Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Budetowe cuda ydowskiego ministra

Budetowe cuda ydowskiego ministra

Data: 2013-07-18 01:39:02
Autor: Marek Woydak
Budetowe cuda ydowskiego ministra

Czy błędne założenia makroekonomiczne do ustawy budżetowej można przekuć na
propagandę pragmatycznego stymulowania gospodarki deficytem? Konferencja
prasowa po posiedzeniu rządu zdaje się być tego doskonałym przykładem.

Zgodnie z oczekiwaniem zdecydowanej większości ekonomistów, rząd przyznał
się do błędów przy tworzeniu budżetu na 2013 r. i przedstawił jego
nowelizację. Harmonogram realizacji budżetu nie był dotrzymywany, dochody
okazały się znacznie mniejsze od prognozowanych, co generowało deficyt
rosnący w szybszym tempie, niż zakładano. Nowy plan przewiduje, że wyrwa w
dochodach osiągnie rozmiary 24 mld PLN. Co trzecia brakująca złotówka po
prostu nie zostanie wydana – innymi słowy ministerstwa będą musiały znaleźć
ponad 8 mld PLN oszczędności. O pozostałe 16 mld PLN wzrośnie deficyt
budżetowy do poziomu 51 mld PLN. Aby tego dokonać, rząd musiał znowelizować
także ustawę o finansach publicznych i zawiesić działanie pierwszego progu
ostrożnościowego (relacji długu do PKB w wysokości 50%). Jego przekroczenie
zabrania zwiększania relacji deficytu budżetowego do dochodów.

W pierwszych komentarzach uwadze umknął fakt, o który rozbija się
nowelizacja budżetu – prognozę wzrostu gospodarczego. Ministerstwo Finansów
zakłada teraz, że PKB w 2013 r. wzrośnie o 1,5%. Biorąc pod uwagę fakt, że
zarówno w pierwszym, jak i drugim kwartale wzrost osiągnął zaledwie 0,5%,
urzędnicy ze Świętokrzyskiej muszą oczekiwać prawdziwego boomu
gospodarczego w dalszej części roku. Dla porównania, OECD prognozuje
anemiczny wzrost o 0,9%, o czym Instytut Kościuszki pisał już na początku
czerwca.

Podczas wtorkowej konferencji prasowej przedstawiono także mix nowych
terminów ekonomicznych.

Polityką stymulacyjną określono skutek w postaci narastającego od początku
roku deficytu budżetowego. Obecną sytuację trudno nazwać odejściem od
koncepcji austerity, bo rząd w pierwotnym budżecie zakładał coś zupełnie
innego – konsolidację fiskalną. Został „zaskoczony” spadkiem dochodów i
zobowiązany sztywnym budżetem do poniesienia wydatków. Nowelizacją
sankcjonuje już zatem procesy, które w finansach publicznych przebiegają
siłą własnego rozpędu.

Zakładając, że wzrost deficytu tak zbawiennie oddziałuje na gospodarkę, to
dlaczego wzrośnie on jedynie o 16, a nie 24 mld PLN? Cięcia wydatków i
stymulacja fiskalna to dwa przeciwstawne narzędzia polityki gospodarczej.
Ponadto, przy niezwykle sztywnym budżecie łatwe oszczędności można osiągnąć
jedynie wycofując się z inwestycji, które mają charakter prowzrostowy. Jest
to sprzeczne z zapewnieniami rządu, który twierdzi, że właśnie zaczął
prowadzić politykę stymulacyjną.

Oszczędności w wysokości 8 mld PLN, które „nie dotykają najsłabszych” i
„nie ograniczą inwestycji” oznaczają, że pół roku temu uchwalono budżet, w
którym zmarnowana została pokaźna kwota. Mówiąc wprost są to wydatki bez
sensu, jeżeli ich zaniechanie nie ma żadnego negatywnego skutku dla
gospodarki. Niestety, nie zostały przedstawione żadne przykłady takich
wydatków, zatem uzasadnione jest postawienie pytania o istnienie takowych
pozycji w budżecie.

Minister Rostowski był łaskaw powiedzieć, że obecne regulacje zawarte w
ustawie o finansach publicznych są nieelastyczne, a nowe rozwiązania
obejmujące regułę wydatkową ograniczą te sztywności. To błędne rozumowanie.
Gdyby rząd utrzymywał poziom długu publicznego znacznie poniżej progów
ostrożnościowych, mógłby pozwolić sobie na kilka lat wysokiego deficytu,
prowadząc tak bardzo cenioną teraz politykę antycykliczną – łagodzenia
recesji i niedopuszczania do przegrzania gospodarki.

Łukasz Pokrywka - ekonomista, wiceprezes Instytutu Kościuszki

Budetowe cuda ydowskiego ministra

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona