Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   CBA = Cudowna Banda Amatorów.

CBA = Cudowna Banda Amatorów.

Data: 2010-02-08 18:58:49
Autor: Artur Borubar
CBA = Cudowna Banda Amatorów.
Dwie podwójne wpadki Kamińskiego i trzy hipotezy, czyli o politycznych partaczach z CBA (Cudownej Bandy Amatorów)
Dotychczasowe prace hazardowej komisji śledczej potwierdzają hipotezę, że Mariusz Kamiński był zmuszony odpalić aferę hazardową przed czasem. Dlatego materiały operacyjne były przygotowywane na chybcika. I dlatego i Kamiński i CBA zaliczyło przy tej operacji tyle wpadek. To wnioski z przesłuchania Kamińskiego, Zbigniewa Chlebowskiego, Mirosława Drzewieckiego i premiera Donalda Tuska. Kilka drobnych faktów zestawionych razem pokazuje, że CBA kierowane przez Kamińskiego nie kierowało się dobrem śledztwa, ale polityką. Tak to jest, gdy polityczni partacze bawią się w agentów CBA (czyli Cudowną Bandę Amatorów).

Paradoksalnie więc dotychczasowe prace komisji najbardziej obciążyły CBA i samego Kamińskiego. Paradoksalnie, bo PO na to nie liczyła, a PiS w komisji robi za adwokata Biura i jego byłego szefa Mariusza Kamińskiego. Najbardziej, bo Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki - dwa czarne charaktery afery hazardowej - zeznając przed komisją nie pogrążyli się bardziej niż na taśmach z podsłuchu CBA.

Podwójna wpadka z Chlebowskim

Podczas przesłuchania Kamińskiego posłowie potwierdzili, że szef CBA wprowadził w błąd premiera Tuska, wmawiając mu 14 sierpnia 2009 r, że fragmenty podsłuchanych przez CBA rozmów Chlebowskiego z Sobiesiakiem dotyczą procesu legislacyjnego w sprawie ustawy hazardowej. Bo np. jeden z najbardziej obciążających Chlebowskiego fragmentów - że załatwi Sobiesiakowi sprawę na 90 proc. - nie dotyczy wykreślenia z projektu niechcianych przez Sobiesiaka dopłat, a zezwolenia na prowadzenie salonu gier, którym później zajął się sąd administracyjny.

Kamiński nie umiał komisji wyjaśnić, dlaczego ani on, ani jego funkcjonariusze nie zorientowali się, o czym Chlebowski rozmawia z Sobiesiakiem. Wykręcał się brakiem czasu. A przecież ta rozmowa została nagrana w sierpniu 2008 r. (rok przed rozmową z Tuskiem o aferze hazardowej!). Kamiński zamiast to komisji wyjaśnić powtarzał, że i ta rozmowa dowodzi, że Chlebowski był chłopcem na posyłki u Sobiesiaka.

No właśnie! Dowodzi. O ileż bardziej mocne byłyby zarzuty Kamińskiego, gdyby przedstawił premierowi dowody, że Chlebowskim był "załatwiaczem" Sobiesiaka, bo obiecywał pilnować jego spraw nie tylko w rządzie, ale i w sądzie. Ale tego szef CBA w sierpniu 2009 r. nie wiedział.

To podwójna wpadka Kamińskiego. Bo jednym ruchem potężnie osłabił swój materiał dowodowy przeciwko Chlebowskiemu i ujawnił swoją (i Biura) niekompetencję.

Podwójna wpadka z Drzewieckim

Drzewiecki podczas przesłuchania poprosił komisję, by sprawdziła, czy CBA założyło mu podsłuch i czy miało na to zgodę. Drzewiecki podejrzewa, że był podsłuchiwany, bo "Rzeczpospolita" doniosła, że 22 września 2009 r. Drzewiecki po tajemniczym spotkaniu z Sobiesiakiem w warszawskim hotelu Radisson zadzwonił do żony i powiedział, że "szykowana jest jakaś intryga". Z tekstu wynika, że autor referuje punkt widzenia CBA, czyli, że jego źródłem jest Biuro.

Skąd CBA mogło znać treść telefonicznej rozmowy Drzewieckiego z żoną? Miał telefoniczny podsłuch. Był legalny? "Gazeta" ustaliła, że marszałek Sejmu o takim podsłuchu nic nie wie, a powinien, bo chodzi o posła ("Rzeczpospolita" w sobotnim wydaniu broni CBA przed zarzutem o nielegalny podsłuch, tłumacząc, że może to agent podsłuchał tę rozmowę. Ale to znów prowadzi do CBA).

Na dodatek we fragmentach podsłuchów, które CBA przekazało na jesieni zeszłego roku premierowi, prezydentowi i marszałkom Sejmu i Senatu rozmowy Drzewieckiego z żoną nie ma. Autor przecieku był więc niechlujny (pośpiech, brak profesjonalizmu?) i nie sprawdził, że tej rozmowy tam nie było. Tym samym zdjął z premiera, prezydenta i marszałków podejrzenie o ten przeciek. Ale pogrążył CBA, bo tylko Biuro wiedziało o istnieniu tej rozmowy. To z kolei uprawdopodabnia tezę, że i pierwszy przeciek (fragmenty podsłuchanych rozmów Drzewieckiego i Chlebowskiego z m.in. z Sobiesiakiem) do tej samej gazety w tej samej sprawie pochodził z tego samego źródła.

Przeciek miał zaszkodzić Drzewieckiemu i wesprzeć lansowaną przez Kamińskiego hipotezę, że to premier i b. minister sportu są najważniejszymi ogniwami w łańcuszku przeciekowym. Bo skoro pod koniec września, a zatem przed wybuchem afery, Drzewiecki mówił do żony o "szykowaniu intrygi, to musiał coś wiedzieć. A mógł wiedzieć właśnie od premiera.

Ale wyszło inaczej. I to jest druga podwójna wpadka Kamińskiego. Bo jednym ruchem zdradził źródło przecieku stenogramów z podsłuchu i ujawnił tajniki operacji CBA, że Drzewiecki był podsłuchiwany

To wszystko potwierdza hipotezę, że Kamiński zdetonował aferę hazardową sporo przed planem. Coś (ktoś?) pokrzyżowało mu szyki. Więc musiał działać szybko, na oślep, by zdążyć na czas. Dlaczego?

Trzy hipotezy

1. A może afera hazardowa miała zostać odpalona późną wiosną lub wczesnym latem 2010 r., gdy już ruszy prezydencka kampania wyborcza?

Jesienią zeszłego roku PiS zakładał (jak i wszyscy), że Tusk w wyborach wystartuje i będzie najgroźniejszym rywalem dla Lecha Kaczyńskiego. Uderzenie w Tuska aferą hazardową w trakcie kampanii mogłoby poważnie nadszarpnąć zaufanie do niego, a nawet całej PO. Może nawet bardziej niż jesienią zeszłego roku. Bo gdyby operacja CBA trwała nadal, Biuro mogłoby złapać Chlebowskiego lub Drzewieckiego na gorącym uczynku przepychania przez parlament ustawy w wersji oczekiwanej przez branżę hazardową, czyli bez dopłat. CBA mogło mieć żelazny dowód na ich nielegalny lobbing na rzecz ochrony ekonomicznych intetresów branży hazardowej np. w postaci poprawek znoszących dopłaty zgłaszanych przez któregoś z nich. A może mieliby także podsłuchane rozmowy, w których chwalą się swoją skutecznością i oczekują zapłaty? A może i nawet, jak Sobiesiak wynagradza ich, np. rocznym bezpłatnym karnetem na wyciąg narciarski w Zieleńcu dla całej rodziny?

Gdyby takie dowody CBA pokazała wiosną 2010 r., Platforma oberwałaby potężnie. Afera hazardowa byłaby na pewno tematem nr 1 latem i jesienią. PiS by się o to postarał, a "Wiadomości" TVP by w tym dopomogły.

Pośrednio taką hipotezę potwiedza Jarosław Kaczyński. Pod koniec września zeszłego roku - już po wizycie Kamińskiego u Tuska a przed ujawnieniem afery - obiecywał podczas kongresu PiS , że jego partia szybko przejmie władzę. Komentatorzy dziwili się, co Kaczyński ma na myśli? Przyspieszone wybory parlamentarne? Z jakiego powodu? I dlaczego Kaczyński zakładał, że PiS je wygra?

Ale jeśli założyć, że Kaczyński już wtedy wiedział, co podsłuchało CBA, jego zapowiedzi brzmią zrozumiale.


2. Może było tak, że szef CBA na początku sierpnia dowiedział się, że Tusk chce nagle zupełnie nowej ustawy hazardowej. Nie jest jasne, czy Tuskowi chodziło wtedy tylko o szukanie nowych źródeł dochodów do budżetu. Może premier miał już informację ze służb specjalnych (od ABW?), że coś złego dzieje się wokół tej ustawy i stąd pomysł, by pisać ją na nowo?

Kamiński zrozumiał, że w tej sytuacji afera z wykreślaniem z projektu dopłat na życzenie branży hazardowej po prostu nie wypali. Kamiński postanawia więc błyskawicznie iść do Tuską z "niedorobioną" aferą. Żeby zdążyć, zanim powstanie nowy projekt. Stąd ten pośpiech i wpadki.

3. A może było tak, że Kamiński na początku sierpnia uzyskał pewność, że rzeszowska prokuratura postawi mu zarzuty za tzw. aferę gruntową z 2007 r. Mógł o tym wiedzieć wcześniej, bo od późnej wiosny wiedziała o tym komisja naciskowa.

Kamiński postanowił więc szykować na łapu capu materiały dla premiera, bo spodziewał się, że gdy dostanie zarzuty, straci kontrolę nad tą operacją, a więc i okazję do pogrążenia Tuska i PO. Poza tym zyskał korzystny dla siebie argument, że zarzuty rzeszowskie są zemstą Tuska za wykrycie afery hazardowej. PiS i Kamiński grają na tę melodię do dziś.

Jakkolwiek było, jest dla mnie jasne, że Kamiński dla polityki poświęcił dobro śledztwa.


http://wyborcza.pl/1,75968,7539512,CBA___Cudowna_Banda_Amatorow.html



Przemek


--
Dość ideologii! W czasie rządów PiS liczba automatów o niskich wygranych wzrosła o 200 proc. - triumfował poseł Arłukowicz.

Data: 2010-02-08 19:40:27
Autor: cyc
CBA = Cudowna Banda Amatorów.

Użytkownik "Artur Borubar" <brońmy RP przed pisem@op.pl> napisał w wiadomości news:hkpjcp$e17


Kazda proba wpbec zafunf=dowanych nam w mediach faktow zamydlenia afery hazardowej jest conajmniej obludna . Fakty sa nie do obronienia i ten stran wszyscy powinni uznac za oczywisty .
Nie mniej cala otoczka w sprawie a wiec rola Kaminskiego i podleglych mu sluzb jest rownie godna wyjasnienia jak kontakty Chlebowskiego i sp-ki manipulujacymi nimi "biznesmenami " .
Nie wiem ktory z wymienionych problemow jest dla polskiej demokracji bardziej uwlaczajacy .
Rozwazajac wiec role Kaminskiego w sprawie , nie mozna zapominac o tych , ktorzy pozwolili temu ostatniemu na wszczecie typowej politycznej hucpy .

cyc

Data: 2010-02-08 21:37:29
Autor: Artur Borubar
CBA = Cudowna Banda Amatorów.

Użytkownik "cyc" <ja@ja.pl> napisał

Rozwazajac wiec role Kaminskiego w sprawie , nie mozna zapominac o tych , ktorzy pozwolili temu ostatniemu na wszczecie typowej politycznej hucpy .


Nie tyle pozwolili, co wręcz nakazali. Zapotrzebowanie było ogromne, choc nie chce mi się wierzyc, ze są aż tak głupi, by wierzyc w reelekcje Kaczyńskiego.

Przemek
--
Dość ideologii! W czasie rządów PiS liczba automatów o niskich wygranych wzrosła o 200 proc. - triumfował poseł Arłukowicz.

Data: 2010-02-09 10:28:39
Autor: Tomek
CBA = Cudowna Banda Amatorów.
TUSK = Teraz Usłyszysz Same Kłamstwa
T.

Data: 2010-02-09 10:42:02
Autor: Andrzej Adam Filip
CBA = Cudowna Banda AmatorĂłw.
"Tomek" <tentom@tlen.pl> pisze:
TUSK = Teraz Usłyszysz Same Kłamstwa
T.

*Same*? To on nawet kłamie jak mówi jak się nazywa? ;-)

--
Andrzej Adam Filip : Świat jaki jest każdy widzi (inaczej).
Spać z Leninem jeszcze nie znaczy zrozumieć leninizm.
  -- Stalin, JĂłzef (Iosif Wissarionowicz DĹźugaszwili) (1878-1953)

Data: 2010-02-09 12:14:33
Autor: ` heÂŽsk `
CBA = Cudowna Banda Amatorów.
On Tue, 09 Feb 2010 10:42:02 +0100, Andrzej Adam Filip <anfi@xl.wp.pl>
wrote:

*Same*? To on nawet kłamie jak mówi jak się nazywa? ;-)

 ty klamiesz nawet wtedy kiedy mowisz komus: dzien dobry.


--

 HeSk

"Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

Wlacz swiatla, wylacz myslenie! Stan dróg poprawi sie sam !
http://bezswiatel.4.pl/

CBA = Cudowna Banda Amatorów.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona