Data: 2009-05-18 05:41:38 | |
Autor: mrdevilyn | |
Co ty q....wiesz o PRL-u? | |
... czyli 2 quizy testujący pamięć o tamtych pięknych czasach, gdy
każdemu boukunowi, niewazne czy stał czy lezał, nalezały się 3 tysiące a Polska rosła w siłę i ludzie żyli....ech... nazwać tę wegetację życiem można było jedynie w przypływie skrajnego optymizmu albo całkowitego zboukunienia. http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,73343,816138.html http://serwisy.gazeta.pl/edukacja/1,53760,2065418.html J-23 PS. oczywiście odpowiednio 13/13 i 15/15, jedynie przy odpowiedzi o ilość województw za edziagierka musiałem się zastanowic przez kilkanaście sekund ;) |
|
Data: 2009-05-18 17:55:37 | |
Autor: boukun | |
Co ty q....wiesz o PRL-u? | |
Użytkownik <mrdevilyn@gmail.com> napisał w wiadomości news:4c5b99b5-30a3-4664-95cc-4274bc22965dl28g2000vba.googlegroups.com... ... czyli 2 quizy testujący pamięć o tamtych pięknych czasach, gdy każdemu boukunowi, niewazne czy stał czy lezał, nalezały się 3 tysiące a Polska rosła w siłę i ludzie żyli....ech... nazwać tę wegetację życiem można było jedynie w przypływie skrajnego optymizmu albo całkowitego zboukunienia. -- -- -- -- -- -- -- - I bardzo dobrze, człowiek jest tylko człowiekiem. Jak ktoś był słabszy, to koledzy mu w robocie pomagali, bo ludzie się kochali, a nie byli egoistami jak dzisiaj, co jednostki zyją tylko sami dla siebie. Wegetację to mają ludzie teraz. W PRLu jak ludziom było ciężko, to sobie w staniku żarcie z gastronomii dla dzieci wynosili i każdy przymykał oczy, bo to było ludzkie!!! boukun |
|
Data: 2009-05-18 18:45:04 | |
Autor: [heÂŽsk] | |
Co ty q....wiesz o PRL-u? | |
On Mon, 18 May 2009 05:41:38 -0700 (PDT), mrdevilyn@gmail.com wrote:
.. czyli 2 quizy testujący pamięć o tamtych pięknych czasach, gdy specjalnie trzymam na takie okazje ;o) -- " Wspomnienia niebieskiego mundurka.." czyli opowiesc o czasach dobrobytu... Tatus pracowal w hucie im. Lenina, mamusia w PGR "Swietlana przyszlosc" wiec jako przedstawiciele wladzy robotniczo-chlopskiej mielismy wszystko za darmoche. Kazdy na poczatku roku dostawal nowiutkie ksiazki do szkoly, a nie tak jak u zgnilych kapitalistow, kupowal od kogos ze starszej klasy. Najwazniejszy tytul to "Jak hartowala sie stal..." zaczytywalismy sie w niej od "deski do deski". Kapital, to chlopaki znali na pamiec. To na wypadek gdyby w okolicy pojawil sie wrogi element z zachodu. Moglismy go wtedy przygwozdzic argumentami, cytujac faceta z broda albo faceta co to wiecznie zywy. Dlatego ci kapitalisci bali sie przyjezdzac do PRL-u... Dorosli, ktorzy wyjezdzali na zachod w delgacje sluzbowa byli przez tych kapitalistow porywani, by wycisnac z nich cala wiedze o wyzszosci socjalizmu nad kapitalizmem. Malo kto wracal... W TV byly b.ciekawe filmy. Glownie produkcji bliskich bratnich krajow. Niektore byly bardzo ciekawe. Zwlaszcza te nadawane w dniu koscielnego swieta - Boze Cialo. Do kina chodzilismy rowniez za darmo. Cala klasa. Pani dostawala bilety na wlasciwy film np. "Dwaj w stepie", saga o dazeniu narodu bratniego do stworzenia raju na ziemi. Ciekawy byl rowniez film takiego jednego co to nosil medale na mundurze i pizamie. Film mial tytul "Mala ziemia". Trwal cos okolo 3-4 godzin. Siedzielismy w kinie wpatrzeni w ekran z wybaluszonymi oczami... Rambo to male piwo w porownaniu z tym facetem. Sam sobie przyznawal medale i w koncu nie wiedzial, ktory za co. To byla sztuka. Do teatru tez brali z "lapanki". Bilety tez byly za darmo. Na ciekawa sztuke chodzily cale zaklady, razem z rodzinami. Bilety zalatwialy zwiazki zawodowe. Byl tylko jeden wlasciwy wiec nie bylo problemu z walka o prawa robotniko-chlopo-inteligenta. Zwiazki te organizowaly wyjazdy na grzyby, w listopadzie lub grudniu wyjazdy do dobrze zorganizowanych osrodkow gospodarczych o nazwie PGR. Zbierano wtedy ziemniaki. Bylo ich tyle, ze w normalnym czasie ich nie potrafiono zebrac. Nie ma cos sie dziwic. Polecenia rozpoczecia prac polowych wydawane byly z takiego jednego centralnego miejsca. Facet pisal pismo do wszystkich "chlopy siac..." I "chlopy" siali i sadzili. To nic, ze na poludniu zielenila sie trawa, a w suwalskim lezal jeszcze snieg. Centrum wiedzialo lepiej. W rozliczeniu za socjalistyczne i "pryncypialne" podejscie do problemow rolnictwa przydzielano te ziemniaki zbierajacym. Komu trafily sie niezbyt zmarzniete pial z zachwytu nad madroscia robotniczo-chlopskiego przywodcy. Np. gdy byl nieurodzaj, to nic. Przeciez te, ktore nie urosly, to przeciez i tak by zgnily. Albo jak byl nieurodzaj burakow cukrowych to mowiono, ze za to jest w nich wiecej cukru. Zadawono sobie b.madre pytania. Np. Ile jest cukru w cukrze ? I niektorzy na ten temat nawet pisali prace doktorskie... Fajne byl zabawy w zgadywanke. To taka kulturalno-oswiatowa zabawa. Np. Ile swinia ma ogonow ? Albo: Do czego sluza haki w sklepie miesnym ? Naciekawsze bylo to, ze ten ktory znal prawdziwa odpowiedz byl nazywany wrogiem ludu. Licznie odwiedzajacy nasz kraj obywatele bratnich krajow mysleli, ze te haki to szatnia w teatrze... Jeszcze za darmo byly wycieczki np. do Bulgarii. Cala klasa robotniczo-chlopska placila skladki zwiazkowe, by ich przedstawiciele jezdzili latem poznawac rewelacyjne metody gospodarcze w Zlotych Piaskach albo na Krymie. By na biezaco sledzic te osiagniecia co roku jezdzily te same osoby. Nawet z rodzinami. Wszystko za darmo. Byly wymiany kulturalne z zagranica. Taka wielka orkiestra jak pojechala na zachod to wracalo dwie-trzy osoby. Reszta dala sie omamic "jarmarczna tandeta". Dlatego jezdzono glownie tam gdzie byl dobrobyt i ludzie oddychali prawdziwa wolnoscia. Wszystko bylo za darmo. Nawet niektorzy pracowali za darmo. Nazywalo sie to czyn spoleczny albo partyjny. Zwykle bylo to w niedziele. W pierwszym wypadku ludzie w ciagu dwu-trzech godzin robili tyle, ile przez caly tydzien. Umozliwialo to wykazanie sie wielkim zrywem robotniczym. Polak potrafi... Czy partyjny byl tez w niedziele, ale tylko czasem. Przewaznie w normalny dzien w czasie normalnych godzin pracy. Pokazywano wieczorem w DTV jak nasi "ojcowie narodu" sadzili np. drzewka albo kopali rowek. Nowiutkimi szpadlami... w nowiutkich kaskach na glowie... Cala Polska wstrzymywala oddech... Nauka byla oczywiscie tez za darmo. Jeden facet facet ogladajac DTV nauczyl sie nawet spawac. Pokazywano go w telewizji jako dowod, ze jednak mozna. Wszystko bylo "fundowane". Glownie piwo na pochodzie 1-majowym. Dlatego na pochody walily tlumy. W sklepie piwo i napoje chlodzace byly glownie zima. To dlatego, ze nie trafiono z produkcja. Zadzialal wrogi element. Nikt nie spodziewal sie lata i upalow. Zima zawsze zaskakiwala drogowcow. Zreszta bylo wtedy malo samochodow. Popularnym autem byla "Pobieda" czyli "Warszawa". Ludzie pracy natomiast woleli wygodne srodki komunikacji miejskiej zwane autobusami. Masowo stali na przystankach i kazdy chcial jechac tym samym autobusem. Chec przejazdzki byla tak silna, ze wyrywano drzwi... Tam gdzie byly silniejsze osrodki robotnicze jezdzily tramwaje. Kazdy tez chcial jechac tramwajem. Ludzie wisieli na lamkach i zderzakach. Takie zjawisko nazywano winogronami. Ludzie nie bardzo wiedzieli jak wygladaja prawdziwe, bo niby skad. U nas nie rosly. Tak jak nie rosly cytryny i pomarancze. O bananach nie wspomne. Pomarancza byla tak egzotyczna, ze obdarowywano sie jedna sztuka z okazji swiat. Bylo ich bardzo malo, bo przewaznie zgnily w czasie transportu. Oczywiscie wine ponosily wiadome sily i przeciwne wiatry. Takie byly czasy gdy rzadzili PRL-em protoplasci dzisiejszej lewicy, a osiagniecia w budowie socjalizmu wychwala Trybuna Ludu. -- -- koniec ? -- -- -- HeSk Wlacz swiatla, wylacz myslenie! Stan dróg poprawi sie sam ! http://miniurl.pl/glosludu http://miniurl.pl/glosludu2 |