Grupy dyskusyjne   »   pl.biznes.wgpw   »   Co dalej ?

Co dalej ?

Data: 2012-08-03 04:47:04
Autor: Lisciasty
Co dalej ?
On 1 Sie, 17:47, root <mes...@yahoo.com> wrote:
Wiekszosc unika hazardu i nie lubi byc robionymi w ciula wiec zainteresowanie jest jakie jest.
Pewnie grupa by sie odrodzila gdyby nadeszla hossa, ale ona nie nadejdzie..

W imieniu rzeszy anonimowych łosi którzy czytają ale się nie
udzielają, chciałbym apelować o kontynuowanie dyskusji :]

Pzdr.
L.

Data: 2012-08-03 16:30:26
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
Lisciasty wrote:

W imieniu rzeszy anonimowych łosi którzy czytają ale się nie
udzielają, chciałbym apelować o kontynuowanie dyskusji :]

Wejść na swój blog po podaniu tutaj linka miałem ok. 40. Zakładam, że każdy tutaj zaglądający kliknął z ciekawości. 40 osób to są niedobitki. O wiele więcej osób jest na forach dużych portali finansowych typu parkiet, bankier, money itp.

Co dalej?
Usenet wymiera. 40 starych łosi, które pamiętają jeszcze o takiej łące jak usenet, to jest tylko wataha do dorżnięcia. Młodzi, którzy zaczynają inwestować, wchodzą na duże portale i tam zostają.

Pozdrawiam
Tomek P.

Data: 2012-08-03 14:00:31
Autor: Lisciasty
Co dalej ?
On 3 Sie, 16:30, "Tomek P." <f...@me.pl> wrote:
Wejść na swój blog po podaniu tutaj linka miałem ok. 40. Zakładam, że każdy

Nie każdy :> Nie wchodzę na blogi, szajsbuki i inne wynalazki, nie mam
na to czasu i jakoś mię to odstręcza. Konto na naszej szkapie mi
wystarczy ;)

L.

Data: 2012-08-03 17:03:26
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P. wrote:

Usenet wymiera.

Co ty opowiadasz. Czytam grupę gdzie jest ~ 1000 listów/m-c

Data: 2012-08-03 17:40:18
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:

Tomek P. wrote:

Usenet wymiera.

Co ty opowiadasz. Czytam grupę gdzie jest ~ 1000 listów/m-c

Pisałem to w kontekście pl.biznes.wgpw. Wśród spekulantów jest bardzo duża rotacja, w porównaniu z innymi 'zawodami'. Starsi odchodzą, a młodzi zostają na dużych portalach finansowych i pl.biznes.wgpw nie jest zasilana świeżą krwią.

Pozdrawiam
Tomek P.

Data: 2012-08-03 18:20:19
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P. wrote:

totus wrote:

Tomek P. wrote:

Usenet wymiera.

Co ty opowiadasz. Czytam grupę gdzie jest ~ 1000 listów/m-c

Pisałem to w kontekście pl.biznes.wgpw. Wśród spekulantów jest bardzo duża
rotacja, w porównaniu z innymi 'zawodami'. Starsi odchodzą, a młodzi
zostają na dużych portalach finansowych i pl.biznes.wgpw nie jest zasilana
świeżą krwią.

Może. Ja wszystkiego co wiem nauczyłem się tu. Dowiedziałem się co czytać. Czego próbować, a czego unikać. Tu właśnie się dowiedziałem, że na przepowiadaniu to zarabiają tylko wróżki gadający o brunecie wieczorową porą. Żeby cokolwiek zarobić na handlu giełdowym nie można otwierać pozycji na podstawie cudzych opinii. Stąd wiem, że trzeba wypracować własne procedury i ich się trzymać. Potwierdziło się również stwierdzenie, że największym przeciwnikiem handlującego jest on sam.
Z doświadczenia wiem, że handel na giełdzie tak postawiony jest wprawdzie dochodowy ale i bardzo nudny i tak naprawdę nie ma o czym mówić.
Na tych forach o giełdzie jest ciągle ta sama rozmowa. Udowadnianie sobie nawzajem, który ma dłuższego. Jeden zgadł i został guru, a drugi nie zgadł i jest naganiaczem. I tak do najbliższego nawrotu.
Trudno jest przyjąć do świadomości, że niczego nie da się przewidzieć, że można tylko reagować.
"Dziś uciekają krótkie", a "dziś jest realizacja zysków". Nikt się przy tym nie zająknie, że na rynku jest ciągle tyle samo L co i S oraz nie wytłumaczy co robią ci co kupują od tych co właśnie realizują zyski. Wkoło przelewana jest piana z jednej pustej głowy do drugiej. Przy tych komentarzach nie chce się bęcwałom pamiętać, że jak ktoś sprzedaje za 1000,- to ktoś inny kupuje za 1000,- oraz, że jedna otwarta pozycja to jeden kupiony i jeden sprzedany, to para. "spada LOP, to uciekają z L/S" przecież to bzdura. Jak spada/rośnie LOP to ubywa/przybywa tyle samo pieniędzy po obu stronach. Nie mówiąc już o tym, że prasowa "realizacja zysków" to tak naprawdę realizacja straty co tu kiedyś pokazałem w rozmowie z root'em.

Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to chętnie odpowiem jak będę wiedział.
Na pewno nie wiem czy na następnej sesji wzrośnie/spadnie. Mogę za to powiedzieć co w/g mnie jest bardziej prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne są wzrosty. Dziś dopóki nie przebiło od dołu 2193 sadziłem, że bardziej prawdopodobne są spadki i taka opinię miałem od wczoraj gdy przy 2149 przekręciłem się na S. Do swoich opinii dołożyłem 44 pkt i prowizję.

Data: 2012-08-04 00:19:55
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:

Może. Ja wszystkiego co wiem nauczyłem się tu. Dowiedziałem się co czytać.
Czego próbować, a czego unikać. Tu właśnie się dowiedziałem, że na
przepowiadaniu to zarabiają tylko wróżki gadający o brunecie wieczorową
porą. Żeby cokolwiek zarobić na handlu giełdowym nie można otwierać
pozycji na podstawie cudzych opinii. Stąd wiem, że trzeba wypracować
własne procedury i ich się trzymać. Potwierdziło się również stwierdzenie,
że największym przeciwnikiem handlującego jest on sam.

No tak, ale ktoś nowy, jak tu zajrzy, np. teraz, to też się tego nauczy?

Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to chętnie odpowiem jak będę wiedział.
Na pewno nie wiem czy na następnej sesji wzrośnie/spadnie. Mogę za to
powiedzieć co w/g mnie jest bardziej prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne
są wzrosty. Dziś dopóki nie przebiło od dołu 2193 sadziłem, że bardziej
prawdopodobne są spadki i taka opinię miałem od wczoraj gdy przy 2149
przekręciłem się na S. Do swoich opinii dołożyłem 44 pkt i prowizję.

Taki zielony z giełdy to nie jestem. Pokrótce opisana moja historia: http://tomaszpretki.pl

Trudno jest przyjąć do świadomości, że niczego nie da się przewidzieć, że
można tylko reagować.

Rozmawiając z różnymi ludźmi, odniosłem wręcz odwrotne wrażenie, że trudno jest przyjąć do świadomości, że wszystko da się przewidzieć.

Bo ja właśnie reprezentuję myśl "wszystko da się przewidzieć". Kierując się tą drogą, nie odniosłem sukcesu, bo już od 4 lat nie gram. Raz na rok lub dwa lata, dla sportu kilka stówek obrócę na opcjach, ale i tak już sama gra mnie znudziła. Szlag mnie już trafiał, jak marnowałem cały dzień na śledzenie notowań, zamiast robić coś ciekawszego. Teraz większą frajdę odnajduję w rozwijaniu softu do AT.

Jeśli chodzi o skuteczną spekulację, to wnioskuję, iż IYO sukces zależy tylko od samego siebie. IMO, sukces każdego spekulanta jest tak samo zdeterminowany jak notowania giełdowe. W uproszczeniu - wycena rachunku musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe. Można mieć super wiedzę o AT, AF, insajdy itd., ale cyklu się nie zmieni i prędzej czy później musi przyjść okres strat. Na akcjach takiego hardkoru nie ma, ale tam gdzie jest lewar i ktoś nie jest świadomy, że okres strat prędzej czy później przyjdzie i nie wycofuje się w porę z rynku, to z niego wypada. To jest chyba przypadek tych wszystkich, którym w pewnym momencie "szło" i się udzielali, a w pewnym momencie już przestało "iść" i zamilkli.

Rok temu zrobiłem nawet eksperyment. Zacząłem obracać kilkaset zł na opcjach. W ciągu 2 miesięcy szło mi raz lepiej, raz gorzej. W każdym razie jak już straciłem całą kwotę, wziąłem wycenę rachunku i wybrałem z niej najważniejsze punkty zwrotne (PZ) (było ich 4), po czym porównywałem czasy pomiędzy tymi PZ z różnymi PZ na WIG20. Liczyłem najpierw mnożnik na podstawie dwóch pierwszych PZ:

mnoĹźnik = (PZrach_[2] - PZrach_[1]) / (PZw20_[2] - PZw20_[1])

a później sprawdzałem czy kolejne PZ pokrywają się:

(PZw20_[3] - PZw20_[2]) * mnoĹźnik = (PZrach_[3] - PZrach_[2])
(PZw20_[4] - PZw20_[3]) * mnoĹźnik = (PZrach_[4] - PZrach_[3])

I wiesz co? Znalazłem taki fragment na wykresie dziennym WIG20, że mi się ładnie pokryły! Uwierzysz? Może uwierzysz, ale uznasz to za przypadek. Mógłbym podać więcej takich przykładów, na podstawie tego samego fragmentu WIG20, co mi akurat nie pozwala uwierzyć w przypadkowość...


IMO skuteczna spekulacja może zostać osiągnięta tylko i wyłącznie na dwa sposoby:

1) znalezienie wzoru na funkcję notowań, co IMO nie jest niemożliwe (a nawet wystarczy tylko odpowiednio dokładnie scharakteryzować tę funkcję poprzez np. odpowiednią metodę liczenia fal),

2) o wiele prostszy - timing wejścia na rynek i wyjścia z niego, tj. w jakiś sposób wyczuwanie/obliczanie czy akurat mamy w wycenie naszego rachunku okres zyskowny, czy stratny. Co ciekawsze, w tym sposobie nie mają znaczenia (z teoretycznego punktu widzenia): sytuacja rynkowa, metoda podejmowania decyzji i przedmiot spekulacji.

Do drugiego sposobu nie potrzeba żadnych wyrafinowanych narzędzi i umiejętności. Każdy może go stosować. Do pierwszego sposobu potrzebne jest jednak odpowiednie narzędzie. Program Another Charts rozwijam właśnie w tym kierunku.

Giełdą interesuję się już tylko pod kątem testowania swojego programu i weryfikowania przydatności różnych narzędzi. Dlatego nie wypowiadam się o sytuacji na rynku, bo nie potrafię nic napisać. Myślałem, że będą duże spadki, ale coś spadać nie chce i zupełnie nie czuję rynku.

Pozdrawiam
Tomek P.
--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 03:54:49
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P.  wrote:

totus wrote:

Może. Ja wszystkiego co wiem nauczyłem się tu. Dowiedziałem się co
czytać. Czego próbować, a czego unikać. Tu właśnie się dowiedziałem, że
na przepowiadaniu to zarabiają tylko wróżki gadający o brunecie
wieczorową porą. Żeby cokolwiek zarobić na handlu giełdowym nie można
otwierać pozycji na podstawie cudzych opinii. Stąd wiem, że trzeba
wypracować własne procedury i ich się trzymać. Potwierdziło się również
stwierdzenie, że największym przeciwnikiem handlującego jest on sam.

No tak, ale ktoś nowy, jak tu zajrzy, np. teraz, to też się tego nauczy?

Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to chętnie odpowiem jak będę wiedział.
Na pewno nie wiem czy na następnej sesji wzrośnie/spadnie. Mogę za to
powiedzieć co w/g mnie jest bardziej prawdopodobne. Bardziej
prawdopodobne są wzrosty. Dziś dopóki nie przebiło od dołu 2193 sadziłem,
że bardziej prawdopodobne są spadki i taka opinię miałem od wczoraj gdy
przy 2149 przekręciłem się na S. Do swoich opinii dołożyłem 44 pkt i
prowizję.

Taki zielony z giełdy to nie jestem. Pokrótce opisana moja historia:
http://tomaszpretki.pl

Trudno jest przyjąć do świadomości, że niczego nie da się przewidzieć, że
można tylko reagować.

Rozmawiając z różnymi ludźmi, odniosłem wręcz odwrotne wrażenie, że trudno
jest przyjąć do świadomości, że wszystko da się przewidzieć.

To czemu ciągle rozmawiają o ty co będzie jutro i prześcigają się w przepowiedniach. Chcą ciągle dwóch rzeczy. Wiedzieć jak kurs zachowa się jutro i mieć metodę na to by nie było strat. Jak już to osiągną to zyski przyjdą same. O tym ciągle rozmawiają.


Bo ja właśnie reprezentuję myśl "wszystko da się przewidzieć". Kierując
się tą drogą, nie odniosłem sukcesu, bo już od 4 lat nie gram. Raz na rok
lub dwa lata, dla sportu kilka stówek obrócę na opcjach, ale i tak już
sama gra mnie znudziła. Szlag mnie już trafiał, jak marnowałem cały dzień
na śledzenie notowań, zamiast robić coś ciekawszego. Teraz większą frajdę
odnajduję w rozwijaniu softu do AT.

Jeśli chodzi o skuteczną spekulację, to wnioskuję, iż IYO sukces zależy
tylko od samego siebie. IMO, sukces każdego spekulanta jest tak samo
zdeterminowany jak notowania giełdowe.

Nie wiem czy tak samo, bo nie znam stopnia zdeterminowania notowań. Sukces zależy od handlującego w tym sensie, że każdy jest inny. Ma inny poziom bólu. Czego innego się boi. Dlatego każdy musi znaleźć własny sposób handlowania. Obserwowałem to wiele razy. Metoda z sukcesem stosowana przez jednego u drugiego przynosi straty bo nie jest w stanie jej stosować. Albo zyski zamyka przed sygnałem, bądź przetrzymuje stratę czy nie jest w stanie znieść obsunięcia kapitału.


W uproszczeniu - wycena rachunku
musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe.

Może musi ale u mnie to wygląda inaczej. Kapitał spada gdy na indeksie jest horyzont, a dynamicznie rośnie gdy indeks rośnie, a jeszcze dynamiczniej rośnie gdy indeks spada.
Można mieć super
wiedzę o AT, AF, insajdy itd.,

Ja nie stosuje ani AT ani AF

ale cyklu się nie zmieni i prędzej czy
później musi przyjść okres strat. Na akcjach takiego hardkoru nie ma, ale
tam gdzie jest lewar i ktoś nie jest świadomy, że okres strat prędzej czy
później przyjdzie i nie wycofuje się w porę z rynku, to z niego wypada. To
jest chyba przypadek tych wszystkich, którym w pewnym momencie "szło" i
się udzielali, a w pewnym momencie już przestało "iść" i zamilkli.

Handluje od wielu lat kontraktami. Piszę "handluję" bo takie przyjęto określenie. Jest ono mocno nieprecyzyjne. Zaczynałem od fundusz, poprzez akcje i skończyłem na kontraktach.
Dla mnie najważniejsze jest by otworzyć/zmienić pozycję po założonej cenie. Oczywiście prowizja też ma znaczenie. W przypadku funduszy, wtedy gdy się tym zajmowałem, zakup/umarzanie jednostek odbywał się z 3-5 dniowym poślizgiem. Robienie takich rzeczy za własne pieniądze było dla mnie nie do przyjęcia. Handlowałem akcjami tylko z wig20 ale i tak nie mogłem zająć odpowiednio pozycji bo nie było drugiej strony w odpowiedniej ilości. Handel PKC powodował poślizgi nie do zaakceptowania dla mnie. I do tego prowizja jest wysoka. Kontrakty dają najwyższą płynność i najniższą prowizję (choć i tak wysoką) Ale i tak zdarzyło mi się nie znaleźć drugiej strony w 5 przypadkach. Uznałem handel kontraktami za najbardziej bezpieczny bo najprecyzyjniej kontrolowałem co sie dzieje z kapitałem. Na kontraktach można handlować bez lewara. Wielkość lewara to część procedury.



Rok temu zrobiłem nawet eksperyment. Zacząłem obracać kilkaset zł na
opcjach. W ciągu 2 miesięcy szło mi raz lepiej, raz gorzej. W każdym razie
jak już straciłem całą kwotę, wziąłem wycenę rachunku i wybrałem z niej
najważniejsze punkty zwrotne (PZ) (było ich 4), po czym porównywałem czasy
pomiędzy tymi PZ z różnymi PZ na WIG20. Liczyłem najpierw mnożnik na
podstawie dwóch pierwszych PZ:

mnożnik = (PZrach_[2] - PZrach_[1]) / (PZw20_[2] - PZw20_[1])

a później sprawdzałem czy kolejne PZ pokrywają się:

(PZw20_[3] - PZw20_[2]) * mnożnik = (PZrach_[3] - PZrach_[2])
(PZw20_[4] - PZw20_[3]) * mnożnik = (PZrach_[4] - PZrach_[3])

I wiesz co? Znalazłem taki fragment na wykresie dziennym WIG20, że mi się
ładnie pokryły! Uwierzysz? Może uwierzysz, ale uznasz to za przypadek.
Mógłbym podać więcej takich przykładów, na podstawie tego samego fragmentu
WIG20, co mi akurat nie pozwala uwierzyć w przypadkowość...


Nie mam zdania. Śledzę pięć rozwiązań ale używam tylko jeden. Zauważyłem, że każdy z tych sposobów przynosi różne wyniki w zależności od stanu rynku. Nie nauczyłem się jednak zmieniać tych sposobów efektywnie.


IMO skuteczna spekulacja może zostać osiągnięta tylko i wyłącznie na dwa
sposoby:

1) znalezienie wzoru na funkcję notowań, co IMO nie jest niemożliwe (a
nawet wystarczy tylko odpowiednio dokładnie scharakteryzować tę funkcję
poprzez np. odpowiednią metodę liczenia fal),

Znany sposób. Trzeba napisać funkcję, która uwzględni emocje wszystkich uczestników rynku. To proste. Wiele firm inwestycyjnych próbuje tego dokonać. Napisać wzór na zbiorową emocję handlujących.



2) o wiele prostszy - timing wejścia na rynek i wyjścia z niego, tj. w
jakiś sposób wyczuwanie/obliczanie czy akurat mamy w wycenie naszego
rachunku okres zyskowny, czy stratny. Co ciekawsze, w tym sposobie nie
mają znaczenia (z teoretycznego punktu widzenia): sytuacja rynkowa, metoda
podejmowania decyzji i przedmiot spekulacji.

W moim przypadku musiałbym właśnie wyczuć/obliczyć, czy właśnie zaczął się horyzont, czy też może jakiś trend. Kierunek nie ma znaczenia. Choć wole spadki bo szybciej zarabiam ale w sumie wybredny nie jestem. Mogą być wzrosty. Wzrosty też mają swoje plusy - mogą być nieograniczone, a spadać może tylko do zera.

Do drugiego sposobu nie potrzeba żadnych wyrafinowanych narzędzi i
umiejętności. Każdy może go stosować. Do pierwszego sposobu potrzebne jest
jednak odpowiednie narzędzie. Program Another Charts rozwijam właśnie w
tym kierunku.

Giełdą interesuję się już tylko pod kątem testowania swojego programu i
weryfikowania przydatności różnych narzędzi. Dlatego nie wypowiadam się o
sytuacji na rynku, bo nie potrafię nic napisać. Myślałem, że będą duże
spadki, ale coś spadać nie chce i zupełnie nie czuję rynku.

To jest kluczowe. "Nie czuję rynku" Działanie intuicyjne zawsze prowadzi do strat. Trzeba opracować systematyczny plan. Automat. To jest proste. Potem tak się wytrenować by ten automat stosować konsekwentnie. To jest bardzo trudne. I to już. Ja tak działam. Z obserwacji innych handlujących (w mocno ograniczonej liczbie rzecz jasna), którzy mieli pogląd, w którą stronę pójdzie indeks bądź nieodpartą intuicję, zawsze kończyło się bankructwem.

Data: 2012-08-04 07:39:40
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:

Rozmawiając z różnymi ludźmi, odniosłem wręcz odwrotne wrażenie, że
trudno jest przyjąć do świadomości, że wszystko da się przewidzieć.

To czemu ciągle rozmawiają o ty co będzie jutro i prześcigają się w
przepowiedniach. Chcą ciągle dwóch rzeczy. Wiedzieć jak kurs zachowa się
jutro i mieć metodę na to by nie było strat. Jak już to osiągną to zyski
przyjdą same. O tym ciągle rozmawiają.


Może ja trafiałem właśnie na handlowców, a Ty na prognostów?

Jeśli chodzi o skuteczną spekulację, to wnioskuję, iż IYO sukces zależy
tylko od samego siebie. IMO, sukces kaĹźdego spekulanta jest tak samo
zdeterminowany jak notowania giełdowe.

Nie wiem czy tak samo, bo nie znam stopnia zdeterminowania notowań. Sukces
zależy od handlującego w tym sensie, że każdy jest inny. Ma inny poziom
bólu. Czego innego się boi. Dlatego każdy musi znaleźć własny sposób
handlowania. Obserwowałem to wiele razy. Metoda z sukcesem stosowana przez
jednego u drugiego przynosi straty bo nie jest w stanie jej stosować. Albo
zyski zamyka przed sygnałem, bądź przetrzymuje stratę czy nie jest w
stanie znieść obsunięcia kapitału.


Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania giełdowe są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego esencją. Dlatego też uważam, że praktycznie wszystko jest zdeterminowane tak jak notowania giełdowe.

W uproszczeniu - wycena rachunku
musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe.

Może musi ale u mnie to wygląda inaczej. Kapitał spada gdy na indeksie
jest horyzont, a dynamicznie rośnie gdy indeks rośnie, a jeszcze
dynamiczniej rośnie gdy indeks spada.

Ale w każdym razie raz kapitał spada a raz rośnie, czyli wahania są i trendy na nim da się wydzielić.

Handluje od wielu lat kontraktami. Piszę "handluję" bo takie przyjęto
określenie. Jest ono mocno nieprecyzyjne. Zaczynałem od fundusz, poprzez
akcje i skończyłem na kontraktach.
Dla mnie najważniejsze jest by otworzyć/zmienić pozycję po założonej
cenie. Oczywiście prowizja też ma znaczenie. W przypadku funduszy, wtedy
gdy się tym zajmowałem, zakup/umarzanie jednostek odbywał się z 3-5
dniowym poślizgiem. Robienie takich rzeczy za własne pieniądze było dla
mnie nie do przyjęcia. Handlowałem akcjami tylko z wig20 ale i tak nie
mogłem zająć odpowiednio pozycji bo nie było drugiej strony w odpowiedniej
ilości. Handel PKC powodował poślizgi nie do zaakceptowania dla mnie. I do
tego prowizja jest wysoka. Kontrakty dają najwyższą płynność i najniższą
prowizję (choć i tak wysoką) Ale i tak zdarzyło mi się nie znaleźć drugiej
strony w 5 przypadkach. Uznałem handel kontraktami za najbardziej
bezpieczny bo najprecyzyjniej kontrolowałem co sie dzieje z kapitałem. Na
kontraktach można handlować bez lewara. Wielkość lewara to część
procedury.

A widzisz, czyli dysponujesz kapitałem w skali milionów zł i w zależności od rozwoju sytuacji zarządzasz nim odpowiednio, tj. zarządzasz wielkością pozycji. Grasz na kontraktach, ale niekoniecznie z lewarem. Czyli Ty, możesz wytrzymać "okres stratny". Możesz sobie nawet pozwolić na trzymanie stratnych pozycji i w tym samym czasie zabezpieczać się otwieraniem przeciwnych. W ogóle masz luksus, bo możesz w każdej chwili rzucić to w pizdu i żyć sobie. Jesteś wolny od presji zarobku.
A co ma zrobić ~95% spekulantów, którzy grają na kontraktach z pełnym lewarem, bo chcą się dorobić lub z tego wyżyć? Bo chyba właśnie po to grają na kontraktach, a nie na czymś bezpieczniejszym?
Oni takiego luksusu nie mają. Grają z lewarem, a pozycje stratne muszą realizować. Prędzej czy później 'okres stratny' ich dobije i tu jedynym ratunkiem pozostaje metoda timingu IMHO.

IMO skuteczna spekulacja może zostać osiągnięta tylko i wyłącznie na dwa
sposoby:

1) znalezienie wzoru na funkcję notowań, co IMO nie jest niemożliwe (a
nawet wystarczy tylko odpowiednio dokładnie scharakteryzować tę funkcję
poprzez np. odpowiednią metodę liczenia fal),

Znany sposób. Trzeba napisać funkcję, która uwzględni emocje wszystkich
uczestnikĂłw rynku. To proste. Wiele firm inwestycyjnych prĂłbuje tego
dokonać. Napisać wzór na zbiorową emocję handlujących.


Widzę to inaczej, z poziomu samej geometrii, bez uwzględniania czynnika ludzkiego.

2) o wiele prostszy - timing wejścia na rynek i wyjścia z niego, tj. w
jakiś sposób wyczuwanie/obliczanie czy akurat mamy w wycenie naszego
rachunku okres zyskowny, czy stratny. Co ciekawsze, w tym sposobie nie
mają znaczenia (z teoretycznego punktu widzenia): sytuacja rynkowa,
metoda podejmowania decyzji i przedmiot spekulacji.

W moim przypadku musiałbym właśnie wyczuć/obliczyć, czy właśnie zaczął się
horyzont, czy też może jakiś trend.

No właśnie nie, bo to jest metoda podejmowania decyzji. Bez względu na przypadek, każdy musiałby tylko i wyłącznie patrzeć w wycenę swojego rachunku i tylko ją analizować pod kątem czasu trwania poszczególnych trendów. Nic innego. Dlatego ta metoda jest dobra nawet na ruletkę. W uproszczeniu, to jest po prostu metoda hazardzistów "wiedzieć, kiedy odejść od stołu".

Kierunek nie ma znaczenia. Choć wole
spadki bo szybciej zarabiam ale w sumie wybredny nie jestem. Mogą być
wzrosty. Wzrosty też mają swoje plusy - mogą być nieograniczone, a spadać
moĹźe tylko do zera.

Znaczy, gdy Twoim zdaniem zaczyna się ruch, wchodzisz ostrożnie i w miarę, jak ruch się rozkręca, powiększasz pozycję?

Giełdą interesuję się już tylko pod kątem testowania swojego programu i
weryfikowania przydatności różnych narzędzi. Dlatego nie wypowiadam się o
sytuacji na rynku, bo nie potrafię nic napisać. Myślałem, że będą duże
spadki, ale coś spadać nie chce i zupełnie nie czuję rynku.

To jest kluczowe. "Nie czuję rynku" Działanie intuicyjne zawsze prowadzi
do strat. Trzeba opracować systematyczny plan. Automat. To jest proste.
Potem tak się wytrenować by ten automat stosować konsekwentnie. To jest
bardzo trudne. I to już. Ja tak działam. Z obserwacji innych handlujących
(w mocno ograniczonej liczbie rzecz jasna), którzy mieli pogląd, w którą
stronę pójdzie indeks bądź nieodpartą intuicję, zawsze kończyło się
bankructwem.

Łatwo Ci mówić automat, systematyczny plan. Z tego, co zrozumiałem, jak przyszedłeś na giełdę, to już miałeś swój kapitał. A to Ci daje przewagę, którą opisałem wyżej. Większość chyba, przychodzi na giełdę, żeby dopiero taki kapitał zdobyć. I nie ma siły, jak grają z lewarem to prędzej, czy później muszą wypaść. Chyba że w odpowiednim momencie odejdą od stołu, ale jak ktoś zrobi np. 200% to myśli sobie, "dlaczego nie 400%?" i kończy się na -70%.
To już lepiej przekonywać takich, żeby kupili jakieś akcje i nie liczyli nigdy w życiu na kokosy z kontraktów. Pokaż mi człowieka, który gra z lewarem, ma systematyczny plan i zarabia, a ja zaprawdę powiadam Ci, że w ciągu 5 lat na pewno przestanie zarabiać i jeszcze długów narobi.
Twoje rady są IMO dla ludzi z kapitałem, którzy mogą sobie pozwolić na handel bez lewarowania. Inaczej, żadne systemy, plany i automaty nie pomogą.

Pozdrawiam
Tomek P.
--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 09:11:11
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania giełdowe są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
esencją.

Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogólnie nie ma go wcale. Ewolucja nie ma żadnego celu, tylko jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.

Wierzysz w determinizm, a wiara jako przeciwieństwo nauki jest zgubna.

--
Jan Werbiński


--


Data: 2012-08-04 15:19:51
Autor: nazgul
Co dalej ?
W dniu 2012-08-04 11:11, Jan Werbinski pisze:
Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania giełdowe
są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
esencją.

Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach
czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie
istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogólnie nie
ma go wcale. Ewolucja nie ma Ĺźadnego celu, tylko jest rezultatem. Podobnie
cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.

Determinizm w skrócie to właśnie: "Ewolucja nie ma żadnego celu, tylko jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem."

co jest sprzeczne z:

"Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje, bo nie daje się kontrolować"

Ponadto, co ma kontrola do determinizmu????

Data: 2012-08-04 14:03:42
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
nazgul <xpm@wp.pl> napisał(a):
W dniu 2012-08-04 11:11, Jan Werbinski pisze:
> Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
>> Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania
gieł
dowe
>> są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
> esencją.
>
> Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach
> czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie
nie
> istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogólnie
nie
> ma go wcale. Ewolucja nie ma Ĺźadnego celu, tylko jest rezultatem.
Podobnie
> cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.
>
Determinizm w skrócie to właśnie: "Ewolucja nie ma żadnego celu, tylko jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem."

co jest sprzeczne z:

"Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje, bo nie daje się kontrolować"

Ponadto, co ma kontrola do determinizmu????

Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.
Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro. Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu. Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu, jazdą, kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące działania prowadzą do założonego z góry celu.

Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma celu, Układ Słoneczny nie ma celu. --
Jan Werbiński


--


Data: 2012-08-04 16:33:10
Autor: totus
Co dalej ?
Jan Werbinski wrote:

Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.
Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro.
Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i
samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu.
Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu,
jazdą, kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące
działania prowadzą do założonego z góry celu.

Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma
celu, Układ Słoneczny nie ma celu.

Z tego wynika, ze warunkiem koniecznym determinizmu jest istnienie kierownika - sprawcy. Bez tego bytu nie ma determinizmu. Jeżeli tak jest to wszyscy wierzący w stwórcę to determiniści

Data: 2012-08-05 10:33:09
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
totus <totus@poczta.onet.pl> napisał(a):
Jan Werbinski wrote:

> Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.
> Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro.
> Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i
> samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu.
> Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu,
> jazdą, kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące
> działania prowadzą do założonego z góry celu.
> > Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma
> celu, Układ Słoneczny nie ma celu.

Z tego wynika, ze warunkiem koniecznym determinizmu jest istnienie kierownika - sprawcy. Bez tego bytu nie ma determinizmu. Jeżeli tak jest
to
wszyscy wierzący w stwórcę to determiniści

To właśnie jest determinizm metafizyczny, który zakłada że wszystko ma określony cel i zostało stworzone aby ten cel osiągnąć. Taki determinizm istnieje w życiu człowieka, w przykładach które podałem.

--
Jan Werbiński


--


Data: 2012-08-04 16:35:42
Autor: nazgul
Co dalej ?
W dniu 2012-08-04 16:03, Jan Werbinski pisze:
nazgul <xpm@wp.pl> napisał(a):

W dniu 2012-08-04 11:11, Jan Werbinski pisze:
Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania
gieł
dowe
są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
esencją.

Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach
czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie
nie
istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogólnie
nie
ma go wcale. Ewolucja nie ma Ěźadnego celu, tylko jest rezultatem.
Podobnie
cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.

Determinizm w skrócie to właśnie: "Ewolucja nie ma żadnego celu, tylko
jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem."

co jest sprzeczne z:

"Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu Ěźycia np
człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje, bo
nie daje się kontrolować"

Ponadto, co ma kontrola do determinizmu????

Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.

to ja dziękuję, za rozmowę.

Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro.
Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i
samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu.
Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu, jazdą,
kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące działania
prowadzą do założonego z góry celu.

Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma
celu, Układ Słoneczny nie ma celu.

przepraszam
ale ustalmy moĹźe, Ĺźe determinizm to:
koncepcja filozoficzna, według której wszystkie zdarzenia w ramach przyjętego paradygmatu są połączone związkiem przyczynowo-skutkowym, a zatem każde zdarzenie jest zdeterminowane przez swoje przyczyny

w tym kontekście jakieś wywody z determinizm nie istnieje bo nie ma CELU, to są brednie.

Data: 2012-08-05 10:20:28
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
nazgul <xpm@wp.pl> napisał(a):
W dniu 2012-08-04 16:03, Jan Werbinski pisze:
> nazgul <xpm@wp.pl> napisał(a):
>
>> W dniu 2012-08-04 11:11, Jan Werbinski pisze:
>>> Tomek P.  <find@me.pl> napisał(a):
>>>> Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania
> gieł
>> dowe
>>>> są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wrę
cz jego
>>> esencją.
>>>
>>> Muszę Cię zmartwić. Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragm
entach
>>> czasu życia np człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zak
resie
> nie
>>> istnieje, bo nie daje się kontrolować. W przyrodzie i kosmosie ogó
lnie
> nie
>>> ma go wcale. Ewolucja nie ma Ěźadnego celu, tylko jest rezultatem.
> Podobnie
>>> cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem.
>>>
>> Determinizm w skrócie to właśnie: "Ewolucja nie ma żadnego celu,
 tylko
>> jest rezultatem. Podobnie cały kosmos nie ma celu, a jest rezultatem."
>>
>> co jest sprzeczne z:
>>
>> "Determinizm istnieje tylko w niewielkich fragmentach czasu Ěźycia np
>> człowieka, które są kontrolowane. W szerszym zakresie nie istnieje,
 bo
>> nie daje się kontrolować"
>>
>> Ponadto, co ma kontrola do determinizmu????
>
> Nie jest sprzeczne. Sprzeczności nie istnieją.

to ja dziękuję, za rozmowę.

Jeżeli znasz jakieś sprzeczności, to napisz jakie to są. Nie znam żadnych.

> Przykład determinizmu: wsiadam do samochodu, żeby dojechać nad jezioro.
> Celem jest dojazd nad jezioro. Mam kontrolę nad swoim działaniem i
> samochodem. Pozwala ona realizować cel, co stanowi istotę determinizmu.
> Istnieje związek przyczynowo skutkowy między wsiadaniem do samochodu,
jazdÄ
…,
> kierowaniem i dotarciem do celu, a końcowy efekt i prowadzące działania
> prowadzą do założonego z góry celu.
>
> Przykład braku determinizmu: ewolucja nie ma celu, życie ogólnie nie ma
> celu, Układ Słoneczny nie ma celu.
>
przepraszam
ale ustalmy moĹźe, Ĺźe determinizm to:
koncepcja filozoficzna, według której wszystkie zdarzenia w ramach przyjętego paradygmatu są połączone związkiem przyczynowo-skutkowym, a zatem każde zdarzenie jest zdeterminowane przez swoje przyczyny

W przykładzie z samochodem taki związek istnieje. Jednak rozciąganie tego na cały wszechświat jest błędem.

w tym kontekście jakieś wywody z determinizm nie istnieje bo nie ma CELU, to są brednie.

Nie przeczytałeś ze zrozumieniem. Determinizm jest podejściem właściwym w pewnych warunkach, a w innych nie jest.

W uproszczeniu mówi się że determinizm jest (koncepcja ma zastosowanie), albo go nie ma (koncepcji się nie stosuje). Możemy też mówić że determinizm jest (istnieje cel) lub go nie ma (nie ma celu tylko rezultaty). Taki determinizm nazywamy ontologicznym. http://pl.wikipedia.org/wiki/Determinizm_metafizyczny_(ontologiczny)
Pisząc że determinizm nie istnieje mam na myśli, że ta filozofia się nie sprawdza w wielu przypadkach np z powodu nadmiaru danych albo czynników losowych.

--
Jan Werbiński

--


Data: 2012-08-05 10:30:36
Autor: Jan Werbinski
Co dalej ?
Dodam jeszcze że determinizm (rozumiany jako zależność przyczynowo skutkowa) sprawdza się w typowych sytuacjach, ale jeżeli stosować go absolutnie szczegółowo wymaga to uwzględnienia wszystkich stanów kwantowych cząsteczek itp co jest niemożliwe, bo sam fakt obserwacji wpływa na obserwowaną rzecz. Do tego dochodzą fluktuacje kwantowe.

Dlatego nie da się z całkowitą pewnością przewidzieć giełdy. Można jednak używając determinizmu "przewidywać" z pewnym prawdopodobieństwem i nawet niektórzy na tym zarabiają.

--
Jan Werbiński

--


Data: 2012-08-05 16:42:40
Autor: marq111
Co dalej ?
 
http://pl.wikipedia.org/wiki/Determinizm_metafizyczny_(ontologiczny)
Pisząc że determinizm nie istnieje mam na myśli, że ta filozofia się nie sprawdza w wielu przypadkach np z powodu nadmiaru danych albo czynników losowych.

--
Jan Werbiński

Drogi Janie ,za  takie uproszczenie pojęcia determinizmu Leibniz za pomocą całki "e do potęgi x  " zamknąłby Cię w przestrzeni zwartej , a może jeszcze gorzej..:))
Wikipedia ,w tym przypadku nie jest dobrym źródłem. Na marginesie ,prof.Tadeusiewicz próbował coś takiego zrobić z sieciami neuronowymi..ale to było dawno

--


Data: 2012-08-04 11:16:44
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P.  wrote:

totus wrote:

Rozmawiając z różnymi ludźmi, odniosłem wręcz odwrotne wrażenie, że
trudno jest przyjąć do świadomości, że wszystko da się przewidzieć.

To czemu ciągle rozmawiają o ty co będzie jutro i prześcigają się w
przepowiedniach. Chcą ciągle dwóch rzeczy. Wiedzieć jak kurs zachowa się
jutro i mieć metodę na to by nie było strat. Jak już to osiągną to zyski
przyjdą same. O tym ciągle rozmawiają.


Może ja trafiałem właśnie na handlowców, a Ty na prognostów?

Jeśli chodzi o skuteczną spekulację, to wnioskuję, iż IYO sukces zależy
tylko od samego siebie. IMO, sukces każdego spekulanta jest tak samo
zdeterminowany jak notowania giełdowe.

Nie wiem czy tak samo, bo nie znam stopnia zdeterminowania notowań.
Sukces zależy od handlującego w tym sensie, że każdy jest inny. Ma inny
poziom bólu. Czego innego się boi. Dlatego każdy musi znaleźć własny
sposób handlowania. Obserwowałem to wiele razy. Metoda z sukcesem
stosowana przez jednego u drugiego przynosi straty bo nie jest w stanie
jej stosować. Albo zyski zamyka przed sygnałem, bądź przetrzymuje stratę
czy nie jest w stanie znieść obsunięcia kapitału.


Jestem zwolennikiem całkowitego determinizmu i dla mnie notowania giełdowe
są rodzajem zapisu charakterystyki tego determinizmu lub wręcz jego
esencją. Dlatego też uważam, że praktycznie wszystko jest zdeterminowane
tak jak notowania giełdowe.

Oczywiście to kwestia podejścia. Czyli jesteś zdania, że ceny akcji 16 lipca 2383 roku już są ustalone, zdeterminowane ale Ty na razie tych ustaleń nie znasz. Masz jednak dużo czasu by je poznać przed czasem zanim ukażą się w gazetach.



W uproszczeniu - wycena rachunku
musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe.

Może musi ale u mnie to wygląda inaczej. Kapitał spada gdy na indeksie
jest horyzont, a dynamicznie rośnie gdy indeks rośnie, a jeszcze
dynamiczniej rośnie gdy indeks spada.

Ale w każdym razie raz kapitał spada a raz rośnie, czyli wahania są i
trendy na nim da się wydzielić.

Tak, oczywiście. Ale powód tych trendów nie wynika z tego co się dzieje na indeksie tylko z mojej umiejętność reakcji na to. W horyzoncie nie umiem się zachować i tracę, kapitał spada. Przy zwyżkach/zniżkach umiem i kapitał rośnie. Trend na kapitale powoduję ja, moje ograniczenia.



Handluje od wielu lat kontraktami. Piszę "handluję" bo takie przyjęto
określenie. Jest ono mocno nieprecyzyjne. Zaczynałem od fundusz, poprzez
akcje i skończyłem na kontraktach.
Dla mnie najważniejsze jest by otworzyć/zmienić pozycję po założonej
cenie. Oczywiście prowizja też ma znaczenie. W przypadku funduszy, wtedy
gdy się tym zajmowałem, zakup/umarzanie jednostek odbywał się z 3-5
dniowym poślizgiem. Robienie takich rzeczy za własne pieniądze było dla
mnie nie do przyjęcia. Handlowałem akcjami tylko z wig20 ale i tak nie
mogłem zająć odpowiednio pozycji bo nie było drugiej strony w
odpowiedniej ilości. Handel PKC powodował poślizgi nie do zaakceptowania
dla mnie. I do tego prowizja jest wysoka. Kontrakty dają najwyższą
płynność i najniższą prowizję (choć i tak wysoką) Ale i tak zdarzyło mi
się nie znaleźć drugiej strony w 5 przypadkach. Uznałem handel
kontraktami za najbardziej bezpieczny bo najprecyzyjniej kontrolowałem co
sie dzieje z kapitałem. Na kontraktach można handlować bez lewara.
Wielkość lewara to część procedury.

A widzisz, czyli dysponujesz kapitałem w skali milionów zł i w zależności
od rozwoju sytuacji zarządzasz nim odpowiednio, tj. zarządzasz wielkością
pozycji. Grasz na kontraktach, ale niekoniecznie z lewarem. Czyli Ty,
możesz wytrzymać "okres stratny". Możesz sobie nawet pozwolić na trzymanie
stratnych pozycji i w tym samym czasie zabezpieczać się otwieraniem
przeciwnych. W ogóle masz luksus, bo możesz w każdej chwili rzucić to w
pizdu i żyć sobie. Jesteś wolny od presji zarobku.
A co ma zrobić ~95% spekulantów, którzy grają na kontraktach z pełnym
lewarem, bo chcą się dorobić lub z tego wyżyć? Bo chyba właśnie po to
grają na kontraktach, a nie na czymś bezpieczniejszym?
Oni takiego luksusu nie mają. Grają z lewarem, a pozycje stratne muszą
realizować. Prędzej czy później 'okres stratny' ich dobije i tu jedynym
ratunkiem pozostaje metoda timingu IMHO.

Jak żyć panie premierze, jak żyć? Jeżeli jest tak jak mówisz, jeżeli rzeczywiście tak jest, że 95% (nie wiem skąd te dane, pewne z tego samego miejsca co zwykle. Ssane są z palca) handlujących na kontraktach ma tylko na depozyt i nic więcej nie wiedzą to strata im się należy. To jest tak jakby zapomnieli portfela z depozytem na przystanku autobusowym. Żeby na czymś zarabiać to trzeba się na tym znać. Szewc musi się znać na robieniu i naprawie butów by ktoś chciał za to zapłacić i podobnie chirurg musi się znać na tym co robi. W każdym zawodzie obowiązują pewne zasady by go dobrze wykonywać i na tym zarabiać. Szewc nie zarobi nic jeżeli przyjdzie do pracy z trzepaczką do jajek i 15,- złotymi w kieszeni. To jasne. Jeżeli gostek nie ma wiedzy potrzebnej do skutecznego wykonywania zajęcia oraz nie posiada koniecznych narzędzi oraz kapitału to jest idiota i traci. jak Ci go szkoda to mu uzupełnij depozyt.


IMO skuteczna spekulacja może zostać osiągnięta tylko i wyłącznie na dwa
sposoby:

1) znalezienie wzoru na funkcję notowań, co IMO nie jest niemożliwe (a
nawet wystarczy tylko odpowiednio dokładnie scharakteryzować tę funkcję
poprzez np. odpowiednią metodę liczenia fal),

Znany sposób. Trzeba napisać funkcję, która uwzględni emocje wszystkich
uczestników rynku. To proste. Wiele firm inwestycyjnych próbuje tego
dokonać. Napisać wzór na zbiorową emocję handlujących.


Widzę to inaczej, z poziomu samej geometrii, bez uwzględniania czynnika
ludzkiego.


Nieźle. Z handlu wyłączyć ludzi. Jak dla mnie nowatorskie podejście.

2) o wiele prostszy - timing wejścia na rynek i wyjścia z niego, tj. w
jakiś sposób wyczuwanie/obliczanie czy akurat mamy w wycenie naszego
rachunku okres zyskowny, czy stratny. Co ciekawsze, w tym sposobie nie
mają znaczenia (z teoretycznego punktu widzenia): sytuacja rynkowa,
metoda podejmowania decyzji i przedmiot spekulacji.

W moim przypadku musiałbym właśnie wyczuć/obliczyć, czy właśnie zaczął
się horyzont, czy też może jakiś trend.

No właśnie nie, bo to jest metoda podejmowania decyzji. Bez względu na
przypadek, każdy musiałby tylko i wyłącznie patrzeć w wycenę swojego
rachunku i tylko ją analizować pod kątem czasu trwania poszczególnych
trendów. Nic innego. Dlatego ta metoda jest dobra nawet na ruletkę. W
uproszczeniu, to jest po prostu metoda hazardzistów "wiedzieć, kiedy
odejść od stołu".

Ale handel to, wbrew ogólnemu przekonaniu, to nie hazard. Cena transakcji nie jest ustalana w sposób losowy tylko podczas rozmowy sprzedającego z kupującym. Cena to wynik takiej rozmowy. Cena to nie wartość losowa wygenerowana przez komputer.



Kierunek nie ma znaczenia. Choć wole
spadki bo szybciej zarabiam ale w sumie wybredny nie jestem. Mogą być
wzrosty. Wzrosty też mają swoje plusy - mogą być nieograniczone, a spadać
może tylko do zera.

Znaczy, gdy Twoim zdaniem zaczyna się ruch, wchodzisz ostrożnie i w miarę,
jak ruch się rozkręca, powiększasz pozycję?

Nic takiego. Zawszę idę pełna parą na jaką mnie stać. Jak przychodzi horyzont to tracę i chlipię w kątku, a jak zaczyna się trend to od samego początku biorę to co umiem wziąć

Giełdą interesuję się już tylko pod kątem testowania swojego programu i
weryfikowania przydatności różnych narzędzi. Dlatego nie wypowiadam się
o sytuacji na rynku, bo nie potrafię nic napisać. Myślałem, że będą duże
spadki, ale coś spadać nie chce i zupełnie nie czuję rynku.

To jest kluczowe. "Nie czuję rynku" Działanie intuicyjne zawsze prowadzi
do strat. Trzeba opracować systematyczny plan. Automat. To jest proste.
Potem tak się wytrenować by ten automat stosować konsekwentnie. To jest
bardzo trudne. I to już. Ja tak działam. Z obserwacji innych handlujących
(w mocno ograniczonej liczbie rzecz jasna), którzy mieli pogląd, w którą
stronę pójdzie indeks bądź nieodpartą intuicję, zawsze kończyło się
bankructwem.

Łatwo Ci mówić automat, systematyczny plan. Z tego, co zrozumiałem, jak
przyszedłeś na giełdę, to już miałeś swój kapitał. A to Ci daje przewagę,
którą opisałem wyżej. Większość chyba, przychodzi na giełdę, żeby dopiero
taki kapitał zdobyć. I nie ma siły, jak grają z lewarem to prędzej, czy
później muszą wypaść. Chyba że w odpowiednim momencie odejdą od stołu, ale
jak ktoś zrobi np. 200% to myśli sobie, "dlaczego nie 400%?" i kończy się
na -70%.
To już lepiej przekonywać takich, żeby kupili jakieś akcje i nie liczyli
nigdy w życiu na kokosy z kontraktów. Pokaż mi człowieka, który gra z
lewarem, ma systematyczny plan i zarabia, a ja zaprawdę powiadam Ci, że w
ciągu 5 lat na pewno przestanie zarabiać i jeszcze długów narobi.

Ja handluje z lewarem od wielu lat. I nie ma możliwości bankructwa. Stosuje lewar od 1/2 do 1/3 a jak kurs był wysoko to 1/4. Na 1 kontrakt mam 8000,-
To jest zupełnie dla mnie kwota wystarczająca. Zarządzanie pozycją w zależności od ilości kapitału to element scenariusza. Pisałem o tym

Twoje rady są IMO dla ludzi z kapitałem, którzy mogą sobie pozwolić na
handel bez lewarowania. Inaczej, żadne systemy, plany i automaty nie
pomogą.


Kapitał to sprawa techniczna, warunek konieczny, musi być. Tak jak w wyścigach kolarskich musi być rower. Bez roweru nikt nie spodziewa się zarabiać na wyścigach kolarskich. Skąd to oczekiwanie na sukces w handlu bez kapitału? Chcesz mi powiedzieć, że handel giełdowy ma jakąś magiczną moc do gromadzenia idiotów? Być może.

Z naszej rozmowy wynika, że pownienem podać jeszcze jeden czynnik konieczny do sukcesu w handlu giełdowym. Trzeba być zdrowym na umyśle.

Data: 2012-08-04 17:24:01
Autor: Tomek P.
Co dalej ?
totus wrote:


W uproszczeniu - wycena rachunku
musi podlegać podobnym wahaniom co notowania giełdowe.

Może musi ale u mnie to wygląda inaczej. Kapitał spada gdy na indeksie
jest horyzont, a dynamicznie rośnie gdy indeks rośnie, a jeszcze
dynamiczniej rośnie gdy indeks spada.

Ale w każdym razie raz kapitał spada a raz rośnie, czyli wahania są i
trendy na nim da się wydzielić.

Tak, oczywiście. Ale powód tych trendów nie wynika z tego co się dzieje na
indeksie tylko z mojej umiejętność reakcji na to. W horyzoncie nie umiem
się zachować i tracę, kapitał spada. Przy zwyżkach/zniżkach umiem i
kapitał rośnie. Trend na kapitale powoduję ja, moje ograniczenia.

Nie szkodzi. Patrz przykład z punktami zwrotnymi, jakie miałem na opcjach. Też powodowałem trend na kapitale, a mimo to okazało się, że czas trwania tych trendów można było obliczyć...

A widzisz, czyli dysponujesz kapitałem w skali milionów zł i w zależności
od rozwoju sytuacji zarządzasz nim odpowiednio, tj. zarządzasz wielkością
pozycji. Grasz na kontraktach, ale niekoniecznie z lewarem. Czyli Ty,
możesz wytrzymać "okres stratny". Możesz sobie nawet pozwolić na
trzymanie stratnych pozycji i w tym samym czasie zabezpieczać się
otwieraniem przeciwnych. W ogĂłle masz luksus, bo moĹźesz w kaĹźdej chwili
rzucić to w pizdu i żyć sobie. Jesteś wolny od presji zarobku.
A co ma zrobić ~95% spekulantów, którzy grają na kontraktach z pełnym
lewarem, bo chcą się dorobić lub z tego wyżyć? Bo chyba właśnie po to
grają na kontraktach, a nie na czymś bezpieczniejszym?
Oni takiego luksusu nie mają. Grają z lewarem, a pozycje stratne muszą
realizować. Prędzej czy później 'okres stratny' ich dobije i tu jedynym
ratunkiem pozostaje metoda timingu IMHO.

Jak żyć panie premierze, jak żyć? Jeżeli jest tak jak mówisz, jeżeli
rzeczywiście tak jest, że 95% (nie wiem skąd te dane, pewne z tego samego
miejsca co zwykle. Ssane są z palca) handlujących na kontraktach ma tylko
na depozyt i nic więcej nie wiedzą to strata im się należy.

A są gdzieś dostępne realne dane na ten temat? Pisałem to z pamięci, bo gdzieś kiedyś podano, że właśnie ok. 95% zaczynających grę na kontraktach, kończy ją w ciągu roku.

To jest tak
jakby zapomnieli portfela z depozytem na przystanku autobusowym. Ĺťeby na
czymś zarabiać to trzeba się na tym znać. Szewc musi się znać na robieniu
i naprawie butów by ktoś chciał za to zapłacić i podobnie chirurg musi się
znać na tym co robi. W każdym zawodzie obowiązują pewne zasady by go
dobrze wykonywać i na tym zarabiać. Szewc nie zarobi nic jeżeli przyjdzie
do pracy z trzepaczką do jajek i 15,- złotymi w kieszeni. To jasne. Jeżeli
gostek nie ma wiedzy potrzebnej do skutecznego wykonywania zajęcia oraz
nie posiada koniecznych narzędzi oraz kapitału to jest idiota i traci.

No tak.

jak Ci go szkoda to mu uzupełnij depozyt.

:)

Twoje rady są IMO dla ludzi z kapitałem, którzy mogą sobie pozwolić na
handel bez lewarowania. Inaczej, Ĺźadne systemy, plany i automaty nie
pomogą.


Kapitał to sprawa techniczna, warunek konieczny, musi być. Tak jak w
wyścigach kolarskich musi być rower. Bez roweru nikt nie spodziewa się
zarabiać na wyścigach kolarskich. Skąd to oczekiwanie na sukces w handlu
bez kapitału? Chcesz mi powiedzieć, że handel giełdowy ma jakąś magiczną
moc do gromadzenia idiotów? Być może.

Jaki Twoim zdaniem potrzebny jest minimalny kapitał, żeby skutecznie handlować na giełdzie i zarabiać?


Z naszej rozmowy wynika, że pownienem podać jeszcze jeden czynnik
konieczny do sukcesu w handlu giełdowym. Trzeba być zdrowym na umyśle.

Hehe, no tak! Niby oczywiste, a jednak nie zwraca się na to uwagi.

Pozdrawiam
Tomek P.
--
http://tomaszpretki.pl
http://anothercharts.net

Data: 2012-08-04 20:31:01
Autor: totus
Co dalej ?
Tomek P.  wrote:

Jaki Twoim zdaniem potrzebny jest minimalny kapitał, żeby skutecznie
handlować na giełdzie i zarabiać?

Jeżeli chodzi o kontrakty na wig20 to 8000,- Jeżeli chodzi o handel akcjami to tu decydują warunki prowizyjne.
Zdecydowanie odradzam handel dla zabawy. Wyznaczenie kwoty którą można stracić i w związku z tym nie przykładać wagi do tego co się dzieje. Handel to nie gra w lotto gdzie kupuje się los na chybił trafił, a później się o tym zapomina, bo kwota zakładu nie ma znaczenia. Ja poszedłem taka drogą. Wymyśliłem procedurę wyznaczania sygnałów, potem procedurę zarządzania kapitałem, następnie sprawdziłem te pomysły na danych historycznych przy pomocy arkusza kalkulacyjnego. I tak kilka razy aż uzyskałem zadowalające wyniki. Potem obliczyłem jaki jest konieczny kapitał by z tego uzyskać zadowalając dochody. Następnie wystarałem się o konieczny kapitał. I ruszyłem.
Czyli biznes plan potem pozyskanie kapitału potem start. Jak w przypadku cegielni czy naprawy komputerów czy zakładzie fryzjerskim.
Co się okazało w praniu? Jak w życiu. Plan się sprawdził w 75%. Spotkały mnie zdarzenia, których nie przewidziałem. W innych przedsięwzięciach też się takie zdarzają. Np pożar czy duża kradzież. Ludzie się od tego ubezpieczają i na giełdzie jest to możliwe ale w moim przypadku składka przewyższała kwotę ubezpieczenia. Co mam na myśli. Chodzi o to, że przy założonym poziomie odwrócenia nie ma drugiej strony. Następuje przeskoczenie sygnału straty rosną lawinowo. Składam zlecenia limit z aktywacją. Można to obejść przez składanie zleceń PKC z aktywacją ale poślizgi występują przy każdym nawrocie. Zamiast jednego dużego poślizgu raz na rok mam 60 małych poślizgów przy każdym nawrocie. Porównanie obu strat powoduje decyzję, że lepiej mieć jedną dużą raz na rok.
Ponieważ kapitał kosztuje to z chytrości pozyskałem zbyt mały. Konieczny jest jakiś kapitał obrotowy na okresy gdy handel nie przynosi zysków, a jeść trzeba. Togo zdecydowanie niedoszacowałem. Spowodowało to konieczność gwałtownego uzupełniania kapitału obrotowego na dużo gorszych warunkach.
Przedsięwzięcie jak każde. Niczym się nie różni od handlu jabłkami, cementem czy krawiectwa ciężkiego.
Po tych wszystkich zabiegach rutyna jest taka, że praca zajmuje mi 15 minut dziennie i mogę ją wykonać w każdym miejscu gdzie jest dostęp do internetu.

Co dalej ?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona