Data: 2010-12-21 08:48:23 | |
Autor: abc | |
Chcieli pozbyc sie Wielgusa | |
Adam Wielomski o aktach SB: Chcieli pozbyc sie Wielgusa
- W ujawnionych aktach SB jest mowa, ze `Grey' wyjezdza na kilka lat, podczas gdy ks. Wielgus wyjezdzal zaledwie na 5 miesiecy ( ) `Grey' ma stemple `scisle tajne', a pieczatki takiej uzywano w Polsce do roku 1961 i od 1999 roku, podczas gdy ks. Wielgus mial byc agentem w latach siedemdziesiatych - mówi dr Adam Wielomski w rozmowie z Robertem Witem Wyrostkiewiczem. Jest Pan jednym z nielicznych publicystów broniacych abpa Stanislawa Wielgusa... - Mój stosunek do afery ulegl w ciagu ostatniego czasu sporej zmianie. Gdy afera wybuchla, nie mialem powodu nie wierzyc w wine Ekscelencji, szczególnie ze media podaly, iz abp Wielgus - po czasie pewnego zaklopotania - przyznal sie do winy. Mimo to uwazalem, ze rozglos jest nieadekwatny do sprawy. Nigdy nie uwazalem, ze kolaboracja z wywiadem zagranicznym PRL jest czyms kompromitujacym. Jako naukowiec w pelni rozumiem, ze inny naukowiec chce wyjechac za granice na stypendium. Byc moze w PRL po prostu nie bylo innej mozliwosci wyjazdu niz podpisanie zgody na wspólprace z wywiadem. W takiej sytuacji trzeba bylo podjac dramatyczna decyzje czy praca naukowa, czy podpis? Jestem w stanie zrozumiec tych, którzy wybrali podpis, z góry nie majac zamiaru na nikogo niczego donosic. Ale poza podpisem w gre musialo wchodzic konkretne zadanie. - Zadanie, jakie mial dostac ks. Wielgus, czyli rozpracowywanie osrodków ukrainskich nacjonalistów, nie byloby nawet niczym kompromitujacym. Ci `nacjonalisci' to wszak nic innego jak pogrobowcy banderowców z UPA, którzy mieli na rekach polska krew i zadali przylaczenia do Ukrainy Przemysla i okolic. Zauwazmy jednak, ze ks. Wielgus z zadania sie nie wywiazal. Przygotowal belkotliwy i ogólnikowy raport i nawet SB uznala go za agenta nieprzydatnego dla wywiadu. Prawde mówiac - nie znajac osobiscie ani jednego banderowca - móglbym przygotowac podobny, gdzie bym wyjasnil, ze Ukraincy na emigracji nie lubia ZSRR i marza o niepodleglym panstwie, slowem: zadna rewelacja. Wygladalo na to, ze ks. Wielgus oszukal SB, wyludzil paszport, wyjechal i nie wykonal zadania wywiadowczego. Nie bylo wiec powodu, aby uwazac go za `agenta wszech czasów'. A Pan za kogo go uwaza? - Uwazam, ze Ekscelencja byl wielka szansa polskiego katolicyzmu. Po dziesiecioleciach panowania w nim trendów liberalnych i - nazwijmy po imieniu - wprost lewicowych, mielismy dostac prawdziwego katolickiego duszpasterza ze starej szkoly. Benedykt XVI to szansa katolicyzmu na miare swiatowa, szansa na zatrzymanie rewolucji posoborowej - co wlasciwie stalo sie juz za pontyfikatu Jego poprzednika - a nawet na jej cofniecie, przynajmniej czesciowe. Ale papiez nie czyni takich historycznych wydarzen sam. Potrzebuje ludzi, wspólpracowników, którzy te - chocby czesciowa - kontrrewolucje wraz z nim poprowadza na poziomie diecezji czy metropolii. Dlatego abp Wielgus mial zostac metropolita. Nie móglby nim zostac ani za Jana XXIII, ani za Pawla VI, ani za Jana Pawla II. Ci papieze nie mianowaliby metropolita kogos o tak konserwatywnych pogladach. Uwazalem, ze racja polskiego katolicyzmu wymagala, aby przymknac oczy na jakies papierki sprzed trzydziestu lat. Jednak te papierki wedlug wiekszosci obserwatorów sprawy abpa Wielgusa to dowód na jego zhanbienie. - Przyznam, ze wglebiajac sie w szczególy sprawy `papierków sprzed trzydziestu lat', nabralem stopniowo coraz wiekszego sceptycyzmu co do materialu dowodowego. Wlasciwie caly dowód, ze abp Wielgus jest `Grey'em' opiera sie na fakcie, ze raport `Grey'a' znajduje sie w jego teczce. Szczególy nakazuja postawic znaki zapytania. Po pierwsze, w ujawnionych aktach SB jest mowa o tym, ze `Grey' wyjezdza na kilka lat, podczas gdy ks. Wielgus wyjezdzal zaledwie na 5 miesiecy. Zakladam, ze zarówno piszacy raport agent, jak i jego oficer prowadzacy dobrze wiedza, na ile wyjezdza autor raportu. O ile oficer sledczy moze sie pomylic (ostatecznie), o tyle sam wyjezdzajacy wie takie rzeczy na pewno. Po drugie, chodzi o pieczatki. `Grey' ma stemple `scisle tajne', a pieczatki takiej uzywano w Polsce do roku 1961 i od 1999 roku, podczas gdy ks. Wielgus mial byc agentem w latach siedemdziesiatych. Oznacza to, ze pieczatki przystawiono po roku 1999. Moze to swiadczyc albo o falszerstwie, albo o tym, ze ktos w tych aktach grzebal w ciagu ostatnich osmiu lat. Pracownicy IPN jako dogmat traktuja zasade, ze `SB nie falszowala swoich dokumentów'. Smiem o tym watpic, ale to w tej chwili bez znaczenia. Zwracam uwage, ze tych pieczatek nie przystawil zaden esbek - bo wiedzialby, jakie pieczatki obowiazywaly w PRL - przystawiono je w III RP. Jesli zas jedynym dowodem, ze Ekscelencja i `Grey' to ta sama osoba jest fakt, ze raport `Grey'a' znajduje sie w teczce Ekscelencji, to mamy absolutna pewnosc, ze ktos w tej teczce grzebal. Wystarczylo przelozyc raport z jednej teczki do drugiej... Dopóki nie mamy absolutnie pewnego badania grafologicznego podpisu `Grey', nie mamy zadnego dowodu na wine Arcybiskupa. Skad czerpie Pan informacje na temat tego, ze takie konkretnie pieczeci byly uzywane wlasnie w tych latach? - Szczególowa analize tej i innych technicznych zagadnien opisal byly prokurator krajowy Wlodzimierz Blajerski. Warto zacytowac jego analize 15., 16. i 17. karty z teczki arcybiskupa: `Umowa o wspólpracy o tresci nieznanej w instrukcjach MSW. Powinno byc na poczatku: Ja, Stanislaw Wielgus ur. ...' itd. i na koncu: bede podpisywal sie jako' - tu pseudonim - i podpis: Stanislaw Wielgus'. To dla wszystkich sluzb specjalnych na swiecie najwazniejszy dokument personalny (nigdy nie znajdziemy go w teczce sprawy operacyjnego rozpracowania). Taki dokument, o ile jest autentyczny, to dla SB skarb - nie bylby niszczony i filmowany w zadnym wypadku. Gryf scisle tajne' to kompletna bzdura. Nikt w SB w tym czasie nie uzywa takiego gryfu. Zaden esbek prowadzacy ewidencje nie przyjalby tak oznaczonego dokumentu. Doskonale wie to prowadzacy sprawe pplk Leonard Mroczek, który wszystkie raporty i notatki oznacza prawidlowo tajne spec. znaczenia'. Ale nie ma podpisu tegoz pulkownika Mroczka. Nie ma tez stopki zarejestrowania tego dokumentu, który bylby skarbem, gdyby pochodzil od ksiedza. Swiadczy to o tym, ze takiego dokumentu w obiegu prawnym SB nigdy nie bylo. Arcybiskup Wielgus nie przyznaje sie do podpisania jakiegokolwiek dokumentu sprzed 1978 roku. Material ten jest sfabrykowany. Zachodzi podejrzenie popelnienia przestepstwa i jest to w wysokim stopniu prawdopodobne. To samo dotyczy pozostalych dokumentów o wspólpracy, a wiec instrukcji k. 16 i 17 oraz umowy o lacznosci k. 28 i 29. Sfabrykowano te dokumenty wspólpracy. W obrocie prawnym MSW gryf scisle tajne' byl uzywany do polowy 1961 r., a nastepnie wszedl w uzycie dopiero na podstawie ustawy ze stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych. Taki gryf przewidywala tez zawetowana przez prezydenta Walese w 1995 r. ustawa o tajemnicy panstwowej, wedlug projektu z 1992 roku. Najprawdopodobniej wiec w tym czasie dokonano takiej fabrykacji'' (analiza prokuratora Blajarskiego: http://www.myslpolska.org/?idx=janek_art&lust erko=136242). Czy wedlug Pana abp Wielgus jest niewinny? - Zeby nie bylo nieporozumien: nie twierdze, ze wiem, iz abp Wielgus jest niewinny. Istnieja poszlaki - chocby raport owego `Grey'a' - wskazujace, ze mógl byc agentem wywiadu. Ale poszlaki to nie dowody. Tymczasem media wydaly wyrok, a sprawa ma charakter trudnego procesu poszlakowego. Powiem prywatnie, ze na podstawie takiego materialu dowodowego, jaki w tej chwili mamy, nie odwazylbym sie po prostu powiedziec, ze abp Wielgus byl agentem. Ja tego po prostu nie wiem. Zas stara lacinska formula uczy: in dubio pro reo, czyli, ze watpliwosci przemawiaja na korzysc oskarzonego. Cywilizacja lacinska polega na tym, ze to oskarzonemu nalezy udowodnic wine, a nie, ze oskarzony musi dowiesc swojej niewinnosci. W medialnej nagonce zasada ta nie byla respektowana. Wszystko to przedstawialoby logiczna calosc, gdyby nie fakt, ze hierarcha sam przyznal sie do winy. - No tak, ale do czego sie przyznal? Przyznal sie, ze podpisal zgode na wspólprace z wywiadem, aby otrzymac paszport. Obowiazujace w Polsce prawo nie uznaje tego za wspólprace z SB - swiadczy o tym przypadek ministra w kancelarii prezydenta RP Andrzeja Krawczyka (zreszta z PiS), który 14 marca tego roku zostal uniewinniony przez sad lustracyjny, choc podpisal zobowiazanie do wspólpracy, ale na nikogo nie donosil. Mitem krazacym w polskim spoleczenstwie jest rzekome oswiadczenie abpa Wielgusa, w którym przyznaje sie do winy i przeprasza za to Kosciól. Prawda jest zas taka, ze oswiadczenie to wydal spanikowany w obliczu medialnej nagonki Nuncjusz Apostolski Józef Kowalczyk w imieniu abpa Wielgusa, ale bez jego zgody i wiedzy. Ekscelencja wydal nastepnie oswiadczenie, w którym zaprzeczal, aby takie oswiadczenie wydal. Pokazano to tylko chwile w mediach kolo poludnia, potem zniklo. Nie przebilo sie w medialnej wrzawie i dlatego 99 procent Polaków jest przekonanych, ze abp Wielgus przyznal sie do donosicielstwa. Jedyne, do czego Ekscelencja sie przyznaje, to podpisanie zgody na wspólprace z wywiadem. Nie przyznaje sie do zadnych raportów `Grey'a', a tym bardziej iz donosil SB w kraju na kolegów. Tego drugiego zarzutu nie da sie zreszta udowodnic, gdyz mamy tu tylko cienkie poszlaki w postaci raportów esbeków z rozmów z Ekscelencja. Nic nie zostalo napisane tam jego reka i niczego nie podpisal. Nawet jego wrogowie nie twierdza, ze maja dowody w tej sprawie. Sa to oczywiscie pewne poszlaki, ale znów tylko poszlaki. To tak, jakby mnie uznac winnym kradziezy samochodu 30 lat temu, gdyz znaleziono pamietnik niezyjacego sasiada, w którym pisze, ze mu sie przyznalem, ze to ja pojazd ukradlem. Czy jakikolwiek sad skazalby mnie za kradziez auta na podstawie takich dowodów? -- Nie da się oddzielić polityki od religii. Nie da się w człowieku oddzielić katolika od obywatela. Rozdział państwa od Kościoła jest sztuczny. |
|