Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Bojowki Tuska z Komorra (Relacja spod Krzyza)

Bojowki Tuska z Komorra (Relacja spod Krzyza)

Data: 2010-09-13 01:03:46
Autor: mastodont
Bojowki Tuska z Komorra (Relacja spod Krzyza)
Użytkownik "brat_olin" <brat_olin@yahoo.com> napisał w wiadomości news:aaa6a7f1-d2ac-431b-9248-6a705d599becj2g2000vbo.googlegroups.com...
http://budyn78.salon24.pl/228147,miejsce-wyjete-spod-prawa
Wczoraj rano - złożenie kwiatów przez polityków Prawa i
Sprawiedliwości. Wieczorem - msza w katedrze, przemarsz ponad tysiąca
ludzi i modlitwa na Krakowskim Przedmieściu. A w nocy - kolejny
"radosny happening" młodzieży, tak urzekającej nasze dziennikarskie
elity.
Na stronie prowadzonej przez dziennikarza "Naszego Dziennika",
Stanisława Krajskiego, umieszczane są na bieżąco telefoniczne i
mailowe relacje obrońców krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. Dziś, z
samego rana mogliśmy przeczytać tam relację pani Mirki:
"Do 7.00 siedzieli nam na plecach, wchodzili fizycznie na nas, pijani,
naćpani, obrzucali na wulgaryzmami, wyli, naśmiewali się z nas. Jeden
z agresorów wchodził na Weronikę, dotykał ją, przysuwał swoja twarz do
niej, szarpał ją i popychał. Interweniował bez skutku ks. Jerzy Garda,
którego też zaczęli szarpać, popychać i wyzywać Wreszcie Ksiądz zaczął
kropić ich święconą wodą. Tylko się śmieli. Wielokrotnie prosiłam
policjantów o interwencję odmawiali. Wreszcie jeden z nich przyszedł i
zaczął dyskutować z agresorami. Jeden z nich, najbardziej agresywny,
powiedział, ze on się tu modli. Ukląkł i udawał, że się modli. Był
pijany, więc się chwiał. Policjant powiedział, że wszystko jest w
porządku i poszedł. Tamten zaczął od nowa to samo. Poszłam znowu do
policjanta. Powiedział, że nic nie może zrobić. Zadzwoniłam na Komendę
Stołeczna i opisałam sytuację. Powiedzieli, że ktoś przyjedzie, ale
nie przysłano nikogo, tylko przyszedł ten sam policjant, do którego
zadzwonili i zaczął wołać, że poszukuje Mirki Zielińskiej
(przedstawiłam się oficerowi Komendy Stołecznej). Znalazł zatem mnie i
tłumaczył mi, że wszystko jest zgodne z prawem. (...) Na miejsce tego
agresora pojawili się inni, którzy, dalej na oczach policji nas
zaczepiali, popychali, szarpali, wyzywali. Szarpali i popychali ks.
Jerzego Gardę. Wyzywali go. Cały czas filmowali. W pewnym momencie
zaczęli włączać się w modlitwy i przekręcali słowa lub niektóre
zastępowali je słowami najbardziej wulgarnymi na "ka" i na "ha".
(Krajski: należy chyba jednak pokazać dokładniej jak ich modlitwy
wyglądały: "Zdrowaś Mario, k... twoja mać, łaskiś pełna ch... ci w d....
itd.). Nie było chwili spokoju. Weronika cały czas prowadziła
modlitwy. Nasi Panowie wciąż próbowali zatrzymywać i odsuwać tych
agresorów, ale było ich dużo (kilkadziesiąt osób) i byli świetnie
zorganizowani. Policja nie interweniowała w dalszym ciągu uznając, że
wszystko jest zgodne z prawem."
Jak pięknie okazują swą troskę "Prawdziwi Polacy" pani Janowskiej z
"Przekroju. Policja i straż miejska znają swoje miejsce i skromnie nie
przeszkadzają, gdy aktyw młodzieżowy wprowadza nowy porządek. Główną
aktywnością służb miejskich stała się dbałość o specyficznie rozumiany
porządek. O wywożeniu na wysypisko śmieci wszelkich pamiątek opowiadał
już w rozmowie, jaką przeprowadziłem dla Niepoprawnych i Rebelii
Mariusz Bulski. Dziś rano BOR wydał polecenie wrzucenia do śmieciarki
wieńca, złożonego wczoraj przez KP PiS. Pracownicy firmy sprzątającej
przekazali go, po apelach czuwającym na Krakowskim Przedmieściu.
Wczorajsza msza i przemarsz zgromadziły więcej osób, niż to samo
wydarzenie w zeszłym miesiącu. Podczas spotkania przed pałacem
namiestnikowskim przeciwnicy krzyża przemykali się małymi grupkami,
czasem włączali na cały regulator radio, najbardziej uaktywnili się
podczas przemówienia Jarosława Kaczyńskiego. Było ich jednak niewielu.
Jak pokazały jednak relacje z dzisiejszej nocy, proporcje odwracają
się, gdy ludzie rozchodzą się do domów. Rejon Krakowskiego
Przedmieścia wydaje się zaś być wyjęty spod prawa. Jeśli policja
zdecyduje się na interwencję, to czasem wystarczy powiedzieć
policjantowi na ucho jakieś magiczne zaklęcie, by od niej odstąpił. W
przypadkach bardziej ewidentnych sprawa utrącana jest na wyższych
szczeblach. Facet, grożący granatem nie groził, a tylko "pytał",
facet, który ukradł aparat dziennikarce "żartował", kolejne akty
przemocy zapewne też dadzą się jakoś ładnie nazwać w nowomowie
polskiego bezprawia.
Przepraszam, rozpędziłem się, prawo jest i działa.
"Przyszła do nas siostra zakonna. Podeszła chodnikiem od drugiej
strony barierek (ludzie stoją i modlą się pomiędzy Kordegardą a
barierkami; barierki stoją kilkanaście centymetrów od krawężnika
jezdni, tak, że pomiędzy barierkami a jezdnia jest wąziutki pas
chodnika - dop. S.K. ). Siostra podeszła z tej strony, bo chciała
stanąć twarzą do ludzi i zaintonować jedną pieśń religijną. Gdy tylko
zaczęła śpiewać podbiegli do niej Strażnicy Miejscy zaczęli ją
popychać i szarpać, krzyczeć na nią. Potem brutalnie złapali ją za
ręce i odciągnęli kilkanaście metrów. Tam wepchnęli ją na chodnik i
odeszli."
Czyli, gdy trzeba, potrafią być odważni. Od razu można poczuć się
bezpieczniej.

Wzruszyłem się do łez. Jacy oni biedni, Ci krzyżacy....O Boże, Boże...a Ty ich nie bronisz!
Prześladowani, wyzywani, upośledzeni....eeeee....coś nie tak - upodleni? tak?
Och, och....Ach, ta niewinna zakonnica, te prześladowania.......
Idę się mojemu wypasionemu proboszczowi poskarżyć.

--
mastodont
www.polityczni.eu

Bojowki Tuska z Komorra (Relacja spod Krzyza)

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona