczył, że strata roczna wyniosła ok. 14 mld euro. Przy założeniu, że emigracja utrzyma się na obecnym poziomie do końca obecnej dekady, straty z jej tytuły w okresie 2014-
2020 (przyszła perspektywa budżetowa) wyniosą więc ok. 100 mld euro. Ale jak przewidują demografowie w najbliższych latach liczba emigrantów może wzrosnąć nawet o 1 milion, a to oznaczać będzie, że strata z tytułu emigracji wyniesie 150 mld euro.
,,Niewykorzystanie pracy ludzkiej" to również horrendalne bezrobocie. Obecnie wynosi ono prawie 15% (2,3 mln bezrobotnych). Gdyby wynosiło ono 5%, to na polskim rynku pracy znalazłoby się ok. 1.5 mln osób więcej. Jeśli dokonać analogicznych wyliczeń jak w stosunku do emigracji, to okazałoby się, że wskutek ponadnormatywnego bezrobocia tracimy kolejne 75 mld euro.
Reasumując, ograniczenie polskiego rynku pracy wskutek emigracji do państw
12 Janusz Kobeszko, Wizja Polski 2014-20, http://www.sobieski.org.pl/wizja-polski-2014-2020/
43
UE i bezrobocia oznacza stratę ok. 225 mld euro. A przypomnijmy Premier przywiózł nam tylko 100 mld.
Oczywiście to są bardzo grube i bardzo niedokładne wyliczenia. Być może skala błędu jest bardzo duża. Ale innych wyliczeń nie ma, ponieważ od kilka lat po prostu ich się nie robi. Gdyby Polska była rzeczywistym beneficjentem członkostwa w UE, mielibyśmy zalew różnorodnych ekspertyz wyprodukowanych w Brukseli, w krajowych instytucjach rządowych i pozarządowych. Na co jak na co ale na propagandę Unia szczędzi środków i na pewno wykorzystałaby policzalny argument, ze Polska jest faktycznym beneficjentem członkostwa w UE. Takich badań jednak nie ma, a więc teza ogólna, że słono przepłacamy za członkostwo w zachodnioeuropejskim klubie integracyjnym jest prawdziwa.
Niestety racje miał profesor Witold Kieżun, który zrównał transformację ustrojową III Rzeczpospolitej kolonizacją w białych rękawiczkach państw afrykańskich po 1945 roku.13 W obydwu przypadkach pazerne elity, które nie identyfikowały swojego interesu z interesem swojego państwa i narodu, za bezcen rozprzedały najważniejsze bogactwa. My też pozbyliśmy się swojego najbardziej wartościowego zasobu: pracy milionów młodych i stosunkowo dobrze wykształconych ludzi. Emigracja i wysokie bezrobocie, bieda i katastrofa demograficzna spowodowały, że roztrwoniliśmy nasz narodowy skarb.
W Polsce do tej pory w ogóle nie badaliśmy kwestii kolonializmu względnie neokolonializmu i integracji społeczno-gospodarczej z Zachodem. Problematyka badań neokolonialnych w polskim dyskursie naukowym jest w zasadzie nieobecna. Jednym z nielicznych wyjątków są badania profesor Ewy Thompson z Rice University.14 Dotyczą one kulturowego wymiaru neokolonializmu. Konieczny jednak byłby do zbadania kolonializm gospodarczo-polityczny po
13 Por. Witold Kieżun, Patologia transformacji, Warszawa 2012
14 Por. Ewa Thompson, Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm, Kraków 2000.
44
roku 1989. Nie ulega wątpliwości, że Zachód zwyciężając w ,,zimnej wojnie" traktował kraje EŚW na sposób kolonialny. Świadczy o tym opanowanie sektora bankowego, czy też przejecie i likwidacja wielu gałęzi polskiego przemysłu.

Data: 2017-12-06 03:28:36
Autor: japanizer
Bilans
On Wednesday, December 6, 2017 at 8:16:20 PM UTC+9, rr wrote:
> No właśnie, ile? Przytocz jakieś *konkretne* dane jak chcesz o nich dyskutować, a nie rzucasz mitami i półprawdami.

http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/teksty-o-unii-europejskiej/10-lat-w-unii/

Ale wkleisz, do czego się odnosisz? Bo znowu artykuł z wymieszanymi faktami i mitami. To, że w jednym artykule facet zacytuje kilka faktów, nie robi z mitów w tym samym artykule prawdy.


Krótko mówiąc, premier nie skłamałby, gdyby stwierdził, że otrzymamy kwotę w przybliżeniu pomiędzy 65 mld a 73 mld euro, czyli o około 1/3 mniej, aniżeli ogłosił.

Czyli dalej mocno na plus.

I wyjaśnij jeszcze ten fenomen: Norwegia nie jest w Unii, dopłaca, i jeszcze jej się to opłaca.

Data: 2017-12-06 08:04:21
Autor: jacekbialy80
Bilans
Przyszedł juhas do bacy zapytać o pewien fenomen:

- Powiedzcie mi baco, jak to jest, że ta kula ziemska na niczym nie wisi a jeszcze się obraca.
- A wiesz juhasie - uśmiechnął się baca, - tam na dole jest taki baca, który naszą Ziemię podtrzymuje, a jeszcze nią obraca.
- Ano przecież baca!... - zawołał juhas zadowolony i poszedł. Za chwilę jednak wrócił i zaczął nieśmiało:
- Bacuniu, wyście tacy mądrzy... Powiedzcie mi jeszcze, że ten baca nikaj nie spada, a naszą Ziemię podtrzymuje i jeszcze nią łobraca?
- Nooo juhasie... bo tam na dole jest jeszcze taki drugi, jino wiynkszy baca. On tego małego trzymie za nogi, no a ten kulę ziemską podtrzymuje i nią łobraca.
- Aano przecież drugi baca - zawołał juhas zadowolony, poczym sobie poszedł. Jednak jak poszedł tak wrócił do swego bacy, jakby znów go o coś chciał zapytać...  Już otwarł gębę, lecz baca mu przerwał:
- Cosik mi się zdaje juhasie, tyześ tu nie po nauki psyseł, tylko powpierdol?

J

Data: 2017-12-06 12:31:17
Autor: rr
Bilans
W dniu 2017-12-06 o 10:22, japanizer@japanizer.org pisze:
(...)
Przed wejściem było 150 tys. urzędników teraz milion.

Na początku 2017 było 700 tys. urzędników, a teraz jest już milion? No no, pewnie wina Tuska.
(...)

https://dsc.kprm.gov.pl/sites/default/files/zatrudnienie_i_wynagrodzenia_w_sluzbie_publicznej_w_2015_r._-_broszura.pdf

Data: 2017-12-06 03:42:33
Autor: japanizer
Bilans
On Wednesday, December 6, 2017 at 8:31:23 PM UTC+9, rr wrote:

>> Przed wejściem było 150 tys. urzędników teraz milion.
> > Na początku 2017 było 700 tys. urzędników, a teraz jest już milion? No no, pewnie wina Tuska.
(...)

https://dsc.kprm.gov.pl/sites/default/files/zatrudnienie_i_wynagrodzenia_w_sluzbie_publicznej_w_2015_r._-_broszura.pdf

I na której stronie tam napisali, że wzrost zatrudnienia w budżetówce to wina Unii?

I jak wyjaśnili to:

  Łotysze zredukowali administrację o 32,4 proc., Chorwaci - o 20,4 proc. A
  Polska? Od 2008 roku liczba urzędników zwiększyła się aż o 10 proc.

Data: 2017-12-06 10:34:13
Autor: boukun
Bilans
rr <rr@gdzies.tam> Wrote in message:
W dniu 2017-12-06 o 02:11, Stachu Chebel pisze:
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

Najważniejsze jest to czego nie widać i czego nie podają oficjalne statystyki. Ot, choćby wystarczy porównać wzrost gospodarczy przed wejściem do UE i po wejściu, kiedy to unijne regulacje zaczęły formatować nam gospodarkę.
Przed wejściem było 150 tys. urzędników teraz milion.
Ile gmin zadłużyło się i na ile aby sprostać wkładom własnym do projektów DOfinansowywanych z UE ? Ile kosztuje obsługa tych długów ?
Itd. Itp.



Do tego Policz sobie urzędników instytucji europejskich poza tym
 ile dotacje trzeba zwracać bo okazały się nie pomyśli urzędników
 europejskich a reszta dotacji jest tylko na utrzymanie tych
 urzędników europejskich hahaha. No i przede wszystkim trzeba
 pamiętać że przed wejściem do Unii Europejskiej mieliśmy swój
 własny przemysł a teraz wszystko jest niemieckie i kapitał wraca
 do Niemiec
--
boukun


-- -- Android NewsGroup Reader-- --
http://usenet.sinaapp.com/

Data: 2017-12-06 01:42:47
Autor: japanizer
Bilans
On Wednesday, December 6, 2017 at 6:34:16 PM UTC+9, boukun wrote:
rr <rr@gdzies.tam> Wrote in message:
> W dniu 2017-12-06 o 02:11, Stachu Chebel pisze:
>> Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?
> > Najważniejsze jest to czego nie widać i czego nie podają oficjalne > statystyki. Ot, choćby wystarczy porównać wzrost gospodarczy przed > wejściem do UE i po wejściu, kiedy to unijne regulacje zaczęły > formatować nam gospodarkę.
> Przed wejściem było 150 tys. urzędników teraz milion.
> Ile gmin zadłużyło się i na ile aby sprostać wkładom własnym do > projektów DOfinansowywanych z UE ? Ile kosztuje obsługa tych długów ?
> Itd. Itp.
> > Do tego Policz sobie urzędników instytucji europejskich

Dane poproszę.


 poza tym
 ile dotacje trzeba zwracać bo okazały się nie pomyśli urzędników
 europejskich

No straszne, trzeba dotację na szkołę w Pcimiu zwracać, bo urzędnik w Pcimiu zamiast ją wydać na szkołę, zrobił "kampanię społeczną" w firmie szwagra założonej tydzień wcześniej.


 a reszta dotacji jest tylko na utrzymanie tych
 urzędników europejskich hahaha.

Dane poproszę.


 No i przede wszystkim trzeba
 pamiętać że przed wejściem do Unii Europejskiej mieliśmy swój
 własny przemysł

Serio? Jaki to "własny przemysł" mieliśmy w 2004 roku? Wspomnisz jakieś firmy znane w Europie i na całym świecie? Bo teraz, owszem, kilka da się wymienić.


a teraz wszystko jest niemieckie i kapitał wraca
 do Niemiec

I w ogóle przez Niemców Szarik nie żyje.

Data: 2017-12-06 13:27:04
Autor: Totalna Opozycja
Bilans

Użytkownik "boukun" <boukun@neostrada.pl> napisał w wiadomości news:p08dim$18sd$1gioia.aioe.org...
rr <rr@gdzies.tam> Wrote in message:
W dniu 2017-12-06 o 02:11, Stachu Chebel pisze:
Różne źródła różnie podają. Jak sądzicie, jak wygląda bilans tego co wpłacamy do kasy EU w stosunku do tego co dostajemy od EU?

Najważniejsze jest to czego nie widać i czego nie podają oficjalne
statystyki. Ot, choćby wystarczy porównać wzrost gospodarczy przed
wejściem do UE i po wejściu, kiedy to unijne regulacje zaczęły
formatować nam gospodarkę.
Przed wejściem było 150 tys. urzędników teraz milion.
Ile gmin zadłużyło się i na ile aby sprostać wkładom własnym do
projektów DOfinansowywanych z UE ? Ile kosztuje obsługa tych długów ?
Itd. Itp.



Do tego Policz sobie urzędników instytucji europejskich poza tym
ile dotacje trzeba zwracać bo okazały się nie pomyśli urzędników
europejskich a reszta dotacji jest tylko na utrzymanie tych
urzędników europejskich hahaha. No i przede wszystkim trzeba
pamiętać że przed wejściem do Unii Europejskiej mieliśmy swój
własny przemysł a teraz wszystko jest niemieckie i kapitał wraca
do Niemiec
--


Ty byś chciał by wracał na Kreml, prawda?

CL

Bilans

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona