Data: 2009-11-10 09:52:01 | |
Autor: mz | |
Co sądzicie o... | |
http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20091110/AUTO/521123187
Dla nie klikających Zderzenia: Zaczyna się handel kartami pojazdu Marcin Barnowski Starostwa zamiast oddać nienależnie pobrane pieniądze obywatelom, będą nabijać kabzę grupie zaradnych przedsiębiorców. Jak? Jeśli rejestrowałeś wóz z zagranicy w okresie od 2002 do 14 kwietnia 2006 roku, już dziś możesz dostać za to 200 zł. Marcin Szyler z Kartuz skupuje długi starostw. A ty, nawet jeśli o tym nie wiesz, jesteś wierzycielem swojego powiatu. Nasza publikacja o firmie ze Śląska, która podejmuje się odzyskania w imieniu swoich klientów nadpłat za kartę pojazdu obiła się szerokim echem. Odebraliśmy wiele telefonów od czytelników z obu województw pomorskich. - Nawet nie wiedziałam, że należą mi się jakieś pieniądze. Chętnie oddam połowę komuś, kto zechce je odzyskać, bylebym nie musiała sama włóczyć się po sądach - powiedziała nam pani Alina ze Szczecina. Przypomnijmy: chodzi o osoby, które rejestrowały samochody w okresie do 14 kwietnia 2006 roku i zapłaciły za kartę 500 złotych. Najpierw Trybunał Konstytucyjny, a potem Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekły, że miała ona charakter dyskryminacyjny względem aut sprowadzanych z innych krajów Unii Europejskiej i była zawyżona o 425 złotych. Taki sam dokument, wydawany w sytuacji, gdy pierwsza karta uległa zagubieniu, kosztował bowiem (i nadal kosztuje) zaledwie 75 złotych. Problem w tym, że starostwa, które pobierały opłatę, nie chcą oddawać nadpłaty dobrowolnie. Petenci zniechęcają się i większość rezygnuje z walki. Firma ze Śląska dostrzegła w tym szansę na zarobek. Przyjmuje zlecenia od osób, które przepłaciły za kartę i występuje w ich imieniu. Z wygranej potrąca dla siebie 200 złotych prowizji. Ale nie jest jedyną. Jak ustaliliśmy, w Kartuzach w województwie pomorskim działa Marcin Szyler, przedsiębiorca, który od ręki wypłaca petentom po 200 złotych. - Po prostu skupuję wierzytelności - mówi biznesmen. - Dziś podpisujemy umowę cesji, dziś wypłacam pieniądze. Mechanizm jest prosty. Osoba, która rejestrowała wóz, musi przesłać w 3 egzemplarzach kserokopię dowodu rejestracyjnego auta. Resztą zajmie się już pan Marcin. On wynajmie adwokata i założy starostwu sprawę w sądzie, a jeśli zajdzie taka potrzeba, będzie też apelował. Co wygra, to jego. Z każdej karty powinien mieć około 300 zł dla siebie. - Myślę, że to dobre rozwiązanie. Całą tę prawną ekwilibrystykę biorę przecież na siebie, a klient od ręki dostaje pieniądze - mówi. Dodaje, że prowadzi już setki takich spraw. W sądach pierwszej instancji ma wygrane kilkadziesiąt tysięcy złotych. Pan Marcin przewidział też sytuację, gdy osoba, która rejestrowała auto, już go nie posiada, bo np. odsprzedała je innej osobie. - Na mojej stronie internetowej jest gotowy wniosek, który należy złożyć w wydziale komunikacji, w którym rejestrowany był samochód. Nawet jeśli wozu już nie ma, w starostwie albo w urzędzie miejskim, w którym mieści się wydział komunikacji, musi być jego dokumentacja. Urząd musi udzielić informacji, w oparciu o które zażądamy od niego pieniędzy - podkreśla. Oferta dotyczy milionów importerów, także tych, którzy rejestrowali auta jeszcze w 2002 i za kartę płacili według starych, jeszcze bardziej drakońskich przepisów aż 1.000 złotych. Oni także jednak za sprzedaż tej wierzytelności otrzymają tylko 200 zł, ale za to od ręki. |
|
Data: 2009-11-10 11:09:02 | |
Autor: paranoix | |
Co sądzicie o... | |
mz pisze:
http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20091110/AUTO/521123187 Niestety powszechną praktyką w przypadku samochodów sprowadzanych w tamtym okresie było znaczne zaniżanie wartości pojazdu na umowie celem zmniejszenia należnej akcyzy. Dotyczyło to główne auto starszych, gdzie stawka akcyzy była wysoka. Był to na tyle powszechny proceder, że większość ludzi nie będzie dochodziła tych 500 zł w obawie przed rekalkulacją faktycznej wartości pojazdu i naliczeniem należnej akcyzy - co w większości przypadków zjadłoby kwotę wywalczoną za kartę pojazdu. |
|
Data: 2009-11-10 11:50:25 | |
Autor: Czarek Daniluk | |
Co sądzicie o... | |
paranoix pisze:
Nie rozumiem Twojego toku - co ma Starostwo w którym jest WK do Twojej lub czyjejś akcyzy ?? Nie Starostwo orzekało i nie będzie orzekało o wysokości należnej akcyzy - tylko Urząd Celny. Jak rejestrowałem w 2004 na początku sprowadzania samochód to nikt w WK nie chciał ode mnie potwierdzenia zapłacenia akcyzy - bo nic im do tego. Pozdrawiam !! |
|
Data: 2009-11-10 19:45:08 | |
Autor: MarcinJM | |
Co sądzicie o... | |
paranoix pisze:
Niestety powszechną praktyką w przypadku samochodów sprowadzanych w tamtym okresie było znaczne zaniżanie wartości pojazdu na umowie celem zmniejszenia należnej akcyzy. Dotyczyło to główne auto starszych, gdzie stawka akcyzy była wysoka. Był to na tyle powszechny proceder, że większość ludzi nie będzie dochodziła tych 500 zł w obawie przed rekalkulacją faktycznej wartości pojazdu i naliczeniem należnej akcyzy - co w większości przypadków zjadłoby kwotę wywalczoną za kartę pojazdu. Poszukaj niedwnego watku o policji, to jest to samo: jak bedziesz fikal to my cie skontrolujemy, a jak my cie skontrolujemy, to na pewno cos znajdziemy. Wiec morda w kubel i do szeregu. To swoisty szantaz niegodny panstwa prawa. I dlatego jestemy "my" i sa "oni" i nie widac aby rychlo mialo sie to zmienic. -- Pozdrawiam MarcinJM |
|
Data: 2009-11-10 19:56:33 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Co sądzicie o... | |
MarcinJM pisze:
(...) Poszukaj niedwnego watku o policji, to jest to samo: jak bedziesz fikal to my cie skontrolujemy, a jak my cie skontrolujemy, to na pewno cos znajdziemy. Wiec morda w kubel i do szeregu. LOL - Ty chyba naprawdę pewnych rzeczy nie widzisz. Jak oszukiwać na wartości/podatkach to dobrze, ale jak państwo się tym interesuje, to już źle? To swoisty szantaz niegodny panstwa prawa. Gdyby to było takie państwo prawa, to ci którzy pokombinowali z akcyzą cienko by śpiewali. I dlatego jestemy "my" i sa "oni" i nie widac aby rychlo mialo sie to zmienic. Nie, nie - to Ty tak dzielisz, ponieważ pewne zasady Ci nie pasują. -- Jutro to dziś - tyle że jutro. |
|
Data: 2009-11-10 20:22:47 | |
Autor: MarcinJM | |
Co sądzicie o... | |
Artur Maśląg pisze:
MarcinJM pisze: NIe, nie mowie, ze zle. Skoro panstwo ma podejrzenia to niech kontroluje nie stosujac tego typu szantazu. opowiem ci pewne zdarzenie: kupilem troopera za 3 tys zl. W skarnowce chciali policzyc mi podatek od 7 tys. Na umowie bylo zaznaczone, ze auto jest do naprawy blacharskiej i z uszkodzonym silnikiem. Przemila pani wyjela ksiazeczke i pokazala paluchem jak byk: trooper '92 wartosc 7 tys. Na to ja jej grzecznie, ze ksiazeczka pokazuje, jak sadze ceny SPRAWNYCH samochodow, a moj sprawny NIE JEST. Sprawa skonczyla sie u kierownika. Zaplacilem za wartosc 3 tys. Nie chodzi tu o pieniadze, bo to niewielka roznica. Chodzi o zasady: badzmy uczciwi, ale w obie strony. Skoro wydrukowanie i dystrybucja ksiazki pojazdu byla o 425zl zawyzona, to jest to jawne oszustwo, dojenie frajerow.
Jakby to bylo panstwo prawa, to przed ustanowieniem pewnych danin zbadaloby starannie, czy sa one zgodne z prawem. A nie swiadomosc, ze jest to niezgodne z prawem, ale liczenie, ze "jakos to bedzie". I dlatego jestemy "my" i sa "oni" i nie widac aby rychlo mialo sie to zmienic. Zasady obowiazuja obie strony, czy natomiast "zasady" tez powinny? Nie wiem. -- Pozdrawiam MarcinJM |
|
Data: 2009-11-10 23:15:40 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Co sądzicie o... | |
MarcinJM pisze:
(...) NIe, nie mowie, ze zle. Skoro panstwo ma podejrzenia to niech kontroluje nie stosujac tego typu szantazu. Jakiego szantażu? opowiem ci pewne zdarzenie: kupilem troopera za 3 tys zl. W skarnowce chciali policzyc mi podatek od 7 tys. Na umowie bylo zaznaczone, ze auto jest do naprawy blacharskiej i z uszkodzonym silnikiem. Widzisz, pani nie może tego ot tak sobie zrobić. Jeżeli cena zasadniczo odbiega od "ich" wartości, to powołuje się biegłego. Kosztami kto zastane obciążony? Jeżeli Ty oszukałeś, to Ty, jeżeli urząd był w błędzie, to płaci urząd. Naczelnik sprawę może załatwić dość szybko, o ile jest człowiekiem racjonalnym i zna pewne zasady. Najwyraźniej nie znasz pewnych zasad. Skoro wydrukowanie i dystrybucja ksiazki pojazdu byla o 425zl zawyzona, to jest to jawne oszustwo, dojenie frajerow. Mylisz się. Oszustwo nie było to w żadnym wypadku - dojenie "frajerów" również nie. Takie przepisy zastały przyjęte (demokratycznie). Weszliśmy do EU, pewne kwestie się zmieniły (w tym prawne). Droga prawna została otwarta - niestety trzeba spełnić pewne warunki, by móc żądać zwrotu nienależnych opłat. Co do Twojego "zdarzenia" - opowiem Ci inne. W sierpniu/wrześniu 1999 żonkowy pojazd miał okazję znaleźć się na terytorium Polski (mienie przesiedleńcze). Takoż został on zarejestrowany zgonie z ówczesnymi przepisami (od 1 lipca 1999 musiała być wydana Karta Pojazdu, czy jak to zwał). W dowód rejestracyjny mi wpisano 'nie wydano' - zgodnie ze stanem rzeczywistym. W 2003 samochód przerejestrowywaliśmy (z różnych przyczyn) w innym urzędzie komunikacji - ten się zaparł (a raczej urzędnik), że nie przerejestruje, ponieważ brak książki wozu (choć jak byk w dokumentach stoi - nie wydano). Po małej awanturze z naczelnikiem (panią) pojazd został zarejestrowany (różne ciekawostki można zaleźć w przepisach...). Po "namyśli" stwierdziłem, że może jednak warto książkę wozu sobie zapewnić, bo ktoś się znowu przyczepi. Zwróciłem się do macierzystego WK, celem uzyskania takowej, ale w cenie 57 złotych (tyle kosztowało to w 1999 roku), a nie 500/1000, jak kosztowało to w 2003. Dasz wiarę, że WK (naczelnik) przyznał rację, że nie powinienem ponosić kosztów opieszałości urzędniczej i kartę wozu wydano mi w 2003 roku w cenie z roku 1999? Ba, urzędnik bezpośrednio sprawę prowadzący (telefonicznie) nawet oddzwonił, że naczelnik uznał roszczenia za zasadne i jeszcze przeprosił za zaistniałą sytuację? Tak, naprawdę tak bywa. Jakby to bylo panstwo prawa, to przed ustanowieniem pewnych danin zbadaloby starannie, czy sa one zgodne z prawem. Mylisz się - badanie to jedno, dochodzenie swych praw to drugie. A nie swiadomosc, ze jest to niezgodne z prawem, ale liczenie, ze "jakos to bedzie". To Twoja interpretacja. Polska ma sporo problemów z dostosowaniem lokalnych przepisów do zasad panujących w UE - nawet PoRD mamy niezgodny z Konwencją Wiedeńską. -- Jutro to dziś - tyle że jutro. |
|
Data: 2009-11-11 18:56:32 | |
Autor: Krzysiek Kielczewski | |
Co sÄ dzicie o... | |
On 2009-11-10, Artur Maśląg <futrzak@polbox.com> wrote:
Widzisz, pani nie może tego ot tak sobie zrobić. Jeżeli cena zasadniczo [blablabla] Podatek jest od wartości przedmiotu umowy. Obie strony wyceniły jego wartość i wpisały ją do umowy. Skoro jakaś urzędniczyna podejrzewa podatników o oszustwo podatkowe to powinna zawiadomić prokuraturę, a nie arbitralnie zawyżać wysokość podatku. A jak nie jest przekonana o zaistnieniu przestępstwa to powinna grzecznie przyjąć papiery. Krzysiek Kiełczewski |
|
Data: 2009-11-11 19:32:07 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Co sądzicie o... | |
Krzysiek Kielczewski pisze:
On 2009-11-10, Artur Maśląg <futrzak@polbox.com> wrote: Zainteresuj się może tematem, a nie blablaj. -- Jutro to dziś - tyle że jutro. |
|
Data: 2009-11-11 20:07:41 | |
Autor: Krzysiek Kielczewski | |
Co sÄ dzicie o... | |
On 2009-11-11, Artur Maśląg <futrzak@polbox.com> wrote:
Ale zwróciłeś uwagę, że Twój przedpiśca poruszył temat "jak powinno być", a nie ciągnął "jak jest"? Pzdr, Krzysiek Kiełczewski |
|