Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Chłopem nie jest ten, kogo za chłopa nie uważa inteligent z Żoliborza Jarosław Kaczyński.

Chłopem nie jest ten, kogo za chłopa nie uważa inteligent z Żoliborza Jarosław Kaczyński.

Data: 2011-08-29 07:47:58
Autor: Przemysław W
Chłopem nie jest ten, kogo za chłopa nie uważa inteligent z Żoliborza Jarosław Kaczyński.
PiS zatytułował niedzielną konferencję prasową z udziałem Jarosława Kaczyńskiego i Adama Hofmana ''Polscy rolnicy zasługują na więcej''. I podpisał list do szefa Komisji Europejskiej José Manuela Barrosa, w którym domaga się zwiększenia dopłat bezpośrednich dla rolników.


Wcześniej, w środę, Adam Hofman w komentarzu do spotu wyborczego PSL powiedział: - Jak ci chłopi wyjechali ze swoich miasteczek, wsi, trafili do Warszawy zdziczeli, zbaranieli - tańczą, śpiewają, głosują za ustawami, np. za związkami partnerskimi. Chłopy wyjechały ze wsi i kompletni im odbiło.

Zniecierpliwiony czekałem więc na to, co powie jeszcze PiS o ''chłopach''. No i było ciekawie. Hofman już rano w Radiu Zet się pokajał. A zaraz z prędkością karabinu maszynowego wyjaśniał, że chodziło mu wyłącznie o PSL, a innych chłopów, których przypadkiem obraził, przeprasza. Doprecyzował: - Co prawda językowi mojemu, mojemu językowi satyry, jeszcze do Krasickiego daleko, może być twardy, za sztywny i za giętki. To prawda, ale nie cofam tego, co powiedziałem o posłach PSL. Odbiór jego przekazu jest utrudniony, skoro ''język jego jest równocześnie za sztywny i za giętki''. Nawiązanie do literatury było jednak ryzykowne - do tej pory wydawało się, że o języku giętkim pisał Juliusz Słowacki w ''Beniowskim''. Ale jak wiadomo, tylko PiS zna prawdę.


Prezes Jarosław Kaczyński podszedł do sprawy dialektycznie i uznał, że Hofman przeprosił niepotrzebnie. Wskazał, że błąd Hofmana ma charakter generalny i polega na utożsamianiu PSL z chłopami, a w PSL chłopów po prostu nie ma. - PSL to jest reprezentant administracji, pracowników agencji, pracowników różnych spółek, które są na wsi lub są związane z rolnictwem. Natomiast rzeczywiście rolników czy też chłopów - mieszkańcy wsi uprawiający rolę tego określenia się nie wstydzą - tam nie ma.

Kaczyński stwierdził, że ''ludzie z tego etosu, etosu chłopskiego, są na naszych listach''. Udowadniał, że wybory polityczne tej partii nie mają nic wspólnego z chłopskim etosem, bo niektórzy posłowie PSL poparli ''legalizację miękkich narkotyków'', ''związki partnerskie'' i ''uznanie małżeństw homoseksualnych, skoro są zwarte za granicą''.

Jak było naprawdę? Polski Sejm nie zalegalizował jakichkolwiek narkotyków - posiadanie każdej ilości jest karalne - stworzył tylko możliwość sytuacji, w której prokurator mógłby w ściśle określonych okolicznościach odstąpić od wszczęcia sprawy. Sejm nie wprowadził związków partnerskich - głosował tylko nad skierowaniem projektu do komisji. A co do uznania zagranicznych małżeństw homoseksualnych - sprawa jest skomplikowana. Punktem wspólnym jest to, że w tej kwestii najczęściej przeciw osamotniony głosował PiS.

Z wypowiedzi prezesa płynął następujące wnioski: chłop jest chłopem tylko wówczas, gdy nie należy do PSL; chłop nie może poprzeć czegokolwiek, z czym nie zgadza się PiS. A na koniec wniosek generalny: chłopem nie jest ten, kogo za chłopa nie uważa inteligent z Żoliborza Jarosław Kaczyński.

Rzeczywiście - ''Polska zasługuje na więcej''. Z niecierpliwością oczekuję następnych konferencji prasowych Jarosława Kaczyńskiego i jego rzecznika.



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,10188454,Ile_jest_chlopa_w_chlopie_.html#ixzz1WOUQrYGz


Przemek

--

"Oświadczam, że w dniu 16.08.2011 podczas konferencji prasowej (...) rozpowszechniłem nieprawdziwe informacje..." - tak zaczynają się sprostowania opublikowane przez Adama Hofmana i Tomasza Porębę. Politycy PiS przyznają w nich, że mówili nieprawdę twierdząc, iżPlatforma Obywatelska ma bądź to 'zerowy udział' w niektórych inwestycjach bądź "nie brała w nich udziału" bądź 'ograniczała na nie fundusze".

Data: 2011-08-29 00:54:35
Autor: jazn
Chłopem nie jest ten, kogo za chłopa nie uważa inteligent z Żoliborza Jarosław Kaczyński.
Dnia Mon, 29 Aug 2011 07:47:58 +0200, Przemysław W napisał(a):
 
Z wypowiedzi prezesa płynął następujące wnioski: chłop jest chłopem tylko wówczas, gdy nie należy do PSL; chłop nie może poprzeć czegokolwiek, z czym nie zgadza się PiS.

Ale bełkot. A teraz trochę więcej na temat tych biednych chłopów z PSL:

http://polska.newsweek.pl/zywia-i-bronia-krewnych,34278,1,1.html

Żywią i bronią krewnych

Zatrudniając członków rodzin w państwowych instytucjach, liderzy PSL
znaleźli sposób na sponsorowanie własnego zaplecza z publicznej kasy.

Doniesienia o szerzących się wśród działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego
nepotyzmie i kumoterstwie - których przykład stanowi ujawniona w zeszłym
tygodniu przez "Dziennik" działalność Romana Kwaśnickiego, prezesa Kasy
Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego - to tylko część prawdy o metodach,
dzięki którym ludowcy budują wpływy. Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że
liderzy partii obsadzili swoimi ludźmi instytucje, z których teraz szerokim
strumieniem płyną publiczne pieniądze do organizacji związanych z PSL.
Dzięki temu zbijają kapitał polityczny i budują struktury w terenie. Przy
okazji nie zaniedbują finansowych interesów rodzin i bliskich znajomych.

KRUS, na którego czele stoi prezes Kwaśnicki, to prawdziwy moloch. Z
publicznych funduszy dostaje co roku ok. 16 mld zł, co stanowi ponad pięć
procent budżetu państwa. Nic dziwnego, że na zapomogi, pożyczki i darowizny
dla organizacji związanych z PSL idą miliony złotych. "Newsweek" dotarł do
listy podmiotów, które dostały w tym roku finansowe wsparcie z Funduszu
Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników (prezes KRUS jest
jednocześnie szefem Funduszu). Na liście obdarowanych dominują organizacje
ściśle związane z PSL lub bezpośrednio z liderami ludowców. Ponad 200 tys.
zł dostały np. ochotnicze straże pożarne. Prezesem zarządu głównego Związku
Ochotniczych Straży Pożarnych jest Waldemar Pawlak, a członkiem związku -
minister rolnictwa Marek Sawicki.

Pół miliona złotych m.in. na organizację Kongresu Światowego Rolnictwa
dostała Fundacja Rozwoju Wsi i Rolnictwa, której prezesem jest Władysław
Serafin, członek ścisłych władz PSL. Niemal ćwierć miliona dotacji na
szkolenia z zakresu obsługi maszyn rolniczych otrzymał Związek Zawodowy
Centrum Narodowe Młodych Rolników. Jego przewodniczącym był Artur
Ławniczak, dziś wiceminister rolnictwa, któremu w ramach podziału
obowiązków w kierownictwie resortu przypadł właśnie nadzór nad KRUS.

Przyglądając się liście organizacji wspieranych przez Fundusz Składkowy,
dostrzegliśmy jeszcze jedną prawidłowość. Równie istotny co klucz
personalny pozostaje klucz terytorialny. W porównaniu z innymi regionami
zaskakująco dużo jest organizacji potrzebujących wsparcia w okolicach
Siedlec. Pieniądze z KRUS dostał tamtejszy Komitet Główny Olimpiady Wiedzy
i Umiejętności Rolniczych, a także siedlecki Caritas. Siedlce to okręg
wyborczy Jarosława Kalinowskiego i Marka Sawickiego.

Równie ciekawie prezentuje się lista organizacji, jakie otrzymały dotację
na "dofinansowanie letniego wypoczynku dzieci rolników". Związek Zawodowy
Centrum Narodowe Młodych Rolników dostał 840 tys. zł, tyle samo przyznano
powiązanemu z PSL Związkowi Młodzieży Wiejskiej, z kolei fundacja Serafina
otrzymała 1,4 mln zł. Listę organizatorów kolonii uzupełniają ochotnicze
straże pożarne, a także Stowarzyszenie "Promni" (420 tys. zł dotacji),
którego współzałożycielem jest Jarosław Kalinowski. Skupia ono byłych
członków ludowego zespołu Promni, w którym Kalinowski tańczył jako student.
Wśród obdarowanych przez KRUS znaleźliśmy także Stowarzyszenie na rzecz
Gminy Somianka (niemal 28 tys. zł). Somianka to rodzinne strony
Kalinowskiego - mieszka tam do dziś.

Wożąc dzieci na kolonie sponsorowane przez rolniczą ubezpieczalnię, wybrane
organizacje nie tylko na tym zarabiają. Ważniejsze jest to, że mogą budować
wpływy w terenie. Kiedy dziennikarz "Newsweeka" zadzwonił do jednej z
organizacji z listy, podając się za sadownika spod Grójca, chcącego wysłać
dzieci na nadmorskie kolonie, owszem, zaoferowano mu miejsca. Ale
równocześnie agitowano, aby wstąpił do związku i budował struktury w swej
gminie. - Tam w tej chwili nikogo nie mamy, a potrzeba dynamicznych ludzi -
usłyszał.

Strumień pieniędzy z Funduszu Składkowego płynący do organizacji związanych
z liderami PSL daje Kwaśnickiemu poczucie bezpieczeństwa, choć powodów do
jego odwołania nie brakuje. Według odpisów z Krajowego Rejestru Sądowego z
10 lipca - czyli pół roku od powołania Kwaśnickiego na prezesa KRUS - ten
działacz PSL wciąż jest członkiem kilku rad nadzorczych. Z dokumentacji KRS
wynika więc, że łamie ustawę antykorupcyjną, bo prezes KRUS jest według
prawa "centralnym organem administracji rządowej" i nie może zasiadać w
radach nadzorczych prywatnych spółek. Według dokumentów Kwaśnicki jest
członkiem rady spółki akcyjnej Energosalix, działającej na rynku biopaliw,
a także spółki z o.o. Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Szklarskiej
Porębie. - Ewidentnie łamie prawo i powinien być natychmiast odwołany -
ocenia prof. Antoni Kamiński, były szef polskiego oddziału antykorupcyjnej
organizacji Transparency International.

W dbaniu o prywatne interesy własne i swoich najbliższych Kwaśnicki bierze
przykład z liderów swojej partii.

- Jak pan tak, k...., słyszał, to niech pan pisze! Nie będzie mi tu pan
rodziny wyszukiwał! - usłyszał dziennikarz "Newsweeka" od Józefa Kulzy,
dyrektora w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dyrektora
Kulzę, który dostał od kolegów z PSL fotel w radzie nadzorczej państwowej
spółki rolnej Elewarr, pytaliśmy o powinowactwo z jednym z czołowych
ludowców. Po rozmowie z nami wściekły Kulza rzucił współpracownikom:
"Dobierają się do nas!".

Takie powiązania - i takie reakcje - w instytucjach rolnych to rzecz
nagminna. Za głównego kadrowca ludowców uważany jest Andrzej Śmietanko,
niegdyś minister rolnictwa w rządzie Waldemara Pawlaka, a dziś prezes
podlegającej Agencji Rynku Rolnego spółki Elewarr, kontrolującej największe
polskie zakłady zbożowe.

Firma ta wyrasta na swoistą przystań dla rodzin prominentnych polityków
PSL. Zatrudnienie w niej znalazł Dariusz Żelichowski, syn szefa klubu
parlamentarnego PSL Stanisława. Kiedy PSL było w poprzedniej koalicji z
SLD, Żelichowski junior pracował w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji
Rolnictwa. - Syn skończył leśnictwo, zna języki. Podczas pracy w ARiMR
spotkał Andrzeja Śmietankę. A ponieważ dał się poznać z dobrej strony,
Śmietanko teraz zaproponował mu współpracę. Ale ja dowiedziałem się o tym z
prasy - zapewnia Stanisław Żelichowski.

Praca w Elewarrze znalazła się także dla Andrzeja Kłopotka, młodszego brata
posła Eugeniusza. Z kolei w Zamojskich Zakładach Zbożowych, spółce zależnej
Elewarru, posadę dostał Adam Kalinowski, brat wicemarszałka Sejmu
Jarosława. W radzie nadzorczej zamojskich zakładów - jak ustalił "Newsweek"
- znalazł się także najbliższy współpracownik Kalinowskiego, Mariusz
Suchecki. Jednocześnie w resorcie rolnictwa zatrudniono jego żonę Violettę,
która została radcą ministra w wydziale promocji. W miniony czwartek
próbowaliśmy skontaktować się z nią w pracy, dzwoniąc do ministerstwa. Bez
powodzenia. Czemu? Bo w tym czasie zajmowała się swoim prywatnym biznesem.
Zastaliśmy Suchecką w siedzibie jej firmy VS Studio przy ulicy Grzybowskiej
4, tam gdzie znajduje się wiele instytucji i spółek związanych z PSL. - To
przypadkowa zbieżność nazwisk. Ja nie jestem tą Violettą Suchecką, która
pracuje w ministerstwie - oznajmiła nam. Co innego jednak powiedział nam
jej mąż.

Także centrale agencji rolnych i ich terenowe oddziały dostały się pod
kontrolę

partyjno-rodzinnych klanów działaczy PSL. Prezesem Agencji Rynku Rolnego z
nadania ludowców jest Władysław Łukasik. Tak się składa, że jego brat
Tadeusz to główny księgowy w ARiMR. W rzeszowskim oddziale ARR, według
naszych informacji, za szarą eminencję uchodzi Urszula Rogóź-Bury, żona
Jana Burego, wiceministra skarbu i szefa regionalnych struktur PSL.

Liderzy PSL nie zapominają o oddanych współpracownikach. W radzie
nadzorczej Elewarru znalazło się miejsce dla szefa gabinetu ministra
Sawickiego - Przemysława Litwiniuka. Rzecznik PSL Robert Matejuk dostał
posadę doradcy prezesa ARiMR. Zaś biurem prasowym ARiMR kieruje Marek
Kassa, słynny niegdyś wicedyrektor informacji w TVP, uważany za
politycznego komisarza PSL.

- To bardzo niskie standardy. Obiecywaliśmy, że władza będzie przyzwoita,

że funkcje kierownicze w instytucjach publicznych będą pełnić osoby, które
wygrywają otwarte postępowania konkursowe - mówił niedawno w rozmowie z
"Newsweekiem" szef Klubu Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski.

Liderzy PSL wymyślili zręczne formułki, aby usprawiedliwić parcie
partyjnych kolegów i krewnych na eksponowane posady. Waldemar Pawlak: - Kto
ma realizować politykę rządu jak nie ludzie PSL? Zachowajmy odrobinę
zdrowego rozsądku. Jarosław Kalinowski: - Jeśli jedynym zarzutem jest to,
że ktoś jest związany z PSL, to ja go nie przyjmuję. To niekonstytucyjne.

A Marek Sawicki wytykanie liderom PSL pociotków w agencjach rolnych nazwał
rasizmem politycznym. Stare przysłowie mówi, że lepiej się najeść małą
łyżką,niż zadławić chochlą. Widać ludowcy w nosie mają ludowe mądrości.
Apetyt zaspokajają chochlą i wychodzi im to na zdrowie. Przynajmniej na
razie.

Data: 2011-08-29 08:36:16
Autor: Przemysław W
Chłopem nie jest ten, kogo za chłopa nie uważa inteligent z Żoliborza Jarosław Kaczyński.

Użytkownik "jazn" <zazolc@gesia.pl> napisał

 A teraz trochę więcej na temat tych biednych chłopów z PSL:

http://polska.newsweek.pl/zywia-i-bronia-krewnych,34278,1,1.html

Żywią i bronią krewnych

Zatrudniając członków rodzin w państwowych instytucjach, liderzy PSL
znaleźli sposób na sponsorowanie własnego zaplecza z publicznej kasy.

Doniesienia o szerzących się wśród działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego
nepotyzmie i kumoterstwie - których przykład stanowi ujawniona w zeszłym
tygodniu przez "Dziennik" działalność Romana Kwaśnickiego, prezesa Kasy
Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego - to tylko część prawdy o metodach,
dzięki którym ludowcy budują wpływy. Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że
liderzy partii obsadzili swoimi ludźmi instytucje, z których teraz szerokim
strumieniem płyną publiczne pieniądze do organizacji związanych z PSL.
Dzięki temu zbijają kapitał polityczny i budują struktury w terenie. Przy
okazji nie zaniedbują finansowych interesów rodzin i bliskich znajomych.

KRUS, na którego czele stoi prezes Kwaśnicki, to prawdziwy moloch. Z
publicznych funduszy dostaje co roku ok. 16 mld zł, co stanowi ponad pięć
procent budżetu państwa. Nic dziwnego, że na zapomogi, pożyczki i darowizny
dla organizacji związanych z PSL idą miliony złotych. "Newsweek" dotarł do
listy podmiotów, które dostały w tym roku finansowe wsparcie z Funduszu
Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników (prezes KRUS jest
jednocześnie szefem Funduszu). Na liście obdarowanych dominują organizacje
ściśle związane z PSL lub bezpośrednio z liderami ludowców. Ponad 200 tys.
zł dostały np. ochotnicze straże pożarne. Prezesem zarządu głównego Związku
Ochotniczych Straży Pożarnych jest Waldemar Pawlak, a członkiem związku -
minister rolnictwa Marek Sawicki.

Pół miliona złotych m.in. na organizację Kongresu Światowego Rolnictwa
dostała Fundacja Rozwoju Wsi i Rolnictwa, której prezesem jest Władysław
Serafin, członek ścisłych władz PSL. Niemal ćwierć miliona dotacji na
szkolenia z zakresu obsługi maszyn rolniczych otrzymał Związek Zawodowy
Centrum Narodowe Młodych Rolników. Jego przewodniczącym był Artur
Ławniczak, dziś wiceminister rolnictwa, któremu w ramach podziału
obowiązków w kierownictwie resortu przypadł właśnie nadzór nad KRUS.

Przyglądając się liście organizacji wspieranych przez Fundusz Składkowy,
dostrzegliśmy jeszcze jedną prawidłowość. Równie istotny co klucz
personalny pozostaje klucz terytorialny. W porównaniu z innymi regionami
zaskakująco dużo jest organizacji potrzebujących wsparcia w okolicach
Siedlec. Pieniądze z KRUS dostał tamtejszy Komitet Główny Olimpiady Wiedzy
i Umiejętności Rolniczych, a także siedlecki Caritas. Siedlce to okręg
wyborczy Jarosława Kalinowskiego i Marka Sawickiego.

Równie ciekawie prezentuje się lista organizacji, jakie otrzymały dotację
na "dofinansowanie letniego wypoczynku dzieci rolników". Związek Zawodowy
Centrum Narodowe Młodych Rolników dostał 840 tys. zł, tyle samo przyznano
powiązanemu z PSL Związkowi Młodzieży Wiejskiej, z kolei fundacja Serafina
otrzymała 1,4 mln zł. Listę organizatorów kolonii uzupełniają ochotnicze
straże pożarne, a także Stowarzyszenie "Promni" (420 tys. zł dotacji),
którego współzałożycielem jest Jarosław Kalinowski. Skupia ono byłych
członków ludowego zespołu Promni, w którym Kalinowski tańczył jako student.
Wśród obdarowanych przez KRUS znaleźliśmy także Stowarzyszenie na rzecz
Gminy Somianka (niemal 28 tys. zł). Somianka to rodzinne strony
Kalinowskiego - mieszka tam do dziś.

Wożąc dzieci na kolonie sponsorowane przez rolniczą ubezpieczalnię, wybrane
organizacje nie tylko na tym zarabiają. Ważniejsze jest to, że mogą budować
wpływy w terenie. Kiedy dziennikarz "Newsweeka" zadzwonił do jednej z
organizacji z listy, podając się za sadownika spod Grójca, chcącego wysłać
dzieci na nadmorskie kolonie, owszem, zaoferowano mu miejsca. Ale
równocześnie agitowano, aby wstąpił do związku i budował struktury w swej
gminie. - Tam w tej chwili nikogo nie mamy, a potrzeba dynamicznych ludzi -
usłyszał.

Strumień pieniędzy z Funduszu Składkowego płynący do organizacji związanych
z liderami PSL daje Kwaśnickiemu poczucie bezpieczeństwa, choć powodów do
jego odwołania nie brakuje. Według odpisów z Krajowego Rejestru Sądowego z
10 lipca - czyli pół roku od powołania Kwaśnickiego na prezesa KRUS - ten
działacz PSL wciąż jest członkiem kilku rad nadzorczych. Z dokumentacji KRS
wynika więc, że łamie ustawę antykorupcyjną, bo prezes KRUS jest według
prawa "centralnym organem administracji rządowej" i nie może zasiadać w
radach nadzorczych prywatnych spółek. Według dokumentów Kwaśnicki jest
członkiem rady spółki akcyjnej Energosalix, działającej na rynku biopaliw,
a także spółki z o.o. Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Szklarskiej
Porębie. - Ewidentnie łamie prawo i powinien być natychmiast odwołany -
ocenia prof. Antoni Kamiński, były szef polskiego oddziału antykorupcyjnej
organizacji Transparency International.

W dbaniu o prywatne interesy własne i swoich najbliższych Kwaśnicki bierze
przykład z liderów swojej partii.

- Jak pan tak, k...., słyszał, to niech pan pisze! Nie będzie mi tu pan
rodziny wyszukiwał! - usłyszał dziennikarz "Newsweeka" od Józefa Kulzy,
dyrektora w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dyrektora
Kulzę, który dostał od kolegów z PSL fotel w radzie nadzorczej państwowej
spółki rolnej Elewarr, pytaliśmy o powinowactwo z jednym z czołowych
ludowców. Po rozmowie z nami wściekły Kulza rzucił współpracownikom:
"Dobierają się do nas!".

Takie powiązania - i takie reakcje - w instytucjach rolnych to rzecz
nagminna. Za głównego kadrowca ludowców uważany jest Andrzej Śmietanko,
niegdyś minister rolnictwa w rządzie Waldemara Pawlaka, a dziś prezes
podlegającej Agencji Rynku Rolnego spółki Elewarr, kontrolującej największe
polskie zakłady zbożowe.

Firma ta wyrasta na swoistą przystań dla rodzin prominentnych polityków
PSL. Zatrudnienie w niej znalazł Dariusz Żelichowski, syn szefa klubu
parlamentarnego PSL Stanisława. Kiedy PSL było w poprzedniej koalicji z
SLD, Żelichowski junior pracował w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji
Rolnictwa. - Syn skończył leśnictwo, zna języki. Podczas pracy w ARiMR
spotkał Andrzeja Śmietankę. A ponieważ dał się poznać z dobrej strony,
Śmietanko teraz zaproponował mu współpracę. Ale ja dowiedziałem się o tym z
prasy - zapewnia Stanisław Żelichowski.

Praca w Elewarrze znalazła się także dla Andrzeja Kłopotka, młodszego brata
posła Eugeniusza. Z kolei w Zamojskich Zakładach Zbożowych, spółce zależnej
Elewarru, posadę dostał Adam Kalinowski, brat wicemarszałka Sejmu
Jarosława. W radzie nadzorczej zamojskich zakładów - jak ustalił "Newsweek"
- znalazł się także najbliższy współpracownik Kalinowskiego, Mariusz
Suchecki. Jednocześnie w resorcie rolnictwa zatrudniono jego żonę Violettę,
która została radcą ministra w wydziale promocji. W miniony czwartek
próbowaliśmy skontaktować się z nią w pracy, dzwoniąc do ministerstwa. Bez
powodzenia. Czemu? Bo w tym czasie zajmowała się swoim prywatnym biznesem.
Zastaliśmy Suchecką w siedzibie jej firmy VS Studio przy ulicy Grzybowskiej
4, tam gdzie znajduje się wiele instytucji i spółek związanych z PSL. - To
przypadkowa zbieżność nazwisk. Ja nie jestem tą Violettą Suchecką, która
pracuje w ministerstwie - oznajmiła nam. Co innego jednak powiedział nam
jej mąż.

Także centrale agencji rolnych i ich terenowe oddziały dostały się pod
kontrolę

partyjno-rodzinnych klanów działaczy PSL. Prezesem Agencji Rynku Rolnego z
nadania ludowców jest Władysław Łukasik. Tak się składa, że jego brat
Tadeusz to główny księgowy w ARiMR. W rzeszowskim oddziale ARR, według
naszych informacji, za szarą eminencję uchodzi Urszula Rogóź-Bury, żona
Jana Burego, wiceministra skarbu i szefa regionalnych struktur PSL.

Liderzy PSL nie zapominają o oddanych współpracownikach. W radzie
nadzorczej Elewarru znalazło się miejsce dla szefa gabinetu ministra
Sawickiego - Przemysława Litwiniuka. Rzecznik PSL Robert Matejuk dostał
posadę doradcy prezesa ARiMR. Zaś biurem prasowym ARiMR kieruje Marek
Kassa, słynny niegdyś wicedyrektor informacji w TVP, uważany za
politycznego komisarza PSL.

- To bardzo niskie standardy. Obiecywaliśmy, że władza będzie przyzwoita,

że funkcje kierownicze w instytucjach publicznych będą pełnić osoby, które
wygrywają otwarte postępowania konkursowe - mówił niedawno w rozmowie z
"Newsweekiem" szef Klubu Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski.

Liderzy PSL wymyślili zręczne formułki, aby usprawiedliwić parcie
partyjnych kolegów i krewnych na eksponowane posady. Waldemar Pawlak: - Kto
ma realizować politykę rządu jak nie ludzie PSL? Zachowajmy odrobinę
zdrowego rozsądku. Jarosław Kalinowski: - Jeśli jedynym zarzutem jest to,
że ktoś jest związany z PSL, to ja go nie przyjmuję. To niekonstytucyjne.

A Marek Sawicki wytykanie liderom PSL pociotków w agencjach rolnych nazwał
rasizmem politycznym. Stare przysłowie mówi, że lepiej się najeść małą
łyżką,niż zadławić chochlą. Widać ludowcy w nosie mają ludowe mądrości.
Apetyt zaspokajają chochlą i wychodzi im to na zdrowie. Przynajmniej na
razie.



I za tą "biedotą" ujmuje się I kłamca RP Jarosław Kaczyński, pisze list do Barroso prosząc o dopłaty dla rolników....
Janusz Wojciechowski idzie dalej twierdząc, że najwięcej chłopów jest w......pisie (sic!)


Przemek

--

"Oświadczam, że w dniu 16.08.2011 podczas konferencji prasowej (...) rozpowszechniłem nieprawdziwe informacje..." - tak zaczynają się sprostowania opublikowane przez Adama Hofmana i Tomasza Porębę. Politycy PiS przyznają w nich, że mówili nieprawdę twierdząc, iżPlatforma Obywatelska ma bądź to 'zerowy udział' w niektórych inwestycjach bądź "nie brała w nich udziału" bądź 'ograniczała na nie fundusze".

Chłopem nie jest ten, kogo za chłopa nie uważa inteligent z Żoliborza Jarosław Kaczyński.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona