Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   Chiny - Syczuan

Chiny - Syczuan

Data: 2009-08-02 13:39:13
Autor: Pawel Paron
Chiny - Syczuan
Wróciliśmy z Chin, na naszej stronie jest trochę zdjęć, które wysyłaliśmy w
czasie wycieczki z telefonu komórkowego, za parę dni będą dużo lepsze zdjęcia,
robione aparatem. Przejechaliśmy 1700km, większość w tybetańskiej części
prowincji Syczuan.

Paweł

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-02 08:03:54
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 2 Sie, 13:39, Pawel Paron <pawelpBEZSP...@freeland.lublin.pl>
wrote:
Wróciliśmy z Chin, na naszej stronie jest trochę zdjęć, które wysyłaliśmy w
czasie wycieczki z telefonu komórkowego, za parę dni będą dużo lepsze zdjęcia,
robione aparatem. Przejechaliśmy 1700km, większość w tybetańskiej części
prowincji Syczuan.

Piękna trasa, jak zwykle niesamowita egzotyka, bardzo wysokie góry
Ale co to za za wyprawa była? Bo z tego co zrozumiałem z opisów, tym
razem dołączyliście do jakiejś większej grupki i podróżowaliście
wspólnie, bagaż też mniejszy niż zwykle. Sami to organizowaliście, czy
może dołączyliście do jakiegoś zorganizowanego wyjazdu? I możecie
zdradzić w jakich mniej więcej granicach oscyluje koszt wyjazdu do
Chin, szczególnie przeloty?
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-02 17:13:55
Autor: Pawel Paron
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:

Piękna trasa, jak zwykle niesamowita egzotyka, bardzo wysokie góry Ale co
to za za wyprawa była? Bo z tego co zrozumiałem z opisów, tym razem
dołączyliście do jakiejś większej grupki i podróżowaliście wspólnie, bagaż
też mniejszy niż zwykle. Sami to organizowaliście, czy może dołączyliście
do jakiegoś zorganizowanego wyjazdu? I możecie zdradzić w jakich mniej
więcej granicach oscyluje koszt wyjazdu do Chin, szczególnie przeloty?

Do nikogo nie dołączyliśmy, po drodze spotykaliśmy miejscowych rowerzystów i
czasem z nimi jechaliśmy. Bagaż mniejszy, bo poprzednio był za ciężki, z
mniejszym lepiej się jeździ, zwłaszcza po wysokich górach.

Bilet do Chin i z powrotem kosztuje około 3500zł. Ceny na miejscu trochę
niższe niż w Polsce, ale nie aż tak bardzo, jak sobie ludzie wyobrażają.
Szczególnie, że odkąd mamy czas cudów, złotówka bardzo spadła w stosunku do
juana, w porównaniu z zeszłym rokiem wszystko w Chinach jest dla nas o 50%
droższe, chociaż dla Chińczyków kosztuje tyle samo.

Paweł

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-02 08:33:37
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 2 Sie, 17:13, Pawel Paron <pawelpBEZSP...@freeland.lublin.pl>
wrote:

Bilet do Chin i z powrotem kosztuje około 3500zł. Ceny na miejscu trochę
niższe niż w Polsce, ale nie aż tak bardzo, jak sobie ludzie wyobrażają.
Szczególnie, że odkąd mamy czas cudów, złotówka bardzo spadła w stosunku do
juana, w porównaniu z zeszłym rokiem wszystko w Chinach jest dla nas o 50%
droższe, chociaż dla Chińczyków kosztuje tyle samo.

3500zł - no to jeszcze wcale nie tak źle, myślałem że to jednak sporo
drożej wychodzi. Trochę jeszcze Cię pomęczę o informacje praktyczne,
bo bardzo ciekawi mnie ten rejon. A jak tam wygląda kwestia
zaopatrzenia w sklepach - czy można dostać jedzenie typu
europejskiego, czy jednak trzeba trochę zmieniać przyzwyczajenia? I
jak jest z ilością sklepów - często się trafiają, czy może na tereny
bardziej odludne trzeba robić większe zapasy? Jakie są drogi? Czy
większość to asfalty czy też szutry? I jaki jest najlepszy termin na
wyprawę w te rejony. Jak widzę u Was pod tym kątem najlepiej nie było,
z tego co czytałem to wielu rowerzystów poleca raczej wrzesień ze
względu na sezon monsunowy; choć to pewnie zupełnie inaczej wygląda w
różnych częściach ogromnego przecież Tybetu.

I jak np. wygląda kwestia wjazdu do Tybetu? Czy obecnie można wjechać
gdzie się chce bez żadnnych pozwoleń? Bo dotąd legalnie to można było
robić tylko w zorganizowanych grupach z przewodnikiem, choć specjalnie
nikt tego nie sprawdzał i wielu rowerzystów tak zwiedzało Tybet, ale
czytałem też o paru wpadkach, zawinięciu przez policję i przymusowej
deportacji za Tybet.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-02 17:55:22
Autor: Pawel Paron
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:

3500zł - no to jeszcze wcale nie tak źle, myślałem że to jednak sporo
drożej wychodzi. Trochę jeszcze Cię pomęczę o informacje praktyczne,
bo bardzo ciekawi mnie ten rejon. A jak tam wygląda kwestia
zaopatrzenia w sklepach - czy można dostać jedzenie typu
europejskiego, czy jednak trzeba trochę zmieniać przyzwyczajenia? I
jak jest z ilością sklepów - często się trafiają, czy może na tereny
bardziej odludne trzeba robić większe zapasy?

Jedzenie jest dostępne wszędzie tam, gdzie mieszkają ludzie. Są sklepy, jak
chcesz jeść ciastka, parówki i rybki w puszkach ("europejskie przysmaki"),
to możesz kupić zapasy takich rzeczy w sklepach, ale polecam raczej
miejscowe jedzenie, które robią wszędzie, można zjeść na miejscu i wziąć
różne rzeczy na drogę, np. placki, pierogi. Jak nie ma ludzi, to nie ma
sklepów, tak samo jak i u nas.

Jakie są drogi? Czy większość to asfalty czy też szutry?

Drogi są bardzo różne, od najlepszych do najgorszych jakie w ogóle
kiedykolwiek widzieliśmy. Czasem mogą być nieprzejezdne z powodu ich
jakości, błoto do kostek, kamienie i dziury. Zdarza się, że na drogę zwali
się góra i czekasz aż przyjadą maszyny i odblokują, bo objazdu nie ma.
Czasem przez kilkadziesiąt km ciągnie się uciążliwa budowa, błoto, kurz.

I jaki jest najlepszy termin na
wyprawę w te rejony. Jak widzę u Was pod tym kątem najlepiej nie było,
z tego co czytałem to wielu rowerzystów poleca raczej wrzesień ze
względu na sezon monsunowy; choć to pewnie zupełnie inaczej wygląda w
różnych częściach ogromnego przecież Tybetu.

My akurat mieliśmy bardzo dobrą pogodę, padało może dwa albo trzy dni w
górach i na koniec trzy dni już w mieście. Podobno to jest pora deszczowa,
ale pogoda jest różna w różnych miejscach.

I jak np. wygląda kwestia wjazdu do Tybetu? Czy obecnie można wjechać
gdzie się chce bez żadnnych pozwoleń?

Raczej nie wjedziesz, a jak wjedziesz, to szybko zostaniesz zawrócony.
Sprawdzają paszporty na granicy i już w Tybecie na punktach kontrolnych na
drogach.

Bo dotąd legalnie to można było robić tylko w zorganizowanych grupach z
przewodnikiem, choć specjalnie nikt tego nie sprawdzał i wielu rowerzystów
tak zwiedzało Tybet, ale czytałem też o paru wpadkach, zawinięciu przez
policję i przymusowej deportacji za Tybet.

Teraz też można tylko w zorganizowanych grupach, ale podobno często
sprawdzają i zawracają, jak ktoś jest nielegalnie. Spotkaliśmy Koreańczyka,
który dwa razy próbował tam wjechać i mu się nie udało. Nie spotkaliśmy
żadnego białasa, który by sam jechał do Tybetu albo wracał z Tybetu, tylko
Chińczyków.

Paweł

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-02 18:19:22
Autor: click
Chiny - Syczuan
Pawel Paron pisze:
ale polecam raczej
miejscowe jedzenie, które robią wszędzie, można zjeść na miejscu i wziąć
różne rzeczy na drogę, np. placki, pierogi.

i to jest sluszna koncepcja
inaczej nie da sie poznac miejsca, do ktorego sie przyjechalo
--
c l i c k 'n' r i d e   | kto nie pije, ten nie jedzie
"Who wants to pedal bike uphill?
The fun is going DOWNHILL" [John Breeze]

Data: 2009-08-02 19:31:04
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Pawel Paron <pawelpBEZSPAMU@freeland.lublin.pl> napisał/a:

miejscowe jedzenie, które robią wszędzie, można zjeść na miejscu i wziąć
różne rzeczy na drogę, np. placki, pierogi. Jak nie ma ludzi, to nie ma
sklepów, tak samo jak i u nas.

Nie do końca prawda. Są nomadowie, a sklepów nie ma. W części Tybetańskiej trzeba mieć zapas jedzenia na cały dzień, a na wszelki wypadek - jakieś opóźnienie w jeździe (awaria, zła kondycja) to na półtora do dwóch.

Jakie są drogi? Czy większość to asfalty czy też szutry?

Drogi są bardzo różne, od najlepszych do najgorszych jakie w ogóle
kiedykolwiek widzieliśmy. Czasem mogą być nieprzejezdne z powodu ich
jakości, błoto do kostek, kamienie i dziury. Zdarza się, że na drogę zwali
się góra i czekasz aż przyjadą maszyny i odblokują, bo objazdu nie ma.
Czasem przez kilkadziesiąt km ciągnie się uciążliwa budowa, błoto, kurz.

Co oznacza, że sytuacja jest b. zmienna. Tam gdzie my mieliśmy błoto do kostek za rok może być równy asfalt. I odwrotnie tam, gdzie był względny asfalt za rok mogą rozpocząć budowę. Nigdzie indziej nie widziałam, żeby tak budowano drogi. Wygląda to tak, że np. na 60km prowadzi się budowę na całego: różne odcinki są na różnych etapach budowy, trwają normalne prace budowlane np. rozwalanie wielkim młotem skały nad drogą, a jednocześnie po drodze odbywa się normalny ruch z autobusami, ciężarówkami. I jak piszemy, że błoto może być do kostek, to nie jest żadna przesada, błoto było do kostek, a pod spodem zamaskowane błotem kamienie.

My akurat mieliśmy bardzo dobrą pogodę, padało może dwa albo trzy dni w
górach i na koniec trzy dni już w mieście.

W mieście, czyli Chengdu, gdzie wyraźnie było widać, że to pora deszczowa. Ale Chengdu leży na 470m w wielkiej niecce i ma zupełnie inny klimat niż Tybet, gdzie większość dróg, którymi jeździliśmy nie spadała poniżej jakichś 3500m.

Teraz też można tylko w zorganizowanych grupach, ale podobno często
sprawdzają i zawracają, jak ktoś jest nielegalnie. Spotkaliśmy Koreańczyka,
który dwa razy próbował tam wjechać i mu się nie udało. Nie spotkaliśmy
żadnego białasa, który by sam jechał do Tybetu albo wracał z Tybetu, tylko
Chińczyków.

Spotkaliśmy też Francuzów, którzy mówili, że spotkali w Chengdu Polaka na rowerze, któremu udało się przejechać granicę, ale na jakimś kolejnym punkcie kontrolnym zawrócili go.

Renata

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp
Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com

Data: 2009-08-02 19:39:32
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Renata Golebiowska <Renata.Golebiowska@bezadresu.pl> napisał/a:

inny klimat niż Tybet, gdzie większość dróg, którymi jeździliśmy nie spadała poniżej jakichś 3500m.

Poprawka, miasta potrafiły być na 2000m, a nawet niżej, ale to i tak dużo wyżej niż Chengdu i za siedmioma górami od Chengdu więc klimat inny.

Renata

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp
Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com

Data: 2009-08-02 19:12:36
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Pawel Paron <pawelpBEZSPAMU@freeland.lublin.pl> napisał/a:

Bilet do Chin i z powrotem kosztuje około 3500zł.

Chengdu. Bo Pekin w promocjach to nawet i po 2000 widziałam.

Renata

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp
Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com

Data: 2009-08-02 18:19:33
Autor: Wojtek M.
Chiny - Syczuan

Paweł

-- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

REWELACYJNA STRONA!!!!!! Szerze zazdroszczę odbytych wypraw, takie podróże to moje niespełnione marzenia.

Wojtek z Krakowa

Data: 2009-08-02 19:36:09
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Pawel Paron <pawelpBEZSPAMU@freeland.lublin.pl> napisał/a:
Wróciliśmy z Chin, na naszej stronie jest trochę zdjęć, które wysyłaliśmy w
czasie wycieczki z telefonu komórkowego, za parę dni będą dużo lepsze zdjęcia,
robione aparatem. Przejechaliśmy 1700km, większość w tybetańskiej części
prowincji Syczuan.


Ja się jeszcze koniecznie muszę pochwalić, że po raz pierwszy przejechałam z bagażem, po górach i to bez większego bólu jednego dnia 174km i wdrapałam się wysoko jak nigdy jeszcze, bo na przełęcz 5050m.

Renata

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp
Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com

Data: 2009-08-02 11:16:01
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 2 Sie, 19:36, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote:

Ja się jeszcze koniecznie muszę pochwalić, że po raz pierwszy
przejechałam z bagażem, po górach i to bez większego bólu jednego dnia
174km i wdrapałam się wysoko jak nigdy jeszcze, bo na przełęcz 5050m.

No to już wynik budzący szacunek, szczególnie jak na dziewczynę;
niedługo zacznę mieć kompleksy :))
Ja za długimi dystansami na wyprawach nie przepadam, choć w tym roku
tak się złożyło, że musiałem parę razy takie odwalać także w sporych
górach, a zupełnie czym innym jest 200 czy nawet i 300km na szosowym
rowerze niż 170-200 na trekingu z bagażem pod 30kg i z dużą ilością
górą.

Ale jak Wam się udało spakować zaledwie w tylne sakwy? Bo jednak mały
bagaż to w górach kluczowa sprawa. Ja w tym roku kombinowałem by
chociaż bez Rack-Packa pojechać - i nie dało rady. W dwie osoby zawsze
się oczywiście mniej wiezie niż w jedną (narzędzia, kuchenka, garnki,
namiot itd są wspólne) ale w sam tył to pewnie i tak bym nie dał rady.
Zawsze się boję paru dni deszczowych pod rząd, bo wtedy jednak
dodatkowe ubrania się jednak bardzo przydają, na początku tegorocznej
wyprawy miałem np. dużo deszczy, z kolei pod koniec na Bałkanach
ogromne upały, gdzie dodatkowe ciuchy były tylko zbędnym balastem.

Ale jeśli celujecie w tym kierunku - to polecam stronę (kiedyś już tu
wrzucałem, ale nie wiem czy widzieliście) prawdziwego fachowca w
dziedzinie odchudzania bagażu:
http://www2.arnes.si/~ikovse/weight.htm
Facet będąc samowystarczalnym (noclegi w namiocie) przejeżdżał
parutysięczne trasy z bagażem poniżej 10kg, największe wrażenie
zrobiła na mnie trasa ponad 3tys km przez Pakistan i Tadżykistan, z
przełęczami ponad 4tys (słynną Karakorum Highway)z bagażem 6,7kg :)))
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-02 20:55:44
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
On 2 Sie, 19:36, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote:

Ja się jeszcze koniecznie muszę pochwalić, że po raz pierwszy
przejechałam z bagażem, po górach i to bez większego bólu jednego dnia
174km i wdrapałam się wysoko jak nigdy jeszcze, bo na przełęcz 5050m.

No to już wynik budzący szacunek, szczególnie jak na dziewczynę;
niedługo zacznę mieć kompleksy :))
Ja za długimi dystansami na wyprawach nie przepadam, choć w tym roku
tak się złożyło, że musiałem parę razy takie odwalać także w sporych
górach, a zupełnie czym innym jest 200 czy nawet i 300km na szosowym
rowerze niż 170-200 na trekingu z bagażem pod 30kg i z dużą ilością
górą.

Ale jak Wam się udało spakować zaledwie w tylne sakwy?

Nie braliśmy żadnego sprzętu do gotowania i wymieniliśmy śpiwory, maty i namiot na b. małe, tak, że cały sprzęt do spania dla 2 osób jechał w worku u Pawła na bagażniku. To nie jest sprzęt do wygodnego, ciepłego i regularnego nocowania, ale wieźliśmy go tylko awaryjnie i użyliśmy tylko raz. Po tych zmianach reszta z łatwością zmieściła się w 4 tylnych sakwach i jeszcze było dużo wolnego miejsca (które oczywiście jest potrzebne na ewentualne zapasy), a ja prócz sakw na bagażniku nic więcej nie wiozłam. Mieliśmy też torby na kierownicę.

Ale jeśli celujecie w tym kierunku - to polecam stronę (kiedyś już tu
wrzucałem, ale nie wiem czy widzieliście) prawdziwego fachowca w
dziedzinie odchudzania bagażu:
http://www2.arnes.si/~ikovse/weight.htm

Stronę widziałam, ale on z tego zrobił trochę sztukę i wyczyn sam w sobie. Mi by brakowało paru rzeczy, a pomysł, żeby np. nie wieźć żadnej książki, tylko zatrzymać się w hostelu, jak się chce coś przeczytać jest kuriozalny. Natomiast podaje tam świetny pomysł z rajtuzami.

Renata

-- Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp Najnowsza wyprawa - http://wyprawa.vox.com

Data: 2009-08-02 12:04:24
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 2 Sie, 20:55, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote:

Nie braliśmy żadnego sprzętu do gotowania i wymieniliśmy śpiwory, maty
i namiot na b. małe, tak, że cały sprzęt do spania dla 2 osób jechał w
worku u Pawła na bagażniku. To nie jest sprzęt do wygodnego, ciepłego
i regularnego nocowania, ale wieźliśmy go tylko awaryjnie i użyliśmy
tylko raz.

Czyli nocowaliście raczej pod dachem jak rozumiem? A jak wyglądają
tego koszta w Chinach?

Mi by brakowało paru rzeczy

Mi dużo więcej niż parę, niemniej muszę przyznać, że facet może
zaimponować, trzeba naprawdę dużego hartu, żeby wyrobić z takim
zetawem jak on miał w Karakorum

Natomiast podaje tam świetny pomysł z
rajtuzami.

Najlepszy jest tekst, że rzeczy należy prać tylko z tego powodu, że
czyste są lżejsze :))
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-02 21:22:55
Autor: Pawel Paron
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:

Czyli nocowaliście raczej pod dachem jak rozumiem? A jak wyglądają
tego koszta w Chinach?

Płaciliśmy od 10zł do 60zł za pokój. 10zł to było bardzo tanio, nawet na
wsi, 60zł już raczej drogo, najczęściej płaciliśmy około 30-40zł. Ale lepiej
zapamiętać ceny w juanach, bo ze złotówką jest teraz podobnie jak z dolarem
Zimbabwe, to co w zeszłym roku kosztowało 30zł, teraz kosztuje 50zł, chociaż
to nadal 100 juanów. Pokój w tanim hotelu kosztuje przeciętnie 50-80 juanów.
Chociaż są i po 300-500-800 juanów, zależy jakie masz wymagania. Można też
wysępić spanie za darmo, w zeszłym roku jeździł po Chinach taki jeden nasz
"rodak" (ten co go "śledziła milicja"), sępił darmowe noclegi i robił
obciach.

Paweł

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-02 14:42:54
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 2 Sie, 21:22, Pawel Paron <pawelpBEZSP...@freeland.lublin.pl>
wrote:
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wo...@wp.pl> napisał/a:

> Czyli nocowaliście raczej pod dachem jak rozumiem? A jak wyglądają
> tego koszta w Chinach?

Płaciliśmy od 10zł do 60zł za pokój. 10zł to było bardzo tanio, nawet na
wsi, 60zł już raczej drogo, najczęściej płaciliśmy około 30-40zł. Ale lepiej
zapamiętać ceny w juanach, bo ze złotówką jest teraz podobnie jak z dolarem
Zimbabwe, to co w zeszłym roku kosztowało 30zł, teraz kosztuje 50zł, chociaż
to nadal 100 juanów. Pokój w tanim hotelu kosztuje przeciętnie 50-80 juanów.
Chociaż są i po 300-500-800 juanów, zależy jakie masz wymagania.

Czyli w sumie nie tak drogo, w Europie ceny noclegów pod dachem są
jdnak średnio sporo wyższe.

Można też
wysępić spanie za darmo, w zeszłym roku jeździł po Chinach taki jeden nasz
"rodak" (ten co go "śledziła milicja"), sępił darmowe noclegi i robił
obciach.

Wiedziałem, że biedny Krzysiek Skok (dlaczego słowo rodak umieszczasz
w cudzysłowiu?) prędzej czy później musi wypłynąć w tej dyskusji :)
Nie masz do końca racji z tym sępieniem, on jest człowiekiem dość
ubogim, taki wyjazd odbył tylko dzięki sponsorom (których załatwienie
wymaga niemałej obrotności), miał ograniczone środki i dlatego pewnie
noclegi organizował sobie w ten sposób. Poza tym dla części ludzi
nocowanie "na gospodarza" to coś normalnego, taką mają wizję
podróżowania, dla wielu z tych gospodarzy goszczenie kogoś takiego to
niezła frajda, koszty praktycznie zerowe. Dla innej grupy sakwiarzy
(jak Wy, ja też się do niej zaliczam) takie "chodzenie po ludziach" za
dużo ma w sobie z żebractwa, wymaga sporej nachalności - i tacy ludzie
zdecydowanie wolą nocować pod namiotem, albo płacić za normalne
noclegi.
Ale nie wartościowałbym tego w ten sposób jak to robisz Ty, ludzie są
różni, to co dla jednego ociera się o żebractwo, dla drugiego jest
czymś zupełnie innym; trzeba postarać się spojrzeć na problem nie
tylko ze swojej perspektywy
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-03 06:53:01
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:

Czyli w sumie nie tak drogo, w Europie ceny noclegów pod dachem są
jdnak średnio sporo wyższe.

Ale i standard jest wyższy, szczególnie łazienek. Ale oczywiście w noclegi w Chinach są dużo tańsze niż w Europie zachodniej i przede wszystkim można coś znaleźć i na wsi i na pustym skrzyżowaniu - wtedy są to zwykle hotele dla kierowców ciężarówek.

Nie masz do końca racji z tym sępieniem, on jest człowiekiem dość
ubogim,

Człowiek ubogi nie siedzi na olimpijskich trybunach. Ja rozumiem, że ktoś ma niewiele pieniędzy, a chce podróżować i oglądać świat, ale jeśli ktoś bez klasy kisi kasę, by potem wydać ją na drogą, komercyjną imprezę, nadużywa gościnności (widać z opisu, że niektóre noclegi były po prostu wymuszone "nie mam pieniędzy, boli mnie kolano, jest ciemno, muszę gdzieś spać") i prawdopodobnie naraża Chińczyków na nieprzyjemności bądź kłopoty, bo sądzą, że skoro nadal są hotele, które nie mogą przyjmować obcokrajowców, to bardzo prawdopodobne (a sądząc po reakcji policji właściwie pewne) jest, że nie mogą tego robić osoby prywatne, które żadnego hotelu nie prowadzą - wiele przepisów w Chinach jest dość luźno traktowanych (np. zakaz jazdy na czerwonym), ale jak ktoś chciałby się przyczepić, to pewnie paragraf by się znalazł.

Widziałam jak podróżują na rowerach ubodzy Chińczycy. Możesz zobaczyć na stronie, że niektórzy jadą z wielką kraciastą torbą przywiązaną do bagażnika zamiast sakw, część osób jechała w rękawiczkach jak z Obiego (takich do ochrony rąk w czasie piłowania, noszenia skrzyń), bo najzwyklejsze rowerowe kosztują 80Y, czyli kosmos, jeśli najeść się można (plackami, bułkami/pierogami na parze) za 3Y. Jeden opowiadał mi, że wziął sobie rok wolnego po studiach, zaoszczędził 5000Y (2500zł) i chce za te pieniądze po podróżować przez rok, choć wie, że pewnie będzie musiał popracować trochę, żeby zasilić skromny budżet. W zeszłym roku widzieliśmy małżeństwo starszych Chińczyków (on emerytowany nauczyciel) jadących na rowerach przez pół Chin i gotujących sobie jedzenie na małej kuchence w pokoju, co było dla mnie nie do pojęcia, bo przecież wielką michę pysznej zupy na śniadanie można było kupić za 5Y, ale widać, że i to było za drogo dla nich. I od takich i jeszcze biedniejszych ludzi lub ich rodziców sępił darmowe spanie nasz "ubogi" kibic olimpijski.

Renata

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-03 05:21:17
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 3 Sie, 06:53, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote:

Człowiek ubogi nie siedzi na olimpijskich trybunach.

Z tego co się orientuję - to pieniądze na bilety na zawody miał z
zupełnie innej puli, tych na bilety nie mógł wykorzystywać na podróż,
takie są ograniczenia sponsorowanych wypraw. Dotarcie na Igrzyska było
celem całej wyprawy, więc trudno żeby nie poszedł na zawody.

nadużywa gościnności (widać z opisu, że niektóre noclegi były
po prostu wymuszone "nie mam pieniędzy, boli mnie kolano, jest ciemno,
muszę gdzieś spać") i prawdopodobnie naraża Chińczyków na
nieprzyjemności bądź kłopoty

Ale znowu oceniasz kogoś tylko ze swojej perspektywy. Ja akurat w tej
mierze mam podobne zdanie, nie cierpię się komuś narzucać, wpraszać
się ale są dziesiątki ludzi dla których jest to coś normalnego,
bynajmniej nie tylko z Polski, wśród podróżników zachodnich też jest
to tak samo powszechne. A warto zwrócić uwagę, że w ten sposób jednak
znacznie lepiej poznaje się kraj, szczególnie tak ciągle zamknięty jak
Chiny. I osoby nocujące w ten sposób uważają często, że w ten sposób
podróżują pełniej, wielu ludzi patrzących z boku na całą sytuację też
to ocenia zupełnie inaczej. Nie orientuję się zupełnie jak to wygląda
w Chinach, ale np. w w krajach byłego Zw. Radzieckiego przyjmowanie
podróżnych pod dach, nakarmienie - to coś zupełnie normalnego, bardzo
mało kto odbiera to tam jako wpraszanie się jak to robi wielu
Europejczyków. To co np. w Austrii będzie odbierane jako nachalność,
na Syberii będzie czymś zupełnie normalnym - nie zapominaj o tym.
Pamiętaj, że Krzysiek najdłużej był właśnie na Syberii, może za łatwo
próbował przenieść zwyczaje z jednej kultury na drugą, zupełnie
przecież inną, ale ocenianie tego jako świadome robienie wiochy - to
już jednak dla mnie przesada

Widziałam jak podróżują na rowerach ubodzy Chińczycy. Możesz zobaczyć
na stronie, że niektórzy jadą z wielką kraciastą torbą przywiązaną do
bagażnika zamiast sakw, część osób jechała w rękawiczkach jak z Obiego
(takich do ochrony rąk w czasie piłowania, noszenia skrzyń), bo
najzwyklejsze rowerowe kosztują 80Y, czyli kosmos, jeśli najeść się
można (plackami, bułkami/pierogami na parze) za 3Y. Jeden opowiadał
mi, że wziął sobie rok wolnego po studiach, zaoszczędził 5000Y
(2500zł) i chce za te pieniądze po podróżować przez rok, choć wie, że
pewnie będzie musiał popracować trochę, żeby zasilić skromny budżet.

No ale po co mi wstawiasz takie łzawe historie? Ja nie jestem
adwokatem Krzyśka, napisałem wyraźnie, że sam nie uznaję takiej formy
nocowania, uważam tylko że mocno przesadzacie Żeby oskarżać w ten
sposób musiałabyś poznać stan finansów Krzyśka i przede wszystkim jego
motywacje; czy nocując w ten sposób szukał tylko oszczędności, czy
może wręcz przeciwnie - taki sobie założył styl podróżowania.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-03 19:34:24
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 03.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:
A warto zwrócić uwagę, że w ten sposób jednak
znacznie lepiej poznaje się kraj, szczególnie tak ciągle zamknięty jak
Chiny. I osoby nocujące w ten sposób uważają często, że w ten sposób
podróżują pełniej,

Nie mówię, że spanie u ludzi jest złe. Wręcz przeciwnie, zgadzam się, że dzięki temu można być "bliżej". Natomiast nie podoba mi się wymuszanie na ludziach lub wypraszanie, żeby cię przenocowali. Można im opowiedzieć swoją historię i czekać, może zaproszą, można zapytać, gdzie można by rozbić namiot, może wskażą miejsce, a może zaproszą (są też CS, HC, WS, ale w Chinach pewnie mocno się nie sprawdzą), ale
zapieranie się jak cię odsyłają do hotelu, że ty nie masz pieniędzy,
noga cię boli, jesteś zmęczony, a spać gdzieś musisz, to jest obciach.

Renata

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-03 10:48:26
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 3 Sie, 19:34, Renata Golebiowska <Renata.Golebiow...@bezadresu.pl>
wrote:

Nie mówię, że spanie u ludzi jest złe. Wręcz przeciwnie, zgadzam się,
że dzięki temu można być "bliżej". Natomiast nie podoba mi się
wymuszanie na ludziach lub wypraszanie, żeby cię przenocowali. Można
im opowiedzieć swoją historię i czekać, może zaproszą, można zapytać,
gdzie można by rozbić namiot, może wskażą miejsce, a może zaproszą (są
też CS, HC, WS, ale w Chinach pewnie mocno się nie sprawdzą), ale
zapieranie się jak cię odsyłają do hotelu, że ty nie masz pieniędzy,
noga cię boli, jesteś zmęczony, a spać gdzieś musisz, to jest obciach.

Z tym nie sposób się nie zgodzić, w tym konkretnym przypadku Krzysiek
na pewno przegiął i to ewidentnie był obciach, ale takich przypadków w
trakcie jego wyjazdu to było raczej niewiele, generalnie wyglądało to
zupełnie inaczej, szczególnie w Rosji. Zawsze człowiek może mieć
gorszy dzień, cos go wkurzy, rzeczywiście jest bardzo zmęczony - i
mogą się zdarzyć takie akcje, więc nie wyciągałbym z tego za daleko
idących wniosków. W Chinach czy Mongolii na pewno z takimi noclegami
jest trudniej przede wszystkim ze względu na barierę językową, także i
kulturową, to jest jednak zupełnie inny świat niż Europa.

A Wy nocowaliście może u Chińczyków? W ogóle jak wyglądają kwestie
językowe, np. w sklepach, czy na drogowskazach? Są np. normalne ceny,
czy tylko krzaczki? W tym roku byłem krótko w Albanii (kolejny kraj z
językiem który rozumieją tylko jego mieszkańcy) i tam w sklepach nie
ma w ogóle cen, trzeba zagadać ze sprzedawcą i ten wtedy zapisuje to
na kartce.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-03 20:46:19
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 03.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:

A Wy nocowaliście może u Chińczyków?

U Chińczyków w sensie domu tak, ale na tzw. kwaterze, czyli za pieniądze

W ogóle jak wyglądają kwestie
językowe

Z kwestii językowych to ja byłam tym razem zwolniona, bo Paweł mówi i trochę czyta po chińsku, ale co nieco wiem, bo sama przy okazję paru rzeczy się nauczyłam.

, np. w sklepach, czy na drogowskazach?

Na niektórych drogowskazach nazwy są również w pinyinie, ale na większości same krzaczki, więc najlepiej jest mieć dwie mapy chińską i w pinyinie, czy w wersji angielskiej.

Są np. normalne ceny,
czy tylko krzaczki?

Liczby są normalne, w większych sklepach są ceny na półkach, ale w mniejszych o wszystko trzeba pytać. Liczebników łatwo się nauczyć, warto też nauczyć się jak Chińczycy pokazują liczby na palcach, bo robią to inaczej niż u nas i tak sprytnie, że żeby pokazać liczby
od 1 do 9 wystarczy jedna ręka. Trzeba wiedzieć, że ceny towarów na wagę podawane są za 1/2kg.

Renata

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-03 07:52:17
Autor: Pawel Paron
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Michał Wolff <m-wolff@wp.pl> napisał/a:

Wiedziałem, że biedny Krzysiek Skok (dlaczego słowo rodak umieszczasz
w cudzysłowiu?) prędzej czy później musi wypłynąć w tej dyskusji :)
Nie masz do końca racji z tym sępieniem, on jest człowiekiem dość
ubogim, taki wyjazd odbył tylko dzięki sponsorom (których załatwienie
wymaga niemałej obrotności), miał ograniczone środki i dlatego pewnie
noclegi organizował sobie w ten sposób.

Właśnie chodzi o tę "obrotność". Ja chyba nie znam bliżej żadnej osoby,
która byłaby skłonna sępić od ludzi (dużo biedniejszych od siebie) darmowe
spanie czy jedzenie, po to, żeby "zaoszczędzić" pieniądze na fajki, kino,
mecz piłkarski czy nowe radio do samochodu. Dlatego słowo rodak piszę w
cudzysłowie, bo taka mentalność sprytnego geszefciarza to zupełnie inna
strefa kulturowa i nic mnie z takimi ludźmi nie łączy. Poza wstydem, który
mi przynoszą. Przypomniał mi się jeszcze ten motyw zepsutego koła, za które
od ręki wypłacili mu kilkaset yuanów (400? dobrze pamiętam? nie chce mi się
teraz szukać, ale pamiętam, że to były pieniądze, które w Chinach wystarczą
na nowy rower), a ten się żalił, że to mu w domu wystarczy na nowy błotnik
czy jakoś tak. Wstyd i żenada, aż jestem zły, że mi się ten facet wczoraj
przypomniał.

Paweł

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-03 11:31:37
Autor: Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
Chiny - Syczuan
w odpowiedzi Pawel Paron na post
news:slrnh7cuoi.vc6.pawelpBEZSPAMUlocalhost.localdomain z Pn 03 sie
2009 07:52:17 pisze co nastepuje:
Właśnie chodzi o tę "obrotność". Ja chyba nie znam bliżej żadnej
osoby, która byłaby skłonna sępić od ludzi (dużo biedniejszych od
siebie) darmowe spanie czy jedzenie, po to, żeby "zaoszczędzić"
pieniądze na fajki, kino, mecz piłkarski czy nowe radio do
samochodu.

sepienie -be
zapraszanie przez tubylcow -OK ale nie za czesto

a jak sie nie ma kasy na noclegi, to sie spi w trawie, a jak sie nie ma kasy na zarcie, to albo sie na nie zarabia, albo siedzi sie na dupie w tzw. domu


--
 o__,  -  Grzegorz Baltazar Kajdrowicz - www.rower.orbit.pl
 ,>_/-_-  "Możesz utracić wszystko, ale nikt nie zabierze ci tego,
(*)(*)  - co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś" - W.Dabrowski www.travelbit.pl, http://tiny.pl/s2gr, http://tiny.pl/s2gw

Data: 2009-08-03 16:09:28
Autor: Artur
Chiny - Syczuan
poniedziałek, 03 sie, Grzegorz Baltazar Kajdrowicz:
Właśnie chodzi o tę "obrotność". Ja chyba nie znam bliżej żadnej
osoby, która byłaby skłonna sępić od ludzi (dużo biedniejszych od
siebie) darmowe spanie czy jedzenie, po to, żeby "zaoszczędzić"
pieniądze na fajki, kino, mecz piłkarski czy nowe radio do
samochodu.
sepienie -be
zapraszanie przez tubylcow -OK ale nie za czesto
a jak sie nie ma kasy na noclegi, to sie spi w trawie, a jak sie nie ma kasy na zarcie, to albo sie na nie zarabia, albo siedzi sie na dupie w tzw. domu

Oj widzę, że sporo naszych topowych preclowych sakwiarzy to tzw. wg mnie
"turyści", a nie podróżnicy, którzy w pewnym sensie gotowi są oddać życie
podróżując i zmienić się. A tu bezpieczne oglądanie świata zza bariery
pieniędzy, takie pójście w stronę oglądania widokówek...

Data: 2009-08-03 09:54:57
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 3 Sie, 18:09, Artur <artur...@REMOVEgmail.com> wrote:

> sepienie -be
> zapraszanie przez tubylcow -OK ale nie za czesto
> a jak sie nie ma kasy na noclegi, to sie spi w trawie, a jak sie nie ma
> kasy na zarcie, to albo sie na nie zarabia, albo siedzi sie na dupie w
> tzw. domu

Oj widzę, że sporo naszych topowych preclowych sakwiarzy to tzw. wg mnie
"turyści", a nie podróżnicy, którzy w pewnym sensie gotowi są oddać życie
podróżując i zmienić się. A tu bezpieczne oglądanie świata zza bariery
pieniędzy, takie pójście w stronę oglądania widokówek...

No ale Baltazar ma świętą rację!
Jak sobie wyobrażasz podróżowanie bez pieniędzy na jedzenie? Spójrz
prawdzie w oczy - jeśli musisz się wpraszać do ludzi, przede wszystkim
dlatego że Cię nie stać na jedzenie (a nie by z nimi pogadać i
zapoznać się) - to jesteś zwyczajnie żebrakiem. I turystyka i
podróżowanie wymaga pewnych, choćby minimalnych środków finansowych,
jeśli nie jesteś w stanie samodzielnie się utrzymać na wyjeździe - to
albo stajesz się żebrakiem, (bazując na litości innych), albo musisz
czasowo przerwać wyjazd by zarobić na życie.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-05 00:01:36
Autor: chester
Chiny - Syczuan
Michał Wolff pisze:
On 3 Sie, 18:09, Artur <artur...@REMOVEgmail.com> wrote:

sepienie -be
zapraszanie przez tubylcow -OK ale nie za czesto
a jak sie nie ma kasy na noclegi, to sie spi w trawie, a jak sie nie ma
kasy na zarcie, to albo sie na nie zarabia, albo siedzi sie na dupie w
tzw. domu
Oj widzę, że sporo naszych topowych preclowych sakwiarzy to tzw. wg mnie
"turyści", a nie podróżnicy, którzy w pewnym sensie gotowi są oddać życie
podróżując i zmienić się. A tu bezpieczne oglądanie świata zza bariery
pieniędzy, takie pójście w stronę oglądania widokówek...

No ale Baltazar ma świętą rację!
Jak sobie wyobrażasz podróżowanie bez pieniędzy na jedzenie? Spójrz
prawdzie w oczy - jeśli musisz się wpraszać do ludzi, przede wszystkim
dlatego że Cię nie stać na jedzenie (a nie by z nimi pogadać i
zapoznać się) - to jesteś zwyczajnie żebrakiem. I turystyka i
podróżowanie wymaga pewnych, choćby minimalnych środków finansowych,
jeśli nie jesteś w stanie samodzielnie się utrzymać na wyjeździe - to
albo stajesz się żebrakiem, (bazując na litości innych), albo musisz
czasowo przerwać wyjazd by zarobić na życie.

W pełni się zgadzam. Podczas naszej przedślubnej podróży po Hiszpanii spotkaliśmy Japończyka, który podróżuje na rowerze dookoła świata. W trasie jest od 6 lat i zarabia na podróż pokazując 'magiczne' sztuczki.
Całkiem nieźle zresztą mu to wychodzi (i sztuczki, i podróżowanie).
Nie trzeba ludzi nagabywać, żeby móc podróżować, da się normalnie zarobić, choćby i na ulicy.

chester

Data: 2009-08-06 18:38:47
Autor: Artur
Chiny - Syczuan
poniedziałek, 03 sie, Michał Wolff:
Oj widzę, że sporo naszych topowych preclowych sakwiarzy to tzw. wg mnie
"turyści", a nie podróżnicy, którzy w pewnym sensie gotowi są oddać życie
podróżując i zmienić się. A tu bezpieczne oglądanie świata zza bariery
pieniędzy, takie pójście w stronę oglądania widokówek...
No ale Baltazar ma świętą rację!
Jak sobie wyobrażasz podróżowanie bez pieniędzy na jedzenie? Spójrz
prawdzie w oczy - jeśli musisz się wpraszać do ludzi, przede wszystkim
dlatego że Cię nie stać na jedzenie (a nie by z nimi pogadać i
zapoznać się) - to jesteś zwyczajnie żebrakiem. I turystyka i
podróżowanie wymaga pewnych, choćby minimalnych środków finansowych,

Cóż, widzę, że niektóre opinie masz głęboko wbudowane i ciężko dyskutować w
takiej sytuacji. Twoje podejście to jeżdżenie tam jako Europejczyk, który chce
sobie pozwiedzać/pojeździć rowerem, a potem bezpiecznie wrócić do domu.
Głębsze podejście jest możliwe. Wyznajesz jakąś religię?

Data: 2009-08-03 16:47:27
Autor: Grzegorz Baltazar Kajdrowicz
Chiny - Syczuan
w odpowiedzi Artur na post news:h5723o$u7n$2news.task.gda.pl z Pn
03 sie 2009 18:09:28 pisze co nastepuje:
Oj widzę, że sporo naszych topowych preclowych sakwiarzy to tzw.
wg mnie "turyści", a nie podróżnicy, którzy w pewnym sensie gotowi
są oddać życie podróżując i zmienić się. A tu bezpieczne oglądanie
świata zza bariery pieniędzy, takie pójście w stronę oglądania
widokówek...

nie znam zadnych szczegolow podrozy Krzysztofa.
i nie chce poznawac.
moja wypowiedz jest ogolna, co do sposobu podrozowania i szukania noclegu czy jedzenia.
wiec jeszcze raz:
zebranie i wpraszanie sie na sile - NIE
zapraszanie przez tubylcow dobrowolne - owszem TAK



--
 o__,  -  Grzegorz Baltazar Kajdrowicz - www.rower.orbit.pl
 ,>_/-_-  "Możesz utracić wszystko, ale nikt nie zabierze ci tego,
(*)(*)  - co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś" - W.Dabrowski www.travelbit.pl, http://tiny.pl/s2gr, http://tiny.pl/s2gw

Data: 2009-08-02 20:31:40
Autor: Artur
Chiny - Syczuan
niedziela, 02 sie, Pawel Paron:
Można też wysępić spanie za darmo, w zeszłym roku jeździł po Chinach taki
jeden nasz "rodak" (ten co go "śledziła milicja"), sępił darmowe noclegi i
robił obciach.

Piszesz o Krzysztofie Skoku? Obciachu nie robił, ludzie przyjmowali go jako
podróżnika. Proponuję szerzej spojrzeć na rzeczywistość.

Data: 2009-08-02 23:01:15
Autor: Pawel Paron
Chiny - Syczuan
Dnia 02.08.2009 Artur <arturrad@REMOVEgmail.com> napisał/a:
niedziela, 02 sie, Pawel Paron:
Można też wysępić spanie za darmo, w zeszłym roku jeździł po Chinach taki
jeden nasz "rodak" (ten co go "śledziła milicja"), sępił darmowe noclegi i
robił obciach.

Piszesz o Krzysztofie Skoku? Obciachu nie robił, ludzie przyjmowali go jako
podróżnika. Proponuję szerzej spojrzeć na rzeczywistość.

Robił obciach, siarę, albo żur, nie wiem jak się teraz mówi, nie jestem na
bieżąco. W Chinach są bardzo mili i przyjaźni ludzie, ale zwykle ciężko
pracują, często nie mają za dużo pieniędzy i sępienie od nich za darmo
czegoś, co dla nas i tak jest względnie tanie, jest strasznie żenujące. Tym
bardziej, że ten koleś siedział później rozparty na olimpijskich trybunach i
oglądał jakieś mecze, pewnie za każdy zapłacił parę stówek, a szkoda mu było
10zł czy 20zł na nocleg. Zapamiętałem tę historię jako modelowy przykład
obciachu w wykonaniu sprytnego polaczka i za każdym razem jak mi się to
przypomni, to mi jakoś tak wstyd, chociaż przecież to nie byłem ja.

Paweł

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-03 10:07:19
Autor: Alfer_z_pracy
Chiny - Syczuan
Pawel Paron napisał:
Zapamiętałem tę historię jako modelowy przykład
obciachu w wykonaniu sprytnego polaczka i za każdym razem jak mi się to
przypomni, to mi jakoś tak wstyd, chociaż przecież to nie byłem ja.

O proszę, nadeszły takie czasy że w dyskusji staję po stronie P.P. a nie M.W. A więc jednak cuda! :-)

No dobra, już milczę, bo znowu wyjdzie że się "przypieprzam" oftopicznie. Niemniej pewną satysfakcję mam, że nie jestem jedynym, dla którego pewne zachowania jednak są obciachem.

Pokój, bracia i siostry...

Pzdr
A.

Data: 2009-08-03 16:00:15
Autor: Artur
Chiny - Syczuan
niedziela, 02 sie, Pawel Paron:
Dnia 02.08.2009 Artur <arturrad@REMOVEgmail.com> napisał/a:
niedziela, 02 sie, Pawel Paron:
Można też wysępić spanie za darmo, w zeszłym roku jeździł po Chinach taki
jeden nasz "rodak" (ten co go "śledziła milicja"), sępił darmowe noclegi i
robił obciach.

Piszesz o Krzysztofie Skoku? Obciachu nie robił, ludzie przyjmowali go jako
podróżnika. Proponuję szerzej spojrzeć na rzeczywistość.

Robił obciach, siarę, albo żur, nie wiem jak się teraz mówi, nie jestem na
bieżąco. W Chinach są bardzo mili i przyjaźni ludzie, ale zwykle ciężko
pracują, często nie mają za dużo pieniędzy i sępienie od nich za darmo
czegoś, co dla nas i tak jest względnie tanie, jest strasznie żenujące. Tym
bardziej, że ten koleś siedział później rozparty na olimpijskich trybunach i
oglądał jakieś mecze, pewnie za każdy zapłacił parę stówek, a szkoda mu było
10zł czy 20zł na nocleg. Zapamiętałem tę historię jako modelowy przykład
obciachu w wykonaniu sprytnego polaczka i za każdym razem jak mi się to
przypomni, to mi jakoś tak wstyd, chociaż przecież to nie byłem ja.

Sorry ale ewidentnie widać, że problem leży w Tobie, a nie w Krzysztofie S.
Swoje problemy z poczuciem wstydu rozwiązuj w swojej głowie, zamiast obrzucać
innych błotem i winić ich za Twój wstyd i żenadę. Dużo jeździsz, ale widać że
jako turysta, a nie podróżnik. W wielu kulturach przyjmowanie podróżnika na
nocleg jest czymś oczywistym, a ludzie nie patrzą na świat przez pryzmat
pieniędzy.
Wstyd i żenada, aż jestem zły, że mi się ten facet wczoraj
przypomniał.


Data: 2009-08-03 09:50:24
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 3 Sie, 18:00, Artur <artur...@REMOVEgmail.com> wrote:

 W wielu kulturach przyjmowanie podróżnika na
nocleg jest czymś oczywistym, a ludzie nie patrzą na świat przez pryzmat
pieniędzy.

Ale czym innym jest szukanie noclegu u kogoś w domu - bo chcesz poznać
ludzi, pogadać, czym innym wpraszanie się tylko po to by zaoszczędzić
kasę i mieć darmowy hotel i darmową wyżerkę, nie sądzisz? Czym innym
jest zostanie u kogoś na noc, gdy cię sam zaprasza, czym innym
wpraszanie niemal na siłę, nie sądzisz? O ile pierwszą postawę można
zrozumieć, drugiej nie bardzo. Nie wiem czy czytałeś dokładnie relację
Krzyśka; ja czytałem - i w dobrych paru przypadkach z opisów wynikało,
że chodziło mu jednak tylko o to drugie i noclegu szukał zdecydowanie
za nachalnie. Jeśli człowiek siedzi pod hotelem, woli się tłumaczyć
policji że nie ma pieniędzy na nocleg - zamiast wyjechać za miasto i
rozbić namiot,to dla mnie jest to jednak pewne przegięcie. Tak więc
mimo całej sympatii do jego wyjazdu i niesamowitej trasy - pewne
zachowania jednak zdecydowanie mi nie odpowiadają i jak wspominałem
taka nachalność we wpraszaniu się do czyichś mieszkań dla mnie ociera
się o żebractwo.

Ale ludzie są różni, co dla jednego akceptowalne, dla drugiego już nie
bardzo dlatego aż tak daleko jak Renata i Paweł w swoich opiniach bym
się posuwam, co najważniejsze nie znam motywów które kierowały
Krzyśkiem (tylko ogólne wrażenie z relacji), więc nie sposób aż tak
dosadnie wyrokować
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-03 21:33:33
Autor: Pawel Paron
Chiny - Syczuan
Dnia 03.08.2009 Artur <arturrad@REMOVEgmail.com> napisał/a:

Sorry ale ewidentnie widać, że problem leży w Tobie, a nie w Krzysztofie S.
Swoje problemy z poczuciem wstydu rozwiązuj w swojej głowie, zamiast obrzucać
innych błotem i winić ich za Twój wstyd i żenadę. Dużo jeździsz, ale widać że
jako turysta, a nie podróżnik. W wielu kulturach przyjmowanie podróżnika na
nocleg jest czymś oczywistym, a ludzie nie patrzą na świat przez pryzmat
pieniędzy.

Znalazł się ekspert od "wielu kultur". Kiedy ostatnio byłeś w Chinach, że
wiesz co tam jest oczywiste? Bo jak ja tam byłem, to widziałem, że oczywiste
jest nocowanie w miejscach do tego przeznaczonych. Ludzie, którzy pewnie
mieli 10x mniej pieniędzy od tego twojego "podróżnika", zatrzymywali się w
hotelu z zapchanym kiblem, bez wody, 3-osobowy pokój za 20 juanów, ale nie
szli na miasto na żebry. Gdyby nocowanie sposobem "na natarczywego żebraka"
było takie oczywiste, to pewnie by to robili. Tłumaczenie, że "podróżnik"
chciał w ten sposób poznać miejscowych ludzi, jest beznadziejnie cienkie,
obstawiam, że "podróżnik" nie zna ani jednego słowa po chińsku, a ludzie tam
bardzo rzadko mówią po angielsku. Z Chińczykami jest tak, że jak się ich o
coś poprosi, to zwykle nie odmówią (chociaż wcale nie muszą być zachwyceni),
"podróżnik" to wykorzystał, a za "zaoszczędzone" pieniądze mógł sobie potem
pooglądać fikołki na stadionie i pomachać szalikiem.

Paweł

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-03 13:11:59
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 3 Sie, 21:33, Pawel Paron <pawelpBEZSP...@freeland.lublin.pl>
wrote:

a za "zaoszczędzone" pieniądze mógł sobie potem
pooglądać fikołki na stadionie i pomachać szalikiem.

Napisał prawdziwy kibic Paweł Paroń :))
Oj coś podskórnie wyczuwam, że sportem zawodowym to się nie
pasjonujesz.
Zrozum, że on jechał własnie na Olimpiadę, więc zawodów nie mógł sobie
odpuścić, że za drogie wejściówki płacił mu sponsor i były to
pieniądze z innej puli niż te na wyprawę, więc nie po to oszczędzał.

Nie ma co dalej ciągnąć tej dyskusji o Krzyśku Skoku, bo nikt z nas
nie zna jego motywacji, nie wie dokładnie dlaczego to robił, co myślał
o Chińczykach, jak odbierał ich kulturę itd., zdecydowanie za bardzo
usiłujesz spłycić całą sytuację, a mamy za mało danych by ferować aż
tak ostre wyroki, co najwyżej da się powiedzieć, że kilka razy
zachował się obciachowo.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-06 18:40:12
Autor: Artur
Chiny - Syczuan
poniedziałek, 03 sie, Michał Wolff:
co najwyżej da się powiedzieć, że kilka razy zachował się obciachowo.

Na jakiej podstawie to twierdzisz? Czytałem jego bloga praktycznie w całości i
nic takiego nie zauważyłem.

Data: 2009-08-06 12:36:58
Autor: Michał Wolff
Chiny - Syczuan
On 6 Sie, 20:40, Artur <artur...@REMOVEgmail.com> wrote:

Na jakiej podstawie to twierdzisz? Czytałem jego bloga praktycznie w całości i
nic takiego nie zauważyłem.

Ja też czytałem i jednak w paru przypadkach zachował się jak dla mnie
zdecydowanie obciachowo. Oczywiście to kwestia względna, każdy to
inaczej ocenia, ale to zajście o którym z Renatą wspominaliśmy już
tutaj dla mnie jest obciachem. Jeśli ktoś woli się tłumaczyć policji z
koczowania na ulicy jak męt tekstami że nie ma kasy na hotel (a
faktycznie ją jednak ma), albo niemal na siłę władowuje się do
prywatnych mieszkań - zamiast po prostu nocować za miastem pod
namiotem. I niestety z jego opisu nieraz przebijają obraz, że nocuje
"na gospodarza" z powodów czysto  finansowych, poznawanie w ten sposób
kraju i ludzi nie jest tego głównym celem.
--
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl

Data: 2009-08-06 20:59:44
Autor: Pawel Paron
Chiny - Syczuan
Dnia 06.08.2009 Artur <arturrad@REMOVEgmail.com> napisał/a:
poniedziałek, 03 sie, Michał Wolff:
co najwyżej da się powiedzieć, że kilka razy zachował się obciachowo.

Na jakiej podstawie to twierdzisz? Czytałem jego bloga praktycznie w całości i
nic takiego nie zauważyłem.

Czytałeś nieuważnie, albo zachowania obciachowe traktujesz jako normalne, bo
sam też byś się tak zachował. Nie chce mi się do tamtego bloga zaglądać, nie
mam czasu, ale oprócz żenującego sępienia darmowych noclegów było tam parę
innych rzeczy, np. użalanie się, że dostał "za mało" pieniędzy na naprawę
roweru (w Polsce w razie wypadku by dostał kopa w tyłek i niech sobie czeka
na ubezpieczenie, a nie od ręki pieniądze na naprawę), były jakieś bzdety,
że "agresywni aktywiści" próbowali go zatrzymać czy może przegonić ze wsi,
że z głośnika wołali o nim "Amerika" (w chińskim nie ma takiego słowa, ani
nawet nie ma dźwięku "ri"), że chińska tłumaczka nie wiedziała które to jest
jego imię, a które nazwisko, że śledziła go czarna wołga pełna
"milicjantów". Ciekawe, czy o innych krajach też pisał takie żenujące
bzdury, czy tylko o Chinach, bo poczuł się zmobilizowany przez
międzynarodówkę, która przed olimpiadą prowadziła ogólnoświatową antychińską
kampanię, a szeregowe wykształciuchy łykały te brednie jak ciepłe kluski i
powtarzały jak swoje, tak jak powtarzają złote myśli z onetu i tvnu.

Paweł

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-03 08:13:37
Autor: jarek kordalewskiWYTNIJTO
Chiny - Syczuan
Wróciliśmy z Chin, na naszej stronie jest trochę zdjęć, które wysyłaliśmy w
czasie wycieczki z telefonu komórkowego, za parę dni będą dużo lepsze zdjęcia,
robione aparatem. Przejechaliśmy 1700km, większość w tybetańskiej części
prowincji Syczuan.

Czy udało wam się zaobserwować Zaćmienie Słońca w dniu 22 lipca?
Pozdrawiam
Jarek

--


Data: 2009-08-03 08:22:21
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 03.08.2009 jarek_kordalewskiWYTNIJTO@poczta.onet.pl <jarek_kordalewskiWYTNIJTO@poczta.onet.pl> napisał/a:

Czy udało wam się zaobserwować Zaćmienie Słońca w dniu 22 lipca?

Tak, mamy nawet zdjęcia. Tam gdzie byliśmy nie było całkowitego (nie wiem, czy gdzieś w Chinach było takie), było częściowe, ale dobrze widoczne, bo nie było chmur. Obserwowaliśmy rano (koło 9.00) już w drodze i gdy się zatrzymaliśmy popatrzeć, zaraz zaczęli się też zatrzymywać koło nas Tybetańczycy i oglądaliśmy wspólnie przez kliszę fotograficzną i lornetkę.

Renata

--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-03 10:52:04
Autor: Jaroslaw Berezowski
Chiny - Syczuan
Dnia Mon, 03 Aug 2009 08:22:21 +0200, Renata Golebiowska napisał(a):

fotograficzną i lornetkę.
Lornetke?
Rany macie zapasowe oczy?

--
Jaroslaw "jaros" Berezowski

Data: 2009-08-03 11:32:52
Autor: Renata Golebiowska
Chiny - Syczuan
Dnia 03.08.2009 Jaroslaw Berezowski <prezydent@gov.pl> napisał/a:
Dnia Mon, 03 Aug 2009 08:22:21 +0200, Renata Golebiowska napisał(a):

fotograficzną i lornetkę.
Lornetke?
Rany macie zapasowe oczy?

Przez lornetkę na kartce papieru.

Renata


--
Cztery kontynenty - nasze wyprawy rowerowe http://acn.waw.pl/pawelp

Data: 2009-08-04 20:01:43
Autor: Jaroslaw Berezowski
Chiny - Syczuan
Dnia Mon, 03 Aug 2009 11:32:52 +0200, Renata Golebiowska napisał(a):

Dnia 03.08.2009 Jaroslaw Berezowski <prezydent@gov.pl> napisał/a:
Dnia Mon, 03 Aug 2009 08:22:21 +0200, Renata Golebiowska napisał(a):

fotograficzną i lornetkę.
Lornetke?
Rany macie zapasowe oczy?

Przez lornetkę na kartce papieru.
No to juz lepiej, ale pisac ze w projekcji okularowej :)


--
Jaroslaw "jaros" Berezowski

Data: 2009-08-03 15:47:08
Autor: jarek kordalewskiWYTNIJTO
Chiny - Syczuan
Dnia 03.08.2009 jarek_kordalewskiWYTNIJTO@poczta.onet.pl <jarek_kordalewskiWYTNIJTO@poczta.onet.pl> napisał/a:

> Czy udało wam się zaobserwować Zaćmienie Słońca w dniu 22 lipca?

Tak, mamy nawet zdjęcia. Tam gdzie byliśmy nie było całkowitego (nie wiem, czy gdzieś w Chinach było takie), było częściowe, ale dobrze widoczne, bo nie było chmur.

Zaćmienie całkowite było widoczne w pasie Shanghai-Wuhan-Chongging, więc nie byliście "daleko". Pozdrawiam
Jarek

--


Chiny - Syczuan

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona