Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Bredzisaw Bezwsy

Bredzisaw Bezwsy

Data: 2015-05-09 00:44:03
Autor: Mark Woydak
Bredzisaw Bezwsy


Ta kampania była  dla Bronisława Komorowskiego katastrofą. Jeszcze w
styczniu wydawało się, że pierwsza tura wystarczy by dalej mógł sprawować
swoją funkcję. Zaufanie dla obecnego prezydenta sięgało już stu procent. Do
tego przychylna Państwowa Komisja Wyborcza, zresztą desygnowana przez
samego zainteresowanego, „zaprzyjaźnione media”, wsparcie największej siły
parlamentarnej czyli Platformy, dawały pewność, że wszystko jest pod
kontrolą.

Z drugiej strony był wystawiony zupełnie nieznany kandydat opozycji i co tu
dużo mówić spora ekipa egzotycznych chętnych by wziąć udział w wyścigu do
Belwederu.

Wystarczyło parę miesięcy, by nawet, ci którzy  nie interesują się
polityką, zaczęli przecierać oczy,  kto w tej chwili piastuje najważniejsze
stanowisko w państwie. I nie chodzi już o wyliczanie wpadek i przejęzyczeń,
mogą się każdemu przytrafić, tylko o cechy osobowości, które się ujawniły
podczas niecenzurowanych spotkań z ludźmi.

Ta emanująca buta i zadufanie. Wdawanie się w prostackie przekrzykiwanie ze
skandującymi nieprzychylne hasła  na wiecach, które miały być w założeniu
wyreżyserowanymi orgiami poparcia. Obnoszenie się z prymitywnymi hasłami o
zgodzie i bezpieczeństwie, z jednoczesnym dzieleniem społeczeństwa na tych
lepszych racjonalnych i tych wstrętnych radykałów. Nawoływanie: „nie dajcie
się uwieść frustratom i spóźnionym rewolucjonistom”

Także wygrażanie pięścią w ramach programu wyborczego też nie zrobiło
dobrego wrażenia.

A już pogardliwe odniesienie się do telewizyjnej debaty, gdzie postawił się
ponad resztą kandydatów i nie uznał za stosowne by stanąć wspólnie z nimi
przed kamerami, to kompletna kompromitacja.

Wyjście z medialnego inkubatora nie posłużyło prezydentowi zupełnie.

Fatalnym finałem tego okazała się dziennikarska „przepytywanka” w TVN tuż
przed ciszą wyborczą. Wydawałoby się, że w tej stacji prezydentowi włos z
głowy spaść nie może. Bogdan Rymanowski zacytował pytanie od widza:
Dlaczego Bronisław Komorowski nie podaje w trybie wyborczym Wojciecha
Sumlińskiego za książkę „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”?
Wywołało to ogromne wzburzenie prezydenta. Potraktował dziennikarza
wyjątkowo opryskliwie, zadając mu kontrpytanie czy Wojciech Sumliński jest
jego kolegą, bo jeśli tak, to niech wieł, że autor książki jest pod
oskarżeniem. Można to odczytać wręcz jako groźbę.

W każdym razie jowialny wujek Bronek okazał się już całkiem ewidentnie
aroganckim rzecznikiem interesów WSI i kłamczuszkiem, który udaje, że
zarzucił strzelanie do sarenek.

Konkludując, niezbyt elegancko można streścić efekt kampanii.

Rządzi nami Bredzisałw Bezwąsy herbu Krzesło i jeszcze by chciał.

Jakże inaczej na tym tle zaprezentował się nam Andrzej Duda.

Nie rozpieszczany przez media, za to wsparty przez kompetentny sztab
kandydat PiS, osiągnął chyba zdecydowanie więcej, niż oczekiwali od niego
jego koledzy, a być może i sam Jarosław Kaczyński, powierzając mu start w
niezwykle prestiżowych wyborach.

Co tu dużo mówić objawił się nam prawdziwy mąż stanu.

Pomimo polowania nieprzychylnych mediów nie udało się go przyłapać na
niczym przez całą kampanię. Wmanewrowanie w sprawę SKOK –ów, nie wypaliło.
Ze sprowokowanej awantury o in vitro, też Andrzej Duda wybrnął całkiem
poprawnie. A zarzuty, że był w Unii Wolności i ma żonę pochodzenia
żydowskiego, były tak dęte, że upadły same.

Nawet biorąc pod uwagę stan umysłów przepranych przez te ćwierćwiecze,
wybór jest chyba dość łatwy i kto powinien wygrać ewidentne.

Jedno jest pewne, zamiast nudnej i przewidywalnej elekcji, mamy sytuacje,
że w pałacu prezydenckim muszą mieć niezłego cykora.

Data: 2015-05-09 10:23:56
Autor: Mark Woydak
Bredzisałw Bezwąsy
WON PODSZYWACZU CIOTO z mx02.eternal-september.org;


MW

--


Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forest.de> napisał w wiadomości news:1jx9bezasnsp6$.ttb477ip32zs.dlg40tude.net...


Ta kampania była  dla Bronisława Komorowskiego katastrofą. Jeszcze w
styczniu wydawało się, że pierwsza tura wystarczy by dalej mógł sprawować
swoją funkcję. Zaufanie dla obecnego prezydenta sięgało już stu procent. Do
tego przychylna Państwowa Komisja Wyborcza, zresztą desygnowana przez
samego zainteresowanego, „zaprzyjaźnione media”, wsparcie największej siły
parlamentarnej czyli Platformy, dawały pewność, że wszystko jest pod
kontrolą.

Z drugiej strony był wystawiony zupełnie nieznany kandydat opozycji i co tu
dużo mówić spora ekipa egzotycznych chętnych by wziąć udział w wyścigu do
Belwederu.

Wystarczyło parę miesięcy, by nawet, ci którzy  nie interesują się
polityką, zaczęli przecierać oczy,  kto w tej chwili piastuje najważniejsze
stanowisko w państwie. I nie chodzi już o wyliczanie wpadek i przejęzyczeń,
mogą się każdemu przytrafić, tylko o cechy osobowości, które się ujawniły
podczas niecenzurowanych spotkań z ludźmi.

Ta emanująca buta i zadufanie. Wdawanie się w prostackie przekrzykiwanie ze
skandującymi nieprzychylne hasła  na wiecach, które miały być w założeniu
wyreżyserowanymi orgiami poparcia. Obnoszenie się z prymitywnymi hasłami o
zgodzie i bezpieczeństwie, z jednoczesnym dzieleniem społeczeństwa na tych
lepszych racjonalnych i tych wstrętnych radykałów. Nawoływanie: „nie dajcie
się uwieść frustratom i spóźnionym rewolucjonistom”

Także wygrażanie pięścią w ramach programu wyborczego też nie zrobiło
dobrego wrażenia.

A już pogardliwe odniesienie się do telewizyjnej debaty, gdzie postawił się
ponad resztą kandydatów i nie uznał za stosowne by stanąć wspólnie z nimi
przed kamerami, to kompletna kompromitacja.

Wyjście z medialnego inkubatora nie posłużyło prezydentowi zupełnie.

Fatalnym finałem tego okazała się dziennikarska „przepytywanka” w TVN tuż
przed ciszą wyborczą. Wydawałoby się, że w tej stacji prezydentowi włos z
głowy spaść nie może. Bogdan Rymanowski zacytował pytanie od widza:
Dlaczego Bronisław Komorowski nie podaje w trybie wyborczym Wojciecha
Sumlińskiego za książkę „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”?
Wywołało to ogromne wzburzenie prezydenta. Potraktował dziennikarza
wyjątkowo opryskliwie, zadając mu kontrpytanie czy Wojciech Sumliński jest
jego kolegą, bo jeśli tak, to niech wieł, że autor książki jest pod
oskarżeniem. Można to odczytać wręcz jako groźbę.

W każdym razie jowialny wujek Bronek okazał się już całkiem ewidentnie
aroganckim rzecznikiem interesów WSI i kłamczuszkiem, który udaje, że
zarzucił strzelanie do sarenek.

Konkludując, niezbyt elegancko można streścić efekt kampanii.

Rządzi nami Bredzisałw Bezwąsy herbu Krzesło i jeszcze by chciał.

Jakże inaczej na tym tle zaprezentował się nam Andrzej Duda.

Nie rozpieszczany przez media, za to wsparty przez kompetentny sztab
kandydat PiS, osiągnął chyba zdecydowanie więcej, niż oczekiwali od niego
jego koledzy, a być może i sam Jarosław Kaczyński, powierzając mu start w
niezwykle prestiżowych wyborach.

Co tu dużo mówić objawił się nam prawdziwy mąż stanu.

Pomimo polowania nieprzychylnych mediów nie udało się go przyłapać na
niczym przez całą kampanię. Wmanewrowanie w sprawę SKOK –ów, nie wypaliło.
Ze sprowokowanej awantury o in vitro, też Andrzej Duda wybrnął całkiem
poprawnie. A zarzuty, że był w Unii Wolności i ma żonę pochodzenia
żydowskiego, były tak dęte, że upadły same.

Nawet biorąc pod uwagę stan umysłów przepranych przez te ćwierćwiecze,
wybór jest chyba dość łatwy i kto powinien wygrać ewidentne.

Jedno jest pewne, zamiast nudnej i przewidywalnej elekcji, mamy sytuacje,
że w pałacu prezydenckim muszą mieć niezłego cykora.

Bredzisaw Bezwsy

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona