Data: 2009-08-02 13:39:13 | |
Autor: Pawel Paron | |
Chiny - Syczuan | |
Wróciliśmy z Chin, na naszej stronie jest trochę zdjęć, które wysyłaliśmy w
czasie wycieczki z telefonu komórkowego, za parę dni będą dużo lepsze zdjęcia, robione aparatem. Przejechaliśmy 1700km, większość w tybetańskiej części prowincji Syczuan. Paweł -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-02 08:03:54 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 2 Sie, 13:39, Pawel Paron <pawelpBEZSP...@freeland.lublin.pl>
wrote: Wróciliśmy z Chin, na naszej stronie jest trochę zdjęć, które wysyłaliśmy w Piękna trasa, jak zwykle niesamowita egzotyka, bardzo wysokie góry Ale co to za za wyprawa była? Bo z tego co zrozumiałem z opisów, tym razem dołączyliście do jakiejś większej grupki i podróżowaliście wspólnie, bagaż też mniejszy niż zwykle. Sami to organizowaliście, czy może dołączyliście do jakiegoś zorganizowanego wyjazdu? I możecie zdradzić w jakich mniej więcej granicach oscyluje koszt wyjazdu do Chin, szczególnie przeloty? -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-02 17:13:55 | |
Autor: Pawel Paron | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
Piękna trasa, jak zwykle niesamowita egzotyka, bardzo wysokie góry Ale co Do nikogo nie dołączyliśmy, po drodze spotykaliśmy miejscowych rowerzystów i czasem z nimi jechaliśmy. Bagaż mniejszy, bo poprzednio był za ciężki, z mniejszym lepiej się jeździ, zwłaszcza po wysokich górach. Bilet do Chin i z powrotem kosztuje około 3500zł. Ceny na miejscu trochę niższe niż w Polsce, ale nie aż tak bardzo, jak sobie ludzie wyobrażają. Szczególnie, że odkąd mamy czas cudów, złotówka bardzo spadła w stosunku do juana, w porównaniu z zeszłym rokiem wszystko w Chinach jest dla nas o 50% droższe, chociaż dla Chińczyków kosztuje tyle samo. Paweł -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-02 08:33:37 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 2 Sie, 17:13, Pawel Paron <pawelpBEZSP...@freeland.lublin.pl>
wrote: Bilet do Chin i z powrotem kosztuje około 3500zł. Ceny na miejscu trochę 3500zł - no to jeszcze wcale nie tak źle, myślałem że to jednak sporo drożej wychodzi. Trochę jeszcze Cię pomęczę o informacje praktyczne, bo bardzo ciekawi mnie ten rejon. A jak tam wygląda kwestia zaopatrzenia w sklepach - czy można dostać jedzenie typu europejskiego, czy jednak trzeba trochę zmieniać przyzwyczajenia? I jak jest z ilością sklepów - często się trafiają, czy może na tereny bardziej odludne trzeba robić większe zapasy? Jakie są drogi? Czy większość to asfalty czy też szutry? I jaki jest najlepszy termin na wyprawę w te rejony. Jak widzę u Was pod tym kątem najlepiej nie było, z tego co czytałem to wielu rowerzystów poleca raczej wrzesień ze względu na sezon monsunowy; choć to pewnie zupełnie inaczej wygląda w różnych częściach ogromnego przecież Tybetu. I jak np. wygląda kwestia wjazdu do Tybetu? Czy obecnie można wjechać gdzie się chce bez żadnnych pozwoleń? Bo dotąd legalnie to można było robić tylko w zorganizowanych grupach z przewodnikiem, choć specjalnie nikt tego nie sprawdzał i wielu rowerzystów tak zwiedzało Tybet, ale czytałem też o paru wpadkach, zawinięciu przez policję i przymusowej deportacji za Tybet. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-02 17:55:22 | |
Autor: Pawel Paron | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
3500zł - no to jeszcze wcale nie tak źle, myślałem że to jednak sporo Jedzenie jest dostępne wszędzie tam, gdzie mieszkają ludzie. Są sklepy, jak chcesz jeść ciastka, parówki i rybki w puszkach ("europejskie przysmaki"), to możesz kupić zapasy takich rzeczy w sklepach, ale polecam raczej miejscowe jedzenie, które robią wszędzie, można zjeść na miejscu i wziąć różne rzeczy na drogę, np. placki, pierogi. Jak nie ma ludzi, to nie ma sklepów, tak samo jak i u nas. Jakie są drogi? Czy większość to asfalty czy też szutry? Drogi są bardzo różne, od najlepszych do najgorszych jakie w ogóle kiedykolwiek widzieliśmy. Czasem mogą być nieprzejezdne z powodu ich jakości, błoto do kostek, kamienie i dziury. Zdarza się, że na drogę zwali się góra i czekasz aż przyjadą maszyny i odblokują, bo objazdu nie ma. Czasem przez kilkadziesiąt km ciągnie się uciążliwa budowa, błoto, kurz. I jaki jest najlepszy termin na My akurat mieliśmy bardzo dobrą pogodę, padało może dwa albo trzy dni w górach i na koniec trzy dni już w mieście. Podobno to jest pora deszczowa, ale pogoda jest różna w różnych miejscach. I jak np. wygląda kwestia wjazdu do Tybetu? Czy obecnie można wjechać Raczej nie wjedziesz, a jak wjedziesz, to szybko zostaniesz zawrócony. Sprawdzają paszporty na granicy i już w Tybecie na punktach kontrolnych na drogach. Bo dotąd legalnie to można było robić tylko w zorganizowanych grupach z Teraz też można tylko w zorganizowanych grupach, ale podobno często sprawdzają i zawracają, jak ktoś jest nielegalnie. Spotkaliśmy Koreańczyka, który dwa razy próbował tam wjechać i mu się nie udało. Nie spotkaliśmy żadnego białasa, który by sam jechał do Tybetu albo wracał z Tybetu, tylko Chińczyków. Paweł -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-02 18:19:22 | |
Autor: click | |
Chiny - Syczuan | |
Pawel Paron pisze:
ale polecam raczej i to jest sluszna koncepcja inaczej nie da sie poznac miejsca, do ktorego sie przyjechalo -- c l i c k 'n' r i d e | kto nie pije, ten nie jedzie "Who wants to pedal bike uphill? The fun is going DOWNHILL" [John Breeze] |
|
Data: 2009-08-02 19:31:04 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Pawel Paron <pawelpBEZSPAMU@freeland.lublin.pl> napisał/a:
miejscowe jedzenie, które robią wszędzie, można zjeść na miejscu i wziąć Nie do końca prawda. Są nomadowie, a sklepów nie ma. W części Tybetańskiej trzeba mieć zapas jedzenia na cały dzień, a na wszelki wypadek - jakieś opóźnienie w jeździe (awaria, zła kondycja) to na półtora do dwóch. Jakie są drogi? Czy większość to asfalty czy też szutry? Co oznacza, że sytuacja jest b. zmienna. Tam gdzie my mieliśmy błoto do kostek za rok może być równy asfalt. I odwrotnie tam, gdzie był względny asfalt za rok mogą rozpocząć budowę. Nigdzie indziej nie widziałam, żeby tak budowano drogi. Wygląda to tak, że np. na 60km prowadzi się budowę na całego: różne odcinki są na różnych etapach budowy, trwają normalne prace budowlane np. rozwalanie wielkim młotem skały nad drogą, a jednocześnie po drodze odbywa się normalny ruch z autobusami, ciężarówkami. I jak piszemy, że błoto może być do kostek, to nie jest żadna przesada, błoto było do kostek, a pod spodem zamaskowane błotem kamienie. My akurat mieliśmy bardzo dobrą pogodę, padało może dwa albo trzy dni w W mieście, czyli Chengdu, gdzie wyraźnie było widać, że to pora deszczowa. Ale Chengdu leży na 470m w wielkiej niecce i ma zupełnie inny klimat niż Tybet, gdzie większość dróg, którymi jeździliśmy nie spadała poniżej jakichś 3500m. Teraz też można tylko w zorganizowanych grupach, ale podobno często Spotkaliśmy też Francuzów, którzy mówili, że spotkali w Chengdu Polaka na rowerze, któremu udało się przejechać granicę, ale na jakimś kolejnym punkcie kontrolnym zawrócili go. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com |
|
Data: 2009-08-02 19:39:32 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Renata Golebiowska <Renata.Golebiowska@bezadresu.pl> napisał/a:
inny klimat niż Tybet, gdzie większość dróg, którymi jeździliśmy nie spadała poniżej jakichś 3500m. Poprawka, miasta potrafiły być na 2000m, a nawet niżej, ale to i tak dużo wyżej niż Chengdu i za siedmioma górami od Chengdu więc klimat inny. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com |
|
Data: 2009-08-02 19:12:36 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Pawel Paron <pawelpBEZSPAMU@freeland.lublin.pl> napisał/a:
Bilet do Chin i z powrotem kosztuje około 3500zł. Chengdu. Bo Pekin w promocjach to nawet i po 2000 widziałam. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com |
|
Data: 2009-08-02 18:19:33 | |
Autor: Wojtek M. | |
Chiny - Syczuan | |
Paweł REWELACYJNA STRONA!!!!!! Szerze zazdroszczę odbytych wypraw, takie podróże to moje niespełnione marzenia. Wojtek z Krakowa |
|
Data: 2009-08-02 19:36:09 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Pawel Paron <pawelpBEZSPAMU@freeland.lublin.pl> napisał/a:
Wróciliśmy z Chin, na naszej stronie jest trochę zdjęć, które wysyłaliśmy w Ja się jeszcze koniecznie muszę pochwalić, że po raz pierwszy przejechałam z bagażem, po górach i to bez większego bólu jednego dnia 174km i wdrapałam się wysoko jak nigdy jeszcze, bo na przełęcz 5050m. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com |
|
Data: 2009-08-02 11:16:01 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 2 Sie, 19:36, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote: Ja się jeszcze koniecznie muszę pochwalić, że po raz pierwszy No to już wynik budzący szacunek, szczególnie jak na dziewczynę; niedługo zacznę mieć kompleksy :)) Ja za długimi dystansami na wyprawach nie przepadam, choć w tym roku tak się złożyło, że musiałem parę razy takie odwalać także w sporych górach, a zupełnie czym innym jest 200 czy nawet i 300km na szosowym rowerze niż 170-200 na trekingu z bagażem pod 30kg i z dużą ilością górą. Ale jak Wam się udało spakować zaledwie w tylne sakwy? Bo jednak mały bagaż to w górach kluczowa sprawa. Ja w tym roku kombinowałem by chociaż bez Rack-Packa pojechać - i nie dało rady. W dwie osoby zawsze się oczywiście mniej wiezie niż w jedną (narzędzia, kuchenka, garnki, namiot itd są wspólne) ale w sam tył to pewnie i tak bym nie dał rady. Zawsze się boję paru dni deszczowych pod rząd, bo wtedy jednak dodatkowe ubrania się jednak bardzo przydają, na początku tegorocznej wyprawy miałem np. dużo deszczy, z kolei pod koniec na Bałkanach ogromne upały, gdzie dodatkowe ciuchy były tylko zbędnym balastem. Ale jeśli celujecie w tym kierunku - to polecam stronę (kiedyś już tu wrzucałem, ale nie wiem czy widzieliście) prawdziwego fachowca w dziedzinie odchudzania bagażu: http://www2.arnes.si/~ikovse/weight.htm Facet będąc samowystarczalnym (noclegi w namiocie) przejeżdżał parutysięczne trasy z bagażem poniżej 10kg, największe wrażenie zrobiła na mnie trasa ponad 3tys km przez Pakistan i Tadżykistan, z przełęczami ponad 4tys (słynną Karakorum Highway)z bagażem 6,7kg :))) -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-02 20:55:44 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
On 2 Sie, 19:36, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl> Nie braliśmy żadnego sprzętu do gotowania i wymieniliśmy śpiwory, maty i namiot na b. małe, tak, że cały sprzęt do spania dla 2 osób jechał w worku u Pawła na bagażniku. To nie jest sprzęt do wygodnego, ciepłego i regularnego nocowania, ale wieźliśmy go tylko awaryjnie i użyliśmy tylko raz. Po tych zmianach reszta z łatwością zmieściła się w 4 tylnych sakwach i jeszcze było dużo wolnego miejsca (które oczywiście jest potrzebne na ewentualne zapasy), a ja prócz sakw na bagażniku nic więcej nie wiozłam. Mieliśmy też torby na kierownicę. Ale jeśli celujecie w tym kierunku - to polecam stronę (kiedyś już tu Stronę widziałam, ale on z tego zrobił trochę sztukę i wyczyn sam w sobie. Mi by brakowało paru rzeczy, a pomysł, żeby np. nie wieźć żadnej książki, tylko zatrzymać się w hostelu, jak się chce coś przeczytać jest kuriozalny. Natomiast podaje tam świetny pomysł z rajtuzami. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com |
|
Data: 2009-08-02 12:04:24 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 2 Sie, 20:55, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote: Nie braliśmy żadnego sprzętu do gotowania i wymieniliśmy śpiwory, maty Czyli nocowaliście raczej pod dachem jak rozumiem? A jak wyglądają tego koszta w Chinach? Mi by brakowało paru rzeczy Mi dużo więcej niż parę, niemniej muszę przyznać, że facet może zaimponować, trzeba naprawdę dużego hartu, żeby wyrobić z takim zetawem jak on miał w Karakorum Natomiast podaje tam świetny pomysł z Najlepszy jest tekst, że rzeczy należy prać tylko z tego powodu, że czyste są lżejsze :)) -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-02 21:22:55 | |
Autor: Pawel Paron | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
Czyli nocowaliście raczej pod dachem jak rozumiem? A jak wyglądają Płaciliśmy od 10zł do 60zł za pokój. 10zł to było bardzo tanio, nawet na wsi, 60zł już raczej drogo, najczęściej płaciliśmy około 30-40zł. Ale lepiej zapamiętać ceny w juanach, bo ze złotówką jest teraz podobnie jak z dolarem Zimbabwe, to co w zeszłym roku kosztowało 30zł, teraz kosztuje 50zł, chociaż to nadal 100 juanów. Pokój w tanim hotelu kosztuje przeciętnie 50-80 juanów. Chociaż są i po 300-500-800 juanów, zależy jakie masz wymagania. Można też wysępić spanie za darmo, w zeszłym roku jeździł po Chinach taki jeden nasz "rodak" (ten co go "śledziła milicja"), sępił darmowe noclegi i robił obciach. Paweł -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-02 14:42:54 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 2 Sie, 21:22, Pawel Paron <pawelpBEZSP...@freeland.lublin.pl>
wrote: Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wo...@wp.pl> napisał/a: Czyli w sumie nie tak drogo, w Europie ceny noclegów pod dachem są jdnak średnio sporo wyższe. Można też Wiedziałem, że biedny Krzysiek Skok (dlaczego słowo rodak umieszczasz w cudzysłowiu?) prędzej czy później musi wypłynąć w tej dyskusji :) Nie masz do końca racji z tym sępieniem, on jest człowiekiem dość ubogim, taki wyjazd odbył tylko dzięki sponsorom (których załatwienie wymaga niemałej obrotności), miał ograniczone środki i dlatego pewnie noclegi organizował sobie w ten sposób. Poza tym dla części ludzi nocowanie "na gospodarza" to coś normalnego, taką mają wizję podróżowania, dla wielu z tych gospodarzy goszczenie kogoś takiego to niezła frajda, koszty praktycznie zerowe. Dla innej grupy sakwiarzy (jak Wy, ja też się do niej zaliczam) takie "chodzenie po ludziach" za dużo ma w sobie z żebractwa, wymaga sporej nachalności - i tacy ludzie zdecydowanie wolą nocować pod namiotem, albo płacić za normalne noclegi. Ale nie wartościowałbym tego w ten sposób jak to robisz Ty, ludzie są różni, to co dla jednego ociera się o żebractwo, dla drugiego jest czymś zupełnie innym; trzeba postarać się spojrzeć na problem nie tylko ze swojej perspektywy -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-03 06:53:01 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
Czyli w sumie nie tak drogo, w Europie ceny noclegów pod dachem są Ale i standard jest wyższy, szczególnie łazienek. Ale oczywiście w noclegi w Chinach są dużo tańsze niż w Europie zachodniej i przede wszystkim można coś znaleźć i na wsi i na pustym skrzyżowaniu - wtedy są to zwykle hotele dla kierowców ciężarówek. Nie masz do końca racji z tym sępieniem, on jest człowiekiem dość Człowiek ubogi nie siedzi na olimpijskich trybunach. Ja rozumiem, że ktoś ma niewiele pieniędzy, a chce podróżować i oglądać świat, ale jeśli ktoś bez klasy kisi kasę, by potem wydać ją na drogą, komercyjną imprezę, nadużywa gościnności (widać z opisu, że niektóre noclegi były po prostu wymuszone "nie mam pieniędzy, boli mnie kolano, jest ciemno, muszę gdzieś spać") i prawdopodobnie naraża Chińczyków na nieprzyjemności bądź kłopoty, bo sądzą, że skoro nadal są hotele, które nie mogą przyjmować obcokrajowców, to bardzo prawdopodobne (a sądząc po reakcji policji właściwie pewne) jest, że nie mogą tego robić osoby prywatne, które żadnego hotelu nie prowadzą - wiele przepisów w Chinach jest dość luźno traktowanych (np. zakaz jazdy na czerwonym), ale jak ktoś chciałby się przyczepić, to pewnie paragraf by się znalazł. Widziałam jak podróżują na rowerach ubodzy Chińczycy. Możesz zobaczyć na stronie, że niektórzy jadą z wielką kraciastą torbą przywiązaną do bagażnika zamiast sakw, część osób jechała w rękawiczkach jak z Obiego (takich do ochrony rąk w czasie piłowania, noszenia skrzyń), bo najzwyklejsze rowerowe kosztują 80Y, czyli kosmos, jeśli najeść się można (plackami, bułkami/pierogami na parze) za 3Y. Jeden opowiadał mi, że wziął sobie rok wolnego po studiach, zaoszczędził 5000Y (2500zł) i chce za te pieniądze po podróżować przez rok, choć wie, że pewnie będzie musiał popracować trochę, żeby zasilić skromny budżet. W zeszłym roku widzieliśmy małżeństwo starszych Chińczyków (on emerytowany nauczyciel) jadących na rowerach przez pół Chin i gotujących sobie jedzenie na małej kuchence w pokoju, co było dla mnie nie do pojęcia, bo przecież wielką michę pysznej zupy na śniadanie można było kupić za 5Y, ale widać, że i to było za drogo dla nich. I od takich i jeszcze biedniejszych ludzi lub ich rodziców sępił darmowe spanie nasz "ubogi" kibic olimpijski. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-03 05:21:17 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 3 Sie, 06:53, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote: Człowiek ubogi nie siedzi na olimpijskich trybunach. Z tego co się orientuję - to pieniądze na bilety na zawody miał z zupełnie innej puli, tych na bilety nie mógł wykorzystywać na podróż, takie są ograniczenia sponsorowanych wypraw. Dotarcie na Igrzyska było celem całej wyprawy, więc trudno żeby nie poszedł na zawody. nadużywa gościnności (widać z opisu, że niektóre noclegi były Ale znowu oceniasz kogoś tylko ze swojej perspektywy. Ja akurat w tej mierze mam podobne zdanie, nie cierpię się komuś narzucać, wpraszać się ale są dziesiątki ludzi dla których jest to coś normalnego, bynajmniej nie tylko z Polski, wśród podróżników zachodnich też jest to tak samo powszechne. A warto zwrócić uwagę, że w ten sposób jednak znacznie lepiej poznaje się kraj, szczególnie tak ciągle zamknięty jak Chiny. I osoby nocujące w ten sposób uważają często, że w ten sposób podróżują pełniej, wielu ludzi patrzących z boku na całą sytuację też to ocenia zupełnie inaczej. Nie orientuję się zupełnie jak to wygląda w Chinach, ale np. w w krajach byłego Zw. Radzieckiego przyjmowanie podróżnych pod dach, nakarmienie - to coś zupełnie normalnego, bardzo mało kto odbiera to tam jako wpraszanie się jak to robi wielu Europejczyków. To co np. w Austrii będzie odbierane jako nachalność, na Syberii będzie czymś zupełnie normalnym - nie zapominaj o tym. Pamiętaj, że Krzysiek najdłużej był właśnie na Syberii, może za łatwo próbował przenieść zwyczaje z jednej kultury na drugą, zupełnie przecież inną, ale ocenianie tego jako świadome robienie wiochy - to już jednak dla mnie przesada Widziałam jak podróżują na rowerach ubodzy Chińczycy. Możesz zobaczyć No ale po co mi wstawiasz takie łzawe historie? Ja nie jestem adwokatem Krzyśka, napisałem wyraźnie, że sam nie uznaję takiej formy nocowania, uważam tylko że mocno przesadzacie Żeby oskarżać w ten sposób musiałabyś poznać stan finansów Krzyśka i przede wszystkim jego motywacje; czy nocując w ten sposób szukał tylko oszczędności, czy może wręcz przeciwnie - taki sobie założył styl podróżowania. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-03 19:34:24 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 03.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
A warto zwrócić uwagę, że w ten sposób jednak Nie mówię, że spanie u ludzi jest złe. Wręcz przeciwnie, zgadzam się, że dzięki temu można być "bliżej". Natomiast nie podoba mi się wymuszanie na ludziach lub wypraszanie, żeby cię przenocowali. Można im opowiedzieć swoją historię i czekać, może zaproszą, można zapytać, gdzie można by rozbić namiot, może wskażą miejsce, a może zaproszą (są też CS, HC, WS, ale w Chinach pewnie mocno się nie sprawdzą), ale zapieranie się jak cię odsyłają do hotelu, że ty nie masz pieniędzy, noga cię boli, jesteś zmęczony, a spać gdzieś musisz, to jest obciach. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-03 10:48:26 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 3 Sie, 19:34, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote: Nie mówię, że spanie u ludzi jest złe. Wręcz przeciwnie, zgadzam się, Z tym nie sposób się nie zgodzić, w tym konkretnym przypadku Krzysiek na pewno przegiął i to ewidentnie był obciach, ale takich przypadków w trakcie jego wyjazdu to było raczej niewiele, generalnie wyglądało to zupełnie inaczej, szczególnie w Rosji. Zawsze człowiek może mieć gorszy dzień, cos go wkurzy, rzeczywiście jest bardzo zmęczony - i mogą się zdarzyć takie akcje, więc nie wyciągałbym z tego za daleko idących wniosków. W Chinach czy Mongolii na pewno z takimi noclegami jest trudniej przede wszystkim ze względu na barierę językową, także i kulturową, to jest jednak zupełnie inny świat niż Europa. A Wy nocowaliście może u Chińczyków? W ogóle jak wyglądają kwestie językowe, np. w sklepach, czy na drogowskazach? Są np. normalne ceny, czy tylko krzaczki? W tym roku byłem krótko w Albanii (kolejny kraj z językiem który rozumieją tylko jego mieszkańcy) i tam w sklepach nie ma w ogóle cen, trzeba zagadać ze sprzedawcą i ten wtedy zapisuje to na kartce. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-03 20:46:19 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 03.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
A Wy nocowaliście może u Chińczyków? U Chińczyków w sensie domu tak, ale na tzw. kwaterze, czyli za pieniądze W ogóle jak wyglądają kwestie Z kwestii językowych to ja byłam tym razem zwolniona, bo Paweł mówi i trochę czyta po chińsku, ale co nieco wiem, bo sama przy okazję paru rzeczy się nauczyłam. , np. w sklepach, czy na drogowskazach? Na niektórych drogowskazach nazwy są również w pinyinie, ale na większości same krzaczki, więc najlepiej jest mieć dwie mapy chińską i w pinyinie, czy w wersji angielskiej. Są np. normalne ceny, Liczby są normalne, w większych sklepach są ceny na półkach, ale w mniejszych o wszystko trzeba pytać. Liczebników łatwo się nauczyć, warto też nauczyć się jak Chińczycy pokazują liczby na palcach, bo robią to inaczej niż u nas i tak sprytnie, że żeby pokazać liczby od 1 do 9 wystarczy jedna ręka. Trzeba wiedzieć, że ceny towarów na wagę podawane są za 1/2kg. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-03 07:52:17 | |
Autor: Pawel Paron | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
Wiedziałem, że biedny Krzysiek Skok (dlaczego słowo rodak umieszczasz Właśnie chodzi o tę "obrotność". Ja chyba nie znam bliżej żadnej osoby, która byłaby skłonna sępić od ludzi (dużo biedniejszych od siebie) darmowe spanie czy jedzenie, po to, żeby "zaoszczędzić" pieniądze na fajki, kino, mecz piłkarski czy nowe radio do samochodu. Dlatego słowo rodak piszę w cudzysłowie, bo taka mentalność sprytnego geszefciarza to zupełnie inna strefa kulturowa i nic mnie z takimi ludźmi nie łączy. Poza wstydem, który mi przynoszą. Przypomniał mi się jeszcze ten motyw zepsutego koła, za które od ręki wypłacili mu kilkaset yuanów (400? dobrze pamiętam? nie chce mi się teraz szukać, ale pamiętam, że to były pieniądze, które w Chinach wystarczą na nowy rower), a ten się żalił, że to mu w domu wystarczy na nowy błotnik czy jakoś tak. Wstyd i żenada, aż jestem zły, że mi się ten facet wczoraj przypomniał. Paweł -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-03 11:31:37 | |
Autor: Grzegorz Baltazar Kajdrowicz | |
Chiny - Syczuan | |
w odpowiedzi Pawel Paron na post
news:slrnh7cuoi.vc6.pawelpBEZSPAMUlocalhost.localdomain z Pn 03 sie 2009 07:52:17 pisze co nastepuje: Właśnie chodzi o tę "obrotność". Ja chyba nie znam bliżej żadnej sepienie -be zapraszanie przez tubylcow -OK ale nie za czesto a jak sie nie ma kasy na noclegi, to sie spi w trawie, a jak sie nie ma kasy na zarcie, to albo sie na nie zarabia, albo siedzi sie na dupie w tzw. domu -- o__, - Grzegorz Baltazar Kajdrowicz - www.rower.orbit.pl ,>_/-_- "Możesz utracić wszystko, ale nikt nie zabierze ci tego, (*)(*) - co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś" - W.Dabrowski www.travelbit.pl, http://tiny.pl/s2gr, http://tiny.pl/s2gw |
|
Data: 2009-08-03 16:09:28 | |
Autor: Artur | |
Chiny - Syczuan | |
poniedziałek, 03 sie, Grzegorz Baltazar Kajdrowicz:
Właśnie chodzi o tę "obrotność". Ja chyba nie znam bliżej żadnejsepienie -be Oj widzę, że sporo naszych topowych preclowych sakwiarzy to tzw. wg mnie "turyści", a nie podróżnicy, którzy w pewnym sensie gotowi są oddać życie podróżując i zmienić się. A tu bezpieczne oglądanie świata zza bariery pieniędzy, takie pójście w stronę oglądania widokówek... |
|
Data: 2009-08-03 09:54:57 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 3 Sie, 18:09, Artur <artur...@REMOVEgmail.com> wrote:
> sepienie -be No ale Baltazar ma świętą rację! Jak sobie wyobrażasz podróżowanie bez pieniędzy na jedzenie? Spójrz prawdzie w oczy - jeśli musisz się wpraszać do ludzi, przede wszystkim dlatego że Cię nie stać na jedzenie (a nie by z nimi pogadać i zapoznać się) - to jesteś zwyczajnie żebrakiem. I turystyka i podróżowanie wymaga pewnych, choćby minimalnych środków finansowych, jeśli nie jesteś w stanie samodzielnie się utrzymać na wyjeździe - to albo stajesz się żebrakiem, (bazując na litości innych), albo musisz czasowo przerwać wyjazd by zarobić na życie. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-05 00:01:36 | |
Autor: chester | |
Chiny - Syczuan | |
Michał Wolff pisze:
On 3 Sie, 18:09, Artur <artur...@REMOVEgmail.com> wrote: W pełni się zgadzam. Podczas naszej przedślubnej podróży po Hiszpanii spotkaliśmy Japończyka, który podróżuje na rowerze dookoła świata. W trasie jest od 6 lat i zarabia na podróż pokazując 'magiczne' sztuczki. Całkiem nieźle zresztą mu to wychodzi (i sztuczki, i podróżowanie). Nie trzeba ludzi nagabywać, żeby móc podróżować, da się normalnie zarobić, choćby i na ulicy. chester |
|
Data: 2009-08-06 18:38:47 | |
Autor: Artur | |
Chiny - Syczuan | |
poniedziałek, 03 sie, Michał Wolff:
Oj widzę, że sporo naszych topowych preclowych sakwiarzy to tzw. wg mnieNo ale Baltazar ma świętą rację! Cóż, widzę, że niektóre opinie masz głęboko wbudowane i ciężko dyskutować w takiej sytuacji. Twoje podejście to jeżdżenie tam jako Europejczyk, który chce sobie pozwiedzać/pojeździć rowerem, a potem bezpiecznie wrócić do domu. Głębsze podejście jest możliwe. Wyznajesz jakąś religię? |
|
Data: 2009-08-03 16:47:27 | |
Autor: Grzegorz Baltazar Kajdrowicz | |
Chiny - Syczuan | |
w odpowiedzi Artur na post news:h5723o$u7n$2news.task.gda.pl z Pn
03 sie 2009 18:09:28 pisze co nastepuje: Oj widzę, że sporo naszych topowych preclowych sakwiarzy to tzw. nie znam zadnych szczegolow podrozy Krzysztofa. i nie chce poznawac. moja wypowiedz jest ogolna, co do sposobu podrozowania i szukania noclegu czy jedzenia. wiec jeszcze raz: zebranie i wpraszanie sie na sile - NIE zapraszanie przez tubylcow dobrowolne - owszem TAK -- o__, - Grzegorz Baltazar Kajdrowicz - www.rower.orbit.pl ,>_/-_- "Możesz utracić wszystko, ale nikt nie zabierze ci tego, (*)(*) - co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś" - W.Dabrowski www.travelbit.pl, http://tiny.pl/s2gr, http://tiny.pl/s2gw |
|
Data: 2009-08-02 20:31:40 | |
Autor: Artur | |
Chiny - Syczuan | |
niedziela, 02 sie, Pawel Paron:
Można też wysępić spanie za darmo, w zeszłym roku jeździł po Chinach taki Piszesz o Krzysztofie Skoku? Obciachu nie robił, ludzie przyjmowali go jako podróżnika. Proponuję szerzej spojrzeć na rzeczywistość. |
|
Data: 2009-08-02 23:01:15 | |
Autor: Pawel Paron | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 02.08.2009 Artur <arturrad@REMOVEgmail.com> napisał/a:
niedziela, 02 sie, Pawel Paron: Robił obciach, siarę, albo żur, nie wiem jak się teraz mówi, nie jestem na bieżąco. W Chinach są bardzo mili i przyjaźni ludzie, ale zwykle ciężko pracują, często nie mają za dużo pieniędzy i sępienie od nich za darmo czegoś, co dla nas i tak jest względnie tanie, jest strasznie żenujące. Tym bardziej, że ten koleś siedział później rozparty na olimpijskich trybunach i oglądał jakieś mecze, pewnie za każdy zapłacił parę stówek, a szkoda mu było 10zł czy 20zł na nocleg. Zapamiętałem tę historię jako modelowy przykład obciachu w wykonaniu sprytnego polaczka i za każdym razem jak mi się to przypomni, to mi jakoś tak wstyd, chociaż przecież to nie byłem ja. Paweł -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-03 10:07:19 | |
Autor: Alfer_z_pracy | |
Chiny - Syczuan | |
Pawel Paron napisał:
Zapamiętałem tę historię jako modelowy przykład O proszę, nadeszły takie czasy że w dyskusji staję po stronie P.P. a nie M.W. A więc jednak cuda! :-) No dobra, już milczę, bo znowu wyjdzie że się "przypieprzam" oftopicznie. Niemniej pewną satysfakcję mam, że nie jestem jedynym, dla którego pewne zachowania jednak są obciachem. Pokój, bracia i siostry... Pzdr A. |
|
Data: 2009-08-03 16:00:15 | |
Autor: Artur | |
Chiny - Syczuan | |
niedziela, 02 sie, Pawel Paron:
Dnia 02.08.2009 Artur <arturrad@REMOVEgmail.com> napisał/a: Robił obciach, siarę, albo żur, nie wiem jak się teraz mówi, nie jestem na Sorry ale ewidentnie widać, że problem leży w Tobie, a nie w Krzysztofie S. Swoje problemy z poczuciem wstydu rozwiązuj w swojej głowie, zamiast obrzucać innych błotem i winić ich za Twój wstyd i żenadę. Dużo jeździsz, ale widać że jako turysta, a nie podróżnik. W wielu kulturach przyjmowanie podróżnika na nocleg jest czymś oczywistym, a ludzie nie patrzą na świat przez pryzmat pieniędzy. Wstyd i żenada, aż jestem zły, że mi się ten facet wczoraj |
|
Data: 2009-08-03 09:50:24 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 3 Sie, 18:00, Artur <artur...@REMOVEgmail.com> wrote:
W wielu kulturach przyjmowanie podróżnika na Ale czym innym jest szukanie noclegu u kogoś w domu - bo chcesz poznać ludzi, pogadać, czym innym wpraszanie się tylko po to by zaoszczędzić kasę i mieć darmowy hotel i darmową wyżerkę, nie sądzisz? Czym innym jest zostanie u kogoś na noc, gdy cię sam zaprasza, czym innym wpraszanie niemal na siłę, nie sądzisz? O ile pierwszą postawę można zrozumieć, drugiej nie bardzo. Nie wiem czy czytałeś dokładnie relację Krzyśka; ja czytałem - i w dobrych paru przypadkach z opisów wynikało, że chodziło mu jednak tylko o to drugie i noclegu szukał zdecydowanie za nachalnie. Jeśli człowiek siedzi pod hotelem, woli się tłumaczyć policji że nie ma pieniędzy na nocleg - zamiast wyjechać za miasto i rozbić namiot,to dla mnie jest to jednak pewne przegięcie. Tak więc mimo całej sympatii do jego wyjazdu i niesamowitej trasy - pewne zachowania jednak zdecydowanie mi nie odpowiadają i jak wspominałem taka nachalność we wpraszaniu się do czyichś mieszkań dla mnie ociera się o żebractwo. Ale ludzie są różni, co dla jednego akceptowalne, dla drugiego już nie bardzo dlatego aż tak daleko jak Renata i Paweł w swoich opiniach bym się posuwam, co najważniejsze nie znam motywów które kierowały Krzyśkiem (tylko ogólne wrażenie z relacji), więc nie sposób aż tak dosadnie wyrokować -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-03 21:33:33 | |
Autor: Pawel Paron | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 03.08.2009 Artur <arturrad@REMOVEgmail.com> napisał/a:
Sorry ale ewidentnie widać, że problem leży w Tobie, a nie w Krzysztofie S. Znalazł się ekspert od "wielu kultur". Kiedy ostatnio byłeś w Chinach, że wiesz co tam jest oczywiste? Bo jak ja tam byłem, to widziałem, że oczywiste jest nocowanie w miejscach do tego przeznaczonych. Ludzie, którzy pewnie mieli 10x mniej pieniędzy od tego twojego "podróżnika", zatrzymywali się w hotelu z zapchanym kiblem, bez wody, 3-osobowy pokój za 20 juanów, ale nie szli na miasto na żebry. Gdyby nocowanie sposobem "na natarczywego żebraka" było takie oczywiste, to pewnie by to robili. Tłumaczenie, że "podróżnik" chciał w ten sposób poznać miejscowych ludzi, jest beznadziejnie cienkie, obstawiam, że "podróżnik" nie zna ani jednego słowa po chińsku, a ludzie tam bardzo rzadko mówią po angielsku. Z Chińczykami jest tak, że jak się ich o coś poprosi, to zwykle nie odmówią (chociaż wcale nie muszą być zachwyceni), "podróżnik" to wykorzystał, a za "zaoszczędzone" pieniądze mógł sobie potem pooglądać fikołki na stadionie i pomachać szalikiem. Paweł -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-03 13:11:59 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 3 Sie, 21:33, Pawel Paron <pawelpBEZSP...@freeland.lublin.pl>
wrote: a za "zaoszczędzone" pieniądze mógł sobie potem Napisał prawdziwy kibic Paweł Paroń :)) Oj coś podskórnie wyczuwam, że sportem zawodowym to się nie pasjonujesz. Zrozum, że on jechał własnie na Olimpiadę, więc zawodów nie mógł sobie odpuścić, że za drogie wejściówki płacił mu sponsor i były to pieniądze z innej puli niż te na wyprawę, więc nie po to oszczędzał. Nie ma co dalej ciągnąć tej dyskusji o Krzyśku Skoku, bo nikt z nas nie zna jego motywacji, nie wie dokładnie dlaczego to robił, co myślał o Chińczykach, jak odbierał ich kulturę itd., zdecydowanie za bardzo usiłujesz spłycić całą sytuację, a mamy za mało danych by ferować aż tak ostre wyroki, co najwyżej da się powiedzieć, że kilka razy zachował się obciachowo. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-06 18:40:12 | |
Autor: Artur | |
Chiny - Syczuan | |
poniedziałek, 03 sie, Michał Wolff:
co najwyżej da się powiedzieć, że kilka razy zachował się obciachowo. Na jakiej podstawie to twierdzisz? Czytałem jego bloga praktycznie w całości i nic takiego nie zauważyłem. |
|
Data: 2009-08-06 12:36:58 | |
Autor: Michał Wolff | |
Chiny - Syczuan | |
On 6 Sie, 20:40, Artur <artur...@REMOVEgmail.com> wrote:
Na jakiej podstawie to twierdzisz? Czytałem jego bloga praktycznie w całości i Ja też czytałem i jednak w paru przypadkach zachował się jak dla mnie zdecydowanie obciachowo. Oczywiście to kwestia względna, każdy to inaczej ocenia, ale to zajście o którym z Renatą wspominaliśmy już tutaj dla mnie jest obciachem. Jeśli ktoś woli się tłumaczyć policji z koczowania na ulicy jak męt tekstami że nie ma kasy na hotel (a faktycznie ją jednak ma), albo niemal na siłę władowuje się do prywatnych mieszkań - zamiast po prostu nocować za miastem pod namiotem. I niestety z jego opisu nieraz przebijają obraz, że nocuje "na gospodarza" z powodów czysto finansowych, poznawanie w ten sposób kraju i ludzi nie jest tego głównym celem. -- http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl |
|
Data: 2009-08-06 20:59:44 | |
Autor: Pawel Paron | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 06.08.2009 Artur <arturrad@REMOVEgmail.com> napisał/a:
poniedziałek, 03 sie, Michał Wolff: Czytałeś nieuważnie, albo zachowania obciachowe traktujesz jako normalne, bo sam też byś się tak zachował. Nie chce mi się do tamtego bloga zaglądać, nie mam czasu, ale oprócz żenującego sępienia darmowych noclegów było tam parę innych rzeczy, np. użalanie się, że dostał "za mało" pieniędzy na naprawę roweru (w Polsce w razie wypadku by dostał kopa w tyłek i niech sobie czeka na ubezpieczenie, a nie od ręki pieniądze na naprawę), były jakieś bzdety, że "agresywni aktywiści" próbowali go zatrzymać czy może przegonić ze wsi, że z głośnika wołali o nim "Amerika" (w chińskim nie ma takiego słowa, ani nawet nie ma dźwięku "ri"), że chińska tłumaczka nie wiedziała które to jest jego imię, a które nazwisko, że śledziła go czarna wołga pełna "milicjantów". Ciekawe, czy o innych krajach też pisał takie żenujące bzdury, czy tylko o Chinach, bo poczuł się zmobilizowany przez międzynarodówkę, która przed olimpiadą prowadziła ogólnoświatową antychińską kampanię, a szeregowe wykształciuchy łykały te brednie jak ciepłe kluski i powtarzały jak swoje, tak jak powtarzają złote myśli z onetu i tvnu. Paweł -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-03 08:13:37 | |
Autor: jarek kordalewskiWYTNIJTO | |
Chiny - Syczuan | |
Wróciliśmy z Chin, na naszej stronie jest trochę zdjęć, które wysyłaliśmy wCzy udało wam się zaobserwować Zaćmienie Słońca w dniu 22 lipca? Pozdrawiam Jarek -- |
|
Data: 2009-08-03 08:22:21 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 03.08.2009 jarek_kordalewskiWYTNIJTO@poczta.onet.pl <jarek_kordalewskiWYTNIJTO@poczta.onet.pl> napisał/a:
Czy udało wam się zaobserwować Zaćmienie Słońca w dniu 22 lipca? Tak, mamy nawet zdjęcia. Tam gdzie byliśmy nie było całkowitego (nie wiem, czy gdzieś w Chinach było takie), było częściowe, ale dobrze widoczne, bo nie było chmur. Obserwowaliśmy rano (koło 9.00) już w drodze i gdy się zatrzymaliśmy popatrzeć, zaraz zaczęli się też zatrzymywać koło nas Tybetańczycy i oglądaliśmy wspólnie przez kliszę fotograficzną i lornetkę. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-03 10:52:04 | |
Autor: Jaroslaw Berezowski | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia Mon, 03 Aug 2009 08:22:21 +0200, Renata Golebiowska napisaĹ(a):
fotograficznÄ i lornetkÄ.Lornetke? Rany macie zapasowe oczy? -- Jaroslaw "jaros" Berezowski |
|
Data: 2009-08-03 11:32:52 | |
Autor: Renata Golebiowska | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 03.08.2009 Jaroslaw Berezowski <prezydent@gov.pl> napisał/a:
Dnia Mon, 03 Aug 2009 08:22:21 +0200, Renata Golebiowska napisał(a): Przez lornetkę na kartce papieru. Renata -- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp |
|
Data: 2009-08-04 20:01:43 | |
Autor: Jaroslaw Berezowski | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia Mon, 03 Aug 2009 11:32:52 +0200, Renata Golebiowska napisaĹ(a):
Dnia 03.08.2009 Jaroslaw Berezowski <prezydent@gov.pl> napisaĹ/a:No to juz lepiej, ale pisac ze w projekcji okularowej :) -- Jaroslaw "jaros" Berezowski |
|
Data: 2009-08-03 15:47:08 | |
Autor: jarek kordalewskiWYTNIJTO | |
Chiny - Syczuan | |
Dnia 03.08.2009 jarek_kordalewskiWYTNIJTO@poczta.onet.pl <jarek_kordalewskiWYTNIJTO@poczta.onet.pl> napisał/a: Zaćmienie całkowite było widoczne w pasie Shanghai-Wuhan-Chongging, więc nie byliście "daleko". Pozdrawiam Jarek -- |