Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Charakter żyda i żyd w interesie

Charakter żyda i żyd w interesie

Data: 2009-05-19 20:09:58
Autor: wawa
Charakter żyda i żyd w interesie

       Żyd stał się obecnie znowu przedmiotem krytycznej uwagi całego świata.
Jego wybitna rola w sferze finansowej, politycznej i społecznej zaznaczyła się
tak dobitnie i oczywiście w czasie wojny, że miejsce zajmowane przezeń w
świecie, jego potęga i cel, do którego dąży, zostały poddane nowemu badaniu,
przeważnie nieprzychylnemu. Prześladowanie nie jest dla Żyda nowym
doświadczeniem, jest nim natomiast ścisłe bezstronne badanie jego natury i
narodowości. Od 2000 lat przeszło cierpi on z powodu instynktownego
antysemityzmu innych ras, ale ten antagonizm nie był nigdy rozumnym, ani też nie
potrafił stać się zrozumiałym. Dziś wszakże umieszczono Żyda jak gdyby pod
mikroskopem badań ekonomicznych, dla określenia i zrozumienia przyczyn jego
potęgi, przyczyn jego separatyzmu, przyczyn jego cierpień.

      W Rosji oskarżają go, że jest źródłem bolszewizmu – zarzut, który jest
uzasadniony albo też nie, zależnie od sfery, w której jest stawiany: my w
Ameryce, słysząc płomienną wymowę i widząc godną proroków żarliwość młodych
żydowskich apostołów reformy społecznej i przemysłowej, możemy spokojnie ocenić,
jak się sprawa przedstawia. W Niemczech zarzucają mu, że stał się przyczyną
upadku cesarstwa. Z zarzutu tego zrodziła się cała literatura, przytaczająca
mnóstwo szczegółowego materiału dowodowego, który zastanawia myśliciela. W
Anglii oskarżają go o to, że jest istotnym władcą świata rządzącym narodami jako
nadnaród, rządzącym potęgą złota, władcą, który wygrywa naród przeciwko narodowi
dla swych własnych celów, pozostając przy tym dyskretnie na dalaszym planie. W
Ameryce zwrócono uwagę na to, do jakiego stopnia starsi Żydzi, posiadający
bogactwo i młodsi Żydzi, posiadający ambicję zapełnili wszystkie organizacje
wojenne, zwłaszcza zaś mające styczność z wojennym przemysłem i handlem, a także
jak bardzo zależało im na przewadze, którą im zapewniło ich doświadczenie jako
agentów rządowych.

        Jednym słowem kwestia żydowska wysunęła się obecnie na plan pierwszy,
ale podobnie jak w innych zagadnieniach, co do których panują przesądy, czynione
będą na pewno usiłowania, aby ją stłumić jako niepolityczną, a więc nie nadającą
się do publicznej dyskusji. Doświadczenie jednak nauczyło nas, że kwestie w ten
sposób stłumione prędzej czy później wybuchają i wylewają się w niepożądanej i
niekorzystnej formie.

Żyd jest zagadką. Ubogi w swych masach, rządzi jednak finansami świata.
Rozproszony po całej ziemi, bez ojczyzny lub rządu, przedstawia mimo to jedność
ciągłości rasy, jakiej nie osiągnął żaden naród. Żyjąc pod uciskiem ograniczeń
prawnych we wszystkich niemal państwach, pozyskał władzę przy niejednym tronie.
Istnieją dawne proroctwa, głoszące, że Żydzi powrócą do własnego kraju i będą
stamtąd rządzili światem, przedtem jednak muszą przetrwać napaść połączonych
narodów ludzkości.

Dziedziną, która zatrudnia większy procent Żydów, niż członków jakiejkolwiek
innej rasy, jest handel, – robienie interesów. Żyd może zbierać szmaty i
sprzedawać je, ale zawsze handluje. Od handlu starzyzną do rządzenia
międzynarodowym handlem i finansami Żyd wykazuje najwyższe uzdolnienie do
handlu. Bardziej, niż jakakolwiek inna rasa na świecie żywi on odrazę do pracy w
przemyśle, równoważąc tę odrazę jednakowo wyraźną zdolnością do handlu. Chłopiec
nieżyd wybija się do samodzielności, szukając pracy w dziedzinie wytwórczości
lub na polu technicznym; ale chłopiec żydowski woli rozpocząć swoją karierę od
tego, że zostanie posłańcem, handlarzem lub kancelistą, czymkolwiek, byle mieć
styczność z handlową stroną przedsiębiorstwa. Dawna statystyka pruska ilustruje
tę charakterystykę: na ogólną liczbę ludności 264 400 liczba Żydów wynosiła
sześć procent, czyli 16 164. Z tej liczby 12 000 było handlujących i 4 164
robotników. Spośród ludności nieżydowskiej, z pozostałych 94 procent czyli z
liczby 153 236 ludzi handlujących było zaledwie 17 000.

Statystyka współczesna wykazałaby liczną klasę pracowników zawodowych i
naukowych, nie stwierdziłaby wszelako zmniejszenia procentu handlujących i
prawdopodobnie ujawniłaby niewielki tylko wzrost liczby robotników. W samej
Ameryce przeważająca liczba wielkich przedsiębiorstw, trusty i banki, bogactwa
naturalne i główne produkty rolne, zwłaszcza tytoń, bawełna i cukier, pozostają
pod zarządem finansistów żydowskich lub ich agentów. Żydowscy dziennikarze
stanowią tu liczną i potężną grupę. „Wielka liczba składów znajduje się w
posiadaniu firm żydowskich„, mówi Encyklopedia żydowska, a wiele z nich, jeśli
nie większość, jest prowadzona pod nieżydowskimi nazwiskami. Żydzi stanowią
najliczniejszą w Ameryce klasę właścicieli posiadłości ziemskiej na wsi. Rządzą
w świecie teatralnym. Pod ich absolutną władzą znajduje się rozpowszechnianie
wydawnictw w całym kraju. Bardziej niż jakakolwiek inna rasa, której obecność
wśród nas daje się zauważyć, korzystają z codziennej przychylnej opinii prasy,
co byłoby niemożliwe, gdyby nie posiadali sposobności wytworzenia tej opinii i
podania do publicznej wiadomości. Werner Sombart w swej pracy „Żydzi i
kapitalizm współczesny„ powiada: „Jeśli stosunki w Ameryce będą się rozwijały po
tej samej linii, co za czasów ostatniego pokolenia, jeżeli statystyka
imigracyjna i stosunek urodzeń wśród wszystkich narodowości pozostaną bez
zmiany, wyobraźnia nasza może sobie przedstawić Stany Zjednoczone za lat
pięćdziesiąt lub sto, jako kraj zamieszkały przez Słowian, Murzynów i Żydów,
przy czym Żydzi naturalnie będą zajmowali stanowisko ekonomicznie przodujące„,
Sombart jest pisarzem filosemickim.

Nastręcza się pytanie: Jeśli Żydzi rządzą, jak się to stało: Ameryka jest krajem
wolnym. Żydzi stanowią tu zaledwie trzy procent ogólnej liczby ludności; na
każdego Żyda wypada 97 nieżydów; na trzy miliony Żydów w Stanach Zjednoczonych
jest 97 milionów nieżydów. Jeżeli Żydzi rządzą, to czy dzieje się to dzięki ich
wyższemu uzdolnieniu, czy też z powodu niższości i niedbalstwa nieżydów?

Najprostszą odpowiedzią byłoby, że Żydzi, którzy przybyli do Ameryki, spróbowali
szczęścia, jak inni i okazali się szczęśliwszymi w walce konkurencyjnej. Ale
odpowiedź ta nie ogarnia wszystkich faktów. Zanim będziemy mogli dać na to
pytanie bardziej wyczerpującą odpowiedź, musimy wyjaśnić dwa punkty. Pierwszym
jest: nie wszyscy Żydzi rządzą w świecie finansowym. Jest także mnóstwo ubogich
Żydów, jakkolwiek większość ich nawet w ubóstwie nie traci samodzielności.

 I choć może być prawdą, że głównymi kierownikami spraw finansowych naszego kraju
są Żydzi, to jednak nie jest prawdą, że każdy Żyd należy do kierowników
finansowych spraw kraju. Te dwie klasy należy odróżnić wyraźnie dla przyczyny,
która się ujawni, gdy zróżniczkujemy metody, jakimi posługują się bogaci Żydzi i
metody, jakich używają Żydzi ubodzy dla osiągnięcia władzy. Po wtóre fakt
solidarności żydowskiej czyni niemożliwym przykładanie jednej miary do
rezultatów osiąganych przez Żydów i przez nieżydów. Skoro zdobycie wielkiej sumy
bogactw w Ameryce stało się możliwym przez szczodre użytkowanie innej wielkiej
sumy bogactw, pochodzących zza morza, to jest skoro niektórzy imigranci żydowscy
przybyli do Stanów Zjednoczonych z finansowym poparciem europejskiego żydostwa,
niesłusznym byłoby tłumaczyć wybicie się tej klasy imigrantów za pomocą tych
samych praw, które uzasadniają, dajmy na to, wybicie się Niemców lub Polaków,
przybyłych tu bez innych środków prócz własnej ambicji i siły. Zapewne, wielu
Żydów przybyło do Ameryki w tych samych warunkach, ale niesłusznym byłoby
twierdzenie, że masowe opanowanie przedsiębiorstw przez bogactwo żydowskie,
zostało osiągnięte dzięki inicjatywie indywidualnej; było to raczej
rozciągnięcie na Amerykę władzy finansowej Żydów zza morza.

Jest to punkt, od którego należy rozpocząć badania pochodzenia władzy
żydowskiej. Oto rasa, która przez cały okres swej historii była rolniczą, której
geniusz narodowy był raczej duchowy niż materialny, sielankowy raczej niż
handlowy, a jednak dziś, gdy naród ten nie ma ojczyzny, nie ma rządu i jest
prześladowany w ten lub inny sposób, gdziekolwiek się uda, dziś, naród ten jest
uważany za głównego choć nieoficjalnego władcę świata. Skąd mógł powstać taki
dziwny zarzut i dlaczego tak wiele okoliczności zdaje się go usprawiedliwiać?

Zacznijmy od początku. W okresie kształtowania się narodowego charakteru Żydów
żyli oni pod władzą prawa, które uniemożliwiało powstanie wśród nich zarówno
plutokracji jak pauperyzmu. Reformatorzy współcześni, budujący wzorcowe systemy
społeczne na papierze, dobrze by uczynili, gdyby zaznajomili się z systemem, na
którego zasadzie zorganizowani byli Żydzi starożytni. Prawo Mojżesza czyniło
„arystokrację pienieżną” na podobieństwo obecnej finansjery żydowskiej,
najzupełniej niemożliwą, ponieważ zakazywało pabierania procentów.
Uniemożliwiało ono również stałe korzystanie z zysku, osiągniętego z cudzej
niedoli. Wyzysk i spekulacja nie były faworyzowane przez system żydowski. Nie
mogło tam być gromadzenia ziemi, gdyż była ona podzielona pomiędzy ludem i
jakkolwiek poszczególne działy mogły być utracone przez zaciągnięcie długu lub
sprzedane przymusowo, jednak po 50 latach powracały do rodziny pierwotnego
właściciela, w którym to czasie, zwanym „rokiem jubileuszowym” praktycznie
biorąc, rozpoczynał się nowy okres społeczny. Wytworzenie się klasy bogatych
finansistów było na zasadzie tego systemu niemożliwe, jakkolwiek okres lat 50
dawał szerokie pole do popisu inicjatywie prywatnej, która mogła się ujawnić w
sprawiedliwych warunkach konkurencyjnych.

O ile by zatem Żydzi zachowali ten status jako naród, gdyby pozostali w
Palestynie, rządzeni prawem Mojżesza, nie osiągnęliby prawdopodobnie wybitnego
stanowiska finansowego, jakie dziś zajmują. Żyd nigdy nie bogaci się przez Żyda.
Nawet w czasach obecnych Żydzi nie ciągną zysków z Żydów lecz z tych narodów,
wśród których przebywają. Prawo żydowskie pozwalało Żydowi robić interesy z
nieżydami na odmiennych podstawach, niż z bratem Żydem. To, co nazywają „prawem
obcego”, było określone, jak następuje: „obcemu możesz pożyczać na lichwę, ale
twojemu bratu nie będziesz pożyczał na lichwę”.

Rozproszeni pomiędzy narodami, lecz nie roztapiający się w tych narodach i nie
tracący nigdy bardzo wyraźnej odrębności, Żydzi mieli sposobność praktykowania
„etyki obcego” w ciągu długich stuleci. Będąc obcymi wśród obcych, częstokroć
wśród obcych, wrogich aż do okrucieństwa, uznali to prawo za przywilej odwetowy.
Jednakże sam ten fakt nie wystarcza do usprawiedliwienia przewagi, jaką
osiągnęli Żydzi w sprawach finansowych. Wytłumaczenia tego zjawiska szukać
należy w Żydach samych, w ich sile pomysłowości i specjalnych skłonnościach.

Już bardzo wcześnie w historii Żydów odnajdujemy dążność Izraela do stania się
narodem – władcą w stosunku do innych narodów – wasali. Pomimo faktu, że celem
proroczym w stosunku do Izraela ma być, jak się zdaje, moralne oświecenie świata
za jego pośrednictwem, „żądza panowania” w Izraelu najwidoczniej przeszkadzała
temu celowi. Tak przynajmniej wnosić można z tonu Starego Testamentu. Mimo
rozkazu Bożego, aby wygnali Chanaanitów, żeby ich zepsucie nie zaraziło Izraela,
Żydzi nie usłuchali, jak mówią stare kroniki. Przyjrzeli się ludowi Chanaanitów
i spostrzegli, jak wielka suma energii ludzkiej pójdzie na marne, gdy ich
wygnają. Toteż Izraelici wzięli ich do niewoli. „I stało się, że gdy Izrael był
silny, nałożył daninę na Chanaanitów i nie wygnał ich całkowicie”. Ta właśnie
forma nieposłuszeństwa, ta dążność raczej do materialnego panowania, niż do
przewodnictwa duchowego zaznaczyła początek długowiecznej niedoli, jaką za karę
ponosi Izrael.

Rozproszenie Żydów pomiędzy innymi narodami zmieniło czasowo (tj. jak w chwili
obecnej na okres przeszło 25-ciu stuleci) program, który według ich dziejów miał
być nakreślony przez Boga, a rozproszenie to trwa do dnia dzisiejszego. Są
wprawdzie jeszcze we współczesnym judaizmie przywódcy duchowi, utrzymujący, że
misja Izraela wśród narodów ma charakter duchowy, ale ich zapewnienia, iż Izrael
obecnie wypełnia tę misję są mniej przekonywujące, niżby być mogły, gdyby były
poparte liczniejszymi dowodami. Izrael w ostatnich wiekach ciągle się jeszcze
przypatruje światu nieżydowskiemu i rozmyśla nad tym, jaką korzyść wyciągnąć
może z tej sumy energii ludzkiej jaką świat ten przedstawia. Ale kara Izraela
jeszcze nie skończona: jest on wygnany ze swego kraju, skazany na odosobnienie w
każdym środowisku, w jakim się znajdzie, aż nie skończy się czas wygnania i
bezdomności w odbudowanej Palestynie, a Jerozolima stanie się centrum ziemi, tak
jak to przepowiedzieli najstarsi prorocy.

Gdyby Żydzi byli urzędnikami, robotnikami, pracującymi dla innych ludzi,
prawdopodobnie ich rozproszenie nie przybrałoby takich wielkich rozmiarów. Ale
ponieważ są handlarzami, instynkt gnał ich po całym świecie zamieszkałym. W
odległych czasach byli już Żydzi w Chinach. Zjawili się w Anglii za czasów
Saksonów, jako kupcy. Kupcy żydowscy znajdowali się już w Ameryce Południowej na
sto lat przedtem, nim ojcowie pielgrzymi wylądowali w Plymouth Rock. Żydzi
zapoczątkowali przemysł cukrowy na wyspie św. Tomasza w roku 1492. Osiedli już w
Brazylii w czasie, gdy zaledwie kilka wiosek znajdowało się na wschodnim
wybrzeżu kraju, zwanego dzisiaj Stanami Zjednoczonymi. A jak daleko przeniknęli
w głąb lądu świadczy fakt, że pierwszym białym dzieckiem, które przyszło na
świat w Georgii, było dziecko żydowskie – Izaak Minis. Obecność Żydów na całej
kuli ziemskiej, ich spójnia wewnętrzna uczyniła z nich naród rozproszony wśród
innych narodów, korporację, posiadającą agentów wszędzie.

Jednak inna jeszcze zdolność sprzyjała wielce wyniesieniu się Żydów do znaczenia
potęgi finansowej – ich talent wynajdywania nowych metod robienia interesów.
Przedtem nim Żydzi rozproszyli się po świecie, transakcje handlowe zawierano w
sposób bardzo surowy i prymitywny. A gdy chcemy dociec pochodzenia wielu metod
handlowych, które upraszczają i ułatwiają handel współczesny, prawie na pewno
znajdziemy u ich źródła żydowskie nazwisko. Większość niezbędnych środków i
sposobów kredytu i wymiany była wymyślona przez kupców żydowskich, nie tylko do
użytku wewnętrznego, pomiędzy Żydami, ale także dla kontrolowania i trzymania w
szachu nieżydów, z którymi mieli do czynienia. Najstarszy z istniejących weksli
był wystawiony przez Żyda, niejakiego Szymona Rubensa. Żydowskim również
wynalazkiem jest czek płatny „na okaziciela”.

Zajmujący szczegół historyczny wiąże się z dokumentem „płatnym na okaziciela”.
Nieprzyjaciele Żydów wyzuwali ich zawsze z ostatniego grosza, mimo to, rzecz
dziwna Żydzi podnosili się z ruiny nadzwyczaj szybko i byli równie bogatymi, jak
przedtem. W jaki sposób podnosili się tak szybko z upadku? Ich aktywa ukrywały
się zawsze poza „okazicielem” i w ten sposób spora część majątku pozostawała
nienaruszona. W czasach, gdy każdy pirad mógł prawnie zagarnąć rzeczy powierzone
Żydom, potrafili oni bronić się, ukrywając swój majątek w papierach, które były
bezimienne.

Pod wpływem Żydów wszystkie interesy zaczęły się koncentrować dokoła majątków,
zamiast, jak przedtem, dokoła osób. Przedtem wszystkie pretensje były wytaczane
przeciwko osobom; Żydzi wiedzieli, że majątek jest pewniejszy niż ludzie z
którymi mieli do czynienia, toteż wymyślili, aby ich pretensje były wytaczane
przeciwko majątkom. Poza tym środek ten pozwolił im samym pozostawać możliwie w
ukryciu. Wprowadziło to do interesów pierwiastek bezwzględności o tyle, że miano
do czynienia z majątkiem raczej niż z ludźmi i ta bezwzględność pozostała do
dnia dzisiejszego. Druga dążność, która przetrwała i która posiada tę korzystną
stronę, że maskuje władze, jaką osiągnęli Żydzi, pochodzi z tego samego źródła,
co i weksle „na okaziciela”; pozwala ona mianowicie, aby przedsiębiorstwo,
opanowane przez kapitał żydowski figurowało pod nazwą, która niczym nie zdradza
udziału w nim Żydów.

Żyd jest jedynym i najdawniejszym kapitalistą, ale z zasady woli nie rozgłaszać
tego faktu po całym świecie; woli on posługiwać się nieżydowskimi bankami i
kompaniami trustowymi jako swymi agenturami i narzędziami. Znaczący termin
„nieżydowski front” pojawia się często w związku z tą praktyką.

Pomysł zorganizowania giełdy jest przypisywany również żydowskiemu talentowi
finansowemu. W Berlinie, Paryżu, Londynie, Frankfurcie i Hamburgu Żydzi
zarządzali pierwszymi giełdami, gdy Wenecja i Genua, nazywane wprost „miastami
żydowskimi”, obfitowały we wszelkie udogodnienia, dotyczące spraw handlowych i
bankierskich. Bank Angielski został założony za poradą i z pomocą Żydów
emigrantów z Holandii, Bank Amsterdamski i Bank Hamburski powstały pod wpływem
Żydów.

Ciekawy fakt należy zanotować w związku z prześladowaniami i wynikłymi stąd
wędrówkami Żydów po Europie. Mianowicie, gdziekolwiek się przenosili, wraz z
nimi przenosiło się centrum handlowe. Gdy Żydzi byli swobodni w Hiszpanii, była
ona centrum złota na świat cały. Z chwilą, gdy Hiszpania wypędziła Żydów,
utraciła pierwszeństwo finansowe, aby go już nigdy nie odzyskać. Badacze
historii ekonomii w Europie, dziwili się zawsze, czemu centrum handlowe
przesunęło się z Hiszpanii, Portugalii i Włoch do krajów północnych, do
Holandii, Niemiec i Anglii. Szukali rozwiązania tego zagadnienia w wielu
faktach, ale żaden z nich nie dawał zadawalającego wyjaśnienia. Jednakże, skoro
jest wiadomym, że zmiana ta następuje równocześnie z wypędzeniem Żydów z
południa i z ich ucieczką na północ, skoro wiadomo, że wraz z przybyciem Żydów w
krajach północnych zawrzało życie handlowe, które kwitnie tam do dnia
dzisiejszego – wówczas rozwiązanie zagadki nie jest zbyt trudne. I okazało się
znowu, że z chwilą, gdy Żydzi zmuszeni byli do zmiany miejsca, centrum światowe
drogocennych metali przeniosło się wraz z nimi.

To rozproszenie Żydów po Europie i po świecie całym, przy czym każda żydowska
społeczność jest spojona braterstwem krwi, wiary i cierpień z każdą inną grupą
żydowską, – umożliwiła im stanie się międzynarodowymi w takim stopniu, w jakim
nie mogła się stać międzynarodową żadna inna rasa lub też grupa kupiecka. Nie
tylko bowiem byli oni wszędzie (Amerykanie i Rosjanie są też wszędzie), lecz
pozostawali między sobą w kontakcie. Byli oni zorganizowani przed epoką
świadomych międzynarodowych organizacji handlowych i byli zarazem spojeni
nerwami wspólnego życia. Wielu pisarzy średniowiecznych zauważyło już, że Żydzi
wiedzieli lepiej o wszystkim co się działo w Europie, niż odnośne rządy.
Posiadali oni również lepsze wiadomości o tym, co się stać może. Znali lepiej
położenie niż mężowie stanu. Wiadomości te komunikowali sobie wzajemnie za
pośrednictwem listów z grupy do grupy, z kraju do kraju. Można doprawdy
powiedzieć, że w ten sposób zainicjowali bezwiednie biuletyny finansowe.
Niewątpliwie, wiadomości, które udało im się zdobyć i rozpowszechniać w ten
sposób, miały wartość nieocenioną w ich przedsięwzięciach spekulacyjnych.
Wiadomość, uprzedzająca jakiś fakt, zapewniała olbrzymie korzyści w epoce, gdy
nowiny były rzeczą rzadką, niepewną i dochodzącą nierychło.

W ten sposób mogli finansiści żydowscy stać się ajentami pożyczek narodowych,
którą to formę interesu popierali zawsze, gdzie się tylko dało. Żydzi zawsze
pragnęli mieć swymi odbiorcami narody. Pożyczki narodowe ułatwiała obecność
członków tej samej rodziny finansistów w rozmaitych krajach, co stanowiło
spoisty dyrektoriat, przez który król mógł być wygrywany przeciwko królowi, rząd
przeciwko rządowi, przez który wyzyskiwano narodowe przesądy i obawy, a to
wszystko ku niemałej korzyści ajentów fiskalnych.

Jednym z najpospolitszych zarzutów, stawianych dziś Żydom, jest właśnie, że
uprawiają nadal to rozległe pole finansowe. Istotnie w krytykach wymierzanych
przeciwko Żydowi jako kupcowi, mówi się stosunkowo niewiele o nim jako o kupcu
indywidualnym, obsługującym indywidualnych odbiorców. Tysiące drobnych kupców
żydowskich cieszy się w handlu szacunkiem, podobnie jak dziesiątki i tysiące
rodzin żydowskich zażywają szacunku jako nasi sąsiedzi. Krytycyzm o ile odnosi
się do najpotężniejszych finansistów, nie wypływa bynajmniej z pobudek rasowych.
Niestety pierwiastek rasowy, który tak łatwo podlega fałszywej interpretacji jak
przesąd rasowy, zabarwia jednak całą kwestię przez siłę tego faktu, że łańcuch
międzynarodowych finansistów, który otacza ziemię, ujawnia w każdym swym ogniwie
żydowskiego kapitalistę, żydowską rodzinę finansistów lub opanowany przez Żydów
system bankowy. Niektórzy upatrują w tym świadomą organizację potęgi żydowskiej,
zmierzającą do opanowania nieżydowskiego świata, inni znów przypisywali ten fakt
rasowym sympatiom żydowskim, ciągłości ich interesów rodzinnych poprzez szereg
pokoleń i rozrostowi współrzędnych gałęzi. Według powiedzenia pisma, Izrael
rośnie jak szczep winny, wypuszczający nowe gałęzie i pogłębiający stare
korzenie, które jednak stanowią część tego samego szczepu.

Żydowska zdolność postępowania z rządami może być również odniesiona do czasów
jego prześladowania. Wcześnie poznał Żyd potęgę złota w stosunkach ze
sprzedajnym nieprzyjacielem. Dokądkolwiek się udał, szła za nim jak przekleństwo
odraza innych narodów. Żyd nie był nigdy popularny jako rasa, nawet
najzagorzalszy Żyd nie zaprzeczy temu, jakkolwiek zechciałby to zjawisko
tłumaczyć. Oczywiście jednostki bywały popularne: przy bliższym poznaniu
odnajdujemy w Żydach wiele sympatycznych cech charakteru; tym niemniej jednak,
jednym z najcięższych brzemion, które Żydzi są zmuszeni dźwigać jako rasa, jest
brzemię ich rasowej niepopularności. Nawet w czasach obecnych, w krajach
cywilizowanych, w warunkach, które uniemożliwiają wszelkie prześladowania,
niepopularność ta istnieje. Co więcej, Żydzi, jak się zdaje, nie dbali nigdy o
pozyskanie sympatii mas nieżydowskich, co wypływało być może stąd, że im się to
nie udawało, ale daleko prawdopodobniej stąd, że posiadają oni wrodzone
przeświadczenie, iż należą do wyższej rasy. Jakakolwiek jest tego przyczyna,
jest faktem niezaprzeczonym, że starali się zawsze pozyskać przyjaźń jedynie
królów i możnych. Co im szkodziło, że lud zgrzytał nań zębami, skoro mieli za
sobą króla i dwór. Toteż zawsze, nawet w najcięższych dla Żydów czasach, istniał
typ „nadwornego Żyda”, który kupował sobie pożyczkami jakie udzielał królowi i
posiadał w postaci długu klucz, zapewniający mu wstęp na pokoje królewskie.
Polityka Żydów polegała zawsze na tym, aby dotrzeć do „kwatery głównej”. Nie
próbowali oni nigdy zbliżyć się z ludem rosyjskim, ale usiłowali pozyskać dwór
rosyjski. Nie próbowali nigdy zjednać sobie ludu niemieckiego, ale udało im się
przeniknąć do dworu niemieckiego. W Anglii wzruszyli pogardliwie ramionami na
wieść o antyżydowskiej reakcji wśród ludu angielskiego, – co ich to obchodziło.
Czyż nie mają za sobą całego angielskiego lordostwa, czy nie dzierżą sznurka od
sakiewki Wielkiej Brytanii?

Tej dążności do „kwatery głównej” można prawdopodobnie przypisać fakt opanowania
przez nich rozmaitych rządów. Prócz tej zdolności posiadali oni także talent
dostarczania tego, czego rządy potrzebowały. Gdy rząd potrzebował pożyczki,
nadworny Żyd umiał przeprowadzić tę sprawe za pośrednictwem Żydów w innych
centrach i stolicach politycznych. Gdy jakiś rząd chciał zapłacić dług innemu
rządowi nie narażając drogocennego metalu na ryzyko przewozu na mułach przez
kraj, w którym grasowali rozbójnicy, Żyd nadworny potrafił również załatwić tę
sprawę. Przekazywał on tylko papierowy dakument i dług bywał regulowany przez
dom bankierski w zagranicznej stolicy. Gdy wojsko po raz pierwszy było żywione
za pośrednictwem dostawców, jak to się współcześnie praktykuje, – dostawcą tym
był Żyd; on bowiem posiadał i odpowiedni po temu kapitał i odpowiedni system; co
więcej, najgorętszym, pragnieniem jego było mieć za odbiorcę – naród.

Ta dążność, która oddała znakomite usługi rasie w wiekach prześladowań i burz,
nie osłabła, zdaje się, do dnia dzisiejszego. Nic też dziwnego, że widząc, do
jakiego stopnia plemię liczebnie tak drobne opanowało rządy współczesne, Żyd,
który zastanawia się nad niewspółmiernością pomiędzy liczbą członków swego
narodu a ich potęgą, jest zupełnie usprawiedliwiony, jeśli upatruje w tym dowód
rasowej wyższości Izraela.

Można powiedzieć, że pomysłowość Żydów w wynajdywaniu nowych środków i sposobów
w dokonywaniu transakcji handlowych trwa do dnia dzisiejszego podobnie, jak ich
zdolność przystosowania się do zmiennych warunków. Żydzi są pierwsi, gdy idzie o
zakładanie domów handlowych zagranicą. A to w tym zamiarze, aby odpowiedzialni
przedstawiciele firmy krajowej mogli być od razu na miejscu i wyciągnąć korzyści
dające się osiągnąć przy każdym otwarciu nowej filii. Podczas wojny mówiono
wiele o „pokojowym przenikaniu” praktykowanym przez rząd niemiecki w Stanach
Zjednoczonych przez zakładanie oddziałów i faktorii firm niemieckich, należy
jednak wiedzieć, że świadczyły one nie o przedsiębiorczości niemieckiej, lecz o
przedsiębiorczości żydowskiej. Stare domy handlowe w Niemczech były zbyt
konserwatywne na to, aby „uganiać się za odbiorcami” nawet w gorączkowym życiu
Stanów Zjednoczonych; natomiast nie były na to zbyt konserwatywnymi firmy
żydowskie, które przybyły do Ameryki. Po pewnym czasie konkurencja zmusiła
konserwatywne firmy niemieckie do pójścia za tym przykładem, ale pomysł sam był
z pochodzenia żydowskim, nie zaś niemieckim.

Inną współczesną metodą handlową, której pochodzenie przypisywane jest pomysłowi
Żydów, polega na tym, by jednoczyć wszystkie pokrewne gałęzie przemysłu. Np. gdy
tworzy się związek kompanii, wytwarzających energię elektryczną, wówczas i
kompania tramwajów elektrycznych, korzystająca z tej energii, musi również
należeć do związku, a to dlatego, aby z jednej strony móc korzystać z zysków
osiąganych przez tę ostatnią na całej długości linii, od momentu wytworzenia
energii aż do chwili jej zużytkowania przez wóz tramwajowy, z drugiej jednak
strony może głównie dlatego, by zarząd kompanii, wytwarzającej energię, mógł
podwyższyć cenę prądu kompanii tramwajowej, która będzie zmuszona podwyższyć
cenę za bilety, przez co zarząd główny osiągnie zysk na całej linii. Metoda ta
jest dziś bardzo rozpowszechniona wszędzie, zwłaszcza zaś w Stanach
Zjednoczonych. Oddział przedsiębiorstwa, stojący najbliżej odbiorcy, tłumaczy,
że jego koszty wzrosły, nie wyjaśnia jednak, że koszty zostały podniesione przez
samych właścicieli, nie zaś tych, co byli zmuszeni do tego pod naciskiem
ekonomicznym.

Istnieje dziś widocznie na świecie centralna potęga finansowa, która prowadzi
grę zakrojoną na szeroką skalę i ściśle zorganizowaną, przy czym zielonym
stolikiem jest cała ziemia, a stawką – władza wszechświatowa. Ludy krajów
cywilizowanych straciły wszelkie zaufanie do wyjaśnienia, że „stosunki
ekonomiczne” ponoszą odpowiedzialność za wszystko, co się dzieje. Pod pokrywką
„prawa ekonomicznego” działo się wiele doniosłych zjawisk, których źródłem nie
były żadne prawa, za wyjątkiem chyba prawa samolubnej woli ludzkiej,
wprowadzonej w życie przez jednostki, mające w tym swój cel i posiadające
dostateczną potęgę na to, aby pracować w najszerszym zakresie z narodami świata
w charakterze swych wasalów.

Wiele rzeczy może być narodowymi, ale dziś już nikt nie wierzy, aby finanse
mogły być narodowymi. Sprawy finansowe są międzynarodowe. Nikt dziś nie wierzy,
aby w międzynarodowym świecie finansowym rządziła konkurencja. Są wprawdzie
pewne niezależne domy bankowe, ale niewiele jest prawdziwie niezależnych. Wielcy
władcy, te nieliczne jednostki, których umysł widzi jasno cały plan gry, kierują
licznymi domami bankierskimi i kompaniami trustowymi, przy czym jedne z tych
organów używane są do jednego celu, inne – do drugiego, ale nie ma pomiędzy nimi
żadnego rozdźwięku, żadnych odchyleń w metodach przez nie stosowanych, żadnej
konkurencji w dziedzinie interesu. Wśród głównych domów bankierskich każdego
kraju panuje taka jedność polityki, jaka istnieje w rozlicznych oddziałach
Zarządu Poczt w Stanach Zjednoczonych, a wypływa to z jednej i tej samej
przyczyny, mianowicie, że są one kierowane z jednego centrum i ku jednemu celowi.

Bezpośrednio przed wybuchem wojny Niemcy zakupili po bardzo wysokiej cenie
bawełnę amerykańską i mieli olbrzymie zapasy tego towaru, przygotowane do
wywozu. Gdy przyszła wojna, w ciągu jednej nocy żydowskie nazwiska nabywców
bawełny w Hamburgu zmieniły się na żydowskie nazwiska nabywców towarów w
Londynie. W chwili, gdy to piszę, bawełna sprzedaje się w Anglii taniej niż w
Ameryce, a rezultatem tego jest spadek cen na bawełnę w Stanach Zjednoczonych.
Gdy cena będzie już dostatecznie niska, bawełna zostanie zupełnie wykupiona z
rynku przez uprzednio przygotowanych na to nabywców, a wtedy cena podniesie się
znowu. Tymczasem te same siły, które zorganizowały pozornie nieuzasadnione
wzmocnienie i osłabienie rynku bawełnianego, zmuszą zdławione Niemcy do tego, że
staną się one wyrobnikiem świata. Pewne grupy, które rządzą rynkiem bawełny,
wydadzą ją Niemcom do przerobienia na tkaninę, pozostawią im nieznaczną jej
część w zamian za pracę, a potem wyzyskają świat cały jak długi i szeroki,
posługując się kłamstwem, że „brak bawełny". Skoro zaś dotarliśmy do źródła tych
antyspołecznych i olbrzymio nieuczciwych metod, przekonamy się, że
odpowiedzialne czynniki posiadają wszystkie wspólne cechy charakterystyczne, to
czyż można się dziwić, że przestroga, która dolatuje zza morza: –„Poczekajcie,
niech Ameryce otworzą się oczy na Żydów!" – nabiera dla nas nowego znaczenia?

Istotnie, przyczyny ekonomiczne nie usprawiedliwiają położenia, w jakim się
świat znalazł obecnie. Nie usprawiedliwia go też zwykle tłumaczenie, że „kapitał
nie posiada serca". Kapitał starał się jak nigdy zaspokoić żądania pracy, a
praca doszła do ostateczności, żądając od kapitału coraz większych ustępstw, ale
czy to któremukolwiek z nich wyszło na korzyść? Praca miała to przekonanie, że
kapitał jest czymś, co odgrywa rolę nieba ponad jej głową – i skłoniła to niebo
do ustępstw. Lecz cóż się okazało? Oto ponad nim jest jeszcze drugie, wyższe
niebo, o którego istnieniu nie wiedział ani kapitał, ani praca, zajęte wzajemną
walką. To niebo dotychczas przebłagać się nie dało.

To, co tu w Ameryce nazywamy kapitałem, są to zazwyczaj pieniądze, użyte dla
celów produkcji, toteż mówiąc o przemysłowym kierowniku fabryki, dostarczycielu
narzędzi i zarobku, nazywamy go niesłusznie „kapitalistą". O, nie. On nie jest
kapitalistą w istotnym znaczeniu tego słowa. Wszakżeż on sam musi udawać się do
kapitalistów po pieniądze, którymi finansuje swoje plany. Istnieje potęga wyższa
od niego – potęga, ktora postępuje z nim o wiele bezwzględniej i o wiele
okrutniej, niż on ośmieliłby się kiedykolwiek postępować w stosunku do
pracowników. Zaiste, tragedią naszych czasów jest to, że „praca" i „kapitał"
zwalczają się wzajemnie, gdy tymczasem stosunki, przeciwko którym obaj walczący
protestują i z których przyczyny cierpią, leżą całkowicie poza sferą ich wpływów
i żadne z nich nie może znaleźć na nie lekarstwa, dopóki nie zostanie wydarta
władza grupie międzynarodowych finansistów, którzy wytwarzają i regulują te
stosunki.

Istnieje nad-kapitalizm, oparty całkowicie na fikcji, że złoto jest bogactwem.
Istnieje nad-rząd, który nie jest sprzymierzony z żadnym rządem, który jest
niezależny od nich wszystkich, a który jednak nimi wszystkimi kieruje. Jest
rasa, odłam ludzkości, której dotychczas nigdy i nigdzie nie przyjmowano
życzliwie, której jednak udało się wyrosnąć na taką potęgę, do jakiej
najdumniejsza z ras nieżydowskich nie miała nigdy pretensji – nawet Rzym w
czasach swej największej świetności. Ludzie nabierają coraz silniejszego
przeświadczenia, że kwestia pracy, kwestia zarobkowa, kwestia rolna, mogą być
załatwione dopiero wówczas, gdy zostanie rozstrzygnięta sprawa rządu
nad-kapitalistycznego.

„Łup należy do zwycięzcy” – powiada stare przysłowie. I w pewnym znaczeniu jest
to słuszne. Jeśli tę potęgę władzy zdobyło kilka jednostek należących do
pogardzanej rasy, to jedno z dwojga: albo byli nad-ludźmi, którym niepodobna się
było przeciwstawić, albo też zwykłymi ludźmi, którym reszta ludzkości pozwoliła
zagarnąć władzę w stopniu nadmiernym i zagrażającym ogólnemu bezpieczeństwu.
Jeśli Żydzi nie są nad-ludźmi, w takim razie nieżydzi winni sobie sami przypisać
winę za to, co wynikło, a sprostowania swego błędu mogą spodziewać się jedynie
po nowej rewizji istniejącej sytuacji i po spokojnym zbadaniu doświadczeń, jakie
poczyniły inne kraje.

--


Charakter żyda i żyd w interesie

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona