Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Bo ksitko chce."

"Bo ksitko chce."

Data: 2013-01-02 13:30:03
Autor: andal
"Bo ksitko chce."
On Wed, 02 Jan 2013 08:40:22 +0100, Grzegorz Z. wrote:

Przed Świętami i w same Święta wysłuchałem kilku dobrych kazań. Raz było
to kazanie osoby świeckiej, uwzględniające potencjalny udział słuchaczy
niewierzących, później już „zwykłe”, parafialne. Wszystkie miały cechy
wspólne, które to cechy decydują o tym, czy kazanie jest dobre.

Homiletyka jest w dużym stopniu publicystyką. Kazanie musi być aktualne
i życiowe; musi mieć coś z komentarza, napomnienia; musi być szpilą
wbijaną w sumienie. W końcu jest też swego rodzaju ekspiacją kaznodziei,
bo w kazaniu zwraca on uwagę na problemy, które jego samego poruszają, a
napomnienie jest najczęściej również napominaniem samego siebie.
Oczywiście w przypadku dobrych kazań.

Kazanie powinno raczej zawierać pytania niż dawać odpowiedzi -
odpowiedzi to może proponować kaznodzieja w indywidualnej rozmowie
duszpasterskiej,
natomiast dawanie gotowych recept tłumom zupełnie różnych ludzi jest
głupie i szkodliwe, i nienajlepiej świadczy o kaznodziei. Powiem wprost
– taki uważa słuchaczy za głupków niezdolnych do refleksji i po jakimś
czasie stosowania tego podejścia faktycznie w kościołach pozostają
głupki wytresowane do bezmyślnego posłuszeństwa. Mający inne potrzeby
konwertują na inne wyznania lub po prostu wychodzą z kościoła i już nie
wracają. No,
chyba że na katafalku, ale wówczas też nie jest to ich przemyślana
decyzja - martwy mózg kiepsko kojarzy.

Czyli mamy jeden podział kazań – na mądre i głupie. Mądre wymagają
wysiłku intelektualnego od słuchaczy, refleksji. Głupie ograniczają się
do zakazów i nakazów: nie wolno prezerwatyw, przyjmować księdza po
kopertę, nie robić zakupów w niedzielę, popierać RM itd. Nie ma miejsca
na refleksję, dlatego ogłupieni (po latach takiego traktowania) słuchają
i udają, że wykonują, a pozostali wyśmiewają lub ignorują.

Jest jeszcze drugi podział kazań – na życiowe i nieżyciowe. Zacznę od
drugich, czyli listów biskupich i dziwnych stwierdzeń ojców Natanka,
Rydzyka i innych zamkniętych za murami, patrzących na świat przez szyby
samochodów, obsługiwanych przez gosposie, zakonnice, pracowników,
wolontariuszy, parafian itd. Potem z głowy takiego żyjącego w luksusowym
matriksie biskupa wychodzą takie kwiatki, jakich fragmenty ostatnio
publikowały media. Nie chodzić do marketów w niedzielę, bo przecież
biskup nie chodzi w niedzielę (ani w żaden inny dzień). Nie stosować in
vitro, bo przecież biskup nie stosuje. Głosować na tych, na których
głosuje biskup (w końcu to jego kumple). Dawać kasę na kolejne dziwaczne
projekty, bo przecież biskup ich potrzebuje. Do kościoła ubierać się
skromnie, bo... a nie, to akurat zły przykład.

To pouczenia nieżyciowe, bo ich autorami są ludki kalekie społecznie.
Nie znają życia, nie mają rodzin, nie doświadczają "problemów" z jakimi
zderzał się niegdyś cieśla Jezus i pozostali bohaterowie, którymi pysie
wycierają sobie purpuraci.

Zupełnie inaczej wyglądają kazania osób świeckich i duchownych, które
nie tylko słuchają, ale też żyją jak szaroludki. Mają rodziny, mają
pracę i mają problemy, których często sami nie potrafią rozwiązać,
dlatego nawet do głowy im nie przyjdzie walić z ambony połajanki na
tematy, na których w ogóle się nie znają. Bo się nie znają!

Książęta Kościoła powinni się przemianować na „małe książęta” - tupną
nóżką, pomachają grzechotką lub pastorałem, a wszyscy naokoło mają
stanąć na uszach i zawrócić czas, bo tak. Bo książątko chce.

A ja ze złośliwym uśmieszkiem patrzę na rosnące liczby apostazji i
konwersji. Książęta, róbcie tak dalej. Antyklerykałowie nie mogli sobie
wymarzyć lepszej piątej kolumny.

http://www.tokfm.pl/blogi/ulewamiesie/2012/12/maly_ksieze/1?bo=1?
utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=10663636




taka kaleka społeczna jak ty i tak nic nie zrozumie

"Bo ksitko chce."

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona