Na polecenie Watykanu wszystkie episkopaty muszą przygotować normy postępowania przy nadużyciach seksualnych wobec dzieci. To ostrzeżenie dla duchownych, którzy wolą chronić oprawców, a nie ofiary, a ich jedyną troską jest to, by skandal nie wyszedł poza kurię.
Dobrze, że biskupi mają "obowiązek powiadomienia władz świeckich o domniemanym przestępstwie", z tym że zgodnie z prawem danego państwa. Watykan mógłby to jednak wyraźniej nakazać. Brak współpracy był przyczyną wielu dramatów. Watykańska instrukcja "Crimen sollicitationis" z1962r. nakazywała milczenie o pedofilii. Księża z niej korzystali, choć już w2001 r. Jan Paweł II nakazał informowanie o tym Watykanu. Benedykt XVI robi wiele, by zmazać grzech zaniechania Kościoła. Pod jego naciskiem biskupi irlandzcy publicznie rozliczyli się ze zbrodniami molestowania dzieci przez księży.

Polski Kościół nie prowadził tylu placówek wychowawczych co irlandzki, więc skandale nie wybuchną tak masowo. Ale i pojedyncze przypadki są przerażające. Także dlatego, że pokazują poważne uchybienia naszego Kościoła.



Przewodniczący Episkopatu abp Józef Michalik latami bronił księdza z Tylawy skazanego na dwa lata więzienia w zawieszeniu i ośmioletni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela za molestowanie sześciu dziewczynek. "Gazeta" opisywała molestowanie nieletnich podopiecznych przez ks. Andrzeja ze Szczecina. Wiele lat hierarchowie nie robili nic, żeby sprawę wyjaśnić, choć ją znali. Proces kościelny rozpoczął się z wieloletnim poślizgiem i jest tajny. Ks. Andrzej nadal pracuje dla diecezji, odsunięto go tylko od pracy z młodzieżą.

Watykański dokument ma te praktyki ukrócić. To test dla polskiej hierarchii, bo najważniejsza jest zmiana nastawienia. Duchowni, dowiadując się, że ksiądz w ich parafii jest podejrzewany o krzywdzenie dzieci, powinni zrobić wszystko, by to wyjaśnić i wyciągnąć konsekwencje. W przeciwnym razie zaprzeczają swemu powołaniu. Miejsce Kościoła jest po stronie pokrzywdzonych.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,9610162,Watykan_pokazal__gdzie_miejsce_Kosciola.html#ixzz1MabobgKm




Przemek

"Wyjście jest tylko jedno. Radiu Maryja należy odebrać status nadawcy
społecznego, z którym od początku ma wspólnego tyle, co Jarosław Kaczyński
ze znajomością Śląska. Od Rydzyka usłyszymy znów świadectwa męczeństwa jego
rozgłośni, ale przecież: "Alleluja i do przodu".