Data: 2018-11-16 12:23:53 | |
Autor: m | |
Coraz mniej rowerzystów | |
W dniu 16.11.2018 o 09:32, andrzej.ozieblo@gmail.com pisze:
Im zimniej i jesienniej tym mniej ich jeździ. Przepytałem kilka pań w Wystarczy się odpowiednio ubrać to łatwo powiedzieć, ale trudniej wykonać. Mi zajęło ponad rok dopracowanie sposobu ubierania się, metodą prób i błedów. p. m. |
|
Data: 2018-11-16 14:41:15 | |
Autor: abn140 | |
Coraz mniej | |
no i do czego doszedles?ponad rok dopracowanie sposobu ja czasem latam nawet w mroz i to nawet jak dla pl silny, ale i tak nie umiem trafic z ciuchami. albo za cieplo albo za zimno albo mokry wracam... kupowales cos dedykowanego pod rower? co? thx |
|
Data: 2018-11-16 16:32:32 | |
Autor: m | |
Coraz mniej | |
W dniu 16.11.2018 o 14:41, abn140 pisze:
no i do czego doszedles?ponad rok dopracowanie sposobu Generalna zasada jest taka: musi być zimno na początku, żeby potem było dobrze. Jak na początku jest ciepło to potem będzie sauna i w efekcie się przeziębię. Spodnie - normalne dżinsy czasem bojówki. Jak mróz - dokładam ocieplacze na kolana. Akurat nogi to jest ta część ciała która mi marznie najmniej. Koniecznie jakies rękawiczki. Trzy kominy, jeden na szyję, jeden na głowę i jeden w odwodzie jakby bardziej wiało niż się spodziewałem. W mrozy - dodatkowo kominiarka. Jeżeli rower jest celem samym w sobie albo mam się gdzie przebrać, wtedy warstwa bądź dwie koszulki termoaktywnej (ale letniej, te zimowe są za grube IMHO) + polar. Jeżeli mam się pokazać ludziom bez tego polara, zamiast koszulki termo daję normalną podkoszulkę + koszulę, ale wtedy muszę się ubrać tak żeby się na pewno nie spocić (ewentualnie lżej jechać). Jeżeli pada, zamiast polara daję kurtkę górską, często rezygnując . Jeżeli jest mróz - daję kurtkę górską dodatkowo do polara, lub kurtka + kilka warstw termo. Ale i tak co roku, przy zmianie pogody przez pierwsze 2 jazdy musze się dokalibrować do pogody. Grunt to wyczucie i zasada "żeby było zimno". p. m. |
|
Data: 2018-11-16 09:13:40 | |
Autor: Olivander | |
Coraz mniej | |
musi być zimno na początku, żeby potem było dobrzeE tam. Duzży bagażnik pudłowy albo sakwy (byle nie plecak) i co parę minut (np. na światłach) kolejna warstwa precz |
|
Data: 2018-11-16 18:26:29 | |
Autor: m | |
Coraz mniej | |
W dniu 16.11.2018 o 18:13, Olivander pisze:
musi być zimno na początku, żeby potem było dobrzeE tam. Duzży bagażnik pudłowy albo sakwy (byle nie plecak) Sakwy i "na światłach" nie bardzo pasi. Mi by się nie chciało bawić. Wolę znieść te kilka minut zimna. Poza tym, z ubieraniem sie na cebulkę mam ten problem, że chyba nie łapię tej idei. U mnie warstwa która miałaby iśc precz, to jest ta z samego spodu. Trudnowykonalne. p. m. |
|
Data: 2018-11-20 07:11:12 | |
Autor: Olivander | |
Coraz mniej | |
warstwa która miałaby iśc precz, to jest ta z samego spodu.. Trudnowykonalne.Natchnąłeś mnie! Jak by nam się chciało, można by zarobić, trzeba by tylko opatentować bieliznę, gł. podkoszulkę, którą dało by się zdjąć nie zdejmując koszuli+swetra+bluzy itd ;-) Przyznam, że drugim źródłem natchnienia było uważne obejrzenie filmu ze sceną striptisu. Tam to dawno rozwiązano! T-shirt dla rowerzysty jesienno-zimowego powinien się składać z dwóch płatów materiału, połączonych albo na 4 rzepy, albo na troczki jakimi się dawniej sznurowało namioty wojskowe, albo pokrowce na żagle. Zatrzymujesz się, sprawnym ruchem odbezpieczasz przez kołnierz dwa połączenia górne (wyrywając połączone zawleczki "pagonów/naramienników"), a potem co najmniej jedno dolne (zawleczki "lampasów") i koszulkę możesz zdjąć albo górą, albo dołem. A następnie wytrenowanym "seksownym ruchem" rzucić to wrednemu kierowcy na przednią szybę: dzięki przepoceniu materiał powinien tam przymlasnąć ;-) |
|
Data: 2018-11-20 18:27:37 | |
Autor: m | |
Coraz mniej | |
W dniu 20.11.2018 o 16:11, Olivander pisze:
warstwa która miałaby iśc precz, to jest ta z samego spodu.. Trudnowykonalne.Natchnąłeś mnie! Jak by nam się chciało, można by zarobić, trzeba by tylko opatentować bieliznę, gł. podkoszulkę, którą dało by się zdjąć nie zdejmując koszuli+swetra+bluzy itd ;-) Przyznam, że drugim źródłem natchnienia było uważne obejrzenie filmu ze sceną striptisu. Tam to dawno rozwiązano! T-shirt dla rowerzysty jesienno-zimowego powinien się składać z dwóch płatów materiału, połączonych albo na 4 rzepy, albo na troczki jakimi się dawniej sznurowało namioty wojskowe, albo pokrowce na żagle. Zatrzymujesz się, sprawnym ruchem odbezpieczasz przez kołnierz dwa połączenia górne (wyrywając połączone zawleczki "pagonów/naramienników"), a potem co najmniej jedno dolne (zawleczki "lampasów") i koszulkę możesz zdjąć albo górą, albo dołem. A następnie wytrenowanym "seksownym ruchem" rzucić to wrednemu kierowcy na przednią szybę: dzięki przepoceniu materiał powinien tam przymlasnąć ;-) To jeszcze sobie wyobrażam. Ale weź mi teraz opatentuj sposób zakładania tego :):) p. m. |
|
Data: 2018-11-20 15:41:45 | |
Autor: Olivander | |
Coraz mniej | |
pikuś. sznurowanie pokrowca grota starej dezety zajmowalo mi minutę.
tu to równie krótko. a prowizorke do testów moźna zszywać dużym szydłem i grubym juzingiem. kilka sekund. i wystarczy jeden "lampas", i dwa "pagony", jeśli zdejmowana dołem albo jeden "pagon" i dwa "lampasy", jeśli górą moźe rzeczywiście zrobię sobie bieliznę z polaru, albo z tetrowej pieluchy :-) tylko po co? do tej pory wystarczyło mi zdejmowanie warstw od strony wierzchu... |
|
Data: 2018-11-21 07:02:46 | |
Autor: abn140 | |
Coraz mniej | |
z polaru, albo z tetrowej pieluchy :-)no wlasnie. te wszystkie potowki, termiczne koszulki itp, jak zwal tak zwal, w prawie stu procentach sa robione z syntetykow. matka natura przegrywa? bawelna sie nie nadaje, a welna? dlaczego tak jest ze jak przy samym ciele to tylko plastik? |
|
Data: 2018-11-20 23:14:17 | |
Autor: Jacek G. | |
Coraz mniej | |
W dniu środa, 21 listopada 2018 07:02:48 UTC+1 użytkownik abn140 napisał:
> z polaru, albo z tetrowej pieluchy :-)Nie koniecznie. Słyszałeś chyba o bieliźnie z wełny merynosów? Świetna rzecz, tyle, że dość droga. Nie śmierdzi po zapoceniu, grzeje nawet gdy jest wilgotna, nie "gryzie" jak zwykła wełna owcza. -- Jacek G. |
|
Data: 2018-11-21 09:17:48 | |
Autor: n | |
Coraz mniej | |
I kurczy się w praniach jak skurczybyk.
Koszulkę oddałem mniejszemu kuzynowi, zostawiłem czapkę ;-) BTW i na rower i na narty koszulka z długimi rękawami za gorąca była. A z gryzieniem to zależy od wrażliwości. Dobre do spokojnego siedzenia w zimnie (wędkarze, żeglarze, czekający na PKS ;)). "Śmierdzi" po swojemu (owczemu). -- -- - Słyszałeś chyba o bieliźnie z wełny merynosów? |
|
Data: 2018-11-21 09:34:29 | |
Autor: m | |
Coraz mniej | |
W dniu 21.11.2018 o 08:14, Jacek G. pisze:
W dniu środa, 21 listopada 2018 07:02:48 UTC+1 użytkownik abn140 Słyszałem że bieliznę dla pierwszych polarników robiono z jedwabiu, ze względu na w/w właściwości. Nie wiem ile w tym prawdy. p. m. |
|
Data: 2018-11-21 11:56:33 | |
Autor: Szuwarek | |
Coraz mniej | |
m pisze:
W dniu 21.11.2018 o 08:14, Jacek G. pisze:O ile pamiętam to warstwa jedwabiu była gdzieś pośrodku. Dzięki poślizgowi pomiędzy warstwami, była większa swoboda ruchów i np. przy podnoszeniu rąk najbliższa ciału warstwa nie podnosiła się. Ciekawy artykuł o wyprawie Mallory'ego na Mount Everest (wiem, że to NTG), ale w opisie jest omówienie jego stroju. Pozdrawiam |
|
Data: 2018-11-21 12:01:45 | |
Autor: m | |
Coraz mniej | |
W dniu 21.11.2018 o 11:56, Szuwarek pisze:
m pisze: Jestem przekonany że czytałem o bieliźnie jedwabnej. Że w tych temperaturach pot jest największym wrogiem, więc trzeba go natychmiast wchłonąć. Nie wiem kiedy czytałem i której wyprawy to dotyczyło, ale na pewno to dotyczyło wypraw z połowy XX wieku lub wcześniejszych. Pamiętam że uderzyło mnie to, bo jedwab jaki znałem wtedy, zupełnie nie kojarzy mi się z czymś w czym się człowiek nie poci, wręcz przeciwnie - bardziej z czymś co się niemiłosiernie lepi do ciała przy byle wilgoci. p. m. |
|
Data: 2018-11-21 14:15:36 | |
Autor: n | |
Coraz mniej | |
Do tego jedwab był częściowo nieprzewiewny, bo wełna przewiewna prawie jak polar.
Swoja droga dwie warstwy polaru o siebie to tarcie wieksze niz opon o asfalt ;-) -- -- - O ile pamiętam to warstwa jedwabiu była gdzieś pośrodku. |
|
Data: 2018-11-22 10:41:21 | |
Autor: Szuwarek | |
Coraz mniej | |
// ciach
O ile pamiętam to warstwa jedwabiu była gdzieś pośrodku. Dzięki poślizgowi pomiędzy warstwami, była większa swoboda ruchów i np. przy podnoszeniu rąk najbliższa ciału warstwa nie podnosiła się. https://brytan.com.pl/dlaczego-wierze-mallory-i-irvine-everst-1924-roku/ Jeszcze raz, coś link się nie wkleił. Pozdrawiam |
|
Data: 2018-11-21 13:22:39 | |
Autor: abn140 | |
Coraz mniej | |
z welny merynosow mam skarpety do lazikowania po gorach.Jacek G. i faktycznie. tam sie to sprawdza super. co do bielizny to nie wiem czy nie gryzie. nawet jesli innych nie to ja jestem tu dosc specyficzny. inni nizej widze inne wady wytkneli... a te no lamy, yyy, alpaki. jest cos z tego? |
|
Data: 2018-11-21 04:39:31 | |
Autor: Jacek G. | |
Coraz mniej | |
W dniu środa, 21 listopada 2018 13:22:42 UTC+1 użytkownik abn140 napisał:
>>Jacek G. Mam dwie koszulki z merynosa - jedną na lato z krótkim rękawem i jedną na chłodniejsze dni z długim. Rodzina i znajomi też mają różne ubrania z merynosów. I nie jest prawdą, że po praniu się kurczą - nic takiego nie stwierdziłem, a używam ich od 5 lat. Nie słyszałem też, aby kogoś z rodziny lub znajomych ta wełna gryzła, ale to może być indywidualna sprawa. Nie zauważyłem też aby te ubrania śmierdziały w jakikolwiek sposób. Może to też zależy czy jest to czysty merynos czy z jakimiś dodatkami, bo takie koszulki też były w handlu. Ja mam wersję najtańszą z Decathlonu i spisuje się dobrze przy różnych aktywnościach zarówno latem jak zimą. -- Jacek G. |
|
Data: 2018-11-21 14:17:48 | |
Autor: n | |
Coraz mniej | |
Jak wilgotna wełna nie jedzie owcą to chyba oszukana ;-)
-- -- - Nie zauważyłem też aby te ubrania śmierdziały w jakikolwiek sposób. |
|
Data: 2018-11-21 09:57:37 | |
Autor: Marek | |
Coraz mniej | |
W dniu środa, 21 listopada 2018 14:17:54 UTC+1 użytkownik n napisał:
Jak wilgotna wełna nie jedzie owcą to chyba oszukana ;-) To dotyczy etnosweterków "od gaździny", sprzedawanych między "góralskimi serkami" imitującymi oscypki. Ewentualnie babcinych dzierganek. Nowoczesne dzianiny merino (z wełny merynosów) w wyglądzie i kontakcie ze skórą nie przypominają tradycyjnych wyrobów z wełny naszych owiec. O zaletach pisał Jacek, ale warto też wspomnieć o wadach. "Merino wool" jest mniej wytrzymała mechanicznie niż dzianiny z polimerów. I lubią ją mole. Z moich szmatek starzeją się bez dziur tylko "bodymapowane" z Lidla. Są z jakiejś mieszanki włókien i mole tego nie chcą. Ale za to przy dłuższym używaniu śmierdzą prawie jak syntetyki, więc właściwości bakteriostatycznych włosa z merynosa tam niewiele. Ponoć Jakub Postrzygacz w swej podróży przez australijską pustynię miał za ciuch użytkowy tylko jeden komplet odzieży z merino. Po przygodzie chwalił ten zestaw. Choć może to wynika ze zobowiązania wobec sponsora. Jak ktoś z góry zakłada, że go owcza wełna będzie gryzła, może pokombinować z króliczą i poszukać bielizny z angory. A wśród "plastików" nieźle z bakcylami rozkładającymi pot radzi sobie meryl. Miałem kiedyś koszulkę z tego materiału. Informację o trwałym działaniu bakteriostatycznym srebra w jego strukturze wziąłem za marketingowy bajer, spodziewając się, że efekt zniknie po kilku praniach. Ale nie zniknął. Niestety, zniknął kiedyś ciuch. Poszedł w świat ode mnie, jak pierścień Saurona od Golluma. A dawał radę nawet w czasie letnich wycieczek, gdy przez wiele dni praktycznie nie zdejmowałem go z grzbietu, co najwyżej płucząc tylko w wodzie podczas mycia. -- Marek |
|
Data: 2018-11-21 20:14:14 | |
Autor: borsuk | |
Coraz mniej | |
W dniu 2018-11-21 o 13:39, Jacek G. pisze:
...Rodzina i znajomi też mają różne ubrania z merynosów. I nie jest prawdą, że po praniu się kurczą - nic takiego nie stwierdziłem, a używam ich od 5 lat. Nie słyszałem też, aby kogoś z rodziny lub znajomych ta wełna gryzła, ale to może być indywidualna sprawa. Nie zauważyłem też aby te ubrania śmierdziały w jakikolwiek sposób... Widać, że tu sama młodzież pisze ;). Nie pamiętacie wełnianych kąpielówek, w latach 50-tych to była norma. W odróżnieniu od bawełnianych nie wyciągały się i dobrze trzymały fiuta, a majtek z tworzyw jeszcze nie było. Śmierdziały jeżeli ktoś się nie mył, natomiast wilgotne powodowały rany w pachwinach i po kąpieli trzeba było się przebierać. Kurczyły się przy praniu w zbyt wysokiej temperaturze. |
|
Data: 2018-11-21 22:51:46 | |
Autor: Jacek G. | |
Coraz mniej | |
W dniu 2018-11-21 o 20:14, borsuk pisze:
W dniu 2018-11-21 o 13:39, Jacek G. pisze:.... Widać, że tu sama młodzież pisze ;).Dzięki, za komplement :) w końcu wiek to sprawa względna. > Nie pamiętacie wełnianych kąpielówek, w latach 50-tych to była norma. W latach 50-tych to ja się urodziłem, ale wiele z tych czasów faktycznie nie pamiętam. W odróżnieniu od bawełnianych nie wyciągały się i dobrze trzymały fiuta, a majtek z tworzyw jeszcze nie było. Śmierdziały jeżeli ktoś się nie mył, natomiast wilgotne powodowały rany w pachwinach i po kąpieli trzeba było się przebierać. Kurczyły się przy praniu w zbyt wysokiej temperaturze.No widzisz, więc historia zatacza koło, tyle, że teraz takie majtki z wełny merynosa to niezły luksus: https://merino-sklep.pl/pol_m_KOLEKCJA-MESKA_Bielizna-icebreaker-70721.html -- Jacek G. |
|
Data: 2018-11-22 09:33:49 | |
Autor: zbrochaty | |
Coraz mniej | |
> W odróżnieniu od bawełnianych nie wyciągały się i dobrze trzymały fiuta, a > majtek z tworzyw jeszcze nie było. Śmierdziały jeżeli ktoś się nie mył, > natomiast wilgotne powodowały rany w pachwinach i po kąpieli trzeba było > się przebierać. Kurczyły się przy praniu w zbyt wysokiej temperaturze. No prosze, czego to czlowiek sie moze dowiedziec. Nie slyszalem o drapiacych przyrodzenie welnianych kapielowkach sprzed ponad 60 lat, ani wspolczesnych majtkach z merynosa... Ja od roku uzywam tego: https://devold.pl/koszulka-meska-duo-active-p10292 Poprzedni model tej bielizny uzywalem intensywnie (rower, narty, bieganie) przez prawie 10 lat, praktycznie codziennie w okresie jesien-zima-wiosna. Zaczynala smierdziec dopiero trzeciego-czwartego dnia. Nic nie gryzie. Mialem postrzepiony od zegarka lewy mankiet i zaczely sie robic male dziury pod pachami. Ale zelazko wykonczylo koszulke do konca, gdyz ktos wpadl na pomysl aby wyprasowac. Koszulka jest dwuwarstwowa, ale polaczenie miedzy warstwami jest siatką punktow syntetycznych ... i szlag ja trafil |
|