Wygrzebane w sieci:

"Na gdyńskiej plaży, odbyła się bitwa w obronie polskiego wybrzeża. Zaatakowały wojska meksykańskie, regularne oddziały marines wsparte okrętami żaglowymi, prawdopodobnie uzbrojonymi w ciężkie działa okrętowe. I już wydawało się, że nasze wybrzeże wzięte, że Meksykanie mają otwartą drogę w głąb kraju, kiedy prawie znikąd pojawiły się grupki naszej patriotycznej młodzieży. Młodzież ta znalazła się zupełnie przypadkowo na gdyńskiej plaży. Odbywali właśnie cykliczną pielgrzymkę od stadionu do stadionu, poszukując duchowego wsparcia ojca Bashobory, który to właśnie na stadionach cuda czyni, raz w Warszawie, a raz w Gdyni (nieprzypadkowy rym). Nie znalazłszy ojca Bashobory, udali się na krótką modlitwę przed zachodem słońca na plaży i tam narazili się na gwałtowny atak meksykańskich marines. Nasi kochani chłopcy, kwiat patriotów smoleńskich, pomimo marnego uzbrojenia (tylko co drugi miał maczetę), z bojowym zawołaniem "Donald Matole..." rzucili się na napastników. Zwyciężyła wola walki, waleczny, bohaterski zryw synów polskiego narodu. Ta bitwa na piasku bałtyckim pokazała, co znaczy determinacja i odwaga, co znaczy wola zwycięstwa, co w końcu znaczy wola wolności, niepodległości, ale i odpłaty za wieloletnie krzywdy ze strony Meksyku. Pamiętajmy, że mieliśmy przecież do czynienia z armią ochotniczą, to nie byli ludzie, którzy w wojennym rzemiośle szkolili się w prawdziwych szkołach oficerskich, w normalnej dwuletniej służbie wojskowej. Oni to rzemiosło doskonalili tylko na stadionach. Będzie to nauczka dla Meksyku, nauczka dla świata. Odechce się agresorom atakować nasz kraj! A my, zwykli śmiertelnicy powinniśmy z dumą o ofierze naszych bohaterów zapamiętać. "Bitwa na Plaży" było to jedno z największych aktów polskiego czynu zbrojnego, którego celem było zapobieżenie meksykańskiej okupacji. W podobny sposób odeprzemy ataki Wenezueli i Ekwadoru, Kostaryki i Gwatemali. Każdemu agresorowi odpowiemy maczetą i kastetem!"

ubawiony

--
Dyskusja z wierzącym jest jak gra w szachy z gołębiem. Nieważne, jak dobrze grasz, gołąb i tak przewróci wszystkie figury, nasra na szachownicę i będzie dumny z wygranej.