Grupy dyskusyjne   »   pl.biznes.wgpw   »   Co dalej ?

Co dalej ?

Data: 2012-08-01 08:47:19
Autor: root
Co dalej ?
Sol tej grupy tzn. panowie totus, XXL, skippy, Endriu, GW itd. z pewnoscia wypoczywaja na juz plazach swiata po tym jak rozbili bank z FUTRAMI. No bo z tak duza wiedza i wielkim poczuciem wlasnej wartosci nie sposob nie zostac ZWYCIEZCA nieprawdaz?

Grupa stala sie miejscem zabawnego i niewystepujacego chyba nigdzie na Swiecie handlu futrami. Poza nim zainteresowanie GPW jest praktycznie zerowe. W koncu juz chyba tylko w szkolach na lekcjach przedsiebiorczosci mozna jeszcze wmawiac ze Panstwowy monopolista GPW ze swoim bekartem NewConnect roznia sie czyms od normalnej firmy bookmakerskiej. Wiekszosc unika hazardu i nie lubi byc robionymi w ciula wiec zainteresowanie jest jakie jest. Pewnie grupa by sie odrodzila gdyby nadeszla hossa, ale ona nie nadejdzie. Ludzikom pozostaje wiec forex,  opcje barierowe, i inne wynalazki ukochanej przez wszystkie rzady swiata finansjery. Te wynalazki maja przynajmniej  te przewage nad akcjami, ze sa proste i nikt nie wmawia nikomu, ze proces "grania" ma cos wspolnego z inwestowaniem. Jest to naprawde duzy plus. Dlatego akcje stana sie wkrotce domena duzych graczy, zainteresowanych posiadaniem aktywow a drobnica opanuje gry takie jak forex, opcje, cfd a kto wie moze i futra w wersji mini i mikro ;)
Swiadczy o tym wysyp firm pseudobrokerskich nastawionych zwlaszcza na klienta malego (konta mikro ma juz prawie kazdy szanujacy sie "broker") i pochodzacego z krajow Europy wschodniej i pld-wsch. Azji. Swiat finansow chwyta sie brzytwy i walczy z cala determinacja o klienta co prawda niezamoznego  ale jeszcze niewykorzystanego a wiec latwowiernego. Wystarczy spojrzec programy dla starych ludzi typu "dom za emeryture" albo ubezpieczenie od kosztow pogrzebu. Bankierzy pozbawiajac domow albo mieszkan emerytow a tym samym - ich dzieci. Przerywaja naturalny proces  bogacenia sie kolejnych pokolen, tworzenia i gromadzenia majatku przez rodzine, i przedstawiaja te dzialalnosc jak walke z zacofaniem. Chyba to sie im nie uda. Caly ten skok na kase najbiedniejszych to raczej tylko takie proby kupowania czasu przez te czesc finansjery, ktora w swej innowacyjnosci oderwala sie zbytnio od rzeczywistosci i nie ma juz szans utrzymania swojej "przewodniej roli".
Szkoda tylko rzadow, ktore w bezmiarze swej glupoty i krotkowzrocznosci wspieraly ten "oszukanczy marketing" i beda go dalej wspierac az do upadlego.

Data: 2012-08-01 11:55:18
Autor: andrewgolotnik
Co dalej ?
Sol tej grupy tzn. panowie totus, XXL, skippy, Endriu, GW itd. z pewnoscia
wypoczywaja na juz plazach swiata po tym jak rozbili bank z
FUTRAMI. No bo z tak duza wiedza i wielkim poczuciem wlasnej wartosci nie
sposob nie zostac ZWYCIEZCA nieprawdaz?

Klego Root ty tu sobie jaja robisz, a UE na naszych oczach bankrutuje....

Wloskie i Hiszpanskie bondy wymykaja sie spod kontroli:

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/0e6daa8d02f9e825.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/f62fba6d3a2b40ef.html

.... na USDPLN idealne try razy testowane wsparcie na atak co najmniej na
3,6:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/865a7bc99752f00d.html

 ...czyli kolejny pogrom zlotówki. Nie wiem co z tego bedzie ale dobrze to
nie wyglada. Jak Donek nie dopnie budzetu (a podobno wplywy sa mniejsze niz
zalozenia) i braknie mu na emerytyry to zapowiada sie niezla jazda ....

--
Pozdrawiam
Endriu

Data: 2012-08-01 23:53:48
Autor: totus
Co dalej ?
andrewgolotnik@gmail.com wrote:

...czyli kolejny pogrom zlotówki. Nie wiem co z tego bedzie ale dobrze to
nie wyglada. Jak Donek nie dopnie budzetu (a podobno wplywy sa mniejsze
niz zalozenia) i braknie mu na emerytyry to zapowiada sie niezla jazda
....

--

Podobno to Kopernik był kobietą. Na pewno to będzie tak jak zawsze, o czym pisałem onegdaj. Państwa będą drukowały pieniądze czyli jak to się teraz nazywa banki centralne będą dostarczały płynność tak by wszystkie zobowiązania państwa spadały realnie. Stracą na tym ci co zawsze. Czyli ci, którzy nie rozumieją skąd się bierze inflacja. W telewizji za wzrost cen i realny spadek dochodów obciąży się bankierów i spekulantów.
Rozwiązanie wprost jest nie do przyjęcia. Żadne państwo nie chce wydawać mniej niż ściąga z podatków więc musi zastosować podatek dla głupców czyli inflację.
Rozwiązanie heblowane jest na terenie Europy od starożytnego Rzymu. Zawsze z tym samym skutkiem.
Ludzie się bardzo wolno uczą i szybko zapominają.
Nie pamiętają ostatnich takich zdarzeń jak Republika Weimarska czy Polska Republika Ludowa.

Data: 2012-08-02 10:59:33
Autor: Marcin N
Co dalej ?
W dniu 2012-08-01 23:53, totus pisze:
andrewgolotnik@gmail.com wrote:

...czyli kolejny pogrom zlotówki. Nie wiem co z tego bedzie ale dobrze to
nie wyglada. Jak Donek nie dopnie budzetu (a podobno wplywy sa mniejsze
niz zalozenia) i braknie mu na emerytyry to zapowiada sie niezla jazda
....

--

Podobno to Kopernik był kobietą. Na pewno to będzie tak jak zawsze, o czym
pisałem onegdaj. Państwa będą drukowały pieniądze czyli jak to się teraz
nazywa banki centralne będą dostarczały płynność tak by wszystkie
zobowiązania państwa spadały realnie. Stracą na tym ci co zawsze. Czyli ci,
którzy nie rozumieją skąd się bierze inflacja. W telewizji za wzrost cen i
realny spadek dochodów obciąży się bankierów i spekulantów.
Rozwiązanie wprost jest nie do przyjęcia. Żadne państwo nie chce wydawać
mniej niż ściąga z podatków więc musi zastosować podatek dla głupców czyli
inflację.
Rozwiązanie heblowane jest na terenie Europy od starożytnego Rzymu. Zawsze z
tym samym skutkiem.
Ludzie się bardzo wolno uczą i szybko zapominają.
Nie pamiętają ostatnich takich zdarzeń jak Republika Weimarska czy Polska
Republika Ludowa.

Miło na tej grupie po latach dominacji "charlie.delta" i jego wysublimowanego języka - przeczytać coś mądrego.

Nie przestawajcie.

Wiedzcie, że jest spora grupa ludzi z wieloletnim doświadczeniem giełdowym, którzy zaglądają jeszcze tutaj, ale od lat nie piszą, bo są zażenowani poziomem niektórych "bywalców".


--
MN

Data: 2012-08-02 10:56:52
Autor: ichi
Co dalej ?
Gdzie bym nie zajrzał to wieszczy się katastrofę. Polska upada, UE upada, USA upada, kończy się świat finansjery, armageddon społeczny itd. A może by tak choć jedna pozytywna prognoza? Może taka:

Aktualne spowolnienie na świecie jest ostatnią konwulsją tzw. kryzysu. Kolejnym etapem jest kilkuletnia hossa. Wskaźniki makro testują aktualnie dołki (nie wszędzie), ale najprawdopodobniej nie osiągną minimów z 2008/2009 roku. Działania banków centralnych - czyli dodruk kasy i niskie stopy procentowe - oraz rządów - czyli inwestycje publiczne za drukowaną kasę - nakręcą ostatecznie koniunkturę. Nadmiar forsy w obiegu koniecznie spowoduje wzrost cen aktywów takich jak towary i akcje.

Nie można też wykluczyć w dłuższym terminie zaistnienia jakiejś globalnej innowacji, która np. obniży radykalnie ceny energii (ciekawe jest np. testowane w Stanach glonowe pozyskiwanie etanolu) lub otworzy nowe możliwości współpracy (vide facebook, może wreszcie coś ze sztucznej inteligencji).

Grecja, Hiszpania, itd. skorzystają oczywiście na tym światowym trendzie i zredukują swoje zadłużenie do sensownych rozmiarów (i/albo zostanie im ono częściowo darowane). Problemy tych krajów zostały medialnie rozdmuchane do granic przyzwoitości - nawet ich bankructwo nie zmieni przecież w sposób istotny układu sił na światowej mapie.

Generalnie Wig20 już w przyszłym roku, a najdalej na początku 2014, będzie bliżej 3000 niż 2000 pkt., a SP500 będzie walczyć o historyczne maksima. Dalej będzie jeszcze lepiej. A świat długo jeszcze będzie sie kręcił tak jak zwykł się kręcić od dekad i setek lat: permanenty długoterminowy wzrost, nawet z uwzględnieniem inflacji.


Brzmi to w chwili obecnej jak farsa, ale...

--
ichi

Data: 2012-08-02 13:11:15
Autor: totus
Co dalej ?
ichi wrote:

Gdzie bym nie zajrzał to wieszczy się katastrofę. Polska upada, UE upada,
USA upada, kończy się świat finansjery, armageddon społeczny itd. A może
by tak choć jedna pozytywna prognoza? Może taka:

Aktualne spowolnienie na świecie jest ostatnią konwulsją tzw. kryzysu.
Kolejnym etapem jest kilkuletnia hossa.

Wszystko zależy od definicji hossy. Jeżeli masz na myśli wzrost wyceny spółek w lokalnym papierowym pieniądzu to oczywiście masz racje. Odkąd drukuje się pieniądze czyli dostarcza płynność ceny wyrażone w takim pieniądzu będą rosły jak rosły do tej pory. Ostatnio widziałem wykres SP500 w cenach stałych. Wykres jest płaski od dziesięcioleci z małymi ząbkami w jedna lub w druga stronę.

Wskaźniki makro testują aktualnie
dołki (nie wszędzie), ale najprawdopodobniej nie osiągną minimów z
2008/2009 roku. Działania banków centralnych - czyli dodruk kasy i niskie
stopy procentowe - oraz rządów - czyli inwestycje publiczne za drukowaną
kasę - nakręcą ostatecznie koniunkturę. Nadmiar forsy w obiegu koniecznie
spowoduje wzrost cen aktywów takich jak towary i akcje.

Nie można też wykluczyć w dłuższym terminie zaistnienia jakiejś globalnej
innowacji, która np. obniży radykalnie ceny energii (ciekawe jest np.
testowane w Stanach glonowe pozyskiwanie etanolu) lub otworzy nowe
możliwości współpracy (vide facebook, może wreszcie coś ze sztucznej
inteligencji).

Grecja, Hiszpania, itd. skorzystają oczywiście na tym światowym trendzie i
zredukują swoje zadłużenie do sensownych rozmiarów (i/albo zostanie im ono
częściowo darowane). Problemy tych krajów zostały medialnie rozdmuchane do
granic przyzwoitości - nawet ich bankructwo nie zmieni przecież w sposób
istotny układu sił na światowej mapie.

Teraz w Europie panuje przekonanie, ze jeżeli dług publiczny spada w stosunku do PKB to znaczy, że dany rząd zmniejsza zadłużenie. To śmieszny pogląd. Ale wiadomo, że ludzie zaczynają postępować rozsądnie jak już wszystkie inne metody zawiodą. Dlaczego? Bo najczęściej postępowanie rozsądne wymaga dużo wysiłku i zabiera dużo czasu, a zmian nie widać między wiadomościami o 16:00 i o 19:00.
Ciężka praca jest nudna i się nie sprzedaje pod reklamy.

Generalnie Wig20 już w przyszłym roku, a najdalej na początku 2014, będzie
bliżej 3000 niż 2000 pkt., a SP500 będzie walczyć o historyczne maksima.
Dalej będzie jeszcze lepiej. A świat długo jeszcze będzie sie kręcił tak
jak zwykł się kręcić od dekad i setek lat: permanenty długoterminowy
wzrost, nawet z uwzględnieniem inflacji.

Na przepowiadaniu przyszłości się nie znam. Mocno bawi mnie prasowe, a można powiedzieć ogólne przekonanie, że indeksy pokazują przyszłość gospodarki z wyprzedzeniem około 6 miesięcznym. Traktowanie handlujących na giełdach jako zbiorowego maga ze szklaną kulą powoduje u mnie kolki w boku.
Nie ma mądrego, który by przewidział ruchy indeksu dłużej niż rok, a tu taka zbiorowa mądrość działająca przez całą historie giełdy. Zadziwiające.
Ja sprawy widzę bardzo prosto. Ceny rosną jeżeli jest więcej pieniędzy gotowych kupić daną akcje niż wartość tej akcji wystawionej do sprzedaży. Sięganie przez dziennikarzy, którzy w życiu nie obrócili 1 PLN na giełdzie, do głów handlującym i odgadywanie ich emocji jest przezabawne.
Znam swoją motywację. Kupuję gdy rośnie, a sprzedaje gdy spada. Mam własne definicje co to znaczy "gdy rośnie" i co to znaczy "gdy spada". Jakoś się żyje z tego.
Ktoś tam coś powiedział w telewizji i indeksy wystrzeliły. Wypowiedzi przypisywana jest moc sprawcza. Zabawne. Najpierw muszą być pieniądze, które leżą w gotowości do kupienia i czekają na pretekst. Muszą być pieniądze.
Gdyby najmądrzejszy z jakiegoś banku Ci powiedział, że jak kupisz Manhattan to zarobisz krocie, to byś kupił?


Brzmi to w chwili obecnej jak farsa, ale...

To nie farsa tylko taka jest logika zdarzeń. Jako indywidualne gospodarstwa domowe mocno pilnujemy naszych finansów. Działając w zbiorowości myślimy, że uda nam się zabrać komuś pieniądze. Ciągniemy z państwa ile się da i unikamy podatków. Musi się to kończyć tak samo. Długami. Tacy jesteśmy.

Data: 2012-08-02 14:29:35
Autor: totus
Co dalej ?
totus wrote:

Prawdziwi zainteresowani aktualnym stanem rzeczy to ci z tego cytatu.

"Urzędnik w Polsce zarabia przeciętnie 4632 zł brutto. Dla porównania - średnie wynagrodzenie w II kwartale 2011 roku w Polsce wynosiło 3366 zł brutto"
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Urzednik-zarabia-o-jedna-trzecia-wiecej-niz-
ty-2607345.html

Dokąd ludzie utrzymujący się z podatków będę mieli prawo głosu w wyborach to nic się nie zmieni. Ciągle będziemy odpowiadać na pytanie czy długi mają rosnąć wolniej czy szybciej. Czyli czy zbankrutować mamy w ten piątek czy może w piątek w przyszłym tygodniu.

Data: 2012-08-04 08:54:38
Autor: root
Co dalej ?
Dnia Thu, 02 Aug 2012 14:29:35 +0200, totus napisał(a):

totus wrote:

Prawdziwi zainteresowani aktualnym stanem rzeczy to ci z tego cytatu.

"Urzędnik w Polsce zarabia przeciętnie 4632 zł brutto. Dla porównania - średnie wynagrodzenie w II kwartale 2011 roku w Polsce wynosiło 3366 zł brutto"
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Urzednik-zarabia-o-jedna-trzecia-wiecej-niz-
ty-2607345.html

Gdyby jeszcze bankier.pl napisał, że urzędnik MUSI mieć wyższe
wykształcenie (oprócz tych najwyższych urzędników, którzy mogą mieć 5 klas)
i porównał to "przeciętne" wynagrodzenie z innymi osobami mającymi wyższe
wykształcenie w tym kraju, to możnaby te dane brać poważnie. A tak to znowu
porównywanie wielbłądów i krów.
Dokąd ludzie utrzymujący się z podatków będę mieli prawo głosu w wyborach to nic się nie zmieni. Ciągle będziemy odpowiadać na pytanie czy długi mają rosnąć wolniej czy szybciej. Czyli czy zbankrutować mamy w ten piątek czy może w piątek w przyszłym tygodniu.

To prawda, ludzie uważają państwo za biznesmenena dysponującego
nieskończoną górą pieniędzy. Biznesmena, ktory ma zapewnic edukację,
lekarza, dobre drogi, bezpieczeństwo na stadionach i tym podobne.
Prawdziwy biznesmen to w najlepszym razie "złodziej", którego jedynym celem
jest okraść państwo. Dlatego państwo musi wydawać prawo, pilnować,
kontrolować i karać nieprawomyślnych biznesmenów. Wiemy to wiemy totusie, ludzie tak po prostu myślą i nic na to nie
poradzisz. Byłoby miło żeby przestali tak myśleć ale to nigdy się nie
zdarzy. Jest to taka sama mrzonka, jak pragnienie takich "socjalistów" jak
ja by państwo było efektywne i uczciwe. Od tysiąceleci właściwie ludzie
żyją w takim lub innym zgniłym kompromisie: "cesarzowi co cesarskie...".

Data: 2012-08-04 02:10:26
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:

Na przepowiadaniu przyszłości się nie znam. Mocno bawi mnie prasowe, a
można powiedzieć ogólne przekonanie, że indeksy pokazują przyszłość
gospodarki z wyprzedzeniem około 6 miesięcznym.

Pisałem o tym pracę dyplomową :P

To nie jest "ogĂłlne przekonanie", tylko to wynika z monetarystycznego modelu cyklu koniunkturalnego.

Dla USA, Wielkiej Brytanii, Japonii i Polski obliczałem dynamikę r/r indeksu giełdowego oraz PKB i sprawdzałem ich korelację dla różnych przesunięć okresów jednego względem drugiego.

Wyszło mi, że:
przesunięcie kwartału PKB względem kwartału indeksu giełdowego, korelacja
(ujemne przesunięcie oznacza wyprzedzanie indeksu)

USA:
-8, -0,1642
-7, -0,1532
-6, -0,0924
-5, 0,0140
-4, 0,1820
-3, 0,3207
-2, 0,3759
-1, 0,3039
0, 0,1377
1, -0,0382
2, -0,1818
3, -0,2358
4, -0,2121

Wielka Brytania:
-8, -0,2436
-7, -0,2351
-6, -0,2418
-5, -0,2304
-4, -0,1479
-3, -0,0860
-2, -0,0145
-1, 0,0871
0, 0,1615
1, 0,1599
2, 0,1824
3, 0,1647
4, 0,0248

Japonia:
-8, 0,1934
-7, 0,2602
-6, 0,3502
-5, 0,3861
-4, 0,4087
-3, 0,4050
-2, 0,3284
-1, 0,2181
0, 0,0752
1, -0,1046
2, -0,2121
3, -0,3282
4, -0,3844

Polska:
-8, 0,2968
-7, 0,3046
-6, 0,3189
-5, 0,4026
-4, 0,4785
-3, 0,5838
-2, 0,5810
-1, 0,5129
0, 0,4199
1, 0,1925
2, -0,0244
3, -0,1751
4, -0,3285

Pozdrawiam
Tomek P.
--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 02:19:13
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
P.S.

Nie podałem wykorzystanych indeksów.
USA- S&P500
Wielka Brytania- FTSE100
Japonia- NIKKEI225
Polska- WIG20

--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 03:07:51
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P.  wrote:

totus wrote:

Na przepowiadaniu przyszłości się nie znam. Mocno bawi mnie prasowe, a
można powiedzieć ogólne przekonanie, że indeksy pokazują przyszłość
gospodarki z wyprzedzeniem około 6 miesięcznym.

Pisałem o tym pracę dyplomową :P

To nie jest "ogólne przekonanie", tylko to wynika z monetarystycznego
modelu cyklu koniunkturalnego.

Dla USA, Wielkiej Brytanii, Japonii i Polski obliczałem dynamikę r/r
indeksu giełdowego oraz PKB i sprawdzałem ich korelację dla różnych
przesunięć okresów jednego względem drugiego.

Wyszło mi, że:
przesunięcie kwartału PKB względem kwartału indeksu giełdowego, korelacja
(ujemne przesunięcie oznacza wyprzedzanie indeksu)

USA:
-8, -0,1642
-7, -0,1532
-6, -0,0924
-5, 0,0140
-4, 0,1820
-3, 0,3207
-2, 0,3759
-1, 0,3039
0, 0,1377
1, -0,0382
2, -0,1818
3, -0,2358
4, -0,2121

Wielka Brytania:
-8, -0,2436
-7, -0,2351
-6, -0,2418
-5, -0,2304
-4, -0,1479
-3, -0,0860
-2, -0,0145
-1, 0,0871
0, 0,1615
1, 0,1599
2, 0,1824
3, 0,1647
4, 0,0248

Japonia:
-8, 0,1934
-7, 0,2602
-6, 0,3502
-5, 0,3861
-4, 0,4087
-3, 0,4050
-2, 0,3284
-1, 0,2181
0, 0,0752
1, -0,1046
2, -0,2121
3, -0,3282
4, -0,3844

Polska:
-8, 0,2968
-7, 0,3046
-6, 0,3189
-5, 0,4026
-4, 0,4785
-3, 0,5838
-2, 0,5810
-1, 0,5129
0, 0,4199
1, 0,1925
2, -0,0244
3, -0,1751
4, -0,3285

Pozdrawiam
Tomek P.

Czy z tej korelacji wynika, że handlujący na giełdzie przepowiadają przyszłość? Taki można z tego wyciągnąć wniosek? Ty też myślisz, że handlujący na giełdach to jakaś zbiorowa wróżka? Znają przyszłość z takim wyprzedzeniem? Tylko gospodarczą? Czy może podali by płeć mojego jeszcze nie poczętego wnuka/wnuczki? Jak tylko widzą przyszłość gospodarczą to może niech podadzą wyniki Apple za pół roku i trzy największe fuzje za kwartał. Może być w USA.
Jesteśmy bogaci! Opublikuj na tej grupie i nikomu więcej nie mów.

PS
Z Apple'm to proste. Ich wyniki widać dziś na wykresach. Ale mimo wszystko jak znasz korelacje to podaj. Z tymi fuzjami będzie o 15 minut więcej roboty.

Data: 2012-08-04 04:14:51
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
Nie chodzi o to, że inwestorzy są zbiorową wróżką, tylko o prawa przedstawione w monetarystycznej teorii ekonomii. Bardzo dobrze opisał to Tim Lee w "Ekonomia dla inwestorów giełdowych". Rozumiem, że nie będziesz specjalnie kupował książki, więc postaram się wyjaśnić tak jak umiem.

Otóż cykle: monetarny (podaż pieniądza), rynku akcji i koniunkturalny (PKB) można podzielić na 4 etapy. Pierwszy jest cykl monetarny, lekko od niego opóźniony jest cykl na rynku akcji, a od niego z kolei już nieco bardziej opóźniony jest cykl koniunkturalny.

W Etapie 1 zwiększa się podaż pieniądza (jest go więcej). Jeśli popyt na pieniądz nie uległ zmianie, to gospodarstwa domowe stwierdzają jego nadmiar i inwestują m.in. w akcje. Ceny akcji idą w górę.

W Etapie 2 na skutek znacznego już wzrostu cen akcji, gospodarstwa domowe realizują zyski, a za zarobione pieniądze zwiększają wydatki na dobra i usługi. W ten sposób dopiero w Etapie 2, czyli później od akcji zaczyna rosnąć PKB.

W Etapie 3 zwiększony popyt na dobra i usługi powoduje zwiększenie inflacji, a przez to spadek atrakcyjności akcji. Ceny akcji zaczynają spadać. (Na marginesie, korelacja inflacji z cenami akcji także jest znana i opisana)

W Etapie 4 z powodu najwyższych już poziomów inflacji, spada popyt na dobra i usługi, tj. PKB zaczyna spadać i spada aż do Etapu 2. Wyższe ceny dóbr i usług wymagają większej ilości pieniędzy, które ściągane są z rynku akcji. Rynek akcji osiąga dno.

I znĂłw etap 1...


Tak to mniej więcej jest tłumaczone, a przedstawione korelacje w jakimś stopniu to potwierdzają, oprócz przypadku Wielkiej Brytanii. Tylko, że te współczynniki korelacji były liczone na danych kwartalnych od 1970 do 2010 r. (dla Polski dane z lat 1995-2010), co daje 120 kwartałów. Także są to wartości uśrednione, tzn. w jednym roku korelacja była wyższa, w innym niższa i jakby sugerować się tym wyprzedzaniem rynku akcji z każdym cyklem koniunkturalnym to by się daleko nie zajechało...
Ale statystycznie, jakby nie było, coś w tym jest...

Pozdrawiam
Tomek P.
--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 10:39:11
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P.  wrote:

Nie chodzi o to, że inwestorzy są zbiorową wróżką, tylko o prawa
przedstawione w monetarystycznej teorii ekonomii. Bardzo dobrze opisał to
Tim Lee w "Ekonomia dla inwestorów giełdowych". Rozumiem, że nie będziesz
specjalnie kupował książki, więc postaram się wyjaśnić tak jak umiem.

Otóż cykle: monetarny (podaż pieniądza), rynku akcji i koniunkturalny
(PKB) można podzielić na 4 etapy. Pierwszy jest cykl monetarny, lekko od
niego opóźniony jest cykl na rynku akcji, a od niego z kolei już nieco
bardziej opóźniony jest cykl koniunkturalny.

Czyli nie wzrosty cen na giełdach przepowiadają wzrost PKB tylko drukowanie pieniędzy powoduje inflacje co widać na rynku akcji a potem widać na PKB w cenach bieżących pewnie dlatego, że PKB to wskaźnik cięższy. Ten który w środę o 11:30 nacisnął guzik maszyny drukarskiej to wie że za jakiś czas zobaczy reakcję na wszystkich rynkach. Czyli stan indeksów to nie dyskontowanie przyszłości tylko reakcja na przeszłe działanie. Jestem też tego zadania.



W Etapie 1 zwiększa się podaż pieniądza (jest go więcej). Jeśli popyt na
pieniądz nie uległ zmianie, to gospodarstwa domowe stwierdzają jego
nadmiar i inwestują m.in. w akcje. Ceny akcji idą w górę.

Być może drukowane pieniądze najpierw trafiają na giełdy. To jest najmocniej prawdopodobne. Widać to teraz jak dodruk dolarów spowodował wzrosty najpierw na giełdach surowcowych. Spowodowało to zmiany polityczne w Afryce północnej. Później na rynkach akcji. Czy to się działo za pośrednictwem gospodarstw domowych? Zdecydowanie nie. Gospodarstwa domowe nie zachowały by się tak jednolicie. Część z nowo drukowanych pieniędzy musiałaby trafić na rynek dóbr konsumpcyjnych. Widać to by było we wskaźnikach inflacji. Wszystkie drukowane pieniądze trafiły do banków. Nie do wszystkich. Tu też jest kolejność dziobania.

W Etapie 2 na skutek znacznego już wzrostu cen akcji, gospodarstwa domowe
realizują zyski, a za zarobione pieniądze zwiększają wydatki na dobra i
usługi. W ten sposób dopiero w Etapie 2, czyli później od akcji zaczyna
rosnąć PKB.

Naprawdę? Takie rzeczy w książkach piszą? Zastanówmy się. Czy znasz wolumeny pieniędzy jakie są konieczne by wywołać inflację w USA 1%/rok. Prosto to obliczyć Trzeba policzyć 1% od całorocznej wartości towarów i usług trafiających na rynek USA. Żeby to było prawdą co napisałeś to ta kwota pieniędzy jako zysk ze sprzedaży akcji (zysk, czyli różnica między ceną sprzedaży, a ceną nabycia) powinna być przeniesiona na rynek konsumpcyjny. Czyli za w/g Ciebie gospodarstwa domowe sprzedają na górce za taką furę pieniędzy. Komu? Skąd się biorą pieniądze na zakupy? Ja widzę, że powyższe twierdzenie jest jeszcze raz do przemyślenia.



W Etapie 3 zwiększony popyt na dobra i usługi powoduje zwiększenie
inflacji, a przez to spadek atrakcyjności akcji. Ceny akcji zaczynają
spadać. (Na marginesie, korelacja inflacji z cenami akcji także jest znana
i opisana)

Wyższy popyt na danym rynku powoduje chwilowy wzrost cen i zaraz za tym wzrost produkcji, a potem stabilizacje na niższych poziomach. Stały systematyczny wzrost cen spowodowany jest drukiem pieniędzy.



W Etapie 4 z powodu najwyższych już poziomów inflacji, spada popyt na
dobra i usługi, tj. PKB zaczyna spadać i spada aż do Etapu 2. Wyższe ceny
dóbr i usług wymagają większej ilości pieniędzy, które ściągane są z rynku
akcji. Rynek akcji osiąga dno.

Teraz to zupełny odjazd. Postawiłeś wóz przed koniem.


Oczywiście wszystko to kwestia definicji. W/g mnie inflacja to znaczy wzrost cen bez podawania jego powodu. Wzrost cen czyli inflacja na rynku bułek w Żabiczkach k/Wólki może być wywołany: 1) pożarem u jednego z piekarzy (obniżenie podaży)
2) gwałtownym napływem turystów (podniesienie popytu)
Mechanizm jak powstaje wzrost cen przy przewadze popytu nad podażą już tu opisywałem.
Jeżeli na terenie Polski za badany okres populacja zmalała i jednocześnie wartość towarów i usług w cenach stałych jaka trafiła na rynek wzrosła to jedynym wytłumaczeniem jest druk pieniędzy.
Ja się tego trzymam i żeby zrozumieć otaczający świat nie potrzebuje stosować joker'ów czyli boga lub teorii spiskowych. Znikają GS'y, Żydy z Londka i inne takie wynalazki. Zostaje rząd i jego drukarnie.

Data: 2012-08-11 09:40:31
Autor: Endriu
Co dalej ?
... na USDPLN idealne try razy testowane wsparcie na atak co najmniej na
3,6:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/865a7bc99752f00d.html

>...czyli kolejny pogrom zlotówki.

No ladnie ladnie, Vincent wybronil...


--
Pozdrawiam
Endriu

Data: 2012-09-01 03:50:11
Autor: andrewgolotnik
Co dalej ?
... na USDPLN idealne try razy testowane wsparcie na atak co najmniej na
3,6:

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/865a7bc99752f00d.html

...czyli kolejny pogrom zlot�wki.

No ladnie ladnie, Vincent wybronil...

Tym razem wybronił ale na jesień złotówka musi dostać po dupie.....

Kryzys puka do drzwi
http://zbigniewkuzmiuk.nowyekran.pl/post/72720,kryzys-puka-do-drzwi

"[...] Jeżeli te tendencje w dochodach podatkowych się utrzymają (szczególnie w podatku VAT), a wszystko wskazuje na to, że tak niestety będzie, to minister Rostowski na jesieni znajdzie się w nie lada kłopocie. Brak około 12 mld zł dochodów z VAT, nie da się niczym załatać. [...]".

--
Pozdrawiam
Endriu

Data: 2012-09-01 13:40:06
Autor: totus
Co dalej ?
andrewgolotnik@gmail.com wrote:

Tym razem wybronił ale na jesień złotówka musi dostać po dupie.....


Pieniądz traci na wartości tylko z jednego powodu, zawsze tego samego. Na skutek drukowania. Stan gospodarki ma na to pośredni wpływ. Rząd chce utrzymać wydatki przy spadających wpływach i drukuje pieniądze. Załatwia tym kilka swoich spraw. Gospodarki to nie wzmacnia. Jest to kolejny podatek bez zgody parlamentu. Nie ma innej przyczyny utraty wartości pieniądza niż jego nadmiar w stosunku do towarów i usług wystawionych na rynek. Są inne powody utraty wartości pieniędzy niż drukowanie, ale one są lokalne i krótkotrwałe. Powszechne, długotrwałe obniżanie się wartości pieniędzy spowodowane jest jego drukiem. Cel inflacyjny NBP mówi jednoznacznie, ze co roku będą drukować więcej niż wynosi wydajność pracy na głowę jednego konsumenta.
Rządy mają różne metody na ukrywanie tego faktu przed wskaźnikami inflacji konsumenckiej. Podnoszę oprocentowanie w bankach. Tym samym rząd drukowane pieniądze wydaje i nakłania publiczność by swoje zarobione trzymała w banku. Wypływ netto pieniędzy na rynek jest mało odczuwalny. Rządowi się zdaje, że coś kontroluje, na pewno zastępuje swoje, nic nie warte pieniądze, na towary i tym samym ci co uwierzyli w odsetki mają pieniądze bez pokrycia w banku. Taka niespodziewana zamiana miejsc. Aż do czasu gdy duża część publiczności się zorientuje, że pieniędzy nie warto trzymać i lecą z gotówką na rynek. Długotrwałe drukowanie kumuluje się w krótkim okresie. Inflacja rośnie dynamicznie. Nagle okazuje się, że dupa jest goła. Rząd USA skierował swój druk, nie do konsumenta, tylko do banków. Druk był potężny, a wskaźnik inflacji stał w miejscu. Drukowane pieniądze objawiły się za to na giełdach, głównie surowcowych np na złocie. Giełda może być jakimś buforem czasowym ale puste pieniądze wracają do cen w sklepach na przykład przez ceny energii lub zbóż. Wtedy profesorowie ekonomi i analitycy ekonomiczni tłumaczą, że wzrost cen ropy powoduje wzrost cen bułek. Na natarczywe pytanie skąd się wziął wzrost cen ropy słyszymy, ze przez derywaty i spekulantów. I wszyscy są zadowoleni. Rząd jest niewinny i można powiesić spekulantów i zakazać derywatów. Po powieszeniu spekulantów i zakazie handlu ceny jednak dalej rosną bo rząd zapomniał zatrzymać drukarki.
Zjawisko istnieje odkąd jest rząd, który zawsze notorycznie wydaje ponad wpływy. Ten proceder trwa od momentu wynalezienia pieniędzy. Zjawisko dokładnie zrozumiane i opisane zostało na przełomie XIX i XX w.
Rząd kontrolując szkoły bez entuzjazmu wprowadza te wiedzę do swoich darmowych programów nauczania.
Mnie nie dziwi dlaczego. Lepiej powiesić spekulantów niż samemu wisieć.

Data: 2012-09-01 06:41:58
Autor: andrewgolotnik
Co dalej ?
Mnie nie dziwi dlaczego. Lepiej powiesić spekulantów niż samemu wisieć.

Totus z małej litery, pierdolisz tu akademickie farmazony podczas gdy twoi idole najpierw to z Platformy później od Palikota nieźle rzeźbią naród. Podwyższenie wieku emerytalnego, podwyższenie opłat za leki, zarżnięcie budowlanki, teraz plajta związanego z rządem AmberGold i OLT, zaraz plajta systemu z powodu braku szmalu w kasie budżetu. Nie jest ci głupio czołowy grupowy pro-balcerowiczowski euroentuzjasto za naganianie tutaj na tych złodziei?. Sławku XXL-u nie boicie się, że po plajcie systemu w waszych idoli zaczną rzucać koktailami mołotowa ?

--
Pozdrawiam
Endriu

Data: 2012-09-01 15:58:33
Autor: totus
Co dalej ?
andrewgolotnik@gmail.com wrote:

Mnie nie dziwi dlaczego. Lepiej powiesić spekulantów niż samemu wisieć.

Totus z małej litery, pierdolisz tu akademickie farmazony podczas gdy twoi
idole najpierw to z Platformy później od Palikota nieźle rzeźbią naród.
Podwyższenie wieku emerytalnego, podwyższenie opłat za leki, zarżnięcie
budowlanki, teraz plajta związanego z rządem AmberGold i OLT, zaraz plajta
systemu z powodu braku szmalu w kasie budżetu.

Nie jest ci głupio czołowy grupowy pro-balcerowiczowski euroentuzjasto za
naganianie tutaj na tych złodziei?. Sławku XXL-u nie boicie się, że po
plajcie systemu w waszych idoli zaczną rzucać koktailami mołotowa ?


Mnie wystarczy jak Ty się o wszystko boisz. Śpisz choć trochę?

Jak dla Ciebie są to akademickie farmazony to należy Ci się ten strach. Strach płynie z głupoty, czyli niezrozumienia otaczającego świata. Ta plajta, która jest za rogiem też Ci się należy. Potem będziecie się tu ciąć o spleśniały kawałek chleba, gdy przeprowadzone zostanie państwo wszechmogące i regulacja wszechobecna. Ideologicznie słuszna. Nie będą rządzili agenci z WSI tylko jezuici i franciszkanie oraz benedyktyni.
Jak ktoś nie wie o czym mówię to dobrze jest zajrzeć do Korei Północnej lub na Kubę czy prześledzić lata świetności gospodarczej i społecznej rządów Stalina czy Hitlera całkowicie abstrahując wojnę. Do tego prowadzi wiedzenie lepiej za innych.
Wbijanie swojej moralności kolanem komuś w gardło to Twoja recepta na ogólną szczęśliwość i dostatek.

Data: 2012-09-01 11:30:17
Autor: andrewgolotnik
Co dalej ?
Nie będą rządzili agenci z WSI tylko jezuici i franciszkanie oraz benedyktyni.

Po twojej postawie widzę, że nic się nie zmieniło  Wszystkiemu w dalszym ciągu jak mówi Kuba Wojewódki prosto z TVN-owskiego ekranu jest winny ojciec redemptorysta i znienawidzony reżim braci Kaczyńskich ......

Rządzący zatem mogą dalej spać spokojnie i ruchać cię prosto w dupę.

--
Pozdrawiam
Endriu

Data: 2012-09-09 23:41:35
Autor: kc
Co dalej ?

Użytkownik <andrewgolotnik@gmail.com> napisał w wiadomości news:cd977e15-60f9-4439-862e-dabad47e3809googlegroups.com...
Nie będą rządzili agenci z WSI tylko jezuici
i franciszkanie oraz benedyktyni.

Rządzący zatem mogą dalej spać spokojnie i ruchać cię prosto w dupę.

--
Pozdrawiam
Endriu

No i tu muszę się wtrącić. Jemu to pasuje, ale przy okazji dmuchają ciebie i poniekąd mnie.  A wszystko przez takiego (głosującego) swołocza lub ruskie serwery.

kc

Ps. Nodobra, nie zakłócałbym ciszy nocnej gdyby nie grouse whisky. Pozdrowienia dla Charliego, też wielbiciela. Wiem, bo się chwalił.

Data: 2012-08-03 04:47:04
Autor: Lisciasty
Co dalej ?
On 1 Sie, 17:47, root <mes...@yahoo.com> wrote:
Wiekszosc unika hazardu i nie lubi byc robionymi w ciula wiec zainteresowanie jest jakie jest.
Pewnie grupa by sie odrodzila gdyby nadeszla hossa, ale ona nie nadejdzie..

W imieniu rzeszy anonimowych łosi którzy czytają ale się nie
udzielają, chciałbym apelować o kontynuowanie dyskusji :]

Pzdr.
L.

Data: 2012-08-03 16:30:26
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
Lisciasty wrote:

W imieniu rzeszy anonimowych łosi którzy czytają ale się nie
udzielają, chciałbym apelować o kontynuowanie dyskusji :]

Wejść na swój blog po podaniu tutaj linka miałem ok. 40. Zakładam, że każdy tutaj zaglądający kliknął z ciekawości. 40 osób to są niedobitki. O wiele więcej osób jest na forach dużych portali finansowych typu parkiet, bankier, money itp.

Co dalej?
Usenet wymiera. 40 starych łosi, które pamiętają jeszcze o takiej łące jak usenet, to jest tylko wataha do dorżnięcia. Młodzi, którzy zaczynają inwestować, wchodzą na duże portale i tam zostają.

Pozdrawiam
Tomek P.

Data: 2012-08-03 14:00:31
Autor: Lisciasty
Co dalej ?
On 3 Sie, 16:30, "Tomek P." <f...@me.pl> wrote:
Wejść na swój blog po podaniu tutaj linka miałem ok. 40. Zakładam, że każdy

Nie każdy :> Nie wchodzę na blogi, szajsbuki i inne wynalazki, nie mam
na to czasu i jakoś mię to odstręcza. Konto na naszej szkapie mi
wystarczy ;)

L.

Data: 2012-08-03 17:03:26
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P. wrote:

Usenet wymiera.

Co ty opowiadasz. Czytam grupę gdzie jest ~ 1000 listów/m-c

Data: 2012-08-03 17:40:18
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:

Tomek P. wrote:

Usenet wymiera.

Co ty opowiadasz. Czytam grupę gdzie jest ~ 1000 listów/m-c

Pisałem to w kontekście pl.biznes.wgpw. Wśród spekulantów jest bardzo duża rotacja, w porównaniu z innymi 'zawodami'. Starsi odchodzą, a młodzi zostają na dużych portalach finansowych i pl.biznes.wgpw nie jest zasilana świeżą krwią.

Pozdrawiam
Tomek P.

Data: 2012-08-03 18:20:19
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P. wrote:

totus wrote:

Tomek P. wrote:

Usenet wymiera.

Co ty opowiadasz. Czytam grupę gdzie jest ~ 1000 listów/m-c

Pisałem to w kontekście pl.biznes.wgpw. Wśród spekulantów jest bardzo duża
rotacja, w porównaniu z innymi 'zawodami'. Starsi odchodzą, a młodzi
zostają na dużych portalach finansowych i pl.biznes.wgpw nie jest zasilana
świeżą krwią.

Może. Ja wszystkiego co wiem nauczyłem się tu. Dowiedziałem się co czytać. Czego próbować, a czego unikać. Tu właśnie się dowiedziałem, że na przepowiadaniu to zarabiają tylko wróżki gadający o brunecie wieczorową porą. Żeby cokolwiek zarobić na handlu giełdowym nie można otwierać pozycji na podstawie cudzych opinii. Stąd wiem, że trzeba wypracować własne procedury i ich się trzymać. Potwierdziło się również stwierdzenie, że największym przeciwnikiem handlującego jest on sam.
Z doświadczenia wiem, że handel na giełdzie tak postawiony jest wprawdzie dochodowy ale i bardzo nudny i tak naprawdę nie ma o czym mówić.
Na tych forach o giełdzie jest ciągle ta sama rozmowa. Udowadnianie sobie nawzajem, który ma dłuższego. Jeden zgadł i został guru, a drugi nie zgadł i jest naganiaczem. I tak do najbliższego nawrotu.
Trudno jest przyjąć do świadomości, że niczego nie da się przewidzieć, że można tylko reagować.
"Dziś uciekają krótkie", a "dziś jest realizacja zysków". Nikt się przy tym nie zająknie, że na rynku jest ciągle tyle samo L co i S oraz nie wytłumaczy co robią ci co kupują od tych co właśnie realizują zyski. Wkoło przelewana jest piana z jednej pustej głowy do drugiej. Przy tych komentarzach nie chce się bęcwałom pamiętać, że jak ktoś sprzedaje za 1000,- to ktoś inny kupuje za 1000,- oraz, że jedna otwarta pozycja to jeden kupiony i jeden sprzedany, to para. "spada LOP, to uciekają z L/S" przecież to bzdura. Jak spada/rośnie LOP to ubywa/przybywa tyle samo pieniędzy po obu stronach. Nie mówiąc już o tym, że prasowa "realizacja zysków" to tak naprawdę realizacja straty co tu kiedyś pokazałem w rozmowie z root'em.

Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to chętnie odpowiem jak będę wiedział.
Na pewno nie wiem czy na następnej sesji wzrośnie/spadnie. Mogę za to powiedzieć co w/g mnie jest bardziej prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne są wzrosty. Dziś dopóki nie przebiło od dołu 2193 sadziłem, że bardziej prawdopodobne są spadki i taka opinię miałem od wczoraj gdy przy 2149 przekręciłem się na S. Do swoich opinii dołożyłem 44 pkt i prowizję.

Data: 2012-08-04 00:19:55
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:

Może. Ja wszystkiego co wiem nauczyłem się tu. Dowiedziałem się co czytać.
Czego próbować, a czego unikać. Tu właśnie się dowiedziałem, że na
przepowiadaniu to zarabiają tylko wróżki gadający o brunecie wieczorową
porą. Żeby cokolwiek zarobić na handlu giełdowym nie można otwierać
pozycji na podstawie cudzych opinii. Stąd wiem, że trzeba wypracować
własne procedury i ich się trzymać. Potwierdziło się również stwierdzenie,
że największym przeciwnikiem handlującego jest on sam.

No tak, ale ktoś nowy, jak tu zajrzy, np. teraz, to też się tego nauczy?

Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to chętnie odpowiem jak będę wiedział.
Na pewno nie wiem czy na następnej sesji wzrośnie/spadnie. Mogę za to
powiedzieć co w/g mnie jest bardziej prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne
są wzrosty. Dziś dopóki nie przebiło od dołu 2193 sadziłem, że bardziej
prawdopodobne są spadki i taka opinię miałem od wczoraj gdy przy 2149
przekręciłem się na S. Do swoich opinii dołożyłem 44 pkt i prowizję.

Taki zielony z giełdy to nie jestem. Pokrótce opisana moja historia: http://tomaszpretki.pl

Trudno jest przyjąć do świadomości, że niczego nie da się przewidzieć, że
można tylko reagować.

Rozmawiając z różnymi ludźmi, odniosłem wręcz odwrotne wrażenie, że trudno jest przyjąć do świadomości, że wszystko da się przewidzieć.

Bo ja właśnie reprezentuję myśl "wszystko da się przewidzieć". Kierując się tą drogą, nie odniosłem sukcesu, bo już od 4 lat nie gram. Raz na rok lub dwa lata, dla sportu kilka stówek obrócę na opcjach, ale i tak już sama gra mnie znudziła. Szlag mnie już trafiał, jak marnowałem cały dzień na śledzenie notowań, zamiast robić coś ciekawszego. Teraz większą frajdę odnajduję w rozwijaniu softu do AT.

Jeśli chodzi o skuteczną spekulację, to wnioskuję, iż IYO sukces zależy tylko od samego siebie. IMO, sukces każdego spekulanta jest tak samo zdeterminowany jak notowania giełdowe. W uproszczeniu - wycena rachunku musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe. Można mieć super wiedzę o AT, AF, insajdy itd., ale cyklu się nie zmieni i prędzej czy później musi przyjść okres strat. Na akcjach takiego hardkoru nie ma, ale tam gdzie jest lewar i ktoś nie jest świadomy, że okres strat prędzej czy później przyjdzie i nie wycofuje się w porę z rynku, to z niego wypada. To jest chyba przypadek tych wszystkich, którym w pewnym momencie "szło" i się udzielali, a w pewnym momencie już przestało "iść" i zamilkli.

Rok temu zrobiłem nawet eksperyment. Zacząłem obracać kilkaset zł na opcjach. W ciągu 2 miesięcy szło mi raz lepiej, raz gorzej. W każdym razie jak już straciłem całą kwotę, wziąłem wycenę rachunku i wybrałem z niej najważniejsze punkty zwrotne (PZ) (było ich 4), po czym porównywałem czasy pomiędzy tymi PZ z różnymi PZ na WIG20. Liczyłem najpierw mnożnik na podstawie dwóch pierwszych PZ:

mnoĹźnik = (PZrach_[2] - PZrach_[1]) / (PZw20_[2] - PZw20_[1])

a później sprawdzałem czy kolejne PZ pokrywają się:

(PZw20_[3] - PZw20_[2]) * mnoĹźnik = (PZrach_[3] - PZrach_[2])
(PZw20_[4] - PZw20_[3]) * mnoĹźnik = (PZrach_[4] - PZrach_[3])

I wiesz co? Znalazłem taki fragment na wykresie dziennym WIG20, że mi się ładnie pokryły! Uwierzysz? Może uwierzysz, ale uznasz to za przypadek. Mógłbym podać więcej takich przykładów, na podstawie tego samego fragmentu WIG20, co mi akurat nie pozwala uwierzyć w przypadkowość...


IMO skuteczna spekulacja może zostać osiągnięta tylko i wyłącznie na dwa sposoby:

1) znalezienie wzoru na funkcję notowań, co IMO nie jest niemożliwe (a nawet wystarczy tylko odpowiednio dokładnie scharakteryzować tę funkcję poprzez np. odpowiednią metodę liczenia fal),

2) o wiele prostszy - timing wejścia na rynek i wyjścia z niego, tj. w jakiś sposób wyczuwanie/obliczanie czy akurat mamy w wycenie naszego rachunku okres zyskowny, czy stratny. Co ciekawsze, w tym sposobie nie mają znaczenia (z teoretycznego punktu widzenia): sytuacja rynkowa, metoda podejmowania decyzji i przedmiot spekulacji.

Do drugiego sposobu nie potrzeba żadnych wyrafinowanych narzędzi i umiejętności. Każdy może go stosować. Do pierwszego sposobu potrzebne jest jednak odpowiednie narzędzie. Program Another Charts rozwijam właśnie w tym kierunku.

Giełdą interesuję się już tylko pod kątem testowania swojego programu i weryfikowania przydatności różnych narzędzi. Dlatego nie wypowiadam się o sytuacji na rynku, bo nie potrafię nic napisać. Myślałem, że będą duże spadki, ale coś spadać nie chce i zupełnie nie czuję rynku.

Pozdrawiam
Tomek P.
--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 03:54:49
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P.  wrote:

totus wrote:

Może. Ja wszystkiego co wiem nauczyłem się tu. Dowiedziałem się co
czytać. Czego próbować, a czego unikać. Tu właśnie się dowiedziałem, że
na przepowiadaniu to zarabiają tylko wróżki gadający o brunecie
wieczorową porą. Żeby cokolwiek zarobić na handlu giełdowym nie można
otwierać pozycji na podstawie cudzych opinii. Stąd wiem, że trzeba
wypracować własne procedury i ich się trzymać. Potwierdziło się również
stwierdzenie, że największym przeciwnikiem handlującego jest on sam.

No tak, ale ktoś nowy, jak tu zajrzy, np. teraz, to też się tego nauczy?

Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to chętnie odpowiem jak będę wiedział.
Na pewno nie wiem czy na następnej sesji wzrośnie/spadnie. Mogę za to
powiedzieć co w/g mnie jest bardziej prawdopodobne. Bardziej
prawdopodobne są wzrosty. Dziś dopóki nie przebiło od dołu 2193 sadziłem,
że bardziej prawdopodobne są spadki i taka opinię miałem od wczoraj gdy
przy 2149 przekręciłem się na S. Do swoich opinii dołożyłem 44 pkt i
prowizję.

Taki zielony z giełdy to nie jestem. Pokrótce opisana moja historia:
http://tomaszpretki.pl

Trudno jest przyjąć do świadomości, że niczego nie da się przewidzieć, że
można tylko reagować.

Rozmawiając z różnymi ludźmi, odniosłem wręcz odwrotne wrażenie, że trudno
jest przyjąć do świadomości, że wszystko da się przewidzieć.

To czemu ciągle rozmawiają o ty co będzie jutro i prześcigają się w przepowiedniach. Chcą ciągle dwóch rzeczy. Wiedzieć jak kurs zachowa się jutro i mieć metodę na to by nie było strat. Jak już to osiągną to zyski przyjdą same. O tym ciągle rozmawiają.


Bo ja właśnie reprezentuję myśl "wszystko da się przewidzieć". Kierując
się tą drogą, nie odniosłem sukcesu, bo już od 4 lat nie gram. Raz na rok
lub dwa lata, dla sportu kilka stówek obrócę na opcjach, ale i tak już
sama gra mnie znudziła. Szlag mnie już trafiał, jak marnowałem cały dzień
na śledzenie notowań, zamiast robić coś ciekawszego. Teraz większą frajdę
odnajduję w rozwijaniu softu do AT.

Jeśli chodzi o skuteczną spekulację, to wnioskuję, iż IYO sukces zależy
tylko od samego siebie. IMO, sukces każdego spekulanta jest tak samo
zdeterminowany jak notowania giełdowe.

Nie wiem czy tak samo, bo nie znam stopnia zdeterminowania notowań. Sukces zależy od handlującego w tym sensie, że każdy jest inny. Ma inny poziom bólu. Czego innego się boi. Dlatego każdy musi znaleźć własny sposób handlowania. Obserwowałem to wiele razy. Metoda z sukcesem stosowana przez jednego u drugiego przynosi straty bo nie jest w stanie jej stosować. Albo zyski zamyka przed sygnałem, bądź przetrzymuje stratę czy nie jest w stanie znieść obsunięcia kapitału.


W uproszczeniu - wycena rachunku
musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe.

Może musi ale u mnie to wygląda inaczej. Kapitał spada gdy na indeksie jest horyzont, a dynamicznie rośnie gdy indeks rośnie, a jeszcze dynamiczniej rośnie gdy indeks spada.
Można mieć super
wiedzę o AT, AF, insajdy itd.,

Ja nie stosuje ani AT ani AF

ale cyklu się nie zmieni i prędzej czy
później musi przyjść okres strat. Na akcjach takiego hardkoru nie ma, ale
tam gdzie jest lewar i ktoś nie jest świadomy, że okres strat prędzej czy
później przyjdzie i nie wycofuje się w porę z rynku, to z niego wypada. To
jest chyba przypadek tych wszystkich, którym w pewnym momencie "szło" i
się udzielali, a w pewnym momencie już przestało "iść" i zamilkli.

Handluje od wielu lat kontraktami. Piszę "handluję" bo takie przyjęto określenie. Jest ono mocno nieprecyzyjne. Zaczynałem od fundusz, poprzez akcje i skończyłem na kontraktach.
Dla mnie najważniejsze jest by otworzyć/zmienić pozycję po założonej cenie. Oczywiście prowizja też ma znaczenie. W przypadku funduszy, wtedy gdy się tym zajmowałem, zakup/umarzanie jednostek odbywał się z 3-5 dniowym poślizgiem. Robienie takich rzeczy za własne pieniądze było dla mnie nie do przyjęcia. Handlowałem akcjami tylko z wig20 ale i tak nie mogłem zająć odpowiednio pozycji bo nie było drugiej strony w odpowiedniej ilości. Handel PKC powodował poślizgi nie do zaakceptowania dla mnie. I do tego prowizja jest wysoka. Kontrakty dają najwyższą płynność i najniższą prowizję (choć i tak wysoką) Ale i tak zdarzyło mi się nie znaleźć drugiej strony w 5 przypadkach. Uznałem handel kontraktami za najbardziej bezpieczny bo najprecyzyjniej kontrolowałem co sie dzieje z kapitałem. Na kontraktach można handlować bez lewara. Wielkość lewara to część procedury.



Rok temu zrobiłem nawet eksperyment. Zacząłem obracać kilkaset zł na
opcjach. W ciągu 2 miesięcy szło mi raz lepiej, raz gorzej. W każdym razie
jak już straciłem całą kwotę, wziąłem wycenę rachunku i wybrałem z niej
najważniejsze punkty zwrotne (PZ) (było ich 4), po czym porównywałem czasy
pomiędzy tymi PZ z różnymi PZ na WIG20. Liczyłem najpierw mnożnik na
podstawie dwóch pierwszych PZ:

mnożnik = (PZrach_[2] - PZrach_[1]) / (PZw20_[2] - PZw20_[1])

a później sprawdzałem czy kolejne PZ pokrywają się:

(PZw20_[3] - PZw20_[2]) * mnożnik = (PZrach_[3] - PZrach_[2])
(PZw20_[4] - PZw20_[3]) * mnożnik = (PZrach_[4] - PZrach_[3])

I wiesz co? Znalazłem taki fragment na wykresie dziennym WIG20, że mi się
ładnie pokryły! Uwierzysz? Może uwierzysz, ale uznasz to za przypadek.
Mógłbym podać więcej takich przykładów, na podstawie tego samego fragmentu
WIG20, co mi akurat nie pozwala uwierzyć w przypadkowość...


Nie mam zdania. Śledzę pięć rozwiązań ale używam tylko jeden. Zauważyłem, że każdy z tych sposobów przynosi różne wyniki w zależności od stanu rynku. Nie nauczyłem się jednak zmieniać tych sposobów efektywnie.


IMO skuteczna spekulacja może zostać osiągnięta tylko i wyłącznie na dwa
sposoby:

1) znalezienie wzoru na funkcję notowań, co IMO nie jest niemożliwe (a
nawet wystarczy tylko odpowiednio dokładnie scharakteryzować tę funkcję
poprzez np. odpowiednią metodę liczenia fal),

Znany sposób. Trzeba napisać funkcję, która uwzględni emocje wszystkich uczestników rynku. To proste. Wiele firm inwestycyjnych próbuje tego dokonać. Napisać wzór na zbiorową emocję handlujących.



2) o wiele prostszy - timing wejścia na rynek i wyjścia z niego, tj. w
jakiś sposób wyczuwanie/obliczanie czy akurat mamy w wycenie naszego
rachunku okres zyskowny, czy stratny. Co ciekawsze, w tym sposobie nie
mają znaczenia (z teoretycznego punktu widzenia): sytuacja rynkowa, metoda
podejmowania decyzji i przedmiot spekulacji.

W moim przypadku musiałbym właśnie wyczuć/obliczyć, czy właśnie zaczął się horyzont, czy też może jakiś trend. Kierunek nie ma znaczenia. Choć wole spadki bo szybciej zarabiam ale w sumie wybredny nie jestem. Mogą być wzrosty. Wzrosty też mają swoje plusy - mogą być nieograniczone, a spadać może tylko do zera.

Do drugiego sposobu nie potrzeba żadnych wyrafinowanych narzędzi i
umiejętności. Każdy może go stosować. Do pierwszego sposobu potrzebne jest
jednak odpowiednie narzędzie. Program Another Charts rozwijam właśnie w
tym kierunku.

Giełdą interesuję się już tylko pod kątem testowania swojego programu i
weryfikowania przydatności różnych narzędzi. Dlatego nie wypowiadam się o
sytuacji na rynku, bo nie potrafię nic napisać. Myślałem, że będą duże
spadki, ale coś spadać nie chce i zupełnie nie czuję rynku.

To jest kluczowe. "Nie czuję rynku" Działanie intuicyjne zawsze prowadzi do strat. Trzeba opracować systematyczny plan. Automat. To jest proste. Potem tak się wytrenować by ten automat stosować konsekwentnie. To jest bardzo trudne. I to już. Ja tak działam. Z obserwacji innych handlujących (w mocno ograniczonej liczbie rzecz jasna), którzy mieli pogląd, w którą stronę pójdzie indeks bądź nieodpartą intuicję, zawsze kończyło się bankructwem.

Data: 2012-08-04 07:39:40
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:

Rozmawiając z różnymi ludźmi, odniosłem wręcz odwrotne wrażenie, że
trudno jest przyjąć do świadomości, że wszystko da się przewidzieć.

To czemu ciągle rozmawiają o ty co będzie jutro i prześcigają się w
przepowiedniach. Chcą ciągle dwóch rzeczy. Wiedzieć jak kurs zachowa się
jutro i mieć metodę na to by nie było strat. Jak już to osiągną to zyski
przyjdą same. O tym ciągle rozmawiają.


Może ja trafiałem właśnie na handlowców, a Ty na prognostów?

Jeśli chodzi o skuteczną spekulację, to wnioskuję, iż IYO sukces zależy
tylko od samego siebie. IMO, sukces kaĹźdego spekulanta jest tak samo
zdeterminowany jak notowania giełdowe.

Nie wiem czy tak samo, bo nie znam stopnia zdeterminowania notowań. Sukces
zależy od handlującego w tym sensie, że każdy jest inny. Ma inny poziom
bólu. Czego innego się boi. Dlatego każdy musi znaleźć własny sposób
handlowania. Obserwowałem to wiele razy. Metoda z sukcesem stosowana przez
jednego u drugiego przynosi straty bo nie jest w stanie jej stosować. Albo
zyski zamyka przed sygnałem, bądź przetrzymuje stratę czy nie jest w
stanie znieść obsunięcia kapitału.


Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania giełdowe są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego esencją. Dlatego też uważam, że praktycznie wszystko jest zdeterminowane tak jak notowania giełdowe.

W uproszczeniu - wycena rachunku
musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe.

Może musi ale u mnie to wygląda inaczej. Kapitał spada gdy na indeksie
jest horyzont, a dynamicznie rośnie gdy indeks rośnie, a jeszcze
dynamiczniej rośnie gdy indeks spada.

Ale w każdym razie raz kapitał spada a raz rośnie, czyli wahania są i trendy na nim da się wydzielić.

Handluje od wielu lat kontraktami. Piszę "handluję" bo takie przyjęto
określenie. Jest ono mocno nieprecyzyjne. Zaczynałem od fundusz, poprzez
akcje i skończyłem na kontraktach.
Dla mnie najważniejsze jest by otworzyć/zmienić pozycję po założonej
cenie. Oczywiście prowizja też ma znaczenie. W przypadku funduszy, wtedy
gdy się tym zajmowałem, zakup/umarzanie jednostek odbywał się z 3-5
dniowym poślizgiem. Robienie takich rzeczy za własne pieniądze było dla
mnie nie do przyjęcia. Handlowałem akcjami tylko z wig20 ale i tak nie
mogłem zająć odpowiednio pozycji bo nie było drugiej strony w odpowiedniej
ilości. Handel PKC powodował poślizgi nie do zaakceptowania dla mnie. I do
tego prowizja jest wysoka. Kontrakty dają najwyższą płynność i najniższą
prowizję (choć i tak wysoką) Ale i tak zdarzyło mi się nie znaleźć drugiej
strony w 5 przypadkach. Uznałem handel kontraktami za najbardziej
bezpieczny bo najprecyzyjniej kontrolowałem co sie dzieje z kapitałem. Na
kontraktach można handlować bez lewara. Wielkość lewara to część
procedury.

A widzisz, czyli dysponujesz kapitałem w skali milionów zł i w zależności od rozwoju sytuacji zarządzasz nim odpowiednio, tj. zarządzasz wielkością pozycji. Grasz na kontraktach, ale niekoniecznie z lewarem. Czyli Ty, możesz wytrzymać "okres stratny". Możesz sobie nawet pozwolić na trzymanie stratnych pozycji i w tym samym czasie zabezpieczać się otwieraniem przeciwnych. W ogóle masz luksus, bo możesz w każdej chwili rzucić to w pizdu i żyć sobie. Jesteś wolny od presji zarobku.
A co ma zrobić ~95% spekulantów, którzy grają na kontraktach z pełnym lewarem, bo chcą się dorobić lub z tego wyżyć? Bo chyba właśnie po to grają na kontraktach, a nie na czymś bezpieczniejszym?
Oni takiego luksusu nie mają. Grają z lewarem, a pozycje stratne muszą realizować. Prędzej czy później 'okres stratny' ich dobije i tu jedynym ratunkiem pozostaje metoda timingu IMHO.

IMO skuteczna spekulacja może zostać osiągnięta tylko i wyłącznie na dwa
sposoby:

1) znalezienie wzoru na funkcję notowań, co IMO nie jest niemożliwe (a
nawet wystarczy tylko odpowiednio dokładnie scharakteryzować tę funkcję
poprzez np. odpowiednią metodę liczenia fal),

Znany sposób. Trzeba napisać funkcję, która uwzględni emocje wszystkich
uczestnikĂłw rynku. To proste. Wiele firm inwestycyjnych prĂłbuje tego
dokonać. Napisać wzór na zbiorową emocję handlujących.


Widzę to inaczej, z poziomu samej geometrii, bez uwzględniania czynnika ludzkiego.

2) o wiele prostszy - timing wejścia na rynek i wyjścia z niego, tj. w
jakiś sposób wyczuwanie/obliczanie czy akurat mamy w wycenie naszego
rachunku okres zyskowny, czy stratny. Co ciekawsze, w tym sposobie nie
mają znaczenia (z teoretycznego punktu widzenia): sytuacja rynkowa,
metoda podejmowania decyzji i przedmiot spekulacji.

W moim przypadku musiałbym właśnie wyczuć/obliczyć, czy właśnie zaczął się
horyzont, czy też może jakiś trend.

No właśnie nie, bo to jest metoda podejmowania decyzji. Bez względu na przypadek, każdy musiałby tylko i wyłącznie patrzeć w wycenę swojego rachunku i tylko ją analizować pod kątem czasu trwania poszczególnych trendów. Nic innego. Dlatego ta metoda jest dobra nawet na ruletkę. W uproszczeniu, to jest po prostu metoda hazardzistów "wiedzieć, kiedy odejść od stołu".

Kierunek nie ma znaczenia. Choć wole
spadki bo szybciej zarabiam ale w sumie wybredny nie jestem. Mogą być
wzrosty. Wzrosty też mają swoje plusy - mogą być nieograniczone, a spadać
moĹźe tylko do zera.

Znaczy, gdy Twoim zdaniem zaczyna się ruch, wchodzisz ostrożnie i w miarę, jak ruch się rozkręca, powiększasz pozycję?

Giełdą interesuję się już tylko pod kątem testowania swojego programu i
weryfikowania przydatności różnych narzędzi. Dlatego nie wypowiadam się o
sytuacji na rynku, bo nie potrafię nic napisać. Myślałem, że będą duże
spadki, ale coś spadać nie chce i zupełnie nie czuję rynku.

To jest kluczowe. "Nie czuję rynku" Działanie intuicyjne zawsze prowadzi
do strat. Trzeba opracować systematyczny plan. Automat. To jest proste.
Potem tak się wytrenować by ten automat stosować konsekwentnie. To jest
bardzo trudne. I to już. Ja tak działam. Z obserwacji innych handlujących
(w mocno ograniczonej liczbie rzecz jasna), którzy mieli pogląd, w którą
stronę pójdzie indeks bądź nieodpartą intuicję, zawsze kończyło się
bankructwem.

Łatwo Ci mówić automat, systematyczny plan. Z tego, co zrozumiałem, jak przyszedłeś na giełdę, to już miałeś swój kapitał. A to Ci daje przewagę, którą opisałem wyżej. Większość chyba, przychodzi na giełdę, żeby dopiero taki kapitał zdobyć. I nie ma siły, jak grają z lewarem to prędzej, czy później muszą wypaść. Chyba że w odpowiednim momencie odejdą od stołu, ale jak ktoś zrobi np. 200% to myśli sobie, "dlaczego nie 400%?" i kończy się na -70%.
To już lepiej przekonywać takich, żeby kupili jakieś akcje i nie liczyli nigdy w życiu na kokosy z kontraktów. Pokaż mi człowieka, który gra z lewarem, ma systematyczny plan i zarabia, a ja zaprawdę powiadam Ci, że w ciągu 5 lat na pewno przestanie zarabiać i jeszcze długów narobi.
Twoje rady są IMO dla ludzi z kapitałem, którzy mogą sobie pozwolić na handel bez lewarowania. Inaczej, żadne systemy, plany i automaty nie pomogą.

Pozdrawiam
Tomek P.
--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 09:11:11
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania giełdowe są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
esencją.

Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogólnie nie ma go wcale. Ewolucja nie ma żadnego celu, tylko jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.

Wierzysz w determinizm, a wiara jako przeciwieństwo nauki jest zgubna.

--
Jan Werbiński


--


Data: 2012-08-04 15:19:51
Autor: nazgul
Co dalej ?
W dniu 2012-08-04 11:11, Jan Werbinski pisze:
Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania giełdowe
są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
esencją.

Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach
czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie
istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogólnie nie
ma go wcale. Ewolucja nie ma Ĺźadnego celu, tylko jest rezultatem. Podobnie
cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.

Determinizm w skrócie to właśnie: "Ewolucja nie ma żadnego celu, tylko jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem."

co jest sprzeczne z:

"Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje, bo nie daje się kontrolować"

Ponadto, co ma kontrola do determinizmu????

Data: 2012-08-04 14:03:42
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
nazgul <xpm@wp.pl> napisał(a):
W dniu 2012-08-04 11:11, Jan Werbinski pisze:
> Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
>> Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania
gieł
dowe
>> są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
> esencją.
>
> Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach
> czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie
nie
> istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogólnie
nie
> ma go wcale. Ewolucja nie ma Ĺźadnego celu, tylko jest rezultatem.
Podobnie
> cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.
>
Determinizm w skrócie to właśnie: "Ewolucja nie ma żadnego celu, tylko jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem."

co jest sprzeczne z:

"Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje, bo nie daje się kontrolować"

Ponadto, co ma kontrola do determinizmu????

Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.
Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro. Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu. Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu, jazdą, kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące działania prowadzą do założonego z góry celu.

Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma celu, Układ Słoneczny nie ma celu. --
Jan Werbiński


--


Data: 2012-08-04 16:33:10
Autor: totus
Co dalej ?
Jan Werbinski wrote:

Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.
Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro.
Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i
samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu.
Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu,
jazdą, kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące
działania prowadzą do założonego z góry celu.

Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma
celu, Układ Słoneczny nie ma celu.

Z tego wynika, ze warunkiem koniecznym determinizmu jest istnienie kierownika - sprawcy. Bez tego bytu nie ma determinizmu. Jeżeli tak jest to wszyscy wierzący w stwórcę to determiniści

Data: 2012-08-05 10:33:09
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
totus <totus@poczta.onet.pl> napisał(a):
Jan Werbinski wrote:

> Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.
> Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro.
> Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i
> samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu.
> Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu,
> jazdą, kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące
> działania prowadzą do założonego z góry celu.
> > Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma
> celu, Układ Słoneczny nie ma celu.

Z tego wynika, ze warunkiem koniecznym determinizmu jest istnienie kierownika - sprawcy. Bez tego bytu nie ma determinizmu. Jeżeli tak jest
to
wszyscy wierzący w stwórcę to determiniści

To właśnie jest determinizm metafizyczny, który zakłada że wszystko ma określony cel i zostało stworzone aby ten cel osiągnąć. Taki determinizm istnieje w życiu człowieka, w przykładach które podałem.

--
Jan Werbiński


--


Data: 2012-08-04 16:35:42
Autor: nazgul
Co dalej ?
W dniu 2012-08-04 16:03, Jan Werbinski pisze:
nazgul <xpm@wp.pl> napisał(a):

W dniu 2012-08-04 11:11, Jan Werbinski pisze:
Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania
gieł
dowe
są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
esencją.

Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach
czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie
nie
istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogólnie
nie
ma go wcale. Ewolucja nie ma Ěźadnego celu, tylko jest rezultatem.
Podobnie
cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.

Determinizm w skrócie to właśnie: "Ewolucja nie ma żadnego celu, tylko
jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem."

co jest sprzeczne z:

"Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu Ěźycia np
człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje, bo
nie daje się kontrolować"

Ponadto, co ma kontrola do determinizmu????

Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.

to ja dziękuję, za rozmowę.

Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro.
Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i
samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu.
Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu, jazdą,
kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące działania
prowadzą do założonego z góry celu.

Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma
celu, Układ Słoneczny nie ma celu.

przepraszam
ale ustalmy moĹźe, Ĺźe determinizm to:
koncepcja filozoficzna, według której wszystkie zdarzenia w ramach przyjętego paradygmatu są połączone związkiem przyczynowo-skutkowym, a zatem każde zdarzenie jest zdeterminowane przez swoje przyczyny

w tym kontekście jakieś wywody z determinizm nie istnieje bo nie ma CELU, to są brednie.

Data: 2012-08-05 10:20:28
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
nazgul <xpm@wp.pl> napisał(a):
W dniu 2012-08-04 16:03, Jan Werbinski pisze:
> nazgul <xpm@wp.pl> napisał(a):
>
>> W dniu 2012-08-04 11:11, Jan Werbinski pisze:
>>> Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
>>>> Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania
> gieł
>> dowe
>>>> są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wrę
cz jego
>>> esencją.
>>>
>>> Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragm
entach
>>> czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zak
resie
> nie
>>> istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogó
lnie
> nie
>>> ma go wcale. Ewolucja nie ma Ěźadnego celu, tylko jest rezultatem.
> Podobnie
>>> cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.
>>>
>> Determinizm w skrócie to właśnie: "Ewolucja nie ma żadnego celu,
 tylko
>> jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem."
>>
>> co jest sprzeczne z:
>>
>> "Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu Ěźycia np
>> człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje,
 bo
>> nie daje się kontrolować"
>>
>> Ponadto, co ma kontrola do determinizmu????
>
> Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.

to ja dziękuję, za rozmowę.

Jeżeli znasz jakieś sprzeczności, to napisz jakie to są. Nie znam żadnych.

> Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro.
> Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i
> samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu.
> Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu,
jazdÄ
…,
> kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące działania
> prowadzą do założonego z góry celu.
>
> Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma
> celu, Układ Słoneczny nie ma celu.
>
przepraszam
ale ustalmy moĹźe, Ĺźe determinizm to:
koncepcja filozoficzna, według której wszystkie zdarzenia w ramach przyjętego paradygmatu są połączone związkiem przyczynowo-skutkowym, a zatem każde zdarzenie jest zdeterminowane przez swoje przyczyny

W przykładzie z samochodem taki związek istnieje. Jednak rozciąganie tego na cały wszechświat jest błędem.

w tym kontekście jakieś wywody z determinizm nie istnieje bo nie ma CELU, to są brednie.

Nie przeczytałeś ze zrozumieniem. Determinizm jest podejściem właściwym w pewnych warunkach, a w innych nie jest.

W uproszczeniu mówi się że determinizm jest (koncepcja ma zastosowanie), albo go nie ma (koncepcji się nie stosuje). Możemy też mówić że determinizm jest (istnieje cel) lub go nie ma (nie ma celu tylko rezultaty). Taki determinizm nazywamy ontologicznym. http://pl.wikipedia.org/wiki/Determinizm_metafizyczny_(ontologiczny)
Pisząc że determinizm nie istnieje mam na myśli, że ta filozofia się nie sprawdza w wielu przypadkach np z powodu nadmiaru danych albo czynników losowych.

--
Jan Werbiński

--


Data: 2012-08-05 10:30:36
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
Dodam jeszcze że determinizm (rozumiany jako zależność przyczynowo skutkowa) sprawdza się w typowych sytuacjach, ale jeżeli stosować go absolutnie szczegółowo wymaga to uwzględnienia wszystkich stanów kwantowych cząsteczek itp co jest niemożliwe, bo sam fakt obserwacji wpływa na obserwowaną rzecz. Do tego dochodzą fluktuacje kwantowe.

Dlatego nie da się z całkowitą pewnością przewidzieć giełdy. Można jednak używając determinizmu "przewidywać" z pewnym prawdopodobieństwem i nawet niektórzy na tym zarabiają.

--
Jan Werbiński

--


Data: 2012-08-05 16:42:40
Autor: marq111
Co dalej ?
 
http://pl.wikipedia.org/wiki/Determinizm_metafizyczny_(ontologiczny)
Pisząc że determinizm nie istnieje mam na myśli, że ta filozofia się nie sprawdza w wielu przypadkach np z powodu nadmiaru danych albo czynników losowych.

--
Jan Werbiński

Drogi Janie ,za  takie uproszczenie pojęcia determinizmu Leibniz za pomocą całki "e do potęgi x  " zamknąłby Cię w przestrzeni zwartej , a może jeszcze gorzej..:))
Wikipedia ,w tym przypadku nie jest dobrym źródłem. Na marginesie ,prof.Tadeusiewicz próbował coś takiego zrobić z sieciami neuronowymi..ale to było dawno

--


Data: 2012-08-04 11:16:44
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P.  wrote:

totus wrote:

Rozmawiając z różnymi ludźmi, odniosłem wręcz odwrotne wrażenie, że
trudno jest przyjąć do świadomości, że wszystko da się przewidzieć.

To czemu ciągle rozmawiają o ty co będzie jutro i prześcigają się w
przepowiedniach. Chcą ciągle dwóch rzeczy. Wiedzieć jak kurs zachowa się
jutro i mieć metodę na to by nie było strat. Jak już to osiągną to zyski
przyjdą same. O tym ciągle rozmawiają.


Może ja trafiałem właśnie na handlowców, a Ty na prognostów?

Jeśli chodzi o skuteczną spekulację, to wnioskuję, iż IYO sukces zależy
tylko od samego siebie. IMO, sukces każdego spekulanta jest tak samo
zdeterminowany jak notowania giełdowe.

Nie wiem czy tak samo, bo nie znam stopnia zdeterminowania notowań.
Sukces zależy od handlującego w tym sensie, że każdy jest inny. Ma inny
poziom bólu. Czego innego się boi. Dlatego każdy musi znaleźć własny
sposób handlowania. Obserwowałem to wiele razy. Metoda z sukcesem
stosowana przez jednego u drugiego przynosi straty bo nie jest w stanie
jej stosować. Albo zyski zamyka przed sygnałem, bądź przetrzymuje stratę
czy nie jest w stanie znieść obsunięcia kapitału.


Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania giełdowe
są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
esencją. Dlatego też uważam, że praktycznie wszystko jest zdeterminowane
tak jak notowania giełdowe.

Oczywiście to kwestia podejścia. Czyli jesteś zdania, że ceny akcji 16 lipca 2383 roku już są ustalone, zdeterminowane ale Ty na razie tych ustaleń nie znasz. Masz jednak dużo czasu by je poznać przed czasem zanim ukażą się w gazetach.



W uproszczeniu - wycena rachunku
musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe.

Może musi ale u mnie to wygląda inaczej. Kapitał spada gdy na indeksie
jest horyzont, a dynamicznie rośnie gdy indeks rośnie, a jeszcze
dynamiczniej rośnie gdy indeks spada.

Ale w każdym razie raz kapitał spada a raz rośnie, czyli wahania są i
trendy na nim da się wydzielić.

Tak, oczywiście. Ale powód tych trendów nie wynika z tego co się dzieje na indeksie tylko z mojej umiejętność reakcji na to. W horyzoncie nie umiem się zachować i tracę, kapitał spada. Przy zwyżkach/zniżkach umiem i kapitał rośnie. Trend na kapitale powoduję ja, moje ograniczenia.



Handluje od wielu lat kontraktami. Piszę "handluję" bo takie przyjęto
określenie. Jest ono mocno nieprecyzyjne. Zaczynałem od fundusz, poprzez
akcje i skończyłem na kontraktach.
Dla mnie najważniejsze jest by otworzyć/zmienić pozycję po założonej
cenie. Oczywiście prowizja też ma znaczenie. W przypadku funduszy, wtedy
gdy się tym zajmowałem, zakup/umarzanie jednostek odbywał się z 3-5
dniowym poślizgiem. Robienie takich rzeczy za własne pieniądze było dla
mnie nie do przyjęcia. Handlowałem akcjami tylko z wig20 ale i tak nie
mogłem zająć odpowiednio pozycji bo nie było drugiej strony w
odpowiedniej ilości. Handel PKC powodował poślizgi nie do zaakceptowania
dla mnie. I do tego prowizja jest wysoka. Kontrakty dają najwyższą
płynność i najniższą prowizję (choć i tak wysoką) Ale i tak zdarzyło mi
się nie znaleźć drugiej strony w 5 przypadkach. Uznałem handel
kontraktami za najbardziej bezpieczny bo najprecyzyjniej kontrolowałem co
sie dzieje z kapitałem. Na kontraktach można handlować bez lewara.
Wielkość lewara to część procedury.

A widzisz, czyli dysponujesz kapitałem w skali milionów zł i w zależności
od rozwoju sytuacji zarządzasz nim odpowiednio, tj. zarządzasz wielkością
pozycji. Grasz na kontraktach, ale niekoniecznie z lewarem. Czyli Ty,
możesz wytrzymać "okres stratny". Możesz sobie nawet pozwolić na trzymanie
stratnych pozycji i w tym samym czasie zabezpieczać się otwieraniem
przeciwnych. W ogóle masz luksus, bo możesz w każdej chwili rzucić to w
pizdu i żyć sobie. Jesteś wolny od presji zarobku.
A co ma zrobić ~95% spekulantów, którzy grają na kontraktach z pełnym
lewarem, bo chcą się dorobić lub z tego wyżyć? Bo chyba właśnie po to
grają na kontraktach, a nie na czymś bezpieczniejszym?
Oni takiego luksusu nie mają. Grają z lewarem, a pozycje stratne muszą
realizować. Prędzej czy później 'okres stratny' ich dobije i tu jedynym
ratunkiem pozostaje metoda timingu IMHO.

Jak żyć panie premierze, jak żyć? Jeżeli jest tak jak mówisz, jeżeli rzeczywiście tak jest, że 95% (nie wiem skąd te dane, pewne z tego samego miejsca co zwykle. Ssane są z palca) handlujących na kontraktach ma tylko na depozyt i nic więcej nie wiedzą to strata im się należy. To jest tak jakby zapomnieli portfela z depozytem na przystanku autobusowym. Żeby na czymś zarabiać to trzeba się na tym znać. Szewc musi się znać na robieniu i naprawie butów by ktoś chciał za to zapłacić i podobnie chirurg musi się znać na tym co robi. W każdym zawodzie obowiązują pewne zasady by go dobrze wykonywać i na tym zarabiać. Szewc nie zarobi nic jeżeli przyjdzie do pracy z trzepaczką do jajek i 15,- złotymi w kieszeni. To jasne. Jeżeli gostek nie ma wiedzy potrzebnej do skutecznego wykonywania zajęcia oraz nie posiada koniecznych narzędzi oraz kapitału to jest idiota i traci. jak Ci go szkoda to mu uzupełnij depozyt.


IMO skuteczna spekulacja może zostać osiągnięta tylko i wyłącznie na dwa
sposoby:

1) znalezienie wzoru na funkcję notowań, co IMO nie jest niemożliwe (a
nawet wystarczy tylko odpowiednio dokładnie scharakteryzować tę funkcję
poprzez np. odpowiednią metodę liczenia fal),

Znany sposób. Trzeba napisać funkcję, która uwzględni emocje wszystkich
uczestników rynku. To proste. Wiele firm inwestycyjnych próbuje tego
dokonać. Napisać wzór na zbiorową emocję handlujących.


Widzę to inaczej, z poziomu samej geometrii, bez uwzględniania czynnika
ludzkiego.


Nieźle. Z handlu wyłączyć ludzi. Jak dla mnie nowatorskie podejście.

2) o wiele prostszy - timing wejścia na rynek i wyjścia z niego, tj. w
jakiś sposób wyczuwanie/obliczanie czy akurat mamy w wycenie naszego
rachunku okres zyskowny, czy stratny. Co ciekawsze, w tym sposobie nie
mają znaczenia (z teoretycznego punktu widzenia): sytuacja rynkowa,
metoda podejmowania decyzji i przedmiot spekulacji.

W moim przypadku musiałbym właśnie wyczuć/obliczyć, czy właśnie zaczął
się horyzont, czy też może jakiś trend.

No właśnie nie, bo to jest metoda podejmowania decyzji. Bez względu na
przypadek, każdy musiałby tylko i wyłącznie patrzeć w wycenę swojego
rachunku i tylko ją analizować pod kątem czasu trwania poszczególnych
trendów. Nic innego. Dlatego ta metoda jest dobra nawet na ruletkę. W
uproszczeniu, to jest po prostu metoda hazardzistów "wiedzieć, kiedy
odejść od stołu".

Ale handel to, wbrew ogólnemu przekonaniu, to nie hazard. Cena transakcji nie jest ustalana w sposób losowy tylko podczas rozmowy sprzedającego z kupującym. Cena to wynik takiej rozmowy. Cena to nie wartość losowa wygenerowana przez komputer.



Kierunek nie ma znaczenia. Choć wole
spadki bo szybciej zarabiam ale w sumie wybredny nie jestem. Mogą być
wzrosty. Wzrosty też mają swoje plusy - mogą być nieograniczone, a spadać
może tylko do zera.

Znaczy, gdy Twoim zdaniem zaczyna się ruch, wchodzisz ostrożnie i w miarę,
jak ruch się rozkręca, powiększasz pozycję?

Nic takiego. Zawszę idę pełna parą na jaką mnie stać. Jak przychodzi horyzont to tracę i chlipię w kątku, a jak zaczyna się trend to od samego początku biorę to co umiem wziąć

Giełdą interesuję się już tylko pod kątem testowania swojego programu i
weryfikowania przydatności różnych narzędzi. Dlatego nie wypowiadam się
o sytuacji na rynku, bo nie potrafię nic napisać. Myślałem, że będą duże
spadki, ale coś spadać nie chce i zupełnie nie czuję rynku.

To jest kluczowe. "Nie czuję rynku" Działanie intuicyjne zawsze prowadzi
do strat. Trzeba opracować systematyczny plan. Automat. To jest proste.
Potem tak się wytrenować by ten automat stosować konsekwentnie. To jest
bardzo trudne. I to już. Ja tak działam. Z obserwacji innych handlujących
(w mocno ograniczonej liczbie rzecz jasna), którzy mieli pogląd, w którą
stronę pójdzie indeks bądź nieodpartą intuicję, zawsze kończyło się
bankructwem.

Łatwo Ci mówić automat, systematyczny plan. Z tego, co zrozumiałem, jak
przyszedłeś na giełdę, to już miałeś swój kapitał. A to Ci daje przewagę,
którą opisałem wyżej. Większość chyba, przychodzi na giełdę, żeby dopiero
taki kapitał zdobyć. I nie ma siły, jak grają z lewarem to prędzej, czy
później muszą wypaść. Chyba że w odpowiednim momencie odejdą od stołu, ale
jak ktoś zrobi np. 200% to myśli sobie, "dlaczego nie 400%?" i kończy się
na -70%.
To już lepiej przekonywać takich, żeby kupili jakieś akcje i nie liczyli
nigdy w życiu na kokosy z kontraktów. Pokaż mi człowieka, który gra z
lewarem, ma systematyczny plan i zarabia, a ja zaprawdę powiadam Ci, że w
ciągu 5 lat na pewno przestanie zarabiać i jeszcze długów narobi.

Ja handluje z lewarem od wielu lat. I nie ma możliwości bankructwa. Stosuje lewar od 1/2 do 1/3 a jak kurs był wysoko to 1/4. Na 1 kontrakt mam 8000,-
To jest zupełnie dla mnie kwota wystarczająca. Zarządzanie pozycją w zależności od ilości kapitału to element scenariusza. Pisałem o tym

Twoje rady są IMO dla ludzi z kapitałem, którzy mogą sobie pozwolić na
handel bez lewarowania. Inaczej, żadne systemy, plany i automaty nie
pomogą.


Kapitał to sprawa techniczna, warunek konieczny, musi być. Tak jak w wyścigach kolarskich musi być rower. Bez roweru nikt nie spodziewa się zarabiać na wyścigach kolarskich. Skąd to oczekiwanie na sukces w handlu bez kapitału? Chcesz mi powiedzieć, że handel giełdowy ma jakąś magiczną moc do gromadzenia idiotów? Być może.

Z naszej rozmowy wynika, że pownienem podać jeszcze jeden czynnik konieczny do sukcesu w handlu giełdowym. Trzeba być zdrowym na umyśle.

Data: 2012-08-04 17:24:01
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:


W uproszczeniu - wycena rachunku
musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe.

Może musi ale u mnie to wygląda inaczej. Kapitał spada gdy na indeksie
jest horyzont, a dynamicznie rośnie gdy indeks rośnie, a jeszcze
dynamiczniej rośnie gdy indeks spada.

Ale w każdym razie raz kapitał spada a raz rośnie, czyli wahania są i
trendy na nim da się wydzielić.

Tak, oczywiście. Ale powód tych trendów nie wynika z tego co się dzieje na
indeksie tylko z mojej umiejętność reakcji na to. W horyzoncie nie umiem
się zachować i tracę, kapitał spada. Przy zwyżkach/zniżkach umiem i
kapitał rośnie. Trend na kapitale powoduję ja, moje ograniczenia.

Nie szkodzi. Patrz przykład z punktami zwrotnymi, jakie miałem na opcjach. Też powodowałem trend na kapitale, a mimo to okazało się, że czas trwania tych trendów można było obliczyć...

A widzisz, czyli dysponujesz kapitałem w skali milionów zł i w zależności
od rozwoju sytuacji zarządzasz nim odpowiednio, tj. zarządzasz wielkością
pozycji. Grasz na kontraktach, ale niekoniecznie z lewarem. Czyli Ty,
możesz wytrzymać "okres stratny". Możesz sobie nawet pozwolić na
trzymanie stratnych pozycji i w tym samym czasie zabezpieczać się
otwieraniem przeciwnych. W ogĂłle masz luksus, bo moĹźesz w kaĹźdej chwili
rzucić to w pizdu i żyć sobie. Jesteś wolny od presji zarobku.
A co ma zrobić ~95% spekulantów, którzy grają na kontraktach z pełnym
lewarem, bo chcą się dorobić lub z tego wyżyć? Bo chyba właśnie po to
grają na kontraktach, a nie na czymś bezpieczniejszym?
Oni takiego luksusu nie mają. Grają z lewarem, a pozycje stratne muszą
realizować. Prędzej czy później 'okres stratny' ich dobije i tu jedynym
ratunkiem pozostaje metoda timingu IMHO.

Jak żyć panie premierze, jak żyć? Jeżeli jest tak jak mówisz, jeżeli
rzeczywiście tak jest, że 95% (nie wiem skąd te dane, pewne z tego samego
miejsca co zwykle. Ssane są z palca) handlujących na kontraktach ma tylko
na depozyt i nic więcej nie wiedzą to strata im się należy.

A są gdzieś dostępne realne dane na ten temat? Pisałem to z pamięci, bo gdzieś kiedyś podano, że właśnie ok. 95% zaczynających grę na kontraktach, kończy ją w ciągu roku.

To jest tak
jakby zapomnieli portfela z depozytem na przystanku autobusowym. Ĺťeby na
czymś zarabiać to trzeba się na tym znać. Szewc musi się znać na robieniu
i naprawie butów by ktoś chciał za to zapłacić i podobnie chirurg musi się
znać na tym co robi. W każdym zawodzie obowiązują pewne zasady by go
dobrze wykonywać i na tym zarabiać. Szewc nie zarobi nic jeżeli przyjdzie
do pracy z trzepaczką do jajek i 15,- złotymi w kieszeni. To jasne. Jeżeli
gostek nie ma wiedzy potrzebnej do skutecznego wykonywania zajęcia oraz
nie posiada koniecznych narzędzi oraz kapitału to jest idiota i traci.

No tak.

jak Ci go szkoda to mu uzupełnij depozyt.

:)

Twoje rady są IMO dla ludzi z kapitałem, którzy mogą sobie pozwolić na
handel bez lewarowania. Inaczej, Ĺźadne systemy, plany i automaty nie
pomogą.


Kapitał to sprawa techniczna, warunek konieczny, musi być. Tak jak w
wyścigach kolarskich musi być rower. Bez roweru nikt nie spodziewa się
zarabiać na wyścigach kolarskich. Skąd to oczekiwanie na sukces w handlu
bez kapitału? Chcesz mi powiedzieć, że handel giełdowy ma jakąś magiczną
moc do gromadzenia idiotów? Być może.

Jaki Twoim zdaniem potrzebny jest minimalny kapitał, żeby skutecznie handlować na giełdzie i zarabiać?


Z naszej rozmowy wynika, że pownienem podać jeszcze jeden czynnik
konieczny do sukcesu w handlu giełdowym. Trzeba być zdrowym na umyśle.

Hehe, no tak! Niby oczywiste, a jednak nie zwraca się na to uwagi.

Pozdrawiam
Tomek P.
--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 20:31:01
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P.  wrote:

Jaki Twoim zdaniem potrzebny jest minimalny kapitał, żeby skutecznie
handlować na giełdzie i zarabiać?

Jeżeli chodzi o kontrakty na wig20 to 8000,- Jeżeli chodzi o handel akcjami to tu decydują warunki prowizyjne.
Zdecydowanie odradzam handel dla zabawy. Wyznaczenie kwoty którą można stracić i w związku z tym nie przykładać wagi do tego co się dzieje. Handel to nie gra w lotto gdzie kupuje się los na chybił trafił, a później się o tym zapomina, bo kwota zakładu nie ma znaczenia. Ja poszedłem taka drogą. Wymyśliłem procedurę wyznaczania sygnałów, potem procedurę zarządzania kapitałem, następnie sprawdziłem te pomysły na danych historycznych przy pomocy arkusza kalkulacyjnego. I tak kilka razy aż uzyskałem zadowalające wyniki. Potem obliczyłem jaki jest konieczny kapitał by z tego uzyskać zadowalając dochody. Następnie wystarałem się o konieczny kapitał. I ruszyłem.
Czyli biznes plan potem pozyskanie kapitału potem start. Jak w przypadku cegielni czy naprawy komputerów czy zakładzie fryzjerskim.
Co się okazało w praniu? Jak w życiu. Plan się sprawdził w 75%. Spotkały mnie zdarzenia, których nie przewidziałem. W innych przedsięwzięciach też się takie zdarzają. Np pożar czy duża kradzież. Ludzie się od tego ubezpieczają i na giełdzie jest to możliwe ale w moim przypadku składka przewyższała kwotę ubezpieczenia. Co mam na myśli. Chodzi o to, że przy założonym poziomie odwrócenia nie ma drugiej strony. Następuje przeskoczenie sygnału straty rosną lawinowo. Składam zlecenia limit z aktywacją. Można to obejść przez składanie zleceń PKC z aktywacją ale poślizgi występują przy każdym nawrocie. Zamiast jednego dużego poślizgu raz na rok mam 60 małych poślizgów przy każdym nawrocie. Porównanie obu strat powoduje decyzję, że lepiej mieć jedną dużą raz na rok.
Ponieważ kapitał kosztuje to z chytrości pozyskałem zbyt mały. Konieczny jest jakiś kapitał obrotowy na okresy gdy handel nie przynosi zysków, a jeść trzeba. Togo zdecydowanie niedoszacowałem. Spowodowało to konieczność gwałtownego uzupełniania kapitału obrotowego na dużo gorszych warunkach.
Przedsięwzięcie jak każde. Niczym się nie różni od handlu jabłkami, cementem czy krawiectwa ciężkiego.
Po tych wszystkich zabiegach rutyna jest taka, że praca zajmuje mi 15 minut dziennie i mogę ją wykonać w każdym miejscu gdzie jest dostęp do internetu.

Data: 2012-08-05 14:19:41
Autor: charlie.delta.trader
Co dalej ?
W dniu środa, 1 sierpnia 2012 17:47:19 UTC+2 użytkownik root napisał:
Sol tej grupy tzn. panowie totus, XXL, skippy, Endriu, GW itd. z pewnoscia wypoczywaja na juz plazach swiata po tym jak rozbili bank z FUTRAMI. No bo z tak duza wiedza i wielkim poczuciem wlasnej wartosci nie sposob nie zostac ZWYCIEZCA nieprawdaz?



Grupa stala sie miejscem zabawnego i niewystepujacego chyba nigdzie na Swiecie handlu futrami. Poza nim zainteresowanie GPW jest praktycznie zerowe. W koncu juz chyba tylko w szkolach na lekcjach przedsiebiorczosci mozna jeszcze wmawiac ze Panstwowy monopolista GPW ze swoim bekartem NewConnect roznia sie czyms od normalnej firmy bookmakerskiej. Wiekszosc unika hazardu i nie lubi byc robionymi w ciula wiec zainteresowanie jest jakie jest. Pewnie grupa by sie odrodzila gdyby nadeszla hossa, ale ona nie nadejdzie. Ludzikom pozostaje wiec forex,  opcje barierowe, i inne wynalazki ukochanej przez wszystkie rzady swiata finansjery. Te wynalazki maja przynajmniej  te przewage nad akcjami, ze sa proste i nikt nie wmawia nikomu, ze proces "grania" ma cos wspolnego z inwestowaniem. Jest to naprawde duzy plus. Dlatego akcje stana sie wkrotce domena duzych graczy, zainteresowanych posiadaniem aktywow a drobnica opanuje gry takie jak forex, opcje, cfd a kto wie moze i futra w wersji mini i mikro ;)

Swiadczy o tym wysyp firm pseudobrokerskich nastawionych zwlaszcza na klienta malego (konta mikro ma juz prawie kazdy szanujacy sie "broker") i pochodzacego z krajow Europy wschodniej i pld-wsch. Azji. Swiat finansow chwyta sie brzytwy i walczy z cala determinacja o klienta co prawda niezamoznego  ale jeszcze niewykorzystanego a wiec latwowiernego. Wystarczy spojrzec programy dla starych ludzi typu "dom za emeryture" albo ubezpieczenie od kosztow pogrzebu. Bankierzy pozbawiajac domow albo mieszkan emerytow a tym samym - ich dzieci. Przerywaja naturalny proces  bogacenia sie kolejnych pokolen, tworzenia i gromadzenia majatku przez rodzine, i przedstawiaja te dzialalnosc jak walke z zacofaniem. Chyba to sie im nie uda. Caly ten skok na kase najbiedniejszych to raczej tylko takie proby kupowania czasu przez te czesc finansjery, ktora w swej innowacyjnosci oderwala sie zbytnio od rzeczywistosci i nie ma juz szans utrzymania swojej "przewodniej roli".

Szkoda tylko rzadow, ktore w bezmiarze swej glupoty i krotkowzrocznosci wspieraly ten "oszukanczy marketing" i beda go dalej wspierac az do upadlego..

panienki, nie ma czasu na pindolenie , forsa leci na rachunek worami, trzeba zarabiać forsę i bogacić się, wtedy bedzie mozna ryżemu chujowi i członkowi spod żyrandola pokazać kosę !!!!!!!!!!!!1

Data: 2012-08-06 05:10:35
Autor: kc
Co dalej ?
charlie.delta.trader <charlie.delta.trader@gmail.com> napisał(a): 
panienki, nie ma czasu na pindolenie , forsa leci na rachunek worami, trzeb=
a zarabia=E6 fors=EA i bogaci=E6 si=EA, wtedy bedzie mozna ry=BFemu chujowi=
 i cz=B3onkowi spod =BFyrandola pokaza=E6 kos=EA !!!!!!!!!!!!1

Wzięła się za a.lojewską, weźmie się i za ciebie ślepo prokuraturka. Wyzywać od chamów i chujów można tylko demokratycznie wybranego prezydenta i lidera opozycji.

kc

--


Data: 2012-08-05 18:14:39
Autor: Loser
Co dalej ? Z wykopalisk grupy :-)
Ciao

Sól tej grupy, ale taka bardziej "kopalna" to m.in.

- Krótki (pozniej analityk Parkietu Marek Pryzmont)
- Lppku (znany rowniez jako Piotr Kuczynski, pozycji nie zlicze)
- Raider- Pawel Rejczak (znany eozniez z Bankiera pozniej)
- Limak czyli Kamil Jaros- ciagle pisujacy na Parkiecie
- Lucek itp.itd

pare innych osob tez wystepowalo dluzej lub krocej na roznych forach, pismach itp jako analitycy i komentatorzy

Bylo tez sporo osob, ktore jeszcze w ubieglym wieku, a co wiecej tysiacleciu tu brylowalo, a czasem chocby "nabieralo mocy"

Bardzo duzo ozywienia wniosil np. Jara , ktory bil zarowno anali technicznych jak i fundamentalnych

Czesc zdecydowala zmienic profil, wielu zmienilo grupe lub ograniczylo aktywnosc tu i udziele sie gdzie indziej

Chyba kluczowe bylo rozwiniecie sie rynku forex , ktory wciagnal pare osob, a i ktoras tam z kolei bessa

Pozdrowko
z wykopalisk

Loser



--


Data: 2012-10-10 11:34:13
Autor: brutex
Co dalej ? Z wykopalisk grupy :-)
Cześć Loser :)
To Ty ten stary z lat  2000-05?
Wtedy czytywałem i pamiętam Ciebie, dość sporo się udzielałeś.
Tak Jara był fajny gość, wesoło pisał i często miał racje względem rynków.
Pamiętam jak stwierdził że kończy z inwestowaniem po czym nigdy się już nie
odezwał.
Wyskoczył chyba jak Wig20 poszybował gdzies na 1600-1900pkt, pisze tu jak z
1000 szedł :)
No i przewidział MEGA HOSSE (tak to dosłownie pisał), ktorą często
wieszczył. Indeks poszedl na max okolo 4000.
Ciekawe co chłopina robi.
Ja, rzadko pisałem lecz na bieżąco czytałem (bardzo długo), więc raczej mnie
nie kojarzysz ;-)
Pozdrawiam
brutex

Użytkownik "Loser" <loser212.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jvmd6f$ksh$1inews.gazeta.pl...
Ciao

Sól tej grupy, ale taka bardziej "kopalna" to m.in.

- Krótki (pozniej analityk Parkietu Marek Pryzmont)
- Lppku (znany rowniez jako Piotr Kuczynski, pozycji nie zlicze)
- Raider- Pawel Rejczak (znany eozniez z Bankiera pozniej)
- Limak czyli Kamil Jaros- ciagle pisujacy na Parkiecie
- Lucek itp.itd

pare innych osob tez wystepowalo dluzej lub krocej na roznych forach, pismach
itp jako analitycy i komentatorzy

Bylo tez sporo osob, ktore jeszcze w ubieglym wieku, a co wiecej tysiacleciu
tu brylowalo, a czasem chocby "nabieralo mocy"

Bardzo duzo ozywienia wniosil np. Jara , ktory bil zarowno anali technicznych
jak i fundamentalnych

Czesc zdecydowala zmienic profil, wielu zmienilo grupe lub ograniczylo
aktywnosc tu i udziele sie gdzie indziej

Chyba kluczowe bylo rozwiniecie sie rynku forex , ktory wciagnal pare osob, a
i ktoras tam z kolei bessa

Pozdrowko
z wykopalisk

Loser



--

Data: 2012-10-10 11:35:47
Autor: brutex
HISTORIA
Napisałem 15-07-2012r taki wspominający tekst tu na grupe, ale gdzieś utknął
w czeluściach i nie widze go w tym wątku więć go powtórze :)

"> Wpadłem na wgt.forex - zdechła, ifutures.pl - renesans, 7 komentarzy do
wpisu
Morfeusza, pl.biznes zdycha. Da się uratować? Proponuję na początek apel
poległych.

He, he dobre: właśnie wpadłem sobie chyba po 7 latach tak z czystej
ciekawości a tu właśnie pogrzeb, apel poległych :)
Z 8 lat temu (jak sobie czytałem) to pamiętam to już grupa padała.
Z 10 lat temu to przewijało się troche tych osobowości. Wtedy to jeszcze
Kuczyn (PK - Piotr Kuczynśki) pisał ten od TV, właściwie to pierwsze szlify
dydaktyczne robił zanim poszedł na głębsze wody do Parkietu i dalej. Lepiej
pisać i innych pouczać, niż samemu spekulować za własne pieniądze:)
Worek - Łukasz Wardyn na finspreadzie wylądował (ciekaw jestem czy tam
jeszcze siedzi). Dopiero firma wchodziła do PL, praktyczne u Nas podobnych
platform nie było. Forex to dopiero raczkował.
Jakie dyskusje były: co to FX, jak działa no i ewentualnie ktora platforma
zagraniczna lepsza. Oanda na pierwszym miejscu ze względu na najniższy
spread.
Malin - Jacek Maliszewski od walut :)
Jacek vel Expert - nawiedzony internauta jakby to obecnie rzec. Wszędzie na
wielu forach działał. Muszę mu przyznać że ta Jego teoria Groszowych Spólek
Gieldowych sprawdziłaby się podczas hossy ktora nadeszła dopiero za kilka
lat.
Kto tam jeszcze był hmmm MM Marek Meissner  zawsze od shortów powiem
szczerze
że bardzo przekonujący w argumentacji. No tylko że jak WIG 20 wspinał się na
ze 1100 na 1200 mam nadzieje że wyskoczył ze względu na to co działo się
później dla niedzwiedzi. Potem jakoś zamilkł :)
Archangell i kilku jeszcze. Raczej nikt się już nie odezwie, głównie
wszystko
teraz na blogach, jeśli jeszcze siedzi się w temacie.
No i Ja rzadko piszący, głównie czytający ;)
Pisze głównie z pamięci co było z 10 lat temu, ale raczej mało co
pokręciłem.
Chyba już pisze do ściany, ale skrobnołem ku pamięci.
Myślałem że chociaż fatso się ostał. Chyba posprzedawał srebereka wszystkie
po 20$, nie kupił niżej więc uciekł ;)

Pozdrawiam
brutex"

Użytkownik "Loser" <loser212.WYTNIJ@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:jvmd6f$ksh$1inews.gazeta.pl...
Ciao

Sól tej grupy, ale taka bardziej "kopalna" to m.in.

- Krótki (pozniej analityk Parkietu Marek Pryzmont)
- Lppku (znany rowniez jako Piotr Kuczynski, pozycji nie zlicze)
- Raider- Pawel Rejczak (znany eozniez z Bankiera pozniej)
- Limak czyli Kamil Jaros- ciagle pisujacy na Parkiecie
- Lucek itp.itd

pare innych osob tez wystepowalo dluzej lub krocej na roznych forach, pismach
itp jako analitycy i komentatorzy

Bylo tez sporo osob, ktore jeszcze w ubieglym wieku, a co wiecej tysiacleciu
tu brylowalo, a czasem chocby "nabieralo mocy"

Bardzo duzo ozywienia wniosil np. Jara , ktory bil zarowno anali technicznych
jak i fundamentalnych

Czesc zdecydowala zmienic profil, wielu zmienilo grupe lub ograniczylo
aktywnosc tu i udziele sie gdzie indziej

Chyba kluczowe bylo rozwiniecie sie rynku forex , ktory wciagnal pare osob, a
i ktoras tam z kolei bessa

Pozdrowko
z wykopalisk

Loser



--

Data: 2012-08-16 05:34:04
Autor: Barbara
Co dalej ?
UĹźytkownik "root"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:f1125fec-19a5-441d-8d1d-480b04d98205@googlegroups.com...

Sol tej grupy tzn. panowie totus, XXL, skippy, Endriu, GW itd. z pewnoscia wypoczywaja na juz plazach swiata po tym jak rozbili bank z FUTRAMI. No bo z tak duza wiedza i wielkim poczuciem wlasnej wartosci nie sposob nie zostac ZWYCIEZCA nieprawdaz?

Grupa stala sie miejscem zabawnego i niewystepujacego chyba nigdzie na Swiecie handlu futrami. Poza nim zainteresowanie GPW jest praktycznie zerowe. W koncu juz chyba tylko w szkolach na lekcjach przedsiebiorczosci mozna jeszcze wmawiac ze Panstwowy monopolista GPW ze swoim bekartem NewConnect roznia sie czyms od normalnej firmy bookmakerskiej. Wiekszosc unika hazardu i nie lubi byc robionymi w ciula wiec zainteresowanie jest jakie jest. Pewnie grupa by sie odrodzila gdyby nadeszla hossa, ale ona nie nadejdzie.

[ciach]
Swiat finansow chwyta sie brzytwy i walczy z cala determinacja o klienta co prawda niezamoznego  ale jeszcze niewykorzystanego a wiec latwowiernego. Wystarczy spojrzec programy dla starych ludzi typu "dom za emeryture" albo ubezpieczenie od kosztow pogrzebu. Bankierzy pozbawiajac domow albo mieszkan emerytow a tym samym - ich dzieci. Przerywaja naturalny proces  bogacenia sie kolejnych pokolen, tworzenia i gromadzenia majatku przez rodzine, i przedstawiaja te dzialalnosc jak walke z zacofaniem.

[ciach]
Szkoda tylko rzadow, ktore w bezmiarze swej glupoty i krotkowzrocznosci wspieraly ten "oszukanczy marketing" i beda go dalej wspierac az do upadlego.

=================

rządów ? LUDZI ! szkoda i uciekającego CZASU !
:) Barbara

Data: 2012-09-01 11:38:59
Autor: andrewgolotnik
Co dalej ?
Poza nim zainteresowanie GPW jest praktycznie zerowe.

A no widzisz kolego Root, bo takie akurat czasy nastały, że jak to mówi Dieter na blogu Białka:

Spadek globalnej inflacji warunkiem hossy na rynkach akcji
http://wojciechbialek.blox.pl/2012/08/Spadek-globalnej-inflacji-warunkiem-hossy-na.html

"[...] Kto nie kupil dolarow tydzien temu i nie sprzedal akcji, ten zostal inwestorem dlugoterminowym. [...]".

Dieter mylił się parę razy na tej grupie, ale teraz mam wrażenie, że na aktualnej prognozie jednak trochę zarobi ...

--
Pozdrawiam
Endriu

Data: 2012-09-09 23:19:06
Autor: kc
Co dalej ?

Użytkownik <andrewgolotnik@gmail.com> napisał w wiadomości news:265170de-88eb-4253-ab01-1d4cfd1836ffgooglegroups.com...
Poza nim zainteresowanie GPW jest praktycznie zerowe.

A no widzisz kolego Root, bo takie akurat czasy nastały, że jak to mówi Dieter na blogu Białka:

Spadek globalnej inflacji warunkiem hossy na rynkach akcji
http://wojciechbialek.blox.pl/2012/08/Spadek-globalnej-inflacji-warunkiem-hossy-na.html

"[...] Kto nie kupil dolarow tydzien temu i nie sprzedal akcji, ten zostal inwestorem dlugoterminowym. [...]".

Dieter mylił się parę razy na tej grupie, ale teraz mam wrażenie, że na aktualnej prognozie jednak trochę zarobi ...

--
Pozdrawiam
Endriu

A wezmę i jeszcze zaistnieję przez chwilę, w ciemnościach.  Inwestorem długoterminowym zostanie Dieter, nie rozumiem dlaczego, ale tak będzie.


kc

Data: 2012-11-15 05:06:21
Autor: andrewgolotnik
Co dalej ?
A wezmę i jeszcze zaistnieję przez chwilę, w ciemnościach.  Inwestorem długoterminowym zostanie Dieter, nie rozumiem dlaczego, ale tak będzie.

No kolego kc jak tam twoja pozycja i czy dalej twierdzisz, że Dieter zostanie długoterminowym inwestorem ?.

Nie dziwi cię, że pomimo kolejnego QE (czyli amerykańsko-europejskiego masowego drukowania):

Techniczne znaczenie QE3 dla kierunku giełdowych indeksów
http://wiadomosci.stockwatch.pl/techniczne-znaczenie-qe3-dla-kierunku-gieldowych-indeksow,analizy-pawla-szczepanika,38622

....indeks amerykański znalazł się 10% poniżej szczytu, a hiszpańskie i portugalskie 10-letnie bondy znowu wyskoczyły z bezpieczej granicy 5% ?.

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/25ccff431d8761dc.html

--
Pozdrawiam
Endriu

Data: 2012-11-15 19:18:15
Autor: kc
Co dalej ?

Użytkownik <andrewgolotnik@gmail.com> napisał w wiadomości news:8fc9dea2-26dc-4ccc-8467-e0aa90643699googlegroups.com...

No kolego kc jak tam twoja pozycja i czy dalej twierdzisz, że Dieter zostanie długoterminowym inwestorem ?.

Miałem chwile zwątpienia, za każdym razem gdy indeks spadał poniżej spadkowej lini trendu, ale jak widzisz, znowu zdecydowanie nad kreską:

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/57fedeb046eecf8d.html


Myślę, że następny poziom decyzyjny to 2940. Ale czujność zawsze wskazana.

pozdrawiam
kc

Co dalej ?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona