Data: 2011-05-03 04:15:43 | |
Autor: cirrus | |
Co tak wolno jedziesz Zenek? | |
# - Co tak wolno jedziesz, Zenek? - zapytał prezes Rusin Zenona Jaskułę podczas prologu Wyścigu Pokoju w Kijowie. - Żeby mniej oddychać
- Właśnie od Staszka dowiedzieliśmy się, że coś walnęło na Ukrainie - wspomina Jerzy Brodawka, mechanik polskiej reprezentacji. - Do Amerykanów zadzwonił ktoś z ambasady. Zaraz po śniadaniu wsiedli w samochody i pojechali do Berlina Zachodniego. - Byli porządnie przestraszeni - dodaje Szozda. - Nie chcieli za dużo gadać, pakowali się w pośpiechu. Łatwo powiedzieć: nie jedziemy. Wyścig Pokoju był jednak sztandarową imprezą sportową w krajach socjalistycznych. Znaczenie polityczne, które miał od początku swojego istnienia, na przełomie kwietnia i maja 1986 roku wzrosło po stokroć. Należało pokazać światu, że w Czarnobylu nic wielkiego się nie wydarzyło i że życie na radzieckiej Ukrainie toczy się normalnie. W gazetach, które o tej porze zawsze trąbiły na okrągło o Wyścigu Pokoju, panowała cisza. Zamilkła nawet "Trybuna Ludu", choć wraz z dwoma zaprzyjaźnionymi redakcjami - "Neues Deutschland" i "Rudym Pravem" - organizowała tę wielką imprezę. W "Przeglądzie Sportowym" w środę, 30 kwietnia, krótka informacja: "Już w komplecie trenują polscy kolarze przebywający w hotelu Orbisu w Pilczycach pod Wrocławiem". Obecny prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wacław Skarul był wtedy asystentem Ryszarda Szurkowskiego. Jako wrocławianin nie mieszkał w hotelu, zawsze po zajęciach wracał na noc do domu. - Jako fizjolog tłumaczyłem każdemu, co to jest płyn Lugola [roztwór jodu i jodku potasu podawany dzieciom po katastrofie w Czarnobylu] - mówi. - Nie było żadnych decyzji w sprawie wyjazdu do Kijowa. Dzień wypełniały nam treningi i narady w podgrupach. Rozważaliśmy różne warianty: a to, że wyścig odwołają; a to, że przeniosą w inne miejsce. Byłem w tej dobrej sytuacji, że na Ukrainę miałem nie jechać. # Ze strony: http://tiny.pl/hd3sl -- stevep |
|