Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.gory   »   Chatka Elektryków

Chatka Elektryków

Data: 2009-11-15 17:06:29
Autor: dresu
Chatka Elektryków
Witam,
mam pytanko czy stary szlak chatkowy (chyba czarny kolor) z Jeleśni na Lasek nadal istnieje. Jak dobrze pamiętam startował on z dworca PKP Jeleśnia. Ile trwało dojście tym szlakiem na chatę, a ile zejście.

Pytam , bo za dwa  tygodnie mam się tam pojawić z grupą dzieciaków (ok. 25 sztuk) i szukam alternatywnej drogi na powrót niż wieczorny pociąg relacji Sucha - Żywiec.

pozdrawiam
Adam "dresu" Dersiewicz

Data: 2009-11-15 18:37:12
Autor: Basia Z.
Chatka Elektryków

Użytkownik "dresu" ;

mam pytanko czy stary szlak chatkowy (chyba czarny kolor) z Jeleśni na Lasek nadal istnieje. Jak dobrze pamiętam startował on z dworca PKP Jeleśnia. Ile trwało dojście tym szlakiem na chatę, a ile zejście.


Żółty, ale nie z Jeleśni - PKP tylko z Przyborowa, około 1,5 - 2 godz. z Przyborowa do chatki.
Z drugiej strony z Koszarawy przez Zapadlisko też żółty 40 min. - 1 godz.

Czarnego z Jeleśni PKP o ile pamiętam to nie było tam nigdy.

Z tak dużą grupą dzieciaków radziłabym być bardzo ostrożna, gdyż zejscie "północną ścianą Lasku" jest bardzo strome i nie ma tam nawet drogi, a na dojściu do PKP Jeleśnia dość mylne (jest tam jeszcze po drodze pipant, który wg mapy Compassu nazywa się Buławi Wierch).
Poza tym pogoda o tej porze roku może być bardzo niesprzyjająca spacerom.

I w ogóle to się bardzo dziwię, że zabierasz tam taką dużą grupę dzieci, za które zapewne masz być odpowiedzialny a nawet nie spojrzysz na mapę.

Gdybyś szedł tam sam lub ze znajomymi - całkiem inna historia, słowa bym nie napisała, ale na wycieczki z dzieciakami prowadzone przez osoby nieprzygotowane mam uczulenie.

Pozdrowienia

Basia

Data: 2009-11-15 19:42:22
Autor: dresu
Chatka Elektryków
Basia Z. pisze:

Żółty, ale nie z Jeleśni - PKP tylko z Przyborowa, około 1,5 - 2 godz. z Przyborowa do chatki.
Z drugiej strony z Koszarawy przez Zapadlisko też żółty 40 min. - 1 godz.

Czarnego z Jeleśni PKP o ile pamiętam to nie było tam nigdy.

Kiedyś był na pewno, ponieważ przechodziłem nim z dwa razy. Prowadził przez rz. Koszarawę mostem samoróbką. Niektóre strony internetowe nadal go podają, jako opcje dojścia - dlatego pytam. (np. http://www.chatki.yoyo.pl/lasek.html ; http://www.e-beskidy.com/index.php?name=News&file=article&sid=566 )

Zapytam jeszcze o ten, wzięty z Wikipedii: "zielony - zielony szlak chatkowy z Jeleśni (1,40 h),początek za budynkiem nadleśnictwa." ( http://pl.wikipedia.org/wiki/SST_Lasek ) Ktoś kojarzy ?


Z tak dużą grupą dzieciaków radziłabym być bardzo ostrożna, gdyż zejscie "północną ścianą Lasku" jest bardzo strome i nie ma tam nawet drogi, a na dojściu do PKP Jeleśnia dość mylne (jest tam jeszcze po drodze pipant, który wg mapy Compassu nazywa się Buławi Wierch).
Poza tym pogoda o tej porze roku może być bardzo niesprzyjająca spacerom.

I w ogóle to się bardzo dziwię, że zabierasz tam taką dużą grupę dzieci, za które zapewne masz być odpowiedzialny a nawet nie spojrzysz na mapę.

ale na wycieczki z dzieciakami prowadzone przez osoby nieprzygotowane mam uczulenie.

Widzisz nie wiem dlaczego od razu wartościujesz osoby, których nie znasz.
Planuje dopiero wyjazd, dlatego zapytałem jak to wygląda, na mojej mapie (Sygnatura) są zaznaczone drogi dojazdowe w okolice Wielkiego Wierchu lub koloni Rówieńki, myślałem, że tam tędy idzie on. Dodatkowo mam nawyk sprawdzania szlaków osobiście przed wyjazdem z jakąś grupą.

Co do pogody i warunków - wiadomo trzeba się dostosować do nich, żadnego parcia.

pozdrawiam
Adam "dresu" Dersiewicz

Data: 2009-11-15 21:04:00
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello dresu !:

Zapytam jeszcze o ten, wzięty z Wikipedii: "zielony - zielony szlak chatkowy z Jeleśni (1,40 h),początek za budynkiem nadleśnictwa." ( http://pl.wikipedia.org/wiki/SST_Lasek ) Ktoś kojarzy ?

Niestety, a i moje mapy tego nie widzą ....


Z tak dużą grupą dzieciaków radziłabym być bardzo ostrożna, gdyż zejscie "północną ścianą Lasku" jest bardzo strome i nie ma tam nawet drogi, a na dojściu do PKP Jeleśnia dość mylne (jest tam jeszcze po drodze pipant, który wg mapy Compassu nazywa się Buławi Wierch).

Ale przecie można mieć GPSa - choćby Trekbadziola, a mapy tego rejonu są naprawdę bardzo dokładne.

Poza tym pogoda o tej porze roku może być bardzo niesprzyjająca spacerom.

Hmmm, jak się sam przekonałem wczoraj - 2 godziny z Klimczoka na Błatnią bez rakiet, tak po kolana w śniegu prawie .... ;-)

I w ogóle to się bardzo dziwię, że zabierasz tam taką dużą grupę dzieci, za które zapewne masz być odpowiedzialny a nawet nie spojrzysz na mapę.

no comment ;-)

ale na wycieczki z dzieciakami prowadzone przez osoby nieprzygotowane mam uczulenie.

A ja mam uczulenie na przewodników. Od czasu np. lawinki kamieni na moją głowę w Tatrach, od czasu pijackiej imprezy pod Rawką, od czasu innej "przewodnickiej" imprezy na Miziowej itd itd. A na dodatek jakoś niespecjalnie widzę połączenie turystyki górskiej z tzw. pijacką - a takowe wieści i tu na preclu się pojawiają .... choć niegrzecznie byłoby chyba wymieniać nazwiska.

Widzisz nie wiem dlaczego od razu wartościujesz osoby, których nie znasz.
Planuje dopiero wyjazd, dlatego zapytałem jak to wygląda, na mojej mapie (Sygnatura) są zaznaczone drogi dojazdowe w okolice Wielkiego Wierchu lub koloni Rówieńki, myślałem, że tam tędy idzie on. Dodatkowo mam nawyk sprawdzania szlaków osobiście przed wyjazdem z jakąś grupą.

I to jest chyba najważniejsze - po prostu zainwestuj dzień na rozpoznanie, ale ja osobiście doradzam zabranie GPSa.


Co do pogody i warunków - wiadomo trzeba się dostosować do nich, żadnego parcia.

Ech wczoraj mało nie zwątpiłem prząc w tym ciężkim mokrym śniegu ...

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-15 21:47:56
Autor: Basia Z.
Chatka Elektryków

Użytkownik "Grzegorz" :

Ale przecie można mieć GPSa - choćby Trekbadziola, a mapy tego rejonu są naprawdę bardzo dokładne.


Taaa, zwłaszcza jak Dresu ma wyjazd za dwa tygodnie to teraz ma kupić GPS i na szybko nauczyć się go obsługiwać.
Pomyśl zanim coś napiszesz.

A ja mam uczulenie na przewodników. Od czasu np. lawinki kamieni na moją głowę w Tatrach, od czasu pijackiej imprezy pod Rawką, od czasu innej "przewodnickiej" imprezy na Miziowej itd itd. A na dodatek jakoś niespecjalnie widzę połączenie turystyki górskiej z tzw. pijacką - a takowe wieści i tu na preclu się pojawiają .... choć niegrzecznie byłoby chyba wymieniać nazwiska.


A co to ma wspólnego z moją odpowiedzią ?

Pozdrowienia

Basia

Data: 2009-11-15 23:17:05
Autor: Waldek Brygier
Chatka Elektryków
Basia Z. wrote:
Taaa, zwłaszcza jak Dresu ma wyjazd za dwa tygodnie to teraz ma kupić
GPS i na szybko nauczyć się go obsługiwać.
Pomyśl zanim coś napiszesz.

Wbrew pozorom, to naprawdę nie jest trudne!

--
pozdrawiam
Waldek Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
mój e-mail: kliknij na http://cerbermail.com/?qVvHiHNwHr - GG 415880

Data: 2009-11-16 07:47:38
Autor: Basia Z.
Chatka Elektryków

Użytkownik "Waldek Brygier" :


Wbrew pozorom, to naprawdę nie jest trudne!


Ale może akurat nie mieć pieniędzy.

B.

Data: 2009-11-16 07:49:45
Autor: Tomasz Sójka
Chatka Elektryków
Dnia Sun, 15 Nov 2009 23:17:05 +0100, Waldek Brygier napisał(a):

Basia Z. wrote:
Taaa, zwłaszcza jak Dresu ma wyjazd za dwa tygodnie to teraz ma kupić
GPS i na szybko nauczyć się go obsługiwać.
Pomyśl zanim coś napiszesz.

Wbrew pozorom, to naprawdę nie jest trudne!

Sorry, ale nie powstrzymam się - rada dla organizatora/przewodnika takiej
grupy dzieci "weź GPS-a" jest zabawna. Że niby jakby co, wyciągnie sprzęt,
wyznaczy kierunek i poprowadzi grupkę w chaszcze: "Tam jest szlak!"?
Tzn. wziąść warto, ale jako ostateczność, a nie jako protezę znajomości
terenu... Bycie przewodnikiem to nie jest zabawa w odkrywanie nowych
fajnych ścieżek z grupą. Chyba że właśnie dokładnie za to płacą :)
Jeśli dresu nie jest pewien swego, pomysł z obczajeniem trasy wcześniej
dowodzi jego rozsądku. Pozdrawiam Tomek
P.S. IMVHO przy obecnym poziomie map elektronicznych dobrze jest dobrze
znać topografię i mapy papierowe, żeby mieć z GPSa jakąś wymierną korzyść.
Oczywiście poza sytuacjami wybitnie awaryjnymi typu "Nie mam pojęcia gdzie
jesteśmy" ;)

Data: 2009-11-16 09:51:49
Autor: Waldek Brygier
Chatka Elektryków
Tomasz Sójka wrote:
Sorry, ale nie powstrzymam się - rada dla organizatora/przewodnika
takiej grupy dzieci "weź GPS-a" jest zabawna. Że niby jakby co,
wyciągnie sprzęt, wyznaczy kierunek i poprowadzi grupkę w chaszcze:
"Tam jest szlak!"?

Ale czemu sprowadzasz GPS-a do funkcji strzałki pokazującej Ci, gdzie jest Twój cel? Wystarczy wgrać tracka z przejścia trasy i już prowadzi Cię jak po sznurku i nie wiem, jak mozna wówczas zgubić szlak? Poza tym są mapy, które można wgrać, z zaznaczonymi szlakami turystycznymi, charakterystycznymi miejscami i... niech będzie ukłon w stronę anyego: punktami widokowymi.


--
pozdrawiam
Waldek Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
mój e-mail: kliknij na http://cerbermail.com/?qVvHiHNwHr - GG 415880

Data: 2009-11-16 11:10:28
Autor: Tomasz Sójka
Chatka Elektryków
Dnia Mon, 16 Nov 2009 09:51:49 +0100, Waldek Brygier napisał(a):

Tomasz Sójka wrote:
Sorry, ale nie powstrzymam się - rada dla organizatora/przewodnika
takiej grupy dzieci "weź GPS-a" jest zabawna. Że niby jakby co,
wyciągnie sprzęt, wyznaczy kierunek i poprowadzi grupkę w chaszcze:
"Tam jest szlak!"?

Ale czemu sprowadzasz GPS-a do funkcji strzałki pokazującej Ci, gdzie jest Twój cel? Wystarczy wgrać tracka z przejścia trasy i już prowadzi Cię jak po sznurku i nie wiem, jak mozna wówczas zgubić szlak? Poza tym są mapy, które można wgrać, z zaznaczonymi szlakami turystycznymi, charakterystycznymi miejscami i... niech będzie ukłon w stronę anyego: punktami widokowymi.

Witam!
O tracku pisałem już niżej (wyżej?); co do map - powtórzę jeszcze raz - IMO
wartość ich treści turystycznej jest hmm... mocno ograniczona mówiąc
oględnie. Mam tylko nadzieję że kiedyś to się zmieni... Żeby nie być
gołosłownym to niedawno był sobie Rajd KGHM - tego roku w Rudawach
Janowickich, no i jednego razu szlak się wziął i zgubił ;) Ot chwilowe
zagapienie się przewodnika (to nie ja), kilkaset metrów tą wyraźniejszą
drogą i już jest mały kłopot. Patrzę na Vistę i... ona mówi: "idźcie tu";
a mój nos mówi: "idźmy tam". No cóż, poszedłem za nosem i to była dobra
decyzja (no może poza tym że wpadłem po kolano w jakiś zabagniony
strumyczek porośniety trawką po wierzchu dla niepoznaki).
Dla jednego błąd w prowadzeniu szlaku rzędu kilkuset metrów jest
nieistotny, dla mnie - sprowadza to urządzenie do roli lokalizatora.
Pozdrawiam Tomek

Data: 2009-11-16 14:44:12
Autor: Waldek Brygier
Chatka Elektryków
Tomasz Sójka wrote:
Patrzę na Vistę i...
ona mówi: "idźcie tu"; a mój nos mówi: "idźmy tam".

1. Nie polubiłem Visty :-) Dwa odbiorniki przeszły przez moje ręce, w końcu zmieniłem na 60CSx
2. Miałeś mapę z wgranym szlakiem, czy korzystałeś z niej jako lokalizatora własnie i ewentualnie naprowadzacza na jakiś cel?


--
pozdrawiam
Waldek Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
mój e-mail: kliknij na http://cerbermail.com/?qVvHiHNwHr - GG 415880

Data: 2009-11-16 15:18:00
Autor: Tomasz Sójka
Chatka Elektryków
Dnia Mon, 16 Nov 2009 14:44:12 +0100, Waldek Brygier napisał(a):

Tomasz Sójka wrote:
Patrzę na Vistę i...
ona mówi: "idźcie tu"; a mój nos mówi: "idźmy tam".

1. Nie polubiłem Visty :-) Dwa odbiorniki przeszły przez moje ręce, w końcu zmieniłem na 60CSx

Gdybym bardziej "poważał" GPSa też wziąłbym 60-tkę :)

2. Miałeś mapę z wgranym szlakiem, czy korzystałeś z niej jako lokalizatora własnie i ewentualnie naprowadzacza na jakiś cel?

Oczywiście że mapę mam... Po co by mi była Vista? :) Tym niemniej przez ten
rok jak ją mam to głównie robi za loggera, bo w konfrontacji z papierem
nieodmiennie przegrywa.
Pozdrawiam Tomek

Data: 2009-11-17 15:38:20
Autor: Doczu
Chatka Elektryków
W dniu 2009-11-16 15:18, Tomasz Sójka pisze:
Dnia Mon, 16 Nov 2009 14:44:12 +0100, Waldek Brygier napisał(a):

Tomasz Sójka wrote:
Patrzę na Vistę i...
ona mówi: "idźcie tu"; a mój nos mówi: "idźmy tam".

1. Nie polubiłem Visty :-) Dwa odbiorniki przeszły przez moje ręce, w końcu
zmieniłem na 60CSx

Gdybym bardziej "poważał" GPSa też wziąłbym 60-tkę :)

2. Miałeś mapę z wgranym szlakiem, czy korzystałeś z niej jako lokalizatora
własnie i ewentualnie naprowadzacza na jakiś cel?

Oczywiście że mapę mam... Po co by mi była Vista? :) Tym niemniej przez ten
rok jak ją mam to głównie robi za loggera, bo w konfrontacji z papierem
nieodmiennie przegrywa.
Pozdrawiam Tomek

I kolejny wątek zszedł na tory 'giepeesowe' ;-)
Coś czuję, że obecnie z 80% wątków będzie tak kończyć ;-)

Pozdrawiam

Data: 2009-11-17 17:09:39
Autor: Waldek Brygier
Chatka Elektryków
Doczu wrote:
Coś czuję, że obecnie z 80% wątków będzie tak kończyć ;-)

To źle?


--
pozdrawiam
Waldek Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
mój e-mail: kliknij na http://cerbermail.com/?qVvHiHNwHr - GG 415880

Data: 2009-11-17 19:50:16
Autor: Doczu
Chatka Elektryków
W dniu 2009-11-17 17:09, Waldek Brygier pisze:
Doczu wrote:
Coś czuję, że obecnie z 80% wątków będzie tak kończyć ;-)

To źle?

jeśli dojdzie do jakiś konkluzji to nie, ale sam wiesz jak się kończą takie dysputy. Adwersarze okopują się na swoich stanowiskach i jak pod Ypres - nikt nie drgnie ;)

--
-=Pozdrawiam Doczu=-
Adres do korespondencji
doczu@_usun_interia.pl

Data: 2009-11-19 20:31:45
Autor: Hektor
Chatka Elektryków
Użytkownik "Doczu" <doczu@gazeta.pl> napisał

jeśli dojdzie do jakiś konkluzji to nie, ale sam wiesz jak się kończą takie dysputy. Adwersarze okopują się na swoich stanowiskach i jak pod Ypres - nikt nie drgnie ;)

Do momentu aż ktoś nie puści gazów.
:-P

ZK

Data: 2009-11-17 19:24:03
Autor: Piotr
Chatka Elektryków
Doczu wrote:

I kolejny wątek zszedł na tory 'giepeesowe' ;-)
Coś czuję, że obecnie z 80% wątków będzie tak kończyć ;-)

Spoko, podobno z powodu amerykańskiej dziury budżetowej gps ma się popsuć i wszystko wróci do normy ;-)

pozdrawiam

Data: 2009-11-16 11:42:12
Autor: Olin
Chatka Elektryków
Dnia Mon, 16 Nov 2009 09:51:49 +0100, Waldek Brygier napisał(a):

Ale czemu sprowadzasz GPS-a do funkcji strzałki pokazującej Ci, gdzie jest Twój cel? Wystarczy wgrać tracka z przejścia trasy i już prowadzi Cię jak po sznurku i nie wiem, jak mozna wówczas zgubić szlak?

Ponieważ chodzi z grubsza o obrazę uczuć religijnych, tzw. argumenty
racjonalne można sobie wsadzić głęboko. Bardziej użyteczny byłby
egzorcysta.

--
uzdrawiam
Grzesiek

adres: Grzegorz.Tracz[NA]ifj.edu.pl

"Wartość kobiety polega na jej zdolnościach rozrodczych i możliwości
wykorzystania do prac domowych"
św. Tomasz z Akwinu

Data: 2009-11-16 13:40:32
Autor: any
Chatka Elektryków
Waldek Brygier pisze:

charakterystycznymi miejscami i... niech będzie ukłon w stronę anyego: punktami widokowymi.

Taaa...
I po kiego mi przewodnik, skoro mogę sobie wypożyczyć takiego elektronicznego oprowadzacza - widziałem w Dubrowniku takie cóś...

A po latach:
1. Wycieczka na Trzy Korony w roku 2015. Na parkingu w Sromowcach ładujemy do osobistego palmtopa stosowną aplikację, która poprowadzi nas jak po sznurku. Wtykamy w ucho słuchawkę i po drodze umila nam wycieczkę syntetyczny głos omawiający co powinniśmy zobaczyć. Niestety nie widzimy nic, ponieważ wokół zalega gęsta mgła...
Niestety pamięć palmtopa zapchana danymi GPS spowalnia urządzenie, w związku z czym kieszonkowy przewodnik co chwila nas upomina, abyśmy szli wolniej, bo syntezator mowy się nie wyrabia...
2. Wycieczka na Trzy Korony w roku 2050. Robot dotarł na miejsce startu, uruchamiam program wycieczki, transmisję od robota przełaczam na ekrany domowej bieżni i w drogę...
Stop, zapomniałem wyjąc z lodówki piwo, no dobra jest, możemy zaczynać.
Zajmuję pozycję wyjściową na bieżni, wciskam klawisz "start" i możemy zwiedzać...

Coś jeszcze?

;-)

--
pozdrawiam
any

Data: 2009-11-16 14:49:30
Autor: Waldek Brygier
Chatka Elektryków
any wrote:
I po kiego mi przewodnik, skoro mogę sobie wypożyczyć takiego
elektronicznego oprowadzacza - widziałem w Dubrowniku takie cóś...

Po nic, jeśli nie czujesz potrzeby kontaktu
W berlińskim Reichstagu dostajesz słuchawki, w których pojawia się odpowiedni tekst w zależności od miejsca, w którym się w danej chwili znajdujesz. W Dvorze Králove i w wałbrzyskim Książu, w przyszłym roku będziesz mógł na swój telefon dostawać przez bluetootha opis miejsca, w którym jesteś, a do tego pliki, zdjęcia, itp.
Wcale nie uważam, że przewodnik jest potrzebny na wycieczce...

1. Wycieczka na Trzy Korony w roku 2015. Na parkingu w Sromowcach
ładujemy do osobistego palmtopa stosowną aplikację, która poprowadzi
nas jak po sznurku.

Zamek Ksiaż, rok 2010

2. Wycieczka na Trzy Korony w roku 2050. Stop, zapomniałem wyjąc z lodówki piwo

Widzę, że masz tę tańszą wersję bieżni, w nowszych modelach piwo jest automatycznie wysuwane przy starcie ;-)


--
pozdrawiam
Waldek Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
mój e-mail: kliknij na http://cerbermail.com/?qVvHiHNwHr - GG 415880

Data: 2009-11-17 08:36:08
Autor: any
Chatka Elektryków
Waldek Brygier pisze:

Po nic, jeśli nie czujesz potrzeby kontaktu

No - po co osobista interakcja, skoro mamy internet, po co łazić skoro mamy picassy i inne galerie itak dalej i tak dalej.

Matrix panie, matrix...

Wcale nie uważam, że przewodnik jest potrzebny na wycieczce...

No wiesz, ja też, tym bardziej GPS.

Zamek Ksiaż, rok 2010

Dubrovnik, rok 2008 :-)

Widzę, że masz tę tańszą wersję bieżni,

No wiesz to ma mieć elementy szkoły przetrwania :-)

Ale ten kierunek - zobacz ubywa na preclu dyskusji pt. byłem, widziałem, polecam. Kosztem co włożyć na siebie, jaki model komórki itepede...

--
pozdrawiam
any

Data: 2009-11-16 22:13:39
Autor: dziobak
Chatka Elektryków

Użytkownik "any" napisał

2. Wycieczka na Trzy Korony w roku 2050. Robot dotarł na miejsce startu, uruchamiam program wycieczki, transmisję od robota przełaczam na ekrany domowej bieżni i w drogę...
Stop, zapomniałem wyjąc z lodówki piwo, no dobra jest, możemy zaczynać.
Zajmuję pozycję wyjściową na bieżni, wciskam klawisz "start" i możemy zwiedzać...

Coś jeszcze?

Tak, piwo można zabrac ze soba A.D. 2009  :>
W szkle jest bardziej hardcorowo.


pozdrawiam

Pieszy

Data: 2009-11-16 10:12:20
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Tomasz Sójka !:
Dnia Sun, 15 Nov 2009 23:17:05 +0100, Waldek Brygier napisał(a):

Basia Z. wrote:
Taaa, zwłaszcza jak Dresu ma wyjazd za dwa tygodnie to teraz ma kupić
GPS i na szybko nauczyć się go obsługiwać.
Pomyśl zanim coś napiszesz.
Wbrew pozorom, to naprawdę nie jest trudne!

Sorry, ale nie powstrzymam się - rada dla organizatora/przewodnika takiej
grupy dzieci "weź GPS-a" jest zabawna.

Raczej Twoja odpowiedź jest cokolwiek nieodpowiedzialna ....

Pomyśl - idziesz na zwiad i zapisujesz sobie ślad. Ślad pewnej ścieżki.

Potem idziesz z dzieciakami i w razie jakichkolwiek kłopotów masz pewność, gdzie jest ta właściwa ścieżka.

Ale jak widzę masz jakieś inen "przyzwyczajenia". A znajomość mapy - to tak oczywiste, że nawet o tym nie wspominam.

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-16 10:17:11
Autor: Michal Jankowski
Chatka Elektryków
Grzegorz <bzdura@brakmaila.com> writes:

Pomyśl - idziesz na zwiad i zapisujesz sobie ślad. Ślad pewnej ścieżki.

Potem idziesz z dzieciakami i w razie jakichkolwiek kłopotów masz
pewność, gdzie jest ta właściwa ścieżka.

Ale jak widzę masz jakieś inen "przyzwyczajenia". A znajomość mapy -
to tak oczywiste, że nawet o tym nie wspominam.

Zrozum ich - góry z GPS-em to już Nie Są Te Same Góry.

8-)

  MJ

Data: 2009-11-16 10:43:58
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Michal Jankowski !:

Pomyśl - idziesz na zwiad i zapisujesz sobie ślad. Ślad pewnej ścieżki.

Potem idziesz z dzieciakami i w razie jakichkolwiek kłopotów masz
pewność, gdzie jest ta właściwa ścieżka.

Ale jak widzę masz jakieś inen "przyzwyczajenia". A znajomość mapy -
to tak oczywiste, że nawet o tym nie wspominam.

Zrozum ich - góry z GPS-em to już Nie Są Te Same Góry.

8-)

Hmmm .... staram się jak mogę (zrozumieć), ale wiesz, ja nawet w sobotę zabrałem GPSa. I co by tu nie mówię, jak by padł na odcinku Klimczok-Błatnia, to przynajmniej wiedziałbym, gdzie do jakiego skrótu najbliżej. Ale był ... wyłączony.

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-16 10:44:34
Autor: Tomasz Sójka
Chatka Elektryków
Dnia Mon, 16 Nov 2009 10:12:20 +0100, Grzegorz napisał(a):

Hello Tomasz Sójka !:
Sorry, ale nie powstrzymam się - rada dla organizatora/przewodnika takiej
grupy dzieci "weź GPS-a" jest zabawna.

Raczej Twoja odpowiedź jest cokolwiek nieodpowiedzialna ....

Pomyśl - idziesz na zwiad i zapisujesz sobie ślad. Ślad pewnej ścieżki.

Potem idziesz z dzieciakami i w razie jakichkolwiek kłopotów masz pewność, gdzie jest ta właściwa ścieżka.

Ale jak widzę masz jakieś inen "przyzwyczajenia". A znajomość mapy - to tak oczywiste, że nawet o tym nie wspominam.

pzdrw.

Pomyśl - idziesz na zwiad. Jeśli nie masz problemów z pamiecią to po co ci
track?... Jeżeli nie będziesz potrafił powtórzyć krótkiej trasy w ciągu 1-2
tygodni to lepiej będzie dla wszystkich jeśli się powstrzymasz od
organizowania czegokolwiek :) Chcesz się bawić w GPS w górach - super, też mam i używam; ale nie wciągaj
w to ludzi za których jesteś odpowiedzialny... Wtedy MUSISZ najpierw umieć
poradzić sobie bez. Pozdrawiam Tomek

Data: 2009-11-16 14:54:23
Autor: Waldek Brygier
Chatka Elektryków
Tomasz Sójka wrote:
Pomyśl - idziesz na zwiad. Jeśli nie masz problemów z pamiecią to po
co ci track?...

A jeśli dwa tygodnie później okolica wygląda jakoś dziwnie inaczej? Np. spadło nieco śniegu, wycięto kilka drzew ze znakami szlaków, zaczęło nagle sypać/padać. No w sumie track jest na nic, nie? A z tą pamięcią, to różnie bywa, bo w przeciągu tych nieszczęsnych dwóch tygodni miałem 14 innych wycieczek, w zupełnie innych rejonach, no i... kurcze, no nie wiem, może stary jestem, ale jakoś nie pamiętam tamtej trasy, którą miałem przecież... zapamiętać.

Tak, nabijam się, ale to tylko z powodu Twego negowania potrzeby GPS-a w górach...


--
pozdrawiam
Waldek Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
mój e-mail: kliknij na http://cerbermail.com/?qVvHiHNwHr - GG 415880

Data: 2009-11-17 08:56:38
Autor: Tomasz Sójka
Chatka Elektryków
Dnia Mon, 16 Nov 2009 14:54:23 +0100, Waldek Brygier napisał(a):

Tomasz Sójka wrote:
Pomyśl - idziesz na zwiad. Jeśli nie masz problemów z pamiecią to po
co ci track?...

A jeśli dwa tygodnie później okolica wygląda jakoś dziwnie inaczej? Np. spadło nieco śniegu, wycięto kilka drzew ze znakami szlaków, zaczęło nagle sypać/padać. No w sumie track jest na nic, nie? A z tą pamięcią, to różnie bywa, bo w przeciągu tych nieszczęsnych dwóch tygodni miałem 14 innych wycieczek, w zupełnie innych rejonach, no i... kurcze, no nie wiem, może stary jestem, ale jakoś nie pamiętam tamtej trasy, którą miałem przecież... zapamiętać.

Tak, nabijam się, ale to tylko z powodu Twego negowania potrzeby GPS-a w górach...

No przecież nie neguję - jakby to wygladało że jednocześnie neguję i noszę?
Natomiast uważam że nie należy go traktować jako warunek konieczny - chyba
że w sensie np. piepsa który warto mieć, ale lepiej żeby się nigdy nie
przydał... Jeszcze raz zaznaczę - w obecnym stadium map elektronicznych. Może kiedyś.
Pozdrawiam Tomek

Data: 2009-11-17 09:20:32
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Tomasz Sójka !:

Tak, nabijam się, ale to tylko z powodu Twego negowania potrzeby GPS-a w górach...

Ech ...


No przecież nie neguję - jakby to wygladało że jednocześnie neguję i noszę?

Nosisz ???? A czy kiedyś przydał się np. w czasie nagłego załamania pogody ?

Natomiast uważam że nie należy go traktować jako warunek konieczny - chyba
że w sensie np. piepsa który warto mieć, ale lepiej żeby się nigdy nie
przydał...

Na przykład. Jak i komórka.

Jeszcze raz zaznaczę - w obecnym stadium map elektronicznych. Może kiedyś.

Nie masz na szczęście racji - wspomniałem o tracku, a ten jest rejestrowany bardzo dokładnie.

A mapy - w górach w większości najbardziej przydatne są rastrowe, nawet te cz-b znane chyba wszystkim ;-) ! Mają zdecydowanie najlepszą dokładność i odwzorowanie terenu. Ale ... trzeba umieć je czytać ;-)

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-17 10:07:28
Autor: Tomasz Sójka
Chatka Elektryków
Dnia Tue, 17 Nov 2009 09:20:32 +0100, Grzegorz napisał(a):

Hello Tomasz Sójka !:

Tak, nabijam się, ale to tylko z powodu Twego negowania potrzeby GPS-a w górach...

Ech ...


To nie moje :)


No przecież nie neguję - jakby to wygladało że jednocześnie neguję i noszę?

Nosisz ???? A czy kiedyś przydał się np. w czasie nagłego załamania pogody ?


Niee

Natomiast uważam że nie należy go traktować jako warunek konieczny - chyba
że w sensie np. piepsa który warto mieć, ale lepiej żeby się nigdy nie
przydał...

Na przykład. Jak i komórka.

Jeszcze raz zaznaczę - w obecnym stadium map elektronicznych. Może kiedyś.

Nie masz na szczęście racji - wspomniałem o tracku, a ten jest rejestrowany bardzo dokładnie.

Powtórzę jeszcze raz - jeśli ktoś chce organizować jakieś grupowe łażenie
po górach (zwłaszcza dzieci) i nie jest na tyle dobry żeby GPS nie był mu
potrzebny, to niech się za to nie bierze wogóle. Nie można traktować takiej
sytuacji na zasadzie - nie masz pewności czy sobie poradzisz, to bierz GPSa
i wal śmiało do przodu... Chyba że dotyczy to tylko Ciebie, lub ew.
krewnych i znajomych królika - i to dorosłych. Wtedy możesz robić co ci się
tylko podoba.

A mapy - w górach w większości najbardziej przydatne są rastrowe, nawet te cz-b znane chyba wszystkim ;-) ! Mają zdecydowanie najlepszą dokładność i odwzorowanie terenu. Ale ... trzeba umieć je czytać ;-)

pzdrw.

A tutaj to się akurat zgadzam; z tym zastrzeżeniem że turystyczne GPSy z
rastrami to póki co mało rozwinięta odnoga. Tylko nie pisz proszę o
komórkach czy wynalazkach typu jankowa Navia.
Pozdrawiam Tomek

Data: 2009-11-17 12:08:23
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Tomasz Sójka !:
......

Natomiast uważam że nie należy go traktować jako warunek konieczny - chyba
że w sensie np. piepsa który warto mieć, ale lepiej żeby się nigdy nie
przydał...
Na przykład. Jak i komórka.

Jeszcze raz zaznaczę - w obecnym stadium map elektronicznych. Może kiedyś.
Nie masz na szczęście racji - wspomniałem o tracku, a ten jest rejestrowany bardzo dokładnie.

Powtórzę jeszcze raz - jeśli ktoś chce organizować jakieś grupowe łażenie
po górach (zwłaszcza dzieci) i nie jest na tyle dobry żeby GPS nie był mu
potrzebny, to niech się za to nie bierze wogóle. Nie można traktować takiej
sytuacji na zasadzie - nie masz pewności czy sobie poradzisz, to bierz GPSa
i wal śmiało do przodu...

Ja myślę inaczej :

Zapamiętuję trasę, przechodzę sam, żeby poznać warunki.

Ale - na wszelki wypadek zabieram i komórkę i GPSa. Choćby po to, aby się nie przydało.

Albo po to, że czasem trzeba trasę skrócić, a ja akurat skrótu nie znam. Ale to rzadziej.

Chyba że dotyczy to tylko Ciebie, lub ew.
krewnych i znajomych królika - i to dorosłych. Wtedy możesz robić co ci się
tylko podoba.

O tym nie dyskutujemy.

A mapy - w górach w większości najbardziej przydatne są rastrowe, nawet te cz-b znane chyba wszystkim ;-) ! Mają zdecydowanie najlepszą dokładność i odwzorowanie terenu. Ale ... trzeba umieć je czytać ;-)

A tutaj to się akurat zgadzam; z tym zastrzeżeniem że turystyczne GPSy z
rastrami to póki co mało rozwinięta odnoga. Tylko nie pisz proszę o
komórkach czy wynalazkach typu jankowa Navia.

Akurat programy na Javę w komórkach (jak np. Trekbuddy) sa całkiem niezłe - używałeś ? Ile razy ? Oczywiście nie jako podstawowa nawigacja, ale "rezerwa" ładnie zawinięta w woreczek dla żeglarzy w plecaku.

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-17 12:12:12
Autor: Wojciech Wierba
Chatka Elektryków
Grzegorz pisze:
Hello Tomasz Sójka !:

A mapy - w górach w większości najbardziej przydatne są rastrowe, nawet te cz-b znane chyba wszystkim ;-) ! Mają zdecydowanie najlepszą dokładność i odwzorowanie terenu. Ale ... trzeba umieć je czytać ;-)

A tutaj to się akurat zgadzam; z tym zastrzeżeniem że turystyczne GPSy z
rastrami to póki co mało rozwinięta odnoga. Tylko nie pisz proszę o
komórkach czy wynalazkach typu jankowa Navia.

Najnowszy firmaware na Colorado/Oregon/Dakota ma możliwość podpinania
map rastrowych (oczywiście nie ma routingu) i to chyba na razie rozwiązuje problem
(oczywiście poza małym ekranikiem GPS'a).

Pozdrawiam
Wojtek

Data: 2009-11-17 13:00:07
Autor: Tomasz Sójka
Chatka Elektryków
Dnia Tue, 17 Nov 2009 12:08:23 +0100, Grzegorz napisał(a):

Hello Tomasz Sójka !:
.....
Powtórzę jeszcze raz - jeśli ktoś chce organizować jakieś grupowe łażenie
po górach (zwłaszcza dzieci) i nie jest na tyle dobry żeby GPS nie był mu
potrzebny, to niech się za to nie bierze wogóle. Nie można traktować takiej
sytuacji na zasadzie - nie masz pewności czy sobie poradzisz, to bierz GPSa
i wal śmiało do przodu...

Ja myślę inaczej :


Jak chcesz :)


Akurat programy na Javę w komórkach (jak np. Trekbuddy) sa całkiem niezłe - używałeś ? Ile razy ? Oczywiście nie jako podstawowa nawigacja, ale "rezerwa" ładnie zawinięta w woreczek dla żeglarzy w plecaku.

pzdrw.

Sorry, ale nie testuję wszystkich gadżetów dostępnych na rynku. A zwłaszcza
nie interesuje mnie oglądanie rastrów na "małym ekranie", podobnie zresztą
jak filmów ;) Wiem że jest cała rzesza gorących fanów takich rozwiązań,
nawet jestem pewien że konsument en masse łyknie to jak młody pelikan. Ja
się na to nie piszę... Jak na razie papier zaspokaja moje potrzeby.
Pozdrawiam Tomek

Data: 2009-11-17 13:44:07
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Tomasz Sójka !:
.......

Jak na razie papier zaspokaja moje potrzeby.

Hmmm, a jak tracka nanosisz ????

No chyba że w rolce ... ;-)

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-16 10:10:22
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Basia Z. !:
Użytkownik "Grzegorz" :

Ale przecie można mieć GPSa - choćby Trekbadziola, a mapy tego rejonu są naprawdę bardzo dokładne.


Taaa, zwłaszcza jak Dresu ma wyjazd za dwa tygodnie to teraz ma kupić GPS i na szybko nauczyć się go obsługiwać.
Pomyśl zanim coś napiszesz.

Ano se myśle i .... komórka z Javą - to ma niemal każdy. Moduł GPS na BT - można kupić poniżej 200 zł w ciągu max 3 dni, albo pożyczyć. Do tego instalacja jakieś godzinka + nauka w terenie ...

Hmmm, Basiu, coś to "liczenie" chyba Ci nie wyszło ;-)

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-16 11:20:10
Autor: Basia Z.
Chatka Elektryków

Użytkownik "Grzegorz" :


Ano se myśle i .... komórka z Javą - to ma niemal każdy.

Hmm, widać jestem w mniejszości, gdyż telefonu używam tylko do telefonowania.

Ale może poczekajmy co na ten temat napisze założyciel wątku, sama jestem ciekawa czy Twoja propozycja mu odpowiada.

Zdanie mam bardzo podobne do Tomka - jeżeli ktoś nie jest w stanie zapamiętać trasy którą przeszedł do następnego tygodnia (znam takich ludzi)  - to niech się lepiej nie bierze za organizację wyjazdów dla dzieci.

B.

Data: 2009-11-16 15:09:08
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Basia Z. !:


Ano se myśle i .... komórka z Javą - to ma niemal każdy.

Hmm, widać jestem w mniejszości, gdyż telefonu używam tylko do telefonowania.

Ano ja mam 2 telefony - jeden do gadania (stara dobra Nokia 6310i) i drugi z Trekbuddy.


Ale może poczekajmy co na ten temat napisze założyciel wątku, sama jestem ciekawa czy Twoja propozycja mu odpowiada.

Nooo ...

Zdanie mam bardzo podobne do Tomka - jeżeli ktoś nie jest w stanie zapamiętać trasy którą przeszedł do następnego tygodnia (znam takich ludzi)  - to niech się lepiej nie bierze za organizację wyjazdów dla dzieci.

Wiesz Basiu, wyłącz swoje domysły a włącz jak by to ująć ....

Pewne rzeczy zabiera się po to, aby się nie przydały. Tak na wszelki wypadek. Np. zamieci, wypadku, jakiś losowych sytuacji, kiedy naprawdę trzeba mieć niezawodną informację, gdzie się jest i jak najszybciej np. zejść po pomoc, albo jak ją wezwać.

A co do zapamiętania trasy - różnie to bywa. Nadmierne poleganie li tylko na swojej pamięci bywa zgubne ....

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-15 22:56:46
Autor: Lech
Chatka Elektryków
Grzegorz pisze:
Hello dresu !:


A ja mam uczulenie na przewodników. Od czasu np. lawinki kamieni na moją głowę w Tatrach, od czasu pijackiej imprezy pod Rawką, od czasu innej "przewodnickiej" imprezy na Miziowej itd itd. A na dodatek jakoś niespecjalnie widzę połączenie turystyki górskiej z tzw. pijacką - a takowe wieści i tu na preclu się pojawiają .... choć niegrzecznie byłoby chyba wymieniać nazwiska.

Ja również mam uczulenie. Od czasów kiedy widywałem "ambitne" wejścia grupowe z przewodnikiem na Śnieżkę (większość pokonywała trasę wyciągiem), a spora część panienek była ubrana jakby szła postać pod latarnię, nie mniej przewodnika ich ubiór specjalnie nie interesował. Najwięcej krzyczą o bezpieczeństwie, a sami - jak widać - wcale się tym nie przejmują. Jednak kiedy jakaś inna grupa, która przybyła do Domu Śląskiego z przewodnikiem i chciała się wybrać sama na szczyt Śnieżki, bo przewodnikowi się nie chciało. to ich nie puścił "bo to niebezpieczne". Przewodnickie popijawy, i to jakie (!), też widywałem, m.in. w Strzesze Akademickiej.

Od dawna mają miejsce miejsce przypadki szykanowania ludzi prowadzących grupy, szczególnie nauczycieli prowadzących wycieczki szkolne w niektórych miastach Polski i na szlakach turystycznych, m.in. w górach, co zresztą opisywała prasa. Podobny przypadek zdarzył się kiedyś we Wrocławiu, tyle że szczegóły znam nie z prasy, a z bezpośredniej relacji osoby uczestniczącej w tym "zajściu". Otóż moja znajoma - była mieszkanka Wrocławia - zorganizowała kiedyś wycieczkę z uczniami swojej klasy aby pokazać im swoje rodzinne miasto. Niestety została zatrzymana przez strażników miejskich w towarzystwie jakiegoś cywila (przedstawiciela miejscowych przewodników), który zażądał od niej uprawnień przewodnika miejskiego na Wrocław. Cała historia, którą mi opowiedziała, zakończyła się przerwaniem wycieczki i wręczeniem jej mandatu "w podzięce" za społeczne zaangażowanie i pracę wychowawczą z młodzieżą. Ale nic dziwnego, że takie rzeczy się dzieją, skoro przykładowo na komercyjnej stronie internetowej Blanki Myszkowskiej - przewodnika PTTK z Wrocławia, można znaleźć takie oto pouczenie:

<cytat>
Ani strażnik ani policjant spostrzegając grupę nie wie, czy ta grupa na wrocławskim czy krakowskim Rynku jest wycieczką przedmiotową na "żywej" lekcji historii ze swoim własnym nauczycielem, czy komercyjną imprezą z biura turystycznego z "przewodnikiem-piratem". Jeśli legitymowana osoba, czyli np nauczyciel, nie ma legitymacji przewodnickiej ani identyfikatora, czyli nie ma uprawnień przewodnika turystycznego, Straż Miejska, Straż Parku lub Policja może [b]dosłownie[/b] zastosować przepis Kodeksu Wykroczeń i ukarać np nauczyciela grzywną (500zł - Artykuł 1 §1 Kodeksu wykroczeń). W takim przypadku jedyną pomocą może być oddanie sprawy do sądu i indywidualne rozpatrzenie sprawy przez sędziego, gdzie trzeba będzie udowodnić swoje racje (np. że nie wzięło się od uczniów dodatkowych pieniędzy za prowadzenie lekcji - uczniowie będą musieli zaświadczyć).
<koniec cytatu> link => http://www.przewodnikdolnyslask.wroclaw.pl/HTML+FLASH+SWF/Blok1/zakres.htm

Ten cytat mówi chyba sam za siebie, nieprawdaż? Czy ludzie, którzy rozgłaszają publicznie tego rodzaju głupoty, nie powinni być natychmiast pozbawieni licencji przewodnickich? Wszakże o fachowość, a nie o nieznajomość przepisów i mylenie pojęć, faktów itp., chodzi rzecznikom utrzymania regulacji zawodu przewodnika turystycznego. Od kiedy bowiem w Polsce to oskarżony o wykroczenie musi udowodnić niewinność, a nie oskarżyciel ma udowodnić mu winę? Czy ta pani aby nie przespała jakieś 20 lat temu transformacji ustrojowej lub jest na tyle zindoktrynowana przez własne środowisko przewodnickie, że nie jest w stanie zrozumieć, iż to nie nauczyciel ma cokolwiek udowadniać, tylko jest obowiązkiem funkcjonariuszy publicznych uzasadnienie swoich bezpodstawnych oskarżeń.

Za "komuny" owszem, mieliśmy wiele absurdów, ale coś takiego było po prostu nie do pomyślenia. Nazywanie rodowitego mieszkańca jakiegoś miasta - nauczyciela, który chce oprowadzić uczniów po mieście, "przewodnikiem-piratem" jest aroganckie i to bardzo mocno aroganckie. Ta moc to moc błazenady do kwadratu pomnożona przez komercję. Przecież od nauczania są nauczyciele a nie panie czy panowie z urzędowymi identyfikatorami na rynku w Krakowie czy Wrocławiu albo na górskim szlaku. Podobne historie dzieją się w Tatrach, i to wiele częściej. Widać, że lobby przewodnickie czuje się tam pewnie i mocno stoi przy korycie. Niedługo nauczycielom nie będzie można prowadzić swojej klasy np. na ognisko czy do parku obok szkoły żeby dzieciaki zobaczyły wiewiórki bo Pan Przewodnik lepiej omówi, zadba o bezpieczeństwo niż nauczycielka biologii.

--
Pozdrawiam

Lech

Klub Sudecki z Poznania - http://kspoz.webpark.pl/

Data: 2009-11-16 22:27:04
Autor: dziobak
Chatka Elektryków

Użytkownik "Lech" <rugala@gazeta.pl> napisał

Lechu !!!

Długich nikt nie czyta!!



pozdrawiam


Pieszy

Data: 2009-11-17 09:39:40
Autor: Waldek Brygier
Chatka Elektryków
dziobak wrote:
Długich nikt nie czyta!!

Długich = Lecha?

--
pozdrawiam
Waldek Brygier
www.naszesudety.pl - Prawie wszystko o Sudetach. Zapraszam!
mój e-mail: kliknij na http://cerbermail.com/?qVvHiHNwHr - GG 415880

Data: 2009-11-15 23:36:41
Autor: Jacek G.
Chatka Elektryków
Grzegorz napisał(a)::
A ja mam uczulenie na przewodników.

no i wywołałeś wilka z lasu ...
--
Jacek G.

Data: 2009-11-16 03:21:32
Autor: Krzysztof Halasa
Chatka ElektrykĂłw
"Jacek G." <jginter@wp.pl> writes:

no i wywołałeś wilka z lasu ...

Faktem jest ze facet przewaznie niestety ma racje, niezaleznie od
przypisywanych mu motywacji itd. Tyle ze tego nie mozna uogolniac,
przewodnicy sa rozni.

A tak w ogole to kazdy ma prawo nie przyjac mandatu. Bylbym zdziwiony
gdyby to wtedy trafilo w ogole do sądu.
--
Krzysztof Halasa

Data: 2009-11-16 08:20:28
Autor: any
Chatka ElektrykĂłw
Krzysztof Halasa pisze:

Faktem jest ze facet przewaznie niestety ma racje, [...] nie mozna uogolniac,
przewodnicy sa rozni.

Hmmm, to ma rację, czy nie ma racji?
Bo na podstawie incydentalnych przypadków potępianie w czambuł kilkutysięcznej grupy społecznej trudno nazwać obiektywną oceną sytuacji.

A tak w ogole to kazdy ma prawo nie przyjac mandatu. Bylbym zdziwiony
gdyby to wtedy trafilo w ogole do sądu.

A to tak - myślę podobnie.

Z tym, że jednak dresu trochę niepotrzebnie szarżuje i ani dżipies, ani inksza mapa może mu przynnieść więcej szkody niż pożytku...

Osobiście sugerowałbym zainwestowanie w przewodnika, w ostateczności zainwestowanie trochę własnego czasu we wcześniejsze przejście samemu planowanej trasy.

--
pozdrawiam
any

Data: 2009-11-16 08:27:29
Autor: Basia Z.
Chatka Elektryków

Użytkownik "any" :


Osobiście sugerowałbym zainwestowanie w przewodnika, w ostateczności zainwestowanie trochę własnego czasu we wcześniejsze przejście samemu planowanej trasy.


Przewodnik w tamtym rejonie nie jest _ustawowo_ konieczny, gdyż Lasek nie przekracza 1000 m n.p.m.
Jeśli się ma dobre górskie doświadczenie można tam śmiało iść, ale dla bezpieczeństwa grupy za jaką się jest odpowiedzialnym - faktycznie lepiej wcześniej sprawdzić te trasy w terenie.
Po prostu tydzień wcześniej przejść się tam samodzielnie i zobaczyć jak jest.

Natomiast porady Grzegorza uważam za całkowicie bezsensowne.

B.

Data: 2009-11-16 08:58:46
Autor: any
Chatka Elektryków
Basia Z. pisze:

Przewodnik w tamtym rejonie nie jest _ustawowo_ konieczny,

Wiem Basiu, niech to będzie np. przodownik :-)
Ale będą to dwie w miarę doświadczone osoby, znające teren i umiejące zachować się w górach.

Po prostu tydzień wcześniej przejść się tam samodzielnie i zobaczyć jak jest.

No właśnie...

Natomiast porady Grzegorza uważam za całkowicie bezsensowne.

Inaczej - z rozbawieniem obserwuję postępujący na preclu proces mitologizowania tej maszynki. Owszem bywa przydatny, ale niestety, jak każde urządzenie, podlega prawom Murphy'ego.
Dla mnie w zasadzie ogranicza się do dostarczenia dodatkowych wrażeń podczas wędrówki.
Natomiast z niecierpliwością czekam na pierwszą preclową relację pt: "mój dżipies był..." z linką do tracków, najlepiej naniesioną na góglmapę, z punktami panoramio...

--
pozdrawiam
any

Data: 2009-11-16 14:05:33
Autor: Krzysztof Halasa
Chatka ElektrykĂłw
any <andrzej.bielak.m@lpka.interia.pl> writes:

Inaczej - z rozbawieniem obserwuję postępujący na preclu proces
mitologizowania tej maszynki. Owszem bywa przydatny, ale niestety, jak
każde urządzenie, podlega prawom Murphy'ego.

Sa przypadki, gdy awaria GPS grozi nawet smiercia. Antarktyda, pustynie,
zastosowania militarne itd. Z tym, ze jesli posiadanie sprawnego
odbiornika jest warunkiem bezpieczenstwa, to trzeba miec zawsze
przynajmniej dwa odbiorniki (w grupie), i zapasowe zasilanie.

Kiedys oczywiscie ludzie nie uzywali GPS, ale wtedy nie planowalo sie
tras "na styk", teraz - owszem.
--
Krzysztof Halasa

Data: 2009-11-16 15:21:39
Autor: Paweł Rumian
Chatka Elektryków
Basia Z.:

Przewodnik w tamtym rejonie nie jest _ustawowo_ konieczny, gdyż Lasek nie
przekracza 1000 m n.p.m.

nieprawda, a przynajmniej niekoniecznie prawda ;)

Rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 17 stycznia 2006 r. w sprawie przewodników turystycznych i pilotów wycieczek.

Rozdział 3, § 12, ust. 2

Organizator turystyki jest obowiązany w obsłudze grupy turystów do zapewnienia udziału przewodnika górskiego - na obszarach górskich określonych w § 8, jeżeli program imprezy przewiduje wycieczki piesze poza obszarem zabudowy miejscowości.


Jak dobrze wiesz nie jestem prawnikiem i moge sie mylic, ale wydaje mi sie, ze zgodnie z obowiazujacym prawem przewodnik jest wiec potrzebny:

- zawsze w przypadku imprezy turystycznej odbywajacej sie na obszarze gorskim, ktorej program przewiduje wycieczki piesze poza obszarem zabudowy miejscowosci (zgodnie z powyzszym cytatem), przy czym rzeczona impreza w rozumieniu Ustawy o Uslugach Turystycznych to co najmniej dwie usługi turystyczne tworzące jednolity program i objęte wspólną ceną, jeżeli usługi te obejmują nocleg lub trwają ponad 24 godziny albo jeżeli program przewiduje zmianę miejsca pobytu

- dla kazdej wycieczki prowadzonej powyzej 1000 mnpm i na terenie PN (zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów w sprawie określenia warunków bezpieczeństwa osób przebywających w górach, pływających, kąpiących się i uprawiających sporty wodne)



pozdr,
Paweł :)

Data: 2009-11-16 09:33:03
Autor: Lech
Chatka ElektrykĂłw
any pisze:

Bo na podstawie incydentalnych przypadków potępianie w czambuł kilkutysięcznej grupy społecznej trudno nazwać obiektywną oceną sytuacji.

Gwoli ścisłości, to te przypadki nie są wcale takie incydentalne. Umiejętności tej kilkutysięcznej grupy społecznej są po prostu tak wybitne, że - jak wiadomo - coraz częściej muszą wysługiwać się umundurowanymi funkcjonariuszami straży miejskiej, służb parkowych lub policji a nawet straży granicznej aby wymusić korzystanie ze swoich usług.

A jak w praktyce wygląda "troska" przewodników o bezpieczeństwo turysty można się przekonać obserwując nie tylko wycieczki na Śnieżkę, ale także jakie mają np. obuwie uczestnicy wycieczek prowadzonych przez przewodników tatrzańskich na Giewont, do Morskiego Oka czy szlakach w rejonie Kasprowego.

Ciekawy jestem czy przewodnika by było można pociągnąć do odpowiedzialności, jeśli np. ktoś by złamał nogę na jego wycieczce, a powodem by było niewłaściwe obuwie.

--
Pozdrawiam

Lech

Klub Sudecki z Poznania - http://kspoz.webpark.pl/

Data: 2009-11-16 14:01:44
Autor: Krzysztof Halasa
Chatka ElektrykĂłw
Lech <rugala@gazeta.pl> writes:

Ciekawy jestem czy przewodnika by było można pociągnąć do
odpowiedzialności, jeśli np. ktoś by złamał nogę na jego wycieczce, a
powodem by było niewłaściwe obuwie.

Przeciez to, po pierwsze, kwestia umowy. Po drugie musialbys udowodnic,
ze powodem bylo obuwie (zycze powodzenia). A tak w ogole to przewodnicy
nie maja OC? Bylbym troche zdziwiony.
--
Krzysztof Halasa

Data: 2009-11-16 13:59:00
Autor: Krzysztof Halasa
Chatka ElektrykĂłw
any <andrzej.bielak.m@lpka.interia.pl> writes:

Hmmm, to ma rację, czy nie ma racji?

No ma, niestety.

Bo na podstawie incydentalnych przypadków potępianie w czambuł
kilkutysięcznej grupy społecznej trudno nazwać obiektywną oceną
sytuacji.

Ale nie chodzi o samo potepianie czy ocene przewodnikow. Chodzi o to,
ze korzystanie z przewodnika (czlowieka) powinno byc pozostawione
decyzji korzystajacego (zwlaszcza w przypadku doroslych ludzi, bo np.
w przypadku szkol zostawilbym to rodzicom oraz np. dyrekcji).

A to ze jest sporo mlotkow, ktorzy potrafia tylko brac pieniadze nie
dajac niczego sensownego w zamian to jest inna sprawa, i moze tylko
wynika z powyzszego - normalnie nie byloby zapotrzebowania na takich.
Takie "mlotki" istnieja w kazdej dziedzinie zycia, ktora ma np. przepisy
sprzyjajace ich istnieniu.

Z tym, że jednak dresu trochę niepotrzebnie szarżuje i ani dżipies,
ani inksza mapa może mu przynnieść więcej szkody niż pożytku...

Osobiście sugerowałbym zainwestowanie w przewodnika, w ostateczności
zainwestowanie trochę własnego czasu we wcześniejsze przejście samemu
planowanej trasy.

Jasne.
--
Krzysztof Halasa

Data: 2009-11-16 15:09:08
Autor: Tomasz Sójka
Chatka ElektrykĂłw
Dnia Mon, 16 Nov 2009 13:59:00 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):


Ale nie chodzi o samo potepianie czy ocene przewodnikow. Chodzi o to,
ze korzystanie z przewodnika (czlowieka) powinno byc pozostawione
decyzji korzystajacego (zwlaszcza w przypadku doroslych ludzi, bo np.
w przypadku szkol zostawilbym to rodzicom oraz np. dyrekcji).

A to ze jest sporo mlotkow, ktorzy potrafia tylko brac pieniadze nie
dajac niczego sensownego w zamian to jest inna sprawa, i moze tylko
wynika z powyzszego - normalnie nie byloby zapotrzebowania na takich.
Takie "mlotki" istnieja w kazdej dziedzinie zycia, ktora ma np. przepisy
sprzyjajace ich istnieniu.


Sęk w tym że raczej na każdego "młotka" zapotrzebowanie się znajdzie...
Jak już kiedyś pisałem bawi mnie wiara w "niewidzialną rękę rynku". Owszem,
istnieje, ale bynajmniej nie wybiera tego co dobre, a to co "dobre". Dla
konsumenta. Konsument w swojej masie, mając wybór pomiędzy przewodnikiem
tanim a dobrym, wybierze w większości przypadków taniego. I cóż z tego że
jednorazowo? :) Pozwą go do sądu za to że był kiepski? Komu się poskarżą
jeśli faktycznie nastąpi deregulacja?... Zapewne na preclu ;) albo onecie.
Są oczywiście chwalebne wyjątki które wiedzą czego chcą i wybiorą tego
lepszego, ale to mniejszość.
Gdyby to był normalny zawód z którego da się przyzwoicie wyżyć - być może
chętnych byłoby na tyle żeby powstała prawdziwa konkurencja, która -
również być może - odsiałaby te "młotki". Wg. mnie jednak nie jest to na
tyle atrakcyjna fucha żeby w przewidywalnym czasie mogło do tego dojść...
Mnie osobiście nie zależy - niech by to był przewodnik, przodownik,
organizator, pilot czy inny ktoś, ale jakaś weryfikacja czy się do tego
nadaje powinna być. Mógłbym np. zapytać - a dlaczego ja, kierowca z
trzydziestoletnim stażem nie mogę prowadzić autobusu? Czym to się różni
(technicznie) od dużego fiata? :) Po co mi jakieś dodatkowe kursy,
psycholog...
Pozdrawiam Tomek

Data: 2009-11-16 18:08:40
Autor: Lech
Chatka Elektryków
Tomasz Sójka pisze:
Dnia Mon, 16 Nov 2009 13:59:00 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):
[...]
Mnie osobiście nie zależy - niech by to był przewodnik, przodownik,
organizator, pilot czy inny ktoś, ale jakaś weryfikacja czy się do tego
nadaje powinna być.

Mam rozumieć, że jeśli ja zaproszę grupę członków klubu turystycznego na obiad, który sam ugotuję, to powinienem mieć zweryfikowane świadectwo ukończenia kursu na kucharza oraz wystawić im za ten obiad rachunek i zażądać za to zapłaty? A kiedy zechcemy pośpiewać w grupie przy ognisku, to musimy mieć w tej grupie dyplomowanego dyrygenta, bo inaczej jakiś strażnik moralności wlepi nam mandat?

Czy jeżeli grupie, którą przyprowadzę do schroniska, rozdam klucze od pokoi oraz przyjmę zgłoszenie, że jakieś łóżko jest zarwane, to nie będąc zweryfikowanym pilotem wycieczek popełniam wykroczenie? Pytam bo przecież wykonuję zadania pilota wycieczek, a kodeks wykroczeń wyraźnie mówi: "Kto: wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek - podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny"

Mógłbym np. zapytać - a dlaczego ja, kierowca z
trzydziestoletnim stażem nie mogę prowadzić autobusu? Czym to się różni
(technicznie) od dużego fiata? :) Po co mi jakieś dodatkowe kursy,
psycholog...

A powinieneś zapytać czym się różni sfera działalności ludzkiej, jaką
jest pozyskiwanie i przekazywanie informacji o zabytkach czy przyrodzie,
która nie może podlegać żadnej cenzurze, od takiej działalności jak
prowadzenie ciężkich pojazdów mechanicznych

--
Pozdrawiam

Lech

Klub Sudecki z Poznania - http://kspoz.webpark.pl/

Data: 2009-11-16 19:25:22
Autor: Krzysztof Halasa
Chatka ElektrykĂłw
Tomasz SĂłjka <t_sojka@02.pl> writes:

Sęk w tym że raczej na każdego "młotka" zapotrzebowanie się
znajdzie...

To kwestia ilosci ludzi "zajmujacych sie" danym zajeciem. Nie wolno bez
papieru, to jest takich wiecej. Gdyby bylo wolno, to by takich (prawie)
nie bylo. Tak jak to jest w innych dziedzinach, w ktorych nie ma takich
chorych przepisow.

Jak już kiedyś pisałem bawi mnie wiara w "niewidzialną rękę rynku". Owszem,
istnieje, ale bynajmniej nie wybiera tego co dobre, a to co "dobre". Dla
konsumenta. Konsument w swojej masie, mając wybór pomiędzy przewodnikiem
tanim a dobrym, wybierze w większości przypadków taniego.

Ale tak jest teraz wlasnie z powodu przepisow.

Chodzi o to, zeby "konsument" mial przede wszystkim wybor "brac" lub
"nie". Po co komu przewodnik, ktory sie do niczego nie nadaje?

Jak zamawiam faceta do ukladania plytek na podlodze, to tez nie wiem czy
jest dobry czy nie, i tez moga byc z tym problemy, ale z jakiegos powodu
nie ma przepisow wymagajacych zatrudniania tylko takich z papierami.

Tak jak z przewodnikiem, mam wybor - moge wziac Ukrainca, ktory nadaje
sie "do kazdej roboty", a moge wziac niekoniecznie drozszego takiego,
ktorego mi polecili znajomi.

Mnie osobiście nie zależy - niech by to był przewodnik, przodownik,
organizator, pilot czy inny ktoś, ale jakaś weryfikacja czy się do tego
nadaje powinna być.

Oczywiscie. Bezposrednio zainteresowany weryfikuje najlepiej, a jesli
nie, to nie robmy z jego osobistego problemu problemu dla wszystkich.

Mógłbym np. zapytać - a dlaczego ja, kierowca z
trzydziestoletnim stażem nie mogę prowadzić autobusu? Czym to się różni
(technicznie) od dużego fiata? :) Po co mi jakieś dodatkowe kursy,
psycholog...

Bo prowadzenie autobusu w sposob istotny zagraza innym uczestnikom ruchu
(i np. budynkom, pieszym na chodnikach itd). Prowadzenie wycieczki
praktycznie nie powoduje zagrozenia dla nikogo innego poza ta wycieczka.
--
Krzysztof Halasa

Data: 2009-11-17 09:45:30
Autor: Tomasz Sójka
Chatka ElektrykĂłw
Dnia Mon, 16 Nov 2009 19:25:22 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):

Tomasz Sójka <t_sojka@02.pl> writes:

Sęk w tym że raczej na każdego "młotka" zapotrzebowanie się
znajdzie...

To kwestia ilosci ludzi "zajmujacych sie" danym zajeciem. Nie wolno bez
papieru, to jest takich wiecej. Gdyby bylo wolno, to by takich (prawie)
nie bylo. Tak jak to jest w innych dziedzinach, w ktorych nie ma takich
chorych przepisow.

Trochę niżej piszesz o fliziarzach. To w końcu wolny rynek bez regulacji
wyciął tych kiepskich czy nie wyciął? Odpowiem za Ciebie - jest ich więcej
niż kiedykolwiek :) Wiem bo mój znajomy niedawno się przeprowadzał. Z tego
co mówił to mniej więcej co dziesiąty "fachowiec" chciał naprawdę rzetelnie
zapracować na swoją pensję... To samo dotyczy np. warsztatów samochodowych
których wszak mamy niezmierzoną ilość niemalże. I wielu, wielu innych
dziedzin bez tych idiotycznych przepisów.


Jak już kiedyś pisałem bawi mnie wiara w "niewidzialną rękę rynku". Owszem,
istnieje, ale bynajmniej nie wybiera tego co dobre, a to co "dobre". Dla
konsumenta. Konsument w swojej masie, mając wybór pomiędzy przewodnikiem
tanim a dobrym, wybierze w większości przypadków taniego.

Ale tak jest teraz wlasnie z powodu przepisow.

Chodzi o to, zeby "konsument" mial przede wszystkim wybor "brac" lub
"nie". Po co komu przewodnik, ktory sie do niczego nie nadaje?

Popytaj i wybierz dobrego?... Ktoś zabrania?


Jak zamawiam faceta do ukladania plytek na podlodze, to tez nie wiem czy
jest dobry czy nie, i tez moga byc z tym problemy, ale z jakiegos powodu
nie ma przepisow wymagajacych zatrudniania tylko takich z papierami.

Tak jak z przewodnikiem, mam wybor - moge wziac Ukrainca, ktory nadaje
sie "do kazdej roboty", a moge wziac niekoniecznie drozszego takiego,
ktorego mi polecili znajomi.

Mnie osobiście nie zależy - niech by to był przewodnik, przodownik,
organizator, pilot czy inny ktoś, ale jakaś weryfikacja czy się do tego
nadaje powinna być.

Oczywiscie. Bezposrednio zainteresowany weryfikuje najlepiej, a jesli
nie, to nie robmy z jego osobistego problemu problemu dla wszystkich.

Bezpośrednio zainteresowany przeważnie nie ma zielonego pojęcia co jego
przewodnik powinien wiedzieć i umieć - oprócz spiczu, wyboru trasy i
rozmieszczenia strategicznych punktów na trasie tj. piwa, sklepów,
pamiątek, gastronomii itp.


Mógłbym np. zapytać - a dlaczego ja, kierowca z
trzydziestoletnim stażem nie mogę prowadzić autobusu? Czym to się różni
(technicznie) od dużego fiata? :) Po co mi jakieś dodatkowe kursy,
psycholog...

Bo prowadzenie autobusu w sposob istotny zagraza innym uczestnikom ruchu
(i np. budynkom, pieszym na chodnikach itd). Prowadzenie wycieczki
praktycznie nie powoduje zagrozenia dla nikogo innego poza ta wycieczka.

A ja naiwny miałem nadzieję że chodzi o bezpieczeństwo pasażerów...
Zagrożenie - hmm, popatrzmy, max. 70km/h a 90 na autostradzie, częste
badania techniczne, rzetelny serwis, dwóch kierowców na dłuższych
trasach... Normalnie strach się zbliżyć do autobusu bliżej niż na kilometr.
Za to te miliony osobówek ze średnią wieku ok. dziesiątki - pełne zaufanie,
profesjonalni kierowcy, idealny stan tech. :))
Pozdrawiam Tomek

Data: 2009-11-17 10:09:45
Autor: Lech
Chatka Elektryków
Tomasz Sójka pisze:
Dnia Mon, 16 Nov 2009 19:25:22 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):
[...]
Bezpośrednio zainteresowany przeważnie nie ma zielonego pojęcia co jego
przewodnik powinien wiedzieć i umieć - oprócz spiczu, wyboru trasy i
rozmieszczenia strategicznych punktów na trasie tj. piwa, sklepów,
pamiątek, gastronomii itp.

Dlatego za niego musi myśleć urzędnik z "nadurzędu" do cenzurowania komu i gdzie wolno opowiadać o zabytkach, historii czy przyrodzie. Jeśli takich informacji udzieli osoba nie namaszczona przez ów "nadurząd", ale posiadająca sporą wiedzę, to uczestnikom wycieczki stanie się wielka krzywda. I dlatego też osoby nie namaszczone przez władze, a wykonujące zadania przewodnika lub pilota wycieczek należy karać ograniczeniem wolności lub grzywną (k.w. art. 60.1.). A ja się pytam, jak to się ma do zapewnionej konstytucyjnie wolności pozyskiwania i przekazywania informacji, jak to się ma do konstytucyjnego zakazu cenzury?

--
Pozdrawiam

Lech

Klub Sudecki z Poznania - http://kspoz.webpark.pl/

Data: 2009-11-17 14:50:35
Autor: Krzysztof Halasa
Chatka ElektrykĂłw
Tomasz SĂłjka <t_sojka@02.pl> writes:

Trochę niżej piszesz o fliziarzach. To w końcu wolny rynek bez regulacji
wyciął tych kiepskich czy nie wyciął? Odpowiem za Ciebie - jest ich więcej
niż kiedykolwiek :) Wiem bo mój znajomy niedawno się przeprowadzał. Z tego
co mówił to mniej więcej co dziesiąty "fachowiec" chciał naprawdę rzetelnie
zapracować na swoją pensję...

No coz, moja praktyka tego nie potwierdza. Tzn. zapewne wiekszosc bym
natychmiast wywalil, ale oni sa i tak duzo lepsi od wielu
"przewodnikow".

Chodzi o to, zeby "konsument" mial przede wszystkim wybor "brac" lub
"nie". Po co komu przewodnik, ktory sie do niczego nie nadaje?

Popytaj i wybierz dobrego?... Ktoś zabrania?

Moze to kwestia psychologii? "Trzeba" wynajac, wiec bierzemy
jakiegokolwiek, zeby przepisom stalo sie zadosc, zamiast zastanowic sie
czy w ogole przewodnik jest potrzebny, i jesli jest, wziac
odpowiedniego? Nie wiem, ale widze jak to dziala.

Oczywiscie. Bezposrednio zainteresowany weryfikuje najlepiej, a jesli
nie, to nie robmy z jego osobistego problemu problemu dla wszystkich.

Bezpośrednio zainteresowany przeważnie nie ma zielonego pojęcia co jego
przewodnik powinien wiedzieć i umieć - oprócz spiczu, wyboru trasy i
rozmieszczenia strategicznych punktĂłw na trasie tj. piwa, sklepĂłw,
pamiątek, gastronomii itp.

No to juz troche tego pojecia ma :-)
Tak czy owak, nie ma co wierzyc w to, ze ktos inny bedzie lepiej
wiedzial od niego.

Bo prowadzenie autobusu w sposob istotny zagraza innym uczestnikom ruchu
(i np. budynkom, pieszym na chodnikach itd). Prowadzenie wycieczki
praktycznie nie powoduje zagrozenia dla nikogo innego poza ta wycieczka.

A ja naiwny miałem nadzieję że chodzi o bezpieczeństwo pasażerów...

:-)

ZagroĹźenie - hmm, popatrzmy, max. 70km/h a 90 na autostradzie,

Stary autobus, juz nie pamietam marki, wyciagal wedlug swojego licznika
100 km/h na trasie katowickiej, i na ul. Grojeckiej w Warszawie, jak
kierowca za bardzo sie przyzwyczail :-)

częste
badania techniczne,

Wiesz jak to jest z takimi badaniami, jak ktoregos dnia policjanci
wyjatkowo wykonali swoje obowiazki (bo podobno "kanar" uwazal, ze
policjanci, czy kto to tam dokladnie byl z tej policji, moga tylko
w niektorych okolicznosciach jezdzic bez biletu), to nagle polowa
autobusow okazala sie niezdolnymi do jazdy. Dziwnym trafem nastepnego
dnia znowu byly dobre, problemy z biletami tez zniknely.

rzetelny serwis,

Jasne jasne, zwlaszcza widoczne podczas ruszania autobusu.

dwóch kierowców na dłuższych
trasach...

Z ktorych jeden spi.

Normalnie strach się zbliżyć do autobusu bliżej niż na kilometr.
Za to te miliony osobówek ze średnią wieku ok. dziesiątki - pełne zaufanie,
profesjonalni kierowcy, idealny stan tech. :))

Przeciez tez trzeba miec prawo jazdy. Porownaj mase obu pojazdow.
--
Krzysztof Halasa

Data: 2009-11-17 09:50:39
Autor: Lech
Chatka ElektrykĂłw
Krzysztof Halasa pisze:
Tomasz SĂłjka <t_sojka@02.pl> writes:


Prowadzenie wycieczki praktycznie nie powoduje  zagrozenia
> dla nikogo innego poza ta wycieczka.

Niezupełnie. Jeśli wycieczka jest prowadzona przez osobę nie posiadającą państwowych papierów wydanych przez "nadurząd", który cenzuruje komu i gdzie wolno mówić o zabytkach, historii czy przyrodzie, to zagraża "fachowcom" z lokalnych korporacji przewodnickich. Mówiąc ściślej zagraża zawartości ich portfeli. A ponieważ ci fachowcy są aż tak wybitni, to coraz częściej wysługują się umundurowanymi funkcjonariuszami służb policyjnych, aby wymusić korzystanie ze swoich usług.


--
Pozdrawiam

Lech

Klub Sudecki z Poznania - http://kspoz.webpark.pl/

Data: 2009-11-16 10:13:37
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Jacek G. !:
Grzegorz napisał(a)::
A ja mam uczulenie na przewodników.

no i wywołałeś wilka z lasu ...

Sorry, niechcący.

Ale ja na szczęście mam uczulenie na wodolejstwo i po ok. 10 wierszach przestałem czytać ;-) !

A miałem na myśli tylko pijackie ekscesy "przewodników" ....

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-16 11:09:12
Autor: Lech
Chatka Elektryków
Grzegorz pisze:


A miałem na myśli tylko pijackie ekscesy "przewodników" ....

Szkoda, że tylko to, albowiem pijackie ekscesy to tylko niewielka część problemów związanych z patologią tego środowiska.

Innym problemem jest wybitna "fachowość" przedstawicieli tej profesji, że coraz częściej wysługują się umundurowanymi funkcjonariuszami służb policyjnych, aby wymusić korzystanie ze swoich usług. Towarzyszy temu zajadłe atakowanie społecznej kadry PTTK przez lobby przewodnickie, które wywodzi się przecież z PTTK. Tak oto scharakteryzował ich działania wiceprzewodniczący Komisji Turystyki Górskiej ZG PTTK:

<cytat>
Całkowicie popieram myśli zawarte w wypowiedziach WP koleżanek i kolegów! Dodatkowo pragnę zwrócić uwagę na zajadłe szykanowanie przez to "lobby" przewodnickie instytucji przodownika TP i TG. Przewodnicy traktują wyłączność jaką im nadaje system prawny jako ochronę przed "konkurencją". Żaden z nich nie widzi odwrotnej strony medalu. Otóż istnieje w kraju jeszcze trochę osób które nie lubią być wynajmowane na godziny za opłatą. Ma to wiele wspólnego z kodeksem honorowym, etc. Otóż te wartości pozwalają mi być przodownikiem turystycznym a raczej odstręczają od przewodnictwa.
W całym galimatiasie wokół uprawnień przewodnickich zapomina się o honorze i wynikającym z tego pojęcia konsekwencjach. Poza uwolnieniem zawodu przewodnika trzeba głośno podnosić, że istnieją w Towarzystwie grupki osób dla których opłata za poprowadzenie ludzi na szlaku jest dyshonorem.
<koniec cytatu>
źródło cytatu =>
http://forum-pttk.pl/index.php?co=wiadomosc&id=38231

O innych jeszcze dziwnych sprawach, można dowiedzieć się z lektury dyskusji =>
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?t=8402&start=90

--
Pozdrawiam

Lech

Klub Sudecki z Poznania - http://kspoz.webpark.pl/

Data: 2009-11-16 15:10:52
Autor: Grzegorz
Chatka Elektryków
Hello Lech !:

A miałem na myśli tylko pijackie ekscesy "przewodników" ....

Szkoda, że tylko to, albowiem pijackie ekscesy to tylko niewielka część problemów związanych z patologią tego środowiska.

Wiesz Lechu, mam propozycję - bardzo szanuję Twoje wypowiedzi, ale może jednak choćby dla mnie - w punktach ????

A co do reszty - mam swoje jak najgorsze zdanie o wszystkich profesjach, które stoją na jakiś nakazach, normach, przepisach itd. wymuszeniach .....

pzdrw.
--
Grzegorz

maila znajdziesz tu : http://www.cerbermail.com/?4589b6Uox1

Data: 2009-11-15 21:44:30
Autor: Basia Z.
Chatka Elektryków

Użytkownik "dresu" :

Kiedyś był na pewno, ponieważ przechodziłem nim z dwa razy. Prowadził przez rz. Koszarawę mostem samoróbką.

No właśnie chciałam zapytać jak chciałbyś przejść przez Koszarawę ?

Niektóre strony internetowe nadal go podają, jako opcje dojścia - dlatego pytam. (np. http://www.chatki.yoyo.pl/lasek.html ; http://www.e-beskidy.com/index.php?name=News&file=article&sid=566 )

Na podanych przez Ciebie stronach szlak ten opisany jest jako "chatkowy", ale chyba nie był od dawna odnawiany, gdyż będąc na Lasku mniej więcej co 3-4 lata nigdy nie widziałam go w terenie.
Ostatnio byłam w kwietniu b.r. i też nie widziałam.

Natomiast jakieś 4-5 lat temu schodziłam z chatki na Lasku przez jego szczyt w podobnej porze roku jak teraz.
Trasę do Jeleśni PKP pokonywaliśmy całkiem "na przełaj" bez szlaku i bez drogi. Zejście wprost na północ jest miejscami bardzo strome
Z tego co pamiętam Koszarawę pokonaliśmy po moście kolejowym.


Zapytam jeszcze o ten, wzięty z Wikipedii: "zielony - zielony szlak chatkowy z Jeleśni (1,40 h),początek za budynkiem nadleśnictwa." ( http://pl.wikipedia.org/wiki/SST_Lasek ) Ktoś kojarzy ?


Też nie kojarzę  :-(
Ale tam szłam dawniej.


Widzisz nie wiem dlaczego od razu wartościujesz osoby, których nie znasz.
Planuje dopiero wyjazd, dlatego zapytałem jak to wygląda, na mojej mapie (Sygnatura) są zaznaczone drogi dojazdowe w okolice Wielkiego Wierchu lub koloni Rówieńki, myślałem, że tam tędy idzie on. Dodatkowo mam nawyk sprawdzania szlaków osobiście przed wyjazdem z jakąś grupą.


Ależ nie wartościuję osoby tylko pomysł !
Tych szlaków nie ma na żadnej mapie jaką mam w domu (a inne "chatkowe" np. dojścia do Lachowic - są).
Nie ma ich również na mapie Compassu, która jest dostępna w Internecie:

http://www.e-gory.pl/index.php/Mapy-online/Beskidy-Podtatrze-Pogorza-Compass/Beskid-Zywiecki.html

Tak że ja bym jednak nie znając trasy - nie szła tam z grupą dzieci i Tobie też odradzam.

Pozdrowienia

Basia

Data: 2009-11-15 22:35:36
Autor: geres
Chatka Elektryków

Użytkownik "dresu" <szajbuz@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:hdpi6i$rcd$1atlantis.news.neostrada.pl...
Basia Z. pisze:

Żółty, ale nie z Jeleśni - PKP tylko z Przyborowa, około 1,5 - 2 godz. z Przyborowa do chatki.
Z drugiej strony z Koszarawy przez Zapadlisko też żółty 40 min. - 1 godz.

Czarnego z Jeleśni PKP o ile pamiętam to nie było tam nigdy.

Kiedyś był na pewno, ponieważ przechodziłem nim z dwa razy. Prowadził przez rz. Koszarawę mostem samoróbką. Niektóre strony internetowe nadal go podają, jako opcje dojścia - dlatego pytam. (np. http://www.chatki.yoyo.pl/lasek.html ; http://www.e-beskidy.com/index.php?name=News&file=article&sid=566 )


Potwierdzam. Kiedyś był taki mostek. I wyglądał na trwały :)
Pierwszy raz jak próbowałem dojść do chatki z Koszarawy żółtym szlakiem nie było za miło. Szlak bardzo źle oznaczony i mało uczęszczany. Można się łatwo zgubić. Wszyscy chodzą tym chatkowym. Ten szlak był dużo lepiej oznaczony.

Pozdro

Data: 2009-11-15 23:33:29
Autor: Jacek G.
Chatka Elektryków
dresu napisał(a)::
Witam,
mam pytanko czy stary szlak chatkowy (chyba czarny kolor) z Jeleśni na Lasek nadal istnieje. Jak dobrze pamiętam startował on z dworca PKP Jeleśnia. Ile trwało dojście tym szlakiem na chatę, a ile zejście.
Ja takiego szlaku nie pamiętam, a kilka razy szedłem z Jeleśni na Lasek lub odwrotnie - zawsze bez szlaku - i nie jest to ewidentna, prosta droga.
Przewodnik Rewasza "Beskid Żywiecki" wyd. z 2006 r. pisze o zielonym szlaku chatkowym z przystanku PKS Jeleśnia Rynek (1,40 godz) - osobiście nim nigdy nie szedłem i nie wiem czy jest utrzymywany.
Dwa pozostałe - czerwony z Pewli Wielkiej (1 godz) i niebieski z przyst. PKS Koszarawa Szkoła (40 min) na pewno istnieją i są najczęściej wykorzystywane do dojścia do chatki. Choć z tym czerwonym też trzeba uważać zwłaszcza po nocy, bo można go zgubić gdy opuszcza drogę. Jest jeszcze żółty szlak turystyczny z Przyborowa (ok 1,40) przez szczyt Lasku (lub ten sam szklak, ale od Koszarawy).
Chatkowe szlaki (prócz tego mitycznego z Jeleśni) są zaznaczone na mapie Rewasza "Pasmo Babiogórski i Jałowieckie" (w necie niestety nie ma).


Pytam , bo za dwa  tygodnie mam się tam pojawić z grupą dzieciaków (ok. 25 sztuk) i szukam alternatywnej drogi na powrót niż wieczorny pociąg relacji Sucha - Żywiec.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym alternatywnym powrotem niż pociąg Sucha Żywiec (chyba że wkradł się tu błąd - i zamiast "niż" ma być "na". Bo jakoś nie widzę alternatywnej możliwości wydostania się z okolic Lasku niż pociąg na trasie Sucha - Żywiec lub jakiś autobus - ponoć jest coś po południu z Korbielowa przez Jeleśnię do Katowic, ale z taką grupą to lepiej liczyć na pociąg.
Ja też z taką grupą (w jakim wieku te dzieci ?) i o tej porze roku starałbym się dojść możliwie prostym i szybkim wariatem i takoż wracać, natomiast z samej chatki można już na lekko zrobić jakiś spacer - dłuższy lub krótszy w zależności od pogody i warunków.
Lasek niby niewielka górka, ale dość ciekawa (i mylna) pod względem ukształtowania terenu. Na GPS też bym za bardzo nie stawiał, bo co z tego że wskaże, w którym kierunku iść, skoro nie będzie wygodnej drogi czy ścieżki - a zamiast tego strome, błotnisto - kamieniste zbocze (od północno - zach strony tak to wygląda).
--
Jacek G.

Chatka Elektryków

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona